Bajka o Jazgocie
W nie tak dawnych i nie tak dobrych czasach żył w Psolandii pewien jamnik małowłosy. Postury był ci on znikomej, zajadłości za to niebywałej. Nie przeszedł człowiek, nie przejechał pojazd, nie przemknął się kot, żeby nie wywołało to natychmiastowego jamniczego jazgotu. A takiego, że choćby i kto chciał, uwagi nie mógł nie zwrócić; choćby i samym stoikiem starożytnym był, obojętnie nie mógł minąć. Nic tedy dziwnego, że Jazgotem był ów jamnik nazywany.
Bano się wielce Jazgota, kłaniano mu się uniżenie i o łaski jego zabiegano, choć podania przez niego łapy starano się unikać, a jego organ głosowy omijać z daleka. Szeptano też po chatach, że czarownikiem wielkim jest ten jamnik, bo gdy tylko kichnie lub się skrzywi, choćby jeszcze nawet ujadać nie zaczął, cała Psolandia się trzęsie.
Przychodziły pod obejście Jazgota grupy rozliczne i delegacje zagraniczne, mężowie w sile wieku i matki z dziećmi na rękach, błagając w pokorze: zmiłuj się waćpan, jazgocz ciszej nieco! Ale nieulękły jamnik mężnie odpierał te ataki na jego suwerenność i robił swoje.
Jednego dnia listopadowego siedział Jazgot w krzakach, czekając na okazję do użycia swego czarodziejskiego organu, a tu znienacka, ni z tego, ni z owego, stwór dziwny się przed nim pojawił. Z półtora metra wysokości miał, no, może ciutkę więcej, na ciele skafander niewyjaśnioną substancją powleczony, z jego oczu wydzielał się nieziemski stupor, a z głowy wyrastała antenka. Pachniał przy tym zupełnie inaczej niż wszystkie znane jamnikowi stworzenia.
Jazgot w ciemę bity nie był i domyślił się migiem, że pewnikiem z Kosmitą ma do czynienia. Zaraz też w głowie błysnęła mu myśl, że gdyby z takim się rozprawił, takiego jazgotem swoim do upadku doprowadził, już by ci go cała Psolandia z punktu pokochała, na rękach zaczęła nosić i befsztyki krwiste pod nos mu podsuwać. Ruszył więc do ataku, naszczekując to grubo, to cienko, to w majorze, to w minorze, to z przodu, to z tyłu, to z boku. Kosmita zachwiał się dość wyraźnie, ale poza tym wcale nie sprawiał wrażenia przejętego. Najeżył się Jazgot, zęby wyszczerzył i wydał z siebie warkot przeciągły, głęboki, umarlaka mogący przerazić. Ale nie Kosmitę. Ten stał kołysząc się równomiernie i dalej stupor z oczu miotał, aż ciarki po ogonie chodziły. Obiegł Jazgot Kosmitę kilka razy w kółko, zastanawiając się, co to za siły za nim stoją, że nie ucieka z krzykiem, jak zrobiłby to niemal każdy Psolandczyk, a potem zaczerpnął tchu i począł ujadać od nowa, bo chęć zostania uwielbianym przez wszystkich bohaterem nadal go nie opuściła.
Nagle w jazgot Jazgota wdarł się inny jazgot, dobiegający od drogi. Obejrzał się jamnik i zoczył biegnącą drogą Babę, odzianą niedbale, w zapasce i klapkach japonkach. Baba biegła i jazgotała na najwyższych możliwych obrotach:
– Skaranie boskie z tym chłopem niechby z piekła nie wyszedł! Uchlał się, uciorał się, języka w gębie zapomniał, do chałupy własnej trafić nie umie! A żeby go ziemia święta nosić dłużej nie chciała! Gdzie cię diabli ponieśli, ziajoku zatracony?!
Dobiegła do Kosmity, złapała go za ubabrany nieznaną substancją skafander, szarpnęła, że aż antenka oderwała się z głowy i razem z beretopodobnym nadajnikiem sfrunęła na trawę, po czym, nie zwracając najmniejszej uwagi na Jazgota, razem z Kosmitą znikła za najbliższym rogiem.
Ani Baby, ani Kosmity już nigdy w tej okolicy nie widziano. A Jazgot, którego jazgot po raz pierwszy w życiu trafił w próżnię, porzucił obowiązki, a nawet swoją budę, zamieszkał w dziurze wygryzionej wewnątrz wyrzuconego na śmietnik historii materaca i zaczął unikać zarówno psów, jak i ludzi. Podobno pije, ale ze względu na jego samotniczy tryb życia nikomu nie udało się stwierdzić tego naocznie.

A węchowo stwierdzić nie można?
Nareszcie cos optymistycznego w tej ponurej Psolandii. Zastanawialbym sie czy nie ustanowic specjalnego Swieta Ostatecznego Pozbycia sie Jazgota, ale boje sie, ze bedzie to tylko koilejna okazja do Dorocznego Ponuractwa. Jeszcze jednego.
A wszyscy inni rychło się pożenili i żyli długo i cicho szczęśliwie. Ach, jak ja lubię optymistyczne bajki.
andsolu,
po zaglądnięciu na Twój blog opadła mi kopara, naprawa trwa 😯
foma,
mam nadzieję, że jako człowiek wysoce honorowy, przyznasz, że jednakowoż nie był to cios w plecy 😉
Na dodatek stwierdził że po 10 tym Kwietnia ataki na niego wychodziły z wnętrza domowego ogniska.
Za co musiał ukarać swych sąsiadów obsikując im bramę
Bobiku,
czyżbyś był na szkoleniu u samej pani Joanny, że takie bajki opowiadasz? Ona też się zaklinała, że Jazgota już nie ma 👿 Miał się rzekomo obwiesić na strunie od fortepianu i co?
jotka, na miłość wywrotek, buzia taka śliczna a Ty tak brzydko o niej?
Przypomniała mi się historyjka, pani słyszy od sąsiadki „śliczne są te pani dzieci” a ona odpowiada: „to jeszcze nic, gdyby pani zobaczyła ich zdjęcia!”
Bobiku,
w mieście P. żyje pani, u której moje starsze dziecko mieszkało na stancji. Pani miała „normalne” nazwisko.Tylko nazwisko.
Po tygodniu stacjonowania u tej osoby, dziecko wykonało do mnie telefon, że właśnie wyprowadziło się od pani ” Jazgot”.
andsol,
po liftingu, spowodowanym zderzeniem z Twoim blogiem, będzie jeszcze śliczniejsza 😆
a w dodatku rachunek wyślę NFZ a nie Tobie 😉
Czuję, że od pewnego czasu też jestem Kosmitą, bo na mnie ujadanie Jazgota wrażenia nie robi. Może to antenka mnie tak uodporniła? A może tajemnicza fosforyzująca substancja spozywana w blasku księzyca?
Nadziwić się jednak nie moge różnym Uszminkowanym Ustom i Przekwitłym Paprotkom, że w jazgocie Jazgota słyszą anielskie pienia i prawdy objawione. Chore są czy co?
Może trzeba im dać pasztetówki, żeby bilans minerałów w organizmie przywrócił im zdolności myslenia?
Pozdrawiam
Juz przejrzaly na oczy i Pani „Elka” nazwala ten jazgot „szalenstwem”.
Teraz wszyscy, mnie nie wylaczajac, martwia sie losem Kota Alika. Przeciez moze zycie postradac z tym furiatem, biedne malenstwo.
O, Laudate nareszcie powiedział głośno, jak pożyteczna jest pasztetówka – dzięki niej bilans minerałów w organizmie się zgadza. 🙂
Mar-Jo, a ta pani Jazgot jamnika przypadkiem nie miała? 😉
plecy poniżej pasa to tak trochę mało parlamentarnie się nazywają 😆
Widzę, że foma plecy u Jotki ma załatwione. 😀
Wiecie, że mrówki dezynfekują przed wejściem do mrowiska nogi, wycierając je w ułożoną uprzednio pod drzwiami bakteriobójczą żywicę? 😯
Bobiku,
nie miała na szczęście jamnika.
Jak sama mówiła, była „bardzo obrzydliwa”.
Co prawda, to prawda.
Wiecie, że mrówki dezynfekują… Te, Bobik, czy to zapowiedź, że przy wejściu do Koszyka będą jakieś nowości? Sprawdzenie statusu niepyskatości, oczyszczenie dzioba na wycieraczce?
no tak, dezynfekcja juz jest mam 5 do 8 dodac 😉
a na dobranoc zapomniany wiersz zapomnianego poety
Baranio
W baranach
baraniosc
jest po prostu idea.
Becza – baranio,
podskakuja – baranio,
stloczyly sie:
baranieja.
Tupia,
i z taka szybkoscia
niemozliwie barania
pedza przez droge w poprzek.
Rog skrecony
i wlos krecony
na sloncu baranio lsni –
i nic sie nigdy w nich
baraniosci nie oprze.
Albin Dziekonski
p.s. jakiekolwiek podobienstwo do kogos lub czegokolwiek
przypadkowe
brykam 🙂
Andsolu, a fe, zaraz teorie spiskowe… 😯
Program o mrówkach przy kolacji oglądałem. 🙂
Bardzo mi sie ta bajka podoba, Bobiku, bo ma takie optymistyczno-slowianskie przeslanie – cala nadzieja w napojach wyskokowych. 😆 Oby tylko nie zabraklo dla wszystkich… 😉
Nie… Nie zabraknie! 😎
http://www.youtube.com/watch?v=IuzZzCLKkKQ
DLA PIERWSZY RAZ WCHODZĄCYCH DO BOBIKA
Znaczne ułatwienie unikające zwichnięcia głowy
(z inspiracji rysberlina):
1+1=2
1+2=3
1+3=4
1+4=5
1+5=6
to zajawka. Całość do otrzymania za zaliczką.
Po wysłaniu należności ściągnij plik z pełnią wyników, wpisując kod antyspamowy: jaka to słynna w historii liczba (tags: taxi cab, Hardy, Ramanujan) jest najmniejszą mającą dwa przedstawienia jako sumy trzecich potęg?
Rysiu, wo hast Du Albin Dziekoński ausgegabelt?
Jako najmłodsza stażem wchodząca na Blog odpowiadam: 1729.
Sliczne, Bobiku. 😆 Jeszcze przez tego Golasa przypale kolacje… 😉
http://www.wprost.pl/ar/216827/Wdziecznosc-dla-braci-pelny-wywiad-z-Andrzejem-Urbanskim/
1729? To chyba trzeba okropnie długo dodawać, żeby dojść do takiego wyniku. 🙂
Bobiku, nieeeee… trzeba odpowiednią taksówką przyjechać do szpitala gdzie Ramanujan leży.
Mar-Jo, jak jesteś taka dobra, to wcale nie potrzebujesz mojej tabliczki dodawania liczb jednocyfrowych… Aha, ale ja potrzebuję. 3+2=5.
Wracając do Ramanujana, to jest jedyny znany mi przypadek gdy siły wyższe czyli nieziemskie interweniowały w naszą znajomość nauk ścisłych. On mówił, że wcale nie liczył swoich niesamowitych wzorów, nad którymi od 34 mnóstwo zdolnych ludzi łamie sobie głowy (zapiski jego odnaleziono 57 lat po jego śmierci), ale że któraś bogini mu je podawała. Wygląda na to, że mówił prawdę. Zresztą, Moniko, Ty masz zdaje się do tego bliższe dojście niż ja. Jeśli to nie tylko wygląda na prawdę ale i jest prawdą, jest to zdecydowanym dowodem wyższości bogów hinduskich nad Trójcą Świętą, która nigdy nie podała najmizerniejszego choćby wzoru matematycznego, którego by ludzie sami nie znaleźli sobie.
Może Trójca Święta jest humanistką i nie ma matematycznych zdolności? 😆
2 + 3 też= 5 😛
Tereso, dawno już nie czytałem tak śmiesznego hymnu. Opimpolowując lokajski punkt widzenia kilku […] nie najrozsądniejszych byłych współpracowników kamerdyner wziął się do opowiedzenia swojej wersji historii. Roz-ko-ko-ko-kosz-ne.
Ja bym tylko z pewną taką nieśmiałością poprawił jeden fragment tego wywiadu: proszę zauważyć, że Jarosław Kaczyński to nie jest i nigdy nie był tylko polityk wyniku.
Dokładnie rzecz biorąc, Jarosław Kaczyński to był tylko raz polityk wyniku. I mam nadzieję, że bolsze nie budiet. 🙄
Ejmen.
Andsolu, Ty się pytasz, skąd Ryś baranią baraniość Dziekońskiego wyciągnął? A czemu nie pytasz, od kogo nasza noblistka pomysł na cebuliczną cebulę ściągnęła? 😉
A na dobranoc opowiem dowcip. Właśnie (w rozmowie o BXVI) Tadek Kuranda mi przysłał. Jak znacie to wybaczcie i mimo tego spokojnych snów.
Dziecko płakało jakby obdzierane ze skóry, na co niańka powiedziała doń: nie płacz dziecinko, zapiewam ci kołysankę. I śpiewa. Wtem uchylają się drzwi i przez szparkę ktoś mówi: lepiej niech już płacze.
Założę się, że to powiedziała Pani Kierowniczka. 😆
Bobik, mów mi, poeta, co Ty tam z Szymborską i Dziekońskim wiecie czego ja nie wiem i nic nie rozumiem. Ona jest jego naturalną (czyli nieślubną) córą?
Przepraszam. Zapytałem nim klikłem. Się teraz w czoło klikłem.
Andsolu, pewnie Ramanujanowi chodzilo o Saraswati (osobiscie bardzo lubie to imie, bo to takze imie babki mojego meza). Saraswati jest odpowiedzialna tez za literature i muzyke, wiec odrzuca waska specjalizacje. 😉 Jak chcesz czegos wiecej dowiedziec sie o wlasnie tej bogini, i masz chwilke czasu na dobre radio, to polecam program Kristy Tipett, Being, a konkretnie jej bardzo ciekawa rozmowe z profesorem fizyki i specjalista od hinduizmu jednoczesnie, V.V. Ramanem, ktory ladnie podstawowe sprawy tlumaczy, zwlaszcza w odniesieniu do nauk scislych. Ciekawe sa tez linki na tej stronie.
http://being.publicradio.org/programs/heartsreason/
Tez bardzo mnie ujelo to, ze Kaczynski to nie jest polityk wyniku. Na szczescie. 😉
To jakas chyba nowa i lepsza kategoria polityka. Dawn. t.zw. Loser.
Luzer a sztywniak. Któż inny tak potrafi?
Hola, od takiego pisania krotka droga do „Jarowi trzeba ucionc jaja” (ja tylko cytuje z Bobika).
Bobiku, wlasciwie to teraz wydaje mi sie to dosc zabawne: Klub Platformerskich Kretynow nawolujacy, aby niektorym uciac to i owo. Pod znieczuleniem, nie jestesmy w koncu jakimis brutalami.
A teraz ide zastanowic sie nad moimi wlasnymi zlymi i barbarzynskimi postepkami (danke schoen rysiu!) i posypac sobie glowe popiolem.
Ciekawostka: mapy na wiek XXI:
http://www.edge.org/documents/archive/edge330.html#serpentine
Oraz peany i treny proza z okazji niedawnej smierci wielkiego francuskiego matematyka, ktory mowil, ze rzeczy z natury sa bardziej skomplikowane.
„Clouds are not spheres, mountains are not cones, coastlines are not circles, and bark is not smooth, nor does lightning travel in a straight line.”
BENOIT MANDELBROT
1924 — 2010
O tak, jest wiecej rzeczy w niebie i na ziemi niz sie to wam snilo w waszej filozofii… A sezon grzewczy juz w pelnym toku, Kroliku, wiec nawolujmy takze do recyklingu popiolu, oczywiscie – cruelty-free, skoro nie jestesmy takimi brutalami. 😉
Jasne Moniko,
A terazkrociutki taniec przed snem…
http://www.youtube.com/watch?v=Pl-cVgAU8K8&feature=related
jak blyskawica co spieszy sie, brykam 🙂
brykam fikam 😀
Poranna rozrywka:
1. Idź na Google Mapy.
2. Daj „Pokaż trasę”.
3. Napisz Japan jako miejsce początkowe.
4. Napisz China jako cel.
5. Idź na 43 punkt swojej drogi
[a jak się zaśmiejesz, poślij to dalej, żeby inni mogli się pośmiać 😀 ]
Dzień dobry 🙂
Pośmianie na śniadanie lepiej mi zrobiło od gimnastyki porannej. 😆
Na pytanie Rysia, czy sam nie bywam odrażający, brudny, zły, już chciałem odpowiedzieć „wyłącznie”, ale stwierdziłem, że to by chyba była lekka przesada. Więc odpowiadam zgodnie z prawdą: odrażający bywam notorycznie, zły tylko czasami, a tylko brudny wyłącznie, bo nawet jak mnie wykąpią, to zaraz się idę wytarzać w czymś po psiemu pachnącym. 😉
na pytanie Rysia można także udzielić odpowiedzi śpiewającej
http://www.youtube.com/watch?v=IqdAbnnQm14
Znowu mi się link tubowy od Królika nie otworzył. To już chyba standard. 🙁
Jedną rzecz w poście Królika z 4.00 muszę sprostować: o ucinanu Jarowi i platformerskich kretynach to wcale nie jest cytat ze mnie. Ja też tylko cytowałem Anonimowych Żołnierzy Blogosfery, przysyłających mi dowody swojej waleczności.
Miałem taki zwyczaj, że kiedy z powodu naruszenia regulaminu nie wpuszczałem kogoś pierwszy raz komentującego, wysyłałem mail z informacją, dlaczego nie wpuściłem i zaproszeniem do komentowania w formie akceptowalnej. Zaprzestałem tej praktyki, bo – jak myślicie, jaki procent moich maili wracał z zawiadomieniem, że nie ma takiego adresu? 🙄
Foma, ale „Upiornego twista” to śpiewa jakiś skowronek. U mnie jest dokładnie odwrotnie – rankami budzę się wściekły i kwękający, a im bliżej mroku wieczornego, tym bardziej śliczność mi rośnie, nie mówiąc już o apetyczności. 😀
Dzień dobry 😆
http://www.polityka.pl/galerie/1501833,1,andrzej-mleczko—galeria-rysunkow-2010-r.read
Teraz przynajmnej wiadomo, skąd się wzięło „tam gdzie stało ZOMO”. 😆
Pamiętacie ten kawał, jak to staruszka upewnia się, że facet jest z ZOMO, a potem prosi go „to zabij mi, synku, karpika na święta”?
Tam w galerii Mleczki jest jeden rozkoszny obrazek. W gabinecie na biurku stoi w charakterystycznej pozie kurduplowaty Napoleonek, a przed wejsciem do gabinetu tloczy sie grono doradcow i jeden z nich mowi: Ktos mu musi powiedziec, zeby czytal o skutkach uboczbych na zalaczoej ulotce!
Przeczytajcie sobie o teorii lejka. Ona bardzo dobrze wyjaśnia, dlaczego – dobrze widząc niedociągnięcia Platformy – wciąż zajmujemy się wpadkam PiS-u i Prezesa osobiście. 🙄
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1510142,1,polska-polityka-wcisnieta-w-lejek.read
Cudny jest Sawka w ostatniej Polityce. JKR i EJ rozmawiają przez telefon: Erika? Tu Joanna. Jak się zakłada Centrum Wypędzonych?
„Wbiły od środka nóż w plecy naszych członków”. (Jurgiel)
I kto mówi, że Polacy są ponurym narodem? 👿
Bobiku (10:09), 100 ?
Bobiku, o teorii lejka, a nie da się tego wywodu przełożyć na prosty polski? Bo ja jestem po pracy, niezdatny do kolejnej szychty dzisiaj i bez głębokiej wiary, że tyle zawikłań w przedstawieniu sprawy jest nieuniknionych. Niech ci dwaj panowie przemyślą co oni tak naprawdę chcą powiedzieć i streszczą tych swoich ponad 13 tysięcy znaków (6,5 stron maszynopisu) do jednej zwykłej stroniczki. Przecież nawet o Rewolucji Francuskiej da się coś sensownego powiedzieć na jednej stronie.
OK. Znalazlam! Znalazlam cos, co od miesiecy chcialam Wam pokazac. Jest to fragment bodaj godzinnego programu BBC, ktory obejrzalam w ub.roku w samolocie, kiedy lecialam do Ameryki. Program byl o tym jak doszlo do udomowienia psow z dzikich wilkow. Ale mnie chodzilo o te 10 minut z tego programiu:
http://www.youtube.com/watch?v=PRQbSdMXBk0&feature=related
o nieslychanym eksperymemcie prowadzonym od ponad 50 lat na Syberii z hoowla „udomowionych” lisow.
Kompletnie fascynbujace.
A zupelnie na marginesie. Voiceover po agielsku pani ktora o eksperymencie opowiada (dr Ludmila Trut) robi robi moja dobra kolezanka, Wiera Czalidze z Serwisu Rosyjskiego BBC. Poznalam ja jeszcze w Ameryce, mlodziutka, na poczatku lat siedemdiesiatych, kiedy ja i jej owczesneg meza Walerego Czalidze wyrzucono z ZSRR za zalozenie i prowadzenie podziemnej Kroniki Bezacych Wydarzen. Mieszkali wowczas w Leningrdazie. A potem spotkalam ja w Lodynie i sie zarzyjaznikam.
Wiera jest krewna Antonigo Slonimskiego ( z domu Slonim) i wnuczka urodzonego w Bialymstoku Maksima Litwinowa, legendarnego komiarza (ministra) spraw zagranicznych w pierwszych latach powstaia ZSRR, ktory wslawi sie m.in. tym, ze udalo mu sie namowic Stalina na zgode na powstanie Ligi Narodow po I wojnie swiaowej. Byl tez dyplomata w Waszungtonie – zanim wypadl z lask Jezykoznawcy.
Potem jego wnuczka walczyla z wladza radziecka rozprzestrzeniajac podziemne druki, az sie doskakala i ich wywalono. To byla bardzo slynne wywalenie.
Wiera jest przecudna osoba i badzo piekna kobieta, ktora zupelnie sie nie starzeje. Nie wiem jak ona to robi, ale wyglada dzis dkladnie tak, jak wygladala, kiedy zobaczylam ja pierwszy raz dwudziestoletnia. I ma bardzo mily glos.
Tak mi sie rozgadalo, sorry. Obejrzyjcie ten kawalek programu.
Zainteresowanym – http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,akcja-okresowa,888800,1,1,test-zdrowia-polakow,index.html
Co rano budzę się wściekły,
zjadliwy oraz zapiekły,
i myśli miewam niemiłe:
kogo by tu ugryźć w tyłek…
Me serce spowija cień
i warczę cały dzień.
Lecz gdy wieczór się otwiera,
cała mija mi cholera,
słodkim robię się pieseczkiem,
merdam dziarsko ogoneczkiem.
A gdy z kuchni ktoś zaśwista,
z pasztetówką tańczę twista!
Salcesony, oczywiście,
uczestniczą też w tym twiście.
Wątrobianka i kaszanka,
tłusta kura, piwa szklanka,
a na koniec wielki tort –
coś w sam raz dla pieskich mord!
A rano… znów jestem wściekły…
Nisia trafiła w sedno sedn! 😆
Wróciłem do domu przedzierając się przez świętomarcinowy pochód z latarenkami, orkiestrami dętymi i białym koniem (bez generała Andersa) na przedzie. W kozie napaliłem. Pora, żeby się nakarmić. 🙂
andsol 23:27
Poezja Polska 1914-1939
Antologia
Spoldzielnia Wydawnicza „Czytelnik” 🙂
http://ryszardmatuszewski.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?657347
pogoda robi nas w konia, rano zimno (0°), teraz 9°, w sobote ma byc 14°, a w niedziele 17°!!!!!!!!
czy to przez te atomy czy nawozy sztuczne czy moe spisek Putina i Tuska???
za dobra (jedynie sluszna) odpowiedz podesle Bobikowej 😳 pasztetowki
Z zaległości:
Teresa S. – oczywiście że 100%. Dobrze, że nie obiecywałem żadnych nagród, bo musiałbym się teraz wykosztować. 😀
Andsol – przekład teorii lejka na prosty polski: cokolwiek w polskiej polityce wlejemy szeroką stroną lejka i tak wąską stroną wypłynie Kaczyński. 😛
Helena – muszę przestrzegać jakiejś sensownej hierarchii wartości, dlatego najpierw zajmę się sobą (patrz: nakarmienie), a dopiero potem lisami. 😉
od przyszlego (chyba juz przyszlego) roku berlinscy policjanci beda nosic znaczki z imieniem i nazwiskiem, juz teraz jest to testowane:
http://www.titanic-magazin.de/uploads/pics/Bullenstempel.jpg
Rysiu, przecież to jasne jak drut, że za robienie nas w konia przez pogodę odpowiadają Żydzi i hippiści.
Na pytanie dlaczego hippiści, odpowiadam: a dlaczego ma być zawsze na cyklistów? 👿
Mam nadzieję, że jest to jedyna słuszna odpowiedź i nie będę się musiał rozstawać z pasztetówką. 🙄
Hurra!
Sondaż: PiS ma już prawie dwa razy mniej niż PO.
Po -52%, PiS- 23%, SLD -12%
Bobiku, uratowales pasztetowke 🙂
prosze nie podawac kolejnych odpowiedzi 😛
Na kolację mam dziś mule, których kilogram zakupiłem za całe 2 eura. 😯
Fakt, że miały datę ważności do dzisiaj i gdyby sklep nie obniżył ceny, żeby je spylić, to jutro musiałby i tak wywalić, niemniej jednak cena jest wstrząsająca. 🙄
Kocie, hurrrra, hurrrra, ale wyniki robia glosujacy w wyborach, i
niech tak zostanie 🙂
Mam bardzo dobry przepis na mule, ktore NIE SA marinier (bo sie juz bardzo znudzily lata temu), a jest lepszy. Czasu zajmuje tyle co posiekanie jednej duzej cebuli.
Jedna duza ceula posiekana, lekko obsmazona w glebokim rondlu w dwu lyzkach masla (tak, masla, nie oliwy!) Dorzucic mule, przykryc, jak sie otworza, wyjac dziurawa lyzka, lekko obejrzec i do glebokiej miski. Do tego samego garnka 1 puszke posiekanych wloskich pomidorow i stolowa lyzke zielonego pesto. Jak tylko sie zagotuje lub podgrzeje – wylac na mule wszystko z garnka.
Sa to najlepsze mule jakie znam , cieszace sie ogromnym powodzeniem na przyjeciaich w Gdyni – jesli udaje sie nam znalezc mule.Wino i chleb . Bo ten plyn z muli jest cudowny.
Coz za rozkoszne chlopaki!
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8644580,Kaminski_kolejnym_wyrzuconym_z_PiS___Nie_bede_kablowal_.html
@ Helena 19.21
Czy w obróbce kulinarnej muli koniecznie trzeba je lekko obejrzec?
Ja bym oglądała ciężko.
Nie mam jakoś zacięcia mulowego.
Pasztetówka to co innego. I kaszanka.
Bym oglądała bacznie.
Raczej tak, bo te co sie nie otworzyly, sa do wyrzucenia. Ale osobscie nie widze problemu jesli na talerzu sie znajdzie jakis nie otwarty. Laduje w misce z wyjedzonymi muszlami.
Sluchajcie, nic na to nie poradze, ale jestem wstrzasnieta ta amoralna propozycja pod adresem uczestnika spotkania frondy.
Oglądałam wywiad z kamińskim w TVN 24. Facet „trząsł się ze zdenerwowania jak dziecko” – to określenie prof. Nałęcza.
Fragment tego wywiadu:
http://www.tvn24.pl/12690,1681824,0,1,nie-bede-kablempewnie-mnie-wyrzuca-z-pis,wiadomosc.html
Heleno, a jak miałaby brzmieć propozycja moralna?
Tez bylabym rozstrzesiona gdyby mi ktos taka propozycje zlozyl.
Zreszta dostalam kiedys taka propozycje – od swojego szefa i to w dodatku przyjaciela. Najpierw myslalam, ze zartuje i oddpowiedzialam tez zartem – znal mnie przeciez na tyle, aby widziec jak zareaguje – i to w dodatku w obecnosci swego zastepcy. Kiedy zorientowalam sie, ze jest to serio, powiedzialam: poszuajcie sobie panowie innej k..y. I wyszlam z gabinetu. Ponad tydzien ze mna nie rozmawial ( ani ja z nim), az przeprosil, pokretnie, ale przeprosil. Ale nie przyszloby mu do glowy grozic mi jakimis sluzbowymi konsekwencjami za to ze nie nakablowalam.
Nigdy sie juz to nie powtorzylo, a nawet zdarzalo sie nam zabawowo wspominac ten incydent lata pozniej.
Mule były pyszne 🙂
Sos jak zwykle improwizowany. Tym razem z białym winem, pomidorami, ziołami i oczywiście olbrzymią ilością czosnku.
Nie oglądałem, tylko konsumowałem aż mi się uszy trzęsły. 😀
PiS się podzieli? I osoby, które z PiS wypłyną będą zdolne zrobić z PO PO-PiS’bis? Rokita wróci?
Pasztetówki, kaszanki, a ja znalazłam w interneciena .doc
bez możliwości skopiowania linka, przepis na wątróbkę w sosie śmietankowo – koperkowym:
„500 g wątroby wieprzowej
200 g cebuli
80 g smalcu
250 g śmietany 30%
1 łyżeczka mąki (5g)
pęczek koperku zielonego
listek bobkowy, ziele angielskie,
sól i pieprz – do smaku
Na rozgrzany smalec wrzucamy pokrojoną w grubą kostkę cebulę, lekko szklimy. Dodajemy pokrojoną w cienkie paski wątrobę, obsmażamy około 3-5 minut z przyprawami. Pół szklanki wody mieszamy z mąką i zatrzepujemy wątrobę. Całość zagotowujemy, a na koniec trochę solimy i pieprzymy do smaku oraz dodajemy śmietanę i pokrojony koperek. Warto wiedzieć, że potrawa ta zapobiega niedokrwistości, pomaga w utrzymaniu zdrowej skóry, włosów i paznokci, poprawia wzrok. Polecana jest w profilaktyce chorób gruczołu prostaty. Zawiera witaminy – A, E, C, B1, B2, B6, PP i składniki mineralne – wapń, fosfor, żelazo, magnez, sód, potas, cynk.”
Cebuli dałabym więcej, z mąki wcale 🙂
Czy psy mają prostatę? 😈
Po ciężkim dniu, jak na przykład dziś, nie bardzo mam siłę na pisanie o PiS-ie, ale jednak zrobiłem wysiłek, bo gdzieś od środka (mojego, nie PiS-u) zaczęło mnie swędzieć takie pytanie: czy rozpieprzanie partii tuż przed wyborami samorządowymi i wywalanie z niej kolejnych popularnych twarzy jest objawem rozwijającego się obłędu Prezesa, czy też da się temu przypisać jakikolwiek, choćby naciągany, racjonalny zamysł?
Moje dzisiejsze możlwości umysłowe są zbyt mizerne, żebym sam się z odpowiedzią uporał, ale nie wątpię, że ktoś z Was mi pomoże. 🙂
Bobiku, psy prostatę mają.
Super pojemniczki na sól/pieprz do wątróbki masz.
Bobiku, prof. Nałęcz wysnuł dzisiaj taką przerażającą teorię, że partia pozbywa się umiarkowanych, żeby zostali sami pretorianie i hunwejbini i żeby nikt jej od środka nie przeszkodził w zrobieniu CZEGOŚ STRASZNEGO.
Do czego już się szykuje.
Ta partia.
Nisiu, co to mogłoby być?
Uwolnienie Edka, Tereso http://wiadomosci.onet.pl/raporty/walka-o-krzyz/tlumy-przed-palacem-kaczynski-edka-trzeba-uwolnic,1,3783874,wiadomosc.html
Jak to co?
Przeniesienie Wawelu do Warszawy!
Heleno, przygnębiający filmik, jak się traci agresywność to kita się skraca i zakrzywia.
Nawet zrobienie destrukcji, zwłaszcza na dużą skalę, wymaga konstrukcji. Kaczyński nie Jaruzelski to raz, zużył się to dwa. Ani umiejętności, ani budulca. Będzie się sypał.
Nisiu, nie ma tak dobrze. Zawsze są nad- i podpretorianie. Nie ma tak, żeby nie było nikogo do pozbycia. W dodatku oni pozbywają się sami, według zasady: jak nie ja ciebie dziś, to ty mnie jutro.
Bobiku, przekład teorii lejka na prosty polski – czemu oni w tych redakcjach nie zatrudniają jakichś inteligentnych psinek? Życie by było lżejsze, tak zresztą jak i gazety i pisma.
Słuchajcie, Edek miał ponoć w organizmie 1,6 promila. Czy to aby nie jego uprowadziła Baba? 😯
Z tymi lisami nie jestem pewien, czy mi się to podoba. Proste czy krzywe, te ogony wyglądają jednakowoż na bardzo konkurencyjne. 🙄
No i na pewno i się nie podoba, że tyle generacji lisów spędza życie w klatkach, żeby ludzie sobie mogli poeksperymentować. 👿
Przy 1,6 to możliwe. Rymsnął mi dzisiaj pod nogi taki z z minimum czwórką. Trzech Chłopa go uprowadzało i szło im bardzo opornie 🙄
Tereniu, nie wiem, co miałoby być, ale profesor Nałęcz straszył jakimś rżnięciem.
Być może stosował przenośnię, ale akurat gotowałam rosół i nie dotarły do mnie niuanse.
Ile się ma po trzech herbatach z rumem?
Dużych herbatach.
Ważne pytanie: czy wegetarianie jedzą jajka???
Nisiu, jedni jedzą, drudzy nie 🙂
Trzeba pytać zainteresowanych.
Podejrzewałam to, niestety. Zainteresowana sąsiadka pewnie śpi. A ja właśnie produkuje sałatkę.
Mamy jutro wieczór pieśni patriotycznej… nie wiem, czy Wam pisałam. Wpakuję rozmaryn do pasztetu żeby było ułańsko i historycznie.
Nie wiem, co powinnyśmy pić. Wściekłe psy zwane również „teraz Polska”???
Nisiu, wszystko zależy od kryteriów prawdy. Bo w pewnych ujęciach prawdziwy wegetarianin nawet surowego szpinaku nie tknie, bo liście są zbyt mięsiste.
A domagania się prezesa, by Edzia uwolnić, nie skomentuję tutaj, bo Bobik komentarza nie przepuści, a cywilizowany język jest w tej kwestii bardzo niestosowny.
Troche przysnalem, ale sie juz obudzilem i jestem gotow wyruszyc na poszukiwanie Edka. Propoonuje zebysmy tu wszyscu, jak jeden Kot zajeli sie poszukiwaniem.
Oczywoscie warto byloby ustalic jak ten Edek wyglada czy mu sterczy antenka z glowy i czy powtarza pod nosem „cztery piki-skurczybyki” – to moze byc wazny znak rozpoznawczy.
I jeszcze – zadnych piesi patriotyvcznych przed znelezieniem Edka. Najpierw Edek, potem piesni.
Mordko, litości 🙁 Usilnie opędzałam się od skojarzeń 🙁
Po trzech dużych herbatach promile nie są zbyt rozszalałe. Ale po trzech dużych rumach lepiej nie chodzić po schodach, bo można z nich rumnąć. 😯
Uwolnienie Edka wydaje mi się czynem wysoce patryjotycznym i uważam, że nikt nie powinien się od tego uchylać.
Niech każdy orze jak może! Niech jedni poświęcą wątróbkę, inni pasztet, jeszcze inni skojarzenia i cywilizowany język. Niech nasza umęczona Ojczyzna odzyska należne jej promile.
Uwolnić Edka!
Nisiu, a co wchodzi w skład wściekłych psów czyli teraz Polski?
Bo co wchodzi w skład pieśni patriotycznych to, niestety, wiem. 🙄
Dziękuję, Bobiku.
Mam nadzieję na sny bez schodów.
Dobranoc.
Wyrwac Edka z lap komoruskich!
Kto nie ruszy, by z oprawców rąk uwolnić Edka,
niech nie zazna, czym się różni od chłopa kobietka! 👿
Oooo, Bobiczku, podejrzewam, że gdybyś wpadł jutro na nasz wieczór patriotycznych dziewic (mało używanych i w dobrym stanie), mógłbyś się dowiedzieć niejednego na temat prawdziwego patriotyzmu wokalnego!
Wścieklaka czyli terazpolskę robi się tak: lejesz do połowy kieliszka możliwie najgęstszy sok malinowy (może być ten z aronii czyli z Herbapolu… ), a potem jak najdelikatniej dopełniasz wódeczką (wersja dla szczeniaków) lub spirytusem (dla dorosłych psów). Trzy krople dopełniają dzieła. Ma wyglądać jak polska flaga – na dole czerwone, na górze białe. Wypija się na jeden gul.
A ja jeszcze do Bobika (z 23:39), że tyle generacji lisów spędza życie w klatkach, żeby ludzie sobie mogli poeksperymentować. Trzymali parę generacje ludzi w klatkach, aż wzięli się za zwierzaki, gdzie ewolucja ma szybszy obrót.
O, nie napisałam, że trzy krople tabasco.
No więc trzy krople tabasco.
Smacznego.
pada cieply deszcz, jesienne (zimowe?) lato plynie od Bobika.
co ubrac? kurtke listopadowa czy cos sierpniowego?
juz wiem dlaczego nie lubie szpinaku lisci sparzonych, miesiste
wole mieso ( wstyd rysiu miales ograniczyc miesozarcie, wstyd
😳 )
Nisia o godzinie gleboko nocnej dodaje tabasco, ostry bedzie wieczor patriotyczny
Szczecin uwazaj !!!!!!!!!!!!! 🙂
a lisow szkoda, te druciane klatki pod lapami
brykam, fikam w tereny zielone, parasol, ksiazka, gut
humor 🙂
brykam fikam 😀
No tak, wódz wzywa naród do szturmu na bastylię, ale … nie zna adresu tejże 😉
Tak sobie piszę, żeby pocieszyć siebie samą. Do czego się szykuje JK? Do zamieszek. To chyba widać jak na dłoni. Inna rzecz, że trudno to przyjąć do wiadomości.
Nisiu,
wegetarianie jedzą jajka, sery, etc.. Żadnych produktów „odzwierzęcych” nie jedzą weganie.
Dzień dobry 🙂 Wedle psiej ewangelii na najniższym schodku drabiny ewolucyjnej są frutarianie, którzy poza owockami ni dudu. 🙁
Tak mi się smutno na samą myśl o nich zrobiło, że muszę natychmiast iść zrobić sobie jakieś jaja na bekonie. 😎
Wszystkim, którzy porzucili ojczyzny łono chwilowo lub na stałe przypominam, że obchodzimy dziś Dzień Zazdroszczenia Tym Którzy Nie Muszą Do Roboty ❗
Czyżbyś Piesku szykował się do założenia nowej partii politycznej? Sukces murowany! Nigdy nie zabraknie ani aktywistów, ani elektoratu dla Partii Zazdrośników 😆
Dzień dobry,
ciekawam, czy tylko mnie ten Edek skojarzył się z tym z „Tanga” Mrożka? 😉
O, właśnie, Jotko! To jest myśl. 😀
Tylko błagam, nie wybierzcie mnie na Prezesa. 🙄
Przewodniczącym mogę być. A jeszcze lepiej królem, bo to trochę pewniejsza fucha i nikt nie ma pretensji, że się krewnych i potomstwo zatrudnia. 😎
Dora,
mnie też! 🙄
i zanim doczytałam, myślałam, że JK nazwał Komorowskiego Edkiem i chce go „uwolnić” z Pałacu Namiesnikowskiego 😉
Taaakieee tango 👿
Zastanawiam się, komu Edek mogł się NIE skojarzyć. 😆
Spokojnie i po kolei Piesku. Najpierw musi być Partia. Potem Partia obwoła Ciebie Królem. Wtedy Ty nie tylko bedziesz mógł zatrudniać kogo zechcesz, ale i wyrzucać na, za przeproszeniem, zbita mordę, kogo zechcesz. Oczywiście na pierwszy plan muszą pójść pomysłodawcy i organizatorzy. Żeby im się nie wydawało, a inni żeby nie mieli głupich skojarzeń. Proste jak konstrukcja cepa, którym wywija JK 😎
Jeżeli będę mógł zatrudniać i wywalać po uważaniu, to może jednak lepiej być Przewodniczącym? Król w Polsce to w sumie nie taka pewna fucha, jak mi się w pierwszym momencie wydawało. Co chwilę ktoś będzie usiłował mnie zdetronizować i obwołać królem Chrystusa. 🙄
W każdym razie – ja wkrótce muszę do roboty, ale dzisiejsi niepracujący mogą pod moją nieobecność stworzyć podstawy ideowe i ramy organizacyjne Partii Zazdrośników. 😀
Ja w ramach obchodów Dnia Zazdroszczenia Tym Którzy Nie Muszą Do Roboty…. robię sobie co godzinkę przerwę na Internet.
Właściwie, to już wczoraj te obchody rozpoczęłam biegiem pod Najbliższą Górkę. Niestety, lało. A strój był nieprzemakalny tylko z nazwy.
Trzy duże herbaty z rumem uratowały mi życie.
Nie zapominaj, Mar-Jo, o snach bez schodów, które w uratowaniu życia na pewno miały duży udział. 😆
To ja w ramach obchodów strzelę sobie dużą, towarzyską kawę bez rumu, póki jeszcze robotę mam nieterenową i nie jestem zmuszony się wysieciować. 🙂
Bobiku, 11:11 witamy w uciechy czasie 🙂 😀
w Kraju Bardzodlugiweekend – biedacy 😉
nosicie te tak zwane „kotyliony”?
Oj, faktycznie, przed chwilą formalnie karnawał się zaczął. 😆
W ramach stwarzania podstaw Partii Zazdrośników: zazdroszczę Rysiowi ciepłego deszczu, który mu posłałem, bo sam zostałem jak jaki głupi z szarą mżawką i 5 stopniami. 👿
Bobiku,
ufam, że masz świadomość tego, że równolegle z tworzeniem Partii Zazdrośników jej budowniczowie powinni zabrać się za Knucie Spisku. O ile, rzecz jasna, nie są pozbawieni minimum instynktu samozachowawczego 😎
Dla psów to chyba psyliony potrzebne…
Ryś podał dalej 🙁
Knują zawsze inni. A porządna Partia jest od tego, żeby spiski innych znaleźć i obnażyć. 😎
No dobra, ja się muszę wysieciować, ale zostawiam Wam spis zadań do wykonania:
– opisanie podstaw ideowych PZ
– wymyślenie struktury organizacyjnej czyli kolejności dziobania
– utworzenie listy spisków, które trzeba znaleźć i obnażyć
– uwolnienie Edka
Hymnem i wyborem władz możemy się zająć jak wrócę. 😈
ja z pewnoscia z psylionem w klapie chodzic ne bede jak wariat.
Ide dalej szukac Edka – moze sie zabradziazyl na dach garazu.
A Panią Kierowniczkę zobowiązuję do dostarczenia tylu psylionów, żeby dla wszystkich chętnych starczyło. 😀
Sama się prosiła. 😎
W zalaczonym linku jest filmik do obejrzenia, warty tysiaca slow:
http://wyborcza.pl/Polityka/1,103835,8644927,Marsz_z_pochodniami_przed_Palacem_Prezydenckim.html
do linki Londynskiego Kota dodam linke:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_obl%C4%99%C5%BConej_twierdzy
czy istnieje szansa na „pomoc”?
poprosze o herbate z rumem na wzmocnienie sily ducha 🙂
Rysiu,
już się robi!
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8646157,ONR_owcy_pobici_w_pociagu__Jechali_na_marsz_do_Warszawy.html
No,obawiam sie,ze nie moge jednego zlego slowa powiedziec z powodu pewnej rodzinnej historii. Noblesse oblige. 😈
Rzecze internauta (znalezione pod artykułem o religii dla zaplanowanych, poczętych i świeżo wyciągniętych z łona): „W filmie Pan Kleks w Kosmosie dzieci chodzily do szkoly im. Stanislawa Lema, lekcje prowadzil robot. Teraz dzieci chodza do szkol im. JP II, a lekcje prowadza ksieza. „
Dopiero sie zlinkowalam w sprawie marszu pamieci. Czy on ma byc co miesiac? Czy ma zastapic obchody 11 ego listopada? Czemu przed palacem gdzie urzeduje juz demokratycznie wybrany nowy prezydent, a nie w Smolensku gdzie zginal LK albo pod Wawelem gdzie lezy pochowany?
Pytania sie cisna, zamiast odpowiedzi trzeba rzeczywiscie wzmocnic sie herbatka z rumem.
Rzeczywiście, Króliku, czemu nie Wawel?
Przeczytałam – http://www.kontrowersje.net/tresc/usa%E2%80%9390_grm3_gazu_polska_3_zlm3_gazu_czy_%E2%80%9Eobdzieranie_ze_skory%E2%80%9D_nie_zaszlo_ciut_za_daleko . Horror.
Witam typowo listopadowo.
Ja dzisiaj wyjątkowo niewpracy. Ale jutro Uczelnia robi zajęcia, jako jedyna w Betoniarni. Kochany rektor!
Święto patryjotyzmu obchodzę odpoczywając w domu. A wieczorem mistrzostwa varsavianistów, wtedy dam upust swojej polskości (tej lepiej rozumianej).
Ciekawe czy okolicznościowo knajpa wrzuci do menu terazpolski? 🙄
Narzekałem rano na szarą mżawkę, a teraz bym ją z pocałowaniem ręki przyjął. 🙄
Mżawka sobie poszła, a na jej miejsce wskoczył luj tak paskudny i tak rozlany, że zastanawiałem się, czy już mam drewno na arkę taszczyć, czy poczekać do jutra.
Idę się przekręcić przez wyżymaczkę, żeby blogu nie utopić w tym, co ze mnie spływa. 😯
Alienor, a jakąś szczegółę o tych mistrzostwach byś mogła? 🙂 Znaczy, w czym konkretnie ci varsavianiści się mistrzują?
Przepraszam, czy Wszyscy uwalniają Edka?
Przeszłam szybki kurs niemieckiej pieśni biesiadnej. Jezu!!!!
Obawiam się, że nie zostanę wpuszczona już nigdy na pewien
blog muzyczny. Albo nawet do Polski!
Mar-Jo, Pani Dorota zasugerowała, że Edek poszedł w Tango. A kiedy wróci, nie wiadomo…
Bobik schnie.
Alienor walczy o puchar.
Królik sie wzmacnia.
Rysio inspiruje.
Teresa na gazie.
Mordka obliguje bez złego słowa.
Andsol wolę nie myśleć co robi bo i tak nie zrozumiem.
Ja żubrzę.
To Edek nie został jeszcze uwolniony? 😯
No to ja przepraszam, co Szanowne Blogowisko przez cały dzień robiło? Było przecież zadanie bojowe – uwolnić Edka. 👿
Mam nadzieję, że przynajmniej niemiecka pieśń biesiadna była częścią wyrafinowanego Planu uwolnienia. 🙄
Haneczko, zrezygnowałem ze schnięcia, bo co wyjdę za drzwi, żeby skontrolować sytuację w okolicy, znowu jestem mokry. 🙁
A to żubrzenie patryjotyczne, czy tak sobie?
Bobiku,
obawiam się, że niemieckie pieśni biesiadne byłyby w uwalnianiu Edka zupełnie nieskuteczne.
No, może jedna.
Kontroluj zdalnie, przez szybę.
Żubrzę tak sobie, ale mogę dorobić ideologię 😉
A niby jak uwolnić Edka, skoro adres bastylii nieznany? 👿
Bez fomy nie da rady 🙁
To dorób, Haneczko i podziel się ze mną, bo ja na wielkie niedostatki ideologiczne cierpię. 🙁
Mar-Jo, a która to pieśń biesiadna takie wyzwalające właściwości ma?
Ich habe zu gute Erziehung bekommen, um es zu sagen!
No, teraz już mamy Ostateczny Dowód, że ten blog jest niemieckim kondominium. 😈
Czyli: nagrabiłam sobie?
Z podaniem tej „jednej” pieśni wstrzymałam się z uwagi na kontekst historyczny.
Żeby Nikomu nie było przykro.
Święto, święto i po święcie… 🙄
Gdy Edek na mętowni kiblował gdzieś w stolicy,
duch jego się wyśliznął okienkiem od piwnicy
bo musiał przecież udział wziąć w demonstracji sły,
co to ją pogrobowce Romana wymyśliły.
Ruszyli patryjoci przez miasto wielką ławą,
a nie szli stroną lewą, lecz samą słuszną prawą,
zmiatając ze swej drogi co tylko na niej stało,
bo jak się wroga zmiecie, już niepotrzebna gałąź.
Duch Edka w tłum się wmieszał i aż z rozkoszy zawył –
jak cudna niepodległość jest pośród samych prawych,
bo wolność bez prawicy, logika wszakże przyzna,
to nie tam żadna wolność, a zwykła jest lewizna.
Bojowo duch się prężył i machał berecikiem,
bo tu Jan Pospieszalski, a tam znów Korwin-Mikke,
tu Bender, Giertych, Kukiz, a tam Ziemkiewicz Rafał…
no, słowem, jedna Wielka i Narodowa Gafa.
Dotarli pod Romana, otwarli swe konserwy,
spożyli wśród przemówień junackiej pełnych werwy,
skandując: nie powstrzyma nas nikt, takiego wała,
dziś nasze jest Rozdroże, a jutro Polska cała!
I poszli, zostawiając w powietrzu ton wysoki.
Duch Edka do cielesnej powrócił znów powłoki
rechocząc: kurrr…tyzana, niewąsko dalim czadu!
A wiatr historii westchnął i w rytmie tanga zaduł.
Och, pieknie , Bobiku. Wlasnie czegos mi brakowalo i teraz widze, ze brakowalo mi mowy wiazanej natchnionej, jak zawsze w momentach wielkiego Narodowego Uniesienia.
Najpierw skocze po papierosy dla Starej i croissanty na sniadanie (do tego doszlo, ze starego Kota ganiaja! ) a potem bede wyspiewywal kolezankom na dachu garazu. .
To w Londku już pora śniadaniowa? 😯
Zrozumiesz, haneczko, zrozumiesz, andsol głównie robi za kierowcę rodziny. Kręci kierownicą i wykręca się od zderzeń z bardzo męskimi panami i paniami.
Od rodzinnego pracodawcy najtrudniej wolny dzień wydębić. 🙄
Spracowanam dzisiaj i nie bardzo widze czy wciaz sie dzieje, czy juz sie przestalo dziac?
Odnotowuje, ze frakcja germanska coraz silniejsza.
Na razie zachowuje spokoj, bo cisnienie (krwi) nie wiedzjec czemu b. wysokie, moj lekarz familijny chory, podwoje pastylki i poczekam. Albo sie poprawi albo… sie nie poprawi.
W kazdym razie trzeba sluchac czegos kojacego, dobrego na neurozy i na cisnienie. Wszystko juz bylo rzekl Ben Akiba…
Na wszystko inne najlepszy jest Bach
http://www.youtube.com/watch?v=LU_QR_FTt3E
Spokoj/niepokoj jest z powodu cisnienia krwi, nie powiekszenia niemieckiej frakcji, selbverstaendlich…
A tak czy inaczej, jak powiedział kiedyś Kennedy, my wszyscy jesteśmy hamburgery.
Osobiscie wole byc franfurterem albo nawet wienerem, z odrobina dobrej musztardy, na chrupiacej buleczce… Hamburger b. dobry w Nowym Yorku. Trzeba znac sie na wolowinie, zeby podawac dobry hamburger…
Andsol, ciesze sie, ze pomimo pulapek udalo ci sie uniknac wypadkow chauffeurujac rodzinke, ugh…
frakcji czlonek z rana bryka 🙂
serrrrrr gudddddddd (rolujac oczywiscie bezwstydnie rrrrr)
bedzie dzisiaj pogoda, deszcz wyslalismy w gory lub do haneczki ( za 21:47 duzo 🙂 ), posilony rumem-herbata z rumem (dzieki Mar-Jo 🙂 ) olewam szukanie Edka, kredyty,
dzieci (kiedy wrescie na swoim?), czynsz, jedzenie, ubezpieczenie, inne (prosze do listy dopisac) wzywaja do przegladu pozycji
brykam fikam 😀
Kocie, czy przez Twoja (i Twojej tez) dzielnice przewala sie ta „studentow banda okropna” demolujac i niszczac w protescie
czerwone sztandary!!!!!!!!!!!!!!
praca praca praca
(nawet nieważne, że pada deszcz)
foma,
niech Ci praca lekką będzie, nawet wtedy, gdy pada deszcz 😆
jotka,
o uczuciu letkości będę mógł powiedzieć w poniedziałek wieczorem, jak zakończę kilkudziesięciogodzinny maraton z wypchnięciu projektu, który jest jednym z warunków otrzymania premii przez wszystkich moich szefów (ja mogę sobie olewać własną premię, ale oni swoją są jak najbardziej zainteresowani…)
foma,
trzymam kciuki i podsyłam trochę słońca, które właśnie wyszło zza chmur i uśmiecha się, złocąc ostatnie liscie i kwiaty w ogrodzie 😆
Niech Cię Dobre Mzimu strzeże przed olewaniem własnej premii ❗
Jakbyś nie wiedział co z nią zrobić, to zawsze możemy ją przepić wespół zespół 💡
Nie sądzę żeby Ci Koszyczek odmówił pomocy w tym zbożnym dziele 😎
Dzień dobry. 🙂 Ja tych szefów fomy nawet rozumiem. Też bardziej jestem zainteresowany pasztetówką własną niż Labradorki czy Dobrego Kumpla. 😳
Ale trzeba mi uczciwie przyznać, że w celu załatwienia sobie tej pasztetówki nie dręczę fomy i nie zmuszam go do biegania po 40 parę km w rynsztunku. Foma może zaświadczyć! 😎
Cieplej i coś jakby halny. 😯 Tu, w tej smętnej płaszczyźnie? 😯
Witam Koszyk cały,
u mnie wieje coś w rodzaju halnego.
Ale po pracy na spacer idę jak zwykle.
Odkryłam drzewo niezwykłe (dla mnie). Nazywa się araukaria chilijska. Przepiękne!
Bobiku, czyli ten halny jest prawdziwy?
nie, żebym był niewdzięczny za słoneczkowe żczenia, ale nadmiar słońca razi w oczy i przeszkadza 😐 poproszę zatem o trochę deszczu na najbliższe godziny
mówisz i masz! się wzieno i schowało za chmury 😉
A gdzie tam prawdziwy halny! Prawdziwy, ze względu na sposób powstawania, może być tylko w górach. Ten to jest przebrany agent Monsunu albo innego Sirocca, a nie autentyczny porucznik Halny. 👿
Araukaria chilijska jest taka
http://forum.garten-pur.de/attachments/Araucaria_araucana_vor_Lanin_klein.JPG
a podstawowa odmiana to jest araucaria araucana, zwana przez braci Germanów również Affenbaum, czyli małpim drzewem: 🙂
http://img05.elicriso.it/es/como_cultivar/araucaria/araucaria_araucana.jpg
U mnie też pada i jeszcze w oknie widzę że rokitniki mają gimanstykę ze wspomaganiem wiatrowym 🙂
Tereso, biznes można zrobić! Zamów u wiatru stałe dostawy i otwórz jedyne w kraju Centrum Fitnessu dla rokitników. 😀
Piękną araukarię –
http://www.swiatkwiatow.pl/araukaria-wyniosla-araucaria-heterophylla-id373.html miałam w poprzednim mieszkaniu. Obecne jest za ciemne 🙁
Bobiku, myślisz że rokitniki by tu szły i szły, aż by się drzwi (do lasu) nie zamykały?
Rozumiem, Tereso, że nie chciałaś się narażać na ewentualne krzywe spojrzenia radiomaryjnych sąsiadek i wolałaś sobie zafundować araukarię hetero? 😆
Rokitniki na fitness są bardzo łase, więc myślę, że nieźle by się na nich można obłowić. 😉
Zastanawialiśmy się tu nad tym, do czego przygotowuje się JK?
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kaczynski-moze-czuc-sie-zwyciezca-ludzie-wyszli-na,1,3784557,wiadomosc.html
No wiecie co? 😯 Żeby dziczyzna ośmielała się gryźć psy na ich własnym terenie? 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8643783,Policja__Przyjedzcie__bo_bobr_pogryzl_mojego_psa_.html
Co na to prawodawcy? Tym się powinni zająć, a nie palaczom życie utrudniać! 👿
Bobiku,
Sunia i Sokrates napisali do Ciebie na priv. 😆
Palaczom utrudniają dla marketingu w dziedzinie akcyza. W 2008 roku z tego tytułu budżet wziął 14 mld zł, od tamtej pory było kilka podwyżek, od 15.11.2010 r. – kolejna.
Mar-Jo, niech Ci tylko glowy nie przyjdzie uznac araukarie za rosline domowa. One sie nie nadaja do mieszkan – chyba, ze pustych, nieogrzewanych, nie oswietlanych wieczorem.
Kazda arukaria wniesiona do normalnego mieszkania pol roku pozniej zamienia sie w smetnego kapcia z galeziami rozpaczliwie wpatrzonymi w ziemie. Ale swietnie ponoc radza sobie na szklonych, nieogrzewanych werandach. Albo na balkonie. Centralne ogrzewanie jest zabojcze dla tego drzewa.
Wlasciwie nie znam nikogo, komu araukaria dobrze sprawowalaby sie w domu. Potrzebuje sporej wilgodnosci i powaznego spadku temperatury otoczenia w nocy – jak to iglaki.
Affenbaumy (ang. monkey trees) zobaczylam pierwszy raz w Anglii, sama dla siebie nazwalam je malpie ogony, zanim poznalam wlasciwa nazwe. Widzi sie je czasami jako pojedyncze egzemplarze w ogrodkach przy domu – wygladaja owszem, dziwacznie, ale urody chyba specjalnej nie dodaja naszemu krajobrazowi. Jak sie wyrazil w jednej z ksiazek o roslinach w Anglii moj guru, prof. Stefan Buczacki ( o jakiejs innej roslince) : Curiosity rather than a thing of beauty.
Tereso, mnie chodziło o to 😉
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,8648322,Zakaz_palenia_od_poniedzialku__Pal_licho_taka_ustawe.html
Utrudnianie jako takie mnie wnerwia, ale jakoś mnie rozśmieszyło, że natychmiast utonęło ono w prawnym bałaganie. 😈
Jotko, Suni i Sokratesowi już odpisałem. 🙂
Heleno, zrobiłem Ci korektę, ale zachowałem jedną literówkę, bardzo urodziwą – wilgodność. Wyobraziłem sobie, że przy pierwszym spotkaniu z drzewem można by mu zadawać pytanie: jaka jest pani/pana wilgodność? 😆
Czasami nawet we wlasnym domu Zwierze nie ma spokoju:
http://www.youtube.com/watch?v=O_onrMQCD64&NR=1
Merci, Bobik 😳
Heleno,
araukaria, którą odkryłam w czasie biegu pod Najbliższą Górkę,
rośnie w cudzym przydomowym ogródku.
Wygląda naprawdę wilgodnie!
Po powrocie do kraju, to ja mogę ewentualnie jakieś platany kupic. W moim mieście ich zatrzęsienie.
No, przecież mówię, Mordko, że absolutnie bezczelna się ta dziczyzna zrobiła! 👿
Trzeba by z tym zrobić porządek! Kryminalną energię bobrów należy skierować na nieszkodliwe tory, np. zatrudniając je przy budowie miliona mieszkań. A wiewiórki wyekspediować karnie do Mass, gdzie przynajmniej mogę się przydać Monice do rozpędzania indyków:
http://www.youtube.com/watch?v=VcyecJ9O2dU&feature=related
he, he, jak myślicie, JK już na intensywnej, czy go dopiero wiozą?
Poncyliusz właśnie poparł kandydata PO na prezydenta w Wejherowie
brykam, jak mówi rysiu, na moją Sporttherapie
Smutna wiadomość. 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8649848,Henryk_Mikolaj_Gorecki_nie_zyje.html
U Pani Kierowniczki już jest nowy wpis o Góreckim.
Bardzo popieram pospolite ruszenie historyków sztuki przeciwko sakrokiczowi i patriokiczowi:
http://wyborcza.pl/1,75248,8648602,Protest_historykow_przeciwko_projektowi_pomnika_ofiar.html
Jeżeli ktoś chce podpisać petycję, może od razu kliknąć tu:
http://wolnoscodkiczu.wordpress.com
Bobiku, mistrzostwa varsavianistów wyglądają tak: siedzi sobie dwójka Bardzo Mądrych Ludzi i odpowiada na pytania Trzech Jeszcze Mądrzejszych Sędziów w stylu: Jakie przedwojenne ulice składają się na dzisiejszą Aleję Niepodległości, albo co się stało z globusem na budynku Poczty Głównej. A publiczność słucha przy piwie i innych napojach i otwiera oczy ze zdumienia (przynajmniej ja, bo byli w publiczności tacy, co wiedzieli więcej od zawodników).
Terazpolski były, ale się nie napiłam, bo musiałam wstać na 8.30 do szkoły. Co to za Uczelnia, która ogranicza patriotyczne zrywy swoich studentów? 👿
Prędko, prędko do rektora,
bo Uczelnia bardzo chora… 🙁
A czy terazpolski nie mogłyby być z sokiem pomidorowym zamiast malinowego? Może wtedy i ja miałbym szansę zostać patriotą. 🙄
Za informację w sprawie mistrzostw dziękuję – zyskałem 100% pewności, że nie mam co startować. Nie, żebym uprzednio miał zamiar, ale pewność jest tak deficytowym towarem w płynnej nowoczesności… 😉
No tak, Bobiku, pewnosc deficytowa, ale jasnosc juz jakby wraca do lask (juz pare lat temu bardzo ladna ksiazke napisala na ten temat jedna z moich ulubionych amerykanskich filozofek). A wiec dla jasnosci – wiewiorek to my tu mamy nadmiar, wiec dodatkowych nie dosylaj (chyba ze rude, bo tu sa tylko szare). 😉 O dziwo, jakos wspolzyja z indykami, choc te ostatnio zrobily sie dyskretniejsze, mimo ze nikt tu na nie przed Thanskgiving nie poluje, ograniczajac sie do polowania w sklepach. 😉
A varsavianisci to ciekawa kategoria ludzi. Mysle sobie o rodzinnych rozmowach przy stole, gdy bylam dzieckiem – okazuje sie, ze niedzielne obiady to byly m.in. spotkania varsavianistow. 😉 Wlasciwie to warszawiacy przedwojenni, dluzej zwiazani z tym miastem, przypominaja troche mieszkancow innych „utraconych” miast…
Ide poczytac Dore. O smierci Goreckiego doniosla mi moja bardziej umuzyczniona polowa, z drogi do pracy. W lokalnym radiu klasycznym zaloba.
Za to planowane okropienstwo z Kosciola Mariackiego zapiera dech. Chyba pozycze sobie od Krolika tabletki antycisnieniowe, juz i tak przydatne po spacerach „prawdziwych patriotow” (all the usual suspects) po ulicach Warszawy.
Mam zatracony dzień 🙁
Mordce i Bobikowi, żeby pili świadomie http://wyborcza.pl/1,75476,8649001,Kot__ktory_znal_sie_na_fizyce.html
Tu o historii tego odkrycia, z ladnym filmikiem, z naszych lokalnych wiadomosci.
http://www.boston.com/news/science/articles/2010/11/12/scientists_discover_the_intricacies_of_feline_drinking/
Ze sie Koty znaja na fizyce, to nikt mi nie musi tlumaczyc – w przeciwnym razie jak umialyby chodzic po suficie, pokonujac prawa ciazenia?
Z drugiej jednak strony, jeden moj znajomy, Kot Schrödingera uprzedzal mnie aby trzymac sie od fizykow z daleka, bo sie to zle konczy – albo zamykaniem Kota w metalowej skrzynce albo, co gorsza, zastrzykiem w tylek. 👿
Nie, chyba o tym zastrzyku to mi opowiadal Kot Einsteina. 👿
Phi! Mogli mnie zapytać, zaraz bym im wyjaśnił, że psy wodę nabierają na język, a koty wchlapują sobie ją do paszczy, bo nie pojawiła się jeszcze u nich idea łyżki. 😈
Królikowi przy znacznie podniesionym ciśnieniu odradzałbym klikanie na jakiekolwiek linki z newsami z kraju. Zawsze jest ryzyko, że szlag trafi, nawet bez ciśnienia. 🙄
A w ogóle mam nadzieję, Króliku, że medycy i lekarstwa szybko Cię doprowadzą do właściwych wskaźników. 🙂
Haneczko, z zatraconego dnia jest jedna korzyść – nie ma się już nic do zatracenia, aż do jutra. 😉
Idea lyzki u Kotow pojawila sie bardzo dawno, kiedy zaczely sie rozgladac za jakims implementem do dyscyplinowania mlodszych braci w rodzinie. 😈
A propos newsów z kraju: jak już kogoś rzeczywiście szlag trafi, to niech się szybko domaga rybiego tłuszczu. Serio.
http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/1,97454,8650395,Rybi_tluszcz___antidotum_na_udar_mozgu__.html
Kolejny punkt dla kotow, Bobiku, ktore o tym DHA z ryb wiedzialy oczywiscie sporo wczesniej, stosujac je profilaktycznie (i stad tez ich znana sang-froid). Ciekawe, ze Debra tez wiedziala – chyba musi byc kotem… 😉
A psy to niby nie wiedziały? 😯
Psy bardzo chętnie jedzą ryby, o ile ich ludzie są wystarczająco inteligentni, żeby im je serwować. 😉
Nadmiar rybiego tluszczu bardzo kotom szkodzi, o czym mogl przekonac sie naocznie kazdy, kto sie zetknal z kotem w porcie rybnym. One sie nie pozwalaja dotknac. tak obolala i wrazliwa maja skore, zas futro szorstkie i wypadajace.
To ma cos wspolneg z tym, ze witamina A nie jest dobrze absorbowana przez koci organizm i po przedawkowaniu dziala jak trucizna. Nie szkodzi to jak kot odzywia sie roznorodnie, ale z nadmiarem ryb nalezy uwazac.
No widzisz, Bobiku, tyle koty wykazuja jeszcze wieksza inicjatywe, i potrafia same sobie rybki wyciagac z akwarium… 😉
Frajerzy… 🙄
Może jeszcze same sobie otwierają drzwi, zamiast czekać, aż dobrze wytresowany człowiek skoczy i otworzy? 😈
Zapomnialem dodac, ze chodzi mi o ryby surowe, poniewaz oslawiona z Polskiej Kuchni „obrobka cieplna” czesciowo niszczy witamine A i jej pochodne.
Zreszta w komercyjnych puszkach rybich dla kotow, jest bardzo niewiele ryby (zazwyczaj ponizej 30%), chocby bylo napisane jak byk „Losos”. „Makrela” i co tam jeszcze.
O, proszę:
http://www.youtube.com/watch?v=zaT5D0AUz-o&feature=fvw
A nie mówiłem? 😎
Dodam jeszcze, że koty wykastrowane ryb absolutnie nie, bo na nerki źle działa.
Simcha ukradła mi skarpetkę i nie chce oddać 😯
A ja potrzebuję czegoś na podwyższenie ciśnienia, bo głowa mi pęka od rana 🙄 Uprzedzam, że newsy nie działają. Uodporniłam się i marzę o wojnie z Czechami.
Wszystkie ręce umyte – 01.12. w TVP 2 – http://wyborcza.pl/1,75248,8647950,Film_o_Blidzie_w_TVP.html?utm_source=Nlt&utm_medium=Nlt&utm_campaign=4254142
tutaj jest lista „100 książek, które musisz przeczytać przed śmiercią” z Wirtualnej Polski:
http://ksiazki.wp.pl/gid,1515,page,2,tytul,100-ksiazek-ktore-musisz-przeczytac-przed-smiercia,galeria.html
Alienor, Gra w klasy oczywiscie TEZ 🙂
Mar-Jo, o iglakach wiem niewiele a nawet nic 😳
Platany to tak 🙂 Berlin jest platanowy, a przy tych platanach
mieszkam jak jestem na szlaku antykwariatowym 🙂
http://lh6.ggpht.com/_rxdnqitjQpQ/TGLa5ptt-HI/AAAAAAAAACw/tRAu-7iqdAo/DSC_2193.JPG
Porywanie skarpetki ma sens tylko wtedy, kiedy na jej drugim końcu tkwi ktoś skłonny do szarpania i prób odebrania. Skarpetka nieszarpana jest całkiem nieciekawym strzępem materiału, rasy trykotaż. 🙄
Simcha młoda jest, nawet ode mnie młodsza, więc może warto jej uzmysłowić tę wielką prawdę życiową, żeby nie wkładała niepotrzebnie energii w działania zbędne i bezcelowe.
Rysiu, to te słynne Tereny Zielone? 🙂
nie, Bobiku, to Szczecinskie Jasne Blonia z niesamowitej urody
aleja platanow
moje Tereny Zielone tu
http://lh6.ggpht.com/_rxdnqitjQpQ/THD7o_XSLPI/AAAAAAAAA8s/L_iOmkKQoUU/DSC_2224.JPG
i tu z tez slynnym ( 🙄 ) glupim S-Bahnem 🙂
http://lh6.ggpht.com/_rxdnqitjQpQ/THD78hJv9VI/AAAAAAAAA9k/_jhwJKNEaG8/DSC_2250.JPG
Cholera jasna! 👿 Toś mi narobił, Rysiu! Jeszcze tylko 10 książek i trzeba będzie umierać. 😥
moja pralka tez porywa skarpetki, jestem ciekaw z kim szarpie sie
i przeciaga ze calkowicie gina 😐
zaraz umierac, wystarczy byc przygotowanym 😎
padalo, wialo, bylo kiepsko
na szczescie siedzialem w pracy w suchym i cieplym
jutro ma byc do 16°, bedzie mozna pobrykac przez sklepy w
poszukiwaniu prezentow gwiazdkowych
juz czas 🙂
Rysiu!!!!
To miasto i to miejsce znam doskonale!
I to wcale nie jest Berlin (który też znam, zwłaszcza dzielnicę Koepenick)!
Serdecznie pozdrawiam!
Nie moge wejsc na te liste ksiazek, wiec sie zapytowywuje.
Czy znalazlo sie tam reklamowane na tej samej stronie „27 tomów o pontyfikacie Jana Pawła II”? 😯 Jesli tak to podejmuje sie przeczytac tylko 73 pozostale tomy.
1. Biblia – Pismo Święte
2. Lewis Carroll, Alicja w krainie czarów
3. H.Ch.Andersen, Baśnie
4. Douglas Adams, Autostopem przez galaktykę
5. Fiodor Dostojewski, Biesy
6. Guenter Grass, Blaszany bębenek
7. J.D. Salinger, Buszujący w zbożu
8. Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow
9. W.S.Reymont, Chłopi
10. Neal Stephenson, Cykl barokowy
11. M.Houellebecq, Cząstki elementarne
12. Frank Herbert, Diuna
13. Stendhal, Czerwone i czarne
14. Borys Pasternak, Doktor Żywago
15. Cervantes, Don Kichot
16. Astrid Lindgren, Dzieci z Bullerbyn
17. Mikołaj Gogol, Martwe dusze
18. Albert Camus, Dżuma
19. Ernest Hemingway, Komu bije dzwon
20. Mika Waltari, Egipcjanin Sinhue
21. Ken Follett, Filary ziemi
22. Francois Rabelais, Gargantua i Pantagruel
23. F.S.Fitzgerald, Wielki Gatsby
24. Witold Gombrowicz, Trans-Atlantyk
25. Julio Cortazar, Gra w klasy
26. Thomas Mann, Czarodziejska góra
27. Nikos Kazantzakis, Grek Zorba
28. Jonathan Swift, Podróże Guliwera
29. Szekspir, Hamlet
30. J.M. Coetzee, Hańba
31. Fiodor Dostojewski, Idiota
32. Homer, Iliada
33. Mario Vargas Llosa, Rozmowa w katedrze
34. Josa Carlos Somoza, Klara i półmrok
35. Philip Roth, Kompleks Portnoya
36. Witold Gombrowicz, Kosmos
37. Chuck Palahniuk, Podziemny krąg
38. L.F. Celine, Podróż do kresu nocy
39. A.de Saint-Exupery, Mały Książę
40. A.A.Milne, Kubuś Puchatek, Chatka Puchatka
41. Bolesław Prus, Lalka
42. G. Tomasi di Lampedusa, Lampart
43. James Jones, Cienka czerwona linia
44. Vladimir Nabokov, Lolita
45. Joseph Conrad, Lord Jim
46. Ken Kesey, Lot nad kukułczym gniazdem
47. Jacek Dukaj, Lód
48. Stephen King, Lśnienie
49. E.M.Remarque, Łuk triumfalny 50. Nicolo Machiavelli, Książę
51. John Fowles, Mag
52. Anthony Burgess, Mechaniczna pomarańcza
53. Jose Saramago, Miasto ślepców
54. Sempe, Goscinny, Mikołajek
55. Stieg Larsson, Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
56. Michaił Bułhakow, Mistrz i Małgorzata
57. John Irving, Modlitwa za Owena
58. William Golding, Władca much
59. Haruki Murakami, Kronika ptaka nakręcacza
60. Dante, Boska komedia
61. Orhan Pamuk, Nazywam się czerwień
62. Victor Hugo, Nędznicy
63. William Gibson, Neuromancer
64. A.Huxley, Nowy wspaniały świat
65. Homer, Odyseja
66. Patrick Sueskind, Pachnidło
67. Jan Potocki, Rękopis znaleziony a Saragossie
68. Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz
69. Joseph Heller, Paragraf 22
70. Marek Hłasko, Piękni dwudziestoletni
71. S.I.Witkiewicz, Pożegnanie jesieni
72. Franz Kafka, Proces
73. Stefan Żeromski, Przedwiośnie
74. William Wharton, Ptasiek
75. John Milton, Raj utracony
76. George Orwell, Rok 1984
77. Umberto Eco, Imię róży
78. Kurt Vonnegut, Rzeźnia numer pięć
79. G.G.Marquez, Sto lat samotności
80. Jaroslav Hasek,Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej
81. Stephen King, To
82. Mark Twain, Przygody Tomka Sawyera
83. Henryk Sienkiewicz, Trylogia
84. Aleksander Dumas, Trzej muszkieterowie
85. James Joyce, Ulisses
86. Hermann Hasse, Wilk stepowy
87. J.R.R. Tolkien, Władca pierścieni
88. Lew Tołstoj, Wojna i pokój
89. Sun Tzu, Sztuka wojny
90. Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara
91. Leopold Tyrmand, Zły
92. Howard Phillips Lovecraft, Zew Cthulhu
93. Philip Kindred Dick, Ubik
94. Steven Erikson – Malazańska Księga Poległych
95. Lao Tsy, Droga
96. Karen Blixen, Pożegnanie z Afryką
97. Clive Staples Lewis – Opowieści z Narnii
98. Arthur C. Clarke, 2001. Odyseja kosmiczna
99. Sándor Márai, Żar
100. Marcel Proust, W poszukiwaniu straconego czasu
liste skopiowalem z
„Facet Czyta
blog jako dowód że umiem czytac ..”
dziekuje
Mar-Jo, to jest oczywiscie Szczecin i to tam „rajduje” jak sie da
po antykwariatach 🙂
Kocie 😀
Coś mi się zdaje, że jesteśmy świadkami tworzenia się na blogu silnej Frakcji Szczecińskiej. 😆
Uzupełnienie dla Rysia: miałam telefon w trakcie wpisu, no i nie wyszło tak , jak chciałam.
Te szczecińskie tereny prezentują się duuużo lepiej.
Bobiku,
ten wykaz książek też mnie zmartwił.
Chcę tylko zwrocic uwagę na nowy tytuł Szwejka.
To jest naprawdę bardzo dobre tłumaczenie Antoniego Kroha.
Dziwaczna lista. I chyba ma taka wartosc jak wszystkie tego typu listy.
Nie, nie przeczytalem nigdy Boskiej komedii w calosci, moze ze dwie piesni – gora.
No i kurcze! Zamiast Przedwiosnia, Themersona Wyklad Profesora Mmaa!
Jeszcze jest tam pare nieprzeczytanych. I tak to zostanie, nawet kosztem krotszego zycia.
1. Duma i uprzedzenie – Jane Austen+
2. Władca Pierścieni – JRR Tolkien+
3. Jane Eyre – Charlotte Bronte +
4. Seria o Harrym Potterze – JK Rowling+
5. Zabić drozdad – Harper Lee
6. Biblia
7. Wichrowe Wzgórza – Emily Bronte+
8. Rok 1984 – George Orwell
9. Mroczne materie (seria) – Philip Pullman
10. Wielkie nadzieje – Charles Dickens
11. Małe kobietki – Louisa M Alcott
12. Tessa D’Urberville – Thomas Hardy+
13. Paragraf 22 – Joseph Heller
14. Dzieła zebrane Szekspira
15. Rebeka – Daphne Du Maurier
16. Hobbit – JRR Tolkien
17. Birdsong – Sebastian Faulks
18. Buszujący w zbożu – JD Salinger
19. Żona podróżnika w czasie – Audrey Niffenegger
20. Miasteczko Middlemarch – George Eliot
21. Przeminęło z wiatrem – Margaret Mitchell+
22. Wielki Gatsby – F Scott Fitzgerald
23. Samotnia (w innym tłumaczeniu: Pustkowie) – Charles Dickens
24. Wojna i pokój – Leo Tolstoy
25. Autostopem przez Galaktykę – Douglas Adams
26. Znowu w Brideshead – Evelyn Waugh
27. Zbrodnia i kara – Fyodor Dostoyevsky+
28. Grona gniewu – John Steinbeck
29. Alicja w Krainie Czarów – Lewis Carroll
30. O czym szumią wierzby – Kenneth Grahame
31. Anna Karenina – Leo Tolstoy
32. David Copperfield – Charles Dickens
33. Opowieści z Narnii (cały cykl) – CS Lewis
34. Emma- Jane Austen
35. Perswazje – Jane Austen+
36. Lew, Czarwnica i Stara Szafa – CS Lewis
37. Chłopiec z latawcem – Khaled Hosseini+
38. Kapitan Corelli (w innym tłumaczeniu: Mandolina kapitana Corellego) – Louis De Bernieres
39. Wyznania Gejszy – Arthur Golden+
40. Kubuś Puchatek – AA Milne
41. Folwark zwierzęcy – George Orwell
42. Kod Da Vinci – Dan Brown
43. Sto lat samotności – Gabriel Garcia Marquez
44. Modlitwa za Owena – John Irving
45. Kobieta w bieli – Wilkie Collins
46. Ania z Zielonego Wzgórza – LM Montgomery+
47. Z dala od zgiełku – Thomas Hardy
48. Opowieść podręcznej – Margaret Atwood
49. Władca much – William Golding
50. Pokuta – Ian McEwan
51. Życie Pi – Yann Martel
52. Diuna – Frank Herbert
53. Cold Comfort Farm – Stella Gibbons
54. Rozważna i romantyczna – Jane Austen+
55. Pretendent do ręki – Vikram Seth
56. Cień wiatru – Carlos Ruiz Zafon+
57. Opowieść o dwóch miastach – Charles Dickens
58. Nowy wspaniały świat – Aldous Huxley
59. Dziwny przypadek psa nocną porą (również: Dziwny przypadek z psem nocną porą) – Mark Haddon
60. Miłość w czasach zarazy – Gabriel Garcia Marquez+
61. Myszy i ludzie (również: O myszach i ludziach) – John Steinbeck
62. Lolita – Vladimir Nabokov
63. Tajemna historia – Donna Tartt
64. Nostalgia anioła – Alice Sebold
65. Hrabia Monte Christo – Alexandre Dumas+
66. W drodze – Jack Kerouac
67. Juda nieznany – Thomas Hardy
68. Dziennik Bridget Jones – Helen Fielding
69. Dzieci północy – Salman Rushdie
70. Moby Dick – Herman Melville
71. Oliver Twist – Charles Dickens
72. Dracula – Bram Stoker
73. Tajemniczy ogród – Frances Hodgson Burnett+
74. Zapiski z małej wyspy – Bill Bryson
75. Ulisses – James Joyce
76. Szklany kosz – Sylvia Plath
77. Jaskółki i Amazonki – Arthur Ransome
78. Germinal – Emile Zola
79. Targowisko próżności – William Makepeace Thackeray
80. Opętanie – AS Byatt
81. Opowieść wigilijna – Charles Dickens
82. Atlas chmur – David Mitchell
83. Kolor purpury – Alice Walker
84. Okruchy dnia – Kazuo Ishiguro
85. Pani Bovary – Gustave Flaubert
86. A Fine Balance – Rohinton Mistry
87. Pajęczyna Szarloty – EB White
88. Pięć osób, które spotykamy w niebie – Mitch Albom
89. Przygody Scherlocka Holmesa – Sir Arthur Conan Doyle
90. The Faraway Tree Collection – Enid Blyton
91. Jądro ciemności – Joseph Conrad
92. Mały Książę – Antoine De Saint-Exupery
93. Fabryka os – Iain Banks
94. Wodnikowe Wzgórze – Richard Adams
95. Sprzysiężenie głupców (również: Sprzysiężenie osłów) – John Kennedy Toole
96. Miasteczko jak Alece Springs – Nevil Shute
97. Trzej muszkieterowie – Alexandre Dumas
98. Hamlet – William Shakespeare
99. Charlie i fabryka czekolady – Roald Dahl
100. Nędznicy – Victor Hugo +
…
to (podbno) lista BBC
to same zrodlo
A mowiac o czytaniu. A raczej pisaniu. Czy ktos mi moze wytlumaczyc dlaczego powazna gazeta drukuje te grafomanke?
http://wyborcza.pl/1,86116,8648069,Gdzie_te_chlopy_.html
inna i tez dziwna
Kudłate te wasze araukarie. Moja (ze stanu Paraná) kojarzy mi się z takim świecznikiem żydowskim.
Ciekawe, ze Szekspir wystepuje w dwu postaciaich – jako Dziela Zebrane (wszystkie? 😯 ) i jako Hamlet.
Eee tam….
Ooo tak. Zupelnie jak majestatyczny swiecznik.
No, to idę sobie obstalować trumnę, bo to już niedługo. To co zostało do przeczytania, w żaden sposób nie może wpłynąć na długość. Jakby co, to bawcie się dobrze 😉
ladny swiecznik
Tak Mordko, tez zauwazylam Szekspira pod dwiema postaciami, ale takie listy, jesli nie sa wskazowka dla szkol, ktore na cos w koncu musza sie zdecydowac, sluza glownie jako wsparcie moralne dla osob, ktora sie ladnie okresla jako socially insecure. I chyba o to chodzi – o czym wypada wspominac w towarzystwie, zeby byc uznanym za wyksztalconego. I dlaczego tylko Biblia z tekstow religijnych, i dlaczego nie ma Moliera (jak mozna funckjonowac bez znajomosci „Swietoszka”?), itp. itd… 😉
Moniko, to bogini Namagiri szeptała Ramanujanowi do ucha niewiarogodne wzory.
Rzeczywiscie, araukaria imponujaca, jak zielona menorah.
Tak, dla socially insecure – to znaczy nie dla Kota, ktory nawet Trylogii nie przeczytal dotad! Ale Trzech muszkieerow umie na pamiec!
To jest pewnie odmiana araucaria brasilico-judaica 🙂
😈
Czyli Lakshmi, andsolu, bo bogowie maja zwyczaj sie inkarnowac ze swoimi boginiami, (Namagiri byla zona avatara Vishnu, Narasimhy). Tesciowie kiedys odwiedzili miejscowosc, gdzie Ramanujan sie urodzil, podczas wizyty w Tamil Nadu. Przy okazji- ladnie wychodzi pojecie ista deva (osobistego, albo rodzinnego bostwa). Lakshmi zas tez kojarzy sie z liczeniem monet, ktore szczodrobliwie rozsypuje… 😉 Ale ogolnie to jednak Saraswati jest boginia od liczb i literatury, i muzyki (i zona Brahmy).
Dzieki Moniko za upomnienie sie za Molierem. Ja jako francuski snob nie chcialam sie odzywac, ale skoro Monika powiedziala A to ja powiem B: Wielcy Encyklopedysci, bajkopisarz de la Fontaine, Francois Villon, Proust tez sroce spod ogona nie wypadli.
Druga moja ulubiona literatura byla rosyjska. Ale za wyjatkiem Dostojewskiego do ktorego do dzisiaj nie mam serca, choc jest na wszystkich listach. Nie mialabym ochoty nigdy na ogladanie filmu albo sztuki w teatrze bazowanej na Dostojewskim. Dostojewski jest znakomity do podcinania sobie zyl. Sorry jesli urazilam czyjas milosc do Dostojewskiego.
Teraz czytam rzecz jasna angielskojezyczna literature, ale musze przyznac, ze wspolczesna literatura, szczegolnie nowela, rzadko mnie fascynuje. Moze gdybym jak rys siedziala w literaturze na biezaco.
Ja się podpisuję pod tymi, którzy wszelkie takie listy (poza, jak słusznie zauważyła Monika, tymi służącymi do pisania programów szkolnych) uważają za nonsens, więc nie będę do nich ani niczego dokładać, ani niczego ujmować. 😉
Co należy do kanonu literackiego to jakoś tam z grubsza wszyscy wiemy, a w szczegółach i tak każdy będzie miał takie pozycje z tego kanonu, których nie przeczyta, bo mu jakoś nie leżą, a kilka innych z kolei koniecznie by dołożył, chociaż nie jest to powszechna opinia. I bardzo dobrze, i niech tak będzie. Lepiej czytać dlatego, że komuś to ważne i przyjemne, a nie dlatego, że wypada, albo trzeba odfajkować kolejną pozycję z listy. 😉
Kroliku, oczywiscie, ze Molier to taka czesc za calosc. 🙂
A w ogole, to jest tak, ze w literaturze jest cos takiego jak rezonans pomiedzy czytajacym i dzielem literackim, i dlatego wlasnie, jak zauwazyl Bobik, dla kazdego jego osobista lista bedzie troche, a nawet bardzo inna. Zas listy, choc praktyczne w szkolnictwie, tez w sumie czesto temu rezonansowi potrafia zrobic niedzwiedzia przysluge, zniechecajac niektorych zupelnie. A szkoda.
Zas „Swietoszek” byl ulubiona sztuka w moim domu rodzinnym, i gdy ostatnio bylysmy na wakacjach w Polsce, to Matylda wziela wlasnie sfatygowanego „Swietoszka” z polki i przez pryzmat tej sztuki przygladala sie wydarzeniom na Krakowskim Przedmiesciu. I mysle, ze juz nie zapomni tez sztuki – wlasnie przez rezonans…
No właśnie, niezależnie od obiektywnej wartości (cokolwiek to oznacza), dzieło, nie tylko literackie, musi spasować konkretnej osobie, a często jeszcze w konkretnym momencie czy okresie jej życia. I wskutek przefiltrowania przez własne doświadczenie i emocje, tak naprawdę każdy z nas czyta nieco inną książkę pod tym samym tytułem. 😉
Mais oui!
Co takie listy daja w dluzszym okresie czasu to obserwowalne zmiany w proporcjach literatur roznych krajow, dzisiejsze sa dosc anglocentryczne.
Wlasnie przypominam sobie, za inspiracja Matyldy, moje wlasne przeszle literackie rezonanse.
W piatki zwykle relaksuje sie z gazetka do szumu mojego supersamoodkurzacza „roomba”, ale dzisiaj udajemy sie z wizyta przyjazni na ser i winko.
A bientot! (cwicze francuski gdzie i jak moge przed urlopem).
Amuse-toi bien, Kroliku. Ser i winko brzmia zachecajaco, i tez mozna z nimi wpasc w dobry rezonans. No i nie trzeba gotowac, a przeciez nie zawsze sie chce. 🙂
Na to oświadczenie: Ja się podpisuję pod tymi, którzy wszelkie takie listy […] uważają za nonsens zdecydowanie odszczeknę się Bobikowi: zdecydowanie nie! Obie zacytowane listy gwarantują dla mnie nieśmiertelność i już za to je lubię.
Oczywiście nie powiem jaki procent znam, bo mnie złożą na czworo i mną wyścielą libo koszyk libo kuwetę, ale energicznie zaprotestuję: a czemu tam nie ma Alfred Tarski Life and Logic małżeństwa Fefermanów? Właśnie się zaczytuję. Kompendium wiedzy o świecie logiki: kto z kim spał w latach dwudziestych do osiemdziesiątych XXgo wieku. Streszczając: Tarski z wszystkimi paniami.
(No nie za eto my jewo poczitajem).
Do młodych nabytków Koszyka: ponieważ cytat dotyczy Czajkowskiego, tłumaczenie „nie za to go podczytujemy” jest niewłaściwe. Należy tłumaczyć: „nie za to go podsłuchujemy”.
Dzień dobry 🙂 Dziś kawa weekendowa 😀
Dzień dobry 🙂 Jeżeli jeszcze nie wystygła, to z przyjemnością się podłączam. 🙂
Andsolu, nie wiedziałem, że logika jest aż tak fascynującą dziedziną. 😀 Ale teraz już wiem i postanowiłem obrać sobie Tarskiego za wzór do naśladowania. Innym szczeniakom też gorąco polecę. 😎
Już po kawie. Tego co za oknem nie będę komentować 👿
Mimo to miłego dnia, udanego weekendu życzę 😆
praca, praca, praca
(z przerwą na jedzenie i imprezowanie)
Mam bezdyskusyjne argumenty przeciwko oburzającym insynuacjom pewnych niedowiarków, że ja sobie tego Jazgota po prostu wymyśliłem, a tak naprawdę ni ma takiego źwirza. W tym opisie radochy narodowców z czwartkowego przemarszu
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8654392,Narodowcy_ciesza_sie_z_marszu___To_byl_sukces_.html
jest następujący frgament relacji jakiegoś prawicowego blogera:
Podekscytowani mieszkańcy jednego z domów na Powiślu bili nam brawo, z flagą narodową i równie podekscytowanym jamnikiem.
Jak widać, Jazgot bez wątpienia istnieje i bierze ożywiony udział w życiu publicznym. 😛
Jeżeli tylko właściwa proporcja między przerwami a pracą, czyli jakieś 20:1, jest zachowana, to dzień można przeżyć bez większych strat duchowych i cielesnych. 😉
Zaoknia też nie będę komentować, bo hadko, tylko zamiast komentarza ogłoszę dziś Wielkie Blogowe Budowanie Arki. W zamian za udział w budowie każdy będzie mógł sobie wybrać, jaką parkę chce zabrać na arkę. 😀
Ja rezerwuję czarne pantery. Albo pumy. Zawsze chciałam mieć któreś z tych zwierząt, ale niestety, nie posiadam odpowiedniego wybiegu i musiałabym założyć cyrk (jest taki facet co hoduje lwa w ogrodzie i musiał założyć cyrk, żeby pozwolili mu go trzymać).
Ja dzisiaj zdążyłam odebrać pierwsze wydanie „Gry w klasy” z antykwariatu 😈 i zabrać Simchę do złego pana na W, co skończyło się podrapaniem mojego dekoltu. Ale za to uszy wyczyszczone 😀 O skarpetce nie informowałam, niech mała się cieszy młodocianą naiwnością póki może 😉 .
Co do list: mnie one nic nie dają, no ale zawsze miałam w domu biblioteczkę pełną dzieł, dobrych polonistów, a teraz studia na których mnie wręcz zmuszają do czytania niektórych rzeczy. Ale jeśli taka znudzona biurwa wyłowi z internetu taką listę i coś z niej przeczyta, jestem jak najbardziej za. Nawet jeśli nie odkryje wszystkich ukrytych znaczeń.
Mam dylemat: głaskać okładkę „Gry”, czy czytać historię filozofii 🙄
Juz widze te znudzona jak sie lapie za Boska, a chocby i Ulissesa 😈
Jazgot jest bardzo wszędobylskim psem. Wszędzie Jazgot 🙁
Nawet w domu nie ma przed nim ucieczki, dziecko stwierdziło bowiem, że potrafi improwizować na pianinie. Uciekać, tylko dokąd?
Dziecko obsypac Leonidasami i pozwolic na tworczosc.
A zanim sie zlapiemy za Boska, proponuje tego Tyma, ktory mnie rozsmieszyl:
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1510340,1,pies-czyli-kot.read
kroliku, ja właśnie uwielbiam Dostojewskiego za jego świetne opisywanie mrocznej, szalonej słowiańskiej duszy. W wakacje czytałam „Biesy” i byłam pod wielkim wrażeniem: on świetnie przewidywał co się z Rosją stanie.
Toteż pozwalam, Mordko. Nawet całkiem zabawne to bywa, tylko głośne. I do tego te teorie „bo wiesz, mamo, dzieci kompozycjonują własne kompozycje, które powstają w ich maleńkich mózgach i przeważnie są podobne trochę do Bacha, a trochę do Weberna* i dorośli też moga je grać, ale dzieci muszą ich nauczyć”. Tu następuje aneksja mojej ręki i granie za pomocą moich palców.
* Weberna w tym zdecydowanie więcej, nie da się ukryć 🙄
Mordko, mam taką kolezankę w pracy. Jest nawet inteligentna, ale wybrała sobie styl bycia taki lekko dodowaty, czyta tego „Doriana Graya”, a nawet Macchiavellego, a my z Filozofem zastanawiamy się, czy cokolwiek z tego rozumie. Ale boimy się zapytać, bo czasem wylewa się z niej taki potok glupoty, że lepiej nie ruszać. No ale czyta i może kiedyś się jej jakaś klapka odblokuje i zmądrzeje. Trzymam kciuki, bo głupoty mam już serdecznie dość.
Do budowy Arki bardzo nadaje się drewno araukarii.
Araukaria została sprowadzona do Europy głównie na potrzeby budownictwa okrętowego.
Niektórzy wiedzą, gdzie mnie szukac (tam gdzie ja jest „moja” araukaria).
Pozdrawiam.
Webern był naprawdę genialny, więc może to i nieźle 🙂
Natomiast absolutnie kretyński jest początek zlinkowanego przez Mordkę felietonu Tyma. Łe he he he, ale śmieszne. 👿
To mnie podłamało http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8655122,IPN_przekazal_wlosy_ksiedza_Jerzego_Popieluszki_Kosciolowi.html
Boska w przekładzie A. Kuciak ożyła, ale i tak strawna tylko we fragmentach.
Vesper,
od takiego dziecka nie ma ucieczki, niestety.
Od dawna to przerabiam: pianino, skrzypce, wiolonczela.
Ale z czasem wszystko nabiera właściwego brzmienia i potem strasznie się za tym tęskni.
Na „wygnaniu” zwłaszcza.
Ach, z tymi relikwiami!
Kiedys robilam telefoniczny wywiad z pewnym pofesorem medycyny sadowej z Sankt Petersburga, ktory uczestniczyl w ekshumacji szczatkow cara Mikolaja i calej carskiej rodziny. Pan Profesr mial jakis swietny dzien, bo opowiedzial mi, ze szczatki Blogoslawionych Meczennikow juz po smierci ulegly cudownym przeobrazwiom. I tak Carowi przybylo kilkanasce centymetrow wzrostu, Caryca zmienla plec i przeobrazila sie w chlopa, dzieci o pare lat odmlodnialy i temu podobne. Ale szczatki sa jak najbardziej autenyczne, oprocz DNA (porownywane bylo z DNA ksiecia Filipa Edynburskiego, ich najblizszego krewnego).
Zotaly zlozone bodaj w jakiejs katedrze i maja sie dobrze, wierni sie do nich modla.
No proszę, nawet nie przypuszczałem, że nam od razu tak sprawnie pójdzie. 😈 Mamy już podstawowy budulec i orkiestrę dziecięcą, która będzie grała nawet w przypadku (odpukać) zderzenia arki z górą lodową (zakładam, że do Zosi vesperskiej z zapałem przyłączą się Zosia i Matylda z Mass). Alienor od razu przeskoczyła do następnego etapu, ale jeżeli przydzieli sobie jakieś zadanie i wykona je, to nic nie będziemy mieli przeciwko pumom i panterom. 😆
Teraz niezbędnie potrzebny jest ktoś do załatwienia wszelkich pozwoleń, pieczątek, zatwierdzenia planów, itd. Trzeba też znaleźć odpowiednie miejsce na budowę.
A ja tylko skoczę migiem na targ i zobaczę, czy nie znajdę tam czegoś przydatnego, a po powrocie zaraz zajmę się dalszą koordynacją przedsięwzięcia. 😀
Mordko, Awdiejewa absolutnie nie zasłużyła na takie skopanie przez Tyma. Co mówię mimo że sam w KCh kogo innego widziałbym na pierwszym, a i na drugim miejscu. Ale – znaj proporcją, mociumpanie. 🙄
Heleny komentarz do relikwii prześliczny. 😆
To nawet nie skopanie, bo pewnie Tym jej w życiu nie słyszał, tak jak i czegokolwiek z konkursu, opiera się tylko na tzw. doniesieniach pracowych 😈
Prasowych, of course 😆 Ja wiem, że prasa to moja praca, ale to jednakowóż przesada.
Na Awdiejewa prawde powiedziawszy w felietonie Tyma nie zwrocilam uwagi, uznajac z gory, ze zostala ona w nim przywolana „dla krasnawo slowca” = czasami jesto poreczne do dalszego wywodu Felietonosci to juz tak maja. 🙂
To dobrze, ze Dostojewski ma wciaz swoich wielbicieli mimo, ze ja sie do nich nie zaliczam, Alienor. Literatura jak muzyka, kazdy slyszy widzi czuje inaczej.
Kolejny piekny, sloneczny jesienny dzien. Chce sie brykac i fikac, chociaz rys chyba akurat dzisiaj zaspal.
A teraz na tzw miasto: targ, bank, rybny, krawiec, pralnia, piesie zarelko and so on.
Lepiej stracić okazję do żartu, niż wyjść na tego, który nie słyszał, nie widział, ale powtarza 👿
Co do Zosi, to ujawnia przy okazji spore talenty parodystyczne. „Teraz będzie Mozart, mamooo” (bo Zosia każdą wypowiedź kończy dobitnym „mamooo” albo „tatooo”). I następuje rozkoszne plumkanie. „A teraz będzie Szopen, czyli najpierw będzie spokojnie, a potem łubududubuduuuu”. I jak mówi, tak robi. „A teraz Webern, mamooo”. I słyszymy pojedyncze dźwięki dość luźno ze sobą powiązane, a mocno skontrastowane.
Ale chleba z tego raczej nie będzie. Za mały zapał i zerowa konsekwencja, do tego mutlitorowa koncentracja uwagi, czyli robienie wszystkiego na raz. Jedno, co udało mi sie opanować i wyegzekwować, to zakaz dotykania klawiatury łapkami upapranymi w plastelinie (masie papierowej, cieście pierogowym itp.)
Czy ktoś się łudził, że będzie inaczej? http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/odslonieto-kontrowersyjny-pomnik-ku-czci-ofiar-kat,1,3785315,wiadomosc.html
Jak nazywa się przeciwieństwo arki? Wsadziłabym tam to i owo 👿
Eee, Haneczko, zwroc uwage na reszte wystroju wnetrza. Mysle, ze Chrystus wylaniajacy sie z wachlarza wiele mu nie zaszkodzi. Niech se majom co chcom.
To Zosia już rzeczywiście słyszała o Webernie 😯 Gratulacje, vesper 😆
Ciekawa swoją drogą definicja Chopina: najpierw spokojnie, a potem łubudubuduuu 😀
Zosia siłą rzeczy jest całkiem dobrze osłuchaną młodą damą 🙂 Ciekawe, że bardziej podobają jej się bardziej współcześni kompozytorzy. Przy Musica ricercata Ligetiego tańczy i przytupuje. Uważnie słucha Szostakowicza, zna na pamięć i ciągle się domaga koncertu c-moll Rachmaninowa (już słuchac tego nie mogę), Szymanowskiego też lubi. Ale Bach już ją męczy. Nie chce słuchać, wychodzi z pokoju albo cichcem zmienia płytę 🙂
I Ligetiego lubi – no super 🙂
Ligetiego nie sposób nie lubić. Nawet dziecko to wie 🙂
Sorry, Dziewczyny. Pozyczylam cos z blogu Sasiada. Nie jest to dla uszu delikatnych, uprzedzam. Ale sama sluchalam i ogladalam z morbid fascination, scenke nagrana w czasie kreceia filmu. Kobiey biorace udzial nie wiedza, ze sa nagrwane, a moze jest im ganc pomada.
Zycie, historia, Polska:
http://www.youtube.com/watch?v=tUmxro3VdOM
Mysle, ze Mrozek nie umialby tak tego napisac. Nie umialby.
Umiałby, ale już nie musi.
Głowacki by umiał. Do takich rzeczy to on ma niesamowite ucho.
Tych pań na arkę raczej nie zabierzemy, bo już mniejsza o to, że całe zapasy procentów by nam wyżłopały, że zwiędłość uszu po kajutach by się zaczęła rozprzestrzeniać, ale żeby nam ktoś cud nad Wisłą chciał odbierać i prężną zwartością zastępować? Never, niedoczekanie i po trupie! 👿
Morbid fascination is right… Ale nie tak trudno takie rzeczy uslyszec w warszawskim autobusie czy tramwaju (choc wiele zalezy od trasy). Z ostatnich moich doswiadczen, jazda autobusem z Powazek miala podobny koloryt. I wszystko to za darmo, bez praw autorskich, bez potrzeby uzywania elektronicznych urzadzen… 😉
Skoordynowany halas quasi-muzyczny z udzialem Matyldy i Zosi – prosze bardzo, Bobiku. 🙂 Chetnie sie do Zosi Vesper dolacza, bo maja w tym praktyke. Mam nadzieje, ze na Twojej arce beda korki do uszu. 😉 A co do tych Leonidasow, o ktorych wspomnial Mordka, to moja Zosia wczoraj powiedziala z wielkim wspolczuciem o Mozarcie, ze pewnie biedak umarl przedwczesnie, bo jadl Mozartkugeln, ktore jak wiadomo sa twarde i nie tak dobre jak czekoladki belgijskie. Gdyby tylko jadl belgijskie, to by dluzej pozyl, biedaczek.
A teraz znikam szukac butow na zime dla dzieci i fotela do salonu (polaczenie zupelnie przypadkowe, ale ten sam kierunek jazdy).