Kto nie zna pieśni…
Zaczęły mnie w ostatnich dniach gryźć wyrzuty sumienia, że za mało dotąd dawałem dowodów patriotyzmu. Ludzie potrafią dniami i nocami stać na warcie, żeby dowieść swojej miłości do, a ja, pies, który stróżowanie i troskę o barany powinien mieć we krwi, tak się niecnie obijam. Postanowiłem więc przynajmniej napisać balladę ludową, która może być śpiewana po wszystkich prawomyślnych podwórkach i dawać świadectwo najnowszej historii, żeby nie zdołali jej zafałszować różni tacy, a tym bardziej owacy.
Ktokolwiek posiada lirę, drumlę, róg, cymbały, albo inny stosowny, narodowy instrument, proszony jest o nauczenie się na pamięć poniższego tekstu, dopasowanie do niego melodii, a następnie zaniesienie całości pod strzechy, które z niecierpliwością czekają na prostą, zrozumiałą i wiernie oddającą nastroje Pieśń.
Bolszewików potomkowie, gajowi wąsaci,
(na dodatek obrzezani, gdy zajrzeć do gaci),
umówili się z Putinem, masony przeklęte,
że rozprawią się z jedynym słusznym prezydentem.
Zamówili tupolewa u tajnych kosmitów,
co akurat na ten model cuś nie mieli zbytu
i ta niemra Merkelowa, niech ją kara spotka,
prezydenta z jego świtą wepchnęła do środka.
Mgłę zdradziecką wypuścili ze swych rozpylaczy,
by z Polaków nikt niczego jasno nie zobaczył,
a ekipie prezydenckiej tak zmieszali w głowach,
żeby na złość rozumowi kazała lądować.
Kiedy poległ już prezydent nasz w akcie męczeńskim,
kagiebiści go gonili po lesie smoleńskim,
żeby go na ament dobić, zasię do tej zgrozy
z pedałami ich do spółki namówił Sarkozy.
Już się cieszy banda tusków, wilcze pieśni wyje,
bo najlepszy prawy Polak umarł i nie żyje,
a Obama błysk radości wypuszcza spod powiek,
że mu szyków nie popsuje biały wielki człowiek.
Lecz za wczesna podła radość tych parszywych gości,
jeszcze w kraju są obrońcy prawdziwej polskości,
którzy znajdą jakiś sposób na te krętki blade
i odważnie napiętnują narodową zdradę.
Pod tym krzyżem, pod tym znakiem i pod tym Pałacem
z platformerskim policzymy się każdym pajacem,
butem każdą nienawistną obijemy mordę,
co szwargocze po obcemu o mental disorder.
Wreszcie żydki i cyklisty zamkną durne japy,
kiedy sprawy Naród prawy weźmie w swoje łapy,
naród lewy zaś najlepiej niechaj boska łaska
wyprowadzi tylnym wyjściem gdzieś na Madagaskar.
Wtedy szybko tu powszechna szczęśliwość nastanie,
żaden rusek nam nie wmiesza się w chocholi taniec,
żadna nam brukselska ciota nie będzie ubliżać
i w ogóle już niczego nie będzie – prócz krzyża.
Jak ten korowód w wersy ująć, od razu weselej się robi 😈
Tak właśnie mi się wydawało. 😀
Bo psy mają instynkt
Noo… przyznaję, że nie taki znów niezawodny ten psi instynkt. 🙁 Nawet ja, ze swoim znakomitym węchem, nie od razu przewidziałem całość zapachu, jaki będzie wydzielać katastrofa smoleńska. 🙄
Bobik, z lapa na sercu to jest jedno z najlepszych Twoich Dziel, Wieszczu Kosmaty.
Musze dojsc do siebie i poroznosic…. 😈
Wracając jeszcze na chwilę do komentarza Andsola o matematyce …
Dziwna i tajemnicza to sprawa, że niektórym matematyka ukazuje swoje piękne oblicze, ale większości nie. Ci, którzy widzą jej urok, widzą go pomimo źródła wiedzy o niej, bo przecież nie czarujmy się – przytłaczająca większość nauczycieli sama tego piękna nie dostrzega.
Nie mogę powidzieć, żebym od dziecięcia w kołysce pasjonowała się liczbami. Nauczycielki w szkole miałam takie, że cud jedynie chyba sprawił, że nie znienawidziłam matematyki nienawiścią dozgonną a szczerą. A przecież widzieć oczami wyobraźni (przestrzennej), kiedy jedna bryła wyrasta w innej, obraca się w niej, powiększa i pomniejsza, ale tylko tyle, by nadal pozostać sobą i nagle samemu wpaść na to, jak ten taniec ująć w rówanie, jakie to ekscytujące! A kiedy już równanie powstanie i pomknie przed siebie, własnymi drogami i własnym impetem, z jaką radością i ulgą mozna ściągnąć lejce i odetchnąć – udało się, wyszło, zgadza się! Pamiętam, że takie chwili stanowiły jedną z większych inetelektualnych przyjemności w czasach liceum, a potem jeszcze przez chwilę na studiach. Brakuje mi matematyki w moim dorosłym życiu, poważnie.
Ja w szkole kochałam matematykę.
Wracając do pomnika, czy to było coś w tym rodzaju? 🙄
http://files.alfaomega.webnode.com/200002457-f2cfbf3cad/Krakowskie%20Blonia%20-%202012.jpg
Oczywiście krakowskie Błonia trzeba byłoby zamienić na Krakowskie Przedmieście 😉
😳
Zaczynam od takiej mordki, żebym miał odwagę się do czegoś przyznać. Otóż, każda artysta miewa swoje chwile próżności i marzeń o sławie, choćby lokalnej. I mnie się właśnie zamarzyła taka lokalna sława u Betonowego Terlika, albo na innym podobnym forum. 😳
Jak myślisz, Mordko, udałoby Ci się tam przemycić mój poemat z komentarzem w rodzaju „zażydzone media kłamią, ale poeci nie boją się powiedzieć prawdy… itd” ? 😈
Wprawdzie mi się nie otwiera, Pani Kierowniczko, ale chyba wiem, o który pomnik chodzi i to nie ten.
Nie rozumiem, Bobiczku, czemu Ci się nie otwiera 😯
Ja też nie rozumiem i wcale mi się to nie podoba, ale ile razy zaczynałem się kłócić z faktami, tyle razy musiałem zmykać z podkulonym ogonem. 😉
Pozwolę sobie pojechać panem z obsługi myjni, kiedy mi karta nie działała – widocznie źle klikasz 😈
Dzisiaj jestem na L-4 i wolno mi klikać na pół gwizdka. 😈
Jedno, co mnie zaniepokoiło podczas lektury wywiadu z korepetytorem matematyki, to to oto zdanie:
Odkąd zajmuję się zawodowo udzielaniem korepetycji, czyli od 12 lat, obserwuję, że poziom nauczania matematyki co roku obniża się o około dziesięć procent
Czy ktoś mógłby to ująć we wzór? Bo mi wychodzi, w dużym uproszczeniu, że uczniowe, którzy na wejściu nie potrafią nic w dziedzinie matematyki, na wyjściu potrafią jeszcze mniej.
Bobik, bylbys ze mnie dumny co ja sie Twojego Poemata nadzwigalem w rozne zakatki swiata. Do Betonowego Terlika tez pojde. Niech odsapne.
Z matematyką też się w szkole bardzo dobrze dogadywałem, choć niekoniecznie akurat z bryłami, bo wyobraźnię przestrzenną mam taką sobie. Raczej widziałem matematykę jako rodzaj języka, z własnym słownictwem i regułami gramatycznymi. A ponieważ uczenie się języków zawsze duży szpas mi sprawiało, to i z tego matematycznego miałem swoją przyjemność . 🙂 Potem zresztą, kiedy uczyłem się gramatyki generatywnej Chomsky’ego, potwierdziło mi się, że intuicja mnie nie myliła i między matematyką a językiem istotnie jest bardzo bliskie pokrewieństwo.
Może to faktycznie o to chodzi, żeby każdy sobie do matematyki znalazł własną opowieść i wtedy nie musi to być żadna katorga?
Jeżeli ten numer z Terlikiem przejdzie, Mordko, to koniecznie zlinkuj. 😈
Pani Doroto 😆 😆 😆
Dopatrywałbym się wspólnego źródła kłopotów rozumienia matematyki, fizyki, biologii, chemii w zastąpieniu eksperymentu tekstem opisującym go, recytację opisu rzeczywistości w miejsce kontaktu z nią. Matematyka jest wartościowa nie dlatego, że jest użyteczna w przeliczaniu stopni Celsjusza na Fahrenheita, ale przez swe nastawanie na szukanie, dostrzeganie wzorców, powtarzalnych elementów, ukrytej harmonii. A jakie wzorce dostrzeże uczeń biologii wykuwający cykl Krebbsa i bajki o chlorofilu, jeśli nigdy nie wziął do ręki różnych liści, nie przyjrzał się ich unerwieniu, nie porównał pozornie odmiennych kształtów. Albo uczeń chemii w szkole bez dobrze wyposażonego laboratorium. Szkoła na niby, nauczanie na niby, dyplomy na niby.
Terlikowski jest żywym dowodem na uniesienie w niebiosa, które inteligentnemu człowiekowi może przynieść głęboka wiara.
Mam wrażenie, że nauczycielom przekładanie abstrakcji na konkrety lub opowieści wydaje się jakieś takie”nienaukowe”. Przypomniałem sobie własne doświadczenie, jeszcze z podstawówki. Wpadła mi kiedyś, jeszcze zanim zacząem się uczyć chemii, w łapy książka pt. „Chemia? Ależ to bardzo proste” (autora, niestety, nie pomnę), która rzeczywiście w bardzo prosty sposób różne pozornie skomplikowane rzeczy wyjaśniała. Pamiętam m.in., że wartościowości były tam liczbą rączek, jaką każdy z pierwiastków posiada. Żeby ułożyć wzór cząsteczki wystarczyło sobie narysować te pierwiastki podające sobie rączki i zadbać o to, żeby żadna rączka nie została bez przydziału. Potem, w trakcie lekcji chemii, widząc że kumple mają kłopoty ze skapowaniem, na czym ten wic polega, rysowałem im czasem te rączki na przerwach, ale nigdy nie odważyłem się podsunąć takiej metody nauczycielce, albo choćby się przyznać, że takim ułatwieniem się posługuję. Sam z góry uznałem, że to jakieś takie niepoważne i pewnie by mnie wyśmiała. 🙁
Być może w szkołach pokutuje jeszcze wizja Świątyni Wiedzy, do której wejście powinno być naszpikowane pułapkami, tak żeby tylko Indiana Jones się przedostał? 😉
Kurczę, czemu pozwalacie mi szczekać bez umiaru, zamiast uszczypnąć w ogon i przypomnieć, że miałem iść do apteki odebrać lekarstwo? 👿
Bo nie dość, że byś zmęczył w tym upale, to jeszcze byś wsparł koncerny farmaceutyczne.
Tymczasem jeden moj dobry znajomy ( rasowy blondyn od dziada-pradziada) zaniosl na blog Pana Redaktora Zaryna:
http://stanislawzaryn.salon24.pl/208144,co-dzis-znaczy-honor-warszawiaka
Z Betonowym Terliokiem trzeba poczekac na nowy wpis, bo wczorajszy juz zeszedl i nikt tam nie zaglada.
Tak, ta zabawa z wiązaniami cząstek to wyśmienita łamigłówka a tym lepsza od sudoku, że pomaga zrozumieć coś o świecie. A tak w ogóle, często studenci macho kursów politechnicznych oburzają się na sugestię, by wzorowali się przy uczeniu na przepisach kulinarnych – a przecież kuchnia to wspaniała lekcja niebanalnej chemii i dobrej organizacji pracy… Ale jak się powie „algorytm” a nie „przepis na babkę z pomarańczy” to brzmi poważniej.
Kocie Mordechaju, Twój znajomy zaniósł ale nie podpisał, czym w oczach tłumu na autora wyszedł.
A w ogóle, czy to warto nieść poezję do ustępów i to rzadko dezynfekowanych?
Wsparłem koncerny farmaceutyczne szybko i sprawnie, tylko średnio się przy tym zmęczywszy. 🙂
andsolu, to tylko w celu sprawdzenia, czy utrafiłem we właściwy język i sposób myślenia. 😉 Gdyby mi się udała mistyfikacja i ktoś w Klinice Psychiatrycznej nr 24 uznał moje poemko za prokrzyżowe, to miałbym iście szczenięcą zabawę. 😀
Tym, którzy nie są macho, lubią gotować i nie mają awersji do przedmiotów ścisłych, mogę gorąco polecić uroczą, świetnie napisaną książkę francuskiego autora Hervé This Odkrycia kulinarne. Składa się ona z kilkudziesięciu (dość wyrafinowanych) przepisów, przy czym każdy kolejny krok w przygotowywaniu potrawy jest objaśniany na poziomie zachodzących w tym momencie reakcji chemicznych lub zjawisk fizycznych. Oprócz poszerzania horyzontów jest to też bardzo przydatne w praktyce, bo jak wiadomo, co i dlaczego się z potrawą dzieje, to można lepiej unikać różnych błędów, albo opracowywać własne przepisy. A jeszcze autor stale zachęca do sprawdzania różnych rzeczy eksperymentalnie, czyli wymarzona lektura dla Zoś. 🙂
Hej,
Orca na blogu lasuchow opisuje przy okazji T4K rozne ciekawostki z zachodniego wybrzeza.
Teraz podala mi link do kamery na moscie, przez ktory beda przejezdzac. Chcecie ich zlapac? To jutro okolo 10 ichniego czasu; kamera lapie obraz co 8 minut, trzeba jak pisze Orca, samemu sobie odswiezyc:
http://www.wsdot.wa.gov/Projects/lewisclarkbridge/camera.htm
Podlaczylam pod swoj nick link do glosowania na pepsi. Robie co moge ale i tak trzymaja sie dzielnie w trzeciej setce.
Uklony i uciekam
Bobiku, Piesn nad piesni………jestes niezlym draniem ( i Profesor
Mordo Ty Moja tez) rozsylajac Piesn do obozow „betonu” 😆
andsol: ( 13:38 )
niby obszar otwarty, drogi bez zasiekow a ustrojstwo nie tylko
jak zauwazyles przetrwalo to jeszcze chetnie rezerwat z prawami
zalozy
przyneta na brazylijskiego przyjaciela-linka matematyczna 😆
matematyka jest pelen wypas, szczesliwy kto ciagle pytany:
Richard ile to bedzie 15% z 28,50€, moj kalkulator zapodzial sie?
opowiesci syna z zycia matematycznego studentow ( Master ) biologii Freie Universität Berlin sa tak niewiarygodne ze lepiej milczec
😀
teraz prywata 😳
zony kolega z pracy zrobil te zdjecia na wycieczce
szczegolnie ciekawe (naszym zdaniem) te z Jerozolimy
polecam majacym czas 🙂
http://picasaweb.google.com/115368481393633625309/UploadJerusalem2010?authkey=Gv1sRgCJ7CmZzXxcvu1AE#
zimniejsz dzien – tylko 30°
na szczescie jutro bedzie cieplej 😉
teraz balkonowanie
rysberlin: bo niekture ryby som gupie i sie chytają na starego objedzonego robaka.
Wdzieczny Czytelnik u Sasiada:
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=686#comment-134512
Bobiku (17:48) czy możesz podać tytuł oryginału tego Hervé This? Po portugalsku (wydanie z 2003) jest coś z tytułem „Naukowiec w kuchni” („Cientista na cozinha”) i chciałbym upewnić się czy to będzie to samo. Może by oderwało ich na parę momentów od komputera w czasie tej parutygodniowej przerwy szkolnej w połowie roku.
U Zaryna tez juz jest jakis zachwycony.
Oryginalny tytuł brzmi Révélations gastronomiques. Nawet jeżeli ten Scjentysta na kuzynce nie jest dokładnie tym, to prawdopodobnie jest oparty na tym samym pomyśle, jako że autor jest popularyzatorem kuchni i zwykle pisze „dla ludzi”. 😉
Mam nadzieję, że ten zachwycony u Żaryna wziął ten spisek na serio. 😈
Napisal, ze cudne. Podobnie w liscie do Starej – Korasz z racjonalisty.pl .
Dzięki, Bobiku, zamówiłem.
Bobiku jakiś ten wierszyk musztardowy 🙁 .To ciekawe że przecież smutne i tragiczne wydarzenie staje się tematem pobłażliwym. Gdyby to żmija napisała to trzeba było by zrozumieć ale pies? Widziałam ostatnio bardzo ładne pieski… to tak na marginesie . I męczy mnie jeszcze jeden temat; tej nierówności:) jakoby mężczyzn i kobiet co do wieku emerytalnego. … problem dla mnie prosty bo nie można równać jakości życia kobiet i mężczyzn. Kobieta przecież pozostawia przeważnie potomka a facet co? Musi więc krócej pracować .To chyba logiczne…… !!!!!!!!!!!!!
Jarzebinko, to Ty nie wiesz, ze Bobik jest pod czarnym futrem zmija wypchana musztarda? 😈
A orzeczenie, ze o niezrownywaniu wielu emerytalnego kobiet mezczyzn bardzo mnie zasmucilo, gdyz jest to bardzo niesprawiedliwe i krzywdzace kobiety – majac mniej wypracowanych lat kobiety otrzymuja nizsza emeryture niz mezczyzni. A czesto jeszcze obnizona o pare lat odchowywania dzieci. Tak byc nie powinno. Mezczyzni i kobiety powinny osiagac wiek emerytalny w tym samym czasie. I zarowno mezczyzni jak i koboiety powinni miec mozliwosc wyboerania wczesniejszej emerytury, jesli czuja sie zmeczeni praca i zyciem lub okolicznosci rodzinne na nich to wymuszaja. 👿
Mordechajku masz rację emerytura kobiet powinna być o 5 tysiaków większa od mężczyzn. Za każdy rok tysiączek. To za obiadki itp. itd. niezbyt wygórowana cena . Prawdaż?
Nie, jarzebinko. Nigdy nie mowilem, ze emerytura kobiet powinna byc wieksza od emerytury mezczyzn. . Mowilem natomiast, ze kobiety powinny miec mozliwosc wypracowania sobie tylu lat ile mezczyzni. Bo tylko tak jest sprawiedliwie. 😈
Jarzębino, przecież ja nie z katastrofy się nabijam, bo do tego istotnie żmiją musiałbym być, tylko z sieczki w głowie tzw. prawdziwych Polaków, którym żadna teoria spiskowa nie jest zbyt durna. Gdyby ojciec Rydzyk albo Sam Prezes nagle oświadczył, że katastrofie winny jest znany komuch Alf z planety Melmac, będący w zmowie z duchem Geremka, towarzystwo spod krzyża zakrzyknęłoby: precz z duchami i kosmitami! 🙄
Bobiku ale to smutny temat i powinniśmy zamilczeć nad nim. Wolę Bobiku jak poruszasz filozoficzne i egzystencjonalne tematy Ja jak Wiesz jestem Katoliczką i obowiązuje mnie zasada aby o zmarłych nie mówić żle.
Kotku Mordechaju wiem co chcesz powiedzieć ale ja chcę to właśnie :)))))))
i chętnie pozwolimy Panom aby sobie popracowali trochę dłużej , to chyba nic złego ?A co do sprawiedliwości to chyba nie istnieje..
Jarzebinko, jesli chcesz isc na wczesniejsza emeryture, to powinnas miec taka mozliwosc. Ale nie moze to byc nakazane wszystkim kobietim. Rownosc na rynku pracy jest rodzajem sprawiedlwosci.
To jest w moich ksiazkach bardzo zle, jesli panowie moga pracowac dluzej, a kobiety nie moga.
A co do milczenia nad smutnymi zjawiskami w zyciu spoleczernstwa, takimi jak te gorszace sceny pod Palacem Prezudenckim, to nalezy o nich mowic jak najczesciej i jak najglosniej, bo inaczej wszyscy zaczniemy myslec, ze tak jest normalnie, tak jest OK.
Bobik nie wysmiewal sie ze zmarlego, tylko z glupoty i nienawisci zywych, w dodatku takich, ktorzy uwazaja sie za katolikow. 😈
A tu jeszcze cos bardzo smiesznego, ale jednoczesnie smutnego. Jak rozpoznac geja:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8143818,_Gej_chodzi_na_parade__ze_sznurkiem_w_pewnym_miejscu__.html
ok Kocie ale ja cierpię 10 lat z powodu śmierci bliskiej mi osoby. Żałoba i rozpacz pożegnania umarłego jest prawem człowieka w każdej kulturze. Tak musi być bo tak było zawsze. To inna sfera naszej egzystencji i nic tego nie zmieni ani nie przyspieszy ani nie opóżni. Mówmy, ale zawsze z szacunkiem 🙂 Pa ide spać 🙂
Tak, o żałobie z szacunkiem, ale nie dotyczy to spektaklu, który moim zdaniem z żałobą nie ma nic wspólnego i nie liczy się z uczuciami i żałobą ludzi, którzy w tej katastrofie stracili bliskich.
Żałoba i rozpacz pożegnania umarłego jest prawem człowieka w każdej kulturze. Oczywiście, jarzębino – i nikt nie myśli nawet o odbieraniu tego prawa którejkolwiek osobie, która straciła kogoś w katastrofie pod Smoleńskiem czy w jakichkolwiek odmiennych okolicznościach. Prawo to nie ma rozszerzenia na instytucje ani na osoby, podejmujące powiązane z czyimś odejściem akcje instytucjonalne. Prawo do żałoby i do odczuć dotyczy tylko i wyłącznie działań i zachowań prywatnych.
Tyle o szanowaniu żałoby JK czy innych polityków, którzy utracili pod Smoleńskiem swoich bliskich.
Co do postaci LK, zgodzę się, że można będzie mu zapomnieć brak godności, wybuchy i awanturnictwo ujawnione w traktowaniu osób (choć „małpa w czerwonym” nie powinna zostać zapomniana), natomiast jego awanturnictwo polityczne, jego nieprzytomne obietnice i fakcyjność w działaniach prezydenckich nie stanowią dóbr osobistych, które są pod ochroną.
Zanim przesłałam dzisiaj Bobikowi projekt pomnika, pomyślałam przez chwilę, czy nie jest to jednak nadużycie. Doszłam do wniosku, że w jakimś sensie jest, ale jedynie o tyle, o ile na tragicznej śmierci praiw setki osób jedna frakcja polityczna próbuje zbić kapitał polityczny. Już w samej warstwie językowej przeciągają strunę – jacy polegli, jakie męczeństwo? Przykro na to wszystko się patrzy i przykro się słucha, bo przekraczanie granic absurdu po jednej stronie prowokuje do reakcji po drugiej stronie. Z tragedii robi się tragifarsa, ale to JK i jego otoczenia niczego nie uczy. Gdyby przestali grać katastrofą samolotu, to nikomu nie przyszłoby do głowy robić sobie jaj. Ja się jeszcze nie spotkałam z naigrywaniem ze śmierci tych ludzi, a jedynie z wykpieniem tego cyrku, który wokoło powstał.
Jarzębinko, każdy ma oczywiście inną wrażliwość, ale przecież wytknięcie, że żadni polegli, że żadne męczeństwo, nie oznacza mówienia źle o zmarłych. Pomiędzy robieniem z nich narodowych bohaterów a szkalowaniem jest jeszcze miejsce dla zachowań normalnych.
Ja jak Wiesz jestem Katoliczką i obowiązuje mnie zasada aby o zmarłych nie mówić źle
To jest nieco szerzej obowiązująca zasada, de mortuis aut bene aut nihil, nie wykluczajmy z niej wierzących niechrześcijan 😉
zjadło mi końcówkę – wierzących niechrześcijan, ateistów i agnostyków.
Powyższa zasada ma zastosowanie dla żałoby prywatnej i tą szanuję. Ale nie dla żałoby na użytek. Nie przyjmuję do wiadomości odłożenia w czasie na potrzeby czegokolwiek, zawieszenia na czas, jakiś tam wyborów. Proszę mnie nie rozśmieszać. Mnie ciągle tych ludzi niesamowicie żal. Żal każdego życia, które nie zdążyło się pożegnać.
Sorry, Vesper, kompletnie zapomniałem o wstawieniu pomnika w odpowiednim momencie 😳 , a teraz Pan Administrator już się położył. Pewnie dopiero jutro wieczorem znowu go zobaczę.
Załoba jest w gruncie rzeczy sprawą prywatną i indywidualną. Kazdy przeżywa ją na swój sposób, ale rzadko kiedy ludzie zachowują się wtedy chamsko i agresywnie, raczej są smutni, rozpaczają, płaczą, szukają oparcia w innych, czekają na pocieszenie i to pocieszenie przyjmują. Z chamstwem i agresją spotkałam się tylko wtedy, gdy w grę wchodziły inne sprawy, najczęściej majątkowe. Pracując 25 lat ze starymi ludźmi, miałam okazję przeżywać takie sytuacje setki razy, nie jestem w stanie policzyć, ile razy byłam przy umierających i ile razy pocieszałam jednocześnie ich rodziny. I tak, jak już wspomniałam, ludzie byli wdzięczni za wsparcie w tych jakże trudnych momentach, wielu się boi, wielu nie wie jak się zachować, jedni milczą, inni muszą o tym rozmawiać. I od tego byliśmy my, aby ich wtedy wspierać. W Niemczech nazywa się to Sterbebegleitung i odnosi się nie tylko do umierającego, ale również do jego bliskich. Towarzyszenie w umieraniu, stworzenie jakby kultury umierania, nikt nie musi przechodzić przez to samotnie. Wszystkie społeczne instytucje, domy starców, hospicja mają taki program, personel musi wziąć udział w specjalnych szkoleniach, pielęgniarki uczą się tego już w szkole. Sterbebegleitung jest częścią standardową programu tych instytucji. Chyba odeszłam trochę od tematu, ale chodziło mi o to, aby powiedzieć, że takie zachowanie, jakie reprezentuje JK i jego poplecznicy z prawdziwą żałobą nie ma nic wspólnego, to próba ugrania czegoś dla siebie, to okazja, aby wykorzystać sytuację dla własnych, bardzo przyziemnych celów. Ostatnio z taką sytuacją spotkałam się również tutaj. Po śmierci krewnego rodzina miała uregulować zaległe dość wysokie rachunki, przedtem już obsłużyli się pieniędzmi z jego konta. W odpowiedzi przysłali nam policję, prokuratora, kasę ubezpieczeniową, zażądali sekcji, a potem jeszcze ekshumacji. Trwało to wszystko kilka miesięcy i w końcu upadło, bo ani jeden z zarzutów się nie potwierdził, w ostatnim np. oskarżali personel o otrucie. Kompletna paranoja, ale nerwy nam zszarpali. I co najśmieszniejsze, w domu tym przebywa śmietanka towarzyska tego miasta, dlatego ta historia skojarzyła mi się z JK.
Ojej, a ja myślałam, że gdzieś tam się wcześniej, pod poprzednim wpisem plącze, dlatego nawiązałam. W każdym razie był to rysunek Sawki – pomnik z tablicą Pomordowanym w męczeńskiej katastrofie i panią składającą kwiaty.
Myślę, że kiedy rodziny pozostałych ofiar widzą ten cyrk i jakie on prowokuje żarty, nie czują się z tym za dobrze. Z jednej strony powinniśmy być może zamilczeć i ignorować wyskoki, ale z drugiej, jeśli tego języka nie wykpić, nie obśmiać, nie wytknąć niestosowności pewnych sformułowań, to wejdą do języka. Tak, jak się stało z obrońcami życia versus zwolennikami cywilizacji śmierci. To jest wojna o język. Kto ją wygra, ten wygra cały spór.
Usmialem sie z tego Sawki, nawet go nie ogladajac 😈
kazdy poczatek na (dokladnie na ) dobry koniec to piatek
tylko male brykanko, przegladanie pozycji i koniec tygodnia
z letnia pogoda, sloncem, i czego chciec wiecej ;D
brykam
za pozwolenie popracowania wiecej serdecznie
dziekuje
kazdemu! podstawowa obywatelska emerytura, bez naliczania czasu pracy !!!!!!!!!
swiat idzie dalej ,a my siedzimy w epoce Otto von Bismarcka
Panna Kota, 😀 pomoc dla kazdego, wyciszac a nie wzmacniac
tragedie
Dzień dobry. 🙂 Mógłbym od razu, w pierwszym porannym poście, zacząć z grubej rury, bo rzeczywistość dosyć amunicji dostarcza, ale co Wam będę pierwszą kawę psuł. Zepsuję dopiero drugą. 😈 A na razie coś przyjemnego, czyli o zwierzątkach. 🙂
http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/1,91628,7993761,Zwierzeca_inteligencja.html
Oglądając ostatnie widełko zwróćcie uwagę, że ośmiornic nadal się nie docenia, bo nikt nie zająknie się słowem o ich umiejętnościach baletowych. 😉
Nie mam aż takiego doświadczenia z żałobą i żałobnikami jak Panna Kota, ale z tych, które mam, tudzież z literatury fachowej, podobne wnioski wyciągam – agresja, chamstwo, nienawiść raczej nie należą do typowego obrazu żałoby w czasach pokojowych (w czasie wojen bywa inaczej). Owszem, w trakcie przeżywania żałoby pojawia się również gniew czy wściekłość, ale zwykle są one skierowane bezosobowo – do losu, Boga, jakiejś nieokreślonej siły wyższej. Przez to zresztą często bardzo trudno te uczucia wyrazić, bo ich adresat nie jest zbyt sprecyzowany. Natomiast chęć przypisania winy za śmierć bliskich komuś z otoczenia i szukanie zemsty pojawia się u osobników prymitywnych, bezrefleksyjnych, płytkich emocjonalnie i w gruncie rzeczy skupionych wyłącznie na sobie. Sapienti sat. 🙄
Nietrudno uprawiać balety, gdy się ma tyle kończyn… 😉
Czy pora jest już odpowiednia na zepsucie komuś drugiej kawy? 😉
Jeżeli tak, to proszę bardzo:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8142908,Obroncy_krzyza_spod_Palacu__Stalin_tez_wybijal_swoich.html
Koniecznie trzeba sobie obejrzeć filmik. Tylko uprzedzam, że boli i to bardzo. 🙁 Wstrząsających fragmentów jest w nim wiele (właściwie całość jest wstrząsająca), ale przytoczę tylko jeden, na chybił-trafił, żeby dać Wam przedsmak tej uczty duchowej:
Uważam, że nie powinna rządzić jedna partia, bo to będzie dyktatura i anarchia – mówi jedna z kobiet sprzed Pałacu Prezydenckiego. Na pytanie, czym się ta sytuacja różniła, od lat 2005-2007, gdy PiS miało swój rząd i prezydenta, odpowiedziała: – To są dwie różne partie. Z mojego punktu widzenia PO reprezentuje ludzi biznesu i prywatnych ludzi. Natomiast PiS reprezentuje ludzi.
Mam nadzieję, że Monika podczas pobytu w Warszawie nie będzie się zapuszczać zbyt blisko Pałacu. Pokłady zgromadzonej tam niezborności umysłowej mogą mieć daleki zasięg śmiertelnego rażenia. 🙄
Dopóki krzyż tam stoi, a urzędnicy dumają, co z nim zrobić, emocje będą eskalować. Ci ludzie się nawzajem nakręcają. Komorowski, lotnym umysłem nie będąc obdarzonym, znowu palnął głupotę. Jeśli się mówi, że krzyż zostanie przeniesiony, to trzeba go przenieść natychmiast, najlepiej w momencie wypowiadania tych słów. Chyba że o to właśnie chodziło – żeby poczwary wylazły z błota, żeby powstała awantura zniechęciła bardziej umiarkowanych wyborców JK do PiS. Może w tym jest cała rzecz.
A teraz śniadanie 😎
Chciałam nawet to wrzucić jeszcze wczoraj. Tych filmików jest tam cała seria. I ci ludzie, hm, bardzo uważają, bo widzą mikrofon z napisem „gazeta”…
Ale sytuacja eskaluje. Harcerzyki już też żądają pomnika:
http://wiadomosci.onet.pl/2198486,11,apel_harcerzy_ws_krzyza,item.html
Ale tu już wypaliła największa armata:
http://wiadomosci.onet.pl/2198557,11,jak_komorowski_to_zrobi__to_pokaze__po_ktorej_stoi_stronie,item.html
Harcerze w apelu podkreślili, że od 10 kwietnia teren przed Pałacem Prezydenckim stał się miejscem znanym na całym świecie, gdzie Polacy okazują swoje przywiązanie do wartości patriotycznych i zdolności jednoczenia się ponad podziałami. 😯 😯 😯
Jedno zdanie i co najmniej 3 nieprawdy.
Komorowski byl kiedys odwaznym kotem, zanim komuna upadla. A potem „poszedl w czynowniki” i przestal byc odwazny, stal sie oportunista, ktory sie boi o wlasna popularnosc i zeby po lapach gazeta nie dostac.
Obejrzalem sobie te filmiki na youtubie – tam sa dluzsze kawalki. I jestem jeszcze czyms porazony – ze GW ma tak nedznych reportrerow, nie umiejacych zadawac pytania, belkoczacych. Nie chodzi mi o to, ze sa malo doswiadczeni – to przychodzi z wiekiem. Ale ten ktory tam jest nie ma nawet szans, z bedzie kiedykolwiek umial z ludzmi rozmawiac. Bo on nie jest ciekawy drugiego czlowieka. On musi miec soundbites, on nie ma reporterskiego temperamentu, on sie tych ludzi boi i otherwise malo go oni obchodza.
Ludzie, ktorzy zakladali i prowadzili Robotnika, a pozniej wszyscy zakladali GW, byli tez bardzo mlodzi, Stara byla kiedys na zebraniu Biuletynu INformacyjnego, kiedy spotkala wiekszosc z nich. I nawet bez poprzedniego doswiadczenia, bez „sudiow dziennkarskich” ( :roll:) to byl zespol urodzonych dziennikarzy -pelnych pasji, ciekwosci swiata, poszukujacych. Nikogo takiego jak ten reporter tam nie bylo.
A podobno jest takie bezrobocie wsrod dzienikarskiej mlodziezy – caly czas to slyszymy od naszej Kumy, ktora uczy zawodu.
To już nie szantaż, to terror.
Słuchałam konferencji prezesa. Pytany, jak się ma to, co mówi obecnie, do zapewnień z kampanii o gotowości współpracy absolutnie ze wszystkimi gładko odpowiedział, że oczywiście i jak najbardziej, ale po ekspiacji owych onych. Domyślam się, że zasięg i skalę ekspiacji wyznaczałby prezes i że niektórzy nie mają najmniejszych szans na rozgrzeszenie. Przy okazji kopa dostał Napieralski, czekam na jego powrót w szeregi komunistów.
Tę wypowiedź Kaczyńskiego aż trudno skomentować, taka jest w niej zawartość jadu zmieszanego z chaosem myślowym, ale jeden moment w niej jest niemal rozczulający. Jego święte przekonanie, że wystarczy komuś zarzucić bycie po tej samej stronie, co Napieralski i Zapatero, żeby był skończony moralnie. I to po niedawnych umizgach do lewicy!
Czy określenie mental disorder nie jest w tym przypadku bardzo łagodne?
No tak.
On juz roznieca ognisko pod Polska.
Stojmy twardo po stronie zomowcow Zapatero, Napieralskiego, no i jeszcze bym dorzucil jednak Magdalene Srode – z nia weselej. 😈
Nie podejrzewam, żeby zapewnienie Komorowskiego o usunięciu krzyża było jakąś wyrafinowaną strategią. On po prostu jeszcze miał przed oczyma wyciszonego prezesa z kampanii i myślał, że może sobie na taką deklarację pozwolić bez większego ryzyka. Sądzę, że teraz pluje sobie w brodę, przepraszam, wąsy i zastanawia się, co też go podkusiło. Bo w końcu krzyż jako taki mu nie przeszkadzał, a zaczynanie urzędowania od awantur chyba mu się wcale nie uśmiecha.
A Kościół, faktycznie, w ogóle nie reaguje na to, że krzyż zaczął być znakiem i narzędziem terroru. Czy wobec tego przypuszczenie, że hierarchii to na rękę, jest objawem zoologicznego antyklerykalizmu, czy zdrowego rozsądku?
Alez przez wieki byl narzedziem terroru.
Oczywiście, że był, ale już od dawna Kościół stara się udowodnić, że te czasy minęły i nie ma powrotu do.
Jakie jest hasło przewodnie obecnego pontyfikatu? „Bóg jest miłością”. Quod erat demonstrandum pod Pałacem i nie tylko. 🙄
Jak to jest, przecież ten kaczy skurwysyn przegrał wybory, a rządzi?
Bobiku, już wczoraj wysnułam taki antyklerykalny domysł 😳 Mała wojenka o krzyż jeszcze nigdy KK nie zaszkodziła 😈 To działa jak stopa w drzwiach. Pokazuje, że KK dysponuje symbolem zdolnym wywołać awanturę i w razie potrzeby może się nim posłuzyć.
Mordko @12:57, właśnie ci ludzie spod znaku dawnego „Robotnika” i „TM”, kiedy zbudowali firmę i obrośli w piórka, zaczęli zachowywać się jak rasowi kapitaliści. Do tych zachowań należy oszczędzanie na każdym kroku – lepiej zwolnic dobrego fachowca, bo za dużo kosztuje, najlepiej kazać pracować stażystom za bezdurno – i teraz mamy skutki. Ja przecież też padłam ofiarą takiej ich polityki 👿
To prawda, Doro. Ale niechby to byli stazysci, ktorzy maja szanse zostania z czasem dziennikarzami czy reporterami. Ale przeciez ten glab, ktory sie pojawia w tak ciekawym miejscu jak krzyz pod Palacem, niechaj mial choiaz odrbine autentycznego zainteresowania tym co sie tam rozgrywa.
„Bo oni nie sa opowiadaczami – mowi moja Stara. Oni sa po „studiach dziennikarskich”.
Nasza Kuma, ktora wyklada „dziennikarstwo”, a naprawde usiluje nauczyc podstaw warsztatu ( w tym polskiej ortografii i skladni ) , mowi, ze co roku ma moze jednego studenta, w ktorym dostrzega mozliwosci. I to jest zazwyczah ktos kto juz jakis zawod wykonuje i nie jest bardzo mlody – nie majacy nic wspolnego z dzienniakarstwem, ale z praca z ludzmi.
Ale jak ktoś już nie jest bardzo młody, to go nigdzie nie zatrudnią, bo za stary. 🙄
Dokladnie tak, Bobiku. Wiec ci jej pupile dzienniarscy sa bez pracy.
Zapomniałam dodać, że ekspiacja obowiązywałaby także po wygranych wyborach, bez tego nici z dogadywania. Miał już przygotowane stosowne przemówienie.
Czyż to nie jest wzruszające?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,8144057,Staniszkis__Dajmy_Kaczynskiemu_sie_wyzalic__Niech.html
Jemu łatwiej wyżalić się do anonimowych czytelników niż porozmawiać o tym z mamą. Niech mówi. Jeżeli brat bliźniak używa ostrych słów z opóźnieniem, to dajmy mu prawo
😯
Obserwuję w Niemczech to samo zjawisko, w wielu dziedzinach, nie tylko w dziennikarstwie. Rzeczywiste kwalifikacje i umiejętności w ogóle przestają się liczyć. Liczy się z jednej strony możliwie duży stos papierków (o ich jakość też mniejsza, mogą być kursy przyzakładowe, byle dużo) i CV bez żadnych luk (żadnych tam przerw na rozwój wewnętrzny, czy inne bzdety), a z drugiej taniość. Co tylko się da zapchać stażystami, a najlepiej całkiem bezpłatnymi praktykantami, to się zapycha. No i fetysz wieku też absolutnie tu działa. W ogłoszeniach o pracy występują wyłącznie „młode, dynamiczne teamy”. To, że stary team również może być zawodowo dynamiczny, a w dodatku mieć jeszcze inne zalety, jest kompletnie poza zasięgiem pojmowania pracodawców. 🙁
Nie musi rozmawiac z mama, jak nie chce. Niech porozmawia z terapeuta – moge mu nawet polecic pania Irme Habib. Ona tez ni bum-bum po angielsku, ale jest bardzo pobozna, sadzac po czadorze. 😈
Tylko jak się ta tendencja ma do podwyższania wieku emerytalnego? Co mają ze sobą zrobić ci już nie tak młodzi? Jak procować do 65 roku życia, skoro już około czterdziestki idzie się w odstawkę? 🙁
Z komentarzy internautów:
Nawet ośmiornica Paul jest bystrzejsza niż Głupia Jadzia
Słowo honoru, że to nie ja powiedziałem! 😈
Kocie, On nie chce rozmawiać z terapeutą, tylko z Tobą. A właściwie nie rozmawiać z, tylko mówić do. Dlaczego nie chcesz Mu na to pozwolić? Prawda o kotach jednak się potwierdza. Są bardzo egoistyczne 😈
Glupiej Jadzi bede bronil, odkad mowimy tym samym jezykiem – ze mianowicie ta histeria Jarka jest rozpaczliwa proba przykrycia „nowych” zapisow z czarnej skrzynki.
Z pewnoscioa natomiast Paula ma wiekszy dar przewidywania niz Glupia Jadzia, ktora nieustannie pcha sie do niewlasciwej miseczki z karma.
Vesper, ja też nie bardzo rozumiem, jak te dwie rzeczy pogodzić. Chyba że z góry założymy, że praca jest towarem deficytowym, dla wybranych, którzy umieją ją zdobyć i utrzymać (i mają na tyle szczęścia, że ich firma nie splajtuje). A kto miał pecha i pracy nie zdobył, albo stracił po czterdziestce, niech się od razu pogodzi z tym, że jest odpadem społeczeństwa i cieszy, że chociaż jakiś nędzny, z trudem pozwalający na przeżycie ochłap zasiłku dostaje. Przecież równie dobrze można by go wsadzić na drzewo i potrząsać…
Ale chyba przyznacie, że jak chodzi o pokrętność, to Jadzia wcale od Pauli nie jest gorsza. 😈
Reakcje na Kaczora:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8145820,_Kto_dal_mu_prawo_bycia_najwyzszym_sedzia____Komentarze.html
Pani Kidawa-Błońska: „Żyjemy w państwie, w którym nie może być tak, że ktoś stawiając krzyż obstawia miejsce, które zabiera ze społeczności całego miasta”. Brawo! Oby Komorosio miał odwagę zastosować to zdanie w praktyce.
Tak po prawdzie, to ja nie wiem, o co ten Jarek jeszcze walczy. Sam powiedział „w każdym kraju nawet minimalnie odpowiedzialni za coś takiego jak Smoleńsk powinni od razu zejść ze sceny politycznej”. No więc odpowiedzialny definitywnie i na własne życzenie zszedł ze sceny politycznej (choć przerażające jest i będzie, że pociągnął za sobą tylu innych) i jedyne, co kochający brat powinien zrobić, to solidarnie również się oddalić i w ustroniu, prywatnie opłakać zmarłego. Każde inne jego zachowanie jest nie tylko obrzydliwe, ale po prostu głupie, bo coraz bardziej zmusza do wyeksponowania kwestii odpowiedzialności LK.
Link do swiezutkiego Terlika:
http://terlikowski.salon24.pl/208469,wolnosc-rownosc-homo-tolerancja
😈
Nie rozumiem jednego. Dlaczego administracja Warszawy nie każe harcerzom zabrać krzyża spod pałacu i im pozostawić decyzję co z tym fantem zrobić, wyznaczyć datę, potem po prostu krzyż odstawić do najbliższego kościoła. To jest miejsce publiczne i nikt nie ma prawa stawiać tam czegokolwiek. Tym, którzy przeszkadzają wlepić kary administracyjne, mandaty, harcerzom również, jeżeli tego nie zrobią. Zaden argument nie jest bardziej skuteczny.
Jeżeli chodzi o JK, postawić go przed sądem w trybie doraźnym za podburzanie do wojny domowej, lub przed Trybunałem Stanu, ale to prawdopodobnie trwałoby za długo.
PIS rozwiązać jako partię przygotowującą pucz i destabilizującą państwo.
W kościelnym państwie nie ma i nie będzie prawdziwej demokracji, dlatego konieczne czasami są środki, które z demokracją nie mają nic wspólnego.
Również w demokracji trzeba przestrzegać prawa, a państwo ma obowiązek jego egzekwowania!
Panno Koto! Wake up!
Administracja miejska nie moze podjac takiej deczyji bo jest w Warszawie, a nie w Monachium! Na czele zas administracji stoi Hanna Gronkiewicz-Waltz, ktora jak sie zwierzala mediom podejmuje decyzje pod natchnieniem Ducha Swetego. A najwyrazniej nie bylo w tej kwestii jeszcze zadnych dyspozycji ze strony Rzeczonego Ducha.
Jak przyjdzie stosowne pismo. moze podejmie jakies dzialania. A i wtedy czesc obywatelstwa uzna, ze zrobila to bo jest krypto-zydem. Przeciez ma na swiadectwie chrztu Hajka – jak byk.
Bobiku! Emerytury i starsi bezrobotni to odrębny temat, również w Niemczech. Właśnie siedzę osobiście w środku tematu. Na emeryturę mogę iść choćby od dzisiaj, ale z wysokimi potrąceniami, które zostaną już na zawsze. No więc i ja, i Arbeitsamt udajemy, że szukamy dla mnie innej pracy, chociaż z góry wiadomo, że nikt mnie w tym wieku już nie zatrudni. Na co mam zrestą nadzieję po 44 latach czynności zawodowej, w tym 5 lat studiów.
Kocie Mordechaju, gorąco sobie życzę, aby jakaś inna prywatna inicjatywa podeszła tam w nocy, te trzy omy na leżaczkach dokładnie olała, zabrała ten nieszczęsny krzyż i wywiozła w niewiadome miejsce. Jak wolność to wolność. I że nikt jeszcze na to nie wpadł!!!
Jest działka w Gdyni na Kamiennej Górze, która nam się bardzo podoba. Oczywiście nigdy w życiu nie będzie nas na nią stać, ale gdyby nocą, cichcem postawić na niej krzyż … 😈
O właśnie! Jakiś flash mob by zrobić czy co… 😆
To co, przebieramy sie za blondynow i robimy nalot o swicie?
Niestety, nie można robić jaj. Ludzie zginęli, a to co się już dzieje, jest dla ich bliskich dostatecznie okropne.
Panna Kota: ( 15:16)
widze Panno ze niemieckoscia nasiaknieta jestes 😉
to skandal ze grupka nawiedzonych moze szantazowac panstwo
krzyze, glodowki, okupacja biur poselskich, wszedzie polskie barwy narodowe, godlo
tak po ludzku to szkoda mi tych ( z Bobika linki) ludzi czuwajacych pod krzyzem
w tym ich swiecie nie ma spokoju i szczescia, jak nie katastrofa
to inne nieszczescie-biedni zagubieni
to ciekawe
http://www.spiegel.de/international/germany/0,1518,706523,00.html
wody, wody, wody!!!!!!!
wysycham………..
Rysiu, a prosiłam żebyś nie wychodził 🙁
haneczko, a brykanie? rys bez brykania przez tereny zielone?
lepiej wysychac 8)
Chcecie? Właśnie dostałam:
Tygodnik Przegląd objął patronat medialny nad książką Agnieszki Zakrzewicz: Papież i kobieta
Inne pozycje wydawnictwa Racjonalista:
John Diamond: Cudowne mikstury (podręcznik sceptyka o homeopatii i medycynie alternatywnej, z przedmową Dawkinsa)
Andrzej Koraszewski: I z wichru odezwał się Pan… Darwin czuj się odwołany (czarna książeczka obskurantyzmu polskiego, pięknie ilustrowana)
Kazimier Czapiński: Dokąd kler prowadzi Polskę?
Marcin Kruk: Człowiek zajęty niesłychanie (kryminał ateistyczny)
Anatol France: Kościół a Rzeczpospolita
Karol Wojciechowski: Ryt Francuski – od alchemii do racjonalizmu
Mariusz Agnosiewicz: Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji
Friedrich Nietzsche: Antychryst
Andrzej Koraszewski: Ateusza portret własny
Agnieszka Zakrzewicz: Papież i kobieta
Nowe teksty
Noam Chomsky – autorytet lewicy – Małgorzata Koraszewska (15-07-2010)
Noam Chomsky nie jest już człowiekiem młodym. Urodził się w 1928 roku i już młodzieńcem będąc zakochał się w Stalinie. Przez całe życie był konsekwentny. W jesieni życia podpisał się oburącz pod teorią twierdzącą, iż w 1994 roku w Ruandzie nie było żadnego ludobójstwa Tutsi, zaś wszystkie opowieści świadków, dziennikarzy, dokumenty sądowe to przemyślny spisek Stanów Zjednoczonych, które chciały w ten sposób zdobyć sobie przyczółek w Afryce. Noam Chomsky jest bezspornym autorytetem lewicy. Jego przychylność dla tej teorii historii pewnie nie zmieni, ale warto obserwować wyszukiwarki. Chwilowo hasło Ruanda, ludobójstwo, kłamstwo daje w google żałosne 80 tysięcy wskazań. Czyżby mistrz miał już słabe przebicie? Sprawa jest bardzo świeża, więc zainteresowani będą mogli obserwować czy licznik podskoczy.
Czytaj…
Bitwa na Zielonym Polu – Krzysztof Sykta (15-07-2010)
Przed nami okrągła rocznica jednej z największych wiktorii polskiego oręża. Dokładnie 600 lat temu, 15 lipca 1410 r., masy rycerstwa Unii Jagiellońskiej starły w proch siły Zakonu Najświętszej Marii Panny w jednej z największych bitew „pancernych” późnego Średniowiecza. W każdym razie tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Wiadomo, że po polskiej stronie walczyły m.in. oddziały litewskie, smoleńskie, tatarskie, Ślązacy i grupa wyjątkowo tchórzliwych Czechów, których dwukrotnie z powrotem jakoby zaganiano na pole bitwy. Przeglądając informacje o siłach krzyżackich do niedawna jeszcze z trudem można było znaleźć jedną informację – po stronie wojsk zakonnych walczyło sporo Polaków, a dokładnie Dolnoślązaków i Pomorzan, na czele z księciem szczecińskim, którego herold był jednym z tych, co wręczali dwa nagie miecze.
Czytaj…
Ateizm holistyczny – Radosław S. Czarnecki (14-07-2010)
Książka A. Koraszewskiego pt. „Ateusza portret własny” jest pozycją ciekawą, niestandardową na polskim rynku wydawniczym, a jednocześnie niejednoznaczną i tym samym trudną do sklasyfikowania. Jest to więc propozycja – zwłaszcza w polskim kontekście poruszanych w książce zagadnień – zajmująca się oprócz filozoficzno-światopoglądowymi aspektami niewiary w bogów, laickością i agnostycyzmem przestrzeni demokratycznego, pluralistycznego i nowoczesnego państwa, zagadnieniami z pogranicza polityki i etyki, historii idei i teologii, a nawet poboczami czy peryferiami czegoś, co nazwać winniśmy racjonalnością współczesnej cywilizacji Zachodu, dziedzictwem po-oświeceniowym dzisiejszej kultury czy najszerzej traktowanej tzw. „poprawności politycznej” (oczywiście bez aksjologicznych konotacji).
Czytaj…
Myśli i materia – Victor J. Stenger (14-07-2010)
Kiedy teiści mówią o lukach w wiedzy naukowej, najlepsze co mogą powiedzieć to: „Widzisz, to musiał zrobić Bóg”. Nie dostarcza to żadnych dodatkowych informacji i jest mniej ekonomiczne niż proste powiedzenie: „Zrobiła to natura”. Ale materialiści zazwyczaj mogą zrobić znacznie więcej niż podać to proste zdanie. Potrafią dać jakąś myśl, jak natura to zrobiła. W wyjaśnieniu fizycznym często mamy teorię, taką jak teoria względności lub teoria ewolucji, która dostarcza szczegółowych mechanizmów obserwowanych zdarzeń. Także kiedy nie mamy istniejącej, ustalonej teorii, jak w sprawie początków życia lub procesów umysłowych, rozważamy wiarygodne hipotezy, które są zgodne z całą istniejącą wiedzą i nie wymagają żadnych elementów nadnaturalnych. Teiści potrafią dać tylko proste zapewnienie: „Bóg to zrobił”. Naukowcy mogą powiedzieć: „Nie wiemy. Ale próbujemy się dowiedzieć”.
Czytaj…
Irracjonalizm w szkole – interwencje – Mariusz Agnosiewicz (13-07-2010)
Publikujemy kolejną porcję naszych interwencji w sprawach społecznych szczególnie nam bliskich – tym razem obie dotyczą szkoły. W jednym przypadku nauczanie w szkole publicznej oparte zostało na „wierze w Boga”, w drugiej – dopuszczony przez ministerstwo podręcznik nauczania zawiera paranaukowy i zniesławiający opis zjawiska homoseksualizmu. Jak zawsze zachęcam do traktowania tych pism, jako pewnych wzorców, które swobodnie można wykorzystywać w podobnych sprawach, jakich wokół nas wiele.
Czytaj…
Gorzkie pigułki. Islamski ekstremizm przy łóżku pacjenta – Qanta Ahmed (13-07-2010)
Wielu muzułmanów, którzy czy to dorastali w Jeddah, jak Faisal, czy na ponurych wyprawach do pakistańskich madras, żeby zdobyć lepsze podstawy islamu, ma teraz nowe, bardzo skrzywione tożsamości islamskie. Odrzucenie alkoholowego płynu dezynfekcyjnego z powodu religijnej interpretacji jest skrajnym odwrotem od świata. Lekarze obierający takie postawy uważają się najpierw za muzułmanów, a potem za lekarzy – uszeregowanie priorytetów, które jest anatemą dla ideałów medycyny opierającej się na apolitycznym, bezwyznaniowym podejściu. Od Średniowiecza lekarze na Bliskim Wschodzie, czy to chrześcijanie, Żydzi czy muzułmanie – uważani byli za „niosących pochodnię świeckiej erudycji… za duchowe braterstwo, które przekraczało bariery religii, języka i krajów”, pisze Franz Rosenthal w The Physician in Medieval Muslim Society. Faisal i tacy jak on reprezentują odejście od stuleci tolerancji, porzucenie tego braterstwa w epoce, kiedy dialog intelektualny nigdy nie był ważniejszy.
Czytaj…
Kłopot z fideizmem – Dariusz Brzostek (13-07-2010)
W ferworze toczonych z pasją dysput i polemik poświęconych istnieniu lub nieistnieniu Boga, miejscu religii w cywilizacji współczesnej, religijnym bądź areligijnym podstawom etyki (po)nowoczesnej zapomina się nierzadko o kwestii zasadniczej, mającej niebagatelne znaczenie dla istoty oraz przebiegu toczonego sporu. Otóż, z perspektywy psychologicznej, a także, w konsekwencji, komunikacyjnej, w tym toczonym od stuleci sporze strona fideistyczna nie jest, pod żadnym względem, równorzędnym partnerem w dyskusji z agnostykami. I nie chodzi tu bynajmniej o niedostatki intelektualne, erudycyjne czy kompetencyjne, lecz o podstawową zasadę subiektywnego, osobistego uwikłania psychologicznego (w pierwszym rzędzie emocjonalnego!) fideistów w przedmiot sporu.
Czytaj…
Piłka nożna i koniec świata – Andrzej Koraszewski (12-07-2010)
Jak donoszą niepotwierdzone źródła irańskie w ubiegłym tygodniu Najwyższy Przywódca Islamskiej Republiki Iranu ajatollah Ali Chameini miał objawienie, podczas którego dowiedział się, że powrót Mahdiego i ostateczny koniec świata jest bliski. Można by umrzeć ze śmiechu, gdyby nie fakt, że równocześnie przyszła informacja o autentycznym umieraniu. W Ugandzie 64 osoby zostały zabite na miejscu w dwóch zamachach bombowych w lokalach, w których ludzie oglądali mecz piłki nożnej. Ataki miały miejsce podczas meczu między Hiszpanią i Holandią, jeden w klubie rugby, gdzie publiczność była zgromadzona przed wielkim telewizorem na wolnym powietrzu, drugi w restauracji.
Czytaj…
Niedzielne bluźnierstwo: Żart – PZ Myers (12-07-2010)
Pokaż wideo ze zwariowanymi rabinami, wyprawiającymi się na wirusa w nowoczesnym samolocie i daj się ludziom pośmiać. Teraz, zamiast uczyć swoją publiczność metod statystycznych epidemiologii, żeby dotrzeć ze swoim punktem widzenia, wystarczy zapytać, czy rzeczywiście chcą być kojarzeni z tym karnawałem szaleństwa. Łatwe! Tanie! I oparte na podstawowej zasadzie natury ludzkiej: ludzie nie chcą być ośmieszani. Jest to znacznie potężniejszy lewar do oderwania ludzi od ich zakotwiczonych poglądów niż statystyki.
Czytaj…
Nostalgia i powtórka – Marcin Łętowski (12-07-2010)
Marek Krajewski nazywa kulturę, która kładzie nacisk na przeszłość i powtórkę kulturą repetycji. Charakteryzuje ją częste powtarzanie tych samych filmów i seriali, mnożące się jak grzyby po deszczu remaki popularnych w swym czasie produkcji filmowych, reaktywacje starych zespołów, wspominkowe koncerty pod hasłem „przeżyjmy to jeszcze raz”, moda retro itp. Nie ma konieczności ciągłego wymyślania czegoś nowego. Oferuje się oprócz tego konsumentom możliwość kolejnego przeżycia tego samego. Nic nie przemija na zawsze, ale może w każdej chwili powrócić. W ten sposób media dają możliwość doświadczenia nielinearności i odwracalności.
Czytaj…
Egzystencjalna filozofia wolności Jean Paul Sartre’a – Daniel Krzewiński (12-07-2010)
Jean Paul Sartre – popierał Stalina, Castro i Mao, walczył z amerykańskim imperializmem. Jego pierwsza książka nosiła tytuł „Mdłości”. Podobnie jak Albert Camus był ateistą, ale z jakiegoś powodu zarówno sartrowska forma egzystencjalizmu, humanizmu jak i ateizmu Alberta Camus’a odrzucała. Sam Sartre pisał: ,,Na krótką chwilę opuściło mnie obrzydzenie, ale wiem, że ono znowu powróci to jest mój stan normalny. Nudzę się – to wszystko. Od czasu do czasu ziewam, tak, że aż mi łzy spływają na policzki. Jest to uczucie głębokiego przesytu i obrzydzenia, najistotniejsze jądro mojego bytu, materiał, z którego zostałem zrobiony. Nie zaniedbuję się bynajmniej, przeciwnie, tego ranka wziąłem kąpiel i ogoliłem się. Tylko, gdy jeszcze raz pomyślę o tych drobnych zapobiegliwych czynnościach, nie mogę zrozumieć, jak mogłem je przedsięwziąć, są one bezsensowne…” Wielu do dziś szuka w jego twórczości inspiracji.
Czytaj…
Co potrzeba, żeby zostać wielokomórkowcem? – Jerry Coyne (11-07-2010)
Jedną z kluczowych innowacji w historii życia – przynajmniej patrząc na nie wstecz, z punktu widzenia złożonego gatunku – było powstanie wielokomórkowości. Posiadanie wielu zróżnicowanych komórek, gdzie różne komórki potrafią robić różne rzeczy, pozwala na specjalizację tkanek i narządów, co otwiera wiele nowych form życia. Nerki, skrzydła, nogi, liście, mózgi – to wszystko wymaga zróżnicowania komórek. Samotna komórka musi robić wszystko sama: rozmnażanie, ruch, wydalanie i odżywianie się.
Czytaj…
Wyniki sportowe mogą wpływać na wyniki wyborów – Ed Yong (11-07-2010)
Każdy, kto w ostatnim czasie śledził Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, Wimbledon lub jakiekolwiek inne zawody sportowe na świecie, wie, jak silne pozytywne i negatywne emocje one wywołują. Wydarzenia te posiadają znacznie większą władzę, niż sądzimy. Według Andrew Healy’a z Uniwersytetu Loyola Marymount, wydarzenia sportowe mogą nawet wpływać na wyniki wyborów.
Czytaj…
Jest miejsce dla tradycji, ale nie tam, gdzie chodzi o wiedzę opartą na faktach – Richard Dawkins (11-07-2010)
Moja często powtarzana (niektórzy mogą powiedzieć, że zbyt często) teza o absurdalności – wręcz niegodziwości – automatycznego naklejania na dzieci etykietki religii ich rodziców (Czy mówilibyście o „postmodernistycznym dziecku” albo „marksistowskim dziecku”?) jest zazwyczaj skuteczna. Ludzie niemal zawsze natychmiast chwytają, o co chodzi (chociaż czy ich świadomość zostaje rozbudzona do tego stopnia, że rzeczywiście będą potem dostawali dreszczy, kiedy usłyszą określenie „katolickie dziecko” albo „muzułmańskie dziecko”, to już inna sprawa). Jest jednak jeden kontrargument, z którym się często spotykam i który powierzchownie brzmi przekonująco. Tutaj mam zamiar się z nim rozprawić.
Czytaj…
Bóg Ojciec, Syn Boży i prorok Mahomet – Andrzej Koraszewski (10-07-2010)
Niechęć do porównywania żydowskiego biblijnego Boga, Jezusa i proroka Mahometa w celu znalezienia dobrej religii ma swoje uzasadnienie. Trudno się nie zgodzić z Markiem Twainem, że postęp moralny dokonuje się nie dzięki religii, a w miarę wyzwalania się od religii. Żadna religia nigdy nie rezygnowała dobrowolnie z totalitarnych zapędów, z ingerencji we wszystkie dziedziny życia społecznego i pełnej kontroli wszystkich dziedzin życia prywatnego.
Czytaj…
Manipulacje polityczne a jakość demokracji – na przykładzie Polski po 1989 – Krystian Daniel (09-07-2010)
Współczesne państwa demokratyczne borykają się z wieloma problemami. Jednym z nich są manipulacje polityczne które wywierają wpływ, na jakość demokracji w danym kraju. Czy manipulacje polityczne wpływają w pozytywny, czy negatywny sposób na jakość demokracji? Kto zyskuje, a kto traci na ich stosowaniu? Jakie są przejawy manipulacji politycznych? Czy manipulacje to narzędzie elit politycznych? Jak manipulacje wpływają na jakość demokracji? Czy można zapobiec manipulacjom? To tylko niektóre pytania które nasuwają się na myśl, w rozważaniach nad tym tematem. Postaram się przedstawić ten problem w odniesieniu głównie do demokracji Polskiej po 1989 roku.
Czytaj…
Izrael i Flotylla: o niebezpieczeństwach binarnego spojrzenia – Qanta Ahmed (09-07-2010)
Głębsze motywy tego ostrego ataku filantropii są niejasne, ale wydaje mi się nieprawdopodobne, by opierała się ona na motywach altruistycznych. Jest raczej zbudowana na bazie atawistycznej nienawiści, która pojawia się teraz w przebraniu moralności i etyki. Są to raczej wyrachowane cele tych, którzy z ukrycia pociągają za sznurki marionetek. A to wszystko równocześnie z przemilczaniem, skutecznym dławieniem, marginalizowaniem i wymazywaniem bardzo prawdziwych dylematów Izraela w kwestii bezpieczeństwa. Rezultat? Izrael jest zostawiony bez żadnego wyjścia, poza szukaniem rozwiązania militarnego, a świat staje się coraz bardziej spolaryzowany i kruchy niż przedtem. I nie, nie WSZYSTKO to jest winą Izraela. My, muzułmanie, każdy z nas jest współwinny w tym tańcu, współwinny od dziesięcioleci.
Czytaj…
Problem ubarwienia ostrzegawczego – Jerry Coyne (08-07-2010)
Wiele gatunków ma jaskrawe i rzucające się w oczy kolory. Kiedy te barwne osobniki są niebezpieczne lub niesmaczne, wzór nazywa się ubarwieniem ostrzegawczym lub, jak to nazywają biolodzy, ubarwieniem aposematycznym. Te wzory służą (i prawdopodobnie wyewoluowały) jako ostrzeżenie dla napastników, by unikały atakowania takich osobników, które albo obrzydliwie smakują, albo mogłyby zranić napastnika. Napastnicy (często ptaki) faktycznie uczą się unikania tych kolorów po wstępnym doświadczeniu z nimi.
Czytaj…
Gdy bakteria zwalcza bakterię, my tracimy – Ed Yong (07-07-2010)
Wojna, o której istnieniu nie masz pojęcia, rozgrywa się tuż pod twoim nosem. A właściwie wewnątrz twojego nosa. Rywalizujące gatunki bakterii toczą bój o cenne posiadłości wewnątrz wilgotnego nabłonka twoich dróg nosowych. W niektórych przypadkach owe mikroskopijne batalie wygrywane są na naszą korzyść, gdy nieszkodliwe gatunki tłumią wzrost tych groźniejszych. Ale nie zawsze – czasami nieszkodliwe gatunki mogą zdobyć przewagę nad swoimi rywalami poprzez stanie się bardziej zjadliwymi, a my cierpimy ranieni odłamkami.
Czytaj…
Dajcie szansę Syryjczykom, dajcie spokój Izraelczykom – Farid Ghadry (06-07-2010)
Dzisiaj wielu muzułmanów nienawidzi Żydów bardziej niż kocha siebie, innych muzułmanów, swój Koran lub swojego Proroka. To dlatego nasz głos jest taki ważny. Przez eliminację nienawiści ratujemy samych siebie. Wymagana jest tolerancja i cierpliwość, biorąc pod uwagę, że miliony ludzi w naszym regionie mają za złe samo istnienie Izraela. Powinniśmy i musimy zrozumieć izraelski sposób myślenia, kraju otoczonego wrogością ludzi, których twierdzenia podważają fakty historyczne. Na niezamierzone błędy Izraela należy patrzeć przez pryzmat walki o przetrwanie, nie zaś jak na akty nietolerancji lub zamierzonej przemocy. Nasze działania jednak powinny być widziane takie, jakimi są, a są pogardą dla innych i dla nas samych, jak to pokazują liczne akty terroru dokonane przez muzułmanów.
Czytaj…
Satyra barokowa – Daniel Krzewiński (06-07-2010)
Cała literatura barokowa w Polsce, szczególnie jednak w drugiej połowie stulecia, wykazuje zupełnie wyraźne upodobanie w satyrze. Dziedzictwo epoki renesansowej, zwłaszcza przykład Kochanowskiego, Klonowica i docinki sowizdrzalskich, przelotne złośliwostki fraszkopisarzy, oddziaływanie wreszcie satyryków rzymskich Juwenala i Persjusza stworzyły grunt, na którym krzewiło się literackie urąganie wadom istotnym i zmyślonym, by rozpostrzeć się na wszystkie rodzaje literackie, przede wszystkim jednak by wydać satyrę we właściwym tego wyrazu znaczeniu, satyrę jako odrębny rodzaj literacki. Materiały do niego dostarczały przede wszystkim wielkie i małe wydarzenia życia publicznego. Poruszone przez nie animozje i namiętności, które dzisiaj znajdują upust w polemikach prasowych, dochodziły do głosu, podobnie jak w wieku XVI, w satyrze.
Czytaj…
Grzech zaniechania. Raport ECRI dotyczący Polski – IV cykl monitoringu – Caden O. Reless (05-07-2010)
W cieniu absorbujących uwagę Polaków aktualnych wydarzeń politycznych przemknęła niemal niezauważona przez krajowe media informacja o publikacji przez Europejską Komisję przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji (ECRI) kolejnej, czwartej już edycji raportu dotyczącego Polski. ECRI jest instytucją działającą przy Radzie Europy i w regularnych odstępach czasu przygotowuje raporty na temat spełniania przez kraje członkowskie podstawowych standardów w monitorowanych obszarach. Niepokojące jest to, że w Polsce wnioski z raportu zostały przez wiodące siły polityczne raczej zignorowane.
Czytaj…
Kilka uwag do Kilku tez do sporu o aborcję Bogusława Wolniewicza – Paweł Bielawski (05-07-2010)
Wolniewicz zaczyna od zdefiniowana aborcji, która ma oznaczać każde „spędzanie płodu”. Przedstawia dwa, jak sam twierdzi – skrajne, stanowiska w tej kwestii. Jeden jest „katolicki”, drugi – „liberalny”. Strona katolicka jest za całkowitą delegalizacją aborcji, wyjąwszy przypadki gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia matki. Strona liberalna jest jego zdaniem za całkowitą legalnością aborcji na żądanie. Obowiązująca obecnie prawo, w kwestii aborcji, ma, zdaniem Wolniewicza „charakter liberalny”.
Czytaj…
Małe różnice wyzwalają wielką wredność – Andrzej Koraszewski (04-07-2010)
Jedną z największych zalet gatunku Homo sapiens jest zadziwiający brak zróżnicowania między jego różnymi „odgałęzieniami”. Odkąd wyszliśmy z Afryki jako gatunek, właściwie nie zróżnicowaliśmy się. Gdybyśmy byli psami, bylibyśmy ciągle jedną rasą. Nie doświadczamy tych niesłychanych różnic jakie dzielą inne naczelne, nie wspominając już o innych ssakach. Jednak, jakby na przekór temu wielkiemu darowi natury, kalecząc to, co mogłoby być dominującą solidarnością, z najmniejszych powodów umiemy zawsze znajdować okazje do szowinizmu i rasizmu i wspaniale je wykorzystywać. Dlatego właśnie potępienie bigoterii i przesądów nie jest wyłącznie kwestią moralną, ale sprawą kluczową dla przetrwania.
Czytaj…
Etyczne zagadnienia polityki demograficznej w Europie – Łukasz Olko (04-07-2010)
Według koncepcji czterofazowej transformacji demograficznej, faza I charakteryzuje się naturalnym procesem odtwarzalności pokoleń. Zarówno natężenie urodzeń jak i zgonów w tej fazie utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. I faza jest charakterystyczna dla ludności o niskim stopniu rozwoju gospodarczego. W fazie II występuje zmniejszanie się umieralności przy zachowaniu rozrodczości na wysokim poziomie. W fazie tej osiągnięcia medycyny znajdują swój wyraz przede wszystkim w zmniejszeniu natężenia zgonów. Charakterystyczne dla fazy III jest większe obniżenie poziomu dzietności od umieralności. W fazie czwartej liczba urodzeń zbliża się do niskiego poziomu umieralności. Ilość zgonów jest bliska minimalnych wartości, co wynika głównie z rozwiniętej medycyny. W fazie tej pojawia się możliwość stabilizacji procesu reprodukcji na niskim poziomie przyrostu naturalnego.
Czytaj…
Michael Ruse: ewolucja człowieka jest dużym problemem dla chrześcijan – Jerry Coyne (03-07-2010)
Jest absolutnie podstawowym twierdzeniem chrześcijanina, że istnienie ludzi nie może być przypadkowe – gdybyśmy nie istnieli, nie mogłaby istnieć historia Chrystusa. Możemy być niebiescy i możemy mieć dwanaście palców. Możliwe, choć nie jestem tego pewien, obeszlibyśmy się bez seksu. Ale żeby chrześcijaństwo było prawdą, muszą istnieć inteligentne istoty, moralnie świadome, zdolne do działań w tym świecie. Inaczej, jaki jest sens tego wszystkiego o byciu stworzonymi na „Jego podobieństwo”? Jednakże darwinizm podkreśla, że zmiana jest przypadkowa i bezkierunkowa. Dla Darwina i jego zwolenników to zawsze było pewnikiem. Oczywiście ludzie są dość złożonymi zwierzętami, ale nasze pojawienie się było zawsze w pewnym sensie kwestią przypadku.
Czytaj…
Wściekłość, głupota i przesądy – Andrzej Koraszewski (02-07-2010)
Piszę ten tekst przed nastaniem ciszy wyborczej, informując państwa, że wygrał Jarosław Kaczyński i że o jego zwycięstwie zadecydowały głosy wsi (żadne odkrycie). Przed rokiem przez moment miałem wrażenie, że rząd premiera Tuska próbuje budować partnerskie stosunki ze swoim koalicjantem. Nie jest to łatwe, nieufność, pazerność i cwaniactwo dają o sobie znać również wśród reprezentantów wsi. Przykład idzie z góry, a z silniejszym partnerem trzeba próbować być cwańszym.
Czytaj…
Konkubiny, niewolnice i kobiety jako łup wojenny we współczesnym islamie – (02-07-2010)
W pakistańskiej telewizji państwowej 31 maja 2010 r. odbyła się debata o stosunku islamu do niewolnictwa i posiadania konkubin. Uczestnikami byli Allama Ibtisam Elahi Zaheer, sekretarz generalny purytańskiej organizacji religijnej Jamiat Ahl-e-Hadith; duchowny barelvi (odłam islamu) maulana Raghib Naeemi, Nazim-e-Aala (prezydent) madrasy Jamia Naeemia; i dr Mohammed Aslam Siddiqui, polityk Jamaat-e-Islami i były dyrektor Wydziału Meczetów na uniwersytecie w Pendżabie, który dołączył przez telefon. Uczeni duchowni zgodzili się, że handel kobietami jest dozwolony, niewolnictwo również, Koran tego nie zabrania.
Czytaj…
PRL bez uprzedzeń – Marcin Punpur (01-07-2010)
Z PRL-u pamiętam przede wszystkim jego koniec. Było lato i rodzice oglądali w telewizji przemówienie Tadeusza Mazowieckiego symbolicznie pieczętujące koniec Polski Ludowej. Pamiętam, że z ust moich rodziców padło słowo „nareszcie”. Niewiele rozumiejąc i ja odetchnąłem z ulgą. Dziś wszystko wydaje się bardziej złożone. Rzetelna ocena PRL-u to zadanie trudne, ponieważ od jego upadku jest to temat skrajnie polityczny. Polska Ludowa w dominującym dyskursie to ustrój „totalitarny”, w którym jedynymi przyzwoitymi ludźmi byli członkowie opozycji. IV RP i jej historyczny organ – IPN zakorzeniły wśród Polaków poczucie, że realny socjalizm w Polsce był jedynie okresem dzikiej represji i niepohamowanego absurdu.
Czytaj…
Trudny start nowej ery – Caden O. Reless (01-07-2010)
Ujawnianie siatki szpiegowskiej działającej w Stanach Zjednoczonych na rzecz Federacji Rosyjskiej poruszyło opinię publiczną w wielu krajach. Ironizując, można by pozwolić sobie na kąśliwą uwagę, że wykryci agenci widocznie nie dość mocno wzięli sobie do serca niedawne uwagi Hillary Clinton, wygłoszone z okazji publikacji nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego, w których sekretarz stanu subtelnie dawała do zrozumienia, że doktryna smart power i open government nie oznacza rezygnacji z prowadzenia tajnych operacji wywiadowczych.
Czytaj…
Wolność, sztuka, państwo w myśli Friedricha Schillera – Anna Możdżeń (01-07-2010)
Niemiecki poeta Friedrich Schiller (1759-1805) był nie tylko wybitnym przedstawicielem literackiego nurtu Sturm und Drang, ale również teoretykiem sztuki i estetykiem. Jako twórca preromantycznego dramatu był wyrazicielem idei wolności i społecznej sprawiedliwości. W takich utworach jak Zbójcy, jak również w wierszach zawierał myśl o buncie jednostki przeciwko społeczno-kulturowym ograniczeniom. Wyraz refleksji nad społeczeństwem odnajdziemy także w jego Listach o estetycznym wychowaniu człowieka.
Czytaj…
Imperatyw tolerancji w filozofii politycznej Spinozy – Jerzy Kolarzowski (01-07-2010)
według Spinozy nie wolność wyznania stanowiła o istocie tolerancji. Wolność poszczególnych kościołów jest zdecydowanie kwestią drugorzędną. Dla niego bowiem tolerancja wiąże się przede wszystkim z rozszerzeniem sfery wolności jednostki, a nie z rozrostem kościołów. Prawdę, zdaniem Spinozy, można pojąć jedynie poprzez rozum naturalny. Instrumentem tego poznania jest filozofia. Z tego właśnie powodu, to właśnie wolność myśli i słowa, a nie wolność sumienia i wyznania, stanowi sedno tolerancji. Spinoza był szermierzem demokracji, która była w jego ujęciu idealnym ustrojem urzeczywistniania się rozumu, nie zaś systemem władzy sprawowanej przez większość.
Czytaj…
Deklaracja kopenhaska w sprawie miejsca religii w życiu publicznym – PZ Myers (30-06-2010)
Niedawna konferencja w Kopenhadze „Bogowie i polityka” przyjęła deklarację w sprawie miejsca religii w życiu publicznym. Konferencja była pierwszym europejskim spotkaniem Atheist Alliance International i była zorganizowana wspólnie przez AAI oraz Stowarzyszenie Duńskich Ateistów. Tekst tej deklaracji powinien być nie tylko przedmiotem dyskusji w organizacjach takich jak Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, ale może być przydatnym narzędziem dla każdego, komu bliskie są idee światopoglądowej neutralności państwa, społecznego pokoju i harmonijnego rozwoju społecznego.
Czytaj…
Bluźnierstwo na niedzielę: Tacy samotni – PZ Myers (30-06-2010)
Czytaj Biblię. Jest przepełniona mentalnością tego prymitywnego pasterza: Bóg Ojciec, owce i kozy, zagubione jagnięta i Jagnię Boże, stada i owczarnie. Jest to fascynujące dla antropologa i niekoniecznie jest to zła metafora (chyba, oczywiście, że jesteś kobietą – patriarchat jest także głęboko mizoginiczny). Jednym z jego najbardziej pociągających aspektów jest to, że stosunki we wszechświecie są tak bliskie i osobiste, oparte na bardzo prostym rodzaju pokrewieństwa między ojcem a dzieckiem. Jest to jedno metaforyczne pokolenie, (bóg nie jest ani dziadkiem, ani pradziadkiem) relacje są bezpośrednie i natychmiastowe i zabarwia to całe nasze spojrzenie na nasze miejsce na świecie: dominujący i poddany, przywódca i wyznawca, mądrość i naiwność, pan i sługa, rozkaz i posłuszeństwo.
Czytaj…
Gorące pozdrowienia od Hamasu – Burak Bekdil (29-06-2010)
Publikujemy trzy artykuły tureckiego felietonisty dziennika „Hurriyet Daily News”. Ton tych felietonów wydaje się daleko odbiegać od informacji z Turcji, jakie znajdujemy w polskiej prasie. Sądząc jednak z faktu, że „Hurriyet Daily News” ma wysoki nakład i cieszy się dużą popularnością wśród tureckiej inteligencji, mamy wrażenie, że warto się zapoznać z tymi opiniami. Autor jest zdecydowanym zwolennikiem rozdziału państwa i religii i daje do zrozumienia, że w jego kraju ma raczej do czynienia z tendencją zgoła odwrotną.
Czytaj…
Szympansy mordują się o ziemię – Ed Yong (29-06-2010)
Szympansy są wysoce inteligentnymi zwierzętami, zdolnymi do wspaniałych aktów empatii, wyrafinowania technologicznego, kultury i kooperacji. Ale mogą także być mordercami. Grupy szympansów, na ogół samców, prowadzą długie, agresywne kampanie przeciwko osobnikom z innych grup, atakując je en masse i bijąc i gryząc na śmierć. Powody takiego zabijania od dawna stanowią przedmiot dyskusji między zoologami, ale następstwa morderstw Ngogo ujawniają ważną wskazówkę. Po tym, jak szympansy wybiły swoich sąsiadów, przejęły ich terytorium. Wydaje się, że szympansy zabijają dla zdobycia terytorium.
Czytaj…
Okrągła rocznica koreańskiej wojny – Andrzej Koraszewski (28-06-2010)
Sześćdziesiąt lat. Dziś tamta wojna jest tylko jedną z dziesiątków wojen, które wypełniły czas pokoju. Była szczególna, bo to ona właśnie rozpoczynała długą i krwawą zimną wojnę i nie skończyła się nigdy. Jej ostatnim epizodem było zatopienie południowokoreańskiej fregaty, co doprowadziło do ponownego napięcia między dwoma państwami koreańskimi, z których jedno dysponuje dziś zarówno bronią nuklearną, jak i kompletnie paranoicznymi politykami.
Czytaj…
========
Niestety, linki się nie skopiowały. A jak na próbę przesłałam ze swojej jednej poczty na drugą to się skopiowały. Bądź tu sprawna…
Jak wam się to podoba? 😉
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/gej-z-oredzia-zapali-znicz-przed-palacem-prezydenckim,61962,1
Rysiu, chyba masz rację. Ale przez 27 lat można się do tego czy tamtego przyzwyczaić. I muszę przyznać, że śpię spokojniej, gdy wiem, że wiele rzeczy jest uregulowanych.
Nam sie podoba, Pani Kierowniczko!
No i po co zjechałam na komentarze 🙁 Obawiam się, że ciężko mu będzie cokolwiek złożyć. Żywy mur stanie.
Nic nie rozumiem. 😯 Zobaczyłem w administracji komentarz, który czekał na akceptację, kliknąłem na „akceptuj” i komentarz zniknął zewsząd. 😯
Na szczęście został na mailu w mojej poczcie , więc go przekopiuję wraz z wszelkimi danymi i wstawię, przepraszając Autora za te hokus-pokusy. 😳
Mnie nie zachwyca. Co mam mówić, że zachwyca, kiedy nie zachwyca.
Zapalę znicz pod krzyżem przy Pałacu Prezydenckim, by wyrazić szacunek dla ofiar wypadku. Wybieram się również na Wawel, by się pomodlić. Bardzo ważne jest dla mnie złożenie hołdu wszystkim, którzy zginęli w Smoleńsku.
Oh, give me a break …
Bobiku 🙂
Skopiowałem ten wierszyk i puściłem go u siebie. Oczywiście podałem źródło.
Nie gniewasz się 🙂
Proszę.
I zapraszam do siebie ;)))
Psychiatryka ciąg dalszy:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8147087,Obroncy_krzyza_do_harcerzy__Dogadujecie_sie_z_nikczemnikami.html
No, teraz już mogę powitać andy-lightera. 🙂 Oczywiście, że nie mam nic przeciwko rozpowszechnianiu bobikowierszyków, to jest w końcu pewna forma ich nobilitacji. 😉
Za zaproszenie dziękuję, w najbliższej wolnej chwili wpadnę obwąchać Twoje kąty. 🙂
A Ty możesz się tu rozgościć, pasztetówką poczęstować, a może nawet od wczoraj jeszcze trochę kawy bez krzyża zostało… 😀
Ooo, ten Mizikowski to jest psychiatria jeszcze wyższego stopnia, aż wzbudzająca szacunek swoim nasyceniem. 😛
Tryskający samoświadomością fragment, że krzyż, przepraszam, KRZYŻ należy do oszołomów, moherów, Koła Gospodyń Wiejskich uważam za cytat dnia. 😈
No, ale jest tam też bezpośrednie oskarżenie.
Takie, które nawet kwalifikowałoby się do sądu.
Dzięki Bobiku.
Nie omieszkam wykorzystać zaproszenia:)))
Pozdrawiam… wisielczo trochę, bo to, co Jarek… szczena opada…
Hej:)
Fakt, że za domniemanych sprawców śmierci paragraf by się należał, ale obrona miałaby tu dość łatwe zadanie. Wykazanie, że oskarżony był podczas pisania tego orędzia w stanie pomroczności, może nawet i ciemnej, byłoby dla adwokata bardzo niewielkim pikusiem.
Trzeba myśleć pozytywnie, andy. Wisielstwo ma przynajmniej tę dobrą stronę, że się nie utonie. 😆
A ostatnio niebezpieczeństwo utonięcia w zalewie idiotyzmu jest dość poważne. 🙄
w dzienniku ZDF (drugi program publiczny) pokazali
http://www.zdf.de/ZDFmediathek/hauptnavigation/nachrichten/#/beitrag/video/1091870/Smolensk-Absturz:-Black-Box-gibt-Hinweis
Znalazłem u Kisiela taki aforyzm: Nie sposób twierdzić, że śmierć zbiorowa jest czymś innym niż sumą śmierci jednostkowych.
Ciekawe, co Kisiel powiedziaby dziś, kiedy widać, jak pewna śmierć zbiorowa zaczyna – excusez le mot – żyć własnym życiem, niemającym nic wspólnego z sumą śmierci jednostek. I jest to na dodatek życie hydry, której w miejsce uciętych głów siedem następnych będzie wyrastać.
Przecież ten apel do harcerzy to bełkot szaleńca.
Vesper, mniej więcej to samo o 18.14 napisałem. 😉
Ale ja beż żartów, Bobiku. Tam powinna pojawić się jak najszybciej ekipa do usunięcia krzyża, oczywiście z policjantami z prewencji, bo bez szamotaniny się nie obędzie oraz karetka psychiatryczna.
Ojejku. Az we lbie mi sie zacmilo po przeczytaniu odezwy.
I Ty, Bobiku, pewnie myslales, ze napisales wczoraj satyre? Facecje, tak?
Celne to co powiedziales o odrstajacych glowach hydry.
Ojejku. Ojejku. 👿
Witam andy lightera. 😈
Mordko, co można zaordynować kotu, gdy ledwo dycha z gorąca? Nasz Kotek Szarotek zdrowy, ale pół siebie już zrzucił. No, miał z czego 🙄
Mordko, przecież od razu wyraziłem Mizikowskiemu swój szacun. Wiem, kiedy trafiam na lepszego od siebie i umiem się w takiej sytuacji zachować. 🙄
Vesper, ja lubię żartobliwą formę 😉 , ale treściowo całkiem serio nie mam wątpliwości, że wśród żarliwych ideowców, jakiegokolwiek odłamu, zawsze się jakiś procent pacjentów psychiatrycznych znajdzie.
To może jeszcze jeden cytat z Kisiela, który dzisiaj wpadł mi w łapy? Wariat ma swoje motywy, człowiek normalny częstokroć nie ma żadnych godnych uwagi.
Nalezy bardzo mokra, prawie ociekajaca gabeczka przetrzec cale futerko. Niech paruje.
Ja to bardzo lubie w upaly.
I nalezy postawic w KILKU miejscach szerokie miski ze swieza woda – na szerokosc wasow co najmniej.
Dziękuję Mordko 😀
Bardzo się zdziwił 😆
Bo zapomnialem dodac, ze w czasie przecierania nalezy caly czas powtarzac: śwodki kotek, śwodki, oooo, jaki śwodki…
No nie, wtedy pan mąż spojrzy na mnie, jak jeszcze nigdy nie spojrzał 😆 😆 😆
A gdyby tak panu mężowi zacząć powtarzać oooo, jaki śwodki? 😆
Nikt sie temu nie oprze! 😈
Błagam 😆 ciągle za gorąco na dziki chichot 😆 a taki właśnie uprawiamy 😆
Ale ociekającą gąbeczką panów mężów lepiej nie przecierać, bo mogą się spaczyć. 🙄
Za to miski na szerokość wąsów – do woli!
A wiesz Bobik, podsunąłeś. Pan mąż twarda sztuka, może wypróbuję 😉
Jadwiga Staniszkis, nie na temat – http://gala.onet.pl/0,1613648,1,1,jadwiga_staniszkis,wywiady.html
Czy ktos moglby mi wytlumaczyc ten rysunek w paru prostych slowach?
http://www.rp.pl/galeria/243943,1,509902.html
W kilku prostych się nie da. Trzeba by przeprowadzić analizę duchowego rozwoju Andrzeja K., a to by mogło potrwać. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że jego poczucie humoru robi się coraz bardziej paradne. 🙄
„Polskojęzyczne media” to coś takiego jak „czekoladopodobne słodycze”?
Kurcze, myśliwy za prezydenta, ale bez licencji na odstrzał szarżujących dzików.
Zacny Kocie, rysunek ma klucz, są nim eurogwiazdy. To jak kiedyś dojarka z sierpem (postać pozytywna) albo zachodnio-niemiecki polityk z dużą kieszenią na dolary (postać negatywna). Fabuła jest nieważna albo i jej nie ma, the message is the message.
Chyba on (AK) doszedl do wniosku, ze rysunki nie musza, a nawet nie powinny byc smieszne, tylko zaangazowane. Cos jak tlusty kapitalista siedzacy na worku $$$.
Te dwie panie z antenkami to pewnie lesbijki z Parady. Ktore tancza jak im Unia nakaze, tak? 😯
Juz wiem! Lancuchowe lesbijki Unii! Na Paradzie! 😈
A moze to transwestyci z dorobionymi cyckami? 😯
Chyba dzis nie zasne.
http://pytania.wordpress.com/2010/07/16/ku-pokrzepieniu-serc/
Kocie! To takie proste: to Tusk przygwożdżony przez Unie steruje paradą.
Wyobrażacie sobie jutro te sceny pod pałacem? Może być śmiesznie.
Teresa Stachurska: dzięki za linka, świetny tekst, przeczytałam z przyjemnością.
Dzień dobry 🙂 Muszę wnieść trochę porządku klasyfikacyjnego w nocne rozterki Kota Mordechaja. Wiesz zapewne, Kocie, że pod niektórymi rysunkami zamieszczony jest słowny komentarz, bo dopiero z nim stanowią sensowną i zabawną całość. Są też rysunki, których wymowa jest na pierwszy rzut oka oczywista i nie potrzebuje słownego komentarza, więc pod nimi daje się często napis „bez słów”. A jest jeszcze trzecia kategoria rysunków, w których wprawdzie ni cholery nie wiadomo, o co chodzi, ale ich wymowa też jest na pierwszy rzut oka oczywista i pod nimi należałoby umieszczać podpis „szkoda słów”. 🙄
A tak w ogóle poranek jeszcze bardzo przyjemny, najwyżej 25 stopni, więc idę pośniadać na tarasie, zanim mnie upał z niego wymiecie. To tak gwoli wyjaśnienia, gdyby ktoś się dziwował, co Bobik o tak wczesnej porze robi w gronie obudzonych. 🙂
Mordko, czy Ty też należysz do tej sekty? Bo chciałem się od kogoś kompetentnego dowiedzieć, ile razy dziennie jej członkowie muszą odprawiać ten rytuał. 😎
Wrocilysmy z mama wlasnie z Portobello Market – bazaru antykow. Kupilysmy tylko male lustereczko dla mamy do torebki, ale odwiedzilam moja Phyllis, u ktorej 4 lata temu kupilam tego Feliksa Topolskiego z duzym portretem A. Ginsburga, i mniejszymi Wozniesienskiego, Stevie Smith i innych poetow i wpisanymi na caly arkusz ich wierszami (to z okazji Pierwszego Festiwalu Poezji, ktory odbyl sie w Londynie w 1966 r.). Phyllis marszandka poznala mnie natychmiast, pamietala moje imie jako „Helen”, skojarzyla z Topolskim i pokazala innego Topolskiego – rozkosznego, absolutnie rozkosznego – £150 funtow, ale gotowa jest sprzedac za £80. Wiec sie namyslam, odpedzajac sie od poczucia winy (bo nie powinnam…) Jeszcze nalezaloby to oprawic, kurcze. I nie mam juz scian…
A jak jechalysmy metrem, a ja zastanawialam sie jak tam w Warszawie przebiega Europride, to wzrok zatrzymal mi sie na cytacie tygodnia (to w ramamch trwajacej od kilkudziesieciu lat akcji Poetry on the Underground). I to byl ten fragment z Szekspira ( z Burzy), ktory wydal mi sie znakomicie pasujacy jako motto calej Parady:
„Be not afeard; the isle is full of noises,
Sounds, and sweet airs, that give delight and hurt not.
Sometimes a thousand twangling instruments
Will hum about mine ears; and sometime voices,
That, if I then had waked after long sleep,
Will make me sleep again: and then, in dreaming,
The clouds methought would open, and show riches
Ready to drop upon me; that, when I waked
I cried to dream again…”
Wiec po powrocie do domu szybko to znalazlam po polsku:
Nie boj sie; wyspa pelna jest rozglosow
I slodkich piesni nigdy nie szkodzacych.
Czasami tysiac dzwiecznych instrumentow
Brzmi nad mym uchem; czasami brzmia glosy,
Co, gdym sie ze snu dlugiego obudzil,
Znow mnie uspily, a wtedy w marzeniu,
Zda sie, ze chmury otwarte widzialem,
I wielkie skarby spasc na mnie gotowe,
Tak, ze zbudzony marzyc znow pragnalem.
(akt III, Kaliban)
Teraz pojde zrobic nam co do jedzenia. 🙂
Mnie jakoś bardziej pasuje to tłumaczenie 😉
Nie lękaj się, ta wyspa pełna jest odgłosów,
dźwięków i słodkich pieśni, co koją, nie ranią.
Czasami tysiac gromkich instrumentow
huczy nad nad moim uchem, a czasami głosy,
które, kiedy obudzę się ze snu długiego,
uśpią mnie znowu, a wtedy, w marzeniach,
chmury się otwierają, ukazując skarby,
gotowe opaść na mnie. I gdy znów się zbudzę,
wołam snu następnego…
No duzo, duzo lepsze Twoje, Bobiku. Czyje to?
Moje Leona Ulricha. Chyba nie mam innego.
😳
Co do parady, chyba nie było tak źle:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8148373,EuroPride_2010_w_Warszawie____RELACJA_NA_ZYWO_.html
Ja to wiem oczywiście tylko z tej relacji, bo siedzę cały dzień w rozkosznej klimatyzacji biurowej i tworzę tekst 😉
Bobiczku, to Ty też tłumaczem się zostałeś? 😀
Dziendobry,
w Warszawie saharyjskie upaly. Mam nadzieje, ze Monika z Rodzinka pluszcze sie teraz w mazurskich jeziorach.
Wyglada na to, ze Krause moze tez zapisac sie do Tea Party.
Nie bede komentowac pogrzebu ks.Jankowskiego, bo dopiero spoczal w grobie, ale kiedys jeszcze bedziemy o nim mowic, jestem pewna.
W sobotni dzien najbardziej lubie zakupy na targu i czytanie gazet, ale dzisiaj mam urodziny siostrzenicy, wiec lece po present.
Tłumaczem zostałem się ze spontanicznej konieczności, bo strasznie mi ten przekład Ulricha zgrzytał. 😉
Z Europride najbardziej podobały mi się transparenty „Pod Grunwaldem też byli geje” i „Catholics, we love you”. 😆
Zakupy na targu też dziś robiłem (istotnie, jest to szalona przyjemność, która jeszcze nigdy mi się nie znudziła, w przeciwieństwie do zakupów supermarketowych). I wyobraźcie sobie, że nie muszę nawet zazdrościć Monice pluskania się, ani Kierownictwu klimatyzacji, bo u nas od rana nie tylko się nie ociepliło, ale nawet o jakieś 2 stopnie ochłodziło. 😯
Wy mi też nie macie czego zazdrościć, bo już jutro ma być z powrotem Sahara. 🙁
Bobik, I am most impressed!
Mnie sie tez ten Ulrich nie podobal. A Twoj jest taki jak byc powinien.
Mysmy tez przniosly cudne zielonosci z Portobello: dwa przepiekne duze baklazany, papryki padrone, kalafiora, manga z Pakistanu (najlepsze, zolte), tlusty peczek szpargow, truskawki, maliny, chinska rzodkiew bardzo swieza – muli. Przynioslybysmy wiecej gdyby mi rak starczylo.
Dreczy mnie ten Topolski… 😳 😳 😳
Musze to ukrywac w domu, bo mama zaraz sie porywa aby mi kupowac, sa nieustajace awanbtury i wschodnioeuropejskie sceny przy placeniu…..
A skoro zajmujemy sie tu wyzsza materia i literatura piekna, to oto wyjety z Rzepy cytat z J.M Rymkiewicza, ostatnio Wieszcza Narodowego:
„Niemal połowa Polaków głosowała na Jarosława Kaczyńskiego, a to znaczy, że niemal połowa Polaków chce pozostać Polakami. No może nie połowa, a jedna czwarta – jeśli odliczymy dzieci i tych, co nie głosowali. Co do tej drugiej jednej czwartej to mogę powiedzieć tylko to, co powiedziałem 15 lat temu, kiedy na prezydenta wybrano Kwaśniewskiego. Przypomniałem wtedy słowa pieśni I Brygady Legionów: Jebał was pies. I tylko to mogę powiedzieć teraz tym Polakom, którzy nie chcą być Polakami – a jebał was pies”.
Sorry, Bobik. Relato refero.
Ulrich 1811-1885…
Język był inny 😉
Rymkiewicza nikt widać liczyć nie nauczył – nie niemal połowa, tylko niemal jedna czwarta, jeśli już 😆
Nie doczytałam 😳
Ale nonsens staje się jeszcze większym nonsensem, jeśli on to wie 😉
No, dzieki Rymkiewiczowi za tak jasne sformulowanie opinii. Ciekawe, ze jego”Polacy” sa tak pelni jadu i toksyn, ze czuje ulge, ze do nich nie naleze. To ta milosc blizniego zaszczepiona przez KK przez nich przemawia? Czlowiek sie po prostu boi wpasc w ich rece. O ilez przyjemniej maszerowac z wesola Parada w sloneczny letni dzien!
Donoszę, że wreszcie nas zlało 😀 Teraz pokropek 😀 Niebo szare 😀 Kot odżył 😀 Młody pcha się do komputera 😕
Nieszczescie!
Moj kumpel Stach dostal bana na blogu Pana Terlikowskiego z Betonu! A przedtem jeszcze zostal spotwarzony zarzutem o klamstwo. Bo opowiedzial, jak Pan Redaktor zamiescil w Rzepie swoja rozmowe z Marie Stopes, znana brytyjska dzialaczka na rzecz mordowania ludzi nienarodzonych w stadium embrionalnym 50 lat po jej smierci 😯
Stach powiada, ze zaczepiony chetnie by jeszcze ten temat pociagnal, ale nie moze wejsc. 👿
Bede muial rozejszrzec sie za jakims innym kumplem/kumpelka, ktora ma jeszcze wstep na Salony24. Kogo proponujecie?
A tymczasem Terlik jeszcze swiezszy. Filozoficzna rozprawa o Milosci:
http://www.liiil.pl/gateway.php?url=terlikowski.salon24.pl%2F208951%2Cswiat-potrzebuje-milosci
A to inny slynny filozof, Ryzard Leguto, profesor:
„Widziałem taką paradę w Madrycie. Maszerowały miliony osób na czele z panią minister od równości czy od czegoś równie absurdalnego. Przyznam, że to zrobiło na mnie wrażenie. Odrażający widok. Manifestantom, którzy zachowywali się niezwykle agresywnie, chodziło o to, żeby obrazić tych, których uważają za swoich wrogów, czyli katolików, Kościół katolicki, normy obyczajowe, poczucie stosowności. A to jest efekt kuli śniegowej; to, co się dzieje za granicą, przychodzi szybko do Polski. (…)
Aktywiści homoseksualni zaczynają sobie poczynać i u nas brutalnie po to, by stępić naszą wrażliwość i upokorzyć innych. Praktycznie mogą robić, co chcą, bo im nikt nie podskoczy, a każdy opór będzie surowo napiętnowany. To święte krowy, tyle że o dużym stopniu szkodliwości”
Czekam jeszcze co powie moja ukochana filoofka (tak, jeszcze bardziej ukochana od Legutki) Agnieszka Kolakowska, zbierajac glos na temat Parady. Chocia z drugiej strony lepiej niche sie nie wypowiada, bo moze sie porzygac.
Kultura to subtelna nuta
kultura to dźwięk ładnych słów
kultura to też czyste buty
kultura to zawartość głów
My, inteligenci
rolą swą przejęci
na stos rzuciliśmy
wyborczy głos
na stos, na stos!
Krzyczeli żeśmy stumanieni,
media nas wodzą wciąż za nos
tymczasem my już urządzeni
wam wymierzamy pierwszy cios
My, inteligenci
rolą swą przejęci
na stos rzuciliśmy
wyborczy głos
na stos, na stos!
Nie chcemy dziś od was uznania
ni waszych łez ni waszych mów
skończył się już czas kołatania
do waszych serc, do waszych głów
My, inteligenci….
Od lat już tak dla potomności
wzorem jesteśmy, dumą mas
wśród fałszów siać siew szlachetności
już minął czas, dziś marsz do kas!
My, inteligenci….
Zazdroszczą nam inteligencji
nie trafią już do naszych dusz
pętakom brak dzisiaj potencji
nie sięgną nigdy naszych lóż
My, inteligenci…
Padł wam ostatni szaniec wreszcie
jakby was w dupę ugryzł giez
słowami wodza się pocieszcie
a po za tym jebał was pies!
My, inteligenci….
Nie będzie mącił nam w papierach
ten, dla którego ważny Rzym
z upadku już się nie pozbiera
ten mały kaczy skurwysyn!
My, inteligenci
talentem dotknięci
śpiewamy wznosząc brew
nareszcie nasz
jest cały chlew!
Odczytuję wiersz zeena jako głos wsparcia dla moich niegdysiejszych wątpliwości na temat Palikota. 😎 A konkretnie dla mojej obawy, że przejmując język przeciwnika i jego sposoby walki, w gruncie rzeczy przestajemy się od niego różnić.
Dla mnie ten problem jest całkowicie realny i nadal trudno mi przyjąć taką opcję, że jeżeli nie zaczniemy krzyczeć tak samo agresywnie, jak druga strona, to nie mamy szans być słyszani. Bo w końcu, czy – toutes proportions gardées – na dłuższą metę głos Sołżenicyna nie był bardziej słyszalny niż głos Stalina, a głos Tomasza Manna od głosu Adolfa H.?
Muszę przyznać, że cytowany przez Mordechaja profesor filozofii wstrząsnął mną legutko swymi słowy z panią minister od równości czy od czegoś równie absurdalnego.
Rozumiem, że dla prawdziwego filozofa równość jest absurdem, bo przecież na gruncie filozoficznym bez większego wysiłku da się udowodnić, że coś takiego nie istnieje. Ale niezrozumienie przez pana profesora, że w praktyce społecznej czy prawnej, a nawet politycznej, pojęcie równości jest jednakowoż użyteczne i unicestwiać go nie warto, uświadomiło mi, jak kosmiczny wymiar może mieć umysłowość filozofa. Tu i ówdzie czarne dziury. 🙄
Łatwo mówić po latach.
A jak ktoś nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności żyje tu i teraz? 👿
Powyższe było do @20:25
Noo, Adolf H. był dla Manna jego tu i teraz, że sięgnę do użytego już przykładu. Nie wiem, czy to był szczęśliwszy zbieg okoliczności. 😉
Na ogół mierzi mnie ostentacyjne rozprawianie o wartościach – pewnie właśnie dlatego, że to słowo zostało zawłaszczone przez różne opcje ideowe, z którymi niezbyt mi po drodze. Ale kiedy wejrzę w głąb swego czarnego, psiego serca, to gdzieś tam na dnie dostrzegam chęć ocalania pewnych wartości, z którymi współczesny świat dość brutalnie się obchodzi. I tylko taką widzę możliwość ich ocalenia, żebym sam je traktował dobrze. Bo jak i ja przestanę, to od kogo mogę tego dobrego traktowania wymagać?
Nie chodzi mi o to, żeby wdziać białą szatę, rozwinąć anielskie skrzydła i brzdąkając na harfie świecić przykładem. 😉 Ale o to, żeby jednak nie tracić z oczu granicy między niezgodą, niechęcią, kpiną, ironią, a nienawiścią, destrukcją, wrednością, chamstwem. Bo kiedy przestajemy tę granicę dostrzegać, albo mówimy sobie, że jest wyjątkowa sytuacja i mamy prawo na nią nie zważać, nawet nie zauważamy, kiedy znajdujemy się po tamtej stronie.
Chyba nie całkiem się zrozumieliśmy, Bobiku. Chodzi mi nie o współczesność Manna i Adolfa H., tylko o to, że jedna słyszalność była zupełnie niezależna od drugiej, zwłaszcza odkąd Mann udał się na emigrację. To dość jednak istotny szczegół.
A Sołżenicyn zaczął być słyszalny dopiero po Stalinie.
I w ogóle przecież nie mówimy o literaturze, tylko o politykach i o skuteczności ich działania.
Rzeczywiście nie całkiem się zrozumieliśmy, bo ja mówiłem o słyszalności na dłuższą metę, czyli poniekąd właśnie o ocalaniu wartości. O tym, że słyszalność bieżąca może być pozornie niewielka, ale gdzieś, kiedyś jednak zaprocentować. Przykłady akurat z literatury dałem, bo wszyscy je znają 😉 , ale chodzi mi ogólnie o kulturę, nawet o kulturę dnia codziennego, czy – zwłaszcza – kulturę dyskusji, języka, a to przecież z polityką bardzo dużo ma wspólnego.
A zacząłem myśl od nawiązania do dyskusji o Palikocie, czyli o tym, czy rzeczywiście musi się/powinno się przejmować język i narrację przeciwnika, żeby w ogóle być słyszalnym. I dalej mi myślenie zeszło na to, czy dla nas, nie-polityków, kwestia bieżącej słyszalności powinna być najważniejsza. Jakoś mi to pytanie wciąż nie daje spokoju.
Takie mamy czasy. Era pięknoduchostwa się skończyła, to nie jest medialne. A medialnością bierze się rząd dusz.
Z przyczyn czysto idealistycznych może mi się to nie podobać. Ale rzeczywistość i tak ma to gdzieś.
A co do Palikota, weźmy dzisiejszy wpis na jego blogu:
http://wiadomosci.onet.pl/2198993,11,palikot_gosiewski_zyje_widziano_go_na_peronie_we_wloszczowej,item.html
No ja nie mam mu jakoś za złe, że odpowiada krwawym absurdem na jeszcze bardziej krwawy absurd.
Ja swoją drogą nie rozumiem krótkowzroczności pani Gosiewskiej. Czy ona naprawdę chce obejrzeć, co z jej męża zostało? Czy nie zdaje sobie sprawy, jak mogą wyglądać ofiary wypadków lotniczych? 😯
Moze on czuje., ze nie miala czegos. co sie nazywa closing – obejrzenie ciala, oplakanie ciala, pozegnaia sie z cialem wlasnie.
Wracam do rummy.
Ja nie mam za złe akurat odpowiadania absurdem na absurd. Gdybym miał, własny ogon bym musiał zjeść. 😎 Ale właśnie trochę pięknoduchostwa chciałbym ocalić, korzystając z tego, że nie jestem politykiem. 🙂
Jak chodzi o polską narodową fascynację grobownictwem i ekshumacjami, to od zawsze mam poważne podejrzenie, że zdrowe to nie jest. Ale myśl Mordechaja o potrzebie closing w przypadku bliskiego człowieka nie jest od rzeczy.
A może Gosiewską męczy myśl, że w tej trumnie leży parę kawałków, które wcale nie są jej mężem? Brzmi to makabrycznie, ale gdybym była na jej miejscu, to pewnie by mi coś takiego przychodziło do głowy. Ale sprawdzać bym tego nie chciała.
Panią Gosiewską męczy mord.
W Niemczech kolejna kościelna afera pedofilska, tym razem ewangelicka. Biskupka, której zarzucono niedostatek kontroli, podała się do dymisji, chociaż nikt tego od niej nie wymagał. A w tej chwili w tivi jakiś nieznany mi bliżej pastor wyrażał oburzenie na sprawców, współczucie dla ofiar i gniew wyznawców na własny kościół, który do tego dopuścił. Po czym zastanawiał się, co trzeba zmienić, żeby takie rzeczy już się nie zdarzały. O kalaniu gniazda przez tych, którzy aferę ujawnili, tudzież o bezprzykładnym ataku mediów na Kościół Ewangelicki nie było ani słowa. 😯
Bobiku, kulturę dnia codziennego też sobie bardzo cenię, ale czasami bywają sytuacje, gdy zmiana stylu mówienia jest jedynym sposobem, żeby ktoś drugi nas zrozumiał. Taki przykład: kiedyś znajoma ciągle raczyła mnie opowieściami, że nie jest w stanie dogadać się z mężem, chociaż wygłasza długie, kulturalne przemówienia, bez używania słów uznawanych powszechnie za wulgarne, a chodziło zazwyczaj o domowe obowiązki. Ona po studiach, on prosty chłopak, nie wylewający przy tym za kołnierz. W końcu ja też już miałam dość jej przemówień i poradziłam jej, żeby przemówiła do niego jego językiem, czyli krótko i węzłowato, z użyciem paru mocnych epitetów. Poskutkowało natychmiast.
Koty też grają w rummy? 😯 😉
W tym problem, właściwe dać rzeczy słowo. Co i jak powiedzieć, gdy brakuje słów cenzuralnych, bo nie oddają i nie opisują sytuacji, a trzeba krótko i treściwie?
Zeen, chciałabym wiedzieć, jak sobie z tym radzisz? Poważnie pytam. Ja międlę w środku, ewentualnie miotam w czterech ścianach, a i to nie za ostro, bo nie bardzo umiem. Ale zauważyłam, że w obu tych przypadkach chamieję i mam ciężkie pretensje do siebie i do tych, którzy owo chamienie wywołują. Przesuwają mi się granice i wcale mnie to nie cieszy.
Koty rummy kibicuja.
Gdybym sue niestannie zmuszal do „zachowywania standardow” i innych gwaltow na sobie, to bym chyba dostal apopleksji. 👿
Otóż Haneczko,
Gdybym ja tak umiał, jak Ty – powiedzieć ostro, ale nie poniżająco, z wielką pogardą…
Niestety, ze mnie cham wyłazi i niestety zbyt często. Mam ambicję być człowiekiem zdyscyplinowanym, nie udaje mi się to.
Nie radzę sobie, wybucham złością, jadem, chamstwem. I co z tego, że potem się tego wstydzę, jak moje starania są nieskuteczne?
Ale nie rezygnuję, walczę i kilkukrotnie odniosłem zwycięstwo: powstrzymałem się od wybuchu chamstwa i prymitywizmu. Liczę na kolejne sukcesy na tym poletku.
Na jedno wszakże zwrócę uwagę: tu u Bobika spotykamy się w przekonaniu, że jesteśmy wśród ludzi inteligentnych, kulturalnych, wykształconych i rozumiejących pewien kod, który dopuszcza różne formy wyrazu. Wśród form tych znajdziemy wypowiedzi złośliwe, kpiące, żartobliwe, dobrotliwe, czasem ostre, nawet brutalne, ale mieszczące się w ramach przyzwoitości.
Ja niejednokrotnie tę przyzwoitość przekroczyłem, zatem jestem ostatnim, który ma prawo moralizować, jednak uważam, że o ile w kontakcie bezpośrednim z chamstwem, brutalnością i nieprzyzwoitością mamy prawo użyć form nieparlamentarnych i odpowiedzieć na atak stosowną siłą, to tu, wśród osób, które cenimy, lubimy i liczymy, że są przyzwoite – nie powinniśmy przekraczać granic przyzwoitości i okazywać pogardy, pisać do siebie językiem wroga.
Bobik o tym świetnie napisał, wystarczy go poczytać, aby się choć zarumienić.
To jest ta różnica: my będąc w gościnie, niejako u siebie i pisząc do siebie, powinniśmy wystrzegać się okazywania pogardy i poniżenia, gdyż tym samym stawiamy się niestety poniżej naszych przeciwników.
Przepraszam za przydługi wywód, nie będąc mistrzem słowa, wyczuwam wszelako, kiedy granice są przekraczane – szkoda jedynie, że nie w swoim przypadku…
Nie bój nic zeen, ja też się wcale nie czuję bezgrzeszny. 🙂 Też mi czasem nerwy puszczają i zachowam się niezupełnie tak, jak bym chciał, albo zupełnie tak, jak bym nie chciał. Ale, jak to ktoś (kurczę, znowu nie pamiętam kto) bardzo dobrze sformułował – z punktu widzenia etyki znacznie lepiej żyć w społeczności, której członkowie robią rozróżnienie między dobrem a złem, nawet jeśli sami nie zawsze czynią dobro, niż w takiej, której to rozróżnienie w ogóle nie interesuje.
W każdym razie ja bym bardzo nie chciał dojść do mówienia Rymkiewiczem (no, chyba że go akurat parodiuję) i dlatego od czasu do czasu rozglądam się wokół siebie i patrzę, czy przypadkiem nie przekroczyłem tej linii, którą sam uważam za granicę między ostrym sformułowaniem, a zwykłym chamstwem. I jak mam poczucie, że zanadto zbliżyłem się do JMR, to podwijam ogon i staram się cichcem wrócić na swoją pieską stronę. 🙂
Uff, doczekałem pory zażycia antybiotyku, więc mogę się położyć spać z błogim poczuciem spełnionego obowiązku. 😀
Dobranoc. 🙂
Dzień dobry.
Mówienie Rymkiewiczem, myślę, poza parodią nam nie grozi. Bo myślimy całkiem inaczej.
Ja wszystkie argumenty rozumiem. Tylko nie wiem, dlaczego właściwie wyszliśmy od Palikota. Przecież on nie jest literatem, w jego przypadku nie chodzi o to, że jego pieśń ma ujść cało, tylko chce coś osiągnąć politycznie. I tu ma raczej zastosowanie przypadek opisany przez Pannę Kotę @23:31 😀
Na marginesie naszego gorszenia sie stylem polityki Palikota chce Was namowic do przeczytania tego:
http://wyborcza.pl/1,75248,8147891,Kilka_pytan_posla_Janusza_Palikota.html
Nazwiska autorow mowia za siebie. Ale wazne jest takze aby przeczytac dyskusje pod tekstem. Prosze zwrocic uwage na glos autpra wpisow podpisujacego sie sie henryk-sikora. To jest, wedle Starej, ktora dostala cynka od dawnego kolegi, znany i szanowany dziennikarz sredniego pokolenia. Ktory opowiada, nie owijajac w balewlne to o czym huczno jest w poinformowacych srodowiskach dziennikarskim i politycznych.
Tak, mozna sie spierac o styl Palikota. Ale moze jest to w tej chwili jedyny styl, dzieki ktoremu mozna przebic sie przez jazgot zaklamania, oportunizmu i strachu w formulwaniu zasadniczych pytan. Nie wiem. Ale jest taka mozliwosc.
Dzień dobry. 🙂 Na razie w żadne dyskutowanie się nie wdaję (bo jak zacznę, to skończyć nie mogę), tylko w skonsumowanie tego, co wrzucą do miski w ramach śniadania. 😉 A potem się zobaczy, na ile w ogóle da się żyć.
Pamiętacie tę peerelowską jeszcze frazę „wódko, pozwól żyć”? To ja ostatnio tęsknie wzdycham – upale, pozwól żyć!”. 🙄
Kocie, no niesamowite, co ten sikora opowiada ❗
Tak, jeszcze tylko rozmowa z telefonu satelitarnego… 😎
Z telefonem bedzie najtrudniej. Bo nawet jesli faktycznie Amerykanie to maja , to za nic nie udostepnia Warszawie.
Dla mnie kwestia moralnej odpowiedzialności LK za katastrofę od początku była dość jasna, więc pojawianie się kolejnych dowodów przyjmuję dość spokojnie, na zasadzie oliwa sprawiedliwa. Mam przekonanie, że przy współczesnej technice szanse ukrycia czegoś, co dotyczy osób publicznych, są w dłuższej perspektywie dość niewielkie. Ukryć to ja mogę, że ściągnąłem plasterek szynki ze stołu, ale to tylko dzięki temu, że ja nikogo nie obchodzę. 😉
Kwestia bezpośredniej odpowiedzialności, w sensie prawnym, jest bardziej skomplikowana, bo teoretycznie pilot, ponoszący tę prawną odpowiedzialność, mógł się postawić, wyrzucić wszystkich z kabiny i nie lądować, tak jak to zrobił ten pilot w Gruzji. Co moralnej odpowiedzialności LK oczywiście nie umniejsza.
Inna rzecz mnie w tym wszystkim zajmuje i zdumiewa. Wyobraźmy sobie, że JK zachowałby się rzeczywiście jak zbolały brat – przeżywałby prywatnie swoją żałobę, nie szalejąc i nie oskarżając nikogo o krew na rękach, wybrałby Powązki jako miejsce pochówku LK i spokojnie zaczekałby na wyniki badań prokuratury w sprawie przyczyn katastrofy. Wtedy prawdopodobnie część narodu nadal czciłaby LK jako ludowego świątka, druga część pogadałaby sobie na forach i w kuluarach, że pewnikiem prezydent naciskał, ale w sumie sprawa by przycichła i podane za 2-3 lata rewelacje z wyników śledztwa wzbudziłyby tylko krótkotrwałe, niezbyt głębokie zamieszanie, bo ludzie już całkiem inne mieliby problemy.
A do czego doprowadziło nieustanne podgrzewanie atmosfery, insynuacje na temat zamachu, bezpodstawne oskarżenia, teorie spiskowe i mitologizacja LK? Do reakcji, czyli potrzeby jego zdemitologizowania i odparcia oskarżeń. A to z kolei rodzi konieczność dokładniejszego przyjrzenia się postaci i czynom LK, co właściwie żadnemu człowiekowi nie może wyjść na dobre. Każdy ma jakieś tam trupy w piwnicy. Tylko że jak zwykły Kowalski wypił na imieninach szwagra, a na drugi dzień poszedł jeszcze deko zmęczony do roboty, to prędzej mu się to wybaczy, niż komuś wysoko postawionemu i naprędce kreowanemu na świętego. I tak to dalej będzie szło – im dalej od kazastrofy, im więcej niezmitologizowanych szczegółów będzie wychodziło na wierzch, tym bardziej będzie tracił wizerunek LK.
Czy Jarek nigdy nie słyszał, co to znaczy zrobić komuś niedźwiedzią przysługę? 😯
W świetle tych okoliczności wycofuję zdanie, że z tą zawartością alkoholu we krwi Palikot przegiął 😯
A co do różnic stylistycznych, podam przykład.
Brudziński wrzeszczy, że ciało prezydenta leżało „na folii w deszczu”, a potem jeszcze „w ruskiej trumnie”, a Tusk z Putinem ściskali się pod namiotem.
Graś spokojnie mówi (tak samo w „Kropce nad i”), że ciało leżało przykryte na noszach, a deszcz nie padał.
Co zostało ciemnemu ludowi w pamięci?
I czy ktoś zweryfikował kłamstwa Brudzińskiego, sprawdzając choćby, jaka naprawdę była pogoda?
Wystarczy, żeby Brudziński i Bielan umówili się z Kaczorem (wszyscy tam byli), że będą kłamać w żywe oczy i iść w zaparte. Bo jakoś nie wydaje mi się, żeby kłamał Graś. No, ale skoro to samo mówią trzy osoby, które tam były – już wystarczy, żeby rzecz uwiarygodnić.
Oczywiście ten „ciemny lud” powyżej to nie wyraz mojej pogardy, tylko po prostu nawiązanie do „klasyka” 😈
Ja tam, prawde powiedziawszy uzywam wyrazenia ciemny lud bez pardonez-moi. Ciemny lud to nie znaczy lud malo wyksztalcony, tylko ma glowy wypelniona jakas koszmarna sieczka i nie jest zdolny do refleksji. Ciemny lud to taki, ktory wierzy w mgle z rozpylaczy, wkladki do butow na raka i SM oraz w to, ze Elvis zyje, tylko sie ukrywa.
http://wyborcza.pl/1,75248,8148123,Nowy_dyrektor_Lazienek__zniose_zakaz_wchodzenia_na.html
O! To mnie okropnie ucieszylo. Ktos wreszczie chce zadbac o Lazienki! Moze tez zadba o stan zadrzewienia i inne zaniedbania czysto ogrodnicze. Sprowadzi prawdziwych ogrodnikow, a nie nierobow. Bo budowle mozna szybko wyremontowac, a na nowe drzewa trzeba czekac latami.
Stare sa prawie wszystkie chore, tak jak pamietam z ostatniego pobytu sprzed paru lat.
Co zas do chodzenia po trawie, to przeciez trawa do tego wlasnie sluzy. Aby po niej chodzic i na niej sie wylegiwac do woli… 🙂 🙂 🙂
Chyba zachecona dobrym przykladem z Lozienek, pojde pouprawiac wlasne ogrody – poscinac przekwitle roze, powyrywac las ostow pod nimi i tej pinkwolonej miety, ktora niesostroznie 20 lat temi wsadzilam do ziemi i nie przerstalam odtad walczyc z jej ekspansywna polityka.
Ładna historia, ja też mam miętę! 😯 Na razie mi jej ekspansywna polityka nie przeszkadza, bo te tereny, na które się rzuciła i tak były przeznaczone do zarośnięcia. Ale jak mi się wyrwie spod kontroli, to co ja zrobię? 🙁
To Elvis nie żyje? 😯 😯 😯
Dlaczego nikt mnie o tym nie poinformował? 👿
Mięta to się teraz może bardzo przydać do orzeźwiających napojów 😀
Wsadzanie miety w ziemie (zamiast zakopywania doniczki z na) jest objawem slabosci na umysle – moge to stwierdzic z reka na sercu. Jest to zaraza jakich malo, w dodatku bardzo lubiana przez inne zarazy, ktore ja zaczynaja obgryzac. A tez lubieja jej sasiedztwo osty.
Tych ostow nie dalo sie powyrywac, wiec je scielam, do ziemi, co zapewne skonczy sie kolejnymi pelzajacymi korzeniami. Odkrylam tez przykra sprawe posrod bzow. Jedna delikatna Francuzica Madame Lemoine zostala znow zaatakowana przez przykrego grzyba, ktory z najwiekszym truden sie poddaje roztworowi z zwiazkow miedzi. Jeden z pni Madame Lemoine jest kompletnie lysy. Dam mu jeszcze szanse, ale podejrzewam ze nici z tego.
Poscinalam tez u E.
Teraz ktos musi jeszcze pozwiazywac te klujace scinki w zgrabne wiazki i zaniesc pod drzewo z papugami aby sluzby dzielnicowe to zabraly. Ale dzis ledwo dycham.
No to po miętowej pauzie tekst z weekendowej „Świątecznej”:
http://wyborcza.pl/1,107887,8147428,Jak_ruszyc_krzyz_.html
http://wyborcza.pl/1,107887,8147428,Jak_ruszyc_krzyz_.html
Moim zdaniem bardzo dobry komentarz.
Ha! Lajznelysmy sie z Dora 🙂
Trochę obok tematu, ale nie mogłem nie dostrzec absurdalności tego cytatu:
„Tym gejom i lesbijkom święty znak będzie przeszkadzał w kopulowaniu na ruchomych platformach. Nie pozwolimy. Tu jest Polska, a nie Izrael”
Stawianie akurat Izraela za przykład rozwiązłości obyczajowej u co lepiej poinformowanych może wzbudzić śmiech pusty. 😈
I co powie taka np. Holandia, kiedy się dowie, że straciła palmę pierwszeństwa w tym temacie. 😆
Izarel szeroko rozumiany, Bobik 🙄
No to jeszcze:
http://wyborcza.pl/1,75968,8148623,Po_co_Kaczynski_udaje_wariata.html
Też uważam, że to dobry komentarz, tylko chyba jednej sprawy Leszczyński nie dostrzegł. Sądzę, że Kościół nie bez powodu zachowuje milczenie i raczej się dystansuje. Jeżeli strona rządowa wybierze jakiś taki wariant, jak uroczyste, procesyjne przeniesienie krzyża do któregoś z kościołów, będzie musiała poprosić hierarchię o pomoc. A Kościół, jak to kiedyś Jotka podkreślała, niczego nie robi za darmo.
Gdyby Kościół już teraz wystąpił z jakąś pojednawczą propozycją, straciłby możliwość ugrania czegoś dla siebie. Więc on poczeka, a w odpowiednim momencie poda cenę. 🙄
Ktos kto potrafi tak zniewazyc Kota
jak Pan Rymkiewicz
jest zwyklym idiota.
(nie wyszedl mi taki asonans z jakich slynie Mistrz Bobik, ale trudno, wzburzony bylem)
No tak: my wam przeniesiemy krzyz, ale wy odlozycie in vitro do lodowki (albo powywoeszacie krzyze w szkolach, albo wrzucicie do kosza projekt ustawy rownosciowej – albo wszystko naraz).
Tak czy inaczek w tej chwili Kosciol sie zachowuje haniebnie, nie reagujac.
W piątek koleżanka w firmie roznosiła jakiś protest przeciwko krzyżowi przed Pałacem Prezydenckim. Podpisałam oczywiście, ciekawe, czy coś gdzieś w ogóle o tym proteście napiszą… Że kogoś obejdzie, nie mam złudzeń 👿
Bulterier w akcji 👿
http://wiadomosci.onet.pl/2199068,11,kurski_komorowski_poszedl_po_wladze_po_trupach,item.html
Coś innego, dla wytchnienia:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,8116621,Nikt_sie_przy_mnie_nie_udusi.html
No, ja nie wiem, czy łapanie kotów w celach zarobkowych zapewni Virginii Apgar sympatię Mordechaja… 😈
Kurskiego lekceważenie dla zdrowego rozsądku – własnego i odbiorców – jest porażające. Nie wiem, czy on ma jakąkolwiek inną zasadę poza „rzucić błotem, zawsze coś przyschnie”. Wygłasza stwierdzenia kompletnie nieumotywowane, nie starając się stwarzać choćby pozorów, że jego zarzuty mają jakieś podstawy. Jak choćby to, że katastrofa obnażyła bezmiar nieudolności i politycznej odpowiedzialności rządzących krajem. Gdzie był ten bezmiar nieudolności? Jak na tak nagłą wyrwę osobową w strukturach politycznych i administracyjnych, państwo funkcjonowało bardzo sprawnie, w sumie dość sprawnie przeprowadzono też wszelkie uroczystości pogrzebowe i okołopogrzebowe, choć wiadomo, że to wszystko musiało być wielką improwizacją. No, chyba że Kurski za nieudolność rządu uważa dopuszczenie do wybuchu islandzkiego wulkanu. 🙄
Nie chce mi się dalej rozbierać tego wywiadu na czynniki pierwsze, bo dość niemiły zapach on wydziela, ale mam nadzieję, że w którymś momencie metoda Kurskiego doprowadzi go do tego, że sam siebie zacznie skreślać.
Chapeau bas!
PS
Oj, lubi narodek powtarzać za Stanisławem Strońskim.
J.
Witaj Jarosławie J. 🙂 Chapeau się przyda, jeśli cienkie, żeby mi się mózg w upale nie zagotował. Bo gotujących się mózgów ostatnio i tak nadmiary. 😉
Powtarzaczom za Strońskim warto by przypomnieć, że on swoją aktywność z 1922 później uznał za największy błąd życiowy ❗
Benedykt nadal nie ma dobrej prasy.
http://www.nytimes.com/2010/07/18/opinion/18dowd.html?hp
Jezeli udalo sie zlikwidowac wiele bud handlowych w Srodmiesciu pod palacem kultury to chyba jakos da sie i tych z krzyzem odstawic od panswowego i swieckiego miejsca. Moze Kuria Biskupia by wziela krzyzowcow do siebie?
Zasadźcie sobie w ogródku bambusy, to przestaniecie narzekać na miętę. Tylko że sąsiad może zamordować, bo ta trawa nie szanuje podziemnych granic posesji.
Ja mam zasadzony taki gatunek bambusa, który ponoć, według przysiąg faceta ze sklepu ogrodniczego, nie rozłazi się na boki. Jak dotrze do Was wiadomość, że w Niemczech ktoś z niewyjaśnionych przyczyn rzucił się z maczetą na mieszkającego po sąsiedzku czarnego szczeniaka i zarżnął bez litości, to wyciągnijcie z tego wniosek, że handlowcom nie można wierzyć. 😉
Zdolności dyplomatyczne B16 powinny już stanowczo wejść do przysłów. Umieszczenie ordynacji kobiet w tej samej kategorii grzechów co pedofilia, herezja i apostazja jest kolejnym jego wybitnym osiągnięciem dyplomatycznym, które nie powinno zostać zapomniane. Myślę, że to zjedna KK przychylność mediów i wiernych, której tak bardzo ostatnio potrzebuje. 😈
No, nie byl lepszy prymas Glemp, ktory kilka lat temu mowil do czestichowskich pielgrzymow o grzechach „narkomanii, feminizmu, homoseksualizmu” i czegos tam jeszcze…
Zeby chcoaz jedna gazeta, taka np GW to wtedy wysmiala!
A Kurski jest straszna jednak kanalia. Nie da sie ukryc.
Witamy ze Stara Jaroslawa J. 😈 Rozgosc sie Pan.
Mufke Jaroslawowa tez witamy.
Znam Kotke o tym imieniu. Przyjemna.
Dzień dobry wieczór 🙂
Sprawa rozmowy telefonicznej braci wydaje mi się prosta. Gdyby jej treść była czysto prywatna i absolutnie niewinna, JK już dawno poprosiłby Amerykanów o jej ujawnienie. Mogliby oczywiście odpowiedzieć, że nic nie mają, albo że nie dadzą, ale prośba byłaby czymś oczywistym, żeby uciąć spekulacje.
Mogę wrócić do tematu posła Palikota? Najpierw o stronie (mojej) prywatnej, potem o publicznej. Kolejność naturalna, nie-azaliż?
Na początku bloga wstawiłem go do zakładek. Z pewnymi wahaniami, bo był tam jedynym politykiem-publicystą, a politycy nie potrzebują moich publicznych wyznań „ja was cenię”. A wahania, bo politycy czasami odpalają hołubce, a nie chciałbym nadmiaru zmian.
I szybko odpalił hołubca. Wykasowałem go. Może w gruncie rzeczy nawet bym się z nim zgodził, ale w sednie, nie w przybraniu, a że ja sam często nie potrafię odróżnić formy od treści, to czemu mam innych do tego przymuszać. Za wyrazistego i pyskatego jest u mnie Revelstein i on mi wystarczy.
Tak w ogóle, to nie widzę uroku, by w blogu dla odbiorcy niewyspecjalizowanego odstawiać nawracanie nawróconych. Można robić blogi z fizyki wstawiając w opisie „fizyk, słynny naukowiec” i zrobiony jest ciach po kandydatach na czytelników. Staram się u mnie przekonać do matematyki nie tylko nieprzekonanych, ale tych, co zaklinali się uprzednio, że o matematyce nie chcą słyszeć. Specjaliści nie potrzebują mnie, bo blogów i publikacji o badaniach jest do woli. Do Brazylii tych, co wiedzą, że to pan Kacper i mulaty w karnawale i nie słyszeli o Embraer i o brazylijskich technologiach. O etyce niewierzących tych, którzy są przekonani, że ateista bez dziennego zgwałcenia staruszki i dwóch papug nie ma życia.
Więc zakładki są mi po części ujawnieniem nastawienia: te treści, ale też i te tonacje wolę od innych. I myślę, że jakoś mi to idzie, bo w statystykach widzę, że nie porzucają mnie czytelnicy prowadzący też parę swoich katolickich blogów – no i świetnie. Bliżej mi do nich niż do paru rozentuzjazmowanych twórców ateistycznych witryn.
Więc u Palikota zawsze mi było równie ważne jak a nie tylko co mówi. Już próbowałem kiedyś wyjaśnić, że obawiam się, że „słuszne” racje wysłowione w brutalny sposób więcej na przyszłość przyniosą kłopotów niż zysków – a skoro o tym mówiłem, to nie ma potrzeby brzęczeć na ten temat znowu. Dlatego tknę tylko innej strony tego problemu. Wydajności, efektywności działania. Na doraźny użytek. Że trzeba powiedzieć „stul pysk”, żeby cham stulił pysk, bo to jest treść przełożona na jego język.
No właśnie, zupełnie niechcąco akceptując tę argumentację zgadzamy się na całkiem nieoczekiwaną i niejawnie wstawioną do rozmowy tezę. O kompletnym schamieniu elit.
Otóż nie z każdym pyskaczem będziemy argumentować. Te panie od odróżniania garbatych nosów, ci panowie przetwarzający na Żyda każdego człowieka sukcesu, który im jest nie po drodze, to oportunistycznie milcząca lub gadająca część społeczeństwa, zatańczą gdy zagrać i powiedzieć „no to tańczcie”. Przekonywanie kierowane jest do tych „opiniotwórczych” grup, które kiedyś po prostu nazywano elitami. I uwagi, że język i styl Palikota są potrzebne dla tej klasy ludzi jest chyba najbardziej pesymistyczną uwagą, która dociera do mnie na temat współczesnej Polski.
Dawno temu, chyba z dziesięć lat już będzie, w jednym z felietonów pisanych jeszcze wtedy do „Rzeczpospolitej” prof. Sadurski napisał, że największą krzywdą, jaka spotkała Polskę ze strony komunizmu nie był brak autonomii, brak osobistych swobód czy gospodarcza ruina, bo z tego można się podnieść. Największą krzywdą było powszechne schamienie. Nobilitacja prostactwa. I że jest to klęska, z której prędko się nie podniesiemy. Bardzo mi to zapadło wtedy w pamięć.
Vesper, wcześniej tego schamienia nie było? A ostatnie dwadzieścia lat to czas wychodzenia z-, czy krok do przodu?
Polecam – http://wyborcza.pl/1,75480,8130317,Dyskretny_urok_zycia_bez_pracy.html
No i zgadzam się z Andsolem. Palikot, podobnie jak Urban, rusza rzeczy, których inni boją się tknąć. Bardzo dobrze, że to robi, ale nie pojmuję dlaczego w taki sposób. Dla mnie to jest często brzytwą po oczach, szkoda.
Nie wiem, Tereso. Za krótko żyję, żeby mieć porównanie, więc muszę się oprzeć na wrażeniach starszego pokolenia. Starsze pokolenie ma tendencję do postrzegania czasów swojej młodości w jaśniejszych barwach niż teraźniejszości, więc muszę te opowieści dzielić przez jakiś współczynnik. Tak czy siak mi wychodzi, (w demagogicznym być może uproszczeniu), że dopiero „za komuny” można było iść w ministry, nie wykorzeniwszy u siebie zwyczaju siorbania herbaty ze szklanki. Brak ogłady i żenady, ostentacyjne lekceważenie przyjętych norm, polszczyzna wicie-rozumicie, to jednak dziedzictwo tamtych czasów.
Tak. Proces chamienia elit zaczal sie, na moje oko (wtedy kiedy zaczelam to ze zdumieniem zauwazac) gdzies w polowie lat siedemdziesiatych. Nie wiem czy bylo to zwiazane z epoka Gierka, czy z wejsciem w doroslosc baby-boomers i wymieraniem pokolenia przedwojennegom ale cos sie zaczelo dziac wtedy wlasnie – pamietam to bardzo dokladnie.
To co sie dzieje teraz jednak jest moim zdaniem w pierwszym rzedzie skutkiem takiego naporu informacji, jakiej nigdy w historii zadne pokolenia nie ptrzezywaly, to juz nie szum informacyjny, ale jazgot przez ktory kazdy z nas musi sie przedzierac na wlasna reke – i zeby uslyszec, i zeby zostac uslyszanym. Kiedys, jesli zalozmy w Polityce, Tygodniku Pow. czy w Odrze ukazal sie wazny artykul czy tekst, wszyscy o tym wiedzieki, podawali sobie z reki do reki. Podobnie przeciez bylo z ksiazkami – ksiazek, nawet niekochanych, sie nie wyrzucalo i trzymalo „dla dzieci”, dla przyszlych pokolen. To sie wszystko zmienilo.
Wiec jak ktos chce powiedziec cos, co uwaza za wazne, sila rzeczy musi mowic podniesionym glosem, aby zatrzymac na sobie uwage. Bo w tym jazgocie nasz – odbiorcow attention span jest jak u dziecka z ostra forma ADHD.
A przy tym nie istnieje w Polsce codzienna czy tygodniowa prasa z prawdziwego zdarzenia. Tabloidyzacja jest powszecha, pocznajac od GW do Tygodnika Powszechnego, ktory do niedawna bylam w stanie czytac regularnie. Podobnie, a raczej znacznie gorzej sprawa wyglada z polskim radiem, coraz bardziej infantylnym. Wszystko jest puszczone na zywiol, na wypelnienie bezgranicznego czasu antenowego, a dziennikarz, ktory rozmawia z zaproszonym gosciem – politykiem, naukowcem, intelektualista nie musi sie nawet do rozmowy przygotowywac.
Probuje sie postawic zatem w roli polityka. Jakim jezykiem ma on przemawiac, aby pies z kulawa noga go zauwazyl w powodzi soundbitow? „Skuteczny” bedzie ten czyj soundbote bedzie powtorzony przez cala prase. Skuteczny zatem jest Kaczynski z „Zomo” i z „moralna i polityczna odpowiedzialnoscia za katastrofe smiolenska”, skuteczny jest Kurski z „dziadkiem z Wehrmachtu” i w tym samym sensie skuteczny jest Palikot z „krwia na reku” i penisem. Przyjemnie byloby zapewne Polakom zyc w kraju, gdzie glownym nosnikiem codziennej poranej informacji jest BBC, Times, Guardian i Daily Telgraph, a poslowie zwracaja sie do siebie per „Honorable Gentleman”. Ale w tym celu musieliby najpierw przez trzysta lat scinac te trawniki i je podlewac.
A w ogóle to będzie jeszcze gorzej:
http://wyborcza.pl/1,87649,8146303,Pomaturalne_refleksje_nauczycielki_polskiego___list.html
A, właśnie, Urban też jest tu dobrą ilustracją zjawiska. W samych początkach „Nie” zdarzało mi się je poczytywać. Było to w pejzażu prasowym coś nowego, odmiennego, no i felietony Urbana były często nieodparcie zabawne. Argumentację wydawcy, że „Nie” posługuje się takim językiem, jakim wszyscy naprawdę mówią, a nie usztywnionym i wysztucznionym językiem dotychczasowej prasy, przyjąłem początkowo z dużą otwartością – wcale nie jestem szczególnym językowym purystą i samemu zdarza mi się mocniejszego słówka użyć, więc wydawało mi się, że taki drobiazg, jak pewna ilość wulgaryzmów nie potrafi mnie przestraszyć. Aliści okazało się, że jeżeli wszyscy mówią „takim” językiem, to ja najwyraźniej do wszystkich nie należę, a rzucony tu i ówdzie, dla wzmocnienia ekspresji, wulgaryzm, to nie to samo, co po prostu w całości wulgarny i prymitywny język. Sam Urban nadal potrafił bywać zabawny, ale „Nie” jako takie stało się dla mnie nie do czytania. A może i czasem szkoda, bo rzeczywiście poruszają tematy, których nikt inny nie tyka. Tyle że ten rynsztok językowy wręcz fizycznie mnie odrzuca.
Obawiam się, że coś podobnego może się stać z Palikotem. Będzie na tyle odrzucać formą, że pogrzebie pod tym treść. I też by było szkoda, bo on ma tzw. potencjał. Może być politykiem odważnym, nietuzinkowym, wyrażającym niewygodne dla innych rzeczy. Ale może też w ogólnym odczuciu zostać chamidłem nr 2 polskiej polityki (nr 2, bo że ktoś wyskoczy przed Jacka Kurskiego, to już nie uwierzę).
I nawet może źle by było, gdyby nie został (zakładając, że utrzyma obecną formułę), bo to by znaczyło, że teza o schamieniu elit, czy też schamieniu ogólnym i dotychczasowym nieodchamieniu, jest prawdziwa. Że zachowania do niedawna niedopuszczalne stały się standardem, a co gorsza nie ma już nikogo, kto by się takim standardom dziwował i mówił „dziękuję, to nie dla mnie”. 🙄
Heleno, przyjęcie takiego założenia, że skoro Polska przez ostatnich 300 lat nie ścinała trawników, to już nawet nie ma się co starać dorównać do europejskich standardów, z punktu odbiera mi chęć do czegokolwiek. Jeżeli nie ma się co starać, bo i tak się nie uda, to lepiej od razu się wziąć i powiesić.
A przy tym wydaje mi się takie podejście dość paternalistyczne – w Londynie, Paryżu czy Berlinie, owszem, pewne numery są nie do przyjęcia, ale do postkomunistycznych dzikusów zza Odry tylko w ten sposób da się przemówić. Sorry, ja wiem, że w ten sposób nie myślisz, ale trochę tak to wychodzi. A ja uważam, że jeżeli ma być normalnie, to trzeba się czepiać tej normalności jak pijany płotu i uparcie nie zgadzać się na obniżanie standardów, choćby wokół powtarzano, że teraz wszyscy obniżają, bo w ten sposób szybciej wychodzą na swoje.
W moim bardzo głębokim przekonaniu jednym z powodów schamienia jest powszechna zgoda na schamienie. Prosty rachunek – im więcej osób tej zgody nie wyrazi, tym mniej będzie ona powszechna. 😉
Jeszcze jedno – wszyscy powtarzają jak za panią matką, że trzeba naśladować ZOMO, krew na rękach i dziadka z Wehrmachtu, bo to takie stuprocentowo skuteczne. Ale zarówno wyniki wyborów, jaki np. wszelkie dyskusje na naszym blogu wydają się świadczyć o czymś przeciwnym – że jest w Polsce spora, a nawet bardzo spora grupa ludzi, do których takie metody absolutnie nie przemawiają. Więc może ten fetysz skuteczności i medialności takie trochę gliniane nóżki ma? 😉
Helena (01:10): w „The Golden Notebook” rhodezyjski przyjaciel autorki mówi, że dla przychodzenia autobusów o ustalonej porze trzeba 500 lat podcinania trawników. Ale ja się bardzo zgadzam z Drogim Pieskiem Bobikiem, nie dramatyzujmy, syn chama może zachowywać się jak arystokrata, jeśli ma motywacje. No, coś z domowych obyczajów nieuchronnie zostaje, czasem sobie czknie a czasem utłucze żonę (no ale to i arystokratom się zdarza), czasami niewiele trzeba, ot, żeby sływny motylek trzepnął skrzydełkiem we właściwym miejscu.
W kraju przygnębiała mnie w ostatnich czasach ponurość młodych ludzi, sytuacja, której we Francji czy Brazylii towarzyszyłby otwarty uśmiech była w Kraju owinięta w pogrzebowy nastrój. Mój przyjaciel wyinterpretował to w sposób (jak dla mnie) sensowny: oni nie są ponurzy, a poważni. Wiedzą, że praca, obsługa klienta to poważna sprawa i chcą to swoje zrozumienie zademnostrować. Nie widzieli jeszcze specjalistów, którzy to robią z lekkością i wdziękiem, więc na początek są przygnębiająco przyciężcy.
Ważne to, że się starają. Może ktoś im gdzieś powie, że jednoprzekleństwowy język to obciach i wtórny neandertalizm – i zaczną szukać właściwszych zwrotów?
Te elity w Polsce istnieja i z pewnoscia nie wszyscy sie na schamienie godza. Sama mam niemal wylacznie takich znajomych i przyjaciol w Polsce. Ale to nie oni wygrywaja wybory.
Ja mowie o politykach, ktorzy jesli w tej atmosferze, ktora jest obecnie powszechnam chca byc skuteczni, to musza (albo czuja, ze musza ) grac tymi kartami, ktore im sie rozdaje Jak „skuteczny” byl kulturalny pan Mazowiecki? Z kim przegral? Jak skuteczny jest kulturalny Henryk Wujec? Ktos slyszal o jego interpelacji w sprawie Tomczaka i Gorskiego? Kogo czesciej zaprasza telewizja – Onyszkiewicza czy Niesiolowskiego?
„My” , ludzie kulturalni, mozemy sie „nie godzic” na schamienie. I mozemy „starac sie ocalic” co jest do ocalenia. Ale my nie mamy forum, na ktorym mozna byloby dawac dobry przyklad. Poza oczywoscie takimi miejscami jak Blog Bobika. Ale to jakby inna rozmowa. Zaczelismy od Palikota.
Ja nawiasem mowiac nie czytam tez jego blogu, zadawalajac sie streszczeniami w prasie. Bo nie mam potrzebty serca. Ale cieszy mnie, kiedy zdola powiedziec cos, czego nie slysze od innych. Bo najczesciej ma racje.
Moge ubolewac, ze nie jest taki jak Mazowiecki. Ale Mazowiecki nigdy w zyciu nie powiedzialby publicznie: wiem, ze Zmarly Prezydent chlal z kumplami do bialego rana. Wiec jesli chodzi o skutecznosc wybiore jednak Palikota. A obok Mazowieckiego chetnie siedzialabym na koncercie.
Poprawka: Pan Mazowiecki nigdy by nie pwoiedzial: wiadomi mi z bardzo wiarygodnych zrodel, ze Zmarly Pan Prezydent poszedkl do lozka w stanie pewnej niedyspozycji we wczesnych godzinach rannych…
Andsolu, bo lekkosc i wdziek nie sa w katalogu narodowych cnot. Nasza (dzis 94-letnia) przyjaciolka Jasiunia mowila o mnie czesto z nagana w glosie: Bo Helenka jest taka niefrasobliwa… (to bylo zanim popadlam w permanentna ponurosc serca). A kazda rozmowe telefiniczna konczy slowami: No to idziemy dalej sie martwic.
Probowalysmy z E. przelozyc to na angielski i zawsze wywolywalo to spontaniczna wesolosc wsrod tubylcow. Zas po polsku brzmi calkiem sensownie….
Kroliku, czy Ty jestes gdzies po drodze?
Dzis, jutro Seattle a potem zaraz Canada!
🙂
46: Jul 20 ……. Seattle, WA to Mount Vernon, WA 84.0 miles
47: Jul 21 ……. Mount Vernon, WA to Vancouver, BC 82.0 miles
48: Jul 22 ……. Rest in Vancouver, BC
49: Jul 23 ……. Vancouver, BC to Whistler, BC 88.0 miles
50: Jul 24 ……. Whistler, BC to Lillooet, BC 78.0 miles
51: Jul 25 ……. Lillooet, BC to Clinton, BC 65.0 miles
52: Jul 26 ……. Clinton, BC to Williams Lake, BC 105.0 miles
53: Jul 27 ……. Williams Lake, BC to Quesnel, BC 74.0 miles
54: Jul 28 ……. Quesnel, BC to Prince George, BC 78.0 miles
55: Jul 29 ……. Rest in Prince George, BC
56: Jul 30 ……. Prince George, BC to Vanderhoof, BC 63.0 miles
57: Jul 31 ……. Vanderhoof, BC to Burns Lake, BC 81.0 miles
58: Aug 01 ……. Burns Lake, BC to Smithers, BC 89.0 miles
59: Aug 02 ……. Smithers, BC to Whitehorse, YT 775.0 miles
60: Aug 03 ……. Rest in Whitehorse, YT
61: Aug 04 ……. Whitehorse, YT to Haines Junction, YT 101.0 miles
62: Aug 05 ……. Haines Junction, YT to Burwash Landing, YT 67.0 miles
63: Aug 06 ……. Burwash Landing, YT to Lake Creek, YT 73.0 miles
64: Aug 07 ……. Lake Creek, YT to Beaver Creek, YT 113.0 miles
65: Aug 08 ……. Beaver Creek, YT to Northway, AK 60.0 miles
Wando, co to za dzielna mlodziez! Z Texasu na Yukon!!! Ja jestem jakies 5 tys km na wschod, wiec nawet nie moge im pomachac. Rower uwielbiam, ale moja wytrzymalosc to najwyzej 40 km dziennie. I nie pod gore!
Jesli chodzi o ludzi to sa jacy sa. Nie sadze, zeby w pewnym momencie chamstwo jakos wybuchlo w Polsce szczegolnie. Chuligani angielscy i turysci sa plaga meczow pilkarskich oraz greckich i hiszpanskich wysp z uwagi na publiczne zle zachowanie. Pomimo 500 lat strzyzenia trawnikow. Margines ma dzisiaj wiecej pieniedzy i bardziej jest widoczny.
To co mnie boli w polskich manierach to: kolacje-libacje; tolerancja bycia pijanym w towarzystwie; meskie glosne, z przerywaniem, pijackie dyskursy w ktorych naprawde nikt nigdy nie powiedzial nic madrego ani nikogo nie przekonal; publiczne wyzywania i klotnie (rodzinne, sasiadow); brak szacunku dla zon, mezow i dzieci (sposob wypowiadania sie o nich, nasmiewanie sie, lekcewazenie); podawanie wyssanych z palca „faktow” bez zadnej odpowiedzialnosci za slowo; ludzie z wyzszym wyksztalceniem lazacy z rozdzkami, leczacy jonami, skupujacy na kilogramy ziele peruwianskie od polskiego ksiedza; rwanie szat z powodu Liberace’go polskich ksiezy ksiedza Jankowskiego; drobna zlodziejaszkowatosc; ponizajacy sposob myslenia o innych (narodowosciach, krajach); naprawde z niewiadomych przyczyn uwazanie sie za lepszych (bez podstaw: ani wiecej Nobli, ani innych nagrod niz inni. Och, zapomnialam, Kopernik Szopen Sklodowska Jan Pawel II!). Ze nie wspomne o calowaniu biskupow w pierscien i olewaniu kobiet. Indie mialy Indire Gandhi, Pakistan Benazir Bhutto, Sri Lanka pania Bandaranaike, Liberia ma pania Johnson, ze nie wspomne o Europie, Argentynie, Australii; USA maja pania Clinton (dzisaj pewnie by zostala Prezydentem). W Polsce kazdy polglowek moze zostac kandydatem na prezydenta, ale kobieta musi byc demi-god, zeby mogla choc wspomniec o tym.
No, ale jutro chwala bogu nowy dzien. Wciaz mysle, ze w sumie swiat dazy ku lepszemu. Swiat mojego syna jest lepszy niz moj; moj swiat jest jest lepszy niz swiat mojej Mamy, a mojej Mamy swiat byl lepszy niz jej Mamy.
Krzyżackość, której nie znałam 🙁 🙂 http://wiadomosci.onet.pl/1619183,1292,1,pokrzyzowane_losy,kioskart.html
Dzień dobry 🙂 Tak piękny dzień dziś, że robienie czegokolwiek poza leżeniem pod gruszą wydaje sią przestępstwem albo grzechem.
Niestety, już nie weekend, nie da się nie grzeszyć. 🙁 Ale mogę się pocieszać tym, że jak już, to jednak znacznie przyjemniej jest grzeszyć stukając w komputer, niż zbierając bawełnę. 😉
To Wandowe dziecko wydaje się mieć jakiś specjalny, dodatkowy napęd. 🙂 Czy też może cała młodzież w Ameryce tak ma?
Usiłowałem domeldować do głosowania na Texas jeszcze kilku krewnych i znajomych królika, z własnego komputera, ale chyba kontrola leci po numerach IP, bo nie przyjęło, twierdząc „już jesteś zameldowany”. 👿
Już miałem, wzorem Królika, zacząć się zastanawiać, co lubię w Polakach, a czego nie lubię, ale doszedłem do wniosku, że to może być świetna zabawa dla wszystkich na długi, jesienny wieczór. Więc może poczekam, aż wszyscy wrócą z urlopów i zastanowimy się razem? 🙂
Ja się zastanawiam, co lubię w ludziach w ogóle, a potem, czy Polacy to mają i czy nacje lub społeczeństwa generalnie da się tak szufladkować 🙄 I wychodzi mi, że osobiście znam na przykład samych fajnych, przyzwoitych, światłych Amerykanów, ale wystarczy mi obejrzenie „Easy Ridera” (wczoraj na arte), by nie chcieć mieszkać wśród nich 🙁
W Polsce znam różnych 🙄 Bez oglądania zmyślonych fabuł…
„To patrzcie, jak lądują debeściaki”. Tak miał powiedzieć jeden z członków załogi w odpowiedzi na ostrzeżenie o złych warunkach pogodowych panujących na lotnisku w Smoleńsku…”
To jest właśnie bardzo polskie i bardzo prawdopodobne. Moim zdaniem.
Ależ jasne, Cubalibre, takie szufladkowanie na serio i jego absolutyzacja, czyli przekonanie, że w ten sposób załatwiamy wszelkie możliwe przypadki, jest pozbawione i sensu, i większej wartości poznawczej. Natomiast jeżeli traktujemy to jako zabawę, bądź uogólniamy i szufladkujemy coś do użytku praktycznego w rozmowie, ale z pełną świadomością, że i tak wielu przypadków to nie będzie obejmować i zawsze znajdzie się coś, co z szufladki będzie się wymykać, to chyba nie ma tu szczególnych przeciwwskazań. 🙂
Te debeściaki wskazują zresztą, że niezależnie od wszelkich możliwych i prawdopodobnych nacisków, profil charakterologiczny pilota też miał duże znaczenie dla przebiegu zdarzeń. Nie mogę w tym momencie nie pomyśleć o tym, jak inaczej skończyła się sprawa w Gruzji, dzięki temu, że kto inny siedział za sterami. 🙁
Witam,
po trzech tygodniach podróżowania, przyjmowania gości, nadrabiania sąsiedzko – towarzyskich zaległości, postanowiłam dzisiejsze popołudnie spędzić bardzo leniwie.
Też się leniwiłam. Ryłam i cięłam w ogrodzie 😀 Teraz obowiązek wzywa, 15 etap TdF 😉
haneczko,
15 etap TdF ? 🙄 🙄 🙄
czy potrzebna Ci jest jakaś odsiecz? Bo jakby co, to ja to leniwienie odkładam na potem, kosa na sztorc i lecę w te pędy kurcgalopkiem 😎
Jadę w fotelu, Jotko 😆 i sprawozdawam córaskowi. Dziękuję za gotowość 😀 Spocznij 😀
Katastrofa ogrodowa. 😥 Śliwka się złamała! Po prostu wzięła i rozdarła się na dwie połowy, niemal do samej ziemi. A tak się nią cieszyłem, bo w tym roku pierwszy raz zaczęła owocować.
Pewnie ją to niedawne tornado naruszyło, a potem jakieś wewnętrzne napięcia dokończyły dzieła. 🙁
To the rescue:
http://www.ehow.com/how_4836852_repair-split-tree.html
Sprobuj, Bobik! Moze sie zagoi. 🙁
haneczko,
ulżyło mi , że Ci nic nie grozi 🙂
Bobiku,
tak mi przykro z powodu Twojej sliwy 🙁
Coś niedobrego dzieje się też z moją morelą. Jedna z trzech największych gałęzi wychodzących z głównego pnia uschła. Jest to gałąź najniżej rosnąca. Pozostałe maja sie dobrze. Nie mam pojęcia co jej się stało 🙁
A nie mowilem!!!!! 😈
http://wyborcza.pl/1,75968,8150299,Szkoda_PiS_u.html
Tyle, ze MNIE oczywiscie PiSu NIE szkoda. 😈
I jeszcze jeden artykul o „zreperowaniu” rozszczepionego drzewa owocowego:
http://www.ehow.com/how_5655166_fix-split-fruit-tree.html
Dziękuję za rady, ale właśnie się zastanawiam, czy tę śliwkę jest sens sklejać. Bo ona rozdarta jest naprawdę niemal od góry do dołu, jak jaka sosna, a na dodatek rośnie w nienajlepszym miejscu, za blisko czereśni. Może jej po prostu obetnę tę całą rozdartą część, zostawię tylko jedną, poniżej rozdarcia wyrastającą odnogę i zobaczę, czy ta odnoga będzie owocować. Jeżeli tak, to niech sobie owocuje (przy okazji forma zrobi się idealna do skakania dla kóz), a jeżeli nie, to się ją wykopie i wsadzi nową śliwę, w sensowniejszym miejscu.
Po sklejeniu tak dużego pęknięcia drzewo i tak już zawsze będzie słabować. Wiem z doświadczeń. 🙁
Mówiłeś, Mordko, mówiłeś. A czy ja nie ostrzegałem lojalnie Kotów, żeby nie chodziły wskazanymi przez Prezesa i S-kę drogami, żebyśmy potem nie musieli mówić „szkoda Pali Kota”? 😈
Pali Kot swietrnie sobie sam radzi, bez Kociej pomocy. Nikt mu nie podskoczy. A jak dotad wszystko co powiedzial sie sprawdza – nawet libacja przedsmolenska, w ktora nie chcialo sie nam wierzyc i uwazalismy, ze przegina.
Nie jestem tak optymistyczny jak Zakowski i nie mysle, ze to koniec pisu (inna rzecz, ze w calkowity upadek Zwiazku Radzieckiegi tez nie wierzylem Panu Amalrikowi, a racji nie mialem. Ale na swoje usprawiedlwienie powiem, ze Pan Profesor Chomsky, ktoremu zawsze znacznie bardziej podobala sie demokracja radziecka i kubanska niz amerykanska, tez nie wierzyl i mysle, ze byl bardzo zawiedziony… ).
Wiec PiS najpierw sprobuje podpalic Polske. Co mu nie do konca wyjdzie, ale swedu palenizny bedzie jeszcze sporo, niestety.
Ciekawy ten artykul Zakowskiego, dzieki. W zasadzie to PO jest taka konserwatywna partia ogolnopolska, a PIS zostanie pewnie partia wariatow jak Tea Party w USA.
Bobiku, choc na ogrodnictwie znam sie jak swinia na grzmotach, to u przyjaciol taki pien i ucietymi krotko glownymi konarami sluzy jako kanwa dla pnaczy, a wsrod nich wisza kolorowe wodopoje dla kolibrow. Mile dla oka. Kanwa w pewnym momencie sprochnieje i padnie, ale poki co…
Mordko, czy już zapomniałeś, o co ja się tu cały czas wykłócam? Nie o to, co Palikot mówi, tylko jak mówi. Niech nawet po tysiąckroć ma rację, ja i tak jestem przekonany, że tę rację można by wyrazić tak, żebym ja się nie musiał czepiać. Nawet przy zachowaniu formuły prowokacji, happeningu i ostrości sformułowań. Po prostu nie iść o ten jeden krok za daleko.
W rychły i całkowity upadek PiS-u to ja po prawdzie też nie wierzę, ale w to, że większości ludzi przeje się chamstwo i brutalizacja polityki – z którejkolwiek strony – jakoś chcę wierzyć. I może się okazać, że nie jestem taki głupi, na jakiego wyglądam. 😉
Króliku, z przykrością stwierdziłem u siebie w ogrodzie całkowity brak kolibrów. 🙁
Czy kolibra da się zastąpić kosem?
Dorn i Rokita to zdolni politycy??? Zależy, do czego 🙄
No, przynajmniej jak chodzi o Rokitę, trzeba to przyznać – nie każdy jest zdolny tak sobie spieprzyć polityczną karierę, dublując to niejako satyryczną karierą małżonki. Do tego potrzebne są zdolności wyższego rzędu. 😈
Nauszni świadkowie słyszeli w „Trwam” przed paru dniami,
że po powodzi jak dadzą ludziom nowe tereny na domy to po to, żeby Niemcy zagarnęli tereny zalewowe.
Zdumiewające, że intryga uknuta tylko przez rząd i Niemców, bez współudziału cyklistów i reszty.
Nawiasem, jak teren jest zalewowy, to go należy sobie przelewać, nie zagarniać.
A co oni zrobią z tymi terenami? Bo na zalewowych nie budowali. Może przeleją do siebie, na suche?
Bobik, ja wiem o czym Ty mowisz CALY CZAS, i nie obstaje, ze styl Pali Kota musi sie kazdemu podobac. Chce jedynie podkreslic, ze nikogo takiego jak Pali Kot, mowiaxego pelnym tekstem w Polsce jak dotad nie widac. I dlatego lepiej ze jest nizby go nie bylo. A takze i o tym, ze nie uwazam, ze to Pali Kot wlasnie psuje jezyk debaty publicznej. On sie w niego poniekad (ale tylko poniekad) wpisuje, ale go sam nie tworzy. I przynajmniej to, ze jest, w odroznieniu od innych dyskutantow, inteligentny i mowi PRAWDE.
Gdyby istniala w Polsce jakas redakcja, ktora gotowa bylaby podac, ze
a) Kaczynski chlal,
b) Lot zostal opozniony z tego powodu,
c) Na ten opozniony lot Kaczynski sie tez spoznil,
d) w czarnej skrzynce zarejestrowane zostaly, wedle naszych nieoficjalnych zrodel, takie i takie slowa,
to Pali Kot bylby niepotrzebny.
Ale jest potrzebny. Bo taka redakcja w Polsce nie istnieje, jak dotad. Przeciez u Paradowskiej mozna dzis przeczytac. ze ona o tych slowach i o tym pijanstwie slyszala od poinformowanej osoby juz pare dni po katastriofie. I czlowiek, ktory jej to powiedzial, gotow byl skontaktowac ja z kims z tego jaka, ktory sam slyszal o debesciakach.
No wiec skoro dziennikarze nie spelniaja swoich psich obiowiazkow wzgledem opinii publiocznej ( bo, kurcze „zaloba”) to ktos musi to robic.
Chwala Bogu, ze robi.
Dla dziennikarza z krwi i kosci nie moze istniec „zaloba”, ktora go powstrzymuje przed podawaniem kluczowej informacji na temat TAKIEGO wypadku.
Wiec to co robi Pali Kot, jest dla mnie znacznie wazniejsze niz jego styl.
Znam jeden jedyny wypadek kiedy dziennikarze swiadomie siedzieli wiele miesiecy na informacji – dobrowolnie wyrzekajac sie jej podania. Bylo to w czasie kryzysu z zakladnikami w Iranie. Dziewiec osob z amerykanskiej ambasady zdolalo uciec i schronic sie w rezydencji ambasadora Kanady w Teheranie. Reszta zostala zakladnikami „studentow” i w kazdej chwili grozilo im wymordowanie . Te dziewiec osob, udajac zagraniczna wycieczke naukowcow, przebywalo w rezydencji amabsadora Kanady, pelnym iranskiej sluzby. Zajmowala sie nimi glownie ambasadoiriwa (ktora pozniej byla asystentka naukowa mojego Dziadka i wiele Starej o tym opowiadala – tuz przed jej wyjazdem do Anglii).
Otoz dziennikarze (NYTimesa, Washington Postu i bodaj Newsweeka) zwachali te sprawe dosc wczesnie. I wiedzieli, ze nie moga puscic pary z ust, bo zycie tych dziewieciu osob wisi na wlosku. I sami sobie zalozyli knebel na informacje.
Dlaczegoi natomiast dziennikarze uczestniczyli w „zalobie narodowej” is beyond me. Dlaczego milczeli po skonczeniu zaloby is beyond me. Przeciez wiedzieli! I informacja ta byla jak najbardziej w interesie publicznym. Tak jak w interesie publiczbym byl pijany Kwach w Charkowie (pierwsza informacje na ten temat, nota bene, podala na falakxh BBC Maryncia Przelomiec – bo bylo to w interesie publicznym – dopiero nazajutrz podalo to jakies prywatne radio, bodaj Tok FM)
Jestem za tym, żeby tereny zalewowe wykupili Holendrzy. Bo oni tam postawią wiatraki, które wprawdzie szumu mogą narobić, ale dla bezpieczeństwa narodowego nie są szczególnie groźne, a taki Niemiec to zaraz łodzie podwodne zacznie hodować. 🙄
Mordko, na litość faraona! Ja nie mówię, żeby Palikot nie mówił, tylko mówię, żeby mówił odrobinę innym tonem. 😎
Ostrzegam, że po raz kolejny już tego nie powtórzę, bo mi się nie będzie chciało! 🙄
Ale ja juz znam poglad Bobika na ten temat! Nie od wczoraj!
A wlasnie przeczytalem , ze Macierewicz stanal na czele komisji ds zbadania katastrofy. To znakomita wiadomosc. Podobvno ma sie domagac od Moskwy i Waszyngtonu udostepnienia wszystkich informacji.
Mysle, ze tajne sluzby po obu stronach Atlantyku zatrzesly sie w posadach na te wiadomosc. I trzesa portkami , ze Macierewicz dobierze im sie do skory, sukinkotom. 😈
Ide kibicowac rummy.
Stanisław Obirek – http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=kraj&name=3229
http://portalwiedzy.onet.pl/0,51172,1610746,1,czasopisma.html
No to się naczytałam, Tereso. Szczególnie Obirka.
Obirek:
– W kategoriach czarno-białych myślą ludzie raczej prości. A księża to grupa ludzi wykształconych…
– I tak, i nie. Większość kleru w Polsce zdobywa wykształcenie w seminariach. A to są takie zawodówki właściwie. Tam nie ma wystawienia intelektu czy myślenia teologicznego na konfrontację, zderzenie ze światem. To klonowanie bardzo pasywnego, posłusznego typu katolicyzmu, który opiera się głównie na powtarzaniu głosów autorytetów, a nie na myśleniu niezależnym.
Mordko, bardzo się dziwię, że Cię to dziwi 😯
Cię czy ciebie? Niech mi ktoś pomoże 🙁
W ogóle ten cały wywiad z Obirkiem jest jak otwarcie okiem w dusznym pomieszczeniu. 🙂 Jasno, prosto, uczciwie, bez owijania w bawełnę, ale i bez epitetów czy obrażania kogokolwiek… Można i tak o Kościele. 😉
Cię albo ciebie, Haneczko. 🙂 Tylko przy cię bardziej podkreślona jest kwestia dziwienia, a przy ciebie osoby – tzn. że akurat ciebie to dziwi.
Hallelujah! Poseł Brudziński nie jest odmóżdżonym, nieemocjonalnym cyborgiemem. A już się przez chwilę bałem… 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8151802,Brudzinski___Nie_jestem_odmozdzonym__nieemocjonalnym.html
Przy okazji coś, o czym już kilka razy chciałem napisać i zawsze zapominam. To jest stały numer Prezesa: odmawia przyjęcia kondolencji, po czym ma pretensje, że mu ich nie złożono, odmawia lecenia razem z Tuskiem, po czym się piekli, że musiał sam organizować wyjazd i przyjechał później od Tuska. Itepe, itede. To akurat nie jest żadne szaleństwo, tylko metoda.
Bobiku 🙂 Nie ma to jak niuanse. Ciebie.
Na marginesie: każdy wytyk gramatyczny i inny przyjmę z wdzięcznością. Uczę się wolno, z oporami (pamięć, gdzie ona?), ale chętnie i stale 🙂
Nie mogę powiedzieć, kim jest poseł Brudziński, bo bym się musiała wyrazić, a nie chcę.
Dobranoc 🙂