Meta
– Ludzie czasem mnie zastanawiają – powiedział Bobik, usiłując przybrać minę wystarczająco filozoficzną, żeby przekonała Labradorkę do zwrócenia na niego chociaż przelotnej uwagi.
Labradorka dość niechętnie oderwała się od wygryzania bryłki błota spomiędzy palców.
– Ludzie jak ludzie – mruknęła. – Słyszałam, że z prochu powstali i w proch się obrócą. Czy uważasz, że proch aż tak różni się jakościowo od błota, żebym w tej chwili musiała gwałtownie zmieniać obiekt zainteresowania?
Bobik odniósł wrażenie, że filozoficzny początek nieszczególnie mu się udał. Ale szczeniacka przekora nie pozwoliła mu gładko przejść do bardziej odpowiadającemu jego poziomowi tematu rozmowy.
– Wiesz, oni się w wielu punktach różnią od nas – powiedział, próbując tym razem do filozoficznej zadumy dorzucić niejasną mgiełkę tajemniczości.
– O, doprawdy? – spytała Labradorka tonem, który wydał się Bobikowi mieszaniną anglosaskiej uprzejmości z iście słowiańskim lekceważeniem. Ale rozpaczliwie brnął dalej, starając się nie myśleć o tym, że być może naraża się na śmieszność.
– Wiesz, im jest koniecznie potrzebne jest do szczęścia, żeby w coś dziwnego wierzyć. No, owszem, psy też do pewnego stopnia wierzą w to, że miska codziennie będzie napełniona, a spacer nie okaże się zbyt krótki, ale ludziom tego rodzaju wiara nie wystarcza. Oni się strasznie upierają, żeby oprócz tego była jeszcze jakaś meta… no, kurczę, meta…
– Chciałeś powiedzieć „metka” – pospieszyła z pomocą Labradorka.
– Nie, to było coś ze szkolnych przedmiotów, metamatyka czy metawuef. Już nie pamiętam. W każdym razie jak tego nie mają, to podobno nie do końca czują się sobą, nawet jeśli kolację jadają z regularnością szwajcarskiego zegarka.
– Sądzę, że nie wszystkich ludzi to dotyczy – zauważyła sceptycznie Labradorka. – Znam takich, którzy ograniczają się całkowicie do wiary w zbawczą moc C2H5OH. A może to właśnie miałeś na myśli? To by się pewnie nazywało metachemia.
– Ach, nie! – jęknął Bobik widząc, że rozmowa toczy się w nie całkiem przewidzianym kierunku. – To raczej miało jakiś związek z tym, że oni strasznie chcą dobiec do mety, nawet jak nie czeka ich za to żadna nagroda. I nawet jak nie wiedzą, gdzie jest ta meta. Ale chyba rzeczywiście nie wszyscy. I zresztą nie wiem, czy to prawda, a kot sąsiadów to w ogóle mówił, że wszystko, co ludzie sądzą na swój temat, jest tylko złudzeniem.
– Słuchaj, mały – rzuciła Labradorka z nordyckim chłodem w głosie. – Czy ty mógłbyś sformułować chociaż jedno zdanie, z którego jasno wynika, jaki masz problem?
Bobik przeglądał jedną szarą komórkę za drugą, ale w żadnej nie mógł znaleźć dokładnie tego, o co mu chodziło. I właściwie już wcale nie był pewien, że chodziło mu o cokolwiek. Może tak naprawdę ta myśl, która mu się pojawiła gdzieś na początku, też była tylko złudzeniem, a w rzeczywistości ludzie wcale niczym szczególnym nie różnili się od psów?
natenczas (nie Wojski!) dobrego dnia 🙂
meritum, jak się porządnie obudzę 🙂
Ludzie to nawet nie wiedzą, gdzie jest start 😉
Dzień dobry słońce 😀
bo początki i końce są rozmyte, a nowy trzyma zęby na ogonie starego
świeci
ps. jasny gwint, cholera jasna, jasny problem? 🙄
cecha wspólna: i ludzie i psy uwielbiają się uganiać za własnym ogonem
róznica: psy nie zaprzeczają ani temu, że to robią, ani temu, że to lubią
wnioski: ???
Ludzie zaprzeczają? 🙄
no, foma, jak to się mówi? nie rżnij … 🙁
Ale to samo wychodzi z metamatyki czy metalogiki, że jeśli coś tam, ale coś tam nie, to coś tam tak, ale nie dla wszystkich.
I w tym sęk. Się ścina, się rżnie na deski, ale sęk.
Ja wiem! Ja wiem!
Za czasów komuny chodziło się na metę po metafizykę w płynie…
Za kapitalizmu sie nie chodzi, tylko jeździ…
A kampania społeczna: Nie jeżdżę po alkohol? 🙄
rence, nogi i guma od niewymownych mnie całkiem opadły 🙁
to miało być nostalgicznie, filozoficznie … no tak niczem te mgły jesienne, słońcem przetykane … ptaków nawoływania tu i ówdzie … czy Wy całkiem nie kumacie bazy? 🙁 ze o nadbudowie nie wspomnę 🙁
Ty jotka nie zabieraj sie do tego, czego nie potrafisz. Bazę to się wyczuwa a kuma to się czaczę – to będzie na pierwszym wykładzie na UTW, obecność obowiązkowa 😉
Ja mam dziś dzień walki z filozofami, metafilozofami, metafizykami, metamatykami itp. Siebie nie ruszę, choć spełniam warunki, ale daleko to trzeba szukać innych?
Znaczy się nie wracam do bazy bez tuzina skalpów przy pasie, a pospieszyć się trzeba, bo kum już alkohol przywiózł…
Bardziej wiarygodnie byś wyglądał, gdybyś się trochę pochlastał…
Wstaje foma z rana
lekko pochlastana…
niektórzy mówią, że bazę się czai, ale to chyba foma się czai po te skalpy, zeen też organizuje UTW i też się z tym czai … a czy to przypadkiem nie chodzi o tego Czaję co to on kiedyś z łyżką rosołową po nasze ziemie prapiastowskie … a w ogóle to sie zanosi na jakąś grubszą afere… czy lecą z nami odpowiednie służby?
wreszcie skumałam o co biega, dzisiaj jest Dzień Tolerancji 🙂
Dzień dobry 🙂 Nie ma to, jak dać się aferze rozwinąć. Nic robić nie trzeba, tylko nie przeszkadzać. 😀
Z tą metą ja sam lojalnie zaznaczyłem, że tak do końca nie wiadomo, o co chodzi, ale taka opcja, że człowiek, w odróżnieniu od psa, potrzebuje miejsca, gdzie może kupić flachę, kiedy bar jest zamknięty, wydaje mi się całkiem logiczna i niesprzeczna ze znajomością ludzkiej natury. 😆
Ale podkopuje podstawy ekonomiczne baru ta opcja…
Eee tam. Przecie piszę, że meta działa w porze, kiedy bar już zamknięty. 😉 A jak kto musi, to musi, czyli istnienie mety raczej zabezpiecza przed włamaniami do baru.
Chyba że z okazji Dnia Tolerancji barman postanowił tolerować włamania… 😉
W dzień toleruje, w nocy nie…
Metamatyka to frajer. Schody zaczynaja sie z chwila dojscia do metafizyki, metachemii i metabiologii. Ze o metafilozofii nie wspomne, bo to maly pikus i mozna to olac.
Jak dlugo nikt mi nie bedzie podsuwal metabazantow, a w kuchence Bobika nie zalegna sie malo strawne metamyszy….
Nie mam pojecia co ja napisalem, ale brzmi OK 😈
Bobiku, chętnie bym porozmawiała z tym kotem Sąsiadów ;-). Tylko nie zaraź się od Labradorki tym „wszystkowiedzeniem” i brakiem złudzeń! Ja tam wolę szczeniakowatość, która czasem nie wie dokładnie, co miała na myśli. A psie oczy czasem patrzą tak, jak gdyby wszystko wiedziały o wszystkim 🙂
„Oczy wiedzą, uszy jedzą. Metabolizm dla absolwentów szkół wyższych”
Mordko, wszystko, co pisze Byt Doskonały jest z natury rzeczy OK. 🙂
(Jak ja mu, cholera, zazdroszczę, że się wcale wysilać nie musi, bo i tak nie może mu wyjść niedoskonale) 🙁
Beato, jak dotąd wszystkie moje rozmowy z Kotem Sąsiadów kończyły się tak, że on siedział na dachu sąsiedzkiego garażu z bardzo ironiczną miną, a ja wyszczekiwałem sobie płuca pod ogrodzeniem. Ale nie tracę nadziei, że uda mi się go kiedyś przekonać do innej formuły rozmowy. 😉
A Labradorka bardzo mi się przydaje jako ostrzeżenie, do czego może dojść pies, jak nie potrafi w porę powiedzieć dorastaniu: basta! 😀
Czy ten metabolizm to jakiś pociotek i spadkobierca metaholizmu? 🙄
Raczej nurt literacki, opisujący udane przypadki pozbywania się bólu z różnych takich… Podobnie jak przypadki, mało rozpowszechniony 🙄
Widziałam dzisiaj trzy przepiękne bażanty, wyraźnie tęskniące do metabażanterii, bo lazły poboczem, a stamtąd to już blisko 🙄
Coś słyszałem o tym nurcie literackim. Czy przypadkiem przedstawicielami jednej z najważniejszych jego odnóg nie są lekarze, którzy na skargi pacjentów, że boli, odpowiadają z błyskiem satysfakcji w oku: „ma boleć!”? 🙄
vitajcie! haneczka najlepiej powiedziała, że ludzie nie wiedza nawet gdzie jest start.. 🙂 Bobiku każdy widzi jakaś metę a jaka będzie wiadomo .. amen 🙁 lub 🙂 kto co woli
tak, to lekarze od nóg
nurt mało znany pewnie dlatego, że piszą tak niewyraźnie…
swoja drogą to lepiej myśleć że ona jest tutaj na ziemi, na Hawajach z drinkiem na plaży 🙂 Ja tak myślę 🙂 inni nie wiem..
fomy droga… prosto do apteki po walerianę 🙂 pa idę tyrać 🙁
Walerka! Chodź! Do apteki się przejdziemy!
Jak apteka na Hawajach, to czemu nie? 😀
Tylko żeby jeszcze było wiadomo, kiedy w tej aptece jest happy hour… 😆
Zaraz po zażyciu Viagry 🙂
yes yes yes 🙂 😉
Kiedy zagra viagra, przechodzi podagra.
zeen do dzieła rusza z energią onagra –
wreszcie happy hour bez pomocy szwagra! 😆
Czyli po problemie?
Eee tam! Tak źle to jeszcze nie ma, żeby się na poczekaniu jakiegoś nowego problemu nie dało wykombinować. 😉
No, proszę, długo szukać nie musiałem. Ekonomiści już główkują, jak znaleźć nowe problemy, kiedy stare się skończą. 😉
http://www.polityka.pl/rynek/ekonomia/1500419,1,esej-ekonomia-po-kryzysie.read
Ale najdziwniejsze, że przy okazji, tak samo jak ja, zastanawiają się nad ludzką naturą. Czyżbym jakąś puszkę niechcący otworzył? 😉
Jak 0,3 to może jakoś świat to przetrwa. Przy 0,5 ryzyko nieprzetrwania jest zdecydowanie większe.
Kto to powiedział „apres nous le déluge”? Coca-cola? Pepsico? Żywiec Brewery?
Ech, ta moja pamięć… 🙄
Bobiku, ta puszka jest juz od jakiegos czasu otwarta, tylko jak to z nowymi (albo nowo-starymi pomyslami) na poczatku byla slabo zauwazana, co sie czesto zdarza przy zmianach obowiazujacych paradygmatow. Ale Sen, Stiglitz, Ostrom (a dorzucilabym Galbraitha mlodszego i starszego, Krugmana, i koniecznie Tversky’ego i Kahnemana, ktorzy podwazyli racjonalne podstawy podejmowania decyzji przez graczy na rynkach finansowych) dzialaja i pisza juz od jakiegos czasu. Tyle ze obecny kryzys na tyle skoncentrowal umysly, ze dziennikarze zaczeli bardziej na nich zwracac uwage.
A ekonomia zahacza sie jak najbardziej o Twoj dzisiejszy temat, bo w koncu zawsze dochodzi sie w ekonomii do podstawowych zalozen pozaekonomiczno-filozoficznych-psychologicznych, takich jak na przyklad co bardziej przewaza w ludzkich zachowaniach – element wspolpracy czy element wiecznej rywalizacji. I ostatnio okazuje sie, ze nawet „dorosli ekonomisci” zauwazaja, ze zalozenia podstawowe dotyczace prymatu rywalizacji nad wspolpraca niekoniecznie odpowiadaja rzeczywistosci, jak nie odpowiada rzeczywistosci zalozenie o racjonalnosci i samonaprawianiu sie rynkow.
Zas co do mety w znaczeniu alkoholowym to nazwalabym ja slowianska wersja Nirvany… 😀
A tu jeszcze na dosc podobny temat – juz nie wspolpracy, a wplywu jaki maja na siebie ludzie w grupach. Autorka pisze o bardzo ciekawym badaniu dlugofalowym, slynnym Framingham study (o ktorym juz tu kilkakrotnie wspominalam, bo bardzp duzo interesujacych rzeczy dzieki niemu odkryto, a samo miasto Framingham jest prawie po sasiedzku wiec dodatkowo badanie wzbudza zainteresowanie w Massachusetts), przy okazji ktorego odkryto, ze depresja badz optymizm, a nawet sklonnosc do otylosci sa „zarazliwe” poprzez lancuszek blizej ze soba zwiazanych ludzi (wplyw na nasze zachowania maja przyjaciele przyjaciol).
http://judson.blogs.nytimes.com/2009/11/10/social-medicine/?partner=rss&emc=rss
Obawiam sie, ze niedlugo wszyscy zaczniemy mowic z nosowym akcentem Labradorki. Albo odwrotnie, Labradorka zarazi sie od Bobika bobiczoscia. 😉
Bardzo ciekawy artykul Bobiku i uwagi Moniki.
Mam wrazenie, ze jestesmy prze-ekonomizowani przez banki, ktore zaczynaja bardziej przypominac kasyna. Jak to sie stalo, ze lekarz ostrego dyzuru, po 10-ciu latach treningu, wart jest mniej niz absolwent ogolnych sztuk z dwuletnia praktyka w banku sprzedajacy jak w kasynie sznse na zrobienie pieniedzy, ja nie wiem. Taka ekonomia wydaje sie stac na glinianych nogach.
Pisze z domu, bo czuje sie dzis do niczego. Potrzebuje rosolu.
Nasz premier jest w Indiach i mowi sie o potrzebie umowy wolnej wymianie handlowej z Indiami. To ciekawe jak sie zmieniaja kierunki zainteresowania panstwowego. Bo w Kanadzie sa liczne bariery handlowe paralizujace handel miedzy kanadyjskimi prowincjami. Nie uda sie kupic w Ontario sera czy masla z Manitoby czy Alberty. Verbotten. To samo z zatrudnianiem firm budowlanych. Ale niedlugo bedziemy mieli maslo z Mumbaiu, zreszta czekam na to z ciekawoscia.
Mnie się w ogóle przykładanie do ludzkiej natury kwantyfikatorów zbyt ogólnych wydaje dość ryzykowne (sam to wprawdzie robię, ale zaznaczając, że to tylko po to, żeby się dało rozmawiać bez tysiąca zastrzeżeń, że może być również inaczej). Można na sprawy spojrzeć również w ten sposób: skoro przez setki lat uznawania człowieka za homo oeconomicus znajdywano dowody na poparcie tego, to zapewne teoria ta nie była całkiem bezpodstawna. Bezpodstawne było tylko zabsolutyzowanie jej. Tak samo jak bezpodstawne byłoby, według mnie, wahnięcie w drugą stronę i obwieszczenie, że każdy człowiek i w każdym przypadku jest skłonny do współpracy. Jeżeli coś ma być trafnym uogólnieniem, to najprędzej to, że ludzka natura jest niebywale elastyczna i zawsze potrafi się tak rozciągnąć, żeby zadać kłam jakiejś teorii na jej temat. 😉 A zmiany paradygmatów są bardzo dobrymi momentami, żeby sobie tę elastyczność uświadomić i nie popaść w kolejną skrajność.
Oczywiście mnie się wiele bardziej podoba koncepcja skłonności do współpracy, niż do „jak nie ja ciebie, to ty mnie”, ale całe moje szczeniacze doświadczenie podpowiada mi, że jeżeli uwierzę w to za bardzo i wyłącznie, to zaraz dostanę po nosie. 🙄
Ale być może zgadza się przynajmniej to spostrzeżenie na temat ludzkiej natury, że jest jej potrzebna jakaś meta… W związku z tym, na wszelki wypadek, Metaxa dla wszystkich, choć dla zwierząt nieobowiązkowa. 😆
W tym linku podrzuconym przez Monikę wzbudziło mój szalony szacunek, że te badania są prowadzone od 1948 roku. To oznacza zgromadzenie niewyobrażalnej masy danych. Tylko że jak chodzi o indukcję uczuć, nastrojów, zachowań, itd., to dla mnie jest to właściwie pewna oczywistość. Nawet różne formuły terapeutyczne są na tym oparte. No i przysłowie „z jakim przestajesz, takim się stajesz” też świadczy o tym, że sama idea swoje lata ma. 😉
Czytając ten link znalazłem przy okazji zdanie dnia: “ Dogs can talk. One only has to understand the vocabulary.” 😀
Króliku, rosół mam, ale z imbirem. Może być, czy nie odpowiada to Twojej naturze? 😉
Mogę jeszcze służyć eksperymentalnym omletem z tuńczykiem, który na razie jest tylko w zamyśle i jeszcze nie wiem, w jaki sposób zamierzam go wykonać, ale jakoś dziwnie wierzę w to, że będzie dobry. 😀
A te bariery handlowe między kanadyjskimi prowincjami mnie zaszokowały. 😯 Nigdy bym na to nie wpadł, że coś takiego w obrębie jednego kraju może istnieć.
Całe szczęście, że jako szczeniak mam jeszcze tyle czasu na naukę. 😉
Jak najbardziej z imbirem. Szczegolnie leczniczy.
Mogę nawet świeżej mięty dorzucić, bo o dziwo jeszcze nie przemarzła 🙂
Wysłuchałem właśnie w wiadomościach bardzo ładnej riposty świeżego niemieckiego ministra spraw zagranicznych, Guido Westerwelle, na pytanie, czy jego ujawniony homoseksualizm nie przeszkodzi mu w sprawowaniu funkcji, zwłaszcza w kontaktach z krajami, gdzie homoseksualizm jest uważany za przestępstwo i karany nawet śmiercią. Westerwelle odpowiedział na to, że są kraje, w których kobiety są uciskane i nie mają nic do gadania, ale to nie przeszkodziło Niemcom wybrać sobie Angeli Merkel na urząd kanclerski. 😀
imbir tak ! mięta tak! tuńczyk nie!!!!!! nie podoba mi się reklama jak mrówka skacze na papier toaletowy 🙁 powinien być dalszy ciąg jak wstaje i coś tam. Za każdym razem denerwuję się że się zabiła. To takie niemiłe 🙁 Bobiku dziękuję za możliwość zaprotestowania !!!
szczerze wyznam że sprawy orientacji seks.. są tematami zastępczymi. Miłość jest zawsze budująca. A tej mrówki to chyba nie lubią :). Idę dalej tyrać !
Ależ oczywiście, że różne takie jak śmiech czy smutek są zaraźliwe i to jakoś się rozumie samo przez się ale otyłość? To mi się bardziej kojarzyło z przyzwyczajeniami do takiej lub innej diety.
Tu w koszyczku utycie mi nie grozi, smutek też nie, a śmiech i pogoda bardzo się przydają i chętnie się nimi zarażam.
No wlasnie, Wando, otylosc tez mnie zafrapowala. 😉 A w ogole to cenie sobie to badanie z Framingham, bo czasem rzeczywiscie potwierdza ono nasze intuicje, a czasem jednak podwaza lub odkrywa zaskakujace fakty (na przyklad, ze otylosc jest bardziej zarazliwa u przyjaciol tej samej plci). Zas chec do sprawdzania, czy ogolnie przyjete poglady zawsze odzwierciedlaja rzeczywistosc jest dobrym cwiczeniem w zdrowym realizmie. I tak jak Bobik uwazam, ze instynkt rywalizacji jak najbardziej istnieje i jest motorem wielu ciekawych zjawisk, nie wszystkich wcale nie niepozadanych. Tyle, ze dobrze, ze wracamy do rownowagi, pamietajac o istnieniu i waznosci instynktu wspolpracy (tak zreszta to ujmuja bardzo w sumie trzezwi ekonomisci, o ktorych wspomnialam). No i zgadzam sie z wszystkimi uwagami Krolika co do bankowosci (Kroliku, zdrowiej)…
Bobiku, swietna odpowiedz pana ministra. 🙂
Guido W. – klasa!
A ja to bym chciała metodą indukcji załapać szczupłość Mamy Bobika… Tylko jak to zrobić na taką odległość, bo pewnie wirtualnie się nie da 🙄
Rosół z imbirem – yes, yes, yes! Odkryłam dzięki koleżance, która poczęstowała mnie czymś takim. Było to oparte na mięsie kurczaczym, ale miało też dużo warzyw w środku. Ja z kolei, zainspirowana tym, ostatnio wykombinowałam taką wegetariańską zupkę: pokrajane na drobne kosteczki ziemniaki, seler, pietruszka i do tego świeży imbir w kawałeczkach, sól i biały pieprz do smaku, nawet trochę kminku, a na ostatnich parę minut wrzucony por, na tyle, żeby pozostał chrupki. Można zabielić jakoś czy posypać parmezanem 🙂
Ta zupka Doro brzmi nadzwyczaj smacznie. Dodam tylko, ze mozna korzen imbiru znakomicie przechowywac w folii w zamrazarce,
Może ta szczupłość rzeczywiście się indukuje, bo u nas w domu mama wprawdzie najszczuplejsza, ale i pozostałym do nadwagi raczej daleko. 🙂
Z zupek jarzynowych to ja bardzo lubię taką bardzo prostą, azjatycką wersję, w której drobno pokrajane jarzyny i grzybki mun gotuje się 1-2 minuty w rosole (albo wywarze z jarzyn w wegetariańskiej wersji) przyprawionym sosem sojowym, cytryną, imbirem i takimi tam. Urok tej zupki jest w tym, że tak krótko gotowane jarzyny są al dente, nie glamdziate, pełne smaku, no i witamin tylu nie tracą.
No właśnie. Takie lubię. Mniam.
Wielokrotnie zastanawiałam się, co ja tutaj robię? Teraz już wiem 😀 Ja się tutaj indukuję 😀
Ja tez lubie chrupkie warzywa. A dzisiaj do lunchu mielismy tez chrupkie popodums, bo wczoraj w ramach prawie wzywania karetki, zrobilismy ich przeogromna ilosc. Z chutney bardzo dobre (chutney zreszta tez sie swietnie indukuje). 🙂
Niektorzy roznie rozumieja angielskie slowo „emergency” (tu o czlowieku, ktory wykorzystal limit darmowych minut w telefonie komorkowym, a dalej chcial podazac po linii swoich zainteresowan – telefony na pogotowie sa w USA za darmo z kazdego telefonu, do agencji towarzyskich zas nie). 😉
http://www.huffingtonpost.com/2009/11/16/joshua-basso-man-arrested_n_359067.html
Niech on tak dalej indukuje, to będzie dobrze http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,7259923,J__Kaczynski_o_rzadzie_w_Radiu_Maryja__Katastrofa_.html
Haneczko, PP tez sie darmowe minuty skonczyly, wiec zostalo tylko dzwonienie na pogotowie. 😉
Zamienilam dzien na noc, wiec moglam obejrzec glowne wiadomosci amerykanskiej ABC A tam wizyta prezydenta Obamy w Chinach i min. spotkanie na uniwersytecie chyba pekinskim z aktywem Komsomolu, starannie dobranym przez wladze. Mowil do nich o swobodach: slowa, wyznania, dostepu do informacji, a oni sluchali bardzo uwanie, jak mi sie wydawalo. Ale po przemowieniu, ani prezydent ani towarzyszacy mu dziennikarze nie mogli ze studentami porozmawiac, byli odpedzani od studentow przez jakichs panow w cywilu.
Bylo mi bardzio smutno.
Kiedys moze opowiem, jesli jeszcze nie opowiadalam jak oprowadzalam po Nowym Jorku wycieczke komsomolskiego aktywu z Syberii.
To byl szanghajski uniwersytet.
jesień
Też jesień.
Sień jak sień.
Dzień dobry 🙂 I po raz po raz trzeciiiiii… Jesień!
Obiekt aukcji za cenę jesieni kupił Pan Bobik!
Mam nadzieję, że ktoś z Was będzie wiedział, co było obiektem i mi powie. 😀
Co by nie było, to i tak przepłacone…
Ale mimo wszystko chętnie bym wiedział, co kupiłem. Chwileczkę, sprawdzę… nie drapie… nie prycha wściekle… nie próbuje mi ślepiów wydrapać…
Więc w każdym razie nie był to kot w worku. Oczekuję innych propozycji. 🙂
miotła do sprzątania sieni? 🙄
Jeszcze trochę tej jesieni
jakiś miesiąc z hakiem i
zima bielą świat odmieni
znikną szarobure dni
świat choć śniegiem rozjaśniany
oprócz zalet wady ma
kalesony i barchany
będą ci początkiem dnia…
😉
Ogacony wampir 😆
haneczka wcale nie przerażona
bo dzisiaj wampir jest w kalesonach?
już je zdejmuję i zobaczymy
czy rozśmieszamy, czy też straszymy…
🙂
wampir w gaciach mniej się z zimna trzęsie, przez co mniej widoczne ślady na szyi zostawia
Chwilę zeen, bo przez łzy nie widzę 😆 😆 😆
zeen jak Churchill, krew jest, łzy są, jeszcze pot przydałoby się skombinować…
Pół to biedy, gdy się budzisz,
widzisz śnieg, barchany i.
Gorsze, nie ma się co łudzić,
gdy masz barchanowe sny. 🙁
ani strachu, ani śmiechu
jeno żałość…
nici z wampirzej uciechy
przez tę małość…
marność nad marnościami
gdy głębiej zajrzeć w pory,
i bezruch, że czasami
szepniesz: memento mori! 😯
Spokojnie, teraz pora wegetacji. Wiosną, co nie zmarnieje, urośnie 😀
Nie w porach wampira strach
a w kłach!
przy tym przyświeca wampirom dewiza:
zawsze się jakoś można wylizać…
No proszę, a kto tu czasem psom lizusostwo zarzuca? 😆
konkurencja… 🙄
Pies to mordę liże,
wampir niżej…
Szlaban http://wyborcza.pl/1,75248,7260381,Brak_seksu_lepszy_niz_seks.html
Gdy dni z natury całkiem krótkie,
wieczory za to długie,
wychodzi wampir na robótkę,
choć niekoniecznie z pługiem.
Z profesjonalnym uniesieniem
rozorze szyjki zagon,
diabelskim sypnie gdzieś nasieniem
(legalnym, ma paragon).
Gdy tylko coś mu zakiełkuje,
posoką to podlewa,
bo wampir ducha upraw czuje
(z wyjątkiem na „o” drzewa).
I nie zaciągnie na rozprawę
go nigdy nikt sądową,
bo przecież wszystkie czyny krwawe
popełnia on służbowo. 😉
„Każda złotówka dana na Kościół, jest najlepiej wydaną złotówką.”
Nobel z ekonomii jak nic…
Ona nie wydana, ona zainwestowana!
– Matusiu, wydajcie mnie za mąż za Jaśka…
– Córciu, my ciebie zainwestujemy.
A, to przecie staro krześcijańsko tradycjo. Judasz Pona Jezusicka wydoł, teroz na pamiontke wierni złotówki wydajom… 🙄
Oj dana moja dana
złotówka
Dla parafii plebana
i zdrówka 🙂
Czy ktoś może wie, ile lat odsiadki nam grozi za 3 ostatnie komentarze? 😯
Może być podana suma, bez wyszczególniania.
Tylko wielkie potępienie,
niewiele…
lepsze to jest, niż siedzenie
w kościele…
😉
O przepraszam, za 3 z czterech. Instytucja małżeństwa nie jest tak skutecznie chroniona jak uczucia… te… no… religijne, o.
No, fakt. Nie słyszałem o dziewicach konsystorskich w zakresie datków na tacę. Te uczucia religijne są sprawą tak poważną, że nie można ich obchodzić bokiem. 😉
zeen, chyba w kwestii odpowiedzialności karnej za heretyckie treści nie jesteś wystarczająco poinformowany. Na potępieniu się nie kończy. Nawet Dodzie grożą dwa latka za naćpanych apostołów, a co dopiero nam, nędznym niecelebrytom… 😥
Fakt, że dziś za niewystarczający entuzjazm dla poczynań KK można beknąć i to nieźle, ale…
Myślę, że dodowe kłapanie dziobem było głupie nad wyraz, nikt tu chyba by w ten sposób się nie wyraził i z prostego powodu – smaku…
Można powiedzieć – wesoło biesiadowali przy winie, które miało zbawienny wpływ na ich troski….
Co nie znaczy, ze popieram karanie Dody za obrazę uczuć religijnych. Trzeba bronic prawa do głupoty, wszelako nazywając ją po imieniu…
Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem
zwyciężym seksu pogańskie kohorty
i liberała, co na ciele rakiem
narodu, poślem raz a dobrze w czorty.
Darwina zniszczym pomioty szemrane
i zlekceważym sztrasburskie wyroki,
nad oświecenia przebrzydły kaganek
nam średniowiecza wszak milsze są mroki.
Inkwizycyjne poniesiem orędzie,
aż wszystkim wyjdzie ateizm uszami.
Krzyż dla nas żywy, lecz my go nie będziem
pytać, czy aby po drodze mu z nami. 🙄
zeen, jak już na serio, to ja bym bardziej rozumiał ciąganie po sądach za sensowne wypowiedzi, które rzeczywiście w czymś KK czy religii mogą zagrozić (podkreślam: nie popierał, tylko jakoś tam rozumiał). Ale ciąganie za teksty, które są wygłaszane ewidentnie pour épater les bourgeois i właśnie wskutek ich takiego sobie poziomu nadają się wyłącznie do machnięcia ręką? Dla mnie to jest samoośmieszenie do kwadratu, tak samo zresztą jak różne procesy o obrazę Pana Prezydenta, itp. A jak ktoś tak strasznie tego ośmieszenia pożąda, to proszę bardzo, ja mu podam pomocną dłoń i się z niego ponatrząsam. 😉
Bobiku, przypominam Ci co zrobili z Mandelsztamem za wierszyki…. Bede musial sie wszystkiego na pamiec uczyc i powtarzac przed zasnieciem, zeby nie uciekly.
Dzis jest Swiatowy Dzien Prostaty. Wszystkim Solenizantkom zycze wiec moc zdrowia w dniu ich Swieta i duzo tlustych ryb, bo podobno, wedle Amerykanskich badan, fantastycznie zwiekszaja zdrowie Prostat.
Bobiku, ja to samy nieco innemi słowy…
A tymczasem…
Wybrał się Pan Jezus raz do Ojca swego
zatroskany wielce co robią Polacy
nie dostrzega naród ten niczego złego
w tym, że ich modlitwa ustępuje tacy
Ojciec Bóg pomyślał, odpowiedział szczerze:
przymknąć oko trzeba na ichnie ekscesy,
mnie tak nie zależy bardzo na ich wierze,
musisz wiedzieć Synu, to są interesy…
Mordko, mam nadzieję, że zeenowe wierszyki już umiesz. Bo nie podejrzewam, żeby jego wyrok był łagodniejszy. 😉
Prostatom należy jeszcze życzyć obfitości pestek z dyni!
I żeby ich nikt nigdy nie pomylił z prostakami… 🙄
zeen, nie mogłem czytając Twój wierszyk nie wspomnieć, co zrobił Bóg Ojciec, jak syn mu się przechrzcił… 😆
Będę wysyłać paczki, chyba że mnie zamkną za czytanie 🙄
Czytanie i powtarzanie tez zawsze bylo karalne.
A Ty, Bobik, o zeena sie nie martw. Krzywda go z mojej strony nie spotka. Jego wierszykow tez bede sie uczyl i na Kolyme cebule przeciwszkorbutna posylal, jakby co do czego. Moze nawet Organic Spicy Onion Chutney z Waitrose’a. No i sledzie na prostate.
Bobik pod celą Morsem stuka
do zeena, co za ścianą:
na cóż nam było guza szukać?
A tak nas ostrzegano!
Dziś prycza, kibel i suchary,
ach, smętna dola nasza.
Na co nam było, powiedz, stary,
nabijać się z J(j)udasza?
Ucięto nasze pod adresem,
realne też wycieczki.
Została tylko twarz. I pesel.
I paczki od haneczki. 😥
Musi co z prostatą kocią dziś nietęgo
Mordechaj o śledziach, o zbawiennym wpływie,
prostata dla kotów widać jest mordęgą,
skoro tłustych rybek szuka natarczywie.
Biedne koty także problemy miewają
zaś szczególnie wtedy, gdy kiepsko sikają…
PS
Bobiku, nie było mnie chwilę i umknęła mi okazja poznania odpowiedzi na 13:24 – bo pamiętam tylko, jak rabin do Pana Boga ze skargą przyszedł…
Myślałem, że wszyscy znają i pamiętają, ale jak nie, to przytoczę, bo to jeden z pyszniejszych dowcipów. Wspomniany rabin przyszedł do Boga Ojca z prośbą o radę, co ma zrobić, bo syn mu się przechrzcił. Na to Bóg Ojciec odpowiedział: „ty zrób to samo co ja, kiedy mój syn się przechrzcił”. „A co takiego?” -zapytał rabin. „No jak to co?” – obruszył się Bóg Ojciec. – „napisałem Nowy Testament!” 😆
😆 😆 😆
Bobiku, widze, ze rzeczywiscie trzeba isc pakowac paczki dla Ciebie i zeena, bo sama Haneczka chyba nie da rady. Przewiduje dlugi wyrok, bo zadne tam wymigiwanie sie smakiem tu nie bedzie okolicznoscia lagodzaca, a raczej wprost przeciwnie – mozecie byc potraktowani szczegolnie surowo za szerzenie podejrzanych wartosci elitarnych, podkopujacych zdrowy trzon tradycyjnej slodko-merezkowej estetyki, ktora tak dobrze sluzyla nam od pokolen. 😉
Nie czytałem! Mam zamknięte oczy! Nie będę odkrywał głębokich warstw tego dowcipu, gdyż świadomy jestem odpowiedzialności karnej. Jestem spokojnym obywatelem i proszę mnie nie deprawować!
😆
Swiete slowa, zeen, swiete slowa. Nie chce wchodzic w intymne szczegoly, ale z sikaniem rozne zdarzaja sie perypetie, konczace sie wizyta u weterynarza i narzekaniem Starej dlaczego tak drogo i jeszcze jakims mamrotaniem o „puszczaniu z torbami”. Ja jesli puszczam, to tylko na torby plastikowe rzucone na podlodze w kuchni.
Znacznie bardziej wole terapie ludowa: esensjonalny rosol z bazanta (lub kury) z duza, DUZA iloscia ugotowanej w nim pietruszki (naci i korzenia). Smaczne, zdrowe i moczopedne. Kazdemu polecam.
Czytam zachłannie 😆 Poproszę jeszcze trochę deprawacji, na drugą nóżkę 😆
Mordechaju, jeszcze zostaje tradycyjne ziolo indianskie pod nazwa Saw Palmetto – z tym ze nie wiem jak sie zapatrujesz na ziola inne niz waleriana. 😉
Patrzcie Państwo!
Niejeden runąłby pod ciężarem napisanego, a haneczka ma na jednej nóżce i prosi o dociążenie!
To jaka ta nóżka, kurna, musi być 😯
😆
Haneczkę widzę jak wróżkę
smukłą i wiotką niebogę,
bierze to wszystko na jedną nóżkę
Ale jak mały cygan nogę… 🙂
Podrzucam na pobliski temat esej Michala Glowinskiego, jesli ktos go jeszcze nie zdazyl przeczytac.
http://wyborcza.pl/1,97782,7251866,Retoryka_nienawisci.html
Choć grożą mi drobną przebieżką
w kierunku pomieszczeń bez słońca.
ja słodki moherek z mereżką
opiewać mam zamiar bez końca!
Moherek nie tylko wszak bazą
i wiernym rydzyjka jest echem,
on także dla ducha oazą,
od znanych miazmatów oddechem!
I jakiż prawdziwy esteta,
patriota-wielbiciel oberka,
czy polska, uczciwa kobieta
obejdzie się dziś bez moherka?
Dam zęby przerobić na chwiejne
i siedzieć też pójdę z rozkoszą,
z mereżką moherki kolejne
niech tylko mi w paczkach przynoszą!
zeen, ona centrowa z odchyleniem 😆 Przepona mi pada 😆
No to na trzecią nóżkę, tym razem tragicznie, żeby przepona Haneczki odpoczęła. A ja się muszę na chwilę odkompić, bo mi lekarz ucieknie (o ile już nie uciekł). 😉
Daremne żale, próżny trud,
bezsilne poezyje.
Ojciec R. ma wyznawców w bród
i wszystko to przeżyje.
Niestraszne mu platformy złe,
ni nasze śmichy-chichy,
bo on odłączyć nie da się
od tacy (czy od michy?).
Nie drasną go pociski słów,
nie zmogą kpinek strzały,
bo tarczę ma z w beretach głów,
co twardsze są od skały! 🙄
Mordko, jeszcze trochę, a będziesz powtarzał 24h na dobę 😉
Twardsze od skały, owszem tak,
lecz koniec już tym śmiechom
bo puknąć w nie – i to jest fakt
wzbudzamy silne echo…
U mnie ŻABA a Towarzystwo Koszyczkowe rozbrykało się, że strach 🙁
Paczki, jak paczki, to sie jeszcze da załatwić, ale gorzej, jak będę musiała biegać po sądach za biegłego, żeby Szanowne Towarzystwo bronić, a już od lat tego nie robiłam, nie wiem czy nie wyszłam z wprawy 🙁
Biegły od tego jest, żeby biegać! To wręcz prawo natury. 😎
A z żabami na szczęście podobno jest tak, że zbyt nadmuchane w końcu pękają. Ja sam wprawdzie nigdy nie próbowałem doświadczalnie tego sprawdzić, ale niegrzeczni koledzy opowiadali. 😉
Biedna Jotka w szponach ŻABY…
No, doprawdy, szkoda baby!
Trza by walnąć jakimś głazem
i rozprawić się z tym płazem,
który tak się rozpanoszył,
że od Sejn do Karkonoszy,
od Szczecina aż po Kraków
wyparł orła z serc Polaków. 🙁
Bo jak głową się pracuje
taki proces następuje,
że wśród polskich zalet spisu
coraz mniej patryjotysu. 🙄
No, nieee, żaby prosze nie traktować głazem, ja wcale nie mówiłam, że jej nie lubię. Zajmuje czas, to fakt, ale żeby zaraz głazem!!! A co na to ekolodzy??? A poza tym to patryjotys jak najbardziej, lokalny bo lokalny, ale zawsze patryjotys 🙂
Dobry wieczór,
eksperymentuję – http://www.radiownet.pl/radio/teresa-stachurska-przeglad-nie-tylko-blogosfery/ 🙂
Pozdrowienia!
dobrze ze czytac nie umiem 😮
ominalem wiec te wierszyki swiadomie 😯
paczek wysylac nie bede-jestem chory nie wolno mi nosic
ciezarow 😕
😀
Gdyby ktoś chciał osobiście Panu Prezydentowi dać do zrozumienia, co myśli o jego wypowiedzi w sprawie krzyży w szkole, to może się tu podpisać pod listem:
http://pansiemyli.racjonalista.pl/
Tereso, próbowałem się w tej stronie trochę rozeznać, ale jeszcze nie do końca mi się udało. Ale nic straconego, będę próbował dalej. 🙂
Rysiu, nawet paczki szlugów nie poślesz? 😯 Nie mów, że aż tak Ci nosić nie wolno. 😉
Bobiku,
ta strona to Radio, któremu na imię WNET. Publikacje mogą być tekstowe (to co np ja zrobiłam), audio, video.
Dzieki, Bobik, za linke.
Rzucilem wszystko (rozmyslania kanapowe o Kocie Schroedingera) aby wyslac list i podac dalej do podpisywania wsrod Znajomych i Przyjaciol Kota. 😈
Nie jestem zachwycona towarzystwem na tym wnecie 👿 To radio zrobione przez Skowrońskiego z poplecznikami, kiedy szurnięto go z Trójki. Niestety właśnie do Trójki wrócił, by ją spisić na nowo. A tam, gdzie jest np. Cejrowski, nie chce mi się przychodzić. Nie wiem tylko, co w tym kontekście robi zacna instytucja austria.info.
Tez bylam troche zszokowana ze na swa wizytowke daje Cejrowskiego, of all people 🙁
Doro, a wiesz cos o tych racjonalistach.pl?
Zalozony przez mojego kolege redakcyjnego Andrzeja Koraszewskiego, dziennikarza, spolecznika, fajnego czlowieka.
Dziekuje, Heleno. Bede tam przynajmniej zagladac.
cieplo !!!
brykam do S-Bahn 😀
Bobiku,jedna paczuszke na tydzien,bnajmniej i owszem 😀
Teresy link do „Radio” otworzylem i po oczach dostalem
Cejrowskim,mam wiec podobne do Heleny i Pani Kierowniczki
uczucie
nie dotykam niczego co stalo,lezalo lub tylko bylo w obecnosci
pana Cejrowskiego-to kwestia smaku
ktoś tu mówi o Cejrowskim??? dziękuję, postoję, nie jestem zainteresowana 🙁
No to chory jesteś Rysiu czy zdrowy? już wzbudziłam w sobie głębokie pokłady współczucia i co? nadaremno? S-Bahn’ami się wozisz?
Bobiku, na paczki ode mnie możesz liczyć, ale żebym trucizne miała Ci w nich podsyłać? no nie wiem 🙁
zdrowy!!!!!!!!!! jotko,zdrowy
wspolczucia serdecznego lasy nieustannie,dziekuje! 😀
spacerowo
Dzień dobry 🙂 Pojawienie się o tak wczesnej porze na blogu i w życiu nie wróży mi na ogół nic dobrego. 😉 I rzeczywiście, dzień dziś będę miał dosyć zalatany. 🙁
No, wiem, że latający pies to pewien wybryk natury. Ale latający Holender to niby nie? 😆
To WNET wczoraj mi się w ogóle otworzyć nie chciało i myślałem, że dziś spróbuję w innej przeglądarce, ale Cejrowski i Skowroński to rzeczywiście nie są najlepsze, czy szczególnie zachęcające wizytówki. 🙁 I jakoś w ogóle nie potrafię sobie wyobrazić, żeby Teresie z Cejrowskim było po drodze.
Tereso, może w natłoku swoich licznych zajęć nie zwróciłaś uwagi na to, kto tę imprezę firmuje?
Jotko, Ryś wspominał, że ze względu na stan zdrowia nosić nie może, czyli nie jest chory obłożnie, a obnośnie. Wobec tego ma pełne prawo obnosić się z tym w S-Bahnie, nie tracąc niczyjego współczucia, na które jest tak łasy. 😆
foma, u mnie nawet przymusowo-spacerowo. 🙄
Niewiele wiem o Skowrońskiem, Cejrowski zaś „nie moja bajka”. Radio WNET mieni się społecznościowym czego dowodem dla mnie jest, np strona Ewy Wiktorii Redel – http://radiownet.pl/radio/tygiel/ . Polecam tekst o konsumpcji 🙂
Jeśli trafiłam pośród groźnych ludzi to może powinnam pokopiować swoje notki zanim mnie eksmitują, albo będę musiała uciekać. Na pamiątkę…
Tereso, rzecz na samym początku nie w tym, czy Cię eksmitują, bo nie ma co z góry tego zakładać. Problem jest raczej w tym, że jak od razu po reakcjach na blogu było widać, Cejrowski jest pewną „marką”, nieobojętną ideologicznie i przez wiele osób fatalnie kojarzoną. Jeżeli on firmuje jakieś przedsięwzięcie, to dołączenie się do tego robi się również nieobojętne ideologicznie.
Ja wiem, że Cejrowski nie jest z Twojej bajki i od razu dałem temu wyraz, ale jest w necie mnóstwo osób, które tego wiedzieć nie będą i zobaczywszy Cię w jego towarzystwie uznają, że podpisujesz się pod jego poglądami.
Inicjatywa tego radia może być społecznościowa, ale jeżeli rodzaj patronatu nad nim obejmują politycznie jednoznacznie kojarzone osoby, to niestety, ma to wagę jakościową i może zniechęcać od razu, na wstępie.
Może masz rację Bobiku, a może najciemniej pod latarnią 🙂 ❓ Napisałam tam parę notek i nic się nie dzieje. A i dziać się wiele nie może, bo miejsca na komentarze nie przewidziano, pewnie jak w radiu. Może moje notki przysłużą się – użyję wielkiego słowa – demokracji? Nie zamierzam ukrywać się ze swoimi przekonaniami
Ten blog – http://balsamlomzynski.blox.pl/2009/11/400-La-petite-apocalypse.html znasz? Znacie Państwo?
Ruszam biegiem w teren, ale wcale nie będę miał za złe, jeżeli będziecie się dobrze bawić beze mnie. 😀
Teresko, ja ilekrioc natrafie na balsamlozynski, czytam zawsze z przytjemnoscia i rozbawieniem. 😆
A ja dzis z rana jestem zbudowana ta wiadomostka:
http://podgladaniechin.blox.pl/2009/11/Co-sie-spodobalo-Chinczykom-w-Obamie-Ze-nosi-sam.html
Wydaje mi sie, ze takie male zdziwienia („OBAMA SAM SOBIE NOSI PARASOL?”) otwieraja czasami jakas klapke w mozgu i przez te klapke zaczyna sie wdzierac rzeka.
Czy pamietacie u siebie taki moment malego zdziwienia?
Bo ja pamietam kilka, ale dopiero po przyjezdzie do Ameryki: odnotowanie jak sie ubieraja i nosza stare kobiety, pochod uczniow z transparentami protestujacych przeciow planom zamkniecia szkoly, zdjecie Andy Warhala towarzyszace artykulowie o nim w magazynie NYT .
http://podgladaniechin.blox.pl/2009/11/Co-sie-spodobalo-Chinczykom-w-Obamie-Ze-nosi-sam.html
Powtarzam linke, bo mi nie wyszla za pierwszym podejsciem.
Helenko,
ledwie parę tygodni temu trafiłam po raz pierwszy na wpis autorstwa balsamlomzynski, a Jego blog już w czołówce rankingu blogów politycznych . I jeszcze syna ma zdolnego, co się okazało w komentarzach do bieżącego wpisu.
Dodatkowo na kontrowersje.net (filia blogu, że tak powiem) przedostatni wpis balsamlomzynski miał około 700 odsłon, w pierwszą dobę – 400.
Za rok może balsamlomzynski być najpopularniejszym blogerem w Polsce?
Walka o pokój – http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=16111
Raz, dwa, trzy, proba mikrofonu: Arcyksiaze Ferdynand wraz z Malzonka zlozy dzis oficjalna wizyte w Sarajewie… Zaczynamy.
Dzien Dobry! Tu wasz specjalny sprawozdawca z najwazniejszegoi dnia roku w brytyjskim zyciu politycznym – uroczystym otwarciu Parlamentu przez Monarche i odczytaniu w Izbie Lodrow legislacyjnego programu Rzadu Jej Krolewskiej Mosci na najblizsze sesje, tym razem, szczegolnie wazna, gdyz ostatnia przed najbliszymi wyborami powszechnymi.
Od czasu wstapienia na tron Krolowa otwiera Parlament juz po raz 56-ty, wasza sprawozdawczyni oglada to bodaj po raz dwudziesty i za kazdym razem jest poruszona ta spektakularna ceremonia, ktorej kazdy element ma przypominac obywatelom, dawniej poddanym, dlaczego ta demokracja jest taka wlasnie, a nie inna, jak ewoluowala, jaka role w zyciu Panstwa odgrywa Izba Gmin, jaka Izba Lordow i czym jest polityka historyczna w jej najlepszym wydaniu.
Zanim JKM postawi wdzieczna stopke w Palacu Wetminsterskim, siedzibie Parlamentu, jego piwnice sa starannie przeszukiwane – od ponad trzystu lat, aby sie upewnic, ze nie ukrywaja sie w nim jacys spiskowcy, gotowi zaplanowac jakis nowy Spisek Prochowy. Potem jeden z poslow z Izby Gmin jest „porwany” w charaktwerze zakladnika i przewieziony do Palacu Krolewskiego, na wypadek, gdyby trzeba bylo go wymianiac na Monarche.
I teraz dopiero zaczyna sie pompa, ktora sie zakonczy odczytaniem przez krolowa planow rzadu na najblizsza sesje.
Najpierw przed gmachy Parlamentu zajezdza karoca, z ktorej wynoszona jest panstwowa korona (wkladana tylko na te okazje i na koronacje nowego suwerena), berlo, inne insygnia wladzy. Caly dziedziniec przed P.{arlamentem zapelniopny jest konnymi yeomenami – zolnierzami w czerwonych tudorowskich kabatach, niezmiennych od czasu Henryka VIII . Zajezdzaja inne karoce przewozace lorda chancellora, czlonkow rzadu, opozcji, wyzsze duchowienstwo wszystkich wyznan, reprezentowanych w Izbie Lordow.
Lordowie sa juz zebrani w swojej izbie, poslowie w swojej. Wreszcie sluchac werble i zajezdza karoca z monarchinia, ktora wysiada ubrana na bialo, w dlugiej sukni z biala peleryna, w nieduzej koronie wysadzanej brylantami.
Krolowa prowadzona jest do przebieralni krolewskiej w Parlamencie, gdzie zmieni korone ( na wysadzana trzema tysiacami szlachetnuch kamieni) i nieco wyliniala peleryne z dlugim trenem – z gronostajow i brokatu. O tych gronostajach tradycyjnie w prasie dyskutuje sie odkad siebie pamietam – krolowa jest od dawna namawiana do zmany na nowe (rosyjskie), ale ona sie na to nie godzi, z usznowania uczyc przeciwnikow noszenia prawdziwych futer. Moze z latami powstanie nowy zwyczaj odzierania Monarchy z wylinialych gronostajow i wkladania na jej ramiona sztucznych. Tymczasem sie jednak na to nie zanosi.
Kiedy Krolowa sie przebiera, wszyscy czekaja na pojawienie sie urzednika parlamentarnego, zwanego Czarna Laska, Black Rod – od hebanowej laski jego urzedu.
Black Rod udaje sie z Izby LOrdow do Izby Gmin, ale kiedy juz dochodzi do drzwi, krzyczac wszystkjim zebranym na korytarzach widzom: Czapki z glow, obcy! – drzwi do Izby Gmin sa z trzaskiem zatrzaskiwane mu przed nosem – znak supremacji tej izby nad Lordami. Black Rod trzykrotnie uderza laska w drzwi, ktore ponownie sie otwieraja i Czarna Laska oglasza: Monarchini nakazuje wszystkim Panstwu natychmiastowe stawienie sie przed jej oblicze w Izbie Lordow!
Wtedy rusza pochod poslow – premier i przywodca opozcji ida razem, rozmawiajac z obojetnymi minami, aby podkreslic, ze ida z wlasnej woli, a nie dlatego, ze im kazano. Za nimi reszta. Beda sie tloczyc przy sciananch w Izbie Lordow, gdyz usiasc im nie wolno w tej izbie.
Krolowa juz jest na tronie, zlotym, osiemnastowiwcznym, w tych gronostajach i koronie. Prtzewodniczacy Izby Gmin wrecza jej program, ktory odczytuje. Wszysxcyu musza go wysluchac w milczeniu – okrzyki, zadne oznaki aprobaty czy dezaprobaty nie sa dozwolone, choc i do nich doszlo raz pare lat temu, kiedy rzadzaca Partia Pracy postanowila zlikwidowac nadawanie tytulow dziedzicznych. Bylo to bardzo zle przyjete przez obserwatorow.
Odczytywanie programu nie trwa dluzej niz 15 minut, krolowa po przewbraniu sie, opuszcza Palac Westminsterski i w wielkim pospoechu uidaje sie do wlasnego palacu, aby jeszcvze raz przebrac sie – w cywilny stroj i pedzic na wyscigi konne, ktore tego samego dnia otwoeraja sie w Derby i kibicowac wlasnym koniom. Porwany zakladnik jest wypuszczony z Palacu Buckongham z chwilka kiedy wiadomo, ze monarchini bezpiecznie dotarla do wlasnego domu.
A Parlament udaje sie na debate na temat programu rzadu JKM.
Do uslyszenia. Poszukam zaraz zdjec.
Moj ulubiony moment z ceremonii otwarcia Parlamentu: Black Rod wali hebanowa laska w zatrzasniete mu przed nosem drzwi Izby Gmin.
Sorry, Tu. Zapomnialam wkleic:
http://www.flickr.com/photos/uk_parliament/2713158487/
Gronostaje:
http://www.flickr.com/photos/uk_parliament/3072091960/
Procesja z Izby Gmin do Izby Lordow:
http://www.flickr.com/photos/uk_parliament/2713158495/
Poslowie z nizszej izby tlocza sie w Izbie Lordow.
Tegorioczne przemowienie JKM trwalo nieco ponad siedem minut.
http://www.flickr.com/photos/uk_parliament/3093007842/
Heleno,
dzięki, to naprawdę miło, że to wszystko dla nas opisałaś i zilustrowałas zdjęciami 🙂
Heleno, jesteś cudowna 😀
To bardzo barwne, dzieki
Dla mnie jedna z takich klapek byl zakaz wystawiania szopki bozonarodzeniowej na placu przed siedziba zarzadu miasta.
😆 😆 😆
Czy moge sie przyznac do chuliganskiego wybryku?
Nikt mnie nie wyda?
Bobik mnie nie wyrzuci dyscyplinarnie z Blogu?
Nikt na mnie nie nakapuje?
To powiem, ale w najglebszej Tajemnicy 😈
Pod najnowsza notka Betonowego Terlika umiescilem pod dobrze zawoalowanym pseudonimem wczorajszy Utwor Bobika „Tylko pod krzyzem…”
Z wrazenia zapomnialem dodac autora, ale zaraz sie poprawilem i podalem, zeby nie bylo na mnie.
Ciekaw jestem jak dlugo to wytrwa na blogu.
😈 😈 😈 😈
To bylem ja, a nie Stara. Juz sie gubie w tych nickach.
Heleno, zawsze lubilam ogladac te ceremonie. Dzieki! 🙂 A swoja droga to wlasnie ukryte warstwy tej ceremonii, nawiazujace do wydarzen sprzed setek lat, wskazuja niestety na to, ze demokracja jest troche jak angielskie trawniki – wystarzcy strzyc i podlewac, tyle ze najlepiej przez chociaz kilkaset lat. 😀
Mordechaju, widze, ze nie proznujesz i jestes Bardzo Pracowitym Kotem. 😀 Zaczelam sie zastanawiac co wlozyc do tych paczek, zeby zawartosc odpowiadala zainteresowaniom odbiorcow, a jednoczesnie nie zostala przechwycona przez wladze wiezienne. I wyszlo mi, ze koniecznie alkohol i mieso, ale ze wzgledu praktycznych (brak lodowek w celach, bo to nie wiezienie dla przestepcow finansowych) mieso pod postacia suchej kielbasy, ewentualnie beef jerky (takie wiory wysuszonego miesa), a alkohol nie w butelkach, a pod postacia chusteczek higienicznych, ktore mozna sobie spokojnie wysysac. Nikt nie moze zakwestionowac tego ostatniego artykulu, bo przeciez mamy epidemie grypy. 😉 Moze tylko zastanawiac ogromna ilosc tych chusteczek, podobnie jak swego czasu moich Rodzicow i ich sasiadow zastanawialy ogromne ilosci butelek wody brzozowej kupowane przez jednego z okolicznych alkoholikow w pobliskim kiosku „Ruchu”…
Wando, racjonalista.pl ma czesto ciekawe teksty (choc ich poziom jest czasem nierowny), ale moze Cie zainteresowac blog prof. Tadeusza Bartosia, bylego dominikanina, obecnie nadal wykladowcy filozofii i teologa, tyle ze liberalnego. Tu podaje link do jego blogu, ostatni wpis na temat obecnosci krzyzy odsyla do ciekawego wywiadu, jaki Bartos udzielil Radiu Tok FM. Lubie styl jego argumentacji, bo jest poparty duza znajomoscia historii Kosciola i jego teologii, a przy tym ma swietna znajomosc retoryki (podobnie zlinkowany prof. Glowinski z ostatniej Swiatecznej), wiec slucha sie go naprawde z duza przyjemnoscia.
http://tadeuszbartos.blog.onet.pl/Krzyz-w-szkole,2,ID394376042,n
Mordko, rzuciłeś perłę… 😕
Noooo! Woda brzozowa wraz z odwirowanym klejem do zlepinia samolotow oraz bodaj plynem od pocenia nog, sluzy, jak kazde dziecko wie, do produkcji koktajlu „Lza Komsomolki”. A moze byl to „Duch Genewy”?
Chyba rzucilem, haneczko. 👿
Ale nie zaluje.
Nie nadążam 🙁
ręce mam całe w odciskach od kielni, uwalanam zaprawą murarską i ledwie dysze śpiewając: „niech się mury pną do góry” 🙂 mury UTW, of course 🙂 niech kto chce dywaguje ile chce nad burzeniem, a ja wolę budować, a co!!!
Inauguracja odbędzie się 13 lutego – 13 na przekór przesądom i jako zadatek i zapowiedź niepoddawania się stereotypom, uprzedzeniom i innym takim 🙂 no to lece dalej mieszać zaprawe 🙂
Jotko, beda o Tobie filmy dla dzieci robic – „Jotka Budowniczy”. Gratulacje. 🙂
Mordechaju, rzuciles perle przed wiadomo kogo, ale pamietac nalezy, ze perly powstaja z draznienia, wiec czemu nie maja same choc troche draznic? 😀 A co do koktajli, to juz tam Bobik cos ciekawego po miczurinowsku wymysli, bo i tak przeciez nigdy nie trzyma sie tradycyjnych przepisow… 😉
Z dlugiego maila Grzesia, mojego dawnego (bardzo lubianego) kolegi z pracy, ktoremu tez wyslalam wczoraj list z racjonalisty.pl:
„A co do krzyzy – cos mi sie wydaje, ze to sa juz ostatnie podrygi ludowego katolicyzmu. Lud sie coraz glebiej wypina i ateizuje. Nie zeby zaraz zmadrzal, tylko nowa generacja ma nowe rozrywki – piwa z pieciu kontynentów, iPody z halasem, dvd z hollyglupem, 65 telenowel w telewzierniku, broadband z pornolami i ociekajace krwia GameStations. Nie mówiac juz o codziennych igrzyskach na arenie w sejmie i sparringu Kaczora z Donaldem.
Nie powinienem tego mówic, ani tym bardziej pisac, ale ja ich mam gleboko w dupie. Zreszta to wynika z mojej humanistycznej tolerancji – niech sobie zyja jak lubia, póki tylko pluja i nie robia nikomu krzywdy. A jak umiejetnie pluja racjonalisci, w zawody z katolikami, to sobie poczytaj w dopiskach pod tym listem do Kaczora.”
Rzeczywiście, Moniko, świetnie się słucha. Niby nic odkrywczego, wydaje się, że tak powinno być. Swoją drogą im więcej różnorodnych wyznań tym bardziej zrozumiałe i naturalne jest pozostawienie szkoły jako terenu bez dominacji jednej religii. Polska się otwiera, ten proces jeszcze potrwa, ale z wielu wypowiedzi sądzę i mam nadzieję, że dojdzie do takiego stanu spokojnego otwarcia, oddzielenia co religijne od tego co świeckie i poszanowania a nie podporządkowania inaczej myślących.
A teraz zaczynam się wczuwać w nastrój Thanksgiving. Jak co roku u nas zaczyna się pewnego dnia, kiedy na stole pojawia się zupa dyniowa. I to właśnie nastąpiło wczoraj. 🙂
No i jak ja teraz mam tyle naraz doczytać, nie mówiąc już o dopisywaniu? 😆
Chyba jednak zacznę od herbaty, a potem po kawałku, po kawałku… 😉
Niezły ubaw z tym wrzuceniem przez Mordechaja perły do Terlika! 😆 😆 Na temat „jak długo to powisi” mam pewną teorię, którą najlepiej ilustruje znane pytanie, ile razy oficer carski (w innych wersjach Francuz, Niemiec, itd.) śmieje się z dowcipu. Pierwszy raz jak usłyszy, drugi raz jak mu ktoś wytłumaczy, trzeci raz jak zrozumie. 😉
Bobik, wzmocnij sie herbata na wolnosci, poki jeszcze mozesz. 😆
Wando, Bartos jest naprawde intelektualnie rygorystyczny, a przy tym umie to wyrazic w przystepnej dla wszystkich formie, totez regularnie z przyjemnoscia go czytuje. Mnie, gdy sluchalam tego swietnego wywiadu, jeszcze chodzilo po glowie, ze przeciez edukacja publiczna to jednak w pewnej mierze miejsce, gdzie wszystkie dzieci przebywaja przymusowo, chyba ze rodzice stac finansowo na to, zeby je wykupic i poslac do szkoly prywatnej (tu zreszta dochodzi problem, czy w poblizu jest szkola prywatna odpowiadajaca swiatoplogadowi rodzicow). Dlatego takze szkola powinna byc neutralna swiatopogladowo, zwlaszcza, ze w demokracjach, w ramach wolnosci religijnej, kazdy moze w prywatnym czasie i zakresie edukowac dzieci w religii lub swiatopogladzie, ktory jest mu najblizszy.
A u nas tez juz powoli zbieramy sie do Thanksgiving. Zupa dyniowa tez juz byla, a wczoraj maz przy okazji zakupow kupil skladniki do nadzienia do indyka (zdarzalo sie, ze tuz przed swietami juz jego ulubione bylo wykupione, wiec teraz zawsze kupuje profilaktycznie, i wczuwa sie w polska historie z brakami na rynku). 🙂
Toz moge zawsze, Bobiku, powtorzyc. Korona mi z glowy nie spadnie. Skoro i tak jestem zalogowany.
Zupa dyniowa to jedna z niewielu potraw, które, niestety, zawsze jestem skłonny oddać w dobre ręce. Najchętniej zresztą w zamian za dodatkową porcję indyka. 😉
Ale to wszystko tylko rozważania teoretyczne, bo resztę życia i tak ponoć spędzę o chlebie, wodzie i jakichś tam suszonych wiórach. 😥
O, proszę! Mordka już zadba o to, żeby prokurator mnie nie przeoczył. 🙄
Zupa dyniowa z dodaniem imbiru i kolendry, z solidna garscia usmazonych orzechow piniowych do kazdego talerza, robi Stara jak jest w dobrym humorze dla E., ale sama nigdy nie tknie.
Moje przygotowania do Thaksgiving zaczely sie kiedy przywiozlam z Ameryki zakupione w supermarkecie dekoracyjne ususzone miniaturowe kukurydze, leza w obszarpanej glinianej 200-letniej misce, kupionej na bazarze w Andaluzji.
Musze jeszcze pojechac do Richmond i sprawdzic czy w tym cudnym sklepie kwiatowym, o ktorym kiedys pisalam, sa juz miniaturowe, dziwacznie pobarwione dynie („glowa sultana” moja ulubiona! tak wyglada: http://www.humeseeds.com/sqsh_tt.htm ) . Na Florydzie bylo pelno za grosze, ale nie chcialo mi sie wozic.
Kupuje caly bukiet takich roznoprodnych dziwacznych dyn i one mnie strasznie ciesza kiedy na nie patrze.
U nas tez takie wlasnie dynie i squashes, oraz suszona kukurydze kupujemy na pobliskiej farmie (zamknie sie dopiero po Thanksgiving).
Bobiku, Mordka dobrze o Ciebie dba. 😉 Ale skorygowalabym Twoje pesymistyczne oswiadczenie, ze czekaja Cie wylacznie chleb, woda, i suszone wiory (miesne zreszta). W gre wchodzila takze woda brzozowa i alkohol w chusteczkach uzywany do dezynfekowania rak. Zreszta to wszystko pod warunkiem, ze prokurator chociaz przy trzecim podejsciu zalapie… 😉 Dlatego jednak – optymistycznie – podesle Ci kawalki pieczonego indyka, gdy sie juz u nas pojawi (zywe, niepieczone, mamy codziennie w ogrodzie, takze do Twojej dyspozycji, z tym ze uprzedzam, ze duze z nich ptaszyska). 😀
Bardzo Smutny Wierszyk pod tytułem „Na uwięzienie Bobika” 😥
A w tej celi pustej i chłodnej
pewnie będą mnie morzyć głodem.
Cóż mi wtedy niebo pogodne,
że tak rzucę tu mimochodem? 😥
Już za chwilę Rydzyk z Terlikiem
wyprowadzą bez słowa z domu.
Nic protesty nie dadzą, krzyki,
nikt nie będzie umiał mi pomóc. 😥
Ach, posiedzieć nie będzie ciężko,
chociaż spacer – minut trzydzieści,
ale pewnie odbiorą mięsko,
a to bardzo smutne są wieści. 😥
Na skowronka przerobią sowę,
zafundują dni nienażarte,
trzeba będzie wysilać głowę
i wspominać tęsknie dań kartę. 😥
Trudno, Terlik niech sobie pęknie,
ja mu w oczy śmiał będę się śmiało,
aż się może zadziwi i zlęknie…
E, nie… raczej przez łeb da mi pałą. 😥
Bobik, sprzedam ostatnia miske z Andaluzji, a dostarcze Ci do celi Laptoka.
Jesli Twoja katorga bedzie owocowala takimi wierszami, to pomysl jak zyska na tym polska literatura!
A ze spaxcery krotkie? Bedziesz mial wuiecej czasu na pisanie.
O jedzonko tez sie nie martw.
Lubisz kawior lososiowy?
Rzeczywiscie, Bardzo Smutny Wiersz, Bobiku. Taka to jest rozmowa finezji z palujacymi. 🙁
Moze chociaz gdzies kiedys na pocieche napiszesz o Komitecie Na Rzecz Uwolnienia Bobika, ktory by sie zaraz zawiazal i nie spoczal, dopoki Bobika by nie uwolniono… Mordechaj juz Ci organizuje niezbedny do zycia lososiowy kawior. 😉
Owszem, bardzo lubię łososiowy, ale jeszcze bardziej, jak te łososie nazywają się bieługi albo jesiotry. 😆
Obawiam sie, przyjacielu, ze bedziesz musial zadowolic sie lososiowym. Bo tylko lososiowy mam w zasiegu lapy.
That’s the spirit, Bobik. 😀 Mordechaj niech sie nie wymiguje, ze tylko lososiowy ma w zasiegu lapy. Chciec to moc, zwlaszcza dla Przyjaciela w Potrzebie. 😆 Homary z Maine tez moga byc? 🙂
Aktualne zdjęcia – http://wyborcza.pl/duzy_kadr/1,97904,7266925,Krolowa_brytyjska_w_brytyjskim_parlamencie.html?utm_source=Nlt&utm_medium=Nlt&utm_campaign=4254142
No cóż, darowanemu łososiowi nie zagląda się w ikrę. 🙄
A jak już jesteśmy przy kulinariach, to zastanawiam się właśnie, co zrobić na kolację. Mam somosy (gotowce, ale bardzo smaczne), tudzież wspaniały, ostry dip ogórkowo-paprykowy (przymówiłem się, bo smakuje toto rrrewelacyjnie) od klienta-Palestyńczyka, ale to mi trochę mało. Co by tu jeszcze do tego pasowało?
A propos klientów, dziś mi przybył nowy, Sikh, a ponieważ z nimi nie jestem za bardzo obeznany, to od razu zapytam Monikę, czy na coś szczególnego powinienem zwracać uwagę? A przede wszystkim, czy któreś z zachowań dla nas całkowicie normalnych jest dla Sikhów niewłaściwe, albo wręcz nie do przyjęcia?
Taka informacja czasem przed grubymi wpadkami może uchronić. 🙂
Homary z Maine zaadoptuję od zaraz! 😆
vitajcie! Tereso piękne zdjęcia.!! Królowa tez jest piękna. To ciekawe, że tak lubimy ceremonie. Ludzie, którzy zajmują się tak zw. wizerunkiem dobrze o tym wiedzą. Mnie jednak zastanawia fakt, że zawsze dajemy się na to nabrać. Dochodzę do wniosku z oporami mimo wszystko, że dla człowieka najważniejsze jest to co widzi. Przynajmniej w początkowym stadium zdarzenia. 🙁 To dla mnie smutny wniosek.
Wysylam do adopcji. 😆
Co do Sikhow, to jest religia, wyrosla z hinduizmu – bez kastowosci, i zwracajaca ogromna uwage na to, zeby pojecia bostwa w zadnym razie nie antroporfizowac, wiec pewnie zartow o Bogu-Ojcu nie zrozumieja. 😉 Poza tym rowno traktuja kobiety i dziewczynki (przynajmniej w teorii, ale rzeczywiscie np. nauczac moga u nich tak samo kobiety, jak mezczyzni, a kaplanow nie maja), pracowitosc maja zapisana jako zadanie religijne, podobnie zreszta jak uczenie sie. Raczej nie nalezy zalecac im zdejmowania turbanow, bo ich noszenie ma znaczenie religijne (i niescinanie wlosow). Poza tym mozna obchodzic z nimi Diwali i Holi (ktore przejeli od hinduistow, i dodali pare wlasnych szczegolow, odnoszacych sie do przesladowanych w przeszlosci Sikhow). Chlopcy/mezczyzni maja zawsze na imie lub nazwisko Singh, a dziewczynki/kobiety Kaur. Jesli ktos zostal oficjalnie przyjety w poczet Sikhow (nie urodziwszy sie w tej religii), to czesto przyjmuje imie/nazwisko Khalsa (znam jedna taka osobe, zupelnie na „klasycznego Sikha” nie wygladajaca). To tyle chyba w najmniejszej mozliwej kapsulce, Bobiku.
zaczęłam czytać książkę E. Bendyka ,,Miłość , wojna, rewolucja,, 🙂 🙂 Jestem głęboko poruszona tym co tam znalazłam. Powinien ją przeczytać każdy . Tereso , nie szukaj portali społecznościowych , kup książkę o której piszę a zrozumiesz dzisiejszy świat, miłość lub jak kto woli tzw. miłość a także mnie.
Sliczne zdjecia, Teresko! Tak wlasnie to wygladalo. Potem w Izbie Gmin byla awantura, well, sort of, miedy Gordonem Brownem a przywodca konserwatywnej opozycji Davidem Cameronem , ktory zarzucal rzadowi (podobnie jak i .przywodca liberalow), ze program legislacyjny jest zbyt ubogi i kompletnie nie uwzglednia kilkunastu zalecen specjalnej komisji, ktpora przygladala sie sposobom finansowania poslow przez podatnika i nakazala zklikwidowania troche konfitur. Wszyscy zarzucaja rzadowi, ze przystrzygl swoj program do nadchodzacych wyborow raczej niz dla dobra kraju czyli obywateli, ze przygotwal liste zyczen, nie mowiac skad wziac na nie pieniadze i takie tam. Rzad zamierza wprowadzic w zycie w czasie trwania tego posiedzenia 13 nowych inicjatyw legislacyjnych.
Brown wygladal na zmeczonego, ale on ostatnio czesto wyglada jak zmokla udreczona kura.
Krikey! Too late!
nasze społeczeństwo jest takie, jaki jest kod genetyczny, który każdy z nas nosi. To powoduje, że musimy codziennie walczyć o to aby być człowiekiem myślącym i rozumnym. To wbrew pozorom bardzo trudne zadanie. Każdego dnia gdy się budzę próbuję aby tak było jednak nie zawsze się to udaje chociażby z takich powodów o jakich opisał Pan Bendyk. 🙂
Heleno Królowa jest ok , ale co maja robić podopieczni Teresy ?
czy to że idzie prosić w ich imieniu do radia w którym jest Cejrowski czy do Polityki ma dla nich jakieś znaczenie ? Zejdzcie czasami na ziemie 🙁
Jarzebinko. oczywoscie, ze nie ma. Ja zrozumialam, ze Tereska otworzyla stronke, na ktorej umieszcza artykuly, ktore ja zainteresowaly czy wydaly sie ciekawe.
Chyba, ze sie myle.
cieszę się że E. Bendyk w Swojej książce opisał trudną sytuację kobiet.
jestem obecnie przy Chińczykach więc relacjonuję inne tematy jutro 🙂
Problem polega jednak na tym co ze swoja widza mamy zrobić? Idę się zastanawiać .. 🙂 a miałam tyrać 🙁
Szpital w domu, wizja Bobika w ciupie…
Myślę, że usprawiedliwiony jestem, że na znaną melodię posyłam…
Gdy z trudem w kibel kupkę cienką cicho walę
A obok kumpel z wyobraźnią swoją gra
Jego gwałtowny wstrząs
Me kiszki wprawia w pląs
No jakże w tych warunkach ja się wysrać mam…
Już piąty rok jak Terlik mi załatwił wizę
A z odwołania Ojdyr mi dołożył dwa
Oj na co mi ten krzyż
O nim wierszyki tyż
O suchej wodzie, cienkim chlebie teraz trwam…
A kumple z blogu paczki słać obiecywali
No i jak zwykle z tego było wielkie nic
I tylko jeden zeen
Przywraca mi dziś sen
Stawia codziennie mi przed oknem świeży znicz…
Ale jak wyjdę to odszczekam im się gromko
Z daleka wiersz za wierszem do nich będę słać
Zrobię im taki dym
Odetchnąć nie dam im
Urządzę średniowiecza jesień kurwa mać…
I tylko Labradorki oczy ciągle widzę
Wspominam ją i trochę mi na duszy lżej
Za jeden spacer z nią
Oddam parówek sto
Tymczasem mój pajacu ty się ciszej śmiej…
Kurczę, taka Królowa to ma dobrze. W nagłym napadzie mizerii finansowej zawsze może czapkę sprzedać, pas zastawić… 🙄
Ale ja mam przynajmniej futro w lepszym stanie! 😆
No widzicie, że teraz już muszę iść siedzieć? Jak zeen powstawanie takiej literatury martyrologicznej wokół tego eventu zapoczątkował, to nie mam wyjścia. 😆 😆 😆
Jesień średniowiecza urządzić 😆 Tego sobie po odsiadce na pewno nie odmówię! 😛
Ciekawe skąd zeen wie, co krzyczy teraz moja sąsiadka? 🙄
O! O! O! Nie moge…………………………… 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆
Rzeczywiscie 😆 😆 😆
Bobiku, jak zycie ma sie dopasowywac do istniejacej juz literatury martyrologicznej i masz w zwiazku z tym isc na odsiadke, to moze jakis kawalek w stylu prosperity gospel zapewni Ci z dawna upragniony komfort finansowy… 😉
Bobik już dwa lata w barze miał odsiedzieć, znaczy się recydywa. i dawaj tu takim przepustki…
Heleno nie wiesz co tracisz
solidnie przyprawiona kremowa zupa z dyni(patisson 🙂 ) to
niebo w smaku 😀
Krolowa Brytyjska w tym tam zlotym i ten jej maz w tym tam wojskowym to pelen wypas-po prostu bomba ❗
Bobikowy wiersz u T. jeszcze jest
ciekawy ten T. 😕
Bobiku jak dostaniesz do celi leptopa to ja zaplace prad do ladowania baterii 😉
Sikha nie częstować jointem, szlugiem, setką i kotletem, ani innym ścierwem lub używką.
Dobry wieczór!
troche doczytałam, ale z pewnościa nie wszystko! Dzieki , Heleno że o mnie ( o nas) pamietałąś przy okazji chutney!
ostatni słoiczek śliwkowego chutney zrobionego własnoręcznie, został własnie kilka dni temu zjedzony do curry. Bardzo mi było przykro, bo był naprawdę pyszny. w tym roku nie robiłam bo na planecie Pluton śliwki nie rosną. Tak więc musze się zadowolić mango chutney dostępnym w delikatesach Alma. Tez dobre.
Za radio Skrowrońskiego, podobnie jak pani Kierowniczka i inni raczej dziekuję.
Szczerze mówiąc Jarzębino, nie uważam by tym którzy potrzebują pomocy było obojętne skad ta pomoc nadchodzi. ( Nie jest to Tereso, absolutnie żaden zarzut pod Twoim adresem, a uwaga bardziej teoretyczna) Chodzi mi o to , że fakt , ze ktos jest biedny nie oznacza, że nie ma poglądów, ani też jakiegoś etycznego smaku. Często ma, i to bardziej wysublimowany niż by sie wydawało. Stwierdzenie, że ubogiemu wszystko jedno, czy „dostaje pomoc od Cejrowskiego czy z Polityki: wydaje mi sie krzywdzące, a nawet trochę pogardliwe. Ja wiem, że pomoc materialna jest wazna, ale idee tez maja swoje konskwencje, często jak najbardziej materialne!!
Ceremonia otwarcia Parlamentu jest super i tez lubię to ogladac. W zeszłym roku zastanawialiśmy sie z Sąsiadem, jak długo jeszcze „politycznie poprawni ” będą tolerowac te antykatolicki wycieczki związane ze spiskiem prochowym i Gay Foxem. 😀
O, choroba! Jesli sie dowiem, ze ktos jedzie do Krakowa na swieta, to mu/jej wcisne dla Was ten wspanialy cebulowy, organiczny.
Kiedy mieszkaliśmy w Londynie nasza starsza córka miała przyjaciółkę Sikhijkę. Pamiętam z jej opowiadań, że każdy dorosły Sikh nosi przy obie nóż ( sztylet) Nie masz sie jednak czego obawiać Bobiku, bowiem narzędzie to służy wyłącznie do zabijania złych duchów i w żadnym razie nie może być użyte przeciwko drugiemu człowiekowi. W naszej okolicy mieszkało sporo Sikhów i byli to b. mili sąsiedzi!
wysluchalem wlasnie rozmowy z poleconego przez Monike
linka-to kolejny przyklad jak dziwne sa wiedza iwypowiedzi
pana Prezydenta Kaczynskiego!!!
ponownie wolam wiec pani Sroda na Prezydenta !!!!!
Heleno, najważniejsze jest że pamiętałaś o nas! naprawdę się wzruszyłam. Ja sama już ostatnio nie pamiętam czy coś lubię czy nie! W tym sensie pobyty na Plutonie sa dość szkodliwe!
ha! człowiekowi, chyba Bobika jako szczeniaka to bardzo nie uspokoi… 🙄
leje,wieje,ciemno
czas na sen 😀
specjalne dobranoc zonie sasiada milo ,ze bywa czesciej 😀
Foma, chyba Bobikowi bliżej do człowieka niż do złego ducha! Myśle , ze szczeniaczek może być spokojny!
Dobarnoc Rysiu,
staram sie bywać, nawet jeśli sie nie odzywam!
Powiem Ci tak, Zono. Ja tego Guya Foxa absolutnie nie toleruje w swojej okolicy. I nie znam zadnego zwierzecia, ktore by to lubilo, procz moze mego bl.p. Brata Pickwicka, ktory byl absolutnie niewzruszony jak zaczynaly sie te petardy i fajerwerki i w calym miescie smierdzialo palonym. POdejrzewam, ze byl troche gluchy. 😈
Dla mnie natomiast Stara zawsze przygotowuje w domu Specjalna Bude na Guya Foxa: duze kartonowe pudlo z wejsciem z boku, przykryte kilkoma warstwami kolder. Okna pozamykane, muzyka w tle, miska z czyms rozweselajacym przed nosem.
I wtedy jeszcze da sie zyc. .
Mnie sie tez tak, Zono wydaje. 🙂 Zas oprocz chutneys, sa jeszcze pickles (np. lime, mango itp.), ale to juz jest niezwykle autentyczne przezycie, i tylko osoby lubiace ostre przyprawy pewnie moglyby to zniesc (dosc powiedziec, ze tesciowa ostrzegala, ze moze byc „odrobine ostre”, co w tlumaczeniu oznaczalo ziajanie ogniem, tyle ze przyjemne). Czesto posilek w Indiach konczy sie wymieszaniem malej ilosci ryzu basmati z jogurtem z domieszka wlasnie takiej szatanskiej marynaty, jako cos w rodzaju digestifu (ajurweda wierzy, ze zwieksza to „ogien trawienny”).
Może to świadczy o mojej kulturowej ignorancji, ale ja o Gay’u Foxie pierwszy raz dowiedziałam się dopiero w UK, na początku lat 90tych. Nasi sąsiedzi zabrali mnie i dziewczynki do lokalnego parku na wielkie ognisko, bardzo taktownie zapytawszy uprzednio czy jesteśmy katolikami, a jeśli tak to czy mamy ochotę z nimi pojechać.Te antykatolickie resentymenty w Anglii zawsze mnie trochę szokują ( choć rozumiem o co chodzi), ale jednak po tylu latach, a nawet wiekach…..
Muszę powiedzieć Moim, żeby mi na Sylwestra taką Gyuofoxową budę zrobili. 🙄
O tym nożu dobrze wiedzieć. Ostatnio się tyle złych duchów koło mnie kręci, że przyda się znać kogoś, kto je potrafi załatwić. 😉
Moniko, te pikle to moze ja nie bardzo….
Ja z hinduska kuchnia mam w ogóle troche kopot bo ta ostrośc mnie wykańcza. Kiedys w Londynie, w Southall, wzieliśmy na wynos kolację, prosząc by to co bierzemy było możliwie nieostre. Tylko dodanie tony bananów, jabłek i jogurtu pozwoliło na jedzenie…
Żono sąsiada, nie mogę się z Tobą zgodzić. Jeżeli ktoś osiągnął dno dna, nie w głowie mu smak etyczny. Szczególnie, jeżeli ma dzieci, za które czuje się odpowiedzialny. To nie jest tak, że wszystko jedno skąd przyjdzie pomoc, ale jeżeli nie przyjdzie z dobrej strony, to smak przestaje być tak wysublimowany. I to jest jedna jedna sprawa.
Teraz druga. Widziałam zaledwie ułamek tego, z czym boryka się Teresa. Próbuje kołatać i dobijać się wszędzie, jednoosobowo zastępując instytucje do tego powołane. Ale jednocześnie przemawia do mnie argumentacja Bobika 18.11 10:05. Cejrowski jest człowiekiem niedopuszczalnym. Jego obecność zaszkodzi temu co robisz Tereso, to nie jest dobre miejsce. Ludzie, którym pomagasz, mogą wejść wszędzie. Ty możesz niechcący stać się „tą od Cejrowskiego”. Lepiej nie.
Zono, ja tych pikli sama uzywam jednak w nieduzych ilosciach (i sporo lat mi zajelo przyzwyczajenie sie do ich ostrosci). Ale tak naprawde, to mozna gotowac i nie tak ostro, i takich potraw jest sporo, tyle ze raczej nie w restauracjach, a w kuchni domowej. Moja tesciowa miala w swoim repertuarze mnostwo potraw, ktore wielbiciele chutneys uznaliby za dobre. Chocby tylko leciutko przyprawiona cuminem i imbirem uppma do herbaty…
Ciekawe, że hinduskie restauracje w Niemczech potrafią się dopasować do tutejszych gustów (czy możliwości) i serwują jedzenie całkiem takiej sobie ostrości, o ile ktoś sobie specjalnie piekielnego nie zażyczy. Może ma to związek z tym, że tu jednak diaspora hinduska jest bardzo niewielka i gdyby restauratorzy przyprawiali „normalnie” po hindusku, to wkrótce nie mieliby żadnych klientów.
Bardzo tu ciekawie. Serdecznosci specjalne dla Żony 🙂
niestety zmachana budowaniem idę spać, dobranoc wszystkim 🙂
Szkoda, Jotko, że już opuszczasz pueblo, ale przynajmniej budujących snów Ci życzę. 🙂
Bobiku,dzielnica Southall w Londynie to taki małe Indie. Nawet manekiny na wystawach maja hinduskie rysy.Myśle , ze 98 % mieszkanców to Hindusi, ale także Sikhowie. Bardzo malownicze miejsce. Jeśłi chcesz tam zjeść to na pewno jest to jedzenie nie pod europejskie gusty!
Jotko, nich ci sie przyśni Twój Uniwersytet Ogromny!
No nie wiem Haneczko. Powiem może troche demagogicznie” czy przyciśnięty bieda gej poszedł by po pomoc do p. Cejrowskiego?
Wiem, ze sa sytuacje ekstremalne, ale nie wszystkie są ekstremalne. Wydaje mi sie że postawa, że biedny nie ogląda się na to skąd pochodzi pomoc ( a w domyśle jakie są intencje pomagającego) jest trochę wyższościowa,protekcjonalna bardzo mi tu pasuje angielskie okreslnie „patronise”
Jeszcze o tych restauracjach – to jest naprawde kwestia wielu przypadkowych spraw, jakiej ostrosci jedzenie serwuje sie w restauracjach – bo przyprawianie potraw zalezy i od regionu, z ktorego pochodza kucharze badz klienci, i od ich klasy spolecznej (zeby nie powiedziec kasty, ale moi tesciowie nie lubili sie do tego akurat odwolywac). W kazdym razie moje doswiadczenia chodzenia z nimi razem do restauracji hinduskich w Ameryce i w Anglii byly takie, ze narzekali czesto na brak odpowiedniego wyrafinowania przypraw, ich zbytnia ostrosc, ciezkosc sosow, ktore powinny byc lzejsze, zbytnia suchosc nalesnikow dosa, itp. (tesciowa byla swietna kucharka, i czesto musialam sie z nia zgodzic – jej potrawy byly o wiele lepsze). A juz jako zupelna ciekawostke podam, ze bardzo wyrafinowana kuchnia indyjska wlasciwie nie uzywa czosnku i cebuli (tradycyjnie omijanych w kuchni braminskiej, choc przez ostatnio sto lat to sie zmienilo, ale nie jest to nadal glowny smak).
Żono, mamy widocznie inne doświadczenia związane z biedą, ale naprawdę dobrze Cię rozumiem. Pamiętasz „Los człowieka” i scenę u komendanta obozu?
Bauman w Dzienniku http://www.dziennik.pl/opinie/article484326/Zycie_w_czasach_bezkrolewia.html
Niestety Nie pamietam Haneczko.
Moje doświadczenia z biedą sa jak najbardziej konkretne.Po pierwsze z opowieści rodzinnych, z czasów powojennych, kiedy moja najblizsza rodzinna znalazła sie w skrajnej biedzie.Nie mieli dosłownie nic. Za to starsze pokoleniem było b. schorowane.
Sama też przeżyłam kilkuleteni okres tzw „klepania biedy’. Mieliśmy dwoje dzieci i oboje byliśmy bez stałej pracy i stałych dochodów. tak więc wiem o czym mówie, choć w moim osobistym przypadku nie była to sytuacja ekstremalna, choc w przypadku rodzin mojej matki i ojca, jak najbardziej. nie sądze ( a nawet wiem to), zeby przyjeli pomoc od każdego.
Pilnie uprasza sie wszystjkich tu Bobikowych Gosci o nie zdradzanie przed czasem seksualnej orientacji Autorki Roty.
W Sejmie trwaja awantury o to czy oglosic rok 2010 Rokiem Konopnickiej, z okazji, ze umarla w 1910 r.. Partia rzadzaca jest przeciw, powiadajac, ze za pozno projekt wplynal, a i tak juz rok przyszly zaklepany jest dla Szopena.
Tymczasem opozycja PiSuarowa sie wscieka (poslanka Sobecka), ze Pani Konopnicka napisala rozne patriortyczne kawalki i musi miec swoj rok jak amen w pacierzu.
Wiec proponuje abysmy tu siedzieli cicho i ni mru-mru o tym, ze Patriotyczna Poetka dzielila zycie z inna pania i do niej pisala przepiekne erotyki.
Jak juz uchwala ten Rok Konopnickiej, to my – lubudu!!!
Mnie sie zdaje, ze zakladanie, ze ktos mial jakies doswiadczenie albo go nie mial, i w zwiazku z tym ma takie lub inne poglady czesto prowadzi na manowce… Nie kazdy zreszta przeciez nosi liste swoich trudnych czy smutnych doswiadczen wypisana na ramieniu, chocby na przyklad dlatego, ze go wychowano w tradycji nieskarzenia sie na swoj los. A poza tym nie tlumaczy to fenomenow takich, jak np. Ted Kennedy czy Franklin D. Roosevelt – osob z bardzo zamoznych rodzin, ktorym samym nic materialnie w zyciu nie brakowalo, a ktore mialy ogromna wrazliwosc spoleczna, czesto wieksza od tej, jaka wykazywali sie ludzie, ktorzy wyrosli w o wiele skromniejszych warunkach.
Heleno, nic nie bede wspominac (do czasu, oczywiscie). 😆
Wynędzniały Bondarczuk zostaje wezwany do komendanta, który chce osobiście go rozstrzelać. Trwa uczta z okazji spodziewanego zwycięstwa pod Stalingradem. Komendant nalewa szklankę wódki i daje zakąskę. Więzień wypija, odstawia szklankę i kładzie na niej chleb, bo „po pierwszym nie zakąszam”. Dostaje drugą szklankę, „po drugim też nie zakąszam”. Po trzeciej odłamuje maleńki kawałek chleba, powoli zjada, a resztę kładzie na pustej szklance.
Żono i Moniko, nie chodziło mi o własne, prywatne doświadczenia, tylko o kontakt z ludźmi, którzy znaleźli się w opresji. Spotkałam i tych godnościowych i tych, co poszliby do dowolnego piekła. Tylko to miałam na myśli. Żadnych osobistych wycieczek, ani niczego w tym rodzaju. Powinnam być bardziej precyzyjna, przepraszam.
Haneczko, w imieniu Kolektywu – WYBACZONE! 😈
Haneczko 🙂
Mordechaju, czy nie zacial Ci sie przypadkiem caps lock, czy tez nalezy sie dopatrywac jakichs ukrytych znaczen w nieortodoksyjnej pisowni Twojego imienia? 😉
A my łubudu! 😆
Mam nadzieję, że jednak ten Rok Konopnickiej uchwalą, bo wizja tego łubudu niejedną listopadową i grudniową noc mi osłodzi. 😀
Bobiku, obawiam się, że jej wywloką przed czasem 🙁
zeen, mam z Tobą na pieńku 👿 Jak się zobowiązałam paczkowo, to paczki będą 👿 Nie rzucaj Bobika na własną pastwę, innym też się coś należy 👿
A może by tak rok zwyczajny? Bez specjalnego przeznaczenia?
Wando, nawet dni są już przydzielone 😉 Teraz czas na godziny. Pąsowej Róży już jest 😆
Ale tak zabawnie o tym łubudu sobie pomyśleć. Chociaż do momentu, kiedy wywloką. 😉
A taki zwykły rok? Bez niczego? Czy to by przypadkiem nie było przeciwko jakimś przepisom? 😯
Tak, kapsy mi sie zaciely.
Wando, rok zwyczajny jest rokiem zmarnowanym. Musi byc czyjs.
Cala dusza jestem za Rokiem Konopnickiej. Tym sukinkotom po prostu sie nalezy. 😈
Dobrze ze jeszcze sa nienazwane minuty i sekundy… Zawsze cos. 😉
Ludzie kochane! Nie żaden Gay Fox, tylko Guy Fawkes:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Guy_Fawkes
I powiem Wam, skąd go znam od małego. Z przypisów w książkach Edith Nesbith i P.L. Travers 😉
A z tym Rokiem Konopnickiej – nie uważacie, że bardzo to pikantna wiadomość, że posłanka Sobecka broni lesbijki? 😆
A gdyby miała rok razem z Chopkiem to jeszcze lepiej. Nie wiem, czy dalej byłby on w oczach moherów taką narodową świętością, gdyby się dowiedzieli, że o świętych więzach miłości małżeńskiej i konieczności zachowania czystości poza ich obrębem miał zdanie takie sobie. 🙄
Double łubudu! 😆
Pani Kierowniczko, Gay Fox to było chyba tak dla hecy. Przynajmniej ja to tak zrozumiałem. 🙂
A ja go pamiętam całkiem banalnie, z książki do angielskiego. 🙂
Doro, zajrzyj troche wyzej, od czego sie zaczela rozmowa o Konopnickiej i o naszym sza tanskim planie. Tylko trzymaj jezyk za zebami!
A z tym Foxem 😳 – wiedzialam, ze cos nie tak ale nie zwrocilam uwagi.
Ja tez o Foksie pierwszy raz dowiedzialam sie z przypisow – u Dickensa nieustannie sie pojawiaja odniesien ia do Spisku Prochowego.
No i warto tu wspomniec, ze ja Dickensa poznalam w przekladach po rosyjsku. I tam wyraznie stalo – Gaj Foks.
Co słonko widziało, tego nie opiszę
Nic nie powiedziało, naświetliło kliszę
Dowód zatem ma
Jakby co, to da
Ale póki co, to nad tą trumną ciszej…
…………………..
Nie rzucim gaci skąd nasz smród
Nie damy ich do prania
Jeszcze dorzucim lewy but
Niech całość nam dowania
W tej atmosferze będziem trwać
Na straży woni stać!
Na straży woni stać!
Ojczyzny łono bliższe nam
Niż zachodnie miazmaty
Nie będzie patrzał żaden cham
Kogo bierzem w piernaty
Choć łono trąci smrodem nóg
Dlatego drży nasz wróg!
Dlatego drży nasz wróg!
Nie rzucim ziemi skąd nasz chleb
O Karmicielko nasza!
Kto Cię nie kocha ten ma w łeb!
Dmuchana jego kasza
A po grochówce wzniecim huk
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!
Nie będzie tutaj smrodził nam
Żaden Dior ni Versace
Własnych my woni mamy kram
Piastowskie swojskie sracze
Co nam Kołodziej stawiał je
I co? Postawił źle?!
Czynne, to chyba nie…
Helena z Mordechajem mają dziś w ogóle jakiś szatański dzień. Aż się boję pomyśleć, że do trzech razy sztuka. 😆
O Jeeezuuuuuu!!!!! 😆 😆 😆
Ja upraszam zeena wiedzieć, że ja mam już wystarczające kłopoty z brzuchem, żeby mnie jeszcze trzeba jego pęknąć! 😆
Szczerze mowiac, ja tez uznalam, ze Fox to tylko zart, zwlaszcza, ze Spisek Prochowy, nie mowiac juz o „a penny for the guy” to raczej znana rzecz. I niezbyt wesola, biorac pod uwage jaka straszna smiercia Guy Fawkes skonczyl (lepiej nie wchodzic w szczegoly).
Doro, masz racje co do powiesci E. Nesbit. „Feniks i Dywan” zaczyna sie w przeddzien Guy Fawkes Day, jak pewnie pamietasz (to wazne, bo dzieci wyprobowuja ognie sztuczne na tacy w pkoju dziecinnym, i przy okazji wlasnie jako podarunek od losu, wykluwa sie im Feniks). Jak lubisz E. Nesbit, to polecam najnowsza ksiazke A.S. Byatt, pt. „The Children’s Book”, ktora jest oparta o biografie E. Nesbit i otaczajacej jej fabianskiej bohemy. Z tym, ze uprzedzam, ze grube to tomiszcze, jak zwykle u Byatt, ktora wzoruje sie na powiescich wiktorianskich. 🙂
Ha, żeby to człowiek miał czas czytać wszystko, co go interesuje… 🙁
Znam dobrze to uczucie, dlatego zamysliwam czasami, jakby tu sie sklonowac, a potem zlozyc znowu w calosc … 😉
Ale tu by trzeba jakichś strasznie skomplikowanych operacji, żeby wiedzieć, ile tych klonów byłoby potrzebne. Najpierw należałoby ustalić liczbę napisanych interesujących stron od początku pisma do dziś (w ujednoliconym formacie A-4). Następnie obliczyć własną ilość czasu do dyspozycji, podzielić…
A, dajcie mi spokój! Wolę sobie blog poczytać. 😀
No, sluchajcie….
http://wyborcza.pl/1,75248,7268542,Krzyze_bronione_w_Sejmie.html
Zdaje sie, ze nie ma sily. Blog Bobika musi zostac organem opozycji.
Organem? Czy to aby nie jest z letka nieprzyzwoite? 😯 🙄
Nieprzyzwoite to mi sie cisna slowa na usta.
No, ja nie wiem, czy tu nie byłby bardziej wskazany brak słów…
W sprawie ludycznego kupletu zeena, to nie Kolodziej a Slawoj-Skladkowski, stawial nam niezle ehem… slawojki. Wiele kesiezycow po piastowskich czasach.
Ot, wiekszego nie masz zucha niz nasz Stefek Burczymucha… tyle co pamietam z Konopnickiej… No i ta Rota spiewana (lub jeczana) przez tak zwane baby w kosciele w Falenicy.
Króliku, a jakie są dowody, że Piast Kołodziej nie stawiał? 😉
Zastał Polskę zasraną, a zostawił…
Jeżeli chcesz wygrać 5 tysięcy, wyślij SMS-em odpowiedź:
a) cacaną
b) spapraną
Jakoś nie mogę się oprzeć, żeby nie poprawić, bo w uchu wciąż mi brzęczy, że nie całkiem tak było. „O większego trudno zucha, niż był Stefek Burczymucha… ” 🙂
Chyba że to znowu moja nędzna, szczeniacza pamięć mi płata figle. 😉
Swoją drogą, jak się takie całkiem nieważne rzeczy zahaczają, byle odpowiednio wcześnie. 🙂
Drogi Bobiku, w piastowskich czasach mielismy taka oto kulture swiderska (Swider, nieopodal mojej Falenicy). Pamietam jakim bylo dla mnie szokiem, ze dom kultury swiderskiej archeologowie mogli zidentyfikowac po tym, ze wychodek znajdowal sie w rogu jednoizbowego pomieszczenia…
Zwsze mowilam, ze moim ulubionym osiagnieciem ludzkosci obok demokracji i penicyliny jest hydraulika.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kultura_%C5%9Bwiderska
Rany boskie, Króliku! Toż ja od tej pory nie będę do Ciebie, jako do przedstawiciela kultury świderskiej, w stanie podejść bez głębokiego skłonu i półtylczaka!
Niechże się chociaż dowiem, czy na ten półtylczak, czymkolwiek on jest, będę musiał przeputać caą swoją (przyznajmy, mizerną) fortunę? 😯
Przestancie trajkotac, probuje zasnac! Jestem starym schorowanym kotem! 👿
Młodość też ma swoje problemy! 👿 I na dodatek do 18 roku życia trudno jej się uchlać, z czysto prawnych, czyli czysto umownych powodów. 👿
4:23 !!!!!!!!!
czy jestem jedynym sypiajacym ? 🙂
przestajo wiac,ciagle ciemno,mimo to brykam
w S-Bahnie wyciagne nogi i spokojnie poczytam !!!!!!!
brykajcie 😀
beznadzieja, fuj
Rysiu, jakim znowu jedynym sypiajacym? Czy ja to już taki marny pył jestem coby mnie całkiem nie zauważać? 🙁
Dzisiaj znowu za kielnie się łapię, więc z włączeniem się w wartki nurt dyskusji muszę jeszcze trochę poczekać 🙂
Żono, Uniwersytet swój widzę ogromnym i we śnie i na jawie. Pomysł goni pomysł, jeżeli choć część uda się zrealizować z dobrym skutkiem, to spokojnie będę mogła powiedzieć, że dołożyłam cegiełkę do dobrej sprawy. I na tym mi najbardziej zależy 🙂
Myślcie zatem i za mnie globalnie a ja koncentruję się teraz bardziej na działaniu lokalnym 🙂
czyli jest nas dwoje,jotko, i to dobrze tak 😀
przyjemnosci w mieszaniu zaprawy !!!!!!!!!! 🙂
Nie fuj, tylko dżdż mży 🙂
com napisał, napisałem, beznadzieja, fuj
Dzień dobry 🙂 Właśnie że wyjątkowo nie mży. Pewnie poszło sobie do Was w ramach Drang nach Osten. Czyli nie bez powodu boją się różni tego złego Zachodu, ze szczególnym uwzględnieniem N. 🙄
A wszyscy smacznie sobie chrapiący w nocy powinni być wdzięczni nam, nocnym Markom. Przecież wiadomo, po co ktoś nie śpi. Żeby spać mógł ktoś, o! 😉
Wdzięczności czuwającym nie odmawiamy, ale i śpiący mają swoje zasługi:
„chyba już pora iść spać,
chyba już pora się położyć
marzeń na jutro
trzeba namarzyć”
ot, co 🙂
a marzenia to podobno „fale niosące nas po oceanie życia”,
więc ktoś powinien zadabać tak o ilość, jak i jakość marzeń na blogu 🙂
order poproszę z lewej, trochę niżej … i jednak nieco w środku … dziękuję 🙂
i o Rysiu prosze nie zapominać!!! order stosowny przyznać 🙂
vitajcie! wcale mi się nie podoba wierszyk kupiany zeena 🙂
żono sąsiada i haneczko nie było moim zamiarem wyrażać się pogardliwie o kimkolwiek bo to zaprzecza mojemu jestestwu 🙂 nie wiem co przeskrobał Cejrowski a i nie sądzę aby gej zwróciwszy się o pomoc do niego w życiowej sprawie został odtrącony, tak mniemam … chodziło mi o to, że o bohaterstwie biedaków pisze się książki lub ogłasza się świętymi jednak tych jest garstka. Reszta jest masą która coś chce, niekoniecznie zrozumiana przez, tych co maja z górki. chce godnie żyć. Okazuje się to nie lada wyczynem …
sama niewiele zdziałałam na tym polu ale popieram heroizm Teresy Stachurskiej bo czyny nie słowa świadczą o człowieku 🙂 / no słowa może trochę też/ 🙂
W ogóle życie jest nie lada wyczynem, Jarzębino, dla każdego po swojemu, a rzekome z górki często tylko z boku tak wygląda. Albo jest z górki chwilowym, w przerwie przed kolejnym podejściem.
reasumując :::: obdarowywany nie musi wiedzieć kim jest Cejrowski / wszak widać czasem w tv że chodzi biedak boso :)/ a gdy mówią i piszą o kłótni PO z PIS to zastanawia się zdumiony dlaczego? , przecież wszyscy chcą dobrze dla ludzi 🙂 idę tyrać pa
Jotko, nie tyrasz na próżno. Ja już jestem zbudowany Twoją obywatelską postawą, a pewnie się takich więcej znajdzie. 🙂 A teraz jeszcze oprócz Orderu Budowniczego dostajesz wspólnie z Rysiem Order Wysypiacza Marzeń…
Masz jakiś żakiecik z szerokimi klapami? 🙂
O, Jarzębina też tyra… Może jakiś order? Dziś mam coś dzień na przyznawanie. 🙂
Bobiku, obecnie przebywam na krótkim urlopie, udzielonym mi przez miłego szefa dla podreperowania zszarganych nerwów . Porządki robię- nie widać? 🙂 🙂 Za order dziękuję, chyba że z piernika 🙂
Może być z piernika, czemu nie? Foma do niego kawę przyniesie… Myślę, że zszargane nerwy bardzo się ucieszą z takiej formuły orderowej. 🙂
Dziś w barze dzień gorzkiej czekolady. Nie wiem dlaczego. Może pierniki wyszły 😯
Bobiku, klapy się znajdą, of course 🙂
A Order Wysypiacza Marzeń będę z dumą obnosić po świecie 🙂
Hej, Rysiu, powoli możemy juz myśleć o załozeniu klubu Wysypiaczy Marzeń 🙂
kawa już, w termosie, żeby nie wystygła jak będzie potem
Vesper, wszystko się wyjaśniło. W barze na miejscu tylko gorzka czekolada, bo kawa dziś na wynos. 😉
No, to jak wszelkie utensylia są – Jarzębino, nadaję Ci uroczyście Order Z Piernika I Kawy. O goździku dla Zszarganych Nerwów nie zapominając. 🙂
Napisałam jeszcze jeden – http://www.radiownet.pl/radio/wpis/1689/ . Jak one się czytają te notki? Jeśli mogę prosić… 🙂