Dobry Kumpel
Bobik nie był ostatnio w najlepszej formie. Dokładniej mówiąc, czuł się jak tubka pasty do zębów w tym stadium, kiedy wyciśnięcie z niej czegokolwiek połączone jest z potem, krwią i łzami w wersji anglosaskiej, a płaczem i zgrzytaniem zębów w rodzimej. Ujmując sprawę jeszcze jaśniej: miał problemy z zawartością i to było widać. Nawet wyjście na spacer, zwykle zbawienne, od kilku dni nie przynosiło żadnych efektów. W odwodzie zostawała jeszcze tylko tajna broń interakcyjno-socjalna w postaci Dobrego Kumpla.
Zgodnie z przewidywaniem rozmowa z Dobrym Kumplem zaczęła się kleić od ręki jak mucha do miodu. A nawet jeszcze lepiej.
– Siadaj, brachu! – ryknął Dobry Kumpel i walnął Bobika w grzbiet aż zadudniło. – Nic się nie zmieniłeś! Widzę, że u ciebie wszystko w najlepszym porządku!
– No tak, mam pewne problemy – przyznał oględnie Bobik, zajmując miejsce przed ustawionym na kominku rzędem pucharów.
– Od razu wiedziałem, że zrobisz karierę – ucieszył się Dobry Kumpel. – No, opowiadaj, opowiadaj!
– Taaaa… chodzi o to, że… jakby tu powiedzieć… tak między nami, to nie jest całkiem dobrze. Dusza, myśli posępne, śmierć Boga, ból istnienia, morza szum i koty chodzą po ogrodzie jak po swoim. A konkretnie to z wyciskaniem kłopoty.
– Zapisz się do klubu sportowego – poradził Dobry Kumpel. – Sekcja ciężarowa. Rwanie, wyciskanie i te numery. Zobaczysz, że po kilku tygodniach będziesz jak nowo narodzony.
– Kiedy ja nie chcę być nowo narodzony! – jęknął Bobik. – Ja chcę być ten sam, tylko w lepszej formie. To znaczy, chciałbym, żeby było tak, jak bywało. Wiesz, kiedyś wyciskanie przychodziło mi jak z bicza strzelił albo jak kawa na ławę. W ogóle nawet nie zauważałem, że wyciskam. Do tego stopnia, że aż czasem zdarzało mi się przecisnąć. A teraz… Szkoda gadać! Cisnę, cisnę i widzę, że tylko sam sobie daję wycisk, a na zewnątrz zero. Nul. Rien de rien.
– Z tym nowym narodzeniem to tylko się tak mówi, znaczy, to taka figura retorsyjna jest – zapewnił pocieszająco Dobry Kumpel. – A klub sportowy to jest naprawdę dobre rozwiązanie. Mogę ci polecić ten, do którego sam chodzę. Fajne chłopaki tam są, w różnych sekcjach. A wiesz, jak to osobowość rozwija? Po jakimś czasie już się nawet nie zastanawiasz, tylko jak cię ktoś zaczepia, to od razu w mordę, i z drugiej strony, i jeszcze dołożyć…
– Ale czy to nie jest zanadto elitarne? – zaniepokoił się Bobik. – W końcu nie każdego na to stać. Rozumiesz, nie chciałbym się wynosić…
– Nikt ci się nie każe wynosić! – obruszył się Dobry Kumpel. – Siedź ile chcesz, nawet przenocować możesz. Zaraz przyniosę pasztetówkę, a może czystej ci nalać?
– Dziękuję, wolałbym czerwone wytrawne, jak już – szepnął nieśmiało Bobik.
W oku Dobrego Kumpla pojawiła się jakaś chłodna, nieprzyjazna iskierka. Wprawdzie pokrętna, meandrami biegnąca, nie do końca jasna, ale jednak na tyle wyraźna, że Bobik zmieszał się, pomachał niepewnie ogonem i zrobił kilka kroków w stronę wyjścia.
– To ja już chyba pójdę – wykrztusił przepraszająco.
– No właśnie, pozdrów wszystkich – powiedział Dobry Kumpel w niezupełnym związku i zaczął polerować stojące na kominku puchary.
Zamykając drzwi Bobik pomyślał z przykrością, że w którymś momencie musiał urazić Dobrego Kumpla jakąś nieprzemyślaną, idiotyczną uwagą. Należało się w końcu domyślić, że Kumpel sam należy do elity.
Tak mi cos chodzi po glowie, ze Pies robi jakies kwadratowe jaja i rozszczepia zupelnie nieslusznie. . Dobry Kumpel dobrze radzi – wiecej ruchu i zaraz wydalanie sie ureguluje. Czy probowales wskakiwac na kredens, z kredensu na gzyms pod sufitem, przebalansowac po gzymsie az do przeciwleglej scianie, umyc sie i pojsc spac?
Zaloze sie, ze bol istnienia i nieobecnosc Boga przestaja uwierac, jak lapa odjal.
No i swieze powietrze, poskubanie trawki tu i owdzie, to sa sprawdzone metody.
No jak się nie chce dołożyć, tylko na krzywy ryj, znaczy się pysk, to co się dziwić…
Byt lub być może niebyt
To wielki jest dylemat
Przejadł się temat zbyt
Piszmy więc inny poemat
Gdy zamiast moralnych praw
Czujesz wewnątrz siebie
Wyłącznie nadmiar straw
Nie widzisz gwiazd na niebie
Rozmowa cię nie pochłonie
Z tytanem intelektu
Gdy spacer w elit gronie
Nie chce dać efektów
Co zrobić gdy nie działa
Łyk wysokiej rozrywki
Jeszcze Ci pozostała
Marchewka albo śliwki
Marchewka albo śliwki?
To nie jest psia domena!
Już lepiej na wyrywki
czytać prolegomena.
Lecz znacznie lepiej schwytać
półmisek z tłustym schabem,
by potem się nie pytać
po cośmy jedli żabę.
A już najlepszym wistem
jest mieszkać w jatce taniej,
i olać z wielkim świstem
wysokie rozrywanie. 🙄
Pada. A jak nie pada, to leje. A jak nie leje, to zabiera się do padania.
Szczęśliwie czuję się dostatecznie rozerwana. Za więcej serdecznie dziękuję 🙂
Teraz haneczka będzie musiała się pozbierać… 🙄
Znaczy, schowanej na czarną godzinę wiązki granatów nawet nie mam co proponować? 🙁
Czyżby foma uważał haneczkę za niepozbieraną? 😯
Czytac na wyrywki prolegomena czy ciurkiem, count me out. 👿
Mordechaju, Tobie chyba nie muszę zwracać uwagi na nieznośną niejednoznaczność rzeczywistości, do którego to zjawiska musimy dostosowywać nasze decyzje życiowe. W ujęciu pantareistycznym czytać oczywiście ciurkiem, natomiast w ujęciu pirotechnicznym na wyrywki.
W czasie deszczu dzieci sie nudza. U mnie slonce w pelnej krasie. 🙂
Postrzegana rzeczywistość, Bobiku, jest iluzją, podobnie jak nasze decyzje życiowe. Wolna wola nie istnieje, co bardzo łatwo wykazać. Dobry Kumpel zachował się jak zachował, ale jego postępowanie było, jak wszystko, uwarunkowane zarówno przez to kim jest jak i przez całą jego przeszłość, która go ukształtowała.
Niemniej problem przedstawiony w tytułowym wpisie jest istotny, choć oczywiście pozorny.
Czy moja rada okazałaby się skuteczna? Jaka by nie była byłaby nieunikniona, choć nikt tego nie zamyślił ani nie zaplanował. Wstrzymuję się więc z radą, zdając się na artystów:
http://www.youtube.com/watch?v=FU3pRjHR95U&feature=PlayList&p=1F3154EDE56AEA53&playnext=1&playnext_from=PL&index=62
PA, ono w pełnej krasie, by zyskać na czasie. Zyska pod dostatkiem – pójdzie na Kamczatkę. Lub na koniec świata – a ty za nim lataj! 👿
Ja temu słońcu jakoś wcale nie ufam. 🙄
W ujęciu buchalteryjnym można być w znośnie jednoznacznej rzeczywistości pozbieranych ciągów liczbowych 😎
Leje okropnie 😕
Kupilem i posadzilem w czasie ostatniego weekendu nowe drzewo, ktore ozdabia moj backyard. Ono potrzebuje duzo slonca.
Zapomnialem skomplementowac Twoje drzwi, Bobiku. Bardzo dostojne i, nie zawahalbym sie dodac, mieszczanskie. Niestety, moja zona, ktora decyduje o wystroju mojego domu lubi formy proste i nowoczesne.
Chyba zastosuję się do rady wspaniałomyślnie podrzuconej przez PIRSa, wrzucę na luz i pójdę se poleżeć w ogrodzie. 🙂
Gdyby się kto czepiał, że jestem leniwy, powiem, że moje leżenie jest nieuniknione, a wskutek nieistnienia wolnej woli również przymusowe. Mam nadzieję, że te argumenty do ścierki przemówią. 😀
Kuczna pozycja nieciekawa
Skurcz jelit ,cierpnie skóra
pomoże tylko trawa
Czas tylko wybrać która
Drżączka* – źdzbło w zęby chwytam
Owsica* – to na pasożyta ?
Na nic się zda izgrzyca
me ciało ogarnia trzęślica
Po prosie boli mnie brzuszek
No effects – nie pomógł dmuszek*
Stokłosa*- to były senator
Od perzu* nie przejdzie zator
Do wódki to chyba turówka*
Już wiem, pomoże kupkówka*!
Ścierka może leżeć obok…
Pójdź se, Bobiku. I weź ze sobą ścierkę. Foma bardzo dobrze to wykoncypował 😀
Atta boy! That’s my doggy!
No i proszę! Czy ja mogę spokojnie iść se poleżeć? Zaraz wszyscy zapadają w grobowe milczenie i nawet ścierka nie przeleci. 🙁
To wszystko na pewno per se! 👿
Bobiku, po mojemu to jest tak:
Nie każdy dobry kumpel ma receptę na nasze dolegliwości i sterssy.
Ta nasza”Fryga” ona np.mysli,że jak mi wyrywa kłaki z brody, podgryza podbrzusze,przewraca- to robi mi wielka łaskę i,że jest mi przyjemnie.A ja tego nie lubię!
Czyli kolejny raz:nie to dobre co dobre dla kumpla, tylko co dobre dla Ciebie.
Młody jesteś, przypomnij sobie, jak Twoja Mama zjęła jedno z czołowych miejsc na szkolnej Olimpiadzie polonistycznej, kiedy jeszcze Ciebie nie było, a i śp.”Puszkina” na tym, paskudnym świecie.
Przypuszczam,że to wyprocentowalo pięknymi wierszykami w Twoim wykonaniu,zatem chcąć- nie chcąć należysz do elity!! 😆
Bobiku, milczenie tez ma swoje zalety. Nie tylko mozna lekko rzucac, ze „reszta jest milczeniem”, czym sie jednym narazisz a innym zasluzysz, ale w kazdym razie dokonasz jednego z wielu przesortowan myslowych, patrzac na wywolane reakcje. Do tego jeszcze milczenie, medytacja, joga i tak dalej, to na pewno jeden z tych social markers, na ktore tak nieslychanie czuly jest Dobry Kumpel. Z tym, ze trzeba jednak troche uwazac, bo w przeszlismy przez postmodernizm, wiec teraz juz nikt sie tak latwo nie pozbywa znakow ze swoich poprzednich spolecznych wcielen, (socjolodzy mowia po angielsku o social residuals, czyli o tym, ze mozna czytac starozytnych klasykow w oryginale paradujac w przepoconym podkoszulku, jak ojciec spracowany robotnik, i zagryzac lekture salcesonem lub spam, albo co tam kto lubi). Tak czy inaczej, nalezy i milczenie interepretowac pozytywnie. Sa tez tacy, co jak najbardziej nawet pragna dorobic sobie falszywe social residuals tego rodzaju (jak np. angielscy nastepcy tronu, gadajacy w Estuary English). Jednym slowem, wszyscy pewnie teraz siedza w lotosie i powtarzaja swoja mantre – albo zajmuja sie czyms podobnym, albo czyms zupelnie, zupelnie odwrotnym. 😀
Nie przywołuj ścierki nadaremno.
Licho nie śpi!! 👿
Emi, widze, ze Fryga daje sie tylko dosc czesciowo Babce „ucywilizowac”, a cierpisz Ty. 😉
Moniczko, ja nie tylko cierpię,ale już tego niecierpię!!
Wzydcham do dawnych, dobrych czasów, jak babka do Krakowa. 😡
A co będzie? 👿 jeśli zostanie 👿 na stałe? 👿
Jaka będzie nasza starość? : mad:
Emi – wasza starość z Frygą będzie wesoła. Nie ma jak młodość na starość! 🙂
Jak nie cierpisz, to jednak zacznij dawac Babce znaki – nie ma rady, nie mozesz tego podgryzania w nieskonczonosc znosic. A Babka pewnie sama ledwie zipie. Tylko kto Fryge wezmie? Moze ktos, kto nie ma w tej chwili psa (zeby go Fryga nie podgryzala), i ma reke do psow, i do tego mnostwo energii i anielska cierpliwosc. Takich osob nie jest za wiele, wiec moze Babka jednak wie, co robi?
Młodość na starość? Popieram ❗
Emi, spróbuj włożyć przepocony podkoszulek i pocytować klasyków w estuary English. Możliwe, że ta nowa zdębieje, zamieni się w słup soli i wtedy już łatwo sobie z nią poradzisz przy pomocy lizusostwa. Gdybyś nie miała ochoty sama na lizanie, poproś jakąś owcę albo krowę – one to bardzo lubią. 😆
Metoda „confuse the goose”, tak nazwana przez moje dzieci, czesto bardzo skuteczna, Bobiku. 😆
Opis Bobika jego spotkania z Dobrym Kumplem stawia przed nami istotne pytanie: czy osoby niepijące, takie jak Bobik (chyba sam rozumie, że w Polsce wino to wykręt), mogą należeć do elity?
Z jednej strony, nie picie wódki wyróżnia go z ogółu społeczeństwa (patrz Wikipedia), ale czy można o nim powiedzieć że stanowi wzór dla reszty społeczeństwa, kieruje jego życiem i określa lub przynajmniej wpływa na kierunek jego rozwoju (patrz Wikisłownik)?
Z drugiej strony, nie można także uznać Dobrego Kumpla za członka elity, bo czy wyróżnia się on z ogółu albo ma zasadniczy wpływ na władzę oraz na kształtowanie się postaw i idei w społeczeństwie?
Czego potrzeba abyśmy zaliczyli któregoś z nich do elity?
A może niepotrzebnie staramy się określić to pojęcie w odniesieniu do całego narodu. Mówi się przecież o elitach małomiasteczkowych itp. Może tu spotkali się po prostu przedstawiciele różnych elit?
Znaczy sie, ze wszystko o wodke sie rozchodzilo? 😯
Podobno jak nie wiadomo o co chodzi, to zwykle chodzi o wódkę. 😀
No nareszcie przedarłam sie przez chaszcze , by dotrzeć do koszyczka i co , cicho wszędzie ani herbatki ani omlecika
Krasnoludek gdzieś przepadł , Ryś ruszył na poszukiwanie lepszych wypasionych , PA nie prowokuje , Amigo nie pisze mimo iż dostał nowego kompa , Hermes nie doleciał , Fryga zaczepia moja psiapsiólkę Emi , co się dzieję
CZY TU NIKT NIE PILNUJE PORZĄDKU
Niunia, ja nikomu zarzutu z nieobecności nie zrobię, bom smutny i sam pełen winy 😉 , ale zorientowałem się, że podczas gdy ja blogowałem, mój ogród bezczelnie zarósł chwastami powyżej mojego nosa, no i coś z tym trzeba było zrobić. Tak że wcale dziś nie leżałem cały dzień do góry brzuchem, tylko darłem koty z chwastami, za przeproszeniem mego przyjaciela Kota M. I wcale jeszcze nie skończyłem. 😯
Niuniu ty żarłoku!
Żono
zapraszam na omleciki , świeżutkie z prawdziwą bitą śmietaną , herbatka z cytrynka , ale mogę odkręcić weczek malin 😀
Sorry, ale ja się dziś tak obżarłem na kolację, że nawet powąchać mi się już niczego nie chce. 🙄
No, chyba że jakiś digestif…? 😉
Na dugestif odkopie Ci, Druhu, jakies czerwone wytrawne, nawet gdybym mial sie zakrasc do E, i wyciagnac jej z jej zelaznego zapasu wykwitnych trunkow, trzymanyvh na wypadek jakby ” w kogos trzeba bylo rzucic butelka” – jak ona sama sie wyraza. Rownie dobrze moze rzucic w Bobika 😈
Nie smiem proponowac Ci scotcha z lodem, ale jakbys sie namyslil, to bardzo prosze.
Sam jestem dzis jakis taki bez joie de vivre, z ktorego slyne w calym zachodnim Londynie 👿 . Pewnie idzie na burze. 👿
A u nas skonczylo padac, po juz nie wiem ilu dniach. Do tego przed chwila obejrzalam sobie clip, w ktorym znany z zamilowania do zdrowej zywnosci prezydent Obama zaopatruje siebie i swoich najblizszych wspolpracownikow (i obstawe) w ogromna ilosc hamburgerow z frytkami, i pomyslalam sobie, ze pasuje to jak najbardziej do tematu spiec z Dobrym Kumplem. I jeszcze do tematu kulinarnego prowadzonego przez Niunie. 🙂 Z tego klipu mogliby sie sie sporo nauczyc tez polscy sztywniaccy politycy. Charyzma to rzecz wrodzona, ale innych rzeczy jednak mozna sie nauczyc…
http://www.huffingtonpost.com/2009/05/29/obama-five-guys-visit-ord_n_209155.html
Eee, czerwone w. to nie jest żaden digestif. Mógłby być jakiś Jaegermeister albo Underberg, żołądkowa gorzka, trejos devynerios czy coś w tym duchu ale tak naprawdę moim ulubionym digestifem jest bimber gronowy czyli grappa.
Nie ma kto pod ręką kawałka grappy? 😉
Ze sławetną joie de vivre te mam dziś jakieś przejściowe trudności. Nie dowieźli na czas. Czyżby wracał PRL? 😯
Na dodatek okazało się, że nie było się o co kłócić, bo grypa nie była ani świńska, ani meksykańska
http://www.polityka.pl/zaraza-ze-az-strach/Lead30,936,292033,18/
No, po prostu, jedno rozczarowanie za drugim. 🙁
Żeby chociaż ta grappa, jak już nie może być uczciwej gryppy. 🙄
O, rzeczywiscie, cos deficytowo ze joie de vivre. Grappy nie mam, ale mam wloska nalewke na gorzkich ziolach, Amaro. Nie dosc, ze skuteczny digestif, to jeszcze pasuje do nastroju. O grypie nie moge, jestem nasaczona tymi wiadomosciami jak gabka, z lokalnych mediow (o czym i ten artykul traktuje)… 🙄
Ten amerykański prezio chyba w ogóle nie rozumie, czym jest Powaga Urzędu. Łazi po jakichś tanich barach, jakby nie wiedział, do czego służy fundusz reprezentacyjny, zadaje się z przypadkowym społeczeństwem, zamiast z jego wybranymi przedstawicielami, zdejmuje publicznie marynarkę, ujmując sobie przez to Dostojności i nosi przy sobie forsę, chociaż wiadomo, że taka np. Królowa nie nosi. No i nie ma żadnej gwarancji, że potrafiłby prawidłowo wymówić spee-epshy dshadoo.
Ta Ameryka się jeszcze doigra, z takimi przywódcami! 🙄
Dawać to Amaro, jak grappa całkowicie nieosiągalna! Ale nie będzie dziś żadnych wesołych toastów, tylko w imię robaka i na pohybel. Mogę ewentualnie ogłosić konkurs na najsmutniejszy toast. Depresanci i depresyjniacy, dziś wasza szansa! 🙁
No tak, trzeba mu poslac odpowiednie training tapes z Prawdziwym Prezydentem, zeby wiedzial jak przegrywac wybory ale nie zdradzac wartosci. 😉 Niestety, tu ciemny lud jednak otwartego wywyzszania sie absolutnie nie kupi. Widac to chocby po tym, jak ludzie w tej restauracji odnosza sie do Obamy – uprzejmie, ale jak rowny z rownym. Do tego prezydent sam dzwiga torby z wyzerka dla swoich podwladnych, nie tylko portfel z forsa. A takiej pani Fotydze, to nawet jak juz nie byla ministrem borowcy torby z zakupami do domu nosili. To dopiero kultura polityczna! 🙄
Niech zyje Prozac zycia! 🙁
Moniko, ten toast, mimo jego niewątpliwych walorów estetycznych 😀 , tchnie jeszcze nadmiernym optymizmem, bo pokazuje jakieś wyjście z depresji. To powinno być coś dołującego do samego spodu. Np. „wypijmy za psychozę reaktywną, selekcję negatywną i długie rządy naszego Prezydęta!”. 😥
Po obejrzeniu tego videla jestem gotow zgodzic sie z Bobem, ze Obama jest do bani, Gdzie Decorum? Gdzie Wazne Sapanie, ze o Mlaskaniu nie wspomne. Wyciaga te grabe do kazdego i jeszcze pytania zadaje!
Chyba nie jest on Elita we wlasciwym tego slowa znaczeniu.
Dno.
A co do digestifu to moge ci, Bob zaproponowac takie cos na pluskwy, co Stara trzyma w krysztalowej karafce, No mowie Ci…
Mordko, w jakiej ilości ona ma to na pluskwy? To jest pite przy każdej okazji, kiedy już niczego innego nie ma, a jeszcze się nie skończyło. 😯
W jakiejś bajce były takie rekwizyty: bułka-niedojadka, flaszka-niedopijka… Czy ona to może z tej bajki potajemnie wyniosła? 😯
A jeszcze tam zauwazylem straszna wpadke, Ktos mu zadal podchwytliwe pytanie (pewnie ktos z opozycji republikanskiej) i jemu sie wyrwalo, ze praca prezydenta jest trudniejsza niz mu sie wydawalo!
Kto go za jezyk ciagnal? Czy musial tak kawe na lawe? Przeciez opozycja zrobi z tego jutro uzytek! Beda go wsciekle napadac, nasmiewac sie beda, cyrk beda robic.
No, ale sam sie popdlozyl. Nie trzeba bylo chlapac jezorem na prawo i na lewo.
Bo ona tego sporo nawarzyla. A wypic tego wiecej niz naparstek sie nie da. To juz lepszy ten plyn od pocenia nog z woda brzozowa i klejem do samolotow.
Bobiku, bo akurat mnie dzisiaj nie stac na elitarne psychozy reaktywne… W moim optymizmie lacze sie z ludem. 😉 Ale digestifa moge popijac na aperitif, bo lubie gorzkie smaczki. 🙄
Zas co do Obamy, Mordechaju, to pragne jeszcze dorzucic, ze jego ciagle usmiechy na pewno Powaznym Osobistosciom Na Stanowiskach Prezydenckich i ponizej zupelnie nie przystoja – i same w sobie sa podejrzane.
To wyciąganie graby to też… Teraz nie będzie mógł zaprzeczyć, że doszedł do władzy po to, żeby się nagrabić.
Ale od początku było przecież jasne, że te luźniachy kto pod kim sami dołki sobie wykopią, żeby w nie wpaść na złość Wszystkiemu Co Święte. 🙄
No wlasnie, wyjdzie na jakioegos wesolka, zamiast sie zajmowac geopolityka.
Zaloze sie, ze taka Merkel wcale sie go nie boi.
Merkel sama jest dobra! Czasem za taką ciepłą mamuśkę robi, co przecież też nie całkiem Przystoi. Tych specjalistów od PR-u to oni wszyscy mają jak z koziej sempiterny instrument.
A poza tym co to ma do rzeczy, czy Merkel boi się Obamy? Grunt że nasz Prezydęt nikogo się nie boi i razem z gruzińskim P. choćby miedwied’ to dostoją!
Ooo, to jest dobry materiał na bardzo smutny toast. Wypijmy za geopolitykę i długie lata w jej objęciach! 😥
Moniko, jak Cię nie stać na psychozę reaktywną, to mogę Ci pożyczyć. 🙁
Pozycz mi Bobiku, bo dzis akurat z reaktywna cos u mnie krucho (zapas sie wyczerpal?), a i tak pracuje nad nastrojem w niesprzyjacych warunkach, bo wlasnie dowiedzialam sie, ze jedzie do mnie gotowy obiad z ulubionej restauracji chinskiej. No i dzieci kapie, a one jak na zlosc – pogodne. 🙁
Nie! Ja pije wylacznie za polityke historyczna. A Merkel niech nie podskakuje, bo sie doskacze.
Niech żyje robak, który nas gryzie,
za niego pijmy dziś ile wlizie! 🙁
L’chaim!
Moniko, proszę, bierz mojej reaktywnej, ile Ci potrzeba. Może jeszcze nerwicy wegetatywnej ździebko? Mam zapas z dawnych, dobrych czasów. Dla urozmaicenia, w charakterze przyprawy, dysponuję też chwilowym rozdrażnieniem, bo muszę sporządzić listę zakupów na jutro. Przed nami kolejny długi weekend i do wtorku sklepy zatrzasną podwoje.
Na przełomie maja i czerwca Niemcy świętują jak opętani, a ja, niestety, z nimi. 🙁
Czyś w Podlondyniu, w Stanach, czy w Hesji,
wypij za zdrowie ostrej depresji! 🙁
Kto za psychozę dziś nie wychyli,
tego niech wieczna radość przyszpili! 😯
Mozesz sie zawsze na nich zemscic jadac na il Palio do Sieny 2 lipca. A trzy dni wczesniej celebrowac Giocco di ponte w Pizie. I zobaczymy kto na tym wyjdzuie lepiej – Niemcy czy Bobik.
Wypijmy zdrowie ciężkiej żałoby
i jak najdłużej trwała nam oby! 🙁
Bobiku – psie smutki:
http://www.youtube.com/watch?v=_9T1LXLU8Es
Za czarną rozpacz wznieśmy kielichy
i za brak jakiejkolwiek zagrychy! 🙁
nie ma zgody na smutki-wiatr nam podarował ten kwiatek:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Zoltek?authkey=Gv1sRgCJaWhOSH8c3ROw#slideshow/5341392041787352226
pa pa „spadam” w pogodnym nastroju
A, właśnie psie smutki. Im się też należy toast.
Pijmy za zdrowie pustej miski,
gorszej od na Matyska kryski! 🙁
No dobrze, Bobik, teraz mam Powazne Pytanie. Wysluchales pewnie piosenki o psich smuteczkach.
I teraz prosze mo odpowiedziec z lapa na sercu: czy gdybys byl redaktorem programow dla dzieci, i polozyli przed toba wierszyk o psich smuteczkach oraz cos jak Owad Song, albo jakis inny zamieszczony w rubryce Inne ( np o samotnym psie na kanapie) , to co bys wybral? I czy pozwolilbys aby pani artystka seplenila do dzieci? Czy wolalbys moze, zeby traktowala je powaznie?
Dostaniesz scotcha, jak odpowiesz prawwidlowo.
Kurczę, mam wrażenie, że od tych bardzo smutnych toastów humor się poprawia. Czyżby była w nich jakaś paradoksalna substancja czynna? 😯
I czy bys kiedy zrymowal „rzeczki-smuteczki”?
Mordechaju, wiesz przecież, że mi na takie pytania nie wypada odpowiadać. A i nie chcę, bo ani w zarozumialstwo nie mam ochoty popaść, ani w jakieś krygowanie się. Najlepiej udam, że nie dosłyszałem. 😉
Dziekuje Bobiku, widze, ze masz czym sie dzielic. Ale reaktywna to male piwo, Ty sie postaraj o jakies kliniczne i paranoidalne. To jest dopiero prestizowe, de profundis i plumbing the depths… I tak o pustej misce? Lepiej o pustce czasoprzestrzeni i calkowitej beznajdziejnosci wszystkiego. A jak wszystko beznadziejne, to nie ma co tej listy zakupow robic, skoro nie wiadomo czy sie jutra dozyje. Pojdz na zywiol, i zrob zakupy bez listy, a jak czegos zabraknie to tworczo improwizuj. Moze taki przygnebiony jestes bo Cie ci Niemcy przesterowali?
Nie musisz odpowiadac. Tylko sie zastanow.
Za paranoję, za beznadzieję
i niech nam mocno w oczy wiatr wieje! 🙁
Masz racje, Moniko, comme d’habitude. Zaloze sie , ze Niemcy do wszystkich zakupow robia „listy”. Strach pmuslec jak u nich szafy wygladaja w srodku 👿
Za przerażenie pustką kosmiczną
i za psychozę jakąś kliniczną! 🙁
Nic nie rozumiecie z tą listą. Jak jej nie zrobię, to będę musiał iść sam na zakupy. A jak zrobię, to może jakąś ofiarę znajdę. 🙄
Germanizacja, tyż coś! 😯
Aaa! Teraz gadasz do rzeczy.
Zdrowie tendencji suicydalnych
i wszelkich o nich myśli nachalnych! 🙁
To niech ofiara sama Cie zaskoczy Bobiku, bez zadnej listy, i przyniesie cos nowego. Ja uwielbiam byc zaskakiwana, i gotowac z tego, co mojemu mezowi akurat sie w sklepie spozywczym spodobalo. Reszta i tak jest w spizarni, i przynajmniej jest inaczej niz zwykle. Calkowity brak niespodzianek kazdego moze sprowadzic na krawedz samobojstwa. 🙄
No, niestety. Tymi toastami na tyle sobie poprawiłem humor, że chyba muszę jak najprędzej iść spać, żeby do końca sobie nie popsuć takiej pięknej despoir de vivre.
Nawet nie powiem dobranoc, bo a nuż byłaby rzeczywiście dobra i co wtedy? 😯
Zamiast tego dzisiaj na pohybel, na skobel i na bell. No, ten , co to komu bije. 🙄
Co to za depresja, jak sie jeszcze ma sile doczolgac sie do lozka? Odpowiednio orzezwiajaco ponurej nocy, Bobiku. 🙄 It tolls for thee, i im gorzej tym lepiej. 😀
Ach, co to za zadolowany poczatek b. mokrego week-endu.
Czasem szklanka wody wydaje byc pol-pusta. Trzymaj sie cieplo Bobiku, this too shall pass!
Zaraz czegos poszukam (pewnie wermutu z tonikiem) na toast.
Pieski male dwa, poszly przejsc sie chwilke,
nie wiedzialy jak, przeszly cala milke…
Si ba, si ba, shalalalalalalalala si ba, si ba…
Nie moglam sie powstrzymac, zeby nie zlinkowac tej strony, moze sie jakos wstrzeli w nastroj? Jest tez jakos, na swoj sposob fascynujaca. 🙄
http://www.poetsgraves.co.uk/index.html
I milego weekendu, Kroliku i Wszystkim – mimo wszystko… 🙂
Wando
do żółtego kwiatka pasuje jak ulał jajeczniczka na szynce wiejskiej , do tego szczypiorek i chleb ze zboż , mój piekarz mniej „kapryśny ” od Moniki
gdzie relacja ?? dobranoc
Rysiu
czy Ty mógłbyś zrobić z tym ,że
http://www.youtube.com/watch?v=15IaAjNaMEw
no i oczywiście przypilnuj wrzatku i porzadku 😉
Po tym „ciężkim” wieczorze może wszystkim posmakuje barszczyk a do tego paszteciki z francuskiego ciasta
Dla lasuchów zrobiłam sernik na zimno z truskawkami i kiwi
Bobik
czy Ty nie sądzisz ,że już dawno powinieneś zamieścić nastepujacy komunikat :Babcia Bobika w domu , samopoczucie coraz lepsze , przyjaciele się nią opiekują, Bobik tęskni ale się cieszy ,że Babcia wszystkie kolory teczy zobaczy ….i jak Bobik podwedza pasztetowkę też 😉
PA
chodzi za mną
http://www.youtube.com/watch?v=wedX64L_j9E
może dojdzie do Fomy jak słonko …
Miłego dnia w koszyczku , tak sobie pomyślałam czy krasnoludki lubią grzyby jesli tak to Pirs zajrzyj do piekarnika : pieczarki faszerowane jajkiem , cebulką , szczypiorkiem , papryczką
Jajecznica jak najbardziej Niuniu;
relacje niezadługo; pomału zaczyna spływać do nas zachwyt i zauroczenie tym nowym nieznanym niespodziewanym światem.
Na razie Dobranoc
Dzień dobry 🙂
Jedno oko…
Drugie oko…
Trze… tfu, chciałem powiedzieć – słońce! 😀
Ale nie mam wskutek tego zamiaru całkowicie zbanować grobowych nastrojów, bo mi jakoś dobrze robią. 😉
Z Babcią jest dokładnie tak, jak pisała Niunia. Czy ona może ma w gnieździe mojej Babci kamerę, taką jak u bocianów? 😆
Na temat relacji afrykańskich Basi ja chyba coś wiem, ale muszę się najpierw wgryźć, zanim puszczę parę. 😎
No to biorę barszcz z pasztecikiem i idę się wgryzać. 🙂
Bobiku na poranne smutki posyłam Ci wierszyk:
Goldwasser!!
Gdy depresja Mnie gniecie,
Gdy mam kłopoty
z „Frygą”.
Wasser wypijam
A Gold wyjadam łygą! 🙂
A teraz jadę sędziowac te bulgoty francuskie i rolmopsy!
Do wieczora! 😉
Emi, pozdrów całe nieszczęsne koleżeństwo, które musi na tej wystawie nudzić się jak rudy mops, choć przecież nie wszyscy z nich są mopsami, nie mówiąc już o ubarwieniu.
Ludzie psom zgotowali ten los! 😥
Gold wyjadłem. Trochę chrzęścił w zębach, ale mówiłem sobie, że to mielona kość i jakoś poszło. 😀
Dzien dobry.
Dobrze, ze juz tu weselej, bo rozpaczalem, ze mamy tu fale sezonowej wiosennej depresji . Jescze tylko nad Pania C.Dion nalezaloby popracowac.
Kto to jest Basia?
Dzięki, Niuniu! Już miałem zabrać się do pałaszowania, jednak nieopatrznie włączyłem telewizor i zamarłem. Akurat leciały klipy wyborcze. Ileż to partii chce dla nas jak najlepiej, a nawet lepiej niż inne partie. Wzruszenie ścisnęło mi gardło. Poza klipami przywódcy wypowiadają się o aktualnym rządzie, a rząd o sobie.
Tak sobie pomyślałem że dobrze byłoby gdyby WSZYSTKIE partie znalazły się w opozycji. Kiedy jakaś partia, niegdyś rządząca, znajduje się w opozycji, natychmiast wie jak należy dobrze rządzić. Problemy, z którymi nie dawała sobie niegdyś rady, teraz znajdują proste rozwiązania. Nieporadni eksministrowie pouczają swoich następców. Aż dziw że nikt ich nie słucha.
Ach, gdyby tak dać rządy fachowcom, którzy znają się na swojej robocie i nie muszą ? w zależności od tego czy ich ?rzucą? na resort kultury czy obrony ? uczyć się wszystkiego i realizować swoich szalonych pomysłów. Oczywiście wszystkie partie mogłyby ich swobodnie krytykować. W końcu każdy polityk zna się na wszystkim. Ale już nie rządziliby!
Mordechaju, siadaj, dwója. Nie uważałeś! 👿
Basia to jest córka Wandy TX, która w ramach studenckiego projektu właśnie trafiła do Ghany i na pewno będzie miała ciekawe rzeczy do poopowiadania, na co niektórzy na blogu już czekają jak, nie przymierzając, pies na salceson.
Mam nadzieję, że ja uważałem. 😉
Ach nie, nie (tu dudniace bicie sie w p[ersi), Wiedzialem, ze corka Wandy jest w Afryce, tylko nie odnotowalem imienia. Ale jak sie ma 20 lat na karku, to rozne rzeczy czasem uciekaja z krotkiej pamieci, za to dluga pamioec jeszcze sie bardziej wydluza.
Sorry, Babs.
A moja Stara sama zdolala wczoraj wprowadzic poczte do tej swojej nowej komorki, Chodzila napuszona jak paw 🙄
Niedlugi nauczy sie tez z niej dzwonic.
Uważam, że hasło „wszystkie partie do opozycji!” ma potencjał. 😀 Poza tym można by to zawrzeć gdzieś w konstytucji, że obowiązkiem polityków jest siedzenie na kanapach, chcenie dobrze, granie w klipy wyborcze i narzekanie, ale niewtrącanie się do rządzenia. Byłoby to wprawdzie coś w rodzaju rewolucji ustrojowej, ale jak już w Anglii mają rewolucję, to czemu my sobie nie mamy jakiejś zafundować? 😎
W Krakowie oczywiście by się to nie przyjęło, jak wszystkie przewroty, ale przecież nie będziemy rezygnować z rewolucji przez jedno miasto, choćby to nawet był i Kraków.
PIRS może opracować Krótki Plan Przewrotu, z uwzględnieniem rozdziału zadań, a my w tym czasie poszukamy tarabanów. 😆
Jak nie znajdziemy tarabanow, to moze Swiatla Kierowniczka z Sasiedztwa wypozyczy TROMBY? Nie wyszlaby przeciez zle na Rewolucji.
Ja, jako odwieczny chor Wujow Rewolucji zwracam uwage, ze trzeba bedzie wyznaczyc, kto jest prawdziwym polskim patriota. I tu moga sie zaczac schody, bo ludzie zaczna sie wykrecac i zapierac. Niewykluczone, ze trzeba bedzie sprokuriwac jakis apoarat przymusu i represji.
Aluzju poniał. Mordechaj pewnie przez całe swoje życie filozofa w gębi ducha marzył o zostaniu szefem czerezwyczajki. Mam tylko uzasadnione wątpliwości, czy kot 20-letni podołałby czysto fizycznie trudom związanym z tym stanowiskiem…
Mordechaju, a nie urządza Cię zostanie Feliksem Honorowym?
Nie, chce wygryzac pazury.
Padało, ale przestało
No to już dobrze, Mordko, po starej znajomości zostaniesz Prawdziwym Feliksem i będziesz rozliczał z patriotycznej żarliwości, ale pod warunkiem, że nie będziesz się upierał przy stanowisku Głównego Meteorologa, bo nim musi po starej znajomości zostać Lord Foma.
I niech mi nikt nie wmawia, ze nasza Rewolucja zaczyna zjadac wlasne ledwo poczete dzieci.
Proponuje, zeby moj resort nazwac Urzad Bezpieczenstwa i Ochrony Patryjotysu.
Hmmm… Jako znany bojownik o tolerancję kulinarną jestem w zasadzie przeciwny stawianiu progów i barier upodobaniom smakowym. Czy nie moglibyśmy przyjąć zasady,że każdy może sobie zjadać co lubi, jak lubi i kiedy lubi, ze szczególnym uwzględnieniem pasztetówki? 🙄
To jakies neoliberalne miazmaty, Bobik. Radze uwazac – po przyjacielsku.
A teraz wychodze do sklepu Peter Jones sprawdzic czy nie rzucili gumy do majtek, a raczej do calkiem jeszcze uzytecznych lnianych spodni.
Urząd Bezpieczeństwa? Tak jakoś zbyt sucho, bez odrobiny miłego podniebieniu narodowopoetyckiego sosiku. Nie mogłoby być np. Jedyne Efektywne Łono Obrony Patryjotysu, w skrócie JEŁOP? Albo chociaż Dociekliwy Urząd Patryjotycznej Awangardy?
Ja wiem, ten ostatni pomysł już tyle razy ograny… Ale jakoś zawsze cieszy. 😀
Mysle, ze DUPA jest krocej i „sama sie zapamietuje” jak zarowki OSRAM. A tez nalezy odnotowac, ze nie ma zadnych polskich znakow, wiec wygodniej bedzie znalezc strone w internecie, na ktora Obywatele beda mogli skladac meldunki o sasiadach oraz dalszej i blizszej rodzinie…
Można by połączyć przyjemne z pożytecznym. Wersja dla Europy, zwłaszcza dla Brukseli: DUPA. Wersja krajowa, na użytek wewnętrzny: JEŁOP.
Kto powiedział, że Urząd ma mieć tylko jedno oblicze? To byłoby wręcz zubożenie złożonej, wielowarstwowej filozofii Urzędu i postawienie tamy koncepcji rozwojów równoległych.
❗ ❗ ❗
Umiem juz dzwonic z komorki i zapisywac kontakt!
Tak niezwykłe osiągnięcie domagałoby się toastu 😆 ale o tej porze…? 😯
To może ja troche pomarudzę, pomysł z JEŁOPEM bardzo mi się podoba, żarty o Feliksie mniej. Mój dziadek ( a przede wszystkim tysiące, a potem miliony innych) miał nieprzyjemności zetknąć się z czrezwyczajką osobiście i nie wspominał tego mile. Żarty o Eichmannie raczej by sie spotkały z podobna reakcją….
Możemy oczywiście dokonać przewrotu, ale potrzebujemy siły, a przede wszystkim chytrości. Siła to dużo zachodu, szkoda się przemęczać, stawiam więc na chytrość. Co powiecie na wprowadzenie monarchii absolutnej i mianowanie Bobika dziedzicznym królem Polski? Jak by tak podsunąć partiom, każdej osobno, że ma dużą szansę zostać Królewską Partią Polski, to mogłoby przejść. Najwyżej Kaczyński zakwestionowałby ten skrót, ale zawsze możemy powiedzieć że w gruncie rzeczy brak mu prawdziwego patriotyzmu. (Notabene trzeba by jakoś inaczej nazwać Krótki Plan Przewrotu, bo z tych samych powodów ktoś to może zakwestionować). Zresztą, czemu od razu nie powołać takiej partii?
Potem, to jasne, nasze skryte pragnienia i najszlachetniejsze zamiary wreszcie znajdą ujście, oczywiście w służbie dla dobra kraju i ku chwale monarchii. W końcu, zapytam, kto bardziej niż my pragnie powszechnego szczęścia i dobrobytu?
W nowej konstytucji trzeba będzie podać nową nazwę państwa, warto już teraz nad tym się zastanowić. Królestwo Polskie to oczywiste, ale dalej? Ciekaw też jestem jakie i komu Bobik przyzna prawa i przywileje.
Jeśli nie teraz, to kiedy? Jeśli nie my, to kto?
Dzień dobry, leje 🙁
Słońce świeci, że tylko obdzielać spragnionych 🙂 i taki nadmiar może być z krótkimi przerwami do września.
Na razie tak cudnie, można pootwierać wszystkie okna ale już za godzinę nie da się tak wytrzymać. Korzystam póki mogę.
Wszystkie partie w opozycji 🙂
Sąasiadko, jeżeli tak odczuwasz żarty o Feliksie, to bez większej przykrości mogę z nich zrezygnować, żeby nie robić przykrości Tobie i innym, kórzy mogliby podobnie to odbierać. Ale dla mnie ich kontekst jest inny. Żarty z Lenina, Stalina, Żelaznego Felka, itd. należały przez długi czas do żelaznego repertuaru sposobów radzenia sobie z ideologią przy pomocy drwiny. Choćby klasyka polskich limeryków – „i przyszła Czeka i z tego człeka zostały oczka w rosole”.
Podobne zjawisko obserwowałem na prywatnych spotkaniach oświęcimiaków (tak się złożyło,że czasem odbywały się u Cioci, z którą przez pewien czas mieszkałem) – wcale nie były przepojone bólem i patosem, wręcz przeciwnie, mnóstwo tam leciało kawałów na temat, wspominano dowcipy sytuacyjne, itp. I to chyba naturalna, wręcz zdrowa reakcja, że przed grozą bronimy się śmiechem.
Oczywiście ja nie śmiałbym opowiadać dowcipów oświęcimskich, bo mnie to osobiście nie dotknęło, więc nie mam tu moralnego prawa przymrużać oka. Ale spuścizna Żelaznego Feliksa dotknęła w jakiś sposób nas wszystkich, dlatego chyba przyznaliśmy sobie prawo do nabijania się z niego.
Widzę tu w ogóle szersze pytanie: czy drwienie z oprawców i zbrodniarzy jest moralnie naganne, czy też jest formą „zemsty” na nich, sprowadzeniem ich do żałosnego, groteskowego wymiaru? Chętnie bym usłyszał, co na ten temat powiecie.
Ja miałbym być monarchą konstytucyjnym? 😯 Never!
Jeżeli już, to wyłącznie wschodnim satrapą albo Królem-Słońce. 😀
Nie mam najmniejszej ochoty przed każdym szarpnięciem za nogawkę (lub odwrotnie, polizaniem w nos) zastanawiać się, czy mi wolno i czy nie przekroczę tym jakiegoś konstytucyjnego ograniczenia mojej władzy.
A w ogóle moim marzeniem zawsze było zostanie Szarą Eminencją. Może dlatego, że jestem czarny, a każdy ponoć pożąda tego, czego nie ma. Jeżeli jest na zbyciu posada Szarej Eminencji, to reflektuję. 😆
Dlaczego ma być moralnie naganne? Przecież ci panowie okrutnie drwili z tych, nad którymi mieli władzę. Śmiech to broń maluczkich, pomaga oswoić strach. Czym bylibyśmy bez śmiechu?
E, Bobiku, im dluzsze tytuly, tym mniej wladzy. Szara Eminencja tez mi sie podoba, ale na to jestes zanadto widoczny (no chyba, ze noca). Bobik jako imie i tytul jednoczesnie jest swietny przez zwiezlosc i niedookreslenie, wiec nawet jak ma sie sporo wladzy (tyle lub wiecej wiecej niz Krol-Slonce) to sie to nie rzuca w oczy i nie mozna Ci zarzucac, ze jej naduzywasz, a przy tym zostaja zostaja jakies aspekty wymarzonej przez Ciebie Szarej Eminencji. 😆
Niuniu, piekarz dzisiaj upiekl wszystko: croissanty, pyszny chleb z siedmiu ziaren, klasyczny sourdough i moj ulubiony razowy (przez ktory niestety nie moge oddawac sie narzekaniu Polakow mieszkajacych poza krajem, ze brakuje im smaku prawdziwego chleba – no trudno). I wyobraz sobie, Niuniu, ze dzis po raz pierwszy od paru jest slonce. Naprawde zaczelismy prowadzic wykres jego wahniec nastroju, zeby wiedziec, kiedy warto isc do piekarni po wiekszy lup. Oczywiscie, croissanty, przelozone szynka i z dodatkiem dzemu organicznego z pobliskiej farmy juz Ci poslalam Hermesem. 😀
Bobiku, tez mam podobne doświadczenie rodzinne, jedna z moich ciotek spędziła 5 lat w Ravensbrück i też opowiadała niezliczone dowcipy i śmieszne historie. Na nasze zszokowane „ach ciociu!” odpowiadała , że jak sie ma 17 lat to w każdej sytuacji robi sie kawały. Na pewno miała rację , a ogólnie optymistyczne i zdroworozsądkowe podejście do życia pozwoliło jej zapanować nad przeszłością , pracować, wychować wspaniałe dzieci i być dusza towarzystwa. To wszystko prawda, ale ona przez to przeszła. I dlatego trochę mnie razi sprowadzanie zarówno nazizmu jak komunizmu do dowcipu. nie lubię tych knajp a’la gułag ( podobno jest taka w Moskwie, a u nas na Kazimierzu pub Propaganda, pełen komunistycznych pamiątek.) Boje się, że ty którzy sie z tymi czasami nie zetknęli osobiście zapamiętają tylko ten lunapark. jest całą seria dowcipów oŻydach w Auschwitz ale ich myślę ze nikt z nas ich nie tylko nie opowiada, ale tez nie chciałby słuchać
Dzierżyński i Stalin naprawdę byli straszni ludzie ( by nie używać tu słów propagandowo wyświechtanych), a my żartując przerabiamy ich na wujaszka Felka i dziadzia Józia. Nic nie poradzę, zgrzyta mi.
Niunia:
Celina jak zawsze charming. Czy wiesz, ze ona nie mowila po angielsku i musiala sie szybko nauczyc, aby zrobic kariere w USA? 🙂
Cos z lat 80-tych, co lubilem (ale tylko w kawalkach). Lubilem tez jezdzic pociagiem, niestety, ostatni raz przydarzylo mi sie rok temu w UK. W Kanadzie nie jezdzi sie pociagami. Albo lata sie samaolotem, albo samochodem.
http://www.youtube.com/watch?v=Zamqe602AU4
zona sasiada
Czy wiesz, ze pierwsi trzej szefowie Czeka byli Polakami, a dwoch pochodzilo z rodzin szlacheckich? Moze to cos tlumaczy?
A, to też jest niezły wist – Szara Eminencja nocą i Król-Słońce w dzień. I jakież udogodnienie dla tych, u których pada. Mogliby w dzień gromadzić się pod balkonem i żądać, żeby monarcha natychmiast się pokazał.
A monarcha, jak to monarcha – pokazałby się albo i nie. 😆
A jeszcze co do smiechu z oprawcow, to smiech jest bronia slabych przeciw silnym, bo podwaza autorytet, wiec robi wylom w „rzadzie dusz”, jaki silni chcieliby sprawowac nad slabszymi. Ale jest tez jednak cala gama reakcji na okropienstwa historii, i kazdy ma prawo wybrac sobie swoja reakcje, zwlaszcza, gdy sprawy w jakis osobisty sposob go dotykaja. Nie ma po prostu jednego obwiazujacego sposobu odreagowywania, i tyle. Wystarczy posluchac bardzo u nas w Bostonie aktywnego Elie Wiesela, zeby zobaczyc, ze on jest akurat z tych, co wybrali niezartobliwa forme odreagowywania, chyba w imie lepszego informowania pokolen juz tak zajetych innymi sprawami, ze zarty jakos zrownalyby doswiadczenia Zaglady z najnowszym sitcomem.
Bobiku, „Krol-Slonce Za Dnia i Szara Eminencja Noca” to jednak dlugi tytul, ktory sie swietnie skraca na „Bobik”. 😆
Wiem Pa, że byli. Czy to coś tłumaczy. Nie wiem, ale obawiam sie że niewiele. Czy fakt że Hitler malował akwalere był z drobnomieszczańskiej rodziny coś tłumaczy?
Za duzo czytam, ostatnio, amerykanskich thrillerow i teorie spiskowe owladnely mna nieco. 🙂
może więcej romansów, drogi PA 🙂
Przecież napisałem wyraźnie: wprowadzenie monarchii ABSOLUTNEJ. Żadnych ograniczeń. Nawet Kaczyński będzie za jak usłyszy o możliwości wprowadzenia kary śmierci (Mordechaju, szykuj listę tych co zasłużyli). Ale co się będzie działo i kto akurat w poniedziałek zostanie premierem, o tym zadecyduje Jego Wysokość.
Proponuję żeby zakazać jadania kalafiora, bo jakoś się nie mogę przełamać. No, chyba że ktoś dostanie taki przywilej.
Nie moge, zono, bo jak mowila Nell, „oczy mi sie poca”. Probuje w przerywnikac czytac klasyke angielska. Mecze teraz E. Gaskell. 🙂
Tak się zastanawiam, czy rzeczywiście drwina z ludzi strasznych jest oswojeniem ich i przerobieniem na dobrotliwych wujaszków? Dla mnie nie, tak samo jak np. czarny humor nie likwiduje wcale grozy śmierci. Czy Gałczyński kpiąc z Hitlera w Zielonej Gęsi w jakikolwiek sposób go „upozytywnił”? Albo czy zrobiły to skecze Monty Pythona? Też nie mam tego wrażenia.
Nawet bym powiedział, że kpina wręcz przywraca tym wszystkim strasznym postaciom właściwe proporcje. Bo traktując je zawsze wyłącznie poważnie nadajemy im, chcąc nie chcąc, jakiś patetyczny, pomnikowy wymiar. A kpina pozwala sobie uświadomić, że w człowieku strasznym tkwi również mały, żałosny dureń, który nie jest wart nabożnego lęku, tylko właśnie – wyśmiania.
Dlatego mnie taki rodzaj drwiny nie zgrzyta zasadniczo, ale może mi oczywiście zazgrzytać w pewnych kontekstach. Przyznam, że tu, na blogu, gdzie chyba nie ma nikogo z tak niewielką świadomością historyczną, żeby nie wiedział, co sądzić o Feliksie D., jakoś mi nie zgrzytnęło. Gdybym rozmawiał z grupą, powiedzmy, amerykańskich nastolatków, zapewne żarty nawet by mi nie przeszły przez myśl, bo zdawałbym sobie sprawę, że moi rozmówcy zapewne nie mają w czym tych żartów osadzić i albo ich nie zrozumieją, albo zrozumieją źle.
Ale tak w ogóle broniłbym prawa do drwiny w odpowiednim kontekście i towarzystwie, bo uważam ją, jak to już ktoś tu powiedział, za bardzo silną broń słabych.
No i mam motyw osobisty – bardzo mi się trudno powstrzymać przed widzeniem absurdu również w rzeczach poważnych. A czasem szczególnie w nich. 😉
No nie, wprowadzić jakiekolwiek zarządzenie po to, żeby ucieszyć Kaczyńskiego? Nawet w najczarniejszym scenariuszu nie przewiduję takiej możliwości. 😯
Ale mogę wprowadzić od zaraz karę ciężkich, dożywotnich robót w Kancelarii Prezydenckiej za zmuszanie kogokolwiek do jedzenia kalafiora. Dla mnie przyjdzie to już trochę za późno, bo po latach żywiołowej nienawiści do kalafiora nagle, jakiś czas temu, zacząłem go trawić, ale niech chociaż następne generacje skorzystają. 😀
Bobiku, szukanie jednej reguly jest chyba skazane na niepowodzenie, bo jak sam zauwazyles, inaczej bedziesz mowil do nastolatkow amerykanskich (na nastolatkow polskich i brytyjskich za bardzo bym tez nie liczyla, a o niemieckich, to moze Ty sam sie wypowiesz), a inaczej do osob dojrzalych, ze swiadomoscia historyczna (choc tu z innych powodow, mozna z kolei trafic w czule miejsce). Nie zostaje nic innego, tylko tak wysmiewane czesto wyczucie. 😉
Zono, ostatnio (pare tygodni temu) byla w Anglii aukcja malowidel Hitlera (byc moze napomykam o czyms, co juz wiesz). Zainteresowanie podobno bylo spore, ale, jak zauwazyl historyk sztuki wypowiadajacy sie dla Radia BBC – nie ze wzgledow merytorycznych. I wyraznie wyczulam w jego glosie lekkie obrzydzenie, gdy dziennikarz go zapytal, czy sam u siebie by taki obraz powiesil…
Wydaje mi się, że kpina jest również osadzona mocno w czasie. Żart o Hitlerze czy Feliksie ja odbiorę już tylko jako anegdotę historyczną. W ich czasach to była rzeczywiście broń psychologiczna. Ale nam ona nie wydaje się potrzebna wobec tych postaci. Podobnie jak żona zgrzytnę na kawiarnię czy pub w stylu gułag – myślę, że moje tutejsze rówieśnice, córki więźniów stamtąd byłyby bardzo dotknięte takim pomysłem.
Jestem jak najdalsza od wujaszkowania zbrodniarzy 😯
Z absolutnych przyjmuję do wiadomości absolutne zero, a i to tylko dlatego, że nie bardzo rozumiem, co ono za jedno, do czego służy i czy na pewno istnieje.
Kalafiora nie oddam!
Tak, Wando, tak.
Ale musze Ci jeszcze podziekowac za slonce z Texasu, ktoremu zawdzieczam lepsze zaopatrzenie z lokalnej piekarni. Jak bedziesz miala w nadmiarze, to znowu sie podziel. 😀
A ja wzmocniona croissantami jade do dosc odleglego (na warunki mojego stanu) sklepu ze sprzetem AGD, gdzie jest „kultowy sprzedawca” tego sprzetu, o imieniu Arthur. Wytropilismy, ze wlasnie wrocil z North Carolina od syna, i dzis bedzie. Jest rzeczywiscie klasa sama w sobie, troche tak jak sprzedawca opisany w „Blink” przez Malcolma Gladwella. Oprocz kupowania u niego, lubie sie przygladac, jak on obsluguje klientow, bo do tego, jak do wielu nnych zajec, jednak dobrze miec wrodzony talent. 😉
Kontekst to jest wiele aspektów – czas, miejsce, środowisko, itd. itp. Dla mnie też czymś niezbyt smacznym byłby Gulag-pub gdzieś w centrum Londynu, ale jeżeli np. rosyjskie społeczeństwo czuje potrzebę odreagowania traumy w ten sposób, to nie czułbym się upoważniony do rzucenia kamieniem. A już montypythonowskie kpienie z postaci, które się odczuwa jako historyczne, nieco abstrakcyjne, uznałbym za dozwolone dla wszystkich. Tylko jest oczywiście problem z tym, na ile historia XX w. osiągnęła już ten poziom abstrakcji. Bo o ile nikogo chyba nie zabolą drwiny z Dżyngis-Chana, to jak widać już z Feliksem D. może być różnie.
Ale w każdym przypadku należy odróżniać, czy kpi się ze strasznych postaci, czy z ich ofiar. Bo tu nie ma automatycznego znaku równości.
No i zrozumiałe, że nie wszyscy mają takie samo poczucie humoru. Monty Python nie wszystkich śmieszy, South Park wydaje się niektórym nie do przyjęcia… Zwłaszcza w większej i niejednorodnej grupie osób bardzo trudno o wyczucie, bo prawie zawsze to, co jednego rozśmieszy, u innego spowoduje wzruszenie ramion albo i niesmak. I obawiam się, że w kwestii żartów tak czy owak jesteśmy wszyscy od czasu do czasu skazani na wpadki.
Ja się zresztą na to już trochę uodporniłem, bo w Niemczech znaleźć amatorów na mój rodzaj poczucia humoru jest trudno. Ale za to jak dorwę jakiegoś Anglika… 😆
Dziendobry i zaczne od kulinariow. Po wieloletnim pozegnaniu sie z kielbasa, bo najczesciej byla niedobra, albo za slona, albo nieslona, albo trociniasta, albo po prostu do niczego, dzisiaj na targu znowu dalam sie poniesc kielbasianej tesknocie i kupilam cos… paskudnega a zarazam bez smaku. Chwala Bogu, ze Dobre Piesy nie sa za wybredne.
Mam nadzieje, ze ta zaraza nie dopadnie, strach pomyslec, pasztetowki!.
Jakos lepiej mi sie zartuje z Feliksa i Wielkiego Jezykoznawcy niz Hitlera. Nie to, zebym przez to chciala stopniowac zbrodnie…
Pasztetówki będziemy bronić wiele mocniej, niż niepodległości! 😎 Ucząc się na błędach popełnionych przy nieudanej obronie kiełbasy!
Z żartami nie ma reguł. Ważne kto to opowiada, komu, no i jak to jest podane. Ten sam dowcip, opowiedziany przez kogoś obleśnego, czy wrednego, nie śmieszy.
Natomiast stanowczo zakazałbym tłumaczenia dowcipów. Trudno, jak ktoś jest kaleką to niech sobie da przeszczepić poczucie humoru. A ludzie bez takowego nie powinni pełnić żadnych urzędów.
To dla ludzi władzy zaczynamy mieć listę na nie:
bez poczucia humoru nie
bez dystansu do własnej osoby nie
z bratem lepiej nie 🙂
coś jeszcze?
jeśli chodzi o polityków to ja bym dodała wyjazd na rok np do Teksasu bez codziennego kontaktu z życiem politycznym w kraju – nabiera się dystansu ( 12h podróży 🙂 ) i polski środek ciężkości się przesuwa nieco.
W sumie też skłaniałbym się ku tej najprostszej formule: to zależy. 🙂 Tzn. nie robiłbym ani listy tematów zakazanych, ani innych nie stawiał zasieków, tylko bym żartował na czuja i patrzył, czy mi przypadkiem pysk równo nie puchnie. 🙂
A teraz całkiem inna beczka – Wanda przysłała mi Basi relacje, bardzo ciekawe, które Wam koniecznie chciałbym udostępnić. Doszedłem do wniosku, że najprościej będzie, jak je wrzucę tam, gdzie mam miejsce, czyli do wierszyków. Może do kulinarnych, bo jest ich mniej. Czyli: kto zainteresowany (pewnie wszyscy), niech szuka pod „Dziennik Basi” w kulinarnych.
Bardzo chciałem dopisać jeszcze kilka słów komentarza, ale muszę się zbierać na koncert, więc już nie teraz. Ale potem albo jutro pewnie sobie nie daruję. 😉
Bobiku podaje , jak tam było.Otóż w sąsiedztwie za lasem odbywał się Piknik Sąsiedzki, gdzie mnie zaproszono do sędziowania przybyłych psów,ale to nie była rasistowska impreza, tylko, jak kto przyleci.Istotnie mopsów bylo w przewadze,ale to pewnie na zasadzie darowanych po sąsiedzku szczeniaków.
Wszystki psy dostały światełka odblaskowe do nocnych spacerów,trzy najlepiej utrzymane- puchary i plecaczki.
Było bardzo miło i wesoło,a przy okazji udało mi się nawiązać kontakt z jeźdźcem, którego od dwóch lat tropię w lesie i już wiem,że mam niewielka stajnię „na szago przez las”.Jak noga się okaże ok. zaraz się tam namawiam na jazdy.:smile:
Była skałka do łażenia i gdyby nie obowiązki opowiadacza o psach- pewnie bym tam się powspinała,zwłaszcza,że była asekuracja.
Nie mogłam odmówić udziału- organizatorzy szukali mnie 2 tyg. jako,że zapadłam się w las o d czasu wyprowadzki ze śródmieścia.
Życze miłego wieczoru .
Moniko
czekam na Hermesa , ja biedna psinka zostałam sam , nie ma głaskanka przez cztery dni , czy ktoś się mna zajmie 🙁
PA
ja ciągle na liście FBI , pisz proszę tytuły , poproszę o podwójne punkty za CCR
http://www.youtube.com/watch?v=KWg1ilYvJMA
Bylam na miescie, kupilam gumke i cudne sandaly na dosc wyspokim obcasie, ale szalenie wygodne, bo to Tumberland, dosc gladiatorskie, mogl;yby byc ciut tansze, no ale trudno – starsza pani musi miec porzadne buty.
Zaskoczyla mnie nieslychanie uwaga zony sasiada – we moim domu zartowano o wszystkich – o Staloinie, Dzierzynskim, Berii, Zdanowie, Gomulce, Moczarze – you name it, o wszystkich sie zartowalo, A najwiecej Ojciec, ktory tez w koncu od 1943 r. do 1953 r. spedzil w Gulagu – co i tak bylo w koncu losem na loterii, bo alternatywa mogla byc gorsza. Tak sam uwazal. Tak ja uwazam.
W tym tygodniu powiedzialam przez telefon swojemu lekarzowi, ze jego pielegniarka ktora robila mi w zeszlym roku PAP smear jest malym nedznym ponurym Hitlerem i ze nie chce jej ogladac wiecej na oczy. Zamiast sie oburzyc, zapewnil mnie, ze Hitlera juz nie ma, poszla na emeryture i dreczy wnukow.
Wlasciwie wszystko co chcialabym jeszcze na ten temat powiedziec juz zostalo powiedziane przez Bobika. Z ktorym sie gleboko zgadzam. To kontekst i ton ktory robi szanson . I to ma oczywoscie nazwe – hiperbola. Byla to zwyczajna, niewinna hiperbola. Bez tego nie ma satyry politycznej czy jakiejkolwiek innej.
Natomiast oczywisciue nie wolno nasmiewac sie z ofiar roznych bandytow. Chociaz tak z reka na sercu i to mi sie zdarzalo, ale nie publicznie, tylko w swoim scislym gronie – okrutnie sie nasmiewac 😳
niunia:
To byl Level42 „Something about you”. Sorry. 🙂
Niunia
Jako forma rekompensaty, to co lubisz w innym wykonaniu
http://www.youtube.com/watch?v=IgJq6v6gA_4
Moze przejdzie 🙂
Komunikat Nadzwyczajny:
\\\\\\\\\\\\pierwszxe miejsce w finalach Britain’s Got Talent wygrali moi kandydaci _ fenomenatlna grupa tancerzy ulucznych Diversity – ktorych liderem jest
studenrt fizyki. Susan Boyle znalazla sie na 2 moejscu.
pory
n
Zauważyłam i pooglądałam na You Tube, rzeczywiście Diversity przynajmniej za pierwszym razem zachwyca. Ciekawe jak się mają do innych tego typu grup tanecznych.
A co z Susan? Czy po tym drugim miejscu szykuje się jej jakaś kariera, myślisz, czy jak po jednej zaczarowanej „nocy” wróci do poprzedniej codzienności?
Wracając do dowcipów ze zbrodniarzy:
Ja jestem przeciw.
Pewnie właśnie dlatego, że to „silna broń słabych”. A ja nie czuję się słaba, więc nie mam potrzeby. Co innego ci, których to bezpośrednio dotykało. Dla mnie, patrzącej z perspektywy historycznej, zbrodniarz jest zbrodniarzem i tyle.
Wypowiedziawszy się tak poważnie, mówię Wam dobranoc 😀
Ale to nawet nie byl dowcip o Dziezynskim, tylko hiperbola w odniesieniu do zmyslonego urzedy ochrony patryjotysu!
Obejrzalam finaly BGTalent i poziom byl niezwykle wysoki. POsrod dziesieciu osob co najmniej 5-6 bardzo, bardzo utalentiowanych mlodych ludzi.
Kibicowalam Diversity od samego poczatku, ale balam sie, ze mloda pyublicznosc glosujaca pojdzie na cos „latwiejszego w odbiorze” – bylo tam kilkoro cudownie zdolnych dzieciakow, w dodatku same sliczbnoty, no i Susan oczywiscie.
Ale publicznosc nie zawiodla i trojka wykonawcow , ktora zebrala najwiecej glosow to wlasnie Diversity, Susan oraz Julian Smith, bardzo skromny, bardzo cool 40-letni nauczyciel, grajacy na saksofonie, ale jak!
Kibicowalam tez wlasnie Julianowi – to jego ostatnia zyciowa szansa zrobienia kariery na jaka zasluguje i o jakiej marzy. Jego gra byla bardzo przejmujaca.
A Diversity jest nie tylko znakomite technicznie, bardzo nowatorskie choreograficznie, ale kazdy ich kroiciutki, dwuminutowy wystep jest jakas opowiescia o otaczajacym swiecie , powazna, ale jednoczesnie niezwykle dowcipna i pomyslowa, i pelna neispodzianek. A ich tryskajacy fontanna wdziek i przyjazn wewnatrz grupy, powala na kolana.
Zaluje, ze do finalow nie dostala sie swietna grupa dziewczat w roznym wieku, z jednej szkoly i podworka, ktore tez tanczyly i zbawialy swiat od wojen, glodu i innych nieszczesc. Bardzo, bardzo fajne dziewuchy. Simon C. byl zrozpaczony, kiedy odpadly w polfinale. Widac bylo.
http://talent.itv.com/videos/video/item_200288.htm
Tu jest dzisiejszy wystep Diversity (wcziraj w polfinalach mieli zupelnie inny)
http://talent.itv.com/videos/video/item_200289.htm
A tu jest dzisiejszy Julian Smith
Jeszcze trochę komentarzy afrykańskich, zebranych w rozmowie skypowej. Dziecko dziś padnięte i nieco sfrustrowane, chyba nie spodziewała się emocji jakie Afryka może wywołać w niej i jej kolegach. Krótsze niż jej poprzednie wpisy, więc daję tu bezpośrednio dla zainteresowanych (blędów polskich nie poprawiam 🙂 )
….dzisiaj mielismy strasznie zwroszajacy experience
i jestem strasznie zmeczone bo wogule nie mam przerwy ale bylo to interesujace
…
… po prostu czarno dziewczynka z ameryki nie wytrzymala widoku afryki biednej i zezloscila sie na wszystkich ze jej nie rozumiemy do konca
… tak naprawde to jest bardziej skamplikowane , nauczycielka nas wezwala na wiele godzinna rozmowe
(ja: nie możecie zrozumieć do końca ) …wiem ze oczywiscie nie mozemy.. ale wiele ludzi po prostu nie wie jak komunikowac miedzy soba , wiec probowalismy sie zrozumiec i to bylo duzo trudniej niz mi sie wydawalo
(ja…po to pojechaliście, żeby trochę zrozumieć i trochę starać się komunikować, to tylko miesiąc. Bardzo mądrze uniwersytety robią, że Wam dały taką okazję. Będziecie przeżywać jeszcze długo)
… wlasnie…nauczycielka swietnie to organizowala …. ale niestety to bylo bardzo trudno dla wielu ludzi
Bez komentarza, poczekam na Bobika, bo on się lepiej zna. A w ogóle to dzięki Basi nagle przełamałam mój własny strach przed tym kontynentem i jeśli się nadarzy taka okazja sama bym się tam wybrała. Kto jeszcze? 🙂
Mam nadzieje, ze koncert sie udal Bobikowi…
Wando, Afryka to trudny temat. Niektorzy uwazaja, ze za duza obecnosc NGO powoduje, ze rzady lokalne abdykuja jakakolwiek odpowiedzialnosc i nie sa odpowiedzialne juz za nic przed wyborcami. To Afryke cofa, bo bieda tam sie raczej z latami sie zwiekszyla, mimo pomocy. Indie i Azja sie wyciagaja z biedy, ale Afryka wciaz w niej tonie.
Nie poruszyla mnie Afryka Kapuscinskiego, ale Afryka ostatniej zony Hemingwaya, chociaz byla ona b. niesprawiedliwa w ocenach, ale tak Afryke odczuwala.
Za piec lat wybieram sie na emeryture i wtedy chetnie sie do Afryki wybiore, bo to kolebka ludzkosci (literalnie Lucy jest stamtad), ze nie wspomnie o przyrodzie i kulturze. Mam nadzieje wtedy udac sie w roczna podroz dookola swiata, Bismillah. Zadzwon prosze do mnie, jesli bedziesz szukala towarzystwa do podrozy do Afryki.
Wando, przeczytalam Basine pamietniki. Cieszy mnie, ze mlodzi ludzie naprawde wspol-odczuwaja te Afrykanska biede i chca jej zapobiec. Miejmy nadzieje, ze ich metody, dzieki podrozom, beda skuteczniejsze… Chapeau bas dla Basi!.
kroliku zadzwonie 🙂
Króliku, tak, masz rację ale dlatego wczoraj lub przedwczoraj dałam tu link do tego profesora z Accry bo on właśnie pokazuje, że Afrykańczycy jak najbardziej próbują budować własną przyszłość. Ale pewnie znajdzie się i wiele przykładów pokazujących bierność.
Jeszcze jedno zdjęcie i krótki komentarz:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/BasiaIGhana?authkey=Gv1sRgCK-Hxvm_-83jWg#slideshow/5341825036669241346
The last picture is me and Victoria. I felt so uncomfortable at first coming in and taking the stereotypical „African” picture, but the children were so excited to see us and as soon as they found out we had cameras they took them from us and started taking pictures of everything. Later, I spoke with some of the older women standing around the children to ask if it was ok that we were doing this. They said of course the children love it so much and the „American visitors” obviously do too.
Wando
zaspałam , podzielam zdanie Królika , napisz Basi ,że wszystkie przysmaki oddam jej jak wróci , niech pisze dalej a ty przesyłaj nam relacje 🙂
Jak wstaniesz naleśniki świeze usmarze dla Ciebie i zrobię bigos z młodej kapustki .
Na razie dla tych wstających , naleśniki stoją na kredensie , patelnia do podgrzanie też
dla tych co wolą coś konkretnego na ząb zraziki cielęce z sałatką z młodej kapusty
Rysiu
gdzie Ty jesteś , ciągle pada , załóż wypasione i brykaj 😉
PA
żeby zapomnieć o deszczu
http://www.youtube.com/watch?v=mrdzqMlQt10
Dzien dobry!
Pamietnik Basi jest sliczny i wzruszajacy – mowie to not in a patronizing way, ale z zazdrosci jej odkrywania nowego kontynentu i jej gotowosci notowania najdrobniejszych zdarzen i impresji. Bede czekala na dalsze instalments.
Jakie genialne mozliwosci maja dzis mlodzi. Czemu tak nie moglismy? 🙁
Wando, powiedz Dziecku, ze jej kibicujemy i zyczymy aby miala jak najwiecej dobrych przezyc, ciekawych wspomnien i nowych przyjazni.
I tradycyjnie – niech uwaza na torebke 😆
A jeszcze na dodatek jest śliczną dziewczyną 😀
http://talent.itv.com/videos/video/item_200289.htm
Tutaj bardzo ciekawy przyczynek do prob zrozumienia obcych kultur i jeszcze pare innych ciekawych watkow.
Dodam tylko, ze jak to pisze, to dokladnie przed oczyma mam polke, gdzie stoja co najmniej cztery ksiazki Jarreda Diamonda – oprocz wspoomnianych w tekscie jeszcze „Collapse” oraz „Why is Sex Fun?”. Czytam go zawsze z wypiekami na twarzy i robia sobie przerwy aby ochlonac i przetrawic,
I jeszcze jest sliczna? No to juz granda! Nie mozna tak niesprawiedliwie rozdzielac. Mialam cicha nadzieje, ze jest szkaradna, a co najmniej zezwowata!
No przecież jest zdjęcie 5:32 😀
Dzień dobry 🙂 Koncert był nader taki sobie, raczej typu małomiasteczkowa atrakcja niż coś wartego wzmianki, ale potem (o czym zapomniałem wspomnieć) udałem się jeszcze na urodziny dobrego kumpla. 😀
Nie, nie tego z wpisu. To naprawdę dobry kumpel. 🙂 No i urodzinowałem tak skutecznie, że teraz…
A tam, nie będę opisywał. Ale poproszę dziś o taryfę ulgową. 😉
Och, tak, jest sliczna!
Bobiczku! To tak jak ja 🙁 😉
To muszą być jakieś cholerne… te… no, te takie małe, co w DNA siedzą. 😀 Widziałem kiedyś zdjęcie ze ślubu drugiej córki Wandy i – co tu dużo gadać, ten sam przypadek. 🙂
Na dodatek pan młody też był nieziemsko przystojny. Swój ciągnie do swego. 🙄
Juz niose taryfe ulgowa. Namoczona w lodowatej wodzie, odcisnieta. Zmien jak sie nagrzeje. 🙁
Pani Kierowniczko, ogłaszamy oficjalnie Dzień Taryfy Ulgowej? Obchodzony bez huku ❗ , bez wymagań i na paluszkach. Wstęp bez aspiryny wzbroniony. 😉
O, dziękuję, Mordko. Jak masz pod łapą barszcz albo kapuśniak, to i ich przyjmiemy. 😉
Na wszelki wypadek ogłaszam, że wszelkie weksle podpisane przeze mnie na przełomie wczoraj i dzisiaj uważa się za niebyłe. Jeżeli w tym czasie udało mi się zbawić świat, to jest to, niestety, również nieaktualne. 🙄
Znalazlem tylko kiszona kapuste w lodowce – napoczrta zaledwioe 6 tygodni temu. Moglbym rozpuscic woda, wrzucic aspiryne i zagotowac, how’s that?
Jak będzie w tym dużo aspiryny, to czemu nie? Ale jakąś kostkę do gotowania dorzuć, bo natury nie da się jednak tak bezkarnie oszukiwać. 😉
Jeśli chodzi o mnie, drogi Piesku, to aż aspiryny nie wymagam, swoje (skrajne pobudzenie) odcierpiałam nad ranem…
Za to właśnie rozhulała się burza 😯
O! I to z gradem 😯
Całe szczęście, że nie poszłam na spacer, a już się wybierałam…
Lepiej tańczyć gdzieś na rurze,
niż przeżywać kaca w burzę. 🙄
OK. moge dorzucic schomikowana w zamrazalniku cwiartke organicznej kury, schowanej na czarna godzine. Wlasnie nadeszla, jak mi sie wydaje. Nawet gotow jestem dorzucic listek laurowy, ktorego nie cierpie jak znajde w zupie bazantowej.
Lepiej polerować glacę,
niźli w gradzie iść na spacer. 🙄
Lepiej w zupie znaleźć strunę,
niż zapoznać się z piorunem. 🙄
Isc do lozka z suchym pyskiem
znaczy upasc bardzo nisko.
Mordko, można to zapodać również w wersji lepszykowej 😉
Lepiej tarzać się po rżysku,
niż iść spać o suchym pysku.
PiS napusci powietrza w Europie – grozi J. Kaczynski:
http://www.dziennik.pl/polityka/article390292/PiS_jest_dla_Europy_jak_swieze_powietrze.html
Slusznie zreszta przelicza swych przyszlych eurodeputowanych na ilosc, tak jak sie odmierza ziemniaki czy buraki.
Eee, to nic nowego. Czy to pierwszy raz Kaczyński puszcza wiatry na całą Europę? 🙄
Na szczescie Europa zdolala zaopatrzyc sie w takie specjalne swieczki na powietrze Kaczynskiego, a nawet dwoch.
Ale produkcja komentarzy! Spróbuję podołać wieczorem. Zaraz lecę na tort do rodzinki. Piknik Naukowy wspaniały. Zabrakło czasu , by zobaczyć wszystko, co się zaplanowało. Wrażeń i nowej wiedzy moc. Trochę pamiątek typu układanka matematyczna, odciski palców zrobione przez panią z kryminalistyki, imię córki napisane po japońsku (hihihi teraz nawet już nie pamiętamy , w którą stronę napis leci), własnoręcznie wykonany zegar słoneczny, jakieś gwiazdki przestrzenne itp. Za rok obowiązkowo .
Tylko pogoda straszna.
Nawet nie wiem, jak ja dałam ten komentarz! 😯 Wskoczył w czasie pisania.
Pewnie komputer daje mi do zrozumienia, że czas wychodzić. I słusznie.
Witajcie, wczoraj był u nas Dzień Sąsiada, z tej okazji piknik bardzo było przyjemnie na tym bezkonkurencyjnym osiedłu.
Organizacja pierwszorzędna. 🙂
**
Niuniu- mam dla Ciebie złotą myśl, którą powinnaś Swojej
powiesić , jako motto przed komputerem:
Chirurdzy, jak nie mają co ciąć- dla wprawy tną siedzenia w autobusach!
Bawcie się dobrze.
Babko
ja tam bym inne motto powiesiła
nie opuszczaj psiny swojej pod żadnym pozorem
a o głaskanku mimo że się dopominam nikt nie pomyślał 🙁
Wando, dziennik Basi bardzo ladny, i ujmujaco uczciwy. Spotkanie z Afryka to jednak duze przezycie. (Wiem, bo moj tesc spedzil piec lat w Zambii, probujac pomoc temu krajowi w zakladaniu nowych szkol, i organizowaniu systemu oswiaty; jego opowiesci byly niesamowite, ale podobne w sumie w tonie, do Basinego dziennika, ja sama bylam tylko krotko i jako turystka, ale chetnie jeszcze sie z Toba i Krolikiem wybiore). 🙂
Babko, jak najbardziej popieram pikniki, pikniki to moja specjalnosc, ze tak powiem. 🙂 Dobrze, ze moda na nie sie rozprzestrzenia…
A Piknik Naukowy to tez przeciez swietna rzecz, jesli o piknikach mowa. Malgosiu, my z ostatniej podobnej okazji w bostonskim Muzeum Nauki przywiezlismy porozciagane monety i mnostwo magnesow, ktore do wszystkiego sie poprzyczepialy. Lupy z takich wypraw sa zawsze zaskakujace i o to przeciez chodzi, wedlug motta „nie mow mi, tego, co wiem, ale to, czego jeszcze nie wiem”… 😀
Niuniu- pomyślałam,pomyślałam !
Ale brakuje mi trzeciej ręki.
Nie miałąś dzisiaj czerwonych uszu? 😉
**
Rozumiem,że mnie namawiasz na moją własną zgubę?:evil:
Spokojnie ,pies się nie dostanie w ręce gorsze niż moje, najwyżej w lepsze! I w lepesze warunki.
Najgorsze jest zaś to,że już się kochamy!Tragedia! 😡
Niuniu,
zmuszasz mnie do siegania glebiej i glebiej na polke z moimi plytami. Odkurzam, przestawiam. Moze dzisiaj troche Motown. Jakie oni mieli glosy, tylko pozazdroscic. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Xz-UvQYAmbg
Moze przejdzie. Jezeli nie, natepnym razem bedzie „Message in a bottle”. Podanie tytulu zabija efekt niespodzianki.
Zdrzemnąłem się nieco, ale Marvin Gaye mnie obudził. 😉
Miałem coś dokłapnąć do dziennika Basi, to teraz to mogę zrobić. Na jej zdziwienie, jakże to król może być i mieć do gadania w kraju demokratycznym, z premierem czy prezydentem, mogłbym wprawdzie wskazać przykłady wcale nie takie egzotyczne, bo nasz europejski grajdołek pełen jest takich zjawisk 😉 , ale w Afryce sprawa jest jeszcze ciekawsza.
Kolonizatorzy bardzo różnie traktowali miejscowe elity i zastane sposoby organizacji społecznej. Anglicy raczej ich nie ruszali, tylko starali się je nakłonić do współpracy, równocześnie całkowicie się izolując np. towarzysko. Francuzi starali się wychować własne elity i z nimi byli gotowi nawet w jakiś sposób się „zadawać”. Belgowie próbowali je zniszczyć i podporządkować sobie podbitą ludność całkowicie. Ale wszędzie istniały właściwie dwie władze – jedna białych, narzucona i utrzymywana siłą, a druga własna, działająca mocą autorytetu. Król, naczelnik szczepu, plemienia czy wioski to były postacie otaczane szacunkiem i decydujące o różnych sprawach, nawet jak im odebrano władzę polityczną.
Dekolonizacja, nawet jeśli przebiegała pokojowo, odbywała się w dużej mierze na warunkach kolonizatorów, którzy wywierali nacisk na pozostawienie wprowadzonych przez nich form ustrojowych (i granic). Ponieważ Afrykanie byli już przyzwyczajeni do „kohabitacji” władzy państwowej i tradycyjnej, ten układ po prostu się utrzymał, tylko stanowiska państwowe z rąk białych przeszły w ręce czarnych.
Oczywiście w różnych krajach afrykańskich różne były uprzednio formy i stopnie rowoju państwowości – od czysto plemiennych, do dobrze zorganizowanych i od wieków dobrze funkcjonujących monarchii. Ghana to był ten ostatni przypadek. Królestwo Ashanti, istniejące na tym terytorium od XVII w. było na tyle silne, że potrafiło przez długi czas skutecznie opierać się Europejczykom i dopiero w początkach XX w. zostało ostatecznie skolonizowane. Tak że władza białych tamże trwała zaledwie niecałe 60 lat, a tradycyjne formy organizacji, wskutek sytemu indirect rule, wcale nie zostały zniszczone.
Moim skromnym zdaniem wiele lepiej by się stało, gdyby po dekolonizacji w takich państwach jak Ghana powrócono do tradycyjnej monarchii, bo zachowanie równoległej drugiej władzy, rzekomo „demokratycznej”, zaowocowało przepychankami, darciem się o stołki, puczami militarnymi, itd. A z monarchą drzeć się o stołek nie można, bo on jest do niego przypisany z urodzenia. 😉 No, ale nie mogę w tym wypadku nawet powiedzieć „kto by tam psa słuchał”, bo psa przy dekolonizacji nie było. 😆
Zobaczyłem teraz, że biedna Niunia niepogłaskana od tak dawna. 🙁
Niunia, wykradłem od Moich duży worek głasków – bierz, ile Ci potrzeba. 🙂
Z zalozenia kolonizatorzy, chyba zeby sie lepiej przed samymi soba usprawiedliwic z wlasnych podbojow, mieli niesc misje „cywilizacyjna”, i uwazali ze miejsce, w ktore je niosa jest w najlepszym wypadku biala plama, a w najgorszym – czyms o wiele gorszym. I czasem rzeczywiscie nie tak latwo oddzielic do dzisiaj, co jest warte zatrzymania w tradycyjnych strukturach panstw skolonizowanych, a co jednak oni sami (z podkresleniem slowa sami) powinni zaczac zmieniac (chocby kontrowersyjna sprawa obrzezywania dziewczat, choc nazwa oczywiscie nie odzwierciedla w zaden sposob brutalnosci tego procederu). Dlatego tak trudno mowic o calej Afryce, i trudno do konca wyrokowac, zwlaszcza z zewnatrz co jednak z osiagniec kultury Zachodu mogloby znalezc u nich zastosowanie. Tak jak nie mozna wyrokowac o tym, co czytali Rumuni (przypominam aroganckiego redaktore BBC, ktory zastanawial sie, czy w programie o Romach zrobionych na rynek wschodnioeuropejski wspominac Rousseau), tak jednak tak zupelnie nie odrzucalabym tego, co moze zaoferowac demokracja w krajach postkolonialnych. Tylko mysle, ze jak wszystko, pewnie trzeba ja budowac lokalnie i od dolu, od organizowania sie do budowy studni i szkol, i szpitali, i oczywiscie, jak wspomnial Bobik, wstrzelajac sie w istniejaca kulture. Wyjdzie z tego cos, co nie bedzie przypominac Niemiec ani UK, ale chyba jest to jedyna droga. Tak samo zreszta myslal moj tesc, ktory mial doswiadczenie budowania czegos konkretnego w jednym kraju afrykanskim, i ktory do konca zycia korespondowal z poznanymi tam ludzmi, ktorzy starali sie cos tam zrobic. Tak mysli tez sporo afrykanskich intelektualistow.
Sam temat jest przeogromny, bo obie strony wypowiadajace sie w nim (afrykanska i nieafrykanska) musza sobie nawzajem zdac spraw z wielu ukrytych zalozen, ktore ksztaltuja patrzenie na wlasciwie wszystko. Ale na razie musze zakonczyc, bo ostatnio mam bardzo zajete weekendy. 🙁 Doczytam za to sobie, jak wroce. 🙂
Babko, Bobiku
wiedziałam ,że mogę na Was liczyć 😀
Bardzo to edukacyjne miejsce, ten blog. Naprawde, zawsze sie czlowiek czegos dowie o czym wie za malo lub sie nie zastanawial do tej pory,
😆
Niuniu! 😆 🙂
W przypadku każdego dużego tematu jest tak, że wszelkie generalizacje są pewnego rodzaju nadużyciem i nie całkiem oddają prawdziwy stan rzeczy, ale się je robi, bo inaczej wypowiedzi raz zaczętej nie dałoby się skończyć przez następne kilka miesięcy, a może i lat. 😀 Więc ja generalizuję, wychodząc z założenia, że wszyscy biorą na to poprawkę. 😉
Oczywiście wiele jest na świecie, nie tylko w Afryce, obyczajów, które mi się nie podobają i chciałbym, żeby uległy zmianie. Ale jestem przeciwny robieniu tego na siłę, już choćby ze względu na małą skuteczność (tzw. obrzezania dziewcząt żadne odgórne zakazy nie zlikwidowały, ale tu i ówdzie skuteczne okazało się przekonanie miejscowych elit), jak również przekonaniu, że zachodnie wzorce są wyłącznie słuszne i trzeba je wszędzie narzucić. Np. sprawa poligamii – w pewnych społecznościach, gdzie romantyczna miłość nie odgrywa żadnej roli i wszystkie małżeństwa i tak są aranżowane, dla kobiety i jej dzieci może być znacznie przyjemniejsza i życiowo korzystna pozycja czwartej żony bogacza, niż pierwszej żony biedaka. Kilka żon mają ci, którzy mogą sobie na to pozwolić. Zapewnia to potomstwu lepsze warunki rozwoju, więc i dla potomstwa, i dla całej społeczności jest korzystne. W pewnych regionach natychmiastowe wymuszenie pełnej monogamii wbrew pozorom wcale nie byłoby dla kobiet dobre i zapewne one same by tego nie chciały. Dotyczy to zwłaszcza regionów biednych, gdzie nie każdy jest w stanie utrzymać rodzinę. I tak jest w różnych innych sprawach – to, co jest dobre w jednych warunkach, wcale nie musi się takie okazać w innych.
O głaskankach i dotykach powtarzam za książką Younger Next Year for Women:
W pewnym labolatorium króliki były trzymane w klatkach ustawionych wysoko i karmione intensywnie w celach badania poziomu cholesterolu i złogów (? plaque buildup) w arteriach. Ku zdumieniu naukowców króliki z dolnych klatek miały się lepiej niż te z górnych. Miały 60% mniej tych tam złogów. I co, okazało się że to z powodu głaskania! Bo sprzątaczka, która kochała zwierzaki i je regularnie głaskała była niska i sięgała tylko do połowy wysokości klatek. Potem po przestawieniu i dalszym głaskaniu te w gorszym stanie zdrowia poprawily się.
Wyciąganie prostych wniosków dla ludzi może być ryzykowne ale może chociaż nasze pieski, kotki i inne zwierzaczki skorzystają z głaskanek 🙂 a i nam pewnie nie zaszkodzi 🙂
Na wszelki wypadek zaraz się idę dać pogłaskać, żeby mi się przypadkiem jakiś złóg nie zrobił. 😆
inny wniosek: nie sprzątać? żeby nie zakłócać badań : roll:
czekajcie chciałam sprawdzić te mordki 🙄
Pewnie, ze demokracje trzeba popierac i w Afryce. Na pewno tez wiele inicjatyw bylo pozytecznych i humanitarnych. Jednak ich nieskutecznosc w tzw big picture jest porazajaca.
Nie tylko nieskutecznosc, Afryka efektywnie w ciagu ostatnich 30-tu lat bardzo zbiedniala, podczas gdy inne postkolonialne panstwa w Azji sie podniosly. Indie i Chiny zostaly nawet swiatowymi potegami. W ostatnich niedawnych wyborach w Indiach kazda z wielkich partii miala kobiety w scislej czolowce. U mnie w Kanadzie kobiety zniknely jako liderzy w trzech glownych partiach. Oczywiscie nie mowie, ze wszysko jest swietnie w Indiach.
Ciekawie postepuja w Afryce teraz Chiny. Zaczynaja investowac w przemysl a takze w rolnictwo. Chinski apetyt na afrykanskie produkty i surowce moze dostarczyc Afrykanom prace i eknomiczny rozwoj. Chinczycy nie wysylaja pieniedzy do afrykanskich rzadow, ktorych czlonkowie szybko je przelewaja na swoje prywatne szwajcarskie konta. Oczywiscie, nie pieje z zachwytu nad Chinami ani nad tym, ze nie wywieraja politycznych presji na skompromitowane afrykanskie rezimy.
Chcialam uaktualnic moje wypociny, a tu wyglada na to, ze kryzys dotknal chinskie projekty w Afryce.
http://www.nytimes.com/2009/03/26/world/africa/26chinaafrica.html
Wando, z mordką już było prawie w porządku, tylko spacja między dwukropkiem i roll niepotrzebnie się wdarła. 🙂
Króliku, ja podejrzewam, że właśnie to chińskie, pragmatyczne podejście może się okazać skuteczniejsze i w efekcie więcej zmieniające niż hymny na temat demokracji, praw człowieka, itp., połączone z równoczesnym podtrzymywaniem jakichś koszmarnych, drenujących własne narody reżimów. Zgodnie z prostą zasadą (jak w piramidzie Maslowa): człowiek, który nie ma co do garnka włożyć, ma całkiem inne zmartwienia niż wybory. Więcej pracy, więcej konsumpcji, więcej nadziei – i nagle wszyscy zaczynają się polityką interesować. 😉
Inna rzecz, że jak się już nasycą, to znowu trochę przestają. 🙄
Właśnie przeczytałem ten link o załamaniu chińskich projektów. W wielkiej skali to rzeczywiście wygląda niewesoło, ale o ile wiem, Chińczycy weszli do Afryki również na poziomie małych sklepików i niewielkich przedsiębiortw, które też w końcu dają ludziom pracę i są na lokalnym poziomie przykładem, jak można o własnych siłach, z niewielkim kapitałem, przy pomocy zasuwania na okrągło i dobrej organizacji, do czegoś dojść. Nie lekceważyłbym tego przykładu.
Howgh, Bobiku!
Mam dzisiaj mlodych ludzi na obiedzie. Podaje chicken pita i quesadillas.
Rozmawialam dzisiaj z ojcem meza. Tacy sa tam sami i starency w tej Warszawie i tak tesknia za nami. Chwala B. sa bardzo samodzielni i przy wszystkich zmyslach. Z tego wszystkiego kupilismy bilety lotnicze na wrzesien. Najpierw tydzien w poludniowej Francji, a potem dwa tyg. w Warszawie.
Moi rodzice sa mniej samotni, bo mieszka z nimi najmlodsza siostra (nie najlepsze w sumie rozwiazanie) a druga siostra, ktora mieszka blisko mnie, teraz u nich bawi gosciach. Rodzice meza sa w zasadzie sami.
Oj, też coś wiem na powyższy temat. 🙁 Czasem się zastanawiam, czy odejście od modelu wielopokoleniowej rodziny, żyjącej na kupie w jednym miejscu, przez wiele generacji, było najlepszym wistem tzw. cywilizacji. Ludzie się rozjeżdżają po świecie w poszukiwaniu gwiazdki z nieba, a potem tęsknią i mają wyrzuty sumienia. No, ale Wisły kijem nie zawrócisz. 🙄
Taaa, życie w kupie ma w sobie coś emocjonującego…
… powiedziała mucha oblizując wąsiki. Bezwąsy pająk popatrzył na nią z niejaką zazdrością i również bezwiednie się oblizał. Sieć zadrżała z napięcia…
Czasem i to nie pracuje, Bobiku. Moj syn jak na razie nie ma swojej rodziny, a jest jedynakiem. Po nas wiec nie bedzie mial swojej wielopokoleniowej rodziny, zeby sie do niej przytulic. Ot, zycie…
Choć może w to trudno uwierzyć, inspektorowi Barnaby znowu udało się znaleźć mordercę. Jak on to robi, że tak za każdym razem…? 😆
Ale długo czasem do tego dochodzi…
Moja siostrzenica zawsze się nabijała, że musi paść kilka trupów, żeby on w końcu się domyślił prawdy 😆
Bardzo to lubię 😀
Dobranoc!
No i dobrze, że długo dochodzi, bo przez ten czas można się ładnych wnętrz naoglądać. 🙂
Dobranoc. 🙂
Króliku i Bobiku, może i gwiazdki z nieba szukamy ale to szukanie od wieków wpisane jest w naszą ludzką historię. I za ten niepokój, który pewnego dnia nas podniósł z bezpiecznego rodzinnego zakątka i „kopnął w świat” płacimy tęsknotą, wyrzutami sumienia, czasem samotnością. Ale też dostarczył emocji i doświadczeń silnych i nie do zdobycia jedynie w trybie turystycznym. Jak to zważyć? Może nie warto ważyć tylko brać życie jakie jest i cieszyć się tym co dane?
Tez tak mysle Wando. Nasz wyjazd dodatkowo uratowal zycie moim Rodzicom, bo dalismy im nasze mieszkanie a oni w swoim nie mogliby juz mieszkac.
Inspector Barnaby? A z ktorej on bajki? Jesli czasem tesknie za telewizja, to za angielskimi kryminalami oraz amerykanskimi policyjno/prokuratorsko/sadowymi kawalkami (Street Legal, CSI etc).
Moj proszony obiad jakos mi nie wyszedl. Uff…
Wandy
jeszcze nie ma na śniadanku , może z Basią rozmawia 😀 i następną relację nam przedstawi
Królik
mówi ,że we wrześniu międzylądowanie w Warszawie
Babko
jak Fryga nic nie piszesz , czy może ktoś ją chce oprócz Ciebie pogłaskać 🙂
Ryś
pewnie już bryka w wypasionych bo słoneczko do mnie przyszło zamiast do Fomy
Amigo
gdzie relacja z rodzinnego wyjścia , czy ten nowy komp się popsuł ,że tak mało piszesz
Dziś szybciutkie śniadanko: rogaliki z jabłkiem i powidłami
dla tych co muszą co nieco więcej wszamać zrobiłam pizze domową ; z kurzęcego mieska , cebulki , szczypiorku, papryczki , sera , swieżego pomidorka , pieczarek
niuniu, te rogaliki z jablkiem i powidlami to po prostu godsend. Ze szklaneczka zimnego mleka, a potem kawa. Czy ty masz jakis siodmy zmysl czy co?
Niuniu tym razem jeszcze się załapię na rogaliki i może mleko jak królik, kawę zostawię na rano.
Basi wylewa z siebie emocje ale tego pisania jest tak dużo, że chyba zajęłabym cały koszyczek; ostatnie pisanie jest głównie o emocjach jakim podlega ona sama i jej amerykańscy koledzy, szczególnie koledzy czarnoskórzy. Bardzo to nieuporządkowane, takie spisane na gorąco.
Ale pisała też o uczestniczeniu w ghanskim pogrzebie oraz opisuje jak zrozumiała proces wyboru króla. Te dwa urywki jutro wygrzebię z jej wielostronicowego opisu.
W każdym razie czy oni (studenci) potrafią w tak krótkim czasie coś z siebie dać mieszkańcom Ghany jest raczej wątpliwe. Najważniejszą zdobyczą wyprawy będą przemyślenia i uczucia jakie amerykańska młodzież z sobą stamtąd wywiezie.
Wando , Króliku
dobranoc , miłych snów
ja tak sobie myślę ,że Basia powinna wydac ten swój pamiętnuk po podróży , a co będzie największą zdobyczą, myślę że Ci wszyscy poznani ludzie, których pamięc Basia w sercu będzie pielęgnować
wolny od pracy dzien SLONCE,smakolyki niuni
zycie jest boskie
Wando,pozdrowienia i podziw dla Basi!!!!!!
relacja z wczoraj:
slonce,chmurki,ladne slonce,pada,woda z nieba,
mimo to niezwykle udany multikulti
„karneval der kulturen”
http://www.berlin.de/foto/_bin/index.php/Events/karneval_der_kulturen_09/15?popup
to jest berlin
http://www.berlin.de/foto/_bin/index.php/Events/karneval_der_kulturen_09/17?popup
Niuniu,
Cały poprzedni tydzień miałam tak zawalony robotą, ze nie miałam kiedy sie po przysłowiowych czterech literach podrapać. W sobotę wyjazd, w niedzielę uroczystość rodzinna a popołudnie i wieczór- pranie, prasowanie i wszystko to, z czym zawaliłam w ubiegłym tygodniu bo dziś muszę skończyć pracę, która muszę wysłać klientowi we wtorek bo obiecałam, a z okazji Dnia Dziecka trzeba tez i z dzieckiem troszke poświetować. I obiecałam dziś Weronice małe malowanie jej pokoju i zmianę ustawienia mebli. Bardzo chciałabym poczytać, o czym pisaliście przez ostatni czas, może wieczorkiem? Albo jutro, jak późno skończę ze wszystkim.
Tymczasem wszystkich pozdrawiam i życzę byście mieli wiecej czasu wolnego ode mnie. 🙂
Może do porannej kawy
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Odpuscmy-sobie-Europe-stawiajmy-na-zbawienie,wid,11178472,felieton.html
Nie pada ale zimno…
Lapie szybko jednego rogala, Pania Profesor Srode do kawy i lece z E. do szpitala na umowiona wizyte.
Zapowiadaja 24 stopnie upalu, trzeba cos odgrzebac lekkiego. Rozkwitlo mi dzis 6 roz pod oknem i 3 naprzeciwko. To i wiem, ze lato przyszlo.
Wroce po poludniu. Pozdro.
Dzień dobry. 🙂 Ja dziś, jak Ryś, mogę się jeszcze całkowicie legalnie pobyczyć. Nie wykluczam, że skorzystam z okazji. 😀
Róże do wąchania też mam, herbaciane i bordowe, a do tego zakwitła mi bladoróżowa, wielkogłowa piwonia i straszliwie rozrośnięty krzak złocistej tawuły z kwiatami w kolorze pink. Czarny bez szaleje już od tygodnia, a mam go akurat dość sporo. Tak że jest co wąchać. 🙂
…sadzmy je lepszemu swiatu!… 😆
Widzę, że foma lata po blogach i upomina się o prezenty na Dzień Dziecka. 😀 To ja nie dam okazji do upominania się, tylko sam od razu wrzucę. Proszę bardzo, Bobik – dzieciom. 😆
Gdy Bobik dziewczynkę spotyka na rynku,
nie prawi jej żadnych morałów,
choć widzi, że dziewczę to zmierza do szynku
i stoczyć się może pomału.
Jak również gdy chłopca pieseczek nasz zoczy,
co właśnie kompotem się truje,
nie będzie prawd przykrych on walił mu w oczy,
lecz całkiem zwyczajnie spasuje.
Bo Bobik ogromnym dzieciątek jest fanem
i wcale nic nie ma przeciwko,
gdy do dom urżnięte wracają nad ranem,
a w brzuszkach przelewa się piwko.
A nawet gdy brzydko przeklina maleństwo,
pieseczek nie powie mu słowa,
bo po cóż pochopnie potępić przekleństwo,
a potem – być może – żałować?
Zakazy, nakazy… Dorośli je mnożą,
choć tak z nich niewiele wynika,
a pies nic z tych rzeczy. Więc chyba to w porzo,
by dzieci kochały Bobika? 😆
Do kozy z tym bzem, jak szaleje!
Bo Bobik jest ten dobry glina
Zaś foma jest policjant zły
Bobik poliże, pomacha ogonem,
A foma wystawi kły
ps. prezentów nigdy dość więc i te przyjmiemy i kolejne też… 😆
Jak pięknie być dobrym gliniarzem,
gdy wokół kwiatuszki i ptaszki –
on żadnych wam kłów nie pokaże,
krupniku wam odda z menażki,
ostrzeże was i zmyli straże,
stonuje niemiłe zapaszki…
Ach, cudnie być dobrym gliniarzem
i fakt dla PR-u to ważki! 😆
Ot, spełniło się dziś szczenięce marzenie…
Czemuż nie spełniać sobie marzeń?
Jeśli dziś mogę być gliniarzem,
to szybko wykorzystam sprawę,
by przez dzień chociaż mieć zabawę.
A jak mnie jutro spotka taka
przykrość: odbiorą mi lizaka?
Schowają czapkę w magazynie,
gdy tylko pierwszy czerwca minie?
Bierz co ci dają i z tym zmykaj –
taka zasada jest Bobika! 😀
Nie łącz swych zasad ze swymi kwasy,
Bierz nogi za pas z pętem kiełbasy…
Jak już kiełbasa nieco skwaśniała,
to lepsza od niej nawet i chała
Ja całkiem świeżą wolę kiełbasę
z jej nogi za pas wezmę zapasem! 😆
Bobiku, a gdzie Ty ten pas nosisz? 😉
W pasie nosiłem, ale zastawiłem… 🙁
Czapkę sprzedam, pas zastawię,
czym Policję pewnie wzburzę,
jak mi w Łodzi lub w Warszawie
sprzedać ktoś odnóża kurze
będzie chciał, a ja bez środków…
Mówcie „Bobik, ty wyrodku!”,
bijcie pasem, mociumpanie,
ja i tak ten czyn mam w planie,
bom jest fan drobiowych kończyn:
dla nich gotów-em źle skończyć. 🙄
Gdybyś w mundurze został
pewnie darmo byś dostał 😉
Na to nie wpadłem. 🙁 Brak doświadczenia mści się jednak okrutnie…
Ale gotów jestem korzystać z cudzego, proszę o dalsze światłe wskazówki. 😉
Kłaniam się władzy w mundurze
Nisko, do samych nóżek,
I cały jestem w podzięce
Zwłaszcza, że nóżki kurzęce…
Chłe, chłe, zmieniam temat, ale wyjątkowo się tym ubawiłam 😈
http://eurowybory.onet.pl/616,artykul.html
Tam poważne sprawy się dzieją, życia i śmierci kwestie są roztrząsane, a Pani Kierowniczka się tym bawi…
A jakby tak Pani ktoś zarzucił, że Pani Mozarta nie popiera albo Dodę popiera? No przecież też by Pani zaraz do sądu leciała, nie? 😉
A ja się nawet nie tyle ubawiłem, co zdębiałem. 😯 Gwiazda internetu:
http://wyborcza.pl/1,75480,6657610,Baska__git_majonez.html
Też mi nowość. Baśka chodzi w Internecie już od najmniej roku… 🙂
Widocznie nie na bieżąco jestem. 🙁 Ale i tak bym pewnie zdębiał od tego wywiadu, bo obyczaj zadawania tzw. celebrytom pytań na wszelkie możliwe tematy, o których tak naprawdę g… mają do powiedzenia, tu sięgnął niedościgłych wyżyn. 😉
Pani Basia w ilościach przemysłowych:
http://www.youtube.com/watch?v=32nX4Mgvf04
A w USA General Motors oglosil bankructwo. Juz to kiedys puszczalem, ale jest okazja, aby przypomniec
http://www.youtube.com/watch?v=RiEIToOWr64
Legendy legendami, ale kurczę, ile ludzi straci pracę wskutek restrukturyzacji. A pozostałym na pewno przywileje socjalne się teraz obetnie.
Podobno ma zostać produkcja chryslera i cadillaka, bo to się jeszcze opłaca, a resztę GM ma odpuścić. A jak to wszystko się odbije na samym Detroit?
Bobik, Chrysler to inna firma, ale tak jak GM w stanie bankructwa. 🙂 Ma sie polaczyc z Fiatem.
Zostaje Chevrolet, Cadillac, Buick.
Odeszly: Opel, Saab, Saturn, Pontiac, Vauxhall, Hummer.
Robole (tak ich nazywam nieladnie, ale w pewnym sensie na to zasluguja, niektorzy mieszkaja w moim osiedlu, stad doswiadczenia z autopsji) z firm amerykanskich to byla najbardziej zepsuta czesc tzw. klasy robotniczej. Na razie, restrukturyzacja kosztowala Kanade i USA ca. $ 100 mld.
Pani Basia jest niezwykle monotonna i nudna, w tym sensie, ze od razu prawie mozna przewidziec, co powie i jak powie. Ale zawsze jest fascynujace, jak bardzo szeroka publicznosc lubi powtarzanie tych samych watkow na te same sposoby. Pewnie daje to jej poczucie bezpieczenstwa, bo dosyc podstawowa wersja swiata a la pani Basia mimo wszystko jest czyms, czego mozna sie trzymac. Zreszta elementy stylu pani Basi sa kuszace i dla innych, bo w koncu czemu podwazac sprawdzona formule… 🙄
A tu druga strona medalu, czyli artykul o nieprzewidywalnosci, nienudzeniu sie i ciekawosci nowych rzeczy – czyli akurat o tym, czego pani Basi (i nie tylko jej) mocno brakuje. Jest to czesc nowego trendu badan w psychologii, ktora postanowila jakis czas temu, pewnie tez w ramach ciekawosci, wyjsc poza badania stanw patologicznych, i zajac sie takze pozytywnymi stanami psychologicznymi – czyli tym, co daje nam zadowolenie i satysfakcje w zyciu. Okazuje sie, ze ciekawosc nowych rzeczy jest tu niezwykle waznym czynnikiem.
Dlatego tak ujmujacy jest dziennik Twojej Basi, Wando, bo wlasnie ta ciekawosc swiata tam jest. Pewnie odziedziczona po Tobie, sadzac z Twojego wczorajszego wpisu o ciaglym szukaniu nowych rzeczy, wpisanym w nasz los. (Zreszta autorka artykulu wspomina, ze ciekawosc jest tez w jakims stopniu zakodowana genetycznie.) 🙂
A tu link:
http://www.huffingtonpost.com/kari-henley/can-being-curious-make-yo_b_208898.html
Moze dlatego male dzieci sa zwykle czyms zajete, i raczej ze swiata zadowolone (oczywiscie nie caly czas) – bo ich ciekawosc jeszcze nie zostala przytepiona? Taka mysl, na Dzien Dziecka. 😀
Sorry, o chevroleta mi chodziło, tylko tak się podobnie nazywa, żem się przeklawiaturzył. 🙂
A z tymi przywilejami socjalnymi, to punkt widzenia zależy, jak zwykle, od punktu siedzenia. 😉 W zachodniej Europie większości z tego nie uważa się za żadne przywileje, tylko za coś, co „się należy” jak psu salceson. Chociaż to przekonanie może stopniowo zacząć ulegać zmianie, jak kryzys dociśnie.
Bobiku, not at all. 🙂
Wielkie koncerny samochodowe osiagnely w liczbach realnych poziom komunizmu teoretycznego. Im wyzsze byly prace i benefity, tym drozszy produkt i gorsza jego jakosc. Przypominalo to „Titanica” w momencie toniecia, gdy katastrofa byla nie do unikniecia a orkiestra na pokladzie wciaz grala. 🙂
W moich stronach, robotnikow z BIG Three nazywaja „bolt monkees”, poniewaz ich umiejetnosci techniczne mozna podsumowac jako przykrecanie 2 albo 3 srub.
No tak, ale np. w Niemczech takie sprawy jak ubezpieczenie zdrowotne, emerytury, pomoc socjalna w przypadku dłuższego bezrobocia (prawda, że ostatnio nieco zmniejszona), itd. należą właśnie do sfery pewnej oczywistości i nikt nie ustala, ile śrub która małpa musi umieć przykręcać, żeby na to zasłużyć. 😉 I raczej nie dałoby się tego obciąć jednej grupie, tylko trzeba by od razu wszystkim, a to by napotkało niewątpliwie na ogromny opór. Mój zresztą też. 🙂
Coś w tym jest, co pisze PA.
Miałem przyjemność pracować w Sara Lee (na pewno PA znasz) jako General Maintenance w ich fabryce.
Poziom socjalnych przywilejów oszałamiający dla człeka, który już czegoś podobnego łyknął chociażby w Alfa Laval – u Szwedów, ale kudy im do Amerykanów…
A podobno socjalizm był u nas….
Bardzo bym sobie życzył, by w polskich firmach był taki poziom świadczeń i podejście do pracownika 🙂 komunizm pełną gębą – wedle potrzeb: potrzebowałem opiekunkę do dziecka- bierz, firma płaci; potrzebowałem doszlifować język – bierz najlepszego nauczyciela, firma płaci… a na końcu, gdy firmę zamykano, służby human resources pracowały, aż wszystkim nie znaleźli pracy…
Mnie taka wersja komunizmu bardzo się podoba 🙂
W Ameryce Pln. kierujemy sie raczej zasada „rownych” i „bardziej rownych”. Pewne przywileje socjalne dotycza tylko pewnych grup pracowniczych. Pracownicy firm samochodowych przypominaja w tym wzgledzie polskich gornikow.
Dodam, ze UI jest zarzadzana przez panstwo ubezpieczeniem przed bezrobociem. Ale jego wysokosc i jak szybko jest platne w przypadku zostania bezrobotnym jest rozne dla roznych grup pracowniczych. Samochodziarze naleza do arystokracji, nie musze chyba dodawac. Te benefity sa oczywiscie uniwersalnie obcinane dla normalnego pracownika i powiekszane dla grup jak samochodziarze. Dochodza do tego ubezpieczenia zdrowotne i emerytury, specjalne dla nich. Chcialbym, aby niemiecki (moze zachodnioeropejski) socjalizm uniwersalny zagoscil tutaj.
Komuno wróć!
Bo kiedyś była, była i chuć…
Wróć komuno!
Kiedym oddawał się uczuć tajfunom…
Dziś kapitalizm:
tu mnimalizm
i tam minimalizm…
Może wyjściem jest dziś socjalizm…?
🙄
Moze to sie przyda, gdy mowa o GM – bardzo prosty, mainstreamowy artykul z USA Today:
http://www.usatoday.com/money/autos/2009-05-31-gm-mistakes-bankruptcy_N.htm?csp=DailyBriefing
Mowienie, ze wszystkiemu winne „przywileje” robotnicze jest jednak duzym uproszczeniem.
Pani Basia wzabudza we mniue sprzeczne uczucia, nie wiem czy umialabym je nawet wyartykulowac. Widzialam takch pan Bas wiele w nowojrskim Greenpoincie, niemal w kazdym sklepie, za lada i przed lada, w kazdym autobusie, w kazdej bramie, gdzie sie zebraly kobiety na popgadyuchy. . I ich mezczyzni – obrzekle, nieogolone twarze, tluste wlosy, straszny chuch, ortalionowe kurtki .
Czasami musialam na ten Greenpoint pojechac w celu jakiegos wywiadu, jakiegos reportazu. Jechalam jak na sciecie. Wyjezdzajac z Greenpointu czulam calkiem fuizyczna ulge, ze zostawiam TO za soba.
Ale nigdy z taka pania Basia nie rozmawialam. I jak czytam ten wywiad, to jednak cos sie we mnie przelamuje, jest mi wstyd i czuje jakas taka podskorna babska solidarnosc z pania Basia, narastajace poczuciue, ze nie wiem jak bym sobie w zyciu poradzila bedac na jej miejscu i czy zdolalabym ocalic w sobie taki szacunek do siebie samej, jaki ona ma.
Ta jej pluckiness mi imponuje.
Zeen chce po równo chuci mieć ze mną?
Niedoczekanie, odmawiam w ciemno!
Nie chcę ja widzieć tego chojraka,
jak z Labradorką mą znika w krzakach,
by tak jak ja się przy niej pobudzić…
Jeszcze mi z tego psica się zludzi! 👿
Moniko, oczywiscie, ze przyczyn upadku bylo wiele. W pewnym sensie, przywileje pracownicze to tylko jeden z aspektow sprawy. Przywileje moglyby istniec bezkarnie, gdyby firma przynosila profity, kryjace finansowo sprawe. Charakterystyczne bylo to, ze im wiekszy deficyt posiadaly amerykanskie firmy samochodowe, tym przywileje byly wieksze.
Sorry, ale mnie pani Basia jakoś nie imponuje. Imponować to mi może Hawking, bo na jego miejscu najprawdopodobniej już dawno nie miałbym najmniejszej woli życia, a co dopiero myślenia. Ale jak słucham wyklinań i gróźb pani Basi pod adresem 90-latka, którego pies miał nieszczęście dostać biegunki w windzie, to mi się raczej nóż w kieszeni otwiera. Może i do siebie samej jakiś tam szacunek pani Basia ma, ale do innych nieszczególnie. No bo inni to są, k…, wiadomo, same ch…, tylko panie Basie są mądre i wiedzą, jak trza. 👿
Masz racje, PA, ze przywileje byly – pomimo rosnacego deficytu spowodowanego zlymi decyzjami zarzadzajacych firma CEO’s. Tylko nie zapominajmy o przywilejach decydentow, bo o nich w reaganowskiej w stylu narracji o tym, „jak moglo do tego dojsc” jednak sie zapomina. Ich przywileje tez rosly niewspolmiernie do malejacych lub juz niestniejacych zyskow.
Bobiku, co do Hawkinga, to mysle, ze wlasnie zaspokajanie ciekawosci bylo jedna z glebokich satysfakcji zyciowych, ktora dawala mu wole do zycia. Zajrzyj do zlinkowanego przeze mnie artykulu o ciekawosci, bo on sam jest… ciekawy. 🙂
Hawking mial inny strat w zyciu niz pani Basia.
Ona sie wsciekala, ze 90-latek odmowil posprzatania po psie.
Hawking, nie odbierajac mu pluckiness, zachowal sie niezbyt pieknie wobec zony, ktora poswiecila mu zycie. I generalnie mysle, ze latwiej byc wzorem do nasladowania, jak sie jest profesorem, a nie staram, brzydka, niewyksztalcona kobieta, ktora opiekuje sie bardzio stara matka, choc w tej chwili moglaby ja oddac do przytulku i pozegnac sie z jej emerytura. Ale nie oddaje chyba nie tylko z powodu emerytury.
Starych, brzydkich, niewyksztalconych kobiet jest jednak sporo, i nawet sporo takich, co sie opiekuja schorowanymi chorymi matkami, byc moze nawet nie wspominajac emerytury jako chocby jednego z powodow. Nie przez to chyba pani Basia zostala taka gwiazda internetu.
A zony rzucaja teraz wszyscy, nawet gdy poswiecily mezom cale swoje zycie. Smutne to zjawisko, nie tylko wystepujace u calkowicie unieruchomionych profesorow uniwersytetow o nieprzecietnym umysle…
Moniko, mam znajomego Hindusa, inzyniera, ktory pracowal dla GM przez prawie 7 lat. Uciekl stamtad, bo nie mogl wytrzymac, a niektore sceny opisywane przez niego przypominaly mi szkole socjalistyczna. Np. Pani Kierowniczka, bez kwalifikacji technicznych, ktora zajmowala sie organizacja piknikow, nadzorujaca inzynierow zajmujacych sie aerodynamika karoserii.
To kiedys byla dobra, innowacyjnie myslaca firma samochodowa. Jednym z jej przebojow byl kiedys silnik dieslowski i wiele innych patentow. Tylko to gdzies ugrzezlo i rozmienilo sie na drobne w codziennej miernocie.
Czy wszyscy zapomnieli ,że dziś Dzień Dziecka ja nie i dla wszystkich dla Mojej też , która gdzieś tam daleko ode mnie
http://www.youtube.com/watch?v=dFmweqtmUL0
W NYT byl artykul, ze Greenpoint sie podnosi…
Szefowie GM poswiecil wiele energii na wszystko za wyjatkiem zrobienia lepszych samochodow. Nie sadze, zeby to „robole” byli temu winni. W japonskich samochodach czy we Fiacie tez ktos musi dokrecic trzy srubki i jest za to dobrze oplacony. Wiem, bo Toyota Corolla jest produkowana o 20 km od mojego domu.
Jesli chodzi o profesora H. to sprawa jego zycuia osobistego byla dosc skomplikowana. Jego pierwsza zona poslubila pana, z ktorym byla po cichu zwiazana przez wiele lat w trakcie ich malzenstwa. Druga byla zona, jego pielegniarka, spotkala sie z oskarzeniami o fizyczne znecanie sie nad bezbronnym mezem.
Mam nadzieje, ze jest on teraz szczesliwszy w osobistym zyciu.
Nie mam sily na p. Basie.
Ale ja przeciez nie mowie o gwiezdzie internetu ani powodach jej gwaizadorstwa, o ktorych nie mam pojecia. Mowie o dosc wulgarnej babie, ktora spotkalam w wwyiadzie i co do ktorej nigdy przedtem by mi glowy nie przyszlo aby rozmawiac o czymkolwiek, a nawet sie zblizac na odleglosc osob stojacych w kolejce. I dla mnie z zaskoczeniem jest, ze okazala sie byc taka jaka okazala: wolna, niezalezna, not suffering fools gladly, nie zamierzajaca rezyserowac swego wizerunku, uczciwa w tym czym jest, liryczna, nie wstydzaca sie swego liryzmu. Nie zaden tam „szlachetny dzikus”, tylko ktos obadorzony absolutna integrity i dystansem do siebie.
Dlatego mam tak sprzeczne wobec niej uczucia. Dlatego – wbrew sobie! – czuje z nia , jako rzeklam, babska solidarnosc i rodzaj podziwu.
PA, przeciez ja nie twierdze, ze firma byla dobrze zarzadzana (piszesz o Pani Kierowniczce bez kwalifikacji nadzorujacej inzynierow) – wprost przeciwnie. Pisze tym, zeby nie cala odpowiedzialnosc zrzucac na robotnikow (ja jednak nie bede ich nazywala „robolami”).
Niuniu, przeciez ja pisalam o Dniu Dziecka i o dziececej ciekawosci wszystkiego, ktora sie nam przydaje cale zycie… 😀
Mogę przytoczyć inne przykłady ludzi, którzy mi imponują, bo mimo złego startu potrafili za własne włosy wyciągnąć się z bagna, ale pani Basia nie będzie do nich należała, mimo wszystko.
Ja wiem, że 90-latek potrafi być – no, trudno, nie lubię tego słowa, ale tu akurat ono samo mi się pcha – upierdliwy. Że jego pies może być pośmierdującym, niewypielęgnowanym, może i niesympatycznym kundlem. Ale kiedy sobie wyobrażam, w jaki sposób pani Basia otwarła na sąsiada jadaczkę po tym wypadku w windzie, mogę również zrozumieć, dlaczego sąsiad nie padł natychmiast na kolana i nie zaczął sprzątać po psie. Nie mówię, że popieram niesprzątanie, ale w przypadku 90-latka byłbym skłonny i co do sprzątania, i do zachowania zastosować taryfę ulgową, a w każdym razie chyba bym jednak, nie popierając czynu, był w stanie tzw. siwy włos uszanować.
A co do matki – pani Basia mówi w wywiadzie wyraźnie,że gdyby miała więcej forsy, to by matkę do przytułku oddała, bo jej życie spieprzyła. Raczy ją trzymać w domu tylko dlatego, że korzysta z jej emeryckich przywilejów.
Co mnie najbardziej razi, to jakaś taka ugólniona nieżyczliwość, która z pani Basi wyłazi, połączona z przekonaniem, że każdy, kto nie myśli tak jak ona, jest po prostu głupi. No, nie potrafię się do niej przekonać.
Heleno, nie wiem czy kiedys czytalas tlumaczenie przemow pogrzebowych na codzienny jezyk (taka zabawa jezykoznawcow). Mnie utkwilo w pamieci tlumaczenie dwoch zwrotow:
Life-long bachelor=gay
Not suffering fools gladly=bastard 😀
Jednym slowem, z tym noo suffering fools gladly, to trzeba uwazac. 😉
Moniko
ja wiem 😆 😆 ja chciałam zwrócić tylko uwagę ,że za mało dziś o tym
Króliku , Wando , Moniko , Bobiku , PA
proszę o relacje z tego WAŻNEGO dnia i listę prezentów 🙂
Mysle, ze po to by moc samemu wyciagnac sie za wlosy z bagna, potrzebne sa jednak inne warunki niz PRL, w ktorym przezyla i nieco inne spoleczenstwo – takie ktore potrafi zrozumiec, docenic wysilek, wesprzec i nagrodzic. Mysle, ze ta niezyczliwosc. ktora odnotowal Bobik, jest sktkiem wlasnie takiego spoleczenstwa, ktore zawsze bedzie ja ocenialo na podstawie klasy spolecznej z jakiej wyszla. Jej niezyczliwosc byc moze jest pancerzem ochronnym.
Dla małych i dużych dzieci 😀
http://www.youtube.com/watch?v=3ztDwyEuiBY
O. prosze, Bobik to przetlumaczyl juz ladnie na polski – „uogolniona niezyczliwosc”. 🙂
Niuniu, u nas to tak naprawde nie jest jakis specjalny dzien, moze jakies male dodatkowe atrakcje, ale bez prezentow. Chyba pojdziemy do miasta na podwojna porcje lodow kokosowych. I siedzac na murku kolo lodziarni poprzygladamy sie swiatu, a potem zrobimy runde po ulubionym parku. 😆
Są osoby, których integrity bazuje na tym, że nie dopuszczają do siebie żadnego innego zdania, żadnego innego niż raz przyjęty sposobu przeżywania, oglądu, rozumienia świata, itp. Niby też jest to integrity, ale na bardzo podstawowym poziomie, który dla mnie zbyt imponujący nie jest. Bo na wyższe poziomy, zgodnie z teorią dezintegracji pozytywnej, można się wznosić dzięki rozwaleniu w sobie tej podstawowej spójności i pomęczeniu się przez jakiś czas nie tylko z zewnętrznymi dolegliwościami w postaci niedobrej matki, facetów-drani i szefów, którym nie zależy na niezbyt wykwalifikowanej, a za to nadmiernie pyskatej pracownicy, ale i ze sobą, ze swoimi ograniczeniami, z własnym besserwisserstwem i skłonnością do popadania w stale te same wzorce. A panie Basie (używam liczby mnogiej nie w celu zdeprecjonowania, tylko dlatego, że takich ludzi jest spora grupa) nie chcą, k…, żeby bolało. A jeżeli już, to innych. Nawet im są to skłonne zafundować. I dlatego ja się pań Baś wręcz boję.
Miałem już zmienić temat, ale nie mogę. 😉 Ocenianie pani Basi według klasy społecznej, z której wyszła? No nie, sam tu kiedyś pisałem o jednej z największych dam, jakie w życiu spotkałem – kobiecie ze wsi (i nader rzadko z tej wsi się ruszającej), po pięciu klasach, ale mogącej od ręki i bez wstydu pokazać się na dworze u Elżbiety. Miała ojca brutala, męża pijaka i nigdy nie mogła sobie pozwolić na żadną rozrywkowość, bo harowała jak koń. Ale trzeba było widzieć jej godność osobistą, głęboką mądrość życiową połączoną ze świadomością własnej niewiedzy i odruchowy, wyczuwalny szacunek dla innych. Toteż szanowali ją i wykształceni miastowi, nie patrząc na klasę społeczną.
Zresztą, moim zdaniem, szkoda, jaką zrobił PRL, nie polegała na gardzeniu taką klasą społeczną, z której wywodzi się pani Basia, tylko raczej na oddawaniu jej zbyt wielu hołdów, wskutek czego klasa poczuła się silna i na topie, czego skutki widać do dziś.
Zmianę tematu zostawiam na potem, bo teraz wieczorny spacer mi się należy. 🙂
Bobiku, stresciles wlasciwie artykul o ciekawosci. 😉 Tam tez jest wlasnie mowa o niespojnosci i niepewnosci , jako koniecznych partnerach ciekawosci. Jesli zas moge cos dorzucic, to pani Basia sie wstrzelila w model postrzegania swiata jako walki o przezycie, w ktorej zawsze wygrywaja silniejsi. Ten model, w sumie filozoficzny (choc p. Basia o tym nie wie), oparty o dosc wybiorcze patrzenie na swiat naturalny (przez opuszczanie elementow wspolpracy i wspolzaleznosci) ma te zalete dla swoich zwolennikow, ze moze usprawiedliwic wlasciwie wszystko. PRL i inne zawirowania historyczne na pewno ten model uaktywnialy, ale wystepuje on i gdzie indziej. To jakas pociecha, ze to wcale nie tylko post-PRL-owska specjalnosc.
Monika, krolik:
„Robol” byl terminem umownym. Kazda praca techniczna powinna uczyc umiejetnosci technicznych nie zas nawykow manekina.
Niunia:
moja corka jest juz duza, tak ze Swieta Dziecka nie obchodzimy. Moze to jako rekompensata, C. Lauper
http://www.youtube.com/watch?v=UK7HSZY9Euc
Twoja dama, Bobiku, byla ze WSI! Slowo wies jest tu kluczem. Dla takich jak pani Basia miasto czy prlowskie miasteczko jest znacznie bardziej brutaluzujacym miejscem niz wies, tak mi sie wydaje.
A w ogole, prosze mi wyjasnic, dlaczego jestem postawiona w sytuacji kiedy musze jak lwica bronic pani Basi? Czy zamiezram sie z nia przyjaznic? Przygarniac? Zglosic do nagrody? Pochylic sie nad nia? Sprowadzic ja na Blog Bobika? Nie, nie, nie.
Powiedzialam, ze budzi we mnie mieszane uczucia. A to znaczy, ze nie jestem w stanie jej surowo i z pogarda osadzic i powiedziec: dno. Bo ma redeeming qualities.
Przypomina mi to jak pare lat temu szlam w Warszawie ulica z moja wieloletnia przyjaciolka, Irena L.. ktora zawsze slynela z nieoczekiwanych i okropnie smiesznych spostrzezen, rzucanych en passant. Szlysmy wiec uluca, by;la sliczna wiosna i wszedzie na rogach sprzedaawano konwalie, a ona sie nagle zatrzymala, wskazala reka grupe mezczyzn w bramie i powiedziala: Popatrz, jakbys nie wyjechala z Polski, to tez bys stala w bramie nacpana i powtarzala: k.rwa, k.rwa, k.rwa.
To bylo tylko polzartem. Nie przestalam o tym myslec 😆 😆 😆
Anegdota o Irenie L. przypomina mi sytuację odwrotną, w której z kolei ja się znalazłam: jestem sobie w Izraelu, spaceruję ze znajomą (emigracja 68), a nagle ona w te słowa: no i popatrz, stara! Sami Żydzi. No i co z tego? 😆
Ja już dość dawno temu, kiedy dowiedziałam się o szale na panią Basię, zastanawiałam się, dlaczego to robi w sieci taką furorę. Wydaje mi się, że wiele tzw. fenomenów internetowych opiera się na uwielbieniu obciachu, którego pani Basia jest symbolem, podobnie jak Kononowicz czy Jożin z Bażin, a z drugiej strony ludzi frapuje właśnie zjawisko owej integrity, czyli światopoglądu bez żadnych wątpliwości, i ten najprostszy i najniższy jej poziom też jest tu wartością, choć swoistą, jak właśnie w przypadku Kononowicza, który mówił, że „nie będzie wszystkiego” czy jak to tam było. Poza tym lud polski w ogóle lubi, jak się głośno i bez żenady mówi k…a czy ch…, a jak już to mówi baba, to nic tylko w portki robić 👿
niuniu,moje „duze”dzieci odsypiaja wczorajsza konsumpcje
drinkow multikulti,”karneval der kulturen” wczoraj, miekki loze
dziaiaj,kto myslalby o „mdd” 🙂
o pani Basi, jakoś nie mam siły…. Wywiadu nie czytałam, zobaczyłam 2-3 minuty w internecie i choć nie można jej odmówić pewnego „estradowego” talentu i językowej innowacyjności , to jakoś mnie to nie przekonuje i do głębszej refleksji nie zmusza. Underclass była, jest i będzie a ja nie mam powołania pracownika socjalnego. Z drugiej strony p. Basia wygląda na zadowoloną z życia, cokolwiek miałoby to znaczyć. I git!
Moje Duże Dzieci dość banalnie, ale mam nadzieję że sprawiło im to przyjemność dostały extra finansowy bonus! Przy okazzji starsza zapytała czy mój Tato złożył mi życzenia, Niestety nie….
glupio zagladac do kieszeni tym ktorych firma ma takie klopoty
jak „GM”,ale nawet w kraju tak socjalnym jak niemcy praca
u Opel to bylo ubezpieczenie na zycie
wysokie pensje(20%ponad taryfy branzowe)i cala gama
dodatkowych swiadczen(13,pieniadze na urlop i.t.d)
jednak to nie wysokie uposazenia (BMW lub Mercedes
daja jeszcze wiecej)sa powodem plajty tylko
arogancja i niechlujstwo kierownictwa,nadprodukcja i
zla paleta wyrobow(za mediami niemieckimi)
zabraklo kupujacych-proste jak drut 🙂
i jeszcze jedno nudne bo ponownie zdanie co do swiadczen
socjalnych,jestem zwolennikiem radykalnej zmiany w
sposobie myslenia i wprowadzenia powszechnej
„obywatelskiej pensji” bez jakichkolwiek ograniczen!
Rysiu 😆 Mam nadzieje, ze obecny kryzys w ogole ozywi palete wyrobow na rynku amerykanskim, nie tylko samochodowym. Po wizycie w sklepie z pralkami i innymi artykulami AGD, i tak sie ucieszylam, ze jest coraz wiecej pralek energooszczednych – jeszcze nie tak dawno (jakies 12 lat temu, gdy wyposazalam nasz poprzedni dom) takie artykuly byly jednak dosyc egzotyczne, o czym juz kedys, wspominal PA. Obama, w ramach stymulowania gospodarki w koncu zaczal popierac innowacje w tym zakresie (poprzednik byl raczej za hummerami). 🙂
Pamietam moja konsternacje, gdy po sprzedaniu domu w ktorym wlasnie wszystkie urzadzenia byly energooszczedne, i nawet farba na scianach byla nietoksyczna, zobaczylam co stoi przed garazem mojego dawnego domu – dwa nowiutkie hummery! Co tu mowic o dwoch swiatach – pani Basi i odwrotnie, gdy nawet przy takich okazjach odkrywa sie nowe swiaty…;-)
Monika, ja juz takie mam w domu. 🙂
Dlatego place za prad elektryczny $20 na miesiac.
PA, ja tez takie mialam, ale sprzedalam tym milosnikow hummerow. Teraz kupuje nowsze modele, tego co tamci z obrzydzeniem uzywaja. Mozesz sobie tym lepiej wyobrazic moja mine, jak te hummery, his and hers, zobaczylam przed garazem! 😀
Zazdroszczę róż. Zwłaszcza herbacianych. Mają najpiękniejszy zapach.
Bobiku, wierszyk dla dzieci piękny, super zabawny choć zdecydowanie nie pedagogiczny. 🙂
Pani Basi nie znałam dotąd i przyznam, że wzbudza we mnie identyczne uczucia jak w Bobiku. Nie dało rady słuchać dłużej niz minutę. Słusznie Monika zauważyła, że takie osoby stają się szybko bardzo przewidywalne i przez to nudne. Gdy doda się …hmm….powiedzmy oględnie- dyskomfort wywołany ubogim, wulgarnym słownictwem……
Przyznam, że boję sie takich ludzi równie silnie jak pająków, czy myszy. 🙁 Inny świat. Przerażający. Znam osoby z takich rodzin, które „wyszły na ludzi. ” Tłumaczenie , że środowisko do mnie nie trafia.
Niuniu, w prezencie dziecko dostało wieeeelkie lody i ma odmalowany, przemeblowany pokój. Jest zachwycona proporcionalnie do mojego zmęczenia. 🙂 Inne prezenty – za trywialne by wymieniać. Zresztą zaraz będą urodziny. 😎
Zondam natychmiastowego zaprzestania wscieklej nagonki na nas z paniom Basiom, mojom najlepszom przyjaciolkom.

Bo mnie wszyscy popamientacie. Takom wam wionche puszcze, ze wam uszy zwiendnom.
Heleno 😆 😆 😆 Tylko jeszcze popracuj nad bledami ortograficznymi, zeby bylo bardziej autentyczne. 😀
A tu Arthur na Dzien Dziecka (o prezentach):
http://www.youtube.com/watch?v=2_g3zNNttyE
I druga czesc Arthura:
http://www.youtube.com/watch?v=BF7NYbd1Qjc&feature=related