Klub Anonimowych Nieudaczników
Dzień dobry. Mam na imię Bobik i jestem nieudacznikiem. Chcę… no, chcę trochę opowiedzieć o sobie i jak doszło do tego, że tutaj trafiłem.
Pierwszą porażkę przeżyłem już we wczesnym dzieciństwie. Namówił mnie do tego kolega, który był już dość zaawansowany w nieudacznictwie i po kolejnej chybionej próbie ściągnięcia z kuchenki garnka z bigosem wmówił mi, że jest to akcja w gruncie rzeczy prosta, przyjemna i zapewniająca wykonawcy uznanie rówieśników. Byłem wystarczająco głupi, żeby go posłuchać i w efekcie doznałem bolesnego stłuczenia kości ogonowej garnkiem, a prawie cały bigos wylądował mi na głowie, skąd nawet nie mogłem go zlizać. Dwóch karnych dni bez spaceru już nawet nie wspomnę.
Niestety, to doświadczenie niczego mnie nie nauczyło. Wręcz przeciwnie, chociaż każde następne usiłowanie zwędzenia czegoś z kuchenki, lodówki lub stołu kończyło się dla mnie nieefektywnie i przykro, nie umiałem powiedzieć sobie dosyć i coraz głębiej brnąłem w bagno nałogu. Przestały mi wystarczać zwykłe niepowodzenia w drobnym podkradaniu, zacząłem wylizywać niebacznie postawione na niskim stoliku talerze i grzebać w koszu na śmieci w poszukiwaniu flaka po pasztetówce, co nieodmiennie kończyło się trzepnięciem ścierką i z naciskiem wypowiadaną uwagą „brzydki pies!”.
Ale i tego było mi mało. Uzależniony już od nieudacznictwa w dziedzinie kulinariów, postanowiłem spróbować również niepowodzeń na niwie towarzyskiej. Z wściekłym ujadaniem rzucałem się na każdego napotkanego psa, bez względu na jego wiek i wzrost. Już wkrótce moje uszy pokryte były bliznami jak rzędami orderów za porażki, a wszystkie okoliczne psy z daleka wydawały na mój widok głuche, dudniące warczenie. Skłamałbym, gdybym powiedział, że mi się to nie podobało. Uważałem te reakcje za objawy podziwu, a może nawet zazdrości wobec mojego odjazdowego sposobu życia.
Może wam się to wyda dziwne lub śmieszne, ale ja naprawdę byłem w tym czasie zadowolony z siebie i uważałem, że nieudacznictwo jest absolutnie cool. Żeby jeszcze podnieść poprzeczkę zacząłem napastować suczki, ale z zasady tylko te, które akurat nie były chętne damsko-męskim zbliżeniom. Nie przeszkadzało mi wcale, że tkwiący na drugim końcu smyczy ludzie już wkrótce nie wychodzili na spacery bez kijów, lasek i paralizatorów elektrycznych. …
Moja rodzina, mimo tych wszystkich ekscesów, nie wyrzekła się mnie i próbowała mi pomóc. Żeby uchronić mnie przed zgubnymi skutkami nieudacznictwa starali się wychodzić ze mną na spacery w nietypowych porach, skracać smycz lub omijać miejsca uczęszczane przez inne psy. Kiedyś nawet, w przypływie desperacji, kupili kolczatkę… Nic nie pomagało. Może dlatego, że stale okłamywałem sam siebie. Na najdrobniejszą sugestię, że jestem nieudacznikiem, w napadzie opętańczej agresji wpijałem zęby w najbliższą łydkę albo rozdzierałem nogawkę najelegantszych spodni dobrze mi życzącego, szczerego rozmówcy.
Moje życie stało się jednym, nieustającym pasmem niepowodzeń. Nie było właściwie dnia, żeby coś mi się udało. Krótko mówiąc, sięgnąłem dna, a i na stukanie od spodu długo nie trzeba było czekać. Pewnego dnia obudziłem się z dojmującą świadomością, że stanąłem na krawędzi i muszę wreszcie podjąć decyzję: albo skończę z niepowodzeniami, albo z życiem.
Wybrałem życie. Powiedziałem sobie twardo: od dziś ani jednej porażki. Każdego dnia od nowa będę wkładał całą siłę woli w to, żeby mi się udawało. Zacznę każdy dzień od sukcesu, a zakończę osiągnięciem na miarę co najmniej Nobla. Nie dopuszczę do tego, żeby nieudacznictwo mnie zniszczyło!
Przez jakiś czas nawet mi się udawało. Opracowałem genialny patent na dopadanie parówek jednym susem, w momencie otwarcia lodówki przez kogoś z rodziny. Stworzyłem znakomitą teorię mijanki dwóch psów bez sięgania do repertuaru akustyczno-dentystycznego. Szczegółowo opisałem i wypraktykowałem metodę rozpowszechniania moich genów ku obopólnemu zadowoleniu. Wszystko było już tak dobrze i wtedy…
Niestety, stare nawyki nie opuszczają nas tak bezpowrotnie. Wystarczyła chwila nieuwagi, drobne niedopatrzenie, lekkomyślnie nieodrzucony zawód miłosny, towarzyski, kulinarny i wszystko zaczęło się od nowa. Najpierw jedna wpadka. Za kilka dni druga. A potem dzień po dniu, tydzień po tygodniu – znowu porażki, porażki, nic tylko porażki.
Nie wiem dokładnie, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie poradzę sobie z tym sam. Nie pamiętam też, skąd wziąłem adres tego klubu. Być może ktoś mi powiedział, być może gdzieś to przeczytałem, znalazłem w internecie… Nieważne. Ważne jest to, że stoję tu przed wami, wierząc, że jesteście w stanie mnie zrozumieć, że przeszliście przez to samo, co ja i tak samo jak ja chcielibyście z tym skończyć.
Podobno niektórym z was już się to udało. Zazdroszczę im. To na pewno cudowne uczucie, być nieudacznikiem tylko czasami, przez przypadek, nie dlatego, że się musi…
Że jak? Poważnie? Naprawdę? Nie wolno już nigdy, do końca życia, ani raz pozwolić sobie na nieudacznictwo?
To przepraszam. To ja się jeszcze zastanowię.
za wczesnie na sniadanie niuni, dobranoc….
Króliku
ale w kredensie zawsze coś znależc można ,mam nadzieję ,że będziesz pamiętał , dobranoc
Wanda
ma jeszcze murzynki na dziś 😉 , ale Kama chyba by dziś ,że mną razem powcinała .Moja zrobiła bigosik ale cały z młodej kaposty do tego mnóstwo mięska i kiełaski oraz koperek , świezy pomidor
Bobiku
może zamiast podwedzać poczęstujesz się , pycha wszystkie łapy można lizać 😀
PA
zupy rybnej nie lubię , ale rybkę wedzoną ( od wędzenia) i smazoną owszem
może to przypomni ,że we wtorek święto będzie
http://www.youtube.com/watch?v=mU6RXac5uiY&feature=related
Och, Niuniu, co poradzić, że najlepiej smakuje zwędzone choćby i wędzone lub tylko podwędzane 😎
Bobiku, jak ja cię dobrze rozumiem! 🙁 Jakoś mój pysk sam idzie do kosza w pracowni, moje zęby same wbijają się w deski ogrodzenia balkonowego a pazury same skradaja się do ściany przy drzwiach wejściowych 🙄 Tak to tłumaczę swojej , by wytłumaczyć swoje własne nieudacznictwo, ale nie chce mi wierzyć 🙁
Swoja drogą czy musi tak sie gapić, gdy widząc ją zastygam z kłami na drewnianej listwie? Zajęłaby się czymś pożytecznym , a nie podglada i nadinterpretowuje . Nie mam zielonego pojęcia, skąd te drewniane kawałeczki i dlaczego na listwach w niektórych miejscach brak farby!
No dobra, brzydko kłamać. Nawet tego zreszta dobrze nie umiem. Ale to rodzinne
Moja jak była w wieku młodszej, wspinała się na łóżeczko swojej najmłodszej siostry a stamtąd na piec i rysowała różne takie pod sufitem, a potem swojej mamie wmawiała, że to J. (lat 1,5) i bardzo się jeszcze dziwiła, czemu jej mama dostaje szewskiej pasji i zarzuca kłamstwo! 😆
Tak więc przygadał kocioł garnkowi. Z niej taki sam nieudacznik jak ze mnie, tyle, że ona już od dawna po odwyku na takie numery. Twierdzi, że stara się kontrolować i walczyć z demonami. I że niby ja i młodsza też musimy.
No własnie…..czy nieudacznikiem jest się już do końca zycia?!
Do wczorajszej dyskusji , szkoda że nie miałam czasu
Heleno napisałaś
Ale podejrzewam, ze wiem czego bym z pewnoscia nie zrobila:: nie dalabym schronienia pod swoim dachem obcemu, gdybym wiedziala, ze grozi za to smierc moim bliskim i mnie samej
i w tym wszystkim najważniejsze jest słowo podejrzewam bo w istocie nie wiemy jak zachowalibysmy się .Nie musielismy znależć sie w takiej sytuacji , ale nigdy nie wiadomo czy nie znajdziemy się .
Odnosnie odpowiedzialnosci o której pisal Bobik , ja nie czuję odpowiedzialności moralnej za tych ludzi , którzy zle postepowali.Odpowiedzialnośc wg mnie jest zawsze indywidualna , nie należy przerzucać tego na spoleczeństwo i kazać mu się przyznawać się do win .Wszak to nie społeczeństwo a jednostki popelniały haniebne czyny .Jestem za tym by mówić prawdę : tak jak w każdym państwie i w naszym ludzie są rózni gdy znajda się w ekstremalnych sytuacjach .To nie jest żadne usprawiedliwianie tylko stwierdzenie faktu .W mojej najblizszej rodzinie nigdy „inny”( Niemiec , Rom , Rosjanin ,Żyd ) nie był postrzegany jako narodowośc i tak juz pozostanie .Mój Tata opowiadał mi jak jeden Niemiec skazal go na smierć a drugi narażając życie uratował .Dlatego ja swojemu Malenstwu to opowiadam by zrozumiała ,że nigdy przenigdy o zadnym narodzie nie wolno wypowiadać sie z pogardą , wolno ( jesli juz musimy) o danej osobie .
Tak naprawde jak wszyscy tu siedzimy chyba zdajemy sobie sprawę ,że nie tylko Niemiec Polakowi , Polak i Niemiec Żydom itd ale również Polak Polakowi potrafił nie jedno zrobić , ale to nie znaczy ,że Polak jako naród jest zły ,zaden naród nie jest zły.
Takie dyskusje winny sie odbywać , przyznam ,że ja w swej naiwnosci sądziłam ,że moje Malenstwo właśnie takie dyskusje prowadzić będzie w wolnej Polsce , mylilam się .Szkoła unika takich tematów i tak naprawde my musimy tak jak nasi rodzice przekazywać im ta wiedzę .
Nie oczekuję ,ze ktoś się zgodzi ze mną ale ja bede zawsze mówić każda odpowiedzialnośc przypisana jest danej jednostce a nie spoleczeństwu , ale też głosno bedą mówić o tych dobrych i tych złych czynach jakie mialy miejsce w Polsce na przestrzeni wieków .
Na koniec czy to nie zastanawiajace ,ze Irene Sendler na „swiatło” dzienne wyciagneły dzieci amerykanskie i tu mnie lekko telepie bo własnie w szkole moje Malenstwo i o niej powinno się uczyć i o szmalcownikach i o tych którzy ratowali innych i tych ktorzy skazywali na smierć .Nie cholerych dat , bo w historia to nie daty , bitwy, miasta sa wazne . Historia to ludzie , którzy ją tworzą z marzeniami i pragnieniami .
Pitagoras mówił : kto mówi sieje , kto słucha zbiera ja zyczyłabym sobie by ci co sieją byli madrymi ludzmi , a ci ktorzy słuchają by potrafili oddzielić ziarno od plew
Jesli cos pomyliłam wybaczcie , ale mało czasu by doczytac wszystko w spokoju .
Amigo
😆 😆 😆
ja tam mówię ,ze nie ma nieudaczników ,sa tylko tacy którym inaczej się udaje 😀
Pirs
zapomniałam powiedzieć w piekarniku stoja zeiemniaczki smazone dla Ciebie , posyp tylko nie wiem czym wolisz : cebulka czy koperkiem ( na kredensie stoją ) .Oczywiscie jak masz ochote ziemniaczkami mozesz sie podzielić, jest ich dużo , choc nie wiem jaki apetyt maja krasnoludki do tego wykonujace taka ciężką prace jak Ty ( sprawozdawca tv) 😀
Miłego dnia przy wspólnym stole
Nie byłam w stanie (tradycyjnie) dać komentarza pod poprzednim wpisem, ani doczytać do końca wszystkich komentarzy wiec tylko krótko:
Chyba wiem, dlaczego tak Babka zareagowała. Dla mnie te drzewka mimo, że wspaniały symbol, też wydają się czymś…..sama nie wiem, jak określić, by być dobrze zrozumianą. Jest wiele sytuacji, gdzie zdarzają się wspaniali ludzie, gdzie zwykły szary człowiek, nie zastanawia się, ile straci, tylko wyciąga rękę by pomóc innemu. I wcale nie szuka poklasku.
Mój dziadek przesiedział cała wojnę w obozach koncentracyjnych. Trafił tam bo przywalił szpadlem Niemcowi chcacemu zgwałcić kobietę. Przeżył m. in. dzieki pomocy lekarza obozowego, któremu też groziła za to śmierć . A jednak pomógł i nie tylko mojemu dziadkowi. W czasie wojny smierć groziła za wiele rzeczy. A pomoc partyzantom czy zbiegłym więźniom lub poszukiwanym? Mnie też jak Babkę gdzieś uwiera sadzenie drzewek nielicznym(bo w sumie tych drzewek jest niewiele w porównaniu do ilości osób zasługujących na nie) i z drugiej strony zarzucanie Polakom , że w swej masie byli jednak bardziej podli niż porządni. Wcale nie przeczę, że było wiele strasznego zła, choćby pogrom kielecki, istna makabra . Nie czytałam książek Grossa i nie będę, a to dlatego, że wystarczyło mi posłuchać paru wywiadów z nim i wiem (z jego własnych wypowiedzi), że nie dostrzega kontekstu, patrzy bardzo wąsko i z lekka podkoloryzowuje. Bardzo przepraszam, wiem , że sie tu narażam, ale tak myślę. Jestem z kresów. Mojego pradziadka- partyzanta ścigali zarówno Niemcy, Rosjanie , Ukraińcy jak i Polacy po wyzwoleniu i wcześniej AL. Dwóch braci mojej babci z drugiej strony rodziny zginęło z rak właśnie Polaków- jeden jako partyzant , drugi- bo wiedział, że komendant milicji zamordował młoda kobietę. Gdyby byli Żydami – pan Gross nazwałby to antysemityzmem i czystką, ale poniewaz to byli tacy sami Polacy jak ich mordercy to jak to nazwac? Jak zestawić zarzuty Grossa z tym, co działo się wtedy na naszych ziemiach? Czy nie należy tego nie relatywizować? Powtarzam- wyłączając z dyskusji sytuacje jawnie antysemickie których absolutnie nie neguję, jak ta w Kielcach. W Jedwabnem też miało miejsce wielkie barbarzyństwo ale fakty historyczne trochę sie różnią od tych przytoczonych przez Grossa. Tu też powołuję się nie na ksiażkę i swoje jakieś porównania tylko zdanie naukowców. Przecież takich zbrodni nie należy przekoloryzowywać bo efekt jest odwrotny do zamierzonego. Dyskusja zamiast o meritum schodzi na szczegóły i wyliczanki. Trochę Gross podcina gałąź na której usiadł bo kontrowersje wokół książki spychają dyskusję o tym , co najważniejsze- jak doszło do tego i jak zapobiec na przyszłość- na plan dalszy. Nie zauważajac , ze zaraz po wojnie były walki i zwalczanie sie też wśród samych Polaków i wyłuskiwanie przykładów, gdzie zginął Żyd by poprzeć swa tezę zabiera wiarygodność takim wywodom.
Najbardziej mnie wkurza w ustach Grossa słowa generalizujące (wielu, większość). A któż to zbadał i policzył? Może i większość , ale ja tego nie wiem. Czy można to sprawiedliwie policzyć? Zajrzeć w intencje sprawcy? Czy kogoś zabił lub zadenuncjował bo był antysemitą, podłym człowiekiem, chciwym, a może z pobudek ideologicznych? Chyba to ma znaczenie? Choć moim zdaniem tylko wtedy, gdy generalizujemy uzywając słowa wielu i większość. Gdybyśmy ropztrząsali pojedyncze przypadki , stanęlibyśmy przed koniecznoiścia przyjrzenia się prawdzie z bliska i może byśmy się czegoś mogli nauczyć , coś byśmy przemyśleli, wyciągneli wnioski i przestali być nieudacznikami 😉 A tak jest nie kończaca sie wojna na emocje. Niczemu nie służąca. A już na pewno nie poznaniu prawdy i nauce na przyszłość.
Dla mnie bardzo smutne, że trzeba drzewek by ludzie pamiętali. Ja bym sobie życzyła, by byli porządni i pamiętali bez stawiania symboli. Symbole wzruszają, ale nie uczą……
Nietoperzyco, no właśnie! Tak samo myślimy. 🙂
Dziękuję Niuniu! I za ziemniaczki i za docenienie mego trudu. Szczerze mówiąc nie lubię polityki, ale przebywając wśród ludzi muszę się o nią otrzeć. Ale polityka to nie jest jedyna rzecz której tu nie rozumiem. Mimo że znam mechanizm powstawania i zanikania rzeczy, reakcje ludzkie nieodmiennie mnie zadziwiają.
Nietoperzyco, ujął mnie Twój wpis. Ale wspominanie dobrych ludzi i ich czynów jest szerzeniem dobra. Ludzie często nie wiedzą jak się zachować, więc dobrze żeby wiedzieli jak zachowali się ludzie dobrzy. A taką wiedzę warto szerzyć na różne sposoby, także upamiętniając je skromnym drzewkiem; to nie muszą być akademie ku czci. Ze wszystkich nietrwałych rzeczy jedną z najmniej trwałych jest pamięć ludzka.
Dzień dobry 🙂 Dziś u nas zupełnie włoska pogoda, więc podejrzewam, że mniej będę się udzielać w dyskusji, a więcej w błogim wylegiwaniu się na tarasie. Chociaż… Ja tak czasem gadam, a potem i tak mnie ponosi i zaczynam klepać bez opamiętania. 😆
Pod innym wpisem pojawił się miły komentarz Kredyta. Witamy 🙂 , dziękujemy za uznanie 😳 , prosimy częściej 😀 i pozdrawiamy Maciusia. 😆
No, oczywiście… Już od razu nie wytrzymałem i musiałem naklepać. 😀
Nietoperzyco, ja w osobistych kontaktach zawsze staram się przestrzegać zasady inywidualizacji ludzi (i psów) i mam wrażenie, że na ogół udaje mi się nie kierować uprzedzeniami i nie stosować odpowiedzialności zbiorowej. Ale na innych, nieosobistych płaszczyznach nie zawsze to jest takie proste, choćby ze względów praktycznych. Trudno napisać np. podręcznik historii w ten sposób: decyzję o przystąpieniu do wojny entuzjastycznie poparł p. Schmitt, p. Neufeldt, p. Bercks… (tu 30 milionów nazwisk), przeciwko natomiast byli p. Miller, p. Uhland, p. Weinstock… (tu 25 milionów nazwisk). Tak samo np. reparacje wojenne płaci cały naród, a nie tylko ci, którzy faktycznie byli za wojnę odpowiedzialni.
Państwa narodowe, chcemy czy nie chcemy, były od pewnego momentu i są dalej, choć już w mniejszym stopniu, zarówno ramami, w których operuje polityka, gospodarka, etc., jak i obiektem identyfikacji z nimi jednostek, również w sferze symbolicznej i moralnej. Dlatego mówi się o niemieckiej, rosyjskiej czy polskiej winie i choć jest to oczywiste uproszczenie, to jednak nie kompletny nonsens.
Pisałem już wczoraj, że nie jestem za „obarczaniem” odpowiedzialnością, tylko za przyjmowaniem odpowiedzialności. Dla siebie samego stosuję tu proste kryterium – tyle mojej odpowiedzialności, ile identyfikacji z daną zbiorowością. Tzn., kiedy mówię „my, Polacy”, przyjmuję w symboliczny sposób odpowiedzialność za Grundwald, Mickiewicza, JPII, Solidarność, Jedwabne, szmalcowników i rasistowskie wypowiedzi w necie, jeżeli są w moim języku. Bo poprzez słowo „my” dobrowolnie uznaję się za cząstkę tego wszystkiego.
Powtarzam: jestem za tym, żeby zostawiać każdemu wybór, na ile jest skłonny przyjmować odpowiedzialność za swoją grupę i kiedy mówię o „polskiej” czy „naszej” winie, to w swoim imieniu, jako członek określonej zbiorowości. Przyznaję, że bolą mnie różne wady tej zbiorowości, ale nie domagam się tego od innych. Ale jestem też za mierzeniem równą miarą. Dlaczego domagamy się, żeby Niemcy mówili o winie niemieckiej, nie nazistowskiej, a równocześnie oburzamy się, kiedy mówi się o winie polskiej, a nie „pewnego odłamu polskiego społeczeństwa” albo „zwyrodniałych jednostek” (pomijam już kuriozalne przypadki całkowitego negowania faktów)? Coś mi tutaj nie gra. Albo rybki, albo pipki. 😉
A przy tym zdaje mi się, że wszystko to, co napisałem, zupełnie mi nie przeszkodzi w traktowaniu kolejnego nowo poznanego człowieka jako człowieka, a nie Greka, Żyda, chrześcijanina… 🙂
Małgosiu, nie chcę teraz zaczynać dyskusji na temat Grossa, bo pewnie przez kilka następnych dni do wylegiwania na tarasie bym nie doszedł. 😉 Ale jedną rzecz chcę powiedzieć, tak ogólnie. Kontekstem Jedwabnego, szmalcownictwa, itp. było jednak odgórnie zadekretowane unicestwienie wszystkich Żydów, groźba śmierci za samą przynależność do tego narodu, nie za „antyniemiecką” działalność, getta, obozy zagłady i wyjście tylko przez komin. W takiej sytuacji nie byli ani Polacy, ani Ukraińcy, ani żadna inna nacja/etnia. Kontekstem powojennych pogromów, czy tylko drobniejszych świństw, był dokonany niedawno Holocaust, po którym powinny zatrząść się sumienia, ale jakoś nie wszystkim się zatrzęsły. A dzisiejszym kontekstem Jedwabnego są choćby wszystkie obrzydliwości antysemickie, które możesz znaleźć w dowolnej ilości w sieci i poza nią. Nie antyukraińskie, nie antybiałoruskie, nie antypolskie – właśnie antysemickie. Dlatego dla mnie rzecz nie w „wyłuskiwaniu przykładów gdzie zginął Żyd”, tylko w zmierzeniu się z pewnym demonem naszej zbiorowości (mówię naszej, bo już wcześniej zaznaczyłem, że uważam ją za swoją), który bynajmniej do zamkniętej przeszłości nie należy.
A teraz naprawdę idę na taras, zostawiając przezornie laptopa w domu. 🙂
Bobik npisal to co chcialam o Grosie. I jeszcze jedno. Jego ksiązki do nie ewagelie, wiec spotykają sie, czasm ze sluszna krytyka. Ale dotkna czegoś o czym sie mówiło i do dzis nie chce mówic. Przypominam tu grom jakie spadly na prof Blońskiego i Tygodnik Powchenny po teście Biedny Chrzescijanin patrzy na getto”. Tam nie byo o paleniu w stodole tylko o obojetności. I nawet to nie jet to przyjecia.
lubimy byc dumni z noblistów czy z Malysza, choć w ich sukcesach nie mamy żadnego bezposreedniego udziału. Ale trochę wstydu za niegodne zachowania rodaków, to juz za duzo……
I o drzewkach w Yad Vaszem. Wiele spoleczności ma sposoby na wyróznienie niektórych jednotek, Państwa nadają medale i ordery. Czy wszystkim którzy na nie zasłuzyli. na pewno nie, z wielu powodów dostają tylko niektórzy. Chrześcijanie ogląszają niektórych świetymi, choć wierzą że w raju jest więcej tych świetych anonimowych od oficjalnych. Czy to symbole, które maja wzruszać? Moim zdaniem raczej przyklady które maja pociagać innych do swietości. Podobnie z tymi drzewkami w Jerozolimie i medalami sprawiedliwych. W niedoskonaly sposób wyrazaja wdziecznośc zydowskiej wspólnoty wobec nieżydowskich bliźnich. Na pewno nie wszystkim, którzy na to zaslużyli. Ale budzą refleksję, podają dobre przyklady.
Wiem dokladnie o czym pisze Bobik, mowiac o swoim poczuciu odpowiedzialnosci. Ja ja odczuwam nieustannie i to tak gleboko, ze musze czasami mowic sobie: hej, nie przesadzaj, nie mialas w tym udzialu, co cie to obchodzi, zajmij sie wlasna szafa, bo w niej straszny bajzel. . Moze to jest kwestia temperamentow, moze wychowania, czasami mysle, ze wczesnie w dziecinstwie przeczytanych ksiazek. Odpowiedzialnosci i co za tym idzie – winy.
I oczywiscie nie chodzi o obarczanie nia innych. I tak – z odpowiedzialnoscia jest tak jak z „duma narodowa”. Nie sposob „przyznawac sie” do Marii Curie czy Alberta Einsteina, a umywac rece od zbrodniarzy, musimy to brac z calym dopbrodziejstwem inwentarza, wynikajacym z przynaleznosci do grupy czy grup. .
Mysle, ze niechec ( w najlepszym wypadku) jaka wzbudza w Polsce dosc powszechnie moj przyjaciel z dawnych lat – razem organizowalismy wiele akcji na rzecz wzmocnienia ruchu demokratycznego w PRL i innych krajajch Europy Wschodniej, razem wyciagalismy ludzi z wiezien i organizowali im srodki do zycia i spoelcznej dzialalnosci – , Jan Gross, nie bierze sie z tego, ze on gdziejkowiek przesadzil w swoich ocenach (znam go na tyle by wiedziec, ze jest to naukowiec ogromnej intelektualnej uczciwosci i odwagi) , ale dlatego , ze spoleczenstwo w swej masie nie chialo o tym wiedziec i latwiej jest ukamionowac przeslanca, niz przeslanie. Bo przeslaniem sa liczne dokumenty, ktore Janek odgrzebal z zakurzonych archiwow. Niewielu przed nim chcialo lub moglo tym dokumentom sie przyjrzec.
Na szcescie znalezli sie nieliczni, jak chocby Maz zony sasiada – inny facet, o ktorym mysle jak o przyjacielu, wlasnie za jego znana mi dobrze z codziennej pracy w jednym pokoju redakcyjnym, intelektualna odwage i uczciwosc – ktorzy przeczyttali obie ksiazki Jana Grossa i zobaczyli w nich nie konfabulacje pierfidnego Zyda szkalujacego Narod Polski, ale wlasnie jakas prawde o nas samych, ktora warto przetrawic i nad ktora warto sie zadumac. A w powodzi slow nienawistnych i jadowitych, takich czytelnikow jak Adam Szostkiewicz bylo naprawde nie tak znowu wielu.
Bobiku, mam nadzieję że Twój kryształowy charakter nie ulegnie wypaczeniu skutkiem mojej pochwały: jesteś jednym z najmądrzejszych, najsympatyczniejszych i najbardziej utalentowanych psów jakie spotkałem.
PIRS, uwazaj zeby sie Bobikowi w glowie nie poprzewracalo 😆 😆 😆
Ale naprawde zgadzam sie z Toba. Bobik jest wyjatkowym gatunkiem Psa, a jego wiersze sa dla mie wielka radoscia i odkryciem.
vitajcie! Szkoda że nie daliście imienia pieskowi .. Co do dyskusji o zbrodni na Żydach, Polakach czy innych narodowościach, którymi są Ludzie .. to niestety, chociaż potępiam z całego serca każdą przemoc co do jednego nie mogę się zgodzić. Bo za czyny ojców dzieci zapłacą… Chcę powiedzieć, że za wojnę odpowiada cały naród. .. Także licytacja kto ile pomógł jest nie na miejscu.. Niechaj nie wie lewica co daje prawica.. Człowiek to istota słaba a naszym celem powinno być pomaganie jej. Ja jestem zwykłym szarym nieważnym dla np. państwa człowiekiem ale nigdy nie zaakceptuje żadnej wojny nawet w najsłuszniejszej sprawie ..Rozważania , kto i dlaczego są niepotrzebne . Czy żyjemy w czasach pokoju ??
Przyjacielu, z najwiekszym zasmuceniem prze4czytal;em, ze musisz chodzic na zebrania Klubu Anonimowych Nieudacznikow. Nie wiem co tam w tym klubie robicie, ale uwazam, ze nie jest dobrze jak sie zadlugo przebywa w gronie innych nieudacznikow. Kot, sorry , Pies tylko sie utwierzda w przekonaniu ze jest nieudacznikiem i coraz gorzej o sobie mysli.
Nie tedy droga, Kolego.
Proponuje zebys raczej zapisal sie do baaaardzo ekskluzywnego Klubu Krolow Zycia. Naszym haslem jest Precz z frajerami! Wiecej dla Kota!
Nie mozesz jednak przyjsc do klubu z podkulonym ogonem. Ogon musi byc sztywno w gore, lekko chwiejacy sie w prawo i w lewo. Wzrok – dumnny i wladczy. A z calej sylwetki musi bic jakas taka Duma Narodowa.
Radze zaczac cwiczyc, a wtedy ja moge powiedziec o Tobie pare dobrych slow Przewodniczacemu Alikowi.
Dzieki mojej protekcji masz niezle zanse, ale podnies sie z kolan.
lekkomyślnie nieodrzucony zawód miłosny
A można jaśniej? Bo nie kumam 😆
Bobiku, o 11:33 wyraziles i moje poglady na te sprawe.
A teraz i ja, wzorem Bobika, udaje sie na taras, bo nareszcie zawitalo slonce, i nieudacznicy wieksi i mniejsi lubia sie wygrzewac (to wynika z moich nieudanych na pewno obserwacji). Zdaje sie mi, ze wiem, kiedy Bobikowi wpadl do glowy obecny wpis (o co sie pytal pod nastepnym), ale moge oczywiscie sie mylic… 😀
Ja bym nazwała to dumą za noblistów i sportowców i wstydem , że to samo plemię wydało na świat sporo różnych potworów. Odpowiedzialności swojej nie dostrzegam. Ani wśród swych najbliższych. Nikt się u mnie w rodzinie nie bratał z reżimem komunistycznym, nie nawoływał, nie szkalował, nie opowiadał głupich dowcipów na temat innych nacji, zwłaszcza Zydów. Moje doświadczenia są podobne tym Nietoperzycy. Gdy moje dziecko kiedyś zrobi coś podłego, przyjdzie i opowie głupi żart i jeszcze bedzie się z niego zaśmiewać- uderzę sie w piers. To oczywiste. Na razie nie mam powodu. Ja zawsze ostro reagowałam na takie pseudo zabawne historie rozgrywajace sie najczęściej w obozie koncentracyjnym, może dlatego, ze mój dziadek przesiedział całą wojnę w takim piekle i nic śmiesznego w tym nigdy nie widziałam. Do tego pochodzę z kresów, mam trochę krwi ukraińskiej i mimo to część mojej rodziny ucierpiała sama w pogromach . Jakoś te tematy są przetrawione w moim domu i nie mam sobie nic do zarzucenia. Może tylko tyle, że jako dziecko byłam bardzo zła, gdy do nas przyszła raz Romka z dzieckiem , a moja mama oprócz kanapek dała dziewczynce jedną z moich „apelowych” bluzek. Miałam cichy żal do mamy, że odruchowo dała i nawet nie spytała mnie o zdanie. Zreszta to nie była jedyna taka rozdana przez mamę bluzka. 😉
Bobiku Żono
nasza dyskusja jest swoista , bo każdy z nas raczej ma w tej materi poglady zblizone , wiemy co dobre co złe , róznimy się w niuansach i postrzeganiu rzeczy .Pamietam teks prof .Błonskiego i byl on dla mnie wyjątkowy w sposobie napisania z pelna wrażliwością , drugi taki teks , który powinien byc omawiany na historii to „Dwie ojczyzny , dwa patriotyzmy” Jana Jozefa Lipskiego
Wiem Bobiku ,że nie powiemy kto byl za a kto przeciw wojnie , choć ja bym tego chciala by taka informacja o takich ludziach to swiadectwo ich odwagi , element pamieci .Potocznie mowimy Niemcy wypowiedziały wojnę , ale tonie znaczy ,że każdy Niemiec to najeżdzca .
Jarzębinko
nie w mojej ocenie dzieci nie powinny odpowiadać ani za bledy ani za grzechy swoich rodziców , maja prawo do swoich wlasnych i tylko te mozemy oceniać .Był kiedys taki cykl a dzieciach nazistów , ich pietnowano za to że sa dziecmi nazistów ,oni sami zresztą katowali sie za to , niejmniej jednak dla mnie jest to nie do zaakceptowania
Pirs
kazdy sposob jest dobry , ja robie to co robil moj Tata opowiadam jak bylo , jacy byli ludzie i ci dobrzy i ci zli , pozostawiając ocene mojemu Maleństwu , a drzewka choć to Malgosia pisała sa symbolem , kazdy ma prawo do symboli
a pamięc cóż ludzkość stara sie zapominac o niewygodnych faktach .Jednak ja widzisz należe do dziwnego gatunku i w zaden sposób nie holduje temu co powiedzial chyba Nietsche :zrobiłem to, powiada moja pamięć. Nie mogłem zrobić tego – powiada moja duma i jest nieubłagana. W końcu – pamięć ulega moja nie ulega
Malgosiu, rozmiem Twoj zal. Moja matka tez chetnie rozdawala na prawo i na lewo MOJE rzeczy (ksiazki, zarzucone gry i raz taka lyzeczke, ktora karmilam rybki w akwarium
) i nie sadze abym to jej wybaczyla. Tak w kazdym razie twierdzi E, ktora przerywa mi kazda opwoiesc na ten temat pytaniem ile mialam wtedy lat i ile mam w tej chwili i zebym odjela jedno od drugiego i zamyslila sie nad roznica…. 🙄 🙂 🙁 
Znowu wlazlam na dzialke Mordce i nie zmienilam podpisu. No, ale w kazdym rzaie, ja tak z KM nie postepuje.
a ja teraz biorę kawke , ciasteczko i ida na taras a co tam ,może i nie udacznik jestem , ale jaki zadowolony , poogladam wszystkich sasiadów i obszczekam co trzeba
Moja nie może mi towarzyszyć , cos brzdaka o jakis terminach , aha a to mówi to szczyt populizmu i zastanawia się jak Tusk chce tego dokonać , mówi ,żeby to usankcjonować i zrobic z tego hasła umowe prawnie skuteczna tak by każdy mógł dochodzić swoich praw , mniam pyszne ciasteczko 😀
http://biznes.onet.pl/0,1976655,wiadomosci.html
Tal, Nietoprzyco, oczywiscie tak. Roznimy sie w niuansach.
Dzien dobry
Niunia
Z ryb najbardziej lubie fish and chips British style (z mala holenderska innowacja w postaci majonezu do frytek). Zazdroszcze Helenie, ze ma to potencjalnie na codzien na wyciagnieccie reki. 🙂 Najlepszy jest dorsz, ale w Kanadzie stosunkowo tani jest losos, jako substytut.
Nie wiem, czy lubisz Van Morrisona
http://www.youtube.com/watch?v=wwiOuhRc-Pg
Nawet, jezeli nie lubisz to mozesz posluchac i polubic. 🙂
PA
lubie Van Morrisona 😀
a to też 😀
http://www.youtube.com/watch?v=hAmCmNa-NSE
nie będe wybrzydzać biore dorsza i lososia 😀
PA, obawiam sie, ze ostatni raz fish&chips zagoscily na moim talerzu, no tak ze 38 lat temu, kidy pierwszy raz bylam w Londynie w czasach studenckich. Nie powiem zeby mnie ciagnelo 😆
Ale chicken tikka masala, inne narodowe brytyjskie danie – any time. 😆
Helena
To tego nie je sie rytualnie z gazety? Niedawno widzialem taka smieszna scene, ogladajac jedna z adaptacji Miss Marple (chyba 4:50 to Paddington), kiedy glowna bohaterka zaproszona przez samotnego mezczyzne (znow stereotyp literacki) na fish & chips przeklada te frytki z gazety na talerz zamiast jesc bezposrednio lacznie z typowym flavour pochodzacym bezposrednio ze slowa drukowanego. 🙂
Tikka masala to chyba z Indii, jezeli dobrze pamietam?
Niunia
Moze wciagniemy Bobika do naszej zabawy
http://www.youtube.com/watch?v=BJCTrolF3CY
Mnie zawsze zastanawialy gusta muzyczne niektorych psow i kotow. 🙂
PA
a ja mam nie raz dylematy odnosnie ludzi i ich gustów 😀
co śadzisz o tym młodym człowieku 😉
http://www.youtube.com/watch?v=dG8giVJKQPI&feature=related
Oczywiscie, ze na gazecie, 🙄
Tikka massala jest wynalazkiem tak brytyjskim jak penicylina i teoria ewolucji 😆
PA
zakręcona po kawce jestem do zabawy i rozmowy ja bym wszystkich wciągneła nie tylko Bobika , ale może chcociąz jego sprowokujemy , to równie dobre jak pasztetówka
http://www.youtube.com/watch?v=C0uHRl-Q8Fo&feature=related
Zwlokłem się z tarasu, na wszelki wypadek zabetonowałem wnętrze głowy, żeby mi się w niej nie poprzewracało 😳 😆 i mogę powęszyć, co się w świecie (czyt.: na blogu) dzieje. 🙂
Z tymi muzycznymi gustami to jest trochę skomplikowane, bo moje rzeczywiste upodobania niekoniecznie pokrywają się z sentymentami do tzw. Melodii Młodości. 😉 Niektóre z tych ostatnich uważam dziś za właściwie okropne, ale sentyment został. 😀
W kategorii MM „Child in time” i „Samba pa ti” to oczywiście absolutna klasyka. Jakoś prawem serii zaraz mi się kojarzy „My woman from Tokio” i „Black magic woman”. 🙂
Ale proszę bardzo, mogę zdradzić, czego słucha pies w leniwe, niedzielne popołudnie, kiedy jego ambicje nie są aż tak rozbuchane, żeby udać się do Pani Kierowniczki i zobaczyć, co ona poleca. 😆
http://www.youtube.com/watch?v=5G8z8LM65jM
Bobiku, bede czytal w Twoich myslach (gustach)?
http://www.youtube.com/watch?v=LSWuzp_0hn4
🙂
Bobik, niunia:
zawstydzcie mnie tymi przykladami muzycznymi z Kanady.
http://www.youtube.com/watch?v=30egIKHT-pM
To jest chyba przyklad absolutnej kanadyjskosci wg CBC.
S.p. Peter Gzowski, nestor dziennikarstwa kanadyjskiego (Polak w 7 pokoleniu kanadyjskim, jak zwykl zawsze wspominac) i host CBC zawsze to puszczal. 🙂
No niestety w gazety juz ryby pokowac nie można,.Teraz pakuja w specjalny papier zadrukowny a’la gazeta. nie wiem czy to UE, czy lokalni tropiciele związków ołowiu z farby drukarskiej i ich wpływu na frytki.
Fish& chips b. lubię szczególnie z dorsza. Niestety to raczej menu angielskiej prowincji i ewentualnie obrzeży Londynu. koło nas w Northolt późnym wieczorem pojawial się czasem taki barobus z fish & chisp. Pycha, choć sklądy tego oleju wolalabym nie znać.
Mozna tez polaczyc w pieknym kompromisie to czego pies slucha w leniwe niedzielne popoludnia z melodiami mlodosci:
http://www.youtube.com/watch?v=F9y1vGxPVAA&feature=related
No tak, blues i Afryka to oczywiście zestawienie, na które psa można złowić. 🙂
Jak już w niebieską stronę, to może też coś z klasyki? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=ez5izCf2DLI
a co ja też inne klimaty lubię , oczywiście muzyczne , klimatycznie na Afryke bym się nie nadawała 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=5QFyKnMIa_4&feature=related
Połączenie MM z upodobaniami psa jest jak najbardziej możliwe. 😀
Tu jeszcze jeden przykład. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=j8gJPAM_0y0
Czuje sie zobowiazany do sprzedawania Wam jak najwiecej kanadyjskosci jak to jest tylko mozliwe.
http://www.youtube.com/watch?v=68GpWxwvn50&feature=PlayList&p=1F926A972C124323&playnext=1&playnext_from=PL&index=4
To jest najczesciej ostatnio sprzedawany artysta przez patriotow kanadyjskich. Chwilowo nie mieszka w Kanadzie a na wychodzctwie (w Szwajcarii), tu, dla Niuni podana (jak gorzka pigulka) z ” sugary coating” w postaci EJ.
Hoko, lekkomyślnie nieodrzucony zawód miłosny, bo gdyby gdyby go odrzucić, to nie byłby zawodem, tylko osiągnięciem, czyli wyjściem z nieudacznictwa. Ale ja w ostrej fazie nałogu żadnego niepowodzenia, które mi się pchało w łapy, nie potrafiłem odrzucić. 😀
Nie miałem pojęcia, że Elton John jest do tego stopnia kanadyjski. 😆 😆
Bobik
After all, dzielime te sama Krolowa.
To chodzi o Shanie Twain, diament z Timmins, ON. 🙂
Elton J. byl dla Niuni :).
Mordechaju, przyszedłbym do tego Klubu Królów Życia, ale boję się, że jak Przewodniczący Alik przeczyta, co wypisywałem o jego personelu, to wyrzuci mnie na zbity pysk. No, chyba że przejrzałby na oczy i wyrzucił personel, ale na to szanse są raczej marne. 🙄
Sluchaj Bobik, Przewodniczacy Alik zadnych blogow nie czyta, bo nie umie sie poslugowac komputerem, tym siedliskiem pornosow, Ksiazek tez zreszta nie. Czyta wylacznie Gazete Wyborcza i zaznacza pazurem haki. . Jak dlugo sam bedziesz sie trzymal z daleka od GW nic Ci nie grozi, chyba, ze sie wywodzisz ze srodowisk KPP (warto zatem poprosic kogos o swiadectwo chrztu – moze moja Stara Ci pozyczy? Powinna je gdzies miec) .
Nie zaszkodzi tez od czasu do czasu nucic pod nosem Nie rzucim ziemi skad nasz rod albo Hymn Wolski.
Zaryzykuję jeszcze tę wrzutkę, chociaż nie jestem pewien,czy znajdę kogoś, kto będzie skłonny zaliczyć to do MM. 😉 Włącznie ze starym wicem: jako Pastorius gra Jaco Pastorius. 😀
http://www.youtube.com/watch?v=pqashW66D7o
Chlopcy ze Stratford Ontario.
http://www.youtube.com/watch?v=DIpfhEwlw5c
Mordechaju, ale jak na tym blogu trzymać się zdala od GW? Stale ją ktoś linkuje. 🙁
A poza tym jako dokument tożsamości mam psi paszport europejski, z gwiazdkami. To chyba też bardzo źle.
Króliku, chłopcy z The Band, zwłaszcza z filmu/płyty „The Last Waltz”, stoją u mnie bardzo wysoko na liście MM. 😉
A wiesz co Bobik…. W 1979 (a moze 1980?) bylam na koncercie Weather Report w Carnegie Hall (w ramach Newport Jazz Festival) i oni tam po raz pierwszy w Nowym Jorku wykonywali Birdland. Nam sie bardzo podobalo, ale najbardziej pamietam jak w czasie tego utworu zachowywala sie cala klasa nastoletnich chlopcow z zespolem Downa z jakiejs szkoly dla umyslowo niepelnosprawnych. Siedzieli w tym samym rzedzie co my, po drugoiej stronie ode mnie i mieli wszyscy zamkniete oczy, tylko stopami wystukiwali rytm.. Chyba najbardziej entuzjastycznie tego dnia oklaskiwali muzykow.
Nie wiem, czy dotarl do Was ostatni skandal, ktory kojarzy mi sie z The Band i BD. Ktos na eBay wystawil na sprzedaz wczesne „poezje” Boba D. Po pewnym czasie, ktos zauwazyl (oczywiscie, znalezli sie apologeci, ktorzy dostrzegli geniusz… reszte przeczytajcie sobie u H.Ch. Andersena w znanej basni „Nowe szaty cesarza”), ze tekst jest podobny do dawno zapomnianej piosenki country z lat 50-tych. Karteluszek z „poezja” byl recznym odpisem tekstu tej piosenki. Bob D. w poczatkach swej kariery deklarowal swoje powinowactwo do country music.
Żeby uniknąń kolejnych nieporozumień zawiadamiam, że tekst jakiejkolwiek piosenki country z całą pewnością nie mógł wyjść spod mojej łapy.
Bob.
😎
czy ktoś może wie dlaczego jutuba tak mi zwalnia ? To bardzo denerwujące , ja sobie tupie rytm a tu przerwa … 🙁 i tak co chwilę.
Bobiku .. tak sobie myślę o tym co napisałeś o tym nieudacznictwie . Bo widzisz ja uważam, że to nie jest jak to opisujesz, stan ciała tylko stan ducha .
Bardzo ładne z tym Birdlandem. 🙂
Weather Report ja, niestety, zawsze tylko z konserwy, ale za to Boba D. udało mi się dorwać na żywo. Dopiero w drugim podejściu zresztą, bo przy pierwszym, krakowskim, rozszalała się burza jakiej najstarsi górale nie pamiętają i muzycy chyba po dwóch kawałkach odmówili dalszego grania. A i publiczność zgromadzona na stadionie, pod gołym niebem, po 15 minutach bohaterskiego trwania na posterunku, jednak zaczęła rejterować.
Ale gdzieś rok później Bob D. grał w Dortmundzie, tym razem pod dachem, to poszedłem i uszło mi na sucho. 😀
jak wiesz nie bardzo idzie mi pisanie więc krótko.. Jak spadł Ci bigos na głowę czy jak ugryzłeś kogoś w nogę lub też niepohamowaną chęć miałeś na spotkanie z psiczką to jest psota i temperament no a czasem niesubordynacja 🙁
Bobik
moze jednak przekonam Ciebie do urokow CC
http://www.youtube.com/watch?v=j94Rf2sVwA8
jarzebina
sprawdz szybkosc swojego internetu.
Jarzębino, mnie się wydawało,że jak najbardziej opisałem nieudacznictwo jako stan ducha, choć mający, rzecz jasna, również praktyczne przejawy i skutki. I nawet się przyznałem, że w jakiś dziwny sposób jestem do tego stanu ducha przywiązany. 😉 Tzn., że pewność siebie i triumfalizm Królów Życia nie jest moim naturalnym żywiołem i trudno byłoby mi się w nim zadomowić na stałe i na wyłączność. Ale zauważyłem też, że nieudacznictwo nałogowe, niekontrolowane, jest w życiu poważnym obciążeniem i w końcu może zacząć być męczące i dolegliwe. 😉
tymczasem nieudacznik to istota o duszy smutnej i jakoś nieudanej , jak sama nazwa wskazuje.. Nieudacznik zakłada, że nic mu się nie uda bo skoro jest smutny od urodzenia to wszystko widzi w czarnych beznadziejnych kolorach. Są tez inni nieudacznicy . To osoby którym wmawiano całe życie że są beznadziejne więc wszystko robią tak aby coś się udało to znaczy to co myślą o sobie czyli nieudactwo. To trudne przypadki, ale jak wesołka nie przekonasz żeby się nie śmiał tak nieudacznik musi być taki co wcale nie znaczy, że ma gorzej niż japi wesołek . Tak więc Bobiku głowa do góry. Pisałam przecież, że jednakowe jabłka wzbudzają przerażenie 🙂 Widać na zdjęciu żeś ładna psina 🙂 i udana …
PA, mnie można przekonać do uroków co najwyżej jednej piosenki country. Bo jak się słyszało jedną, to się słyszało wszystkie. 😀
Bobiku, jak mozna nie kochac dobrego country?
http://www.youtube.com/watch?v=45-6duFvfuI&feature=related
dobrej nocki.. a gdybysmy tak wszyscy byli szczęściarzami? Czy Gabon jest nieudacznikiem skoro nie jest takim potężnym państwem jak USA? Czy jestem nieudacznikiem, że nie umiem tak śpiewać i tańczyć jak Doda? Nieudacznik to subiektywne określenie człowieka tzn. sukcesu ale co to znaczy ?? papa 🙂
No cóż, Króliku, są różne mutacje genetyczne… 😆 Aczkolwiek do Kristoffersona mam pewien zadawniony sentyment, ale ogólnie country… no, powiem wprost -okropnie mnie nudzi. 🙄
Co powiedziawszy uciekam obierać ziemniaki, bo a nuż ktoś z miłośników country ma ścierkę pod ręką. 😉
Dorzucę jeszcze tylko do komentarza Jarzębiny: nieudacznictwo jest stanem subiektywnym. Są osoby, które każdy bzdet swojego wyrobu uważają za wielkie osiągnięcie i potrafią na dodatek przekonać do tego innych. A są i tacy, których żaden, nawet najbardziej rzeczywisty sukces nie zadowoli i wiecznie będą się uważać za nieudaczników. Jedno i drugie dość niebezpieczne, a łatwo wchodzące w nałóg. 🙄
Dzień dobry.
definicja nieudaczniaka… w oczach „człowieka sukcesu” zmienia się z dnia na dzień.
Był taki czas, że bardzo dużo młodych osób wyjeżdżało z Polski do krajów Europy Zachodniej. Z niektórymi nawiązałem bliższy kontakt, z niektórymi się zaprzyjaźniłem.
Ale cóż, po pewnym czasie stwierdziłem, że w porównaniu do nich jestem „nieudaczniakiem” ( podkreślam, że w ich oczach). Jeden z kolegów (było to w roku 1982), przy ogólnej aprobacie „balangowiczów” stwierdził, iż nie posiadanie „wideła” oraz najnowszego sprzętu audio jak również jeżdżąc starym VW-Käferem (rocznik 1962) widocznie się na Zachodzie nie sprawdziłem.
Czyli w tych kryteriach mogę całkowicie zaaprobować takie określenie: tak jestem nieudaczniakiem! 😉
@żona sąsiada
dziękuję za podanie nazwisk autorów (ze wstydem się przyznam, że o niektórych jeszcze nigdy nie słyszałem).
Latem pobuszuję w Trómiejskich księgarniach!
May Lord help you, Bob (nie, nie z ziemniakami, te sobie obieraj sam…
http://www.youtube.com/watch?v=v5_Q9R7v76A
Bobik, nie mozesz tego nie lubic. The Essence of America :).
http://www.youtube.com/watch?v=adcixPh_cTY
PA, nie mogę tego lubić, choćbym nawet i chciał, bo FBI znowu się włączyło w sprawę i zakazało dostępu. 😯 Bez tytułu nie razbieriosz.
Biedny Bob, nie musisz tego wszystkiego sluchac, wystarczy, ze musisz wszystko czytac, a potem jeszcze i pisac. 😈 Krole Zycia nie sluchaja wszystkiego co im pod nos podetkna 😈
Nie żebym chciala wracać do wczorajszej dyskusji, bo chyba na razie wystarczy, ale to chyba jest ciekawe
http://wyborcza.pl/1,75515,6635419,Libionka__Niech_IPN_zostawi__Spiegla__w_spokoju.html
Dzieki za link, zono, b. ciekawe.
Mordechaju, ja tego słucham z ciekawości,nie za karę. 😀
Małgosiu,
piszesz ?Nikt się u mnie w rodzinie nie bratał z reżimem komunistycznym?. Hm.
Mam w rodzinie takich, którzy przed wojną siedzieli za działalność komunistyczną, a po wojnie ten ?reżym? aktywnie popierali. I takich, którzy uznawali ten reżym za grzeszny. I takich, co z nim walczyli i za to po wojnie siedzieli. Mam takich co zginęli w Katyniu i takich co zginęli w radzieckim czołgu. I takich co walczyli w AK w Powstaniu Warszawskim. I takich co siedzieli w obozach koncentracyjnych. Takich co ich zamęczono w gettach i poza murami; a zrobili to nie tylko Niemcy. I siostrę zakonną. Takich co popierają prawicę i takich co na prawicę patrzeć nie mogą. Katolików i ateistów. Nikogo z nich się nie wstydzę, wielu bardzo kocham. Czy coś ich łączyło? Tak, czystość intencji. Nieszkodzenie ludziom. Bardzo często niesienie ludziom bezinteresownej pomocy.
Dzięki nim nauczyłem się, że nie każdy kto urodził się w Afryce jest Murzynem. I że sama czystość intencji nie zapewnia pozytywnych skutków.
Pirs
i czystość naszych intencji nie zawsze przynosi pozytywne skutki , bo skutki naszych intencji nie zależa tylko od nas , ale swiadomoć tych intencji przynajmniej mnie pozwala patrzec w lustro kazdego dnia ze spokojem .Pomyśl gdyby mojegoTate złapano intencje szlachetne Niemca obróciłyby sie także przeciwko niemu , a byc może jeszcze oprocz niego i mojego Taty zginełoby dwóch , trzech ludzi dla „przykładu” , więc mam go ganić ,ze nie przewidział do konca skutków ( bo mogły być nie pozytywne)czy byc mu wdzięczna ,ze uratował mojego Tatę i dzięki temu mogę tu z Wami rozmawiać zarówno na poważne jak i mniej poważne tematy
to co powiedzialeś dla mnie przynajmniej jest miara człowiezenstwa Tak, czystość intencji. Nieszkodzenie ludziom. Bardzo często niesienie ludziom bezinteresownej pomocybo nie raz jedyne ,co mozemy zrobić by byc czlowiekiem nic nie zrobic ,a innym razem postawić na szali wszystko
Parafrazując Prousta ja powiedzialabym :prawdziwe badanie świata nie polega na poszukiwaniu lepszego człowieka , ale na patrzeniu na niego w inny sposób
Aha Niunia prosi by przypomnieć ,ze we wtorek jest wyjatkowy dzień , moze nalezy zabrać sie za przygotowania
http://www.youtube.com/watch?v=taZzqFznpGw
Dalej uwazam, ze tu sie zebralo bardzo Przyjemne Grono… 😆
I podsuwam swietny komentarz Adama Szostkiewicza:
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=486#comments
Tak się przez dzisiejszy dzień rozleniwiłem, że mi się już nawet pisać nie chce. 🙂
Miejmy nadzieję, że do jutra mi przejdzie. 😉
Wrzucę tym, którzy jeszcze nie śpią coś, czego psy chętnie słuchają na dobranoc. 🙂 Tych, którzy już śpią, ale mieliby zamiar posłuchać jutro, uprzedzam: to się absolutnie nie nadaje do słuchania w dzień. Tylko dobranocnie. 😉
http://www.youtube.com/watch?v=f-E63NXKavM
Zaraz odslucham, ale czy Pies nie mial byv juz na poslanku?
A czy nie bylo jednego pour ma belle za duzo?
Bobiku ten Frank sie chyba zestarzal, nawet na dobranoc. Natomiast ja mam country music festival…sweet hurtin’ music…
Kto nie kocha Emmylou Harris musi… nie miec 45 lat…
http://www.youtube.com/watch?v=ojsVB7idTLw
ok, ok cos z podobnej epoki, ale w nowoczesniejszym wykonaniu,
na dobranoc…
http://www.youtube.com/watch?v=LOzZ20q7QC8&feature=related
Wando
czy ja się nie spozniłam , może na dobranoc
http://www.youtube.com/watch?v=HE_0ijBgwGA&feature=related
a do tego rogal mleczny z miodem i ciepla czekolada
Dziś dorzucam pyszne paluszki z makiem przepisu Dziadka mojej. Tez spróbowałem. Mniam, mniam. 🙂
Rysiu
chyba juz na nogach w wypasionych bo słoneczko swieci za oknem
dziś jajecznica na szyneczce wiejskiej do tego szczypiorek lub cebulka co kto woli , chlebek , masełko
do picia oprócz kawy , herbaty , czekolady na zimno kompot z malin , aha maliny mozna z miseczki mozna do herbatki tez wrzucić
Amigo
placuszkiem też się poczęstuje jesli mozna 😀
PIRS, jeśli rozciągnąć słowo rodzina na wszystkich krewnych, to i u mnie są różni. Jak wszędzie. Nie brałam pod uwagę osób, z którymi nawet styczności nie miałam, czy widziałam przelotnie raz czy nawet kilka w życiu. Jakaż moja odpowiedzialność za ich czyny, czy ich za moje? Pisałam o najblizszych, z którymi żyłam, dobrze znałam, czerpałam wzorce. Całej reszty jak najbardziej sie nie wstydzę , ale bez żadnego wpływu na mnie.
Więź krwi tak, odpowiedzialność za czyny- nie. Zarówno ewentualne podłości, jak i osiągnięcia. 😉
A mi się wydawało, że to wpadki służą rozpowszechnianiu genów…
Dzień dobry. 🙂 Śniadania nie jadłem, prasówki nie zrobiłem, żadnego psa jeszcze nie obszczekałem – tyle rzeczy do nadrobienia!
Komisarzu, wpadki to są może u ludzi, ale u psów to jest zawsze celowa robota, z rozmysłem! 😆
Dzień dobry! W Warszawie piękne słońce świeci!
Babko z Gdyni, gdzie jesteś? Jak Znajda?
Ha, Sąsiadko! Nareszcie mogę z dziką satysfakcją zawołać: u nas też! U nas też! 😀 Słońce i pogoda, tylko do ogroda chyba sobie dziś za dużo nie pochodzę, bo po weekendzie obowiązki się zawsze zbiegają jak sfora rozjuszonych… No, tego… 😆
Też bym się chętnie dowiedział, czy Babce spasowała któraś z naszych propozycji, albo jakakolwiek inna i czy psina ma wreszcie jak się nazywać. 🙂
Teraz zauważyłem, że Królik mi podpadł. 😉 Frank się zestarzał? 😯 Never! Klasycy się nie starzeją, oni, jak wino, nabierają z wiekiem mocy! Z wyjątkiem Krasińskiego, rzecz jasna. 😀
Ja myślę, że to był ze strony Królika rewanż za country. 😎
Bylebys, Bobiku, nie wymierrzal sprawiedliwosci innym boguduchawinnym krolikom w poblizu swojego domu.
Witam. Dlugo tu nie zabawie, bo sie wybieramy do Richmond, na obiad do restauracji Chez Lindsey – bardzo przyjemne miejsce, bretonskie crepe’y , andouillette, prawdziwy cidre w kamionkach – te rzeczy
Chyba 90% nie zostawia po sobie żadnych śladów w historii ani dobrych ani złych. Te 10% procent to margines błedu ewolucji , czasem negatywny, czasem pozytywny. Bobikowi częściej się nie udaje i zostaje zlapany na gorącym uczynku , ale kto wie, może któregoś dnia to on zdobędzie główną wygraną i jakieś wielkie łotrostwo zostanie przegapione i nagrodzone smakowitym kąskiem.
I tak mimo pięknego dnia, przychodzi mi na myśl dyskusja z poprzedniego wątku, w szczególności spostrzeżenie, jak to podczas lokalnej katastrofy prawdziwym altruizmem wykazali się ludzie przypadkowi , wcale nie liderzy społeczności , ani elita intelektualna. Nie będąc w stanie pojąć natury zła chętnie uznajemy, że to błąd ewolucji – może geny, a może złe otoczenie , po prostu statystyka i nie ma w tym naszej winy. Jeśli jednak mówimy A , musimy też powiedzieć B – wtedy dobro i altruizm jest też takim marginesem błedu i nie ma w tym niczyjej zasługi. Nie wiemy kiedy się pojawi , ani w kim , ani jak sprawić aby nie były taką rzadkością w świecie.
Mamy nadzieję, że pokazując te pozytywne przykłady , w sytuacji krytycznej ta nieodgadniona dziewięćdziesięcioprocentowa masa wybierze właściwą drogę, ale patrząc na historię świata tak często widzimy ,że niestety statystyka w tragiczny sposob ciągle drwi sobie z nas.
Tak się jeszcze zastanawiam nad postem Małgosi… Oczywiście, odpowiedzialność za – czy wobec zbiorowości w sferze abstrakcyjnej, symbolicznej, jest czym innym niż konkretna odpowiedzialność materialna czy prawna. Przede wszystkim trudniej ją określić, a ponadto każdy musi to robić na własną rękę, nie mając wsparcia np. w kodeksie karnym. Ale myślę, że jednak większość z nas ją odczuwa choćby na takim podstawowym, emocjonalnym poziomie. Np. ciesząc się z sukcesów naszych śpiewaków operowych, a odczuwając dyskomfort z powodu zachowań Duetu Egzotycznego na arenie międzynarodowej. Możemy porzucić porównania rodzinne i sięgnąć do obrazu pracy w zespole. Jeżeli w teatrze na premierze jest standing ovation i krytycy szaleją z zachwytu, to dumę i satysfakcję odczuwają nie tylko aktorzy, ale również ekipa techniczna, szatniarka i strażak. I to samo jest w przypadku zawalenia sprawy – wszystkim jest jakoś łyso, choć na zdrowy rozum strażak nie miał z klapą nic wspólnego. A w kuluarach toczą się dyskusje, co było przyczyną klapy i jak można jej w przyszłości uniknąć.
Zbiorowości w rodzaju narodu, etnii, mieszkańców jakiegoś miasta itp. są też pewnym rodzajem teamu, do którego należymy (choć niedobrowolnie, tylko z racji urodzenia) i odczuwanie emocji w związku z jego sukcesami lub porażkami jest całkowicie naturalne, o ile ktoś się z tym teamem identyfikuje i nie ma ochoty z niego wypisać. 😉 A skoro mam poczucie wspólnoty i potrafię je emocjonalnie przeżywać, to przyjęcie współodpowiedzialności za funkcjonowanie zespołu jest po prostu kolejnym, też dość naturalnym krokiem.
A co mogę zrobić dla teamu jako prosty strażak, poza uczciwym wykonywaniem swojej roboty? No, na przykład, widząc że aktorce spódnica się rozdarła, zwrócić jej na to uwagę, zamiast pomyśleć „to nie mój biznes, ja za to nie odpowiadam”. Albo schować głównemu amantowi butelkę, jak zamierza się uchlać tuż przed premierą. Albo głośno odmówić udziału w intrydze, która zmierza do wysiudania zdolnego, ale nielubianego reżysera. Zrobić prawie zawsze coś można, a powiedzieć jeszcze częściej. 😉
Odwieczny dylemat – natura czy kultura? Osobioscie chce myslec, ze jestem wiencem Stworzenia i ze jednak kultura: wychowanie wyniesione z domu i z ulicy, ksiazki, ktore przeczytalim, obrazy, ktore zobaczylam, refleksja jakiej sie poswiecilam, mity, do ktorych sie odwoluje, metafory wiecznie zywe w moim mysleniu o sobie i swiecie (dzieki , Moniko za tego Lakoffa), opowiesci jakie o sobie dla siebie samej snuje.
Bobik jest oczywiscie poeta, od trzech pokolen i to od szczeniectwa. Ci to maja kompletnie przerabane, prawda. 😆
A teraz – do lustra! Urode zaprowadzac w ramach Kultury – przed wyjsciem na obiad. 😆
Kaktusie, ja pod jednym względem raczej na pewno nie wyciągnę się ze swojego nieudacznictwa. Prawie na 100% nie uda mi się zmienić świata, chociaż czasem bym chciał. 😎 Ale odkąd sobie to uświadomiłem, przyjąłem program minimum, który mniej więcej tak da się streścić: jeżeli nie chcę, żeby wszelkie dyskusje o naturze zła pozostały akademicką gimnastyką mózgów, to powinienem coś robić, nie tylko myśleć. 😉 I tu znowu pojawia się pytanie: co może zrobić prosty pies? Doszedłem do wniosku, że mogę zrobić to, co umiem, czyli węszyć, gdzie to zło się ukryło, zaczynając od siebie i najbliższego otoczenia, a potem ewentualnie zapuszczając się w dalsze okolice. A jak już znajdę, to głośno szczekać, tak jak mnie tego nauczyli w psiej szkole. I mieć za każdym razem nadzieję, że człowiek usłyszy, przyjdzie i zrobi co trzeba, choć z doświadczenia wiem, jaka ta nadzieja bywa złudna.
Jak chodzi o paskudny charakter statystyki,to masz niestety rację. 🙁 Nad nim też należałoby popracować. 😉
Heleno, dołóż tej Naturze tak, żeby popamiętała! Huzia! 😆
W dziedzinie Urody to najlepiej pomoglby skalpel oraz ciezka walka ze soba w okolicach lodowki.
Helena z Pięknem Ciała
zamienić chce dwa słówka.
Już prawie zaczynała,
wtem patrzy – o, lodówka,
a w niej kawiory, mule,
bażanty, kubek mleka…
– To ja się z nią poczulę.
– A Piękno? – Niech poczeka! 😎
Hahaha! Chyba wytne i przykleje jej na lodowce, poki sie opycha w Richmond crepe’ami z andouillette, czy jak to sie tam pisze…. 😈
Kubek mleka jest tu rzecz jasna figurą retoryczną i występuje nie jako byt samoistny, tylko jako składnik White Russian. 😀
No i rymuje sie z poczeka…
Tfuuu, znowu chlusnela Sonia Rykiel jak z rury ogrodowej.
👿 Na szczescie juz sie kreci kolo drzwi. Mozna isc spac. |
To tylko przez przypadek. 😀
A z tymi andouillettes sprawa jest nieco podejrzana. Nad ich jakością czuwa stowarzyszenie pod tytułem ?Association amicale des amateurs d’andouillettes authentiques?. W skrócie AAAAA. Ja nie wiem, Mordechaju, czy ona aby na pewno jest świadoma, że się w zwielokrotnienie AA pakuje? 😯
Nie mówiąc już o tym, że andouillette to niedorobiona pasztetówka i tyle. 🙄
Ona juz lata temu zostala wpisana do AAAAAAAA przez paryskiego Przyjaciela, Ludwika Lewina.
Ale chyba niezbyt skutecznie…?
Wszędzie to nieudacznictwo. Nawet w Paryżu. 🙄
Bobiku, Helen jako takich upiekszac nie mozna, bo Helena zawsze wyskakuje z przydomkiem „piekna”, przynajmniej u mnie. 🙂 Lakoff tlumaczy miedzy innymi ten mechanizm, wiec ciesze sie, Heleno, ze Cie zainteresowal. 🙂
Moj wczorajszy taras nagle ni stad, ni zowad przeniosl sie nad ocean, tym razem w malej miejscowosci o nazwie Beverly, w ktorej zreszta wieksza czesc zycia spedzil niedawno zmarly John Updike. A czesc tego miasta, przepieknie ogrodowa, o nazwie Beverly Farms, dala inspiracje do nazwania Beverly Hills w Kaliforni, kiedy, jak to wiele razy bywa, przeniesieni gdzies daleko ludzie wzieli ze soba mila sobie nazwe. Pochodzilismy po plazy, ale do wody nikomu w tym miejscu i o tej porze nie doradzalabym wchodzic – mozna umrzec na atak serca z termicznego szoku. 🙄
A dzis obiecalam oprowadzic pilegrzymow z daleka (z Indii) po Concord. Oni tez uwielbiaja Thoreau, bo natchnal Gandhi’ego do walki o niepodleglosc – bez uzywania przemocy. Jeszcze zastanawiam sie, czy zaczac od chatki w Walden, czy moze od domu w ktorym sie urodzil, czy od ogladania jego rekopisow w Bibliotece (dzis otwarta tylko dwie godziny, bo swieto). Jednym slowem, zaczac od zieleni i natury, o ktorej pisal, czy od kultury, czyli jego pism? 🙄
Jestem, jestem Żono sąsiada,ale nie wiem czy to już żaświaty, czy jeszcze real.
Znajda zostanie „Frygą”, jako,że konkurs w pewnym momencie wyleciał na aout, a komisarzowi się „Fryga „podobała. 😉
Wprawdzie to nie Komisarz biega po 8 razy dziennie ze znajdą na siku,bo nie Jego parkiety, nie Komisarz łapie drania w trakcie ucieczki, albo 100 x- wyjmuje z pyska wszystko co już zostalo pożarte, zniszczone i przemielone na bezużyteczne odpady.
W dodatku spokojna, zrównoważona „Emi” zaczyna się zachowywać, jak odrzucone dziecko, które ma młodszą siostrę niekoniecznie na własne życzenie. 😡
**
W sobote upłynął tydzień , jak znajda u nas.
Postępy są!Nie sikamy po parkietach, a nawet na trotuarze, tylko na trawca, z tym :”drugim”podobnie.
Ale niszczymy wszystko, wszystko ( tu bardzo się piesek zantropomorfizował) z zapałem wartym lepszej sprawy i chyba przyjdzie mi mieszkać na suficie, choć i w to wątpię, bo skacze , jak kangur.
***
Dziekuję wszystkim za propozycje!
Jarzębino!Gdyby za jakiś czas objawiła się kolejna znajda, będzie się wabić Nutka.
Ale to nie moje zmartwienie, co ja tego już nie przeżyję.
****
Pozdrawiam Kaktusa 🙂
bo*
Mnie sie Fryga bardzo podoba, Babko. I sadzac z energii tego stworzenia, imie jak najbardziej adekwatne. 😀
Fryga jest b.OK. A co do niszczenia…. Kiedyś przejdzie. Choc nasza bernenka zjadala buty zawsze. Szczególnie wtedy gdy zostawała na parę godzin sama, albo za duzo członków stada wyjechalo i zostawała tylko z jednym opiekunem. Pies był neurotczny i trudno bylo temu zaradzic, chyba tylko chowając buty do szafek natychmaist po przyjściu do domu. Pamietam też jak mój jamnik zjadł tom poezji Galczyńskiego. W twardej , materialowej oprawie. Koneser.
Moniczko, tu znalazłam cytat z zeszytów szkolnych (podaję za „Angorą”) 🙂
Gdyby wszyscy mieli taki charakter jak Zosia, to by cała kula ziemska z tego skorzystała
Pozdrowienia dla mojej sympatii. 🙂
I znów musimy wyjść.
Życzę Wam miłego Święta!!
Ja bym zaczęła od rękopisów.
Szkoda mi trochę niewykorzystanej Netki, ale niech żyje Fryga, skoro już ustalone! 😆
Swoją drogą, czy Komisarz nie mógłby raz przegrać jakiegoś konkursu, tak dla odmiany? 🙄
Moniko, jeżeli chcesz zacząć chronologicznie, to od chatki, a jeżeli wagowo, to od Biblioteki. 😀
Zono, to dzicz,ale bardzo czuła.
Na szczęście potrafi zostać kilka godzin sama i nie drze mordy,bo by mnie tu sąsiedzi wykończyli.
W sobotę musiałam je obie zostawić same, bo byłam na pogrzebie, kiedy wróciłam grzecznie spały,ale koszyk pluszaków „Emi” został zrepecony !
Najgorsze zaś jest,że ja sie przywiązuje, pies tez, a nowego własciciela ni widu ni słychu.Byle komu jej nie oddam.
Bobiku, Komisarz mógłby wszystko przegrać, gdyby grywał , poczynając od kart do saksofonu,ale pamiętaj,że my mamy w Komisariacie pewne długi i to zadawnione,nie wspominając o niebotycznych cyfrach 3333 i 5555.
Jak spadać z Komisariatu to z dobrego !!:wink:
Tylko jeden tom zeżreć? Phi, też osiągnięcie! Ja kiedyś całą półkę tomów skonsumowałem i też po konesersku, bo jedne tylko zacząłem i odłożyłem, a w inne się wgłębiłem. Ale sami sobie winni – trzeba było nie zostawiać mnie w domu samego, ze swobodnym dostępem do księgozbioru. 🙄
Och, z psem jak z malym dzieckiem – na nic sie nie ma czasu. 🙄 Jamnik pozerajacy Galczynskiego bardzo mnie ujal, Zono. Zreszta zawsze podejrzewalam jamniki o skrzywienie wyksztalciuchowskie. A bernenka jest shoe fetishist, jak sie to u nas mowi. 😀
Babko, bardzo dziekuje za zyczenia i porade, 🙂 chyba wlasnie tak zrobie, zwlaszcza, ze zakonczenie na spacerze nad jeziorem Walden pozwoli sie Twojej sympatii porzadnie wyhasac, bo dzis jest wyraznie w wyraznie hasajacym nastroju. 😉
Dorośli pożeracze butów to na pewno Schuhfetischisten, jak się u nas z kolei mówi. 😀 Bo w zasadzie psy powinny z tego wyrastać. No, ewentualnie, tak jak ja, można zostawić sobie jedną, określoną parę pantofli do obgryzania, w celach autoterapeutycznych, kiedy smutek dręczy lub frustracja wzbiera. 😉
Bobiku nie śmiem poprawiać,ale czy nie chodzilo Ci o
Cele aromoterepautyczne ?
Bobiku, wiedzialam, wiedzialam, podskornie czulam, ze Ty te wszystkie tomiszcza Swoim ogryzles! 😀
Schuhfetischisten brzmi bardzo dobrze, od razu sie czuje Freuda, ktory jest ciagle klasykiem w tym temacie. 😀 A jedna ulubiona para butow do ogryzania to troche taki psi smoczek. Czasem widze i calkiem duze dzieci ze smoczkiem w ustach, to i dorosle psy z para ulubionych pantofli w pysku juz mnie nie dziwia. 😉
Stare, znoszone pantofle może faktycznie służą raczej do celów aromaterapeutycznych. Autoterapia to jest pewnie wtedy, jak mnie wsadzają do samochodu i wiozą do lasu. 😀
No, ja jeszcze nie mogę (czy też nie chcę) powiedzieć o sobie, że jestem dorosły. 😉 Ale dzięki sile wyobraźni mogę się w położenie dorosłego wstawić. 😆
Dobrze byloby, zeby jeszcze dorosli wstawiali sie w polozenie szczeniakow, Bobiku. Tu tez potrzebna sila wyobrazni. 😆
Bobiku, nie próbuj udoskonalać doskonałego, bo teraz to przynajmniej wiadomo, że chwała zwycięstwa idzie w dobre ręce… 😀
Babko, Fryga bardzo fajnie! Z tego co piszesz, idealnie pasuje. 🙂
Cieszę się , że są efekty. Na pewno jesteś bardzo zalatana….
Komisarzu, ale czy zwycięstwu się nie zacznie nudzić, jak tak zawsze będzie trafiać w te same ręce? A z nudów różne pomysły mogą przyjść do głowy… 😀
Przyznaję ,że odetchnąłem z ulga,że to jednak nie będzie Netka. Jako gość na tym blogu raczej nieoswojony, poruszający się w troche innych rejonach , nie dałbym rady udzwignąć ciężaru bycia ojcem chrzestnym, a Fryga będzie mieć porządne zakotwiczenie w gronie przyjaciół Bobika.
I niech przychodzą [przyjdźcie do mnie dziateczki, dam wam cukru z łapeczki…]
Czy nie można by wprowadzić korekty? Np. „przyjdźcie do mnie dziateczki, dam wam pasztetóweczki”? 😉
Witam Frygę 😀
Bobik może dawać pasztetówkę, jak coś zostanie, komisarz woli coś bardziej cukiereczkowego 😉
Fryga jest śliczna i Babko wcale się nie dziwię, że się przyzwyczajasz.
Dla pocieszenia Kama w swej młodości zjadła:
nowe krzesłow kuchni, wszystkie żaluzje w kamiennym pokoju, stolik z garage sale’u, ukochaną książeczkę babci o braciach miesiącach (wiek dziecinny), film „W Pustyni i w Puszczy” pożyczony 🙁 oraz film Hobbit.
Potem jeszcze zrozpaczona dłuższa wizytą w gościnnym domu nadgryzła swoje posłanie ale to i wszystko. 🙂
Niuniu – wszystkie Twoje szczodre poczęstunki docenione i spałaszowane, czasem rano czasem w nocy.
Ten tydzień jednak był nieco zwariowany przed wyjazdem Basi do Ghany. Wczoraj samolot i teraz tylko czekać na jej doniesienia. Jestem bardzo ciekawa, głównie tego, jak to doświadczenie wpłynie na jej widzenie świata.
Pojechali dużą grupą studentów, na miejscu w Akrze mają mieć serię wykładów z historii a także pomóc w organizacji nowopowstającej biblioteki i w nawiązaniu kontaktów między dziećmi z Accry i Austin. Tu przykład jednego z listów stąd:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Ghana1?authkey=Gv1sRgCK6Q6oHG84mk3wE#5338010340951296402
Muszę przyznać, że wobec osiągów Kamy ja jestem tylko nieopierzonym amatorem. Zwłaszcza jej obeznanie z filmem zrobiło na mnie wrażenie, bo ja ostrzyłem sobie zęby tylko na literaturze. 😀
Wando, koniecznie sprawozdaj podróż Basi na bieżąco, tzn. na tyle, na ile latorośl będzie skłonna udzielać informacji. 😉
Bardzo dziekuję, za wszelkie miłe slowa pod adresem „Frygi”,ktora właśnie wróciła z lasu biegając luzem i nawet te powroty do nogi nie były tygodniowe, tylko szybkie.Za towarzystwo miała niejakiego „Liska”z sąsiedztwa i szlały razem.
Bardzo trzeba uważać, bo samolot rozrzuca szczepionki
przeciw wściekliźnie i w zasadze psy nie powinny w tym czasie ganiać po lesie.Ale jakoś się udało.
Powiadamiam,że mimo znużenia „Fryga” opiwszy się wody(trzeba będzie zaraz lecieć znów) zdążyła nim padła zdemolowć drapaczke Kici i zniszczyć mój ukochany liść laurowy w doniczce, który do mnie przyleciał z Anglii w kopercie” z pryszczami”.Ucięła mu czubek wzrostu. 👿
**
Pan Komisarz to ma szczęście do wyjątkowych osobników niezależnie od tego, czy jedzą pasztetówkę, słodycze, czy raki 😉
**
Kaktus nie żałuj!To istotnie ciężar nie do udżwignięcia .
Komisarz ma rutynę, bo Jego psy często obłażą.
***
Czeka mnie nowe wyzawanie mam w sobotę sędziować na Wystawie Psów, a od lat tego nie robie,ale jako śędzia awaryjny nie moge odmówic,więc powtórka z wiadomości mnie czeka.
Niunia koniecznie kup Swojej”Angorę” najnowszy numer.
Artkuł :”Przestępca i Profesor „.O fizykach!
I pewna jestem,że możesz wspomóc jakimiś publikacjami.
Jak poczytasz- daj znać.!!
Wando TX ciepłymi myślami będę wspierać pobyt Twojej Basi w Ghanie!
Piękny projekt!!
**
U nas d omu największa szkodę poniosła książka kucharska Dieslowej w przepięknej oprawie i pięknie wydana, podarowana Mojej Mamie przez jej siostrę zwana w Rodzinie:”Zośką”, jako prezent ślubny w 1938 roku.
Pies można rzec -paskudnie spożył.
Ratował Pan introligator, ale i tam widać zębiska.
Po latach, gdzieś w granicach 79- 82 dzieci „spożywczyni” zdarły w ciągu kilku minut skórę z ulubionych szpilek Cioci Zosi,od tego czasu przestała zapraszać szczeniaczki do łóżka.
Zwykle po przyjeździe do Gdyni mawiała”Zaraz mi tu przynieście wszystkie pieski”. 🙂
Moj przelozony o tydzien obiad urodzinowy udal sie nadzwyczajnie dobrze – jak zawsze u Chez Lindsey. Bylo nas 5 i pol oosb – ta polowka to 20-miesieczna wnuczka Leny W (tej od wspolnych dopustow bojlerowych) – Lajla (Lila), byla tez Lena z mezem, ich corka no i my z E.
Pierwsze czym mnnie niesamowicie zaskoczyl kelner – nieludzko przystojny czarnoskory Francuz, to ze po ponad rocznej nieobecnosci nas z E. w tej restauracji natychmiast zaproponowal mi galette a l’andouille, zas E. – galette z ratatouille. Nie wiem jak on to robi, ale pamietal dokladnie co zamawialysmy u niego przedtem. Inni brali inne nalesniki, slimaki na przystawke i obalilismy dwie butelki wspanialego cidre’u bretonskiego. Nic innego tam nigdy nie pijemy od lat.
Pieknie popisala sie Lajla, kiedy kelner, po zebraniu zamowien od nas, zwrocil sie do niej i zapytal: Et pour vous, Mlle ? Bez chwili namyslu odpowiedziala: Rice!
Niestety, ryzu nie mieli wiec sie zadowolila wspaniala krepa z frangipanem i domowymi lodami, co zreszta wszyscy inni, procz mnie tez mieli na deser. Ja wysiadlam.
Lajla z uznaniem obejrzala tez wozek E. i powiedziala: o! Bicycle! I zachowala sie w restauracji wybitnie dostojnie – tylko raz sie uderzyla glowa o kant stolu i chciala zaplakac, ale sie rozmyslila i napila sie cidre’u, 5 % alkoholu. Ja zawsze jestem za nalewanie dzieciom przy stole.
Dostalam rozne sliczne prezenty i bardzo z siebie i swoich gosci zadowolona, wrocilam do Was. 😆 😆 😆
I znowu wlazlam na dzialke Mordechaja! Sorry, Mordko.
Czemu tu taka sennosc zapanowala? 😯
A nie wiem Heleno, ale cisze się że spędziłaś miły dzień w miłym towarzystwie! Fajnie jest miec urodziny, szczególnie we francuskiej restauracji!
Po za tym ciekawośc mnie zżera jakie prezenty dostałas, ale to może pytanie zbyt daleko idące
Czasami musimy sobie na sile przypominac, ze nalezy od czasu do czasu gdzies wyjsc, gdzie o nas zadba ktos inny, a my jak krolowe zycia… E. coraz bardziej stawia opor, ale wymuszam roznymi sznatazami emocjonalnymi i jak dotad dzialaja 😉 Ale nie wiem jak dlugo…
Och, rozne: Po pierwsze Lena W. posadzila mi w pieknej dlugiej starej doniczce taki zdumiewajacy kwaitek, ktory wyglada jak stado ciemnobordowych motyli, a w dodatku kwitnie malymi delikatrnumi kwiatkami. Pamietam, ze wodzialam taki kwiatek gdzies u kogos w domu w Warszawie i bardzo mnie zdumial. Podobno sie wspaniale rozrasta, przyjechal z Polski i w POlsce jest popularny. Tutaj takiego nigdzie nie widzialam. Nie wiem jak sie nazywa ani jakie lubi warunki hodowli. Bede wdzieczna jesli ktos podpowie. Lena twierdzi, ze jest wybitnie niewymagajacy, ale ja w to nie wierze. Nic tak barwnego nie jest nigdy niewymagajace.
POnadto dostalam jakies wspaniale kosmetyki Versace, zabojczo pieknie popakowane i pachnace – do twarzy, do rak, do ciala. Elton John – eat your heart out!
No i dzis mial przyjsc bardzo coolasty czerwony! telefon komorkowy – Nokia e63 z roznymi bajerami, ale dzis jakies swieto „bankowe” i poczta nie byla roznoszona. Bede musiala poczekac do jutra.
malo Was dzisiaj
Babko,czy „Fryga” bryka?
do jutra
http://dlamnieciekawe3.blox.pl/resource/17…jpg
dobranoc 😀
A ja Wszystkim mamom, na jutro wraz z Najlepszymi ŻYCZENIAMI:
http://www.youtube.com/watch?v=ZoZzE16B0bY&feature=PlayList&p=EC7F35EA172441C5&playnext=1&playnext_from=PL&index=71
Londynski Kocie znasz tego typa ?
http://dlamnieciekawe3.blox.pl/resource/48.jpg
wygodnie?
😀 😀
http://dlamnieciekawe3.blox.pl/resource/31.jpg
😀 (Mordechaj???)
dobranoc brykam do wyrka
😆 😈 😆
Ja się przyznaję, że nie wchodziłem po południu i wieczorem na blog, bo zdenerwowany byłem i nie chciałem nikogo tym zarazić. 😉
Mama mojej mamy miała operowane oko i mimo że to są już operacje rutynowe, to jednak zawsze – oko. Tak że póki nie zadzwonili z Krakowa, że wszystko w porządku, to mnie trochę miotało z kąta w kąt. Ale teraz już mogę chwilę posiedzieć grzecznie na ogonie i postukać w klawiaturę. 😀
O, Bobik! Moja tez miala 10 dni temu – usuwane katarakty z obu, jedna dosc gesta. Jest juz b. dobrze. Mam nadzieje, ze i Twojej Babci wszystko dobrze poszlo!
Na razie wiadomo tyle, że sama operacja się udała i pacjentka żyje. A jak będzie widzieć, to się dopiero okaże. Ale w końcu od czego mam te cztery kciuki? 🙂
Czy byla to zacma?
Babci Bobikowej zdrowia!
Heleno wspaniałe prezenty. Nie wiem jak się nazywa ten kwiatek, mam pewne wyobrażenie, ale ja w roslinach mocna nie jestem. Troche też dlatego, że moje mieszkanie dośc ciemne i rosliny tylko w kuchni i sypialni Zosi. Gdzie indziej marnieją
Aha, zapomniałem się pochwalić, że wymyśliłem dziś genialny eintopf w ramach operacji „nędzne resztki”. Z ziemniaków, grzybów (miałem akurat sporo mrożonych, leśnych, nie pieczarek) i drobnej białej fasolki. Rodzina nazwała to grzybniaczanką i zażądała wpisania do złotej księgi oraz regularnego powtarzania. Tak że dzisiejszy dzień chyba nie był stracony. 😆
O, właśnie, przypomniałem sobie, co chciałem powiedzieć Sąsiadce już przedwczoraj. Te niebieskie to na pewno lobelie. Bardzo je lubię. Ale na temat motylowatego nic nie powiem, bo niezbyt wiem, o jakie chodzi.
Za wszelkie życzenia zdrowotne dziękuję w imieniu Babci Bobikowej. 🙂
Heleno, to była zaćma. Drugie oko zoperowane już wcześniej.
Bobiku, ja tez ostatnio tak siedzialam na nieistniejacym wlasnym ogonie, bo moj Ojciec w Warszawie mial takze operacje zacmy. Zawsze w takich sytuacjach najbardziej skomplikowana czynnoscia, ktora moge wykonac jest doczyszczanie jakiejs ignorowanej przez dluzszy czas czesci domu, albo grabienie i kopanie w ogrodku – na nic wiecej mnie wtedy nie stac. Ojciec, w dwa tygodnie po operacji bardzo zadowolony, zwlaszcza ze widzi duzo wyrazniej ulubione kwiaty w Ogrodzie Botanicznym.
Heleno – gratulacje! Same dobre rzeczy slyszalam o tym modelu, choc sama, jak wiesz, jestem iPhone’owa. A prezydent Obama ma z kolei Blackberry. Niewazne co, wazne ze mozna sie komunikowac ze swiatem, nawet przy podrozach. 🙂
Wszystkie stare kobiety jakie znam mialy operacje zacmy. Wszystkie sa okropnie zadowolone. Opowiadala mi Pani Roza, ze ma jedyny problem po operracji, aby pamietac, ze nie potrzebuje juz do czytania okularow. Mowi, ze czasami szuka z 15 minut, zanim sobie przypomni, ze moze czyttac czy prowadzic samochod bez okularow. 86 lat.
Ja mam poczatek w jednym oku. Czasami mysle, ze wlasnie znaczaco sie pogorszylo. POtem przypominam sobie, ze moze wystarczy umyc okulary… Zazwyczaj pomaga … 🙄
Mordechaju, mam nadzieję, że dzisiejszy fakt powtórnego obchodzenia przez Twój personel urodzin nie skłoni również i Ciebie do tak nierozsądnego zachowania. Pamiętasz, co było za pierwszym razem? 🙄
http://www.fun-pause.de/fun/dichteKatze.jpg
To przy nerwowych sytuacjach dochodzi jeszcze jedna czynnosc, o ktorej nie pomyslalam – mycie okularow. 🙂
Ta fotografia, Bobiku, swietna albo do szantazu, albo do przechwalania sie – w zaleznosci od upodoban. 😉
Moniko, bo to prawie jak, nie przymierzajac blackburry. POczatkowo chcialam jitter buga, ale po pierwsze okazalo sie, ze ten gatunek w Europie nie wystepuje, a po drugie przeczytalam ze to dla, jak to bylo uprzejmie sformulowane, baby boom generation. Odrazu odeszla mi ochota. 👿
Dlatego poprosilam o prawie blackberry.
Baby boom my foot! &^%?:* you!
Rysiu 😉
Bryka!Bryka, to mało powiedziane!
Nie wiem, jak się nazywam, gdzie mieszkam i czyją jestem babką:evil:
Wlasnie E, zawsze mnie wypytuje, ze znowu palilem, jak wracam z domu Starej. Czasami mnie nawet mokra gabka przeciera, abym nie smierdzial jak lump spod latarni.
No pewno że lobelie, sklezoraza z dyslekcja razem.I
Moja przyciólka w Londynie miała kilka lt temu laserowa operacje oczu ( nie zaćma, cos innego) Przed operacja – okulary -20 dioptrii, po -0,5 dioptri. Miala dwie uwagi: 1/ dlaczego mam takie okropne zmarszczki??, 2/ muszę zmienic pania do sprzatania!
Dobranoc wszystkim!
No nie, Heleno, na pewno nie baby boomer. 🙄 Baby boomer to jest tak naprawde stan umyslu, i przejawia sie na przyklad wiszacym na zewnatrz samochodu pasem, przytrzasnietym przez drzwiczki samochodu… A Nokia jest swietna. No i do tego czerwona. Moj iPhone tez w teren podrozuje czasem w czerwonym ubraniu.
Babko, przez utrate snu podobno mlodzi rodzice emocjonalnie przywiazuja sie do potomstwa (oprocz oczywistych hormonow u matek), tak wiele w nie inwestujac energii i czasu, wiec im bardziej Cie Fryga wykancza, tym bardziej sie do niej przywiazesz. Ona wie, co robi. 😉
Okropne zmarszczki? 😯 To może jednak lepiej przy wzroku nie kombinować?
A może te operacje oczu w ogóle wynaleźli chirurdzy plastyczni? 😯
Zono, poniewaz listki tej rosliny sa bardzo podobne do motyli, sprobowalam wygooglac „butterfly plant”. No i faktycznie! Innym to sie tez kojarzylo z motylami:
http://www.dutchgardens.com/Brazilian%20Butterfly%20Plant/19620,25452,default,cp.html
Tylko, ze to brazylijskie pochodzenie moze swiadczyc, ze jest on trudny w hodowli… Zobaczymy.
Heleno, wiem co masz, bo też mam. Jak się nazywa nie mam pojęcia. Dostałam w ciemno. Rzeczywiście niewymagający. Lubi światło (na stojaku przy południowym oknie). Odpoczywa w zimie i wtedy motylków mało, ale nic a nic się nie przejmować i czekać wiosny, odbije 😀 Z takich jakby cebulek wyrasta. Gdy śpi podlewać troszkę, ale nawet to puste w doniczce. Potem więcej, tylko nie za mokro 🙂
Moniko, jaki „młody rodzic? „:evil:
Wychowałam całą sforę psów,a zmarszczki mam od dawna, tylko się za bardzo nimi nie przejmuję.
Bardzo dobra na nie Koza Nostra(na zmarszczki rzecz jasna- nie na psy!)
Dobranoc Bobikowi(cieszę sie,ze twoja Mama ma już po zmartwieniu) i wszystkim 🙂
O, to właśnie! Jaki trudny, skoro u mnie się chowa 😯
Och, haneczko, dzieki. Okna mam tylko na wschod i na zachod. Na zachodniej stronie wiecej swiatla, wiec albo w kuchni, albo w sypialni dla gosci. To wazne, co powiedzialas aby nie za mokro i aby dac mu wypoczac w zimie. Oxalis .
Tu jest lepsze zdjecie i tak moj wyglada w tej chwili:
http://www.easytogrowbulbs.com/index.asp?PageAction=VIEWPROD&ProdID=899
Aaa, takie motylowate. Ja myślałem o motylowatych kwiatach, a to bordowe to przecież listki.
Sam takiego nie mam, ale po sklepach i po domach często widzę, więc pewnie rzeczywiście nie nazbyt oporne w hodowli.
Bobiku, a moze te operacje oczu wymyslili nie chirurdzy plastyczni, tylko Koza Nostra? 🙄 W koncu Babka wspomniala, ze robia oni dobre kremy na zmarszczki… 😉
Babko – oczywiscie, ze jestes mlody rodzic. 🙂
A butterfly plant bardzo piekny. Musze sprawdzic, czy u nas dostepny, zwlaszcza jesli nie za trudny w obsludze.
On traci w zimie ( u mnie) 3/4 siebie i motyle mu karleją, a potem odżywa 😀 Teraz wielkie i kwitnie 😀
Bardziej bordowy. U nas wszystko musi być łatwe w obsłudze, trudnego mamy dosyć 🙂
A, co prawda dzien juz sie konczy w Europie, ale jednak nie moge sie powstrzymac, zeby nie doniesc, ze dzis (25 maja) sa urodziny Emersona (rocznik 1803, ale na pewno nie baby boomer!). 😉 Tym bardziej to sobie przypomnialam, ze dzisiaj zabawialam sie w przewodniczke dla pielgrzymow do concordzkich sanktuariow, i z cala pewnoscia bratalam sie i z natura, i z kultura.
Ponieważ jutro, to znaczy dzisiaj, będę się intensywnie bratała ze złaknionymi kultury, idę pospać. Dobranoc 🙂
Haneczko, wystarcza te trudne instrukcje do telefonow bezprzewodowych. Na wiecej skomplikowanych instrukcji szkoda czasu. 😆
Happy Birthday Ralph Waldo!
A jak Ci poszlo z wycieczka z Indii?
Ja mam nadzieje, ze ta Nokia bedzie miala dobre instrukcje i ze nie bedzie to ciezki tom do studiowania….
Walduś Baby Emerson. 😆 😆 Na pewno nie odmówię sobie urodzinowego toastu. No to bum! 😆
Po przejsciu dobrych kilkunastu kilometrow natury, przedzierajac sie przez chaszcze i brodzac w wodzie Walden Pond, zeby dotrzec do miejsca, gdzie Thoreau wybudowal swoja slynna chatke do „uwaznego zycia” (living deliberately), obecnie jestem dosc przychylnie nastawiona do kultury. 😆 Jest to takze streszczenie mojego dnia oprowadzania pielgrzymow z Indii. 😀
A tu podsluchane w jeziorze Walden w czasie obchodzenia go – mloda kobieta, drzaca z zimna w wodzie, mowila dzis do przyjaciolki przezornie stojacej na suchym ladzie: „Brrr, ta woda taka zimna! Czy ja bede mogla po tym plywaniu jeszcze kiedys miec dzieci?” 😉
Absolutnie, zdrowie Ralfusia Waldusia! Szczesliwych nastepnych 206 lat! 😀
A jeszcze a propos baby boomers, to ogladalam wczoraj jeden godzinny odcinek z serii, ktora napisal i wyprudukowal Terry Pratchett, u ktorego rok temu wykryto Alzheimera – mial wtedy 59 lat.
I to co z tego programu najbardziej mnie zdenerwowalo, to wypowiedz kogos z brytyjskiej sluzby zdriowia, ze za pare lat zacznie sie straszna epidemia starczej demencji i zabraknie dla nas miejsca w zakladach!
Baby boomers mieli tak cale zycie – najpierw 42-osobowe klasy w szkolach, potem 170 kandydatow na kazde miejsce na uniwersytecie, potem brak mieszkan i stanowisk pracy, teraz okazuje sie, ze nie bedzie miejsc w zakladach opieki spolecznej.
A po smierci pewnie kaza sie spalac i rozsypywac po lace.
Nie wiem, czy w moim interesie leży opowiedzenie Wam chapniętego dziś w drodze dowcipu, ale uznam to za dobrą okazję do wykazania się szlachetną bezinteresownością. 😉
Pies myśli: karmią mnie, kochają mnie, troszczą się o mnie… Oni chyba są bogami!
Kot myśli: karmią mnie, kochają mnie, troszczą się o mnie… Ja chyba jestem Bogiem!
😆
To cudowne, podsluchane!!!!
Bobiku 😆 😆 😆 Nie umknelo tez mojej uwadze to, ze koty sklaniaja sie do monoteizmu, a psy do politeizmu. 🙂
Tak, Heleno, ci baby-boomers zawsze musieli walczyc z tlokiem. Ale tez, przez swoja liczebnosc, jednak to i owo pozmieniali juz na lepsze, i pewnie jeszcze beda zmieniac, bo sa wyjatkowo aktywni.
Bobik, a nie Jestem? 😯
Czytalem kiedys, ze podstawowa roznica miedzy kotem a psem jest taka, ze pies patrzac na czlwieika wbijajacego gwodzdz do sciany, mysli: Nie wiem co robisz, ale kocham cie nad zycie.
A kot mysli:
Nie wiem co robisz, ale zrobilbym to niewatpliwie lepiej.
Mordechaju 😆 😆 😆
No sluchajcie, jednak wroce, bo rece mi opadly. Lis chyba upadl na glowe.
http://wyborcza.pl/1,75968,6649816,Zenada_ze__Spieglem__w_tle.html
Mordechaju, na Twoje pytanie, czy nie jesteś Bogiem chciałem natychmiast odpowiedzieć „jesteś, oczywiście że jesteś, drogi Kocie”. Moją zwłokę spowodowała tylko krótka, ale wytężona walka z innym, nader niestosownym w tej sytuacji dowcipem, który bezczelnie chciał mi się wcisnąć na blog. O tym, jak w zamierzchłych czasach Lońka Breżniew wizytował kołchoz i zadał przy tym pytanie: „no i jak wam się żyje, drodzy kołchoźnicy?”. „Dobrze, dobrze, bardzo dobrze!” – żartowali kołchoźnicy.
Oczywiście przepędziłem w końcu tego intruza i z wrodzoną sobie skłonnością do politeizmu powiesiłem Twój obraz obok rodzinnych portretów w mojej prywatnej kapliczce. Co mi szkodzi? Nigdy nie wiadomo, które bóstwo się przyda i do czego. 😀
Zajrzalam, Heleno. Brr. Politykow szczegolnie powinno z dala sie trzymac od tego tematu, jak pisze autor z GW. Zreszta znajac politykow, to i z Czerwonego Kapturka, albo Kopciuszka, wywiedliby zagrozenie dla Polski. Przed ktorym oczywiscie jedynie oni moga ja uratowac. A warsztat dziennikarski takiego programu – slabiutki. O meritum juz napisalam, co mysle, wiec nie bede powtarzac.
Bobiku, Twoja wersja politeizmu jest mi zdecydowanie bliska. 😆
Wy tu o szpiglach-miglach i innych takich, a tymczasem Rubik nazwał swoją córkę Helena. 🙄
Jeśli dodam, że na drugie imię Rubikocórka ma Agata, to obraz spisku dość jasno się z tego wyłania. 😯
Helena dla Rubikocorki popieram. Wlasciwie to maz chcial tak nazwac matylde, ale wygrala romantyczna historia rodzinna zwiazana z tym imieniem. 😉
A teraz musze powiedziec wyjatkowe wczesne dobranoc Psu i Kotu, i Helenie, bo nagle mi sie ze zgroza przypomnialo, ze mialam dzis wieczorem odstawic moj samochod do mechanika do przegladu na jutro, wiec jeszcze musze to zrobic. Wroce pewnie jak juz wszyscy beda spali, bo to pol godziny drogi w jedna strone – ale do dobrego mechanika pojade i na koniec swiata – o ile dojade. 🙄
Kiedys w nocy ogladalam program dla szkol (do nagrywania na video) z serii Learning Zone (BBC) o zyciu Ojca Maksymiliana Kolbe. Prowadzil go jakis ksiadz tutejszy. Byl to bardzo solidnie zrobiony program , w duzej mierze nagrywany na terenie obozu Auschwitz. I o przedwojennej pozalowania godnej dzialalnosci pozniejszego kandydata na swietego mowil ten prowadzacy w sposob otwarty i jednoznaczny, cytowal co pisal Szczypiorski, jak i artykuly prasowe samego MK. Ten program widzialam chyba 6-7 lat temu, albo nawet wczesniej. O co, kurcze chodzi? Co to, tajemnica jakas?
Heleno, Ty nic nie rozumiesz. 🙄 Święty ma być święty jednoznacznie i od zarania, nie ma prawa mieć po drodze żadnych wpadek, nie ma prawa do świętości dochodzić z trudem, przez chaszcze, potykając się. Ma kroczyć prostą, świetlistą drogą, wśród anielskich chórów.
No bo jakże to tak, żeby święty był nadpsuty, skażony jakąś brudną, czarną plamą? Zaraz ta plama rozpełznie się po całym świętym, świetlistość jego zmatowi, krok mu poplącze i chóry wypłoszy. A kysz! Precz, plamo przeklęta!
Taki pomysł, że świętość osiąga się pokonując zło w sobie samym, chociaż ogólnie w myśli chrześcijańskiej obecny, w tzw. ludowym katolicyzmie nie cieszy się specjalną estymą. Jakieś wykształciuchy od czasu do czasu próbowały go lansować, ale zdrowy trzon narodu tego nie kupił. No i słusznie, bo jeszcze by się tacy wybrakowani święci rozpanoszyli i w ogóle by nie było wiadomo, czego się trzymać. 🙄
Króliku
o gustach się nie dyskutuje , każdy lubi co chce , to że lubię kapustkę nie czyni mnie królikiem , ale chętnie z Tobą posłucham muzyki
http://www.youtube.com/watch?v=evlxwkZWE3U&feature=related
Wando
trzymamy kciuki za Basię to daleka podróż , relacje wskazane , milo nam będziesz jeśli coś podrzucisz , ja dzisiaj podrzucam biszkopt przełożony bitą śmietaną na wierzchu truskawki i galaretka , na kawe za pózno ale dobra herbata nie jest zła
chyba Gandhi mówił nawet ślepy, który nie widzi róży, zauważa jej woń dzieci z Gany nawet jesli nie będą rozumiały swoich nowych przyjaciół z USA zrozumieją gest serca
Dobranoc Króliku , Wando , Moniko , PA
Widzicie jak to jest tylko pożyczy sie laptopa i już , wiadomo kto Wam mówił dobranoc 😀
Pirs
chyba nie trafiłam ostatnio ze sniadankiem , bo jego won nie ściągnela naszego korespondenta specjalnego , swoją drogą należałoby się zastanowić czy nie powinienes nawiązać wspólpracy z Rysiem , Ty piszesz a on będzie nowym „Sawką ” w dziedzinie fotografii
http://www.fajnyprezent.pl/data/katalog/produkty/duze/1099_1225810217_361525.JPG
Bobiku
Twoja Babcia za parę dni dojdzie do siebie i wtedy no ja bym się bała , bo lepiej dostrzeże jak scigasz jej ze stołu pasztetówkę 😉
Moja dostała śliczny wiersz i teraz go wszystkim z życzeniami ja przekazuje
Tobie, Mamo !!
Matce,Mamie,
Matuli, Mateńce,
Matusi,
Najlepsze Życzenia!!
Tej ,która nosiła nas
Pod sercem,
Której spracowane
Ręce koją nasz ból,
Czyśmy dziećmi,
Czyśmy starzy,
Czy młodzi,
Czynów naszych
Nie bacząc –
Matczyne serce,
Każdą nam w życiu
Gorycz wynagrodzi
autora nie piszę bo każdy powinien zgadnąć kto takie rymy wspaniałe tworzy 😀
Wszystkim Mamom
mała psinka życzy by spelnialy się ich sny , marzenia i pragnienia , aby były zawsze usmiechniete 😀
Dziś dla każdego coś :
ugotowałam botwinkę do tego jeśli ktoś sobie zyczy są ziemniaczki polane tluszczykiem posypane koperkiem , odrobina szyneczki podsmażanej , może Królik się skusi
dla pozosłatych zapiekane ziemniaczki z farszem :papryka kukurydza, żółty ser odrobina bazyli , rumiane i pachnące
i jeszcze
zapiekane ziemniaczki w plasterkach do tego młoda kapustka podana jak kalafior z bułeczką tarta i masełkiem , kurcze zapach sciągnie tu NASZEGO krasnoludka 😉
Matyldo , Zosiu
Wy możecie dwa razy do roku obchodzić ten wspaniały dzien wg tradycji amerykańskiej i polskiej , może to się Wam przyda
http://www.youtube.com/watch?v=16Mli6DZ4a4&feature=related
a teraz psina wraca do swoich obowiązków 😉
Niuniu, ta piosenka tak bardzo jest związana z dzieciństwem mojej Magdy, że słuchając prawie czuję dotyk jej małej „łapki”. 🙂 Dziękuję za przypomnienie.
A tu mama dziwna kaczka – te kaczątka wylęgły się kilka dni temu w ogródku sąsiada. On je jakoś zagnał nad stawy i tam mama kaczka musi już sobie dawać radę sama. A jest od kogo bronić maleństw. W stawikach rozmnożyły się snapping turtles, które ponoć są amatorami, no i cokolwiek tam pływa czy mieszka nad brzegami. Mama kaczka młoda i to jej pierwsze dzieci. Ciekawe ile z nich się uchowa.
http://picasaweb.google.com/WandaTX/MamaKaczka?authkey=Gv1sRgCPaj2YC35qv6jwE#slideshow/5339979386290212594
Trzymamy kciuki za mamę kaczkę 🙂
Babko, to może Fryga bryczką powinna się nazywać jak tak bryka? 🙂
Niuniu, dobrze, potrzymaj trochę bo ja jednak już w kierunku spanka. Dobranoc.
Dzień dobry. Świetne te koty! 🙂 Zwłaszcza rudzielec Rysia.
Niuniu, Amigo służy pomocą przy śniadanku. 🙂
Babko, wysłałam Ci maila. Doszedł czy znów coś szwankuje?
Dla mam:
http://www.youtube.com/watch?v=LkJ6UBHlviw
No i oczywiscie gratulacje dla kaczej mamy! Piekna dziatwa. 🙂
Uuuaaa…. Gdzie ta kawa…? Uaaach…
Dzień dobry 🙂 Też jestem za kawą, bo coś dziś z trudem ślepia otwieram. Lord foma pominął dziś wprawdzie, z niezrozumiałych przyczyn, temat pogody, ale ja mogę go zastąpić i powiedzieć, że u nas się zrobiło ciężko, burzowo, duszno i oddychać nie ma czym. Kaaawy!
Mamę postanowiłem dziś od rana uhonorować tym, że trzymam jej mordę na klawiaturze podczas kiedy klepie. Na pewno jej to ułatwia życie, nie mówiąc o przyjemności. 😀
A wszystkim pozostałym Mamom – też samych przyjemności, ułatwień i najmilszych mordek gdzieś w pobliżu. 🙂
Niunia, Ty się nie martw, ci młodzi z Afryki i z Ameryki jakoś się powinni dogadać, bo Ghana jest angielskojęzyczna, a Ameryka, wbrew temu co Anglicy twierdzą, również. 😀 Z akcentami mogą na początku mieć kłopoty, ale to się dotrze. 😉
Dzien dobry. Leje i jest ponuro.
Moze zrobioc porzadek w szafie przy dzwiekachczegos wesolego.
Szczesliwego Dnia Matki wszystkim Kolezankom, ktore obchodza!
Nie pada. Wieje…
Niuniu, dzięki. Zapachy z Twojej kuchni stale przyciągają wiele cudownych istot.
Ja się mało udzielam, bo o czym tu pisać?Trwa tzw. walka wyborcza, ale nie chciałbym zakłócać miłej atmosfery na blogu obrazem takiego infantylizmu.
Natomiast wciąż trwa, głównie na blogach, debata nad tzw. sprawą Katarzyny, o której już wspominałem. Sprawa przerodziła się w debatę nad anonimowością na blogach. Mój pogląd jest taki, że wiele osób, szczególnie polityków i dziennikarzy, zupełnie otwarcie rzuca oszczerstwa na swoich przeciwników politycznych, bez żadnych praktycznie konsekwencji, więc co tu kruszyć kopie nad blogerami, którzy czasem rzucają oskarżenia anonimowo. Co można zrobić w tych wszystkich sytuacjach to napisałem na blogu Passenta. Natomiast tu zacytuję tylko końcówkę:
Zakończę anegdotą, która jednocześnie przekazuje głębokie przesłanie buddyzmu.
Na klatce schodowej domu, gdzie mieszkałem, na ścianach, a także w windach, młodzież wypisywała różne rzeczy. Przeważnie były to życzenia dla różnych osób, głównie kibiców Legii, ale także w ogóle skierowane do rodzaju ludzkiego. Z satysfakcją zauważam stały postęp w edukacji młodzieży, jako że coraz mniej jest błędów, nawet w słowach pochodzenia obcego, takich jak fuck you czy love. Nawet rysunki genitalii są jakby staranniejsze, a gwiazda Dawida, towarzysząca różnym wezwaniom, co robić z Żydami, czasami jest już – prawidłowo – sześcioramienna, a nie – jak w poprzednich latach – pięcioramienna.
Ostatnio pojawiło się energiczne wezwanie: pierdolić wszystkich! Wiedziony współczuciem i głębokim rozumieniem Dharmy natychmiast dopisałem: ZACZNIJ OD SIEBIE!
Ha! Udalo mi sie po dlugich poszukiwaniach znalezc cos na Dzien Matki co nie jest kiczem. Enjoy!
http://www.youtube.com/watch?v=3QitzqXZq6w
Ja też znam coś, co nie jest kiczem. Mothers if Invention! 😆
Mysle, ze jak rzadko sie nie zgadzam z Toba. Pirsie. Dzialalnosc, slowa, postepowanie politykow podlega ocenie i weryfikacji nas wszystkich. Oni wybierajac dzialalnosc na to sie godza, my wybierajac ich (lub zwalczajac) takie sobie prawo zastrzegamy. Politycy musza miec gruba skore, bo inaczej nie maja co robic .
Dlatego jestem za zniesieniem tych artykulow polskiego prawa, ktore mowi ze prezydenta, posla czy premeira nie wolno zniewazac z POWODU JEGO URZEDU.
Ale jestem absolutnie za tym by kazdy obywatel, takze polityk, mogl bronic swej reputacji, swego dobrego czy zlego imienia przed sadem – zeby sie mogl bronic przed pomowieniami i klamstwami.
Nie wchodze w to co powiedziala kataryna – nie czytam jej od dawna, to nie moja bajka, ale jesli ktokolwiek poczul sie urazony jej slowami czy zarzuca jej klamstwo powinien miec prawo do wiadomosci, kto dokladnie go napadl i jesli uwaza to za stosowne pozwolic aby sprawe rozstrzygnal niezawisly sad.
Fora internetowe sa piubliczne i wypoiedzi na nich powinny byc traktowane tak, jak wypowiedz w kazdym innym publicznym miejscu.
Sposob w jaki Dziennik ujawnil jej tozsamosc nie podoba mi sie , bo byl dosc oslizgly. Ale sama deczyje uwazam z punktyu widzenia Redakcji za sluszna. Nie bylo, moim zdaniem, zadnego powodu nie ujawniac kim jest, skoro na to wpadli. Kazdy powinien liczyc sie z odpowiedzialnoscia za publicznie wypoweidziane slowa. Ona chciala jej uniknac. Blad! POwinna byla albo sie wycofac i przeprosic albo stanac oko w oko z napadnietym i z odslonieta przylbica i powiedziec: Ja, Katarzyna Sadlo stand by my words.
A zachowala sie jakj tchorzliwa, zalosna oslica.
Heleno, źle mnie zrozumiałaś. Ja wcale nie jestem przeciwko dochodzeniu swoich spraw przed sądem skoro ktoś poczuł się urażony. Zresztą pisałem o tym na blogu Passenta. Ubolewam tylko nad tym, że można praktycznie bezkarnie niszczyć ludzi ? nie tylko polityków ? wręcz otwarcie, nie anonimowo. Spójrz choćby na sprawy lustracyjne, gdzie można było obrzucić g. każdego, a on nawet nie mógł się bronić. A skutki spraw sądowych ? toż to śmiechu warte. Po kilku latach, kiedy już wszyscy zapomnieli że osoba pokrzywdzona podała sprawę do sądu, sąd wydaje wyrok. I co? Lech Kaczyński miał wyrokiem sądu przeprosić pana Wachowskiego, i mimo że to prezydent i profesor prawa, olewa to. A Ziobro, czy przeprosił doktora Garlickiego?
A pamiętasz sprawę jaka pojawiła się tuż przed wyborami prezydenckimi, kiedy napisano w Życiu i jeszcze innej gazecie, że Kwach spotykał się na wczasach z radzieckim agentem, grał z nim w tenisa (artykuł ?Wakacje z agentem?). Niby nic, ale? Kwach przedstawił dokumenty, że nie był tam w ogóle, bo w tym czasie był z rodziną w Londynie, ma kwity itp. Jedna gazeta przeprosiła, ale Życie pana Wołka, który teraz jest wzorcem moralności, dalej walczyło. Po kilku latach udowodniono przed sądem to co było jasne od początku: Kwach nie mógł być jednocześnie w dwóch miejscach. Ale? sąd nic nie zrobił dziennikarzom, bo dołożyli wszelkich starań i rzetelnie poszukiwali dowodów. Tfu!
Dlatego sądzę, że póki oszczercy nie będą się spotykali z ostracyzmem, póty niewiele się tu zmieni.
Napisałem że nie ma o czym pisać, a tu tymczasem pojawiła się ciekawa sprawa.
Chodzi o wysokich wojskowych, którzy wzięli 54 mln zł zlecając wykonanie map zaprzyjaźnionym firmom cywilnym. Firmy same nie umiały tych map zrobić, więc zleciły to? wojskowym. Sąd wydał surowy wyrok: po parę miesięcy w zawieszeniu ? tak się ugodzono. Przypomina się tzw. afera Rywina, który mało że nie wziął ani grosza, to jeszcze odsiedział półtora roku. No ale on nie był wojskowym.
Lew Rywin w ogóle jakoś miał mało szczęścia. Słynny pan Kluska opowiadał kiedyś, że gdy go wypuszczono za kaucją, zgłosił się do niego człowiek, który obiecał za 8 mln zł zakończyć sprawę. Człowiek ten na potwierdzenie swej wiarygodności podał Klusce szczegóły znane tylko jemu i prokuratorowi. Pan Kluska wyrzucił go i zgłosił sprawę na policji. Człowiek przyznał się i powiedział, że chciał po prostu wyłudzić 8 mln zł. Policja umorzyła sprawę ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynu.
A wczoraj Rywina znowu posadzono pod zarzutem fałszowania kiedyś dokumentacji lekarskiej. Oskarża go świadek koronny.
Jesli Cie zle zrozumialam, to sie wyofuje. Wszystkie zacytowane przyklady, procz pana Kluski, oczywoscie pamietam i podzielam calkowicie Twoje stanowisko. Jak dziala polski wynmiar sprawiedlwoosci – szkoda gadac. Tusk dotychczas nie tknal sprawy z ktora szedl do wyborow – rozdzielenia funkcji minsitra sprawiedliwosci od prokuratora, co w oczywisty sposob wzmocniloby niezawislosc polskiego sadownictwa, ktora mnie od dawna uwiera. Pamietam jak bylam oburzona, ze Suchocka, wowczas ministrer sprawiedliwosci, nie tylko wtraca sie do biezacych spraw w sadzie, ale upomina sedziow jeszcze zanim wydali wyrok, myli swe nie dajace sie pogodzic funkcje i generalnie zachowuje sie jak strona w konflikcie. Stracilam wowczas do niej szacunek i zaufanie. 🙁 🙁 🙁
O matko, za chwile kaza w bramie gacie zdejmowac i okazywac dowod …
http://www.dziennik.pl/polityka/article386985/Prezes_PiS_Test_czy_PO_jest_partia_polska.html
A swoja droga przyjemnie jest zyc w kraju, gdzie przciwnicy polityczni moga sobie skakac do gardla, ale nie kaza tlumaczyc sie z patriotyzmu. Nawet w tych dniach „rewolucji”.
Chwilowo zamykam oczy na politykę i udaję, że w ogóle nie mam własnego zdania, żeby nie psuć sobie przyjemności, która mnie spotkała. Maleństwo ma rodzeństwo! 😀 Znacznie większe, tak ze 25 cm i z 15 na szerokość, bardzo trudne do opisania, bo już właściwie zupełnie idące w stronę abstrakcji, z lekko tylko zaznaczoną, zgeometryzowaną aluzją do czegoś w rodzaju twarzy. Z przepięknego, zielonkawego kamienia, po bokach przechodzącego w rdzawość i z tyłu już prawie całkiem rdzawego. To sprawia takie wrażenie, jakby kamień, w swojej istocie zielony, otulił się rdzawą narzutką. A to napomknienie o twarzy jest zagłębione w kamień tak, że wzdłuż niego tworzy się tor bobslejowy, po którym można jeździć palcem bez końca. 😀
Ja uważam, że tę rzeźbę należy zacząć oglądać od tyłu, gdzie jest tylko wypolerowana płaszczyzna, jak ściana, za którą może coś się kryć, zapowiedź tajemnicy i obietnica odkrycia skarbu. No i jak się potem popatrzy od przodu, to następuje taki miły moment nierozczarowania, poczucie, że to nie były obiecanki-cacanki. 🙂
Zdjęcia już zrobiłem, ale nie umiem ich wstawić na serwer, więc muszę z tym poczekać do wieczora, bo tata, po sprezentowaniu mi Rodzeństwa Maleństwa wziął i się stlenił. 😉
Bobik, jakze sie ciesze, ze Malenstwo dostalo Siostryzczke!
Dwa Malenstwa to juz poczatek koelkcji, ale nawet jesli nie bedzie dalszych, to i tak jest cos, co na codzien przypomina, ze procz rzeczy smutnych, okropnych i tragicznych, sa tez piekne i dobre, ze sa ludzie utalentowani i natchnieni, i ze sa idee nieptzymijajace i bliskie sercu.
Dlatego nalezy miec kolo siebie rozne takie przypomnienia – na wyciagniecvie reki, na szybkie omiotniecie wzrokiem i swiat wraca w swoje koleiny.
Z Twojego opisu mam pewne wyobrazenie, ale chcualabym zobaczyc jak to wyglada w realu, Wiec sie z nami podziel czym predzej zdjeciami ze wszystkich stron.
No tak, świat wraca w swoje koleiny, czyli do polityki i okolic. 🙁 Co sądzę na temat poziomu dyskursu politycznego w kraju mówiłem już chyba nieraz, więc się nie będę powtarzał. Ale tak będzie, dopóki ktoś to kupuje. Oczywiście, że ostracyzm załatwiłby sprawę w miarę szybko, bo po prostu by się nie opłacały wypowiedzie chamskie, oszczercze, agresywne, itd. Tylko że kandydatów do bojkotowania takich wypowiedzi nie widzę dostatecznie dużo, żeby przerażeni odpływem publiki politycy i publicyści nagle złapali się za mózgownice i zmienili ton. Co nie znaczy, że ci, którym ton brutalny, kłamliwy czy po prostu głupi przeszkadza, nie mieli się upominać o przyzwoitość i olej w głowach. Ale realny wpływ tych głosów widzę czarno. Amatorów corridy chyba dość trudno przekonać do tai chi.
A konkretnie w sprawie Kataryny – mogę się tylko dołączyć do opinii, że jeśli nie chcę robić z gęby cholewy i wyjść na galaretowatego obrzydliwca, muszę mieć odwagę to, co piszę ja, Bobik, w razie czego podpisać nazwiskiem i imieniem mojej mamy. 😀
Niuniu, botwinka, ziemniaczki i ta kapustka (jak kalafior mowisz? musze zrobic koniecznie kiedys sama)… mniam…
Mucho gracias. Razniej mi bedzie leciec do pracy.
Jeszcze tylko rzuce na odchodne, ze internet nie powinien byc anonimowy. Jesli ktos jest obrazony czy oklamany przeze mnie Krolika to ma prawo wiedziec, ze Krolik to w rzeczywistosci jest …
Sama mu to powiem, bez sledztwa Dziennika.
W sprawie zacmy: jakie to jest powszechne. Moj tesc tez mial te operacje w Warszawie na obu oczach. Wszystko poszlo sprawnie. Ciesze sie, ze i u waszych bliskich rowniez.
Króliku, po to, żeby Ci się dzień dobrze zaczął, jestem skłonny do największych poświęceń 😆
http://www.youtube.com/watch?v=N6wBxQVBozI
Pod mamę się Bobik chce podszywać! I to jeszcze w mamine święto! Wstyd! Aż po psiemu zawarczę: WRRRRRRRRRRR
Dzien dobry
Bobiku, za Twoja sprawa mamy szanse wypelnic wymagania Canadian Content dla Twojego blogu. Moja praca nie poszla na marne. 🙂
No sprobuje puscic „cos porzadnego” w wykonaniu „working class hero” i z okazji Dnia Matki
http://www.youtube.com/watch?v=vTkc1aKAVYY
PA, jak FBI wyczaiło, że wrzucasz coś porządnego, zaraz zwinęło dla siebie. 🙁 Ale przynajmniej się dowiedziałem, że Besiktas Galatasaray wygrał 2:1. 😆
Komisarzu, przecież tak chyba stoi w paragrafach, że za nieletnich odpowiadają rodzice. 😀
A nawet gdyby tak nie było, to usłyszenie warczącego fomy jest warte każdego postu. 😆
PA
jestem ciągle na cenzurowanym , błagam pisz tytuly ❗ 😉
Jestem, ale intensywnie równoważę, więc mnie nie ma 🙂
Z olbrzymią przykrością muszę się teraz udać do biblioteki i zapłacić karne odsetki za przetrzymane książki. Niedługo już mi się chyba będzie opłacało zatrudnić umyślnego do przypominania o dacie zwrotu. 🙄
To bylo „Mother” Johna Lennona.
Moze inna wersja.
http://www.youtube.com/watch?v=AvPOA-PtH14&feature=related
Bobik, czy jestes fanem Wisly Krakow, Cracovii, czy tez Eintrachtu Frankfurt? 🙂
wszystkim Mamusiom duuużo radości ze swych dzieci. I tych małych i tych dużych… Ciekawe jak to będzie za 100 lat. Pomyślałam że tak jak w kurniku z kurkami .. Stoi i je 🙁 Ale jak na razie cieszmy się..
ciekawe tez jak będzie za rok. Coś mi się wydaje że Wałęsa miał nosa.. Jak PiS i PO coś nie wymyśla to może być, oj może …. no ale ja się na polityce nie znam i tak jakoś mi przyszło do głowy . miłego dnia 🙂
no własnie Bobik ? a swoja droga to Bitlesów nie lubię, pa
Za szkody odpowiadają, bo ktoś naprawić musi, ale podszywanie się to zupełnie inna sprawa. WRRRRRRRRRR
Wlasciwie jarzebino, to byl John Lennon Yoko Ono Plastic Ono Band. Cos takiego skomplikowanego w nazwie.
No, jak ktoś wrzuca tytuł, to często nawet do tuby nie trzeba wchodzić, bo w głowie zaraz samo zaczyna grać. 😀
A skąd do mnie Frankfurt? 😯
Dawniej kibicowałem Wiśle, ale wiadomo, że teraz to już nie ta sama Wisła. Więc idę po najmniejszej, geograficznej linii oporu i kibicuję Borussii Mönchengladbach, chociaż przyznaję, że zbyt wielu powodów do pozytywnych i ekstatycznych przeżyć mi ona nie daje. 😆
Niech ja, kurczę, wreszcie pójdę do tej biblioteki, bo mi karne odsetki jeszcze wzrosną. 🙄
Niuniu, dostałaś kiczowaty wiersz,ale sercem pisany, zatem przyjmij go, jak kwiatek zerwany na łące.
Róża to nie jest, ale też pachnie.:wink:
Babko
powinnaś wiedzieć , że Moja kocha kwiaty z łak i zbóz , najpiękniejsze to maki , ale ich nie zrywa tylko usiądzie i musi się napatrzeć , a ten wiersz najpiękniejszy bo sercem pisany 😀
Bobik, moglem wspomniec Garbarnie Krakow i Hutnika Nowa Huta. A z niemieckich, Schalke 04. 🙂 Wydawalo mie sie, ze mieszkasz gdzies w tej okolicy. Ze mnie zaden kibic pilkarski. Kibicuje mojej dawnej druzynie z Czestochowy, ale oni zawsze przegrywaja, paletajac sie po III lidze. 🙂
Na szczęście życie pozapolityczne istnieje, choć tamto wciska się przez wszystkie przekaziory i zamąca umysł. Przez to jest się zmuszonym ciągle oceniać, co jest dobre a co złe. Ma się złudne wrażenie, że przytoczenie faktów, argumentów, kogoś przekona. Jest to możliwe chyba tylko na tym blogu, co stale mnie zdumiewa.
Ale jest inna droga. Opowiem Wam, bo pewnie nie słyszeliście o sprawie.
W buddyzmie tybetańskim jest kilka szkół. Głową jednej z nich, zwanej Karma Kagju, jest Karmapa. Jest on najwcześniej rozpoznanym tulku (pierwszy Karmapa żył w XII w.), to jest zaawansowaną duchowo osobą która świadomie odradza się. Nową inkarnację tulku odnajdują mnisi (często zresztą sam tulku przed śmiercią zostawia wskazówki gdzie go szukać), ma więc szansę wcześniej poznać Nauki, osiągnąć poprzedni poziom duchowy i dalej pomagać istotom które dążą do oświecenia.
W Karma Kagju oprócz Karmapy, który jest głową szkoły, jest jeszcze czterech ważnych tulku. Są oni młodsi od niego. Kiedy odnajduje się ich inkarnacje, zabierani są do klasztoru, a tam Karmapa wszystkiego ich naucza. Kiedy z kolei Karmapa umrze i potem odnajduje się jego inkarnację, to ci tulku przekazują jemu Nauki.
Kiedy w 1981 r. zmarł XVI Karmapa, powstał problem. Trzech tulku potwierdziło, że jego inkarnacją jest pewien chłopczyk urodzony w Tybecie, co zresztą sam Karmapa zapowiedział i opisał w liście. Natomiast czwarty tulku uznał za inkarnację Karmapy chłopca urodzonego w Indiach, w rodzinie tybetańskiej.
Może być jednocześnie wiele inkarnacji, ale ważne jest kto zostaje głową szkoły. Karma Kagju podzieliło się na dwa stronnictwa, co trwa zresztą do dziś, także w Polsce. Zwolennicy obu Karmapów oskarżają się wzajemnie, kłócą, zrywają plakaty itd.
W czasie największego nasilenia sporów po odnalezieniu obu chłopców, jeden z wielkich lamów, przeor klasztoru, tenga Rinpocze, zamiast brać udział w sporach, po prostu poszedł na roczne odosobnienie i medytacje. Dał tym samym swoim uczniom wskazówkę, co jest ważne, a czym nie ma sensu się zajmować.
Bobiku, jeśli zamieścisz zdjęcie rzeźby, proszę zamieść najpierw oddzielnie jej tylną stronę, aby i nasza wyobraźnia mogła przenikać kamień i zgadywać piękno kształtów.
A tymczasem dla kontyngentu niemieckiego – South Park:
http://www.youtube.com/watch?v=hgqDeGIpeTM
Wzbogaciłem wyjście do biblioteki o porządny, wyczerpujący spacer. A co, należy mi się! 😀 Mama kupiła po drodze winogrona, brzoskwinie, pomidory, marchewkę i kuskus. Hmmm….. Nie wygląda to, prawdę mówiąc, na jakąś rozsądną kolację. 🙄 Jak Niunia nie poratuje, to leżę i kwiczę. 🙁
Zjadlam paskudna zupe z bufetu na lunch. Tylko powspominac niuni kraszone ziemniaczki z kapusta i botwinke….
Dzieki Bobiku za poswiecenie. Lubie Shanie T., akurat moze nie za muzyke, chociaz ta jest taka wesola i z charakterem szczegolnie dla mlodych dziewczyn, jakas taka empowering, powiedzialabym. Shania miala b. trudne mlode lata, a teraz na dodatek zostawil ja dla sekretarki ten stary Satyr i Svengali maz Matt L. Cale szczescie dla niej, ale moze ona jeszcze z tego sobie nie zdaje sprawy. Mam nadziej. ze nie zacznie muzycznie przysmucac z tego powodu. Natomiast jak tu nie kochac Willie N? Ja nie moge…
A mnie kuskus natchnal. Mam, ale musze wyjsc dokupic reszte. No i czekamy niecierplwie na zdjecia.
Króliku, to właściwie chodziło głównie o W.N., dla którego robią wyjątek w swojej niechęci do country, bo rzeczywiście – jak go nie kochać? 🙂 Shania była kanadyjskim akcentem, nie tylko dla Ciebie, bo PA też się trochę chciałem podlizać. 😀
A jeżeli przy okazji W.N. podlizałem się też nieco Wandzie TX, to tym lepiej. To się nazywa celny strzał! 😆
Zdjęcia będą dopiero późnym wieczorem, bo ja potem muszę jeszcze wyjść, zanim tata przyjdzie i dopiero jak wrócę będę mógł zwrócić się z błagalną prośbą o pomoc.
Bobiku, my pielgrzymujemy corocznie do Timmins, ON, gdzie przygotowano mauzoleum ku czci Shanii T. Moze nie jest to calkowicie Graceland, ale after all czesc naszego Canadian Heritage. 🙂 Nastepnym razem bedzie Ann Murray albo Gordon Lightfoot.
krolik
A ja myslalem, ze to Shania rzuca mezow. Te kanadyjskie gwiazdy popu maja pecha. Najpierw Celine, a teraz Shania. 🙂
Bobiku, „drzwi sie otwieraly, drzwi sie zamykaly” przy tych wszystkich nazych dzisiejszych wyjsciach. 🙂 (To zreszta powtarzany u nas w domu cytat z Cesi – osoby o duzym znaczeniu emocjonalnym dla dziecinstwa mojej Mamy. Gdy zapytano Cesie, czy jej sie podobal jakis film, ktore wtedy jeszcze ogladano tylko w kinie, tak wlasnie, z wrodzona sobie przenikliwoscia, odpowiedziala: „A bo ja wiem, drzwi sie otwieraly, drzwi sie zamykaly – i tyle.”)
Ja tez dopiero co wrocilam z porannych peregrynacji, i najchetniej wlasnie posiliabym sie posilkiem regeneracyjnym Niuni, ale kuskus stanowi dobry plan B na lunch, zwlaszcza ten drobny, bo latwiejszy w obsludze od wiekszego, okraglego (nie trzeba gotowac!)
Niuniu, polski Dzien Matki kojarzy sie Matyldzie i Zosi z wizyta szalonych hydraulikow, a to dlatego, ze bardzo lubia ogladac „Wojne domowa”, zwlaszcza zas pelen nieszczesc i nieoczekiwanych wydarzen odcinek dotyczacy tego dnia. Nie jest to zle skojarzenie, bo chyba byla to w ogole najlepsza komedia telewizyjna, i o dziwo najmniej sie zestarzala. 🙂
Bobiku
a czy Ty dzisiaj zajrzałes chociaż do kredensiku , w nim zawsze cos jest , ostatnio gdy go zamykałam widzialam dwa peta swojskiej kielbasy 😉
Niunia, przez dłuższą chwilę się nie pojawiałaś, więc opracowałem plan B 😉
Chciałbym ja wschodnim być satrapą,
bo to zajęcie miłe –
starczyłoby mi skinąć łapą
i już bym miał posiłek.
Poddanych średnio bym uciskał,
pożyć bym wszystkim dawał,
gdyby wkładali mi do pyska
co chwilę mięsa kawał.
Z żon bym pięciuset zrezygnował,
(gdzie mi do Dżyngis-Chana?),
byle mi wdzięczny lud serwował
coś z Parmy lub z Serrana.
Żądz swych nie spuszczałbym ze smyczy
(to marny jest interes),
w tym czasie lepiej bym się byczył
i żłopał sobie Xeres
Nie trułbym stryjców ni kuzynów,
oszczędziłbym ich zaraz,
tylko bym zmusił takich synów,
by mełli mi tatara.
Zawsze bym miał do dyspozycji
pasztecik i bigosik,
a na sarkania opozycji
bym tylną nogę wznosił.
A gdyby ktoś plagiatu z Chyły
zarzucił mi perwersję,
rzekłbym: i cysorz, typ niemiły,
mieć może pieską wersję. 😆
Cos z Parmy lub Serrano, powiadasz? 😈 😈 😈
A pewnie, Mordechaju. Co bym sobie miał żałować. 🙂
Jak już będę tym wschodnim satrapą, to możesz spoko zostać u mnie Podstolim, a nawet i Nastolim. Nareszcie sobie użyjemy za wszystkie czasy. 😆
Nastolim oczywiscie, nastolim. 😈 Tylko odwroc uwage Starej, bo ona sie piekli jak wchodze na stol, powtarzajac: co ludzie powiedza? Bo to u niej najwazniejsze. Jest niestety bardzo pod tym wzgledem drobnomieszczanska…. 👿
Dopiero co przeoraliśmy (ja tylko Was czytając) Spiegla i polsko-żydowskie stosunki a dziś w polityce internetowej przerażający dla mnie artykuł o traktowaniu kolorowych dzieci w Polsce i to nie gdzieś tam na prowincji ale w stolicy. Z powodu związków moich córek jestem osobiście zainteresowana. Dzieci ich raczej nie będą musiały chodzić do polskiej szkoły ale chciałabym, żeby mogły się kiedyś spokojnie bawić na warszawskim podwórku.
Kiedy nasza pani Basia opowiadała o niemal wrogim traktowaniu jej kilkunastoletnich czarnych kenijskich synów w Polsce, tłumaczyłam to sobie prowincją i jakimś odosobnionym przypadkiem. Z artykułu Polityki wygląda jednak, że ta niechętna postawa jest bardziej powszechna. Synowie pani Basi po zeszłorocznym doświadczeniu nieszybko odwiedzą polską rodzinę.
No i niedawno wieloletni kolega Basi, Jay, wnuk polskiego Żyda, spotkał się z taką dozą antysemityzmu podczas wycieczki do Polski, że też szybko tam się znów niewybierze. A taki był tej Polski ciekaw. Pierwszym i to zaprzyjaźnionym polskim kontaktem dla niego byli Basia, Piotruś, Joanna i z ich zachowania wnioskował o nas wszystkich. Szkoda, że się rozczarował. Ma zamiar poświęcić się polityce. Co musi się stać, żeby znów wrócił jego dawny przyjazny obraz naszego kraju.
Ah – idę z Kamą do kaczuszek. U nich co prawda też inność nie jest przyjaźnie traktowana. Jedna z kaczek odbiegała kolorem od wszystkich pozostałych i ze swoim normalnym zielonogłowym kaczorem zawsze trzymali się z boku stada. Ciekawe, czy dlatego, że była lepsza? Czy też stado innej oraz jego partnera nie chciało mieć zbyt blisko?
to jest ta inna, dawno jej nie widziałam 🙂
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Kaczki?authkey=Gv1sRgCJKojeyn-5mfNA#slideshow/5329839479823103650
Wando, w zeszlym roku w Daily Telegraphie E. zwrocila mi uwage na krociutka notatke, ze brytyjskie wladze szkolne, zwrocily sie do Poskiej Macierzy Szkolnej (to jest taka bardzo stara organizacja polonijna majaca pod swym parasolem nauczanie polskiego i szkoly parafialne) aby zechciala na nowy rok szkolny zorganizowac kursy doksztalcajace z multikulturyzmu dla dzieci mlodych polskich rodzin, poniewaz choc te dzieci nowo przybylych dobrze sie ucza ( w porownaniu z innymi), to kuratoria dostaja liczne sygnaly o aktach, wypowiedziach i konfliktach na tle rasistowskim ze ich strony.
POmyslalam sobie, ze byc moze Macierz Szkolna nie jest tym miejscem, ktore nalezy o takie doksztalcanie prosic. Przypomnialam sobie bowiem jak z dziesiec lat przedtem poszlam na szkolne przedstawienie w ktorym bral udzial 10-letni syn mojej przyjaciolki Ani. Udzial braly rozne szkoly i jedna z nich pokazala przedstawienie o swietym Wojciechu na podstawie jakiegos przedwojennego i nieslychanie antysemickiego bryka dla dzieci. Bylam w stanie absolutnego szoku, zas sama Ania, gratulowala sobie, ze jej brytyjski maz nie rozumial z tego ani slowa, gdyz chyba zrobilby scene. Przedstawienie bylo goraco oklaskiwane przez rodzicow i dziadkow zebranych w POSKu.
Nazajutrz z rana natychmiast po przyjsciu do pracy zadzwonilam do Prezesa Macierzy, nie pamietam jego nazwiska. Byl bardzo zaskoczony, ze interweniouije. Jego pierwsze pytanie do mnie brzmialo: A czy pani sama nie jest Zydowka?
Nie uzysjkalam od niego zadnego zapewnienia, ze zajmie sie ta sprawa. 🙁
hallo,hallo…………..
tu berlin,przemoczony,zziebniety i ztargany wietrzyskiem
,maki i
paskudnym(nasze kwiaty balkonowe
gozdziki biedne 🙁 )
teraz lizemy rany
A u nas za dnia pieknie sie wypogodzilo. Moze te wiatry przejda bokiem?
Niestety, dzisiaj mam dzien wyjatkowo wychodzacy, acz sloneczny, wiec tylko skrotowo. Tez ten artykul czytalam, Wando, z podobnymi jak Ty uczuciami… A tu jakby odpowiedz, choc nie bezposrednia, dlaczego tak trudno sie zmienia nawyki myslowe – tym razem zartobliwa i o gospodarce, z satyrycznego magazynu The Onion:
http://www.theonion.com/content/news/nation_ready_to_be_lied_to_about?utm_source=b-section
Dla nieczytajacych po angielsku przetlumacze tylko tytul: „Spoleczenstwo gotowe do tego, by mu znowu klamac na temat sytuacji gospodarczej.”
Nie wiadomo z ktorego konca zaczac czasami aby zmienic mentalnosc ludzka. Sadzac po wypowiedziach pod roznymi artykulami niepredko i nielatwo. Ciekawe jaka bedzie nastepna ekipa polityczna w Polsce, czy potrafi uniezaleznic sie choc troche od kosciola, czy zechce zajac sie powaznymi zmianami w szkole. Nadzieje wiaze z ruchliwoscia mlodszego pokolenia. My tu zebrani w Teksasie tez znow tacy swieci nie jestesmy i niejeden grzech nietolerancji daloby sie wylapac. Wielu z nas jednak przeszlo swoista droge samoksztalcenia, zobaczylo nasze polskie wady na innym tle i teraz przejaw dowolnego anty- budzi sprzeciw.
masz racje Heleno,przedostatni wpis Pana Szostkiewicza
pezyjemny,a i dyskusja wyjatkowo udana(„dziki zachod” tez
polecam)
do politycznych trzeba miec dystans,bowiem czesto mozna
w goraczce polemiki oberwac bolesnie po lapkach 😕 ,a
p.p Szostkiewicz i Passent(bo tych regularnie czytam)
do zawzietej extremy(n.p.Salon24 lub Dziennik)nie
naleza
ostatnie na Bobikowym wymiany pogladow(„der spiegel” i
„kataryna”) daly mi duzo do myslenia
dlaczego wlasciwie nie bylo w Polsce powaznej debaty o
polskich „”winach”” okresu II swiatowej?
czym bylismy zajeci?
odbudowa
szukanie nowej rzeczywistosci
walka o wladze ( 1956:1970;1976:1980/1981:1989 do
dzisiaj)
??????????????
Rysiu
szukaniem czajnika 😉
Wando, ja tez czytałam ten artykuł o dzieciach z mieszanych małżeństw w Polsce. I bardzo mnie przygnebił.Instyktownie chcialoby sie powiedzieć to niemozlwie że jest az tak źle, ale uwagi Heleny o polskich dzieciach w multikulturowej brytyjskiej szkole każą myśleć realistycznie. Co te dzieci słysza w domu??? M<oje dziewczynki na pytanie kim jest ich nowy kolega ( w znaczeniu Hindus, Murzyn, etc) odpowiedzialy kiedys, że nie wiedza, bo zapamietaly tylko, że ma okulary. Koloru skóry nie zauwazyły. Ja sama z mojego przedszkola pamietam kolege Moktara, syna Polki i lekarza z Ghany. Był wspaniałym kolegą i uwielbianym urwisem. Po tylu latach pamietam nasze szalone zabawy w przedszkolnym ogrodzie. Nie było absolutnie żadnego problemu. Wyadaje się,że idziemy w pzreciwnym kierunku niz trzeba….
niuniu,dla Starszej
Kolatka
Sa tacy ktorzy w glowie
hoduja ogrody
a wlosy ich sa sciezkami
do miast slonecznych i bialych
latwo im pisac
zamykaja oczy
a juz z czola splywaja
lawice obrazow
moja wyobraznia
to kawalek deski
a za caly instrument
mam drewniany patyk
uderzam w deske
a ona mi odpowiada
tak-tak
nie-nie
innym zielony dzwon drzewa
niebieski dzwon wody
ja mam kolatke
od nie strzezonych ogrodow
uderzam w deske
a ona podpowiada
suchy poemat moralisty
tak-tak
nie-nia
(z.h.)
🙂
a moze i tak bylo niuniu 🙂
Rysiu, takie dyskusje co jakis czas wybuchają ( po artykule J. Błońskiego, jeszcze w latach 80tych, przy okazji sparwy Karmelu w Oświęcimiu w latach 90, po książkach J. Grossa, szczególnie po „Sąsiadach”) Jednak, co moim zdaniem, teraz można zauważyć że ich konkluzje sie nie kumulują. tak jakbysmy zaczynali od punktu wyjścia, nikt nic nie powiedzial ani nie napisał. Opór społeczny i polityczny nie tylko przed otwartą debatą, ale też przed przyjęciem płynących z niej wniosków jest ogromny.
Heleno, gdzies trzeba zaczac i przynajmniej brytyjskie szkolnictwo probuje pociagnac jeden z mozliwych sznureczkow. Rozumiem, ze Macierz powinna taki program uzgodnic. Ciekawe byloby w przyszlosci uslyszec od Ciebie jak i co Macierz zrobila w tej sprawie.
Ale jak rozumiem w polskiej szkole nie ma jednorodnego dzialania promujacego postawy multikulturalne. Artykul Polityki pokazuje, ze nieakceptowalne postawy prezentowali rowniez nauczyciele.
zono,wiem,ze tu i teraz dyskutuje sie tak bylo tez w 1985(?)
po projekcji „Shoah” Lanzmanna,w kregu moich znajomych
rozmawialismy do ostatniej kropli „cabernet”(wstretne,mimo
to pilismy 🙂 )
pamietam,pytalismy……..czy zrobiono wszystko co bylo w tamtych czasach i tamtej sytuacji mozliwe zeby pomoc ?
Podoba mi sie to co napisalas od „….Jednak,co moim….
do ……..jest ogromny.”Tez tak sadze.
Wando, nie mam pojecia co zostalo zrobione. Z tej krotkiej notatki o pamioetam, ze brytyjskie wladze szkolne nie mialy zamiaru zostawic Macierzy samej z tym problemem i mialy zapewnic jakas pomoc. Ale jak to wyglada w praktyce w tej chwili nie umiem powiedziec. Wiem, ze tu szkoly na stosuniki miedzyrasowe zwracaja ogromna uwage. Kiedys jeden z synkow moich romskich przyjaciol poskarzyl sie, ze ktos go nawyzywal i ze mialo to raistowski wydzwiek. . Jeden moj telefion do pryncypala wystarczyl, aby jakas interwencja natychmiast zostala podjeta, ja dostalam list z podziekowaniem za uwarzliwienie szkoly na problem, zas Adrianek (zaraz bedzie mial dziecko! 🙄 ) nigdy sie juz nie skarzyl.
Tak Rysiu, dobrze że przypomniłeś film Lanzamana. W polskiej telewizji pokazano tylko godzinny skrót, a jak pamietasz ten film ma ponad 8 godzin. Ale w maleńkim kinie Mikro w Krakowie, wtedy w 85 roku, udało się zorganizować projekcje całości. Co tydzień wyswietlano dwugodzinne fragmenty. Nie wiem jak cenzura się na to zgodziła i czy w ogóle o tym wiedziała. to nie jest duze kino, może ze 100 -130 miejsc. ale było pełne. W wielu momentach był to dla nas szok, ale czuliśmy wtedy że reżyser szuka prawdy, jakkolwiek była ona nieprzyjemna i bolesna.
Wando,trudny i zlozony problem
wlasnie teraz w czasach jednoczenia sie europy przy
haslach rownosci i tolerancji w polsce ekipa PIS straszy polakow niemcami a jeszcze niedawno byli oni przy wladzy w koalicji z LPR(!),jeden z czlonkow „mlodzierz wszechpolska” jest szefem TVP(!)
a byly prezydent(ktorego szanuje)mowil”jestem PRAWDZIWYM polakiem katolikiem”(cytat z pamieci)
dlaczego wiec mialoby byc w szkolach lepiej?
pozdrawiam TX 🙂
zono,w kraju widzialem tylko to co bylo w TV ,caly film Lanzmanna dopiero w niemczech, trudny,bardzo trudny
czlowiek jest taki bezsilny
czas na sen(kalkulatorem dodaje Bobikowe cyfry 1+2?,zgroza)
dobranoc koszykowi
😀 😀 😀
Moje dziewczyny chodziły do polskiej szkoły soboniej ( w Acton Town) i pamietam, że przecież tam tez chodziły dzieci z mieszanmych polsko- arabskich , czy polko- hinduskich związków. Żadnych problemów nie pamietam. Ale to było już kilkanascie lat temu. Może teraz wraz z naplywem rodaków sytuacja wymaga interwencji i specjalnej uwagi. Moja znajoma jest nawet dyrektorką takiej szkoly ( zdaje mi się ze na Putney) przy okazji zpytam ją czy mają jakis program tlumaczenia dzieciom o co chodzi i jak powinny sie zachowywać.
Zono, wlasnie gdzies na Putnej chodzil kiedys Marcinek, mojej przyjaciolki Ani – teraz juz jest na studiach, a brytyjski maz Ani zmarl nagle na serce niecale dwa lata temu. 🙁
Zabradiażyłem do tej pory z niemiecką Policją. Wcale mnie nie chcieli bić. 😯 Czyżbym za mało wyglądał na Prawdziwego Polaka? 🙁
Zaraz idę dręczyć tatę o wrzucenie zdjęcia na serwer. 😉
Chcę tylko powiedzieć, że ta godzina to pomyłka
O co chodzi z tą pomyłką, a jeszcze bardziej z tą godziną? 😯
Tu jest tył Rodzeństwa Maleństwa 🙂
http://www.blog-bobika.eu/foty/rzezba3.jpg
A jak się ktoś już dosyć napatrzył, to tu jest przód.
http://blog-bobika.eu/wp-content/uploads/rzezba4.jpg
Uuuuuuuuuuuuu, Bobik, uuuuuuuuuuu. Piekna rzezba i piekny kamien. Te barwu w jego najwyzszym punkcie – jakas wylaniajaca sie prawie-czerwien.
Rozumiem jak bardzo chce sie to trzymac w rekach i prowadzic palcem po wglebieniach, po starannie opolerowanych brzegach i kantach. Sama bym sie przejechala…..
To chyba nie je ten verdrine? Chociaz pne maja podobno rozne odcienie.Ale w tych podanych przykladach , takiego ladnego nie zauwazylam.
Mysle, ze bedziesz mial zawsze przyjemnosc z tej dwojeczki. Dobrze zescie sie zdecydowali!
Cholera, z wrażenia zapomniałem zapytać co to za kamień. Ale ta wystawa jeszcze kilka dni będzie, to może zdążę wpaść i się dowiedzieć.
Verdite, nie verdrine. Albo serpentine – tez zielone i tez popularne w Zimbabwe.
Czy jest to Shona carving?
No bardzo piekne. Trzeba sie chyba napic.
Jak z Zimbabwe to zapewne Shona. A oblanie zapewne nie zawadzi. 😀
Fatalnie. Wszystko pozamykane, takze Pan Hindus obok, potem sie dziwi, ze mu biznes zle idzie…
Pozostaje zatem tylko ta lza komsomolki, od pluskiew. Ale za to z krysztalej karafki XIX w. Cos za cos.
Za Shona people! I niech Mugabe szlag trafi!
Oba toasty spełnione z najwyższą satysfakcją! 😆 Moje Stonehenge sprawiało wrażenie, że popiera. 😉
No, pewnie!
Przeczytałem ten artykuł z „Polityki” i przyznam, że najbardziej zatrzepało mną przy ostatniej części, w której matka czarnego dziecka z taką pogardą wyraża się o „kolorowych”, w tym i o swoim własnym synu. Kabaret Elita się przypomina: „to się nie mieści w głowie, no chyba że ktoś ma jak bania duży łeb”.
Idiotyzm rasizmu jest w ogóle czymś tak ciężko mieszczącym mi się w głowie, że często nawet trudno mi podejmować na ten temat jakąkolwiek dyskusję. Bo argumentów typu „jesteś pan bęcwał i szuja” w zasadzie nie uznaję, a w tym przypadku akurat one się same na ozór cisną i trudno je przepędzić. A merytoryczna dyskusja z prawdziwym, ideowym rasistą? Próbowałem kilka razy i zaprawdę wolałbym do końca życia ani grama pasztetówki nie dostać, niż jeszcze raz w życiu być skazanym na działanie podobnie bezskuteczne. 🙄
Poczta!
Ja go jeszcze nie przeczytalam. Zaraz t0 zrobie.
A mozesz, Piesku, podac linka, bo nie moge sie do niego dostac?
Na niektorych blogach sa tacy samozwanczy poprawiacze/korektorzy, na Bobikowym musze sie sama poprawiac. A wiec: b. maz Shanii Twain to Mutt L. (nie Matt).
Tak PA, zgadzam sie, Celine jest w sidlach podobnego typa.
Bobiku, piekne rzezby. Gratuluje dwojaczkow. Jak na nie-milosnika country to mowisz, ze Willie N. i Kris K. are ok? Swietnie. Country ma wyjatkowo duzo szmatlawej muzyki, ale to samo z innymi stylami, czasem po prostu zgrzytaja zeby.
Do dyskusji o rasizmie nie mam sily.
Ja też dziś już nie mam siły, właściwie na jakąkolwiek dyskusję. Pościel wabi syrenim głosem i chyba tym dźwiękom ulegnę.
Korektorzyć ja czasem też korektorzę, z dobrego serca i zwykle potajemnie 😯 , ale wszystkiemu i tak nie dałbym rady, więc lepiej niech każdy sam sprawdza, co napisał. 😉
Artykuł z”Polityki” zniknął i już nie mam siły go szukać.
Dobranoc. 🙂
Jakoś tak przeszedl spokojnie Dzien Matki
Wanda
raportu o mamie kaczej nie przysłala
ale miejmy nadzieję ,że cała rodzinka dobrze się trzyma
Dziś zaspałam więc szybciutko zabieram się do pracy
mam serniczek na zimno przekladany truskawkami
dla amatorow żarełka konkretniejszego zrobiłam salatkę
u nas nazywa się warzywna
ziemniaczki , marchewka , groszek , ogoreczek , kukurydza, jajeczko ,szyneczka , majonez dekoracyjny , mnostwo przypraw
do tego chlebek z ziarnami zbóż i maselko
Rys
mam nadzieje nie zapomni o wrzątku
i wypasione załozy
u nas burze i pada
Kaczki gdzieś się ukryły w nadbrzeżnych krzakach; było gorąco i szły burze, więc nic dziwnego.
Zdążyłam dziś na sernik na zimno z truskawkami – o tej porze i przy ciepłej wilgotnej nocy pyszne zakończenie dnia.
Dobranoc 🙂