Logika Bobika
Bobik męczył się okropnie. Podręcznik logiki wyszczerzał ku niemu kły niezrozumiałych wzorów i warczał groźnie jak niezbyt przyjazny mastyf z niedalekiej ulicy Ockhama. Sięgnął po ów podręcznik, żeby zaimponować Labradorce, ale teraz już wcale nie był pewien, czy ten pomysł należało zaliczyć do trafionych. Prawdę mówiąc, najchętniej zaliczyłby go do trafionych i zatopionych, a potem jak najszybciej zapomnianych.
Nagle, w rozdziale o historii logiki, jego uwagę przykuł obrazek ze starej, wydanej w 1503 roku encyklopedii niemieckiego mnicha Gregora Reischa, zatytułowanej Margarita Philosophica. Nie tylko dlatego, że słowo margarita skierowało jego myśli w bardziej oswojone i kojarzące się z radością życia rejony. Zastanowiła go przede wszystkim treść obrazka. Dwa psy myśliwskie, o rzadko spotykanych imionach Veritas i Falsitas, gonią zająca zwanego Problema. A co robi w tym czasie uzbrojona w miecz sylogizmu Logika? Kroczy sobie po łące, kwiatki wącha, w róg czasem zadmie, porozgląda się, żeby potem przyjść na gotowe, kiedy psy odwaliły już całą robotę. Filozofa Parmenidesa odesłała wprawdzie nie na drzewo, ale do jamy, wystroiła się jak na wesele, wyfryzowała i wydaje się jej, że strasznie jest ważna i wszyscy powinni się jej kłaniać. A przecież tak naprawdę ona sama jest zupełnie bezużyteczna, kiedy nikt jej nie pomaga. Ciekawe, kto by upolował tego Problema, gdyby nie psy!
Jeżeli… to… – westchnął Bobik i po głębszym namyśle uzupełnił – Jeżeli tak się mają sprawy, to lepiej polować na zające, niż wgryzać się w podręcznik logiki. Po czym, olśniony porażającą prawdziwością tego twierdzenia, poderwał się z kanapy i pobiegł w pola, podśpiewując pod nosem:
Na wysokim dębie
siedziały gołębie,
lecz nie będą siedzieć
po lasu wyrębie.
Pływały rzekotki
w stawku popod gruszą,
ale nie popłyną,
jak stawek osuszą.
Wybiorą wyborcy
tego, kto im włazi,
lecz spuszczą po brzytwie,
jak im się narazi.
Logika, logika,
po świecie wciąż bryka
i swoje trzy grosze
tam gdzie może wtyka.
Od przyczyn do skutków,
od rzeczy do słowa,
przy swoim się uprze
i apiać od nowa.
A kto jej nie słucha
lub nie chce dostrzegać,
ten na ogół wcale
nie wie, o co biega.
Lecz najgorzej chyba
ma ten przerąbane,
kto stale wychodzi
z fałszywych przesłanek.
Bobik
Ty zostaw te wszystkie podreczniki , logiczne o tej porze jest zjeść gołabki w młodej kapustce z sosikiem , mlode ziemniaczki z koperkiem , wypić kapucino i zjeść biszkopcik przelozony truskawkami , bitą śmietaną i galaretką a potem dłuuuuuuuugi spacerek 😉
No toż właśnie zostawiłem i idę gonić za zającami. A jak poluję, to chyba nie mogę równocześnie studiować mądrych ksiąg. Logiczne, nie? 😀
Bobik
skoro idziesz gonić , to do czasu wyjscia mogłeś jesli oczywiscie chcialeś czytać madre księgi , logiczne prawda
😉
PA
skoro sie już obudziłeś to logiczne byłoby wypic kawkę i posluchać
http://www.youtube.com/watch?v=9hca-yvFUPk
Bobiku! A na spacerze możesz pohasać w takt tej piosenki:
http://www.youtube.com/watch?v=j1CLvBiC29I&feature=related
niunia
Ladny clip 🙂
Cos starego, ale bardzo klasycznego
http://www.youtube.com/watch?v=toHlMD50eYY
Jak poznalem angielski, zrozumialem dopiero, ze JT to nie tylko muzyka przepleciona niezrozumialym mumbleniem. To jak ponowne odkrycie Ameryki.
Ciekawy to obrazek. Prowadzi moje mysli troche w kierunku starych numerow tygodnik „Krokodil” , gdzie tez wszystkie pedagpgoczne rysunki zawsze byly opatrywane podpisami, zeby ogladajacy nie musial sie trudzic: to jest Truman, to bomba atomowa, tu kapitalista z Wall Street, a na worku napisane bylo zawsze „$” i tak dalej.
Zastanawiajace sa tez pieski – jeden Veritas biegnacy za Problemem , zas drugi Falsitas zatrzymal sie jakby w celu obwachania wyjatkowo aromatycznego g..na. Czy nie zostawil go ktory z Blizniakow? Oba zas psy slusznie omijaja krzaczki zatytulowane Insolubilia. Insolubilia zostawiamy Pani Teologii i jej psom , niechaj sie suki mecza.
Swoja droga dobrze, ze kotow nikt nie wysyla w pogoni za Problemem. Moze sobie Kot siedziec na kanapie Filo Sophia i pociagac Margarite przez slomke, oblizujac slone brzegi kieliszka.
JT z Lucią Micarelli powinien chyba zachwycić Kota Mordechaja, ze względu na ten kawałek, Kashmir Cover 😆
http://www.youtube.com/watch?v=qHsxmjpkeFI
Skrzypaczka narwana jakas, Trzymalbym ja z daleka od kaszmirowych nakryc – gotowa poszarpac i byloby wszystko na mnie, jak zawsze. 👿
Nie mogę wykluczyć, że autor obrazka wzorował się na „Krokodilu”, choć nie powiedziałbym, że udało mu się osiągnąć krokodiłowy poziom i głębię wyrazu. Nawet polskim krótkopowojennym rysunkom satyrycznym nie bardzo dorównuje. Ale przynajmniej się starał, co trzeba mu zaliczyć na in plus dodatni. 😉
Zamyśliłem się nad głębią bobikowych wywodów. Nie jest dla mnie jasny motyw Labradorki. Jest ona niewątpliwie siłą sprawczą prowadzącą Bobika ku Logice, ale co potem? Czy wyraźne późniejsze zniechęcenie do logiki pociąga za sobą zmianę nastawienia do Labradorki? Jeśli tak, to dlaczego? Ale, jak mówił poeta, nie bądź podejrzliwy i nie doszukuj się wszędzie sensu.
Kocie Mordechaju, zapomniałeś o Ticie krwawym kacie Jugosławii, zawsze z zakrwawionym toporem w ręku.
Moniko, niechcący wpuściłem Cię w maliny. Ty pytałaś o Ogród Saski a ja opisałem Ci co się dzieje w Parku Ujazdowskim. Ale chciałem dobrze.
Kiedyś prowadziłem zajęcia z nową grupa studentów i odczytując listę przeczytałem ?pani Nowicka?. Grupa poprawiła mnie chórem, że to chodzi o pana Nowickiego. Przeprosiłem za błąd dziekanatu. Na to pan Nowicki wyrozumiale: ?Nieważna płeć, ważne uczucie?.
Trawestując pana Nowickiego powiedziałbym, że nieważna Logika, ważna płeć. Labradorka jest sąsiadką (z lewej strony ogrodzenia, bo z prawej jest Bernenka) płci żeńskiej, co ma niewątpliwy wpływ na mój stosunek do niej, zgodnie z innym znanym cytatem: nie da ci ojciec, nie da ci matka… itd. Ewentualne zmiany nastawienia, zarówno do Labradorki,jak i do Bernenki, nie są, wbrew pozorom, spowodowane wahnięciami moich zainteresowań naukowych, tylko gospodarką hormonalną wyżej wymienionych dam. Czyli – że jeszcze raz sięgnę do skarbnicy cytatów – „gospodarka, durniu!” (ten wykrzyknik rzecz jasna nie pod adresem PIRSa). Należy przy tym zauważyć, że moje odejście od logiki formalnej i skierowanie się w stronę praktyki myśliwskiej spowodowane było nie tyle poszukiwaniem sensu, co nagłym napadem zdrowego rozsądku oraz sprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. 🙄
Bobikowi dedykuję.
http://picasaweb.google.pl/terkon11/MojeZeskanowaneObrazy17?authkey=Gv1sRgCJPHydvot_uP4QE#5336842928884113442
PIRS, nie szkodzi – maliny lubie. 🙂 Prawdopodobnie przy najblizszym zjezdzie rodzinnym i tak bym mnie ktos poprawil z pokolenia Mamy i Cioci, ale dzieki Twojej autokorekcie wiem wczesniej. A Saski i tak jest wazny, bo tam do dzisiaj lezy w trawie wiekszosc trybikow z zegarka Ciotki, rozebranego z radoscia na czesci przez obie siostry. Zreszta od tego czasu jest zwyczaj w rodzinie, zeby kupowac dzieciom, najwczesniej jak mozna, modele zegarkow mechanicznych z duzymi czesciami – i niech same skladaja, i rozkladaja na czesci, w trawie, albo gdzie zechca.
A my poranek spedzilismy najpierw na sniadaniu dla grupy zbierajacej pieniadze na zywienie najbiedniejszych (przeszli na piechote 20 mil z Harvardu do Concord i trzeba bylo ich nakarmic na droge powrotna – to byla zreszta trasa, ktora concordzcy transcendentalisci przemierzali dosc czesto, tez pieszo), a potem na kolejnym koncercie, tym razem w Zachodnim Concord, gdzie spiewaly polaczone chory kosciola katolickiego i jednego z protestanckich, a takze pewnien bliski nam trebacz. 😀
O logice pomysle, jak tylko wzmocnie sie herbata. Dobra strona logiki jest to, ze jednak mozna ja dlozyc na pozniej. 🙂
Bobiku, życzę ci upolowania takiego właśnie zająca, jak na obrazku Babki. Cały obiad za jednym zamachem. I jakże zgodny z logiką! 😀
Bobiku, Logika bezużyteczna?! 😯 A kto by zbierał pochwały i medale za dobrze wykonaną robotę? Toż Veritas i Falsitas nadają się tylko do gonienia. Gdzie takim na salony? 😉 😀
Umaże się to to ganiając po łąkach i wykrotach, zziaja, a co za tym idzie- spoci, rozczochra etc Logika pięknie pachnąca i modnie ubrana jest niezbędna. To chyba logiczne, prawda? 😉
Uo matko… Czeka nas kolejna spektakularna inicjatywa na arenie miedzynarodowej.
http://www.rp.pl/artykul/2,306722_Bedzie_reakcja_na_kontrowersyjny_film.html
Oglądałem właśnie w telewizji film o kocie Garfieldzie. Dla przyjaciół Mordechaja rodzaj lektury obowiązkowej. 🙂
Wypuścić by kogoś w rodzaju Garfielda na tę całą Europę i on już by wszystko załatwił jak trzeba. Obeszłoby się bez spektakularnych inicjatyw. 🙄
Dzieki Bobik za zaufanie, ale prawde powiedziawszy to ja bym ich raczej psami poszczul. Najlepiej jakimis zebastymi ze sciskoszczekiem.
W „Polityce” artykuł Geberta o Rwandzie, który mi przywołuje pewne osobiste wspomnienie.
http://www.polityka.pl/murambi-naprawde-istnieje/Lead33,934,290790,18/
Nie tak długo po rwandyjskiej masakrze rozmawiałem z uchodźczynią stamtąd, która z płaczem opowiadała o tym, że zgubiła swoje dziecko uciekając przez dżunglę. Za mało się jeszcze wtedy o tej rzezi wiedziało i dlatego nie mogło mi się to pomieścić w głowie: jak można zgubić dziecko? Chyba tak podskórnie, nie formułując sobie tego, miałem tej kobiecie w jakiś sposób to za złe, mimo że widziałem jej rozpacz i słuchałem jej straszliwej opowieści. Dopiero znacznie później, po przeczytaniu kolejnych relacji z Rwandy, niektórych właśnie o potwornym chaosie podczas panicznych, nocnych ucieczek w las, dotarło do mnie, jak niesprawiedliwe było to moje odczucie. Dotarło, że w żaden sposób nie można do sytuacji ekstremalnych przykładać miar z normalnych miejsc i czasów. Niby i wcześniej to wiedziałem, ale tylko „w głowie”, a moje emocje, jak się okazało, nie chciały się temu podporządkować. Ale w pewnym momencie zrozumiałem to tak naprawdę, do środka.
Na tle powyższego może wyjść jak drobne czepialstwo moja uwaga, że w artykule kilka razy nazwisko rwandyjskiego prezydenta Habyrimany jest podane nieprawidłowo, jako Habyaramana. No trudno, denerwują mnie takie niedopatrzenia. W końcu nawet jeżeli to nie niewiedza a literówka, to w sieci dość łatwo byłoby ją poprawić.
U mnie dzisiaj herbata rozciagnela sie na caly dzien, bo dzis byl jeden z tych dni, juz chyba prawie nieistniejacych, gdy znajomi pojawili sie prawie bez zapowiedzi (telefon 5 minut naprzod, ze odwiedzaja nasze miasto i chcieliby wpasc jest tego dzisiejszym odpowiednikiem). Nawet jest to mile, choc dobrze ze mialam cos w domu do jedezenia na wieksza ilosc osob.
A z Rwanda, to przeczytalam o tym na tyle, ze mnie to nie dziwi – ale Ty, Bobiku, poznajac te uchodzczynie byles na pierwszej linii frontu, jesli chodzi o informacje, wiec nie wyrzucaj sobie, ze nie od razu mogles sobie wyobrazic to, co niewyobrazalne do konca dla tych, ktorzy takich sytuacji ekstremalnych nie przezyli. Mysle zreszta, ze wcale nie tylko sytuacje ekstremalne sa dla nas trudne do wyobrazenia, dopoki w jakis sposob nie spojrzymy im w oczy z bliska. Literatura, choc to teraz nie zawsze modne patrzenie na nia, jest czesto wlasnie takim cwiczeniem w wyobrazaniu zupelnie obcych naszemu doswiadczeniu sytuacji…
Moj ulubiony wiersz na ten temat, „Musee des Beaux Arts” Audena.
http://poetrypages.lemon8.nl/life/musee/museebeauxarts.htm
@niunia zgadła , podaj adres na jaki wysłać landrynki. .. Bobik bardzo ciekawie napisałeś ale jutro pomyślę czyli dzisiaj.. co o tym myśleć. Niby logiczne ale ale gdyby tak sie zastanowić.. nie jednak nie mogę bo mam inny problem .
Moniko, ja sobie nawet nie tyle wyrzucam, bo odruchowe, emocjonalne reakcje są jakie są i ważne jest dopiero to, co się potem z nimi zrobi, jak się je przepracuje. Ja raczej mówię o moim ówczesnym odkryciu swojego nieprzygotowania do rozmowy z ofiarami sytuacji ekstremalnej, mimo że przeczytałem wcześniej tony np. literatury obozowej. I chociaż na pewno byłbym przygotowany jeszcze mniej, gdybym tego nie czytał, to jednak bezpośrednia konfrontacja z ocalonymi okazała się czym innym, niż czytanie o tym. Oczywiście stwierdzenie rozziewu między literaturą a życiem jest banałem, ale ja tu nie szukałem jakichś głębokich prawd, tylko chciałem się podzielić pewnym doświadczeniem, które było dla mnie istotne.
A znajomi wpadający bez uprzedzenia w Niemczech też już praktycznie nie istnieją. Co gorsza, zacząłem się już tak do tego przyzwyczajać, że pozwalam sobie czasem na łażenie cały dzień w stroju niedbałym, bo przecież i tak jeżeli ktoś będzie chciał przyjść, to najpierw zadzwoni i umówi się. 🙄
dzisiaj było bardzo ciepło i postanowiłam ubrać coś lekkiego ale z kolekcji ubiegłorocznej / kryzys/ i co ja widzę … widzę że się nie dopnę !! Objadała się to teraz będzie chodzić w swetrze, niby logiczne ale jakie niesprawiedliwe…. Postanowiłam się odchudzać , To już jakiś 19 raz ..i na dodatek po bolesnych acz sympatycznych przeżyciach jestem brunetką / na chwilę/ Czy ktoś wie co z tym Bocianem się dzieje?
@ Bobiku to straszny artykuł, coś w człowieku jest bestialskiego.. . Ale w tym wypadku szukanie logiki wojny czy pokoju było by tematem dla prawdziwego filozofa . Ja jestem tylko jarzębiną … dobrej nocki
Dzieki, Piesku. Ja tez czesto czytajaxc takie teksty uswiadamiam sobie, ze wszystko dzialo sie „na naszych oczach” – i Rwanda, i Srebrenica, i Kambodza – co ja wtedy robilam? Dlaczego nie wiedzialam? Jak to bylo mozliwe po Szoah ? Jak moglismy wtedy zajmowac sie swoimi sprawami? Jak w tym czasie ludzie mogli pisac muzyke, chodzic do kina, krecic sie na karuzeli? To jedno o czym mysle czytajkac takie relacje czy sluchajac czasami w telewizji opowiesci tych, ktorzy wyszli z piekla.
Ja tez lubie ten wiersz Audena. Czytalam go pierwszy raz w bardzo wczesnej mlodosci, po polsku.
Bobiku, moze akurat o tym napisalam, bo przyszlo mi na mysl na marginesie Twojego doswiadczenia, ktorym sie tu z nami podzielilles, ze takie sytuacje zdarzaja sie czesciej niz tylko w rozmowach z ofiarami sytuacji ekstremalnych. I nawet wtedy wcale nie zawsze jestesmy w stanie stanac ze swoimi reakcjami na wysokosci zadania. Albo nawet zauwazyc, ze cos sie dzieje nie gdzies daleko, a tuz obok nas. Na zawsze mi utkwil w pamieci czlowiek cierpiacy na kliniczna depresje, ktory stwierdzil w wywiadzie radiowym, ze gdy zapadl na nieleczalnego raka, zaczal w koncu doznawac zrozumienia i wsparcia ze strony rodziny, ktorego nie dawali mu, gdy latami nie mial sily wstac z lozka, alb wyjsc z domu. To jest wlasnie takie doswiadczenie tuz obok, a jednak wlasciwie nie zrozumiale dla postronnych – bo przed oczami ukryte.
Polskie sluzby ochrony przyrody sa po prostu odrazajaco wstretne. Ptak moze zyc z jedna noga. Od poltora- dwoch lat ogladam i podkamiam (tylko zima) jednonogiego golebia, ktory siada czesto na moim trawniku.
http://wyborcza.pl/1,75248,6617277,Cierpienia_bociana_live.html
Tutaj bylby straszny skandal, gdyby sie sluzby tak zachowaly.
Chyba z artykułu o Rwandzie najbardziej smutny i prawdziwy za razem jest cytat:
?Po Sarajewie, po Srebrenicy ? pisał z Bośni amerykański dziennikarz David Rieff ? wiemy już, co znaczy ?nigdy więcej?, które przez lata powtarzaliśmy jak mantrę. Znaczy, że nigdy więcej Niemcy nie będą mordować Żydów podczas II wojny światowej. Niczego więcej nie znaczy?.
Niestety….. 🙁
Amigo
jestem , tylko nakryję stoliczek i możemy biec szukać przygody .
Dziś szybciutkie sniadanko : grzanki do wyboru z czym kto chce z dzemem , owocami czy bitą śmietaną , a dla tych co wolą coś mięsnego ,grzanki z serem , szynką , papryczką , pieczarką
Ryś
zadba o picie i o słonce, jak tylko wypasione ubierze słoneczko nawet u mnie wyjdzie 😉
Moniko
Moja Mloda opisywała obraz „Ikar „Breughel?a chyba z dwa lata temu i wielce się zdenerwowala , bo jej tata powiedział ,że to przecież normalne ktoś gdzieś umiera a życie toczy się dalej , ona jednak napisała buntowniczy sprzeciw przeciwko takiemu podejsciu do zycia ….ciekawe skąd ja to znam
H wyruszył , by uzupelnić Ci zapasy po pałaszujących gościach , mam nadzieję ,że przesyłka dojdzie cała i nietknieta 😉
Jarzębinko
już widzę te landrynki ,jak się do mnie smieją i sama wyobrażnia wystarczy mi za nagrodę , ale jak bedzies w mojej mieścince zapraszam serdecznie , jakoś nas nikt nie uprzedza ,że własnie się do nas wybiera , zawsze są to niezapowiedziani goście 😀
dziennnnnnnnn
pada,wlasciwie leje
wypasione,nuniu,bezradne,pomc moze tylko Krasnal z ich tajemna wiedza
wode wstawiam,grzanki bynajmniej chetnie
„grzanka z rana jak smietana”
otymistycznie brykam w poniedzialkowy deszcz
lubie poniedzialek 😀 😀 😀
Bobiku, nagonisz się na tych polach zająca z 50% szansą na jego dogonienie (zakładając, że każde gonienie jest skuteczne, tzn albo Veritas albo Falsitas dogonią Problema, co wcale nie jest takie pewne, bo z Problemami nigdy nie wie, oj nie wie się…). To nie lepiej się dogadać* z drugim psem i gonić na zmianę?
Efekt statystyczny podobny, a mniej biegania bez sensu…
_______________________
*zwracam uwagę, że czynność dogadywania się powinna być szczególnie bliska psom…
To jakaś tajemnica ludzkiej natury. Zdumiało mnie to, że Tutsi i Hutu to sprawa umowna, przyjęta arbitralnie. Jak to jest, że ludzie nagle zaczynają się traktować jako obcy? W Jugosławii muzułmanie to są ci sami Jugosłowianie, których przodkowie kiedyś przeszli na islam; jak można mówić tu o ?czystkach etnicznych?? Jak łatwo pobudzić w ludziach lęk i nienawiść, tak że zaczynają traktować jako śmiertelnych wrogów nawet swoich bliskich, bo w pewnym momencie staje się dla nich ważne że żona czy mąż są Serbem czy Chorwatem, a więc wrogiem.
W reportażach i filmach z Rwandy uderzało to, jak spokojnie przygotowywano się do rzezi, kupując wcześniej setki tysięcy maczet w Chinach (taniej, bo hurtem). Jak potem metodycznie mordowano. A kiedy pokazano potem zabójców, byli to ci sami spokojni Afrykanie, co przed rzezią.
I nie jest to sprawa narodowości czy nawet rasy. Pod koniec ostatniej wojny zdarzył się taki przypadek (podaję za Przeglądem). Na okrętach ?Cap Arcona?, ?Athen? i ?Thielbeck? Niemcy uwięzili ponad 10.000 więźniów. 3 maja, gdy nie żył już Hitler i padł Berlin, wspomniane jednostki stały w zatoce Neustadt. Wojska brytyjskie skierowały do Niemców żądanie wywieszenia białej flagi i zawinięcia do portu. Tylko kapitan ?Aten? posłuchał rozkazu, mimo że znajdujący się na okręcie esesmani grozili mu śmiercią. Nadleciały brytyjskie bombowce. Wszystkie okręty zostały zatopione. Zginęło 9 tys. więźniów i około 600 pilnujących ich Niemców. Ale to nie koniec tragedii. Więźniowie, którym udało się przeżyć nalot, byli ostrzeliwani przez Niemców z plaży. Mimo to sporej grupie udało się dopłynąć do lądu. Zostali tam dobici szpadlami, łomami, kilofami przez okolicznych mieszkańców. To byli ?zwyczajni? Niemcy, cywile. Nastolatki i ludzie w podeszłym wieku. Zabijali więźniów na ulicy, w swoich ogródkach, przed domami. Prawdopodobnie zakatowano w ten sposób 400 osób, a wszystko działo się w ostatnich godzinach wojny.
I jak to jest, że niektórzy ludzie w danej sytuacji zachowują się pięknie, a niektórzy fatalnie? Przecież największym zagrożeniem dla ukrywających Żydów i dla ukrywanych nie byli Niemcy ale sąsiedzi, znajomi i nieznajomi rodacy.
Nie wiem jak w psiej, ale w ludzkiej psychologii każdy sobie przypisuje sukcesy, a innym porażki.
Gdy upolują Problema, to będzie to zasługa Logiki, a jeśli nie upolują, to obu piesków — logiczne, nieprawdaż?
Najserdeczniejsze życzenia urodzinowe dla Heleny .
vitajcie ! wieczorem jakiś ptak śpiewał na jednym tonie. Szczerze pisząc to denerwuje mnie to że siedzą w gałęziach i ich nie widać. A gdyby tak siadły sobie frontem do słuchacza / ja / i pośpiewały … miłego dnia 🙂
Jakby tak siedziały frontem, to by była linia frontu…
jak by siedziały frontem to bym je widziała i mogła podziwiać 🙂 chyba logiczne 🙂
Chyba żeby siedziały w okopach…
Dzień dobry. 🙂 Zaspałem trochę (nie nowość 😉 ) i muszę się pospieszyć, więc nawet teraz porannych komentarzy nie zdążę przeczytać. Przywitać się tylko chciałem, a szczekać mogę po powrocie z terenu. 😀
Bobik-zwiadowca. Mówiłem, utworzenie linii frontu może zaowocować różnymi nieoczekiwanymi zachowaniami…
Dzien dobry! Znowu mamy Werone i ptaki spiewaja. Zgadzam sie z jarzebina, ze wrednie spiewaja ukryte w drzewach, zamiast frontem do sluchacza i Unia Europejska powinna cos z tym zrobic, zamiast zajmowac sie duperelami.
Za zyczenia dziekuje, ale poniewaz nasz Gospodarz prosil kiedys aby nie przeksztalcac blogu w Instytut Urodzinowy, to proponuje nie ciagnac tego tematu.
Niczego najgorszego
i chorób żadnych też
Piecyka wciąż sprawnego
i porannych dzierzb
Humoru angielskiego
Choć już pogody ? nie!
Kielicha głębokiego
Z oliwką na dnie
Pomocnej dłoni kiedy
Potrzebna będzie już
Niech zjawi się królewicz
I da bukiecik róż?
A kiedy już potrzeba
Się zjawi, wtedy cóż?
Niech się Helena gniewa
I ma pod ręką nóż?
Oooo, Boze, jak moglabym TEGO odmowic?! 😆 😆 😆
Ale tyle ,chyba nawet Bobik pozwoli Heleno? 🙂 🙂
😆 😆 😆
To ja, Heleno, zacytuje dzisiaj klasyka:
HIPY PAPY BTHUTHDTH THUTHDA BTHUTHDY! 😀
Ktoz bedzie sie sprzeczal z Sowa (Przemadrzala)? Ciekawe, ze w oryginale jest po prostu Owl, moze angielskim dzieciom nie trzeba wszystkiego pokazywac od razu palcem? 😆
Tyle to Bobik pozwoli, bo on dobrze wie, że niektóre reguły są po to, żeby je łamać. 😉 A poza tym sam lubi czasem umrzeć ze śmiechu i innym też nie będzie żałował. 😆
A mrzyjta sobie dziatki, niech wam na zdrowie idzie….
😆 😆 😆 😆
Odetchnąłem, kawy sobie zrobiłem i teraz Wam mogę zeznać, że się dzisiaj zakochałem. Ale po kolei: obudziłem się dziś, jak już wspomniałem, trochę za późno i normalnie byłbym wściekły, ale nie byłem, bo nieoczekiwanie czekał na mnie prezent. Maleńka, kamienna, afrykańska rzeźba. Okazało się, że mój tata idąc rano po bułki natknął się na wystawę sztuki afrykańskiej i zobaczywszy eskponat, który był na jego kieszeń, postanowił nabyć go dla mnie drogą kupna. Całkiem bez powodu, wyłącznie w ramach uprzyjemniania mi życia. 🙂
Oczywiście po spełnieniu swoich psich obowiązków natychmiast pognałem na tę wystawę i tam się zakochałem w jednej rzeźbie z czarnego, na bardzo gładko wypolerowanego kamienia, dosyć arpowskiej w duchu. Nawet wszedłem z nią w bliższy, nieplatoniczny kontakt, bo wystawa miała cudowną cechę, której mi zawsze brak w muzeach, zwłaszcza jak chodzi o rzeźby – wolno było głaskać eksponaty. Niestety, ta rzeźba, której oddałem serce, nie była na sprzedaż (nie dziwię się!), więc na stały związek z nią nie mogę liczyć. Ale co się nagłaskałem, to moje. No i to cudne maleństwo, które dostałem, też moje. 🙂
Nie tylko Pani Kierowniczka może mieć maleństwo, a co! 😀
Jeszcze foma ma maleństwo…
No fakt, jak mogłem o maleństwie fomy zapomnieć! 😉
Dorzucam jeszcze o tej wystawie: wszystkie eksponaty są z Zimbabwe i pochodzą z prywatnej kolekcji pewnego pilota, który też się zakochał w tamtejszym rzeźbiarstwie i przy każdym rejsie coś kupował, potem zaczął mecenasować niektórym artystom, aż w końcu został się za eksperta i dobrodzieja w jednym.
A w Zimbabwe stosunek do kamieni jest szczególny, bo w ogóle „simbabwe” w języku Shona oznacza „dom kamieni”, a same kamole uważane są za dzieci ziemi i wiatru. To ostatnie mnie zafascynowało, bo w europejskim myśleniu kamień z wiatrem się raczej nie kojarzy. Tymczasem jak patrzyłem na te rzeźby, to rzeczywiście, mimo że zrobione z ciężkiego,stabilnego tworzywa, miały w sobie taką wizualną lekkość, że w ten owocujący kamieniami mariaż ziemi z wiatrem jak najbardziej można było uwierzyć. 🙂
Jakiz cudny Tata! Zawsze poderzewalam, ze to Dreamboat!
Opisz Malenstwo. Czy tez jest arpowskie?
Rzezby nalezy glaskac, one to lubia.
Tak samo ceramike. Kiedys idac swoja ulica, zobaczylam w oknie dzban, ktory bardzo chcialam poglaskac. Weszlam do srodka i poznalam pana, ktory ten dzban ulepil. Starszy czlowiek, David K okazal sie byc irackim Ormianinem. Gadu, gadu, glasku, glasku, wyciagnelam ksiazeczke czekowa i dzbanek kupilam, choc rozsadek mnie od tego odmawial. Ale serce strasznie sie upieralo, zeby kupic.
Stal sie to moj najukochanszy dzban, na drugim miejscu po ceramicznej misce raku, ktora kupilam gdzies kiedys nad Loara i niestety od dluzszego uzywania, pekla jak moje serce.
Pare miesiecy pozniej znow wstapilam do Davida, zobaczyc co sie tam dzieje i ew. poglaskac. A ten rzuca mi sie w ramiona i wyjmuje z gornej kieszeni marynarki moj czek i powiada, ze nie mial serca go oddac do banku. Odebralam mu czek, wcisnelam gotowke, dostalam w prezencie maly dzbanuszek, ktory wciaz stoi. On jest tak szczodry, David!
Woidzialam jego piekna wystawe w londynim Barbakanie, ceramika na motywach… Gilgamesza.
Opisz Malenstwo!!!
Heleno
http://www.youtube.com/watch?v=J_1PAx5Ycwo&feature=related
Kamienne rzezby z Zimbabwe sa dzis bardzo, bardzo cenione w swiecie sztuki, juz o tym kiedys czytalam.
A tu znalazlam troszeczke:
http://www.victoriafalls-guide.net/zimbabwe-art.html
Maleństwo nie jest arpowskie, raczej ma w sobie coś kubistycznego. To jest głowa na bardzo długiej i dość solidnej szyi, która jest jakby rodzajem postumentu. Co ciekawe, głowa na tym szyjopostumencie leży poziomo, tak że całość nasuwa odległe skojarzenia z młotkiem, ale takim prehistorycznym, z wykopalisk. Młotkowość oczywiście prowokuje do tego, żeby Maleństwo co chwilę brać do łapy. Z kolei jak się patrzy na tę głowę od góry, to rysy twarzy są z afrykańskiej maski, ale i trochę z Modiglianiego. Na głowie głowy jest bardzo symbolicznie zaznaczona fryzura, która mogłaby równie dobrze być jakimś kołpakiem i ta fryzura jest niemal tak długa jak sama twarz (też wydłużona), czyli deformacja bardzo w duchu Modiglianiego. Kamień jest polerowany, ciemnoszary, ale z lekkimi rdzawymi połyskami.
Ta niezwykła forma z głową poziomo leżącą na szyi zapewne wzięła się stąd, że rzeźbiarze z Zimbabwe najpierw wyszukują kamień, potem wchodzą z nim w duchowy kontakt i próbują zrozumieć, co on chciałby powiedzieć, a potem starają się wydobyć ten przekaz. Nie wychodzą od własnej wizji artystycznej, do której szukają tworzywa, tylko wysnuwają tę wizję z właściwości samego tworzywa, które zresztą według ich wierzeń jest tak samo żywe jak ludzie czy zwierzęta. To znaczy, nie zmuszają kamienia do przyjmowania żadnych form, które byłyby mu obce, tylko idą za jego wskazaniami. Ten kamień miał akurat naturę młotkowatą, więc pozwolono mu ją zachować. 🙂
Wiecie co, jak się teraz Maleństwu przyjrzałem z profilu, z daleka i bez okularów, to w tej głowie jest również coś psiego. Słowo honoru! 😯
Rozniosło się w eterze, że dziś święto piszącej tu Heleny z Londynu. w związku z tym ślemy (jest nas dwoje i to od dawna) serdeczności i życzenia oraz wyrazy nadziei, że kolejna okazja ( a jaka to Jubilatka wie) nie będzie zmarnowana.
Jaka fajna rzezba!
A ja jestem smutna i poirytiowana, bo pierwszy raz odkad sie tu wprowadzilam 27 lat temu mialam bardzo nieprzyjemna wymiane z sasiadka na podworku. Zobaczylam, ze stawia swoj samochod na zaznaczonym miejscu E. – tuz przed jej drzwiami. KIedys juz prosilam ja aby nie parkowala, bo oznacza to, ze E. nie jest w stanie opuscic swojego mieszkania – podjezdzajace taksowki ustawiaja sie pod sam schodek przy jej drzwiach, wtedy ona moze trzymajac sie framugi drzwi, potem donicy tej od rudzika, a nastepnie maski samochodu wejsc do srodka. Jesli taksowka staje na srodku podworka,, to ja musze zwiezc ja wozkiem ze schodka i podprowadzic do taksowki, zlozyc wozek z powrotem i zapakowac do bagaznika. Ale kiedy na drodze stoi zaparkowany czyjs samochod, to wozek nie miesci sie miedzy samochodami i ona jest faktycznie uwieziona w domu.
Sasiadka, ktora postawila na jej oznajkowanym m,iejscu swoj samochod jest moze 20-22-letnia Litwinka, wynajmujaca mieszkanie od wlascociela. Kiedy jej powiedzialam, ze nie moze parkowac w tym miejscu, rzucila mi wiacha i powiedziala, zebym pilnowala swojego nosa. Bo ona nie ma gdzie parkowac, a E. nie ma samochodu. Ta mloda kobieta nie jest jakims „elementem” – jest ladnie ubrana, zadbana, wyglada na urzedniczke. Probowalam z nia dalej polubownie, tlumaczyc, ale ona wbiegla na klatke schodowa, probujac zatrzasnac za soba drzwi. BYlam szybsza, bo zalezalo mi aby zobaczyc z jakiego jest mieszkania.
Teraz musze szukac wlasciciela mieszkania i u niego interweniowac. Jestem zalamana.
Helena, podlaczam sie do zyczen urodzinowych. Zyczyc sto lat to minimum. 🙂
Witam serdecznie Piotra Żarłocznego jak również duchową obecność jego Lepszej (choć nie większej) Połowy. 🙂 U nas dzięki Niuni zawsze jest się czym posilić, więc zanim Helena zdąży się odezwać, ja zapraszam do zaspokojenia apetytów. Gdyby czegoś zabrakło, to mamy na etacie Hermesa – zawsze może uzupełnić dostawy. 🙂
Witajcie, a ja donoszę,ze znajda dalej u nas, przez dwa dni nauczyła sie paru niezbędnych spraw,ale nadal nie umie się załatwiać na dworze i uważa to za „przestępstwo”,skutkiem czego ja stray psaiarz chyba musze naopisac do Pani dr.Doroty Sumińskiej o radę.
Pokochały się natomiast z mała kocicą,śpią razem, liżą sobie uszy i no.. moja siostra skomentowala to tak:”jeszcze i to?”
Jak z tym słoniem w Poznaniu, ale czytam tu moją zarzuconą dawno literaturę kynologiczną i podobno takie odruchy mają wszystkie szczenięta.
**
Podobno Bobik warczy na wszelkie życzenia imieninowe,z helenie posłałam mordki, a kwiaty dla Niej stoja umnie w wazonie.Z tych zgryzot zapomniałam o moim
bliskim kuzynie i On mi tego nie wybaczy.
***
Rzeżby wszelkie afrykańskie są piękne, choć podróbek mnóstwo.Nie lubie masek,ale niewielkie miniatury zwierząt zawsze mnie zachwycają.
Mój niezyjący przyjaciel swego czasu pływał sobie na naszych statkach turystycznie, jako towarzysz podróży
Arkadego Fiedlera i namiętnie zbierał tam-tamy, maski itp.
****
A ja mam takie macięństwo: 3 x 3 japońska laleczka w precyzujnej sukieneczce, któą dostała moja Mama po wypadku w Gander od amerykańskiego pilota polskiego pochodzeniaPodobno ta laleczka(zdobycz wojenna) była jego talizmanem przez cały czas nalotów na Japonię.
Mam do niej mieszane uczucia,ale darowanemu koniowi itd.
Pozdrawiam wszystkich
Żeby była jasność: ja warczę na nadmiar życzeń i obowiązkowe ich odbębnianie przy każdej okazji, bo wtedy blog się rzeczywiście robi Instytutem Urodzinowo-Imieninowym. Ale jak ktoś ma taki odruch serca, żeby złożyć życzenia, to przecież nie będę stawał w poprzek. Pies jestem, nie świnia. 😉
Heleno, chyba nie ma się co załamywać w kwestii praktycznej, bo nie wyobrażam sobie,żeby właściciel mieszkania nie zareagował jak należy. Natomiast załamać rzeczywiście można się tym, jakie te ludziska bywają, ale po zastanowieniu należy dojść do wniosku, że znacznie lepsze od załamania jest danie komuś takiemu jak rzeczona młoda Litwinka solidnej nauczki. Napuściłbym właściciela mieszkania, żeby jej zdrowo acz kulturalnie nawrzucał, a nawet nieco nastraszył wymówieniem. Chyba da się to jakoś załatwić? 😉
Babko, ja w sprawie tej przygarnietej suczki. Zycze Wam, aby wszystko sie dobrze ulozylo. Dodrze, ze dalas jej szanse. Jak slysze o sprawie porzuconego psa to przypomina mi sie jedno spotkanie z porzuconym psem, ktorego spotkalem szwendajacego sie bezpanski po autostradzie w Detroit. Zalosc serce sciskala.
Sikanie przez psa wyłącznie w domu jest częstym efektem ostrego karania za to. Pies nabiera przekonania, że siknięcie samo w sobie jest czymś złym, a w każdym razie dostanie się za nie wciry, więc należy nie robić tego „na oczach” (czego na spacerze ze smyczą nie da się uniknąć), tylko wykorzystać moment, kiedy nikt nie patrzy. Można takie psisko przekondycjonować, choć wymaga to dużo wysiłku i cierpliwości. Ja bym radził na razie na ekscesy toaletowe w domu ostentacyjnie nie zwracać uwagi, ale od czasu do czasu wyrywać psicę ze snu i natychmiast wyprowadzać, a jak siknie chwalić i nagradzać bez umiaru. Skutek jest wprawdzie odległy, ale i tak żaden cudowny, natychmiast działający lek na złe uwarunkowanie nie istnieje.
PA2155 👿 👿 to na szczęście, czy nieszczęście nie jest tylko specjalność Polaków, przypuszczam,że na pierwszym miejscu nie jesteśmy, słaba pociecha,ale jednak.
We Francji na autostradzie z Lyon do Nicei widziałam stosy rzec by można psich trupów i oszalałych z paniki zywych psów.Kiedy nadchdzą wakacje, zaczyna się ten horror.
W Każdym razie przyjacielu suczka już nie zjada miski razem z karmą i nawet zaczyna rozumieć slowo:”na miejsce”.A „miejsce” to mój tapczan. 🙂
To nagroda niebios za to,że moja Emi(bardzo ostatnio poszkodowana,ale znosi to cierpliwie) nigdy nie chciała spać w moim łóżku.
Dzieiaj miałam na oczodołach kocicę, a na obolałych nogach te suczkę.Nadal nie ma imienia.Myślałam o „Fridzie”,ale „Frida” była pechowa.
Tak tez myślę Bobiku, przez te 3 dni,kiedy jest u nas tylko raz posikała na zewnątrz i tez ją obchwaliłam ile wlezie, ale chyba nie dotarlo.
Trudność w tym,ze ja mam psa genusza,wiec zapomniałam, jak to jest z opornymi pieskami,a takiedo nawet chyba nie miałam.Emi na spacerze, jesli nabrudzi”na twardo” w poblizu placu zabaw na pytanie(wybaczcie) :”gdzie jest twoja kupa” pokaże mi to nosem,żebym mogła sprzatnąć.Słynie z tego.
Nie sprzątam tylko w głębokim lesie.
Mam inny plan wychowawczy, jeśli się powiedzie opiszę.
Suczkę wyprowadzamy po kazdym jedzeniu, spaniu i piciu.
Dziekuje, dziekuje Wszystkim za zyczenia, ktore traktuje jak od calego Blogu i od Przyjaciol z Blizszego i Dalszego Sasiedztwa. 😆 Proponuje na tym poprzestac, bo pamietacie z jaka ulga i wdziecznoscia przyjelismy od Gospodarza swiatle zarzadenie, ze nie skladamy sobie tu zyczen urodzinowychj i imieninowych? Pamietacie? Nie byloz to genialne? 😆 😆 😆 😆 😆
http://www.malhanga.com/musicafrancesa/aznavour/boheme.htm
Ja dlatego piszę o wyrywaniu ze snu, bo to stosunkowo pewna „fizjologiczna” zachęta do siknięcia. Zaraz po jedzeniu czy piciu wątpia może jeszcze nie zdążyły tego przepracować i nigdy nie wiadomo, kiedy odpowiedni moment nastąpi, a w czasie snu zawsze coś tam w pęcherzu zdoła się zebrać. Jak się z obudzonym i zaraz wyprowadzonym psem dostatecznie długo chodzi, to zawsze się w końcu coś z niego wydusi. 😉
Na Fridę protestuję, bo znałem jedną psią Fridę (a właściwie Friedę) i źle mi się kojarzy. No, powiem bez owijania w bawełnę – potwornie była głupia. 🙁
Heleno(piesek zezwolil)!
http://piczej.de/Fotos/rose.jpg
Narazie Bobiku ta nowa też za mądra nie jest,ale trudno mi ocenić obiektywnie, bo moja Emi naprawdę jest nad wyraz inteligentna.Nie będzie „Fridy” też mi nie podchodzi.
Musi być krótkie, dźwięczne , zobaczymy.Pozdrowenia dla psów dobrze i bezstresowo wychowanych i dla tych, które miały mniej szczęścia w dzieciństwie,ale wyrosły”na psy”, jak”Amigo”.:wink:
Miałam na pisać:”wyrosły na ludzi” ale cofnęłam ten frazes. 😉
i to Heleno – jasno i glosno
http://piczej.de/Fotos/DSC_1481.jpg
🙂 😀 🙂 😀
aaaaaaaaa, rysiu…….. 😆 😆 😆
Babko,cierpliwosci Tobie i Twojego serca „znajdzie”
dobrze,ze istnieja ludzie jak Babka z G…
😀
Jeszcze jedno Bobiku, tu trzeba zejść z 2 piętra, a przedtem się ubrać.A piesek sypia często i często się budzi.W tym trudność.
Masz jakis pomysł?
Latanie w koszuli nocnej,żeby nie wiem jaka frywolna była nie bardzo mi podchodzi, zwłaszcza,że nie wiadomo, czy suczka wogóle i kiedy się wysika , może za tydzień?:smile:
**
Czytam u Fomy i widzę,że tam takich problemów nie mają 😉
ludzie,rano lalo tak,ze drzew z okna ani widu,a teraz
pelne slonce,moje tereny zielone tona w zlotym blasku i
tak bedzie do czwartku,marzenie
starzeje sie powoli i taki sloneczny dzien sprawia mi sama
radosc 🙄
Rysiu, dzięki 🙂 🙂 , ale chyba już zapominam,że jestem” człowiekiem”, podobno jak za babką na ulicy krzykniesz:”Człowieku” napewno nie zareaguje 👿
zareagujesz,ludzie Twojego Serca pozostaja ,dzialaja ,
zawsze i do konca 😀
Babko, psina w bezpiecznych rekach. Czy posiadasz plaszcz w stylu trencz? Narzucic go mozna na wszysko (nawet na nic) i zawsze wyglada dobrze. Do tego papieros i kieliszek calvadosu (przed wyjsciem z psem) i czujesz sie jak z Remarque’a…
To ekscytujace wybierac imie dla pieska: Lola? Mensa (jesli madra)? Daj znac na jakie sie zdecydowalas. Jaks czesc mnie troche sie martwi, ze moze ta psinka sie komus zgubila? No, ale pewnie ta osoba by juz zamiescila ogloszenie na okolicznych slupach, ze zdjeciem…
Jest dzisiaj dzien nadzwyczajny do mycia okien, jesli komus sie chce… Mnie nie…
Króliku kochany, słowo daję, tak zrobię:
. 😉
Futro na gołe ciało,jaa, calvados, zwłaszcza,że dzień jest taki i pogoda,że okna się same umyły. 🙂
** Suczka jest ewidentnie porzucona, wszystkie okoliczności na to wskazują, ale nie będę nudzić na blogu.
Na Mensę to ona za głupia,ale może się okaże ,że to tylko pozory? 🙄
Rozmawialam z naszym uroczym przewodniczacym wspolnoty wlascicieli Glenem. Okazuje sie, ze mieszkanie nr 14 nalezy do naszego Keitha, mieszkajacego w tym domu dluzej niz ja, bardzo fajnego emerytowanego policjanta i niegdys aktywisty blokowego, ktory zakladal u nas Neighbourhood Watch. Glen wysle maila do Keitha, mieszkajacego obecnie w Afryce, ja mam jutro zadzwonic do administracji i zapewne wspolnym wysilkiem da sie przetlumaczyc tej Pani Litwince, ze – jak zapewnil mnie przewodniczacy – ona nie ma prawa parkowac na miejscu dla niepelnosprawnej rezydentki.
Juz jest mi troche weselej, bo myslalam, ze do wieczora bede juz tylko sluchac Aznavoura i lkac. 🙄
Wszystko jest w najwiekszej tajemnicy przed E.
ps.W końcu Bobik też nosi futro na gołe ciało 😉
Kroliku,okna myc……myslalem,ze za Wielka Woda robia to
automatyczne maszyny specialne 😀
Futro na gołe ciało? Notorycznie! 😀
Calvados rzadziej, bo drogi (ale dooobry).
W Paryżu uwielbiałem popijać cafe calva, czyli kawę z calvadosem, ale do dziś ostała się z tego głównie kawa. 😉
Imię dla psa trudno wymyślać jak się go nie zna, a nawet nie wie się jak wygląda. Babko, podrzuć zdjęcie lub opis, to zrobimy blogową burzę mózgów. Pewnie i tak Ci się żadne z imion nie nada, ale przynajmniej będziemy mieć przez jakiś czas godziwe zajęcie. 😆
Jezeli moge cos zasugerowac w sprawie imienia, to cos pretensjonalnego jak Remarque. 🙂 Joanna, Ravic…. Nc z „Na Zachodzie bez zmian, bo tam byli tylko mezczyzni, ktorzy sie zabijali nawzajem.
Ja tylko zartuje podgrzewajac atmosfere. 🙂
sezon rabarbarowy,polecam wiec Wam ciasto z rabarbarem
skladniki:
rabarbar ca.1kg
5-jajek
mala szklanka cukru
1,1/2 szklanki maki pszennej
pol szklanki maki ziemniaczanej
pol plaskiej lyzeczki proszku do pieczenia
kostka margaryny(250g)
cukier waniliowy
zapach rumowy
na lukier:
cukier puder
zapach migdalowy
cale jajka roztrzepac z cukrem(plus wniliowy)na pulchna
mase,dodac przesiana make(obie)i proszek do pieczenia
wymieszac(mikserem)
rozpuszczona w rondelku margaryne goraca wlac do
wymieszanego ciasta-zmiksowac,dodac zapach rumowy
ciasto wylac na wylozona papierem do pieczenia (lub
natluszczona)blache
umyty i pokrojony rabarbar (tak ok. 3cm dlugie kawalki)ulozyc
ciasno na ciescie bez wciskania,wsadzic do nagrzanego piekarnikai piec ok.45minut w tem.190-200°
lukier-kubek cukru pudru wymieszac z wrzatkiem(malo wody)dodac migdalowy zapach i wylac „struzka”na zimne ciasto(lukier powinien byc BARDZO gesty)
smacznego 😀
Domyslam sie, ze rozwazajac przez chwile imie Frida dla suczki, Babka chciala uczcic FC, a dwusylabowe imie jest zawsze wygodne dla psa, jak sie go wola w parku.
Dlatego poszlam tym tropem – zeby imie zaczerpnac ze sferu zainteresowan Babki. Slusznie! Jestem cala za tym by imie odzwierciedlalo nasze zainteresowania i aspiracje. .
Przelecialam sie po wszystkich znanych mi malarkach, ale niczego nie znalazlam w imionach, co bym chciala podsunac. A wtedy przypomniala mi sie suczka, ktora mieszkala w sasiedztwie wiejskiego domu moich riodzicow w Hamptons na long Island, ktora nosila imie wprawdzie nie malarki, ale kobiety, ktora strasznie wiele dla sztuki i artystow zrobila, byla przyjaciolka wielu, zona (krotko) Maxa Ernsta, miala romans z min. S. Beckettem i bodaj J. Cocteau, pierwsza poznala sie na Duchampsie i wogole drugego takiego mecenasa sztuki nie bylo ani wsrod kobiet, ani mezczyzn. Imie jej niech bedzie zawsze slawne.
Peggy Guggenheim! Jako dwudziestolatka odziedziczyla wielka fortune po rodzicach, ktorzy zgineli na Titanicu i potem cale zycie sprawowala mecenat nad sztuka i artystami.
Wiec co bys powiedziala na Peggy ?
FK oczywiscie a nie FC. 🙄
Czy wspieramy czynem?
http://wyborcza.pl/1,75248,6622070,Toast_za_wolnosc_nawet_u_fryzjera.html
Heleno, ode mnie też przyjm najszczersze! 🙂
Rysiu, czytasz w myślach mojej. Właśnie wróciliśmy z działeczki z pękiem rabarbaru. 🙂
Babko, moja nawet nie będzie się starać wymyślać imienia bo to bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie. Co do siusiania…..moja na początku bardzo chwaliła i dawała smakołyki za siusiu na dworze, a w domu – ignorowała. To jej siusiałem i robiłem kupki oficjalnie na jej oczach. Kiedyś się wkurzyła i krzyknęła, że nie wolno i od razu wywlokła na podwórko. Od razu załapałem. Potem były tylko 2 czy 3 awarie, ale moja sama przyznaje, że z jej winy bo nie rozpoznała należycie znaków, które jej dawałem. Przez pierwszych kilka tygodni wychodziliśmy na dwór co 1,5- 2 godzinki, w nocy- co 3-4. Potem sukcesywnie zwiększała odstępy czasowe. Wypróbowała metodę na piesku swoich rodziców. Tak samo nauczyła siusiać na dworze. Ciężko tak przetrwać bez należytego snu jakiś czas, ale skuteczne nad wyraz.
Aha, w nocy brała mnie pod pachę i szliśmy. Nie patrzyła wcale na to , że ja śpię. Rozbudzała mnie i już. Robiłem siusiu i powrót natychmiastowy na górę. Z rana też pilnowała bym się nie rozbudził, zanim będzie gotowa do wyjścia. Klęła, że to nie lato tylko zima i musi na wyścigi nakładać na siebie taką stertę ubrań. Teraz jest prościej. Hyc jakaś spudnica czy sukienka, na bose nogi klapki, sweter na grzbiet i gotowe. 🙂
Amigo, jestem święcie przekonany, że tak szybko zareagowałeś na fuknięcie tylko dlatego, że wcześniej miałeś wystarczająco dużo pozytywnych wzmocnień, wiedziałeś już, co jest dobrze i brakowało Ci tylko pewności, co jest źle. Gdyby Cię karali za sikanie w domu, kiedyś pewnie też byś się nauczył, ale trwałoby dłużej i byłoby traumatyczne. A tak miałeś przynajmniej szczęśliwe dzieciństwo i do szkoły z górki. 🙂
Heleno : 😀
Babko, przykro mi z powodu Twojej podłogi, ale sadzę, że pies jest przede wszystkim nieźle zestresowany. Zmiana otoczenia, obecność innych zwierząt. Miejmy nadzieje, że po paru dniach pies sie uspokoi i zacznie sie uczyc. Nadmierny stres nauce nie sprzyja
100 !!!
😆
Heleno serdeczne życzenia!!!. Urodziny mogą irytować w szczególności jak ma się skończone 18 lat. Z drugiej strony czy to nie cud, że żyjemy i możemy słuchać tych ukrytych w gałęziach ptaszków? A gdyby one nauczyły się śpiewać jednym głosem sto lat sto lat albo 120 niech .żyje radośnie nam .. ? / to mój utwór 🙂 / to by było całkiem miłe.
dla Jarzębiny:
http://wyborcza.pl/1,75248,6621462,Bocian_bez_nogi_zniknal_z_gniazda__jaja_zniszczone.html
Zono, jak zwykle bulwersujace pelne jadu i wulgaryzmu komentarze, nawet na taki temat jak ten biedny kaleki ptak.
Bardzo dziękuje za wszystkie rady, w sprawie imienia.Panią Peggi Guggenheim znamy z Jej działalności, a w Muzeum Jej imienia paru naszych wybitnych Kolegów ma prace.
Żona ma racje to musi być coś na łatwe zawołanie.
Zdjecie zrobimy,narazie pies się boi wszystkiego, a burzy okropnie.Cekawi mnie natomiast jedna rzecz: nie wącha nic przy ziemi,ajkby zapachy tak pociągające kazdegopsa nie istniały.
Rozeznanie Bobika wydaje mi się trafne,ale mimo,że całe życie mam psy – nigdy taki osobnik mi się nie trafił.
Byłam 2 godziny na boisku pod lasem, psy zostały wybawione,Emi sikała (pardon) tej suce pod nosem, jakby chciała pokazać,że to nie takie złe.I nic!!
W związku z tym idę, jak Bobik spać w moim ulubionym futrze, kalosze czekają w korytarzu,bo leje.
Z nieba i pies pewnie zaraz naleje też!:mrgreen:
*8
I wreszcie „co ludzie powiedzą”?Pod hasłem „ludzie” nalezy rozumieć okolicznych pijaków wracających z wodopoju.
a mówiłam, przystawić drabinę zabrać Bociana i jajka a intruza nie wpuszczać. Ale nie , ale nie !! i I Teraz o cztery bociany mniej / chyba były dwa jaja/ Smutne.
myślę że może jakieś ładne imię dać pieskowi. np Reksio 🙂
PA2155 pewnie żartując myślałeś o „Łuku tryumfalnym”?
Jak pies wreszcie nasika na ubitej ziemi, a nie na moich parkietach to może się nawet wabić Greta, albo coś w tym dostojnym stylu,ale w obecnych warunkach to żenada.
**Bobiku przepraszam,ze tyle było o psim niesikaniu i że na Was padło.
Nie mogłam się zwierzać tutejszym przyjaciołom, bo by pewnie więcej do mnie nie przyszli.
Chociaż mój przyjaciel z Blckmoor wcinał ten zapiekany camembert w sobotę, jak znaleziona suczka własnie sikała pod stołem.Ale On jest bardzo tolerancyjny.Dobranoc Wam Wszystkim. 😆
Jarzębino ” Reksio” mogłby nam się przypadkiem oszczenić za jakiś czas.Wolę nie ryzykować,zwłaszcza,że u nas w Kraju jeszcze na to nie ma zgody.:wink:
Jarzebinko, to juz raczej Regina bo ten piesek to suczka.
Bardzo mi sie zachcialo rysiowego ciasta rabarbarowego do popoludniowej kawy.
mój piesek też czasami gdy się wyspaceruje przyjdzie do domu i się wysika . Cieszyć się tylko że ilość mała jak z kieliszka. kiedyś tego nie robiła. Pies ma tez swoje humory ..
to może Norka 🙂
ja w ramach odchudzania zjadłam całą górę słodyczy . Tak więc muszę zacząć od jutra. Stwierdziłam że w trakcie odchudzania zapominam o tym zamiarze, więc przykleję kartki w widocznym miejscu aby nie zapominać.
Babko, muzea Guggenheima (NYCity, Bilbao etc) nosza imie jej stryja Solomona G., wybiotnego zydowskiego filantropa, ktory zalozyl Fundacje Guggenheimow. Wiekszosc kolekcji Peggy ( a byla ona potezna) znajduje sie w muzeach Guggenheima. Ale moze gdzies istnieje takze muzeum noszace imie Peggy?
co do Bociana a także porzucanych psów, muszę stwierdzić, że ludzie stali się okropnie nerwowi i mądrzy inaczej 🙂 widzę to codziennie, Brak cierpliwości… a wszystko musi być jak ktoś sobie wymyślił. Czym ważniejszy tym więcej ludzi musi to znosić eh 🙁 chyba muszę to przemyśleć. dobrej nocki 🙂
Przyszlo mi do glowy, ze ich (Guggenheimow) mecenat mozna byloby porownac z Medyceuszami nieco wczesniej 😆
Z licznych gości Palazzo dei Leoni ładnie wspomina amerykański pisarz Truman Capote w nieukończonej książce „Spełnione życzenia”:
?Mogło się tak złożyć, że ożeniłbym się z Guggenheim, chociaż była starsza ode mnie o jakieś 30 lat, może więcej. Gdyby się tak stało, to dlatego, że wprawiała mnie w dobry nastrój pomimo jej zwyczaju grzechotania sztucznymi zębami. Miło było spędzać weneckie zimowe wieczory w niewielkim białym Palazzo dei Leoni, gdzie mieszkała z 11 psami i szkockim kamerdynerem pederastą. Miło było pić należące do tej damy czerwone wino i słuchać, jak wspomina swoje małżeństwa i romanse – zdumiało mnie, gdy usłyszałem usytuowane wewnątrz żigolopodobnej grupy imię i nazwisko: Samuel Beckett. Trudno wymyślić dziwniejszą parę: bogata, obyta w świecie Żydówka oraz mnisi autor ?Czekając na Godota ??.
Muzum Peggy Guggenheim znajduje sie w jej bylym domu w Wenecji. Znajduje sie tam jej wspaniala kolekcja.
Dla Heleny moc uśmiechów. 🙂 🙂 🙂 🙂 ……
A do Babki – jeszcze tu zalecają klatki na początek. I chociaż to źle brzmi, ponoć pieski wcale nie są nieszczęśliwe, bo mają swoją niewielką przestrzeń i tam się chowają. Wyprowadza się je natychmiast po otwarciu klatki. Po pewnym czasie jak każdy trening klatka już nie potrzebna. No nie wiem, ja tak nie robiłam, dowiedziałam się kiedy pies już był w miarę wychowany.
jarzębinko – odchudzanie to no … też mi się nie bardzo udaje…. te kartki to dobry pomysł 🙂 tylko co zrobić jak krówki nęcą z szafy? albo ciasto rabarbarowe 🙂
Ja tez uzywalam klatke Wando, przykryta recznikiem, piesek byl w niej jak w budzie. Robilam to kiedy bardzo gryzl i nie moglam go miec na oku. Gryzl i jadl wtedy wszystko, moj Boze pozarl nawet skorzana kanape (mimo klatki), ale ja tej kanapy nienawidzilam, wiec oddal mi w pewnym sensie przysluge.
On w tej klatce natychmiast zasypial jak male dziecko.
Pozniej ta klatka stala zawsze otwarta, ale on i tak do niej wlazil sam np. jak byla burze, albo jak chcial sobie zrobic sjeste. Teraz rzecz jasna spi w naszym lozku, ale juz nie sika wszedzie. On w tej klatce nigdy sie zalatwil od malenkosci.
Ze tak powiem znowu schodzimy na psy.
Króliku, to weneckie muzeum jest wspaniałe. z 10 lat temu, w ramach prezentu dla naszej starszej córki na pomyślnie zdane egzaminy do liceum popłynęliśmy ( z Chorwacji) na jednodniową wycieczkę do Wenecji. Przyjęliśmy prosta zasadę : jeden kościół, jedno muzeum, jedna restauracja. Oczywiście Helena wybierała. I wybrała właśnie muzeum Guggenheim. Jakoś najbardziej zapamiętałam pozornie niepozorne kruche rzeźby Giacomettiego , choć jest tam oczywiście cała masa wspaniałej sztuki XX wieku
Jarzębino, zamiast kartek wystarczy nie kupować słodyczy!
Ale wtedy też trzeba sobie powiesić kartkę, żeby nie zapomnieć nie kupić. 😆
Hahaha, Babko! Jeszcze trudniej jest wyobrazic sobie Trumana C. jako meza Peggy. Widzialam go raz w zyciu w domu przyjaciol, nie byl to mezczyzna, o ktorym moze marzyc starzejaca sie kobieta nawet ze sztucznymi zebami. 😆 Wygladal jak eunuch: bardzo krociutkie paluszki, twarz starego niemowlecia, postura – nedzna. c. Beckett byl przynajmniej przystojny. Mysle, ze Trumanowi bardziej by pasowal moze ten kamerdyner :lol:, choc nabralam wtedy przekonania, ze jest eunuchem. 😆 😆 😆
Słusznie Bobiku!
Bobik – 23:11.
Samo zycie, 🙁
Zono i na dodatek powtych wszystkich antykach, milo jejst popatrzec na wspolczesniejsze malarstwo i rzezbe (w ogrodzie).
Truman byl na dodatek nieszczesnym alkoholikiem, pewnie nie nadawal sie do niczego i nawet kamerdynerowi by sie zdal nie na wiele.
Jarzebino, ja przestrzegam tylko diet jednodniowych. mam ich cala liste. Wtedy latwiej pamietac.
Ja też przestrzegam te wszystkie diety, żeby mi się nawet nie próbowały pokazać na oczy. O dziwo skutkuje. 😀
Zastanawiałem się, jak tu obejść swoje własne zarządzenie i wznieść toast tak, żeby nie miał niby nic wspólnego z żadnymi urodzinami, ale jednak jakąś daleką aluzją wskazywał, na czyją ten toast cześć. W końcu wymyśliłem, chociaż nie wiem, czy Solenizantka nie złapie za ścierkę. 🙄
Zdrowie konia trojańskiego! 😆
Zdrowie konia, tfu, kobyly trojanskiej!
Jaka znowu była? Jak najbardziej aktualna! 😆
Nic nie rozumiem. Czy jak się jest Solenizantką to już nawet do własnej poczty zajrzeć nie można? 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=9ICL86-qG3w&feature=related
😆
Mialam dzis niczego nie otwierac i dac sobie urlop abstynencki, ale w tej sytuacji otworze moze butelke cidre’u gruszkowego – jedyne co mam w domu, jesli nie liczyc absolutnie abominacyjnej nalewki z cytryn i imbiru, ktora wlasnymi recami sporzadzilam pare lat temu, dajac sie uwiesc przepisowi na blogu. Te nalewke zostawie do trucia pluskiew, jakbym kiedy potrzebowala….
Cydr gruszkowy smaczny i zdrowy. 😀 A z tym truciem bym nie próbował. A jak pluskwy w nalewce zasmakują? 😯
I tylko pamietaj, Heleno, trzy krople na wiadro wody w zupelnosci wystarczy.
Właśnie mam na świeżo cydr (jabłkowy) pity do bretońskiej galetki. We Wrocławiu 😉
To zdrowie! Szkoda, że nie mam go tu i teraz 😀
😆 😆 😆 😆 😆 😆
Posylam Hermesem, alas! sans galette, Pani Kier.!!!!
O, widze, ze chociaz na barwienie – tym razem na jasne kolory, jeszcze zdazylam. Niech zyje trojanska! 😆 Moze nawet pluskwy sie na jasno przebarwia? 🙄
Bobik, probowalam odnowic, ale cos nie odbiera 😉
Maleństwo zgodziło się pozować do fotografii 🙂
http://blog-bobika.eu/wp-content/uploads/rzezba1.jpg
http://blog-bobika.eu/wp-content/uploads/rzezba2.jpg
Wyraznie do glaskania, i rzeczywiscie ciekawy uklad glowy. Kamien mial racje. 🙂
Tradycyjnie na czerwono zdrowie!
Piękne, Bobiczku!
A ja mam „arpowatego” muzyka afrykańskiego. Drewnianego. Też może mu zrobię zdjęcie, ale teraz to chyba już pójdę spać. Mam za sobą przyjazd z Wrocławia i intensywny dzień, a przed sobą – popołudniowy odczyt 🙁 Muszę trochę odpocząć. Pa i jeszcze raz zdrówko 😉
Uff, jestem po dziewięciogodzinnej wizycie gości i mogę rozprostować członki oraz twarz, bo od uśmiechu mi całkiem zesztywniała.
Heleno, wszystkiego najsłodszego! :))
Cudna rzezba, Opisales ja swietnie, Piesku, ale jest o wiele ladniejsza niz sobie wyobrazalam. Modiglianowata!
Dawniej się mawiało, że gość jak ryba, po trzech dniach śmierdzi, ale po dziewięciu godzinach chyba też już nieco może zacząć zalatywać. 😉
Ja nic nie chcę mówić, żeby nie zapeszyć, ale tata się cosik podejrzanie dopytywał, czy jeszcze jakaś rzeźba mi się na tej wystawie baaardzo spodobała. 🙂
A co mowi serce?
Już pisałem, że ta , w której się zakochałem nie jest na sprzedaż, ale wśród pozostałych znaleźć obiekt uczuć też nietrudno. Kłopot może być tylko z wyborem, bo i to kusi, i to nęci, ale był tam jeden taki zielonkawy kamień… 😉
Zielonkawy, hmmm. Oni tam podobno w Zimbabwe maja tez swoje malachity, ktore bywaja rozne. Moze malachit, a moze jakis inny z domieszka miedzi?
Czy taki jak tu? Verdite:
http://lybensons.com/
Albo tu
http://www.kottlersafrica.com/african-verdite-carvings.html
Verdite niewykluczone. Ale one mają bardzo różne odcienie. Tu jeszcze inny
http://farm4.static.flickr.com/3538/3416146054_84e40f8de1.jpg?v=0
Najlepiej o rodzaj tego kamienia byłoby zapytać Veritasa. 😀
Im wiecej patrze na te rzezbe od Taty, tym bardziej mi sie podoba.
Ale Tobie, Bobiku, pewnie odwrotnie – coraz mniej? 😉
Przepiekny ten ptak. I ten pien, na ktorym stoi.
Zar ptica.
E, dlaczego? Czy ja muszę mieć skłonności monogamiczne? Może mi się przecież każda z 4 żon tak samo podobać. 😀
😆
Dobranoc wszystkim.
Kobyla tez bardzo wdzieczna.
Na dobranoc znalazłem jeszcze ładną stronkę ze zdjęciami wspaniałych kamoli. Trzeba się przeklikać do galerii, a potem klikać z boku na kolejne 6 odsłon.
http://www.zimsculptures.de/start.htm
A jak się jeszcze nakliknie na zdjęcie konkretnej rzeźby to się okazuje, że one mają szalenie poetyczne nazwy. 🙂
Dobranoc, na koniec jeszcze o mojej obsesji na temat braku drog w Polsce. Oto Financial Times na ten sam temat:
co tu robic?
http://www.ft.com/cms/af1f4356-e399-11dc-8799-0000779fd2ac.html?_i_referralObject=5062604&fromSearch=n
No tak czerwone , chyba rzeczywiście dziś wskazana szczawiowa z jajeczkiem 😉
dla pozostałych placki z jablkami , Ci co się nie odchudzaja mają ubitą kremówkę , a dla reszty cukier
Wando
dla Ciebie twarożek wiejski ze smietanką i nowalijkami do tego prawdziwy razowy chlebek , dla Kamy mam kapustkę 😉
Rysiu
dla Ciebie też twarożku starczy , jak tam , co widać przez wypasione 😀
Moniko
zapomnialam jeszcze do wczorajszej rozmowy , wiersz
JI pomyśleć:
Ilu tu stów by znowu trzeba,
By zapach szumiał w porcelanowych nozdrzach.
By język niegdyś wilgotny przestał być rzeźbą w soli,
Oczy dwojgiem różowych świateł,
Co zdobią,
Nie widzą…
Co nas bowiem przeklina? (Przeklina znaczy: oddala,
Bezradnych jak na lodowisku tańczące koszule…)
Ta prawda, co jest ciemna, lecz ziarnista jak stal,
Czy skrzydła Z ptasich pęcherzy, rozpiętych na promykach?
Oto Ikar wzlatuje. Kobieta nad balią zanurza ręce.
Oto Ikar upada. Kobieta nad balią napręża kark.
Oto Ikar wzlatuje. Kobieta czuje kręgosłup jak łunę.
Oto Ikar upada. W kobiecie jest ból i spoczynek.
Jej śpiew jest ochrypły, twarz kobiety jak pole
Usiane chrustem gonitwy, ptasich tropów zakosów,
Tu zbliż się z pędzelkiem do jaskułczenia brwi,
Tu proszę, spróbuj ptaszka uwiesić na promieniu…
Piękno? Podobno w napowietrznych pokojach,
Ależ jaka chmura udśwignie nam balię,
Ależ w imię piękna wykląć rzeczy ciężkie,
Stół do odpoczynku łokci krzesło do straży przy chorym!
Brueghel malował wołu ten był w pierwszym planie,
Wykląć Brueghla, bo w drugim dopiero Ikar jak mucha
Wzbijał się?
Spadał?
Omiatał nieboskłon
Cukrzaną chmurką na lepkim patyku( Grochowiak)
dobrze ,że H mknie i ma prawdziwe skrzydla , dziś wyjatkowo obładowany dorzuciłam troszkę słońca i łżeczki wiadomo dla kogo 😉
niuniu, żebyś wiedziała jak się stęstkniłam za twarożkiem ze śmietaną ze szczypiorkiem i rzodkiewką mniam – już chyba nawet teraz trochę zjem chociaż to przed snem 🙂
No no, twarożek z nowalijkami to jest to! Zwłaszcza tymi działkowymi 😉
Wando, co mozesz zrobic jutro – zrob dzis. 😀
Dziekuje, Niuniu, za wiersz – jeszcze go zlapalam przed snem, kiedy mam wiecej czasu spokojne na czytanie, bo poranki w moim domu to pospiech przy karmieniu wyglodzonych i spontaniczne poslizgi na chevre. 🙂
Piękne te rzeźby! Maleństwo również!
Gratulacje dla szczęśliwego posiadacza. 🙂
przez wypasione widac wspanialy poranek
jak Wanda mniam na twarozek z nowalijkami
wstawiam wode
poprawiam wypasione na nosie i brykam w swiat pracy(pozycje czekaja 🙂 )
😀
niuniu.czy Wy chodzicie spac?
o!Grochowiak,zapomniany troche,a szkoda 🙂
Rysiu
zdarza sie 🙂 jedno i drugie 🙂
cieszę się ,że Ci przypomniałam 🙂
brykaj dalej w wypasionych i rozsiewaj slońce 😀
Czesc Kochani. Milego dnia!
Bobik, na tym linku co podales, na piatej stronie Galerii odnotowales oczywioscie rzezbe Tutani Mgabazi, niezwykle podobna do Malenstwa? TYlko pewnie wieksza.
Ale rzeczy na calej stronie – znakomite. Czytalam, czytalam, ale nie zdawalam sobie do konca sprawy, jakie to swietne.
Pada…
Słonko świeci 😆 😆 😆
Pada deszczyk, słonko świeci –
zostań w domu i rób dzieci…
Dzień dobry. 🙂 Ostatnia wymiana zdań szalenie dystyngowane wrażenie robi, niemal lordowskie. Splendid weather today, isn’t it? 😀
Lord foma i lady niunia – to brzmi nienajgorzej. Tytuły arystokratyczne chyba też zacznę rozdawać. 😆
Podczas kiedy ja się zajmowałem nadawaniem tytułów, earl zeen zaprezentował typowo angielski ekscentryzm… 😆
Zrobisz ilość już hurtową –
weź przehandluj, byle z głową. 😀
Nie chcesz zacząć dnia fatalnie,
zacznij progenituralnie…
Jak południa zdołasz dożyć,
spróbuj znowu się rozmnożyć.
earl zeen zastanawiał się może ostatnio nad sensem życia…?
http://www.youtube.com/watch?v=U0kJHQpvgB8
Nie rozmnażaj się bez sensu
Bo cię będzie jak Wałęsów…
Jak to dobrze, że blog dba o to, żeby umarcie ze śmiechu mnie dziś nie ominęło 😆
Gdy nie spłodzisz przy obiedzie,
lata możesz za to siedzieć! 🙄
Nie rób z sensem ino z chłopkiem
bo wnet wyjdziesz na idiotkę…
Nie zrobisz z rana dziecięcia,
kandydatem-ś jest do ścięcia! 😯
Nic nie spłodzisz do zachodu,
poczuć musisz męki głodu 😐
Podwieczorek bez bachora?
W nocy cię zamęczy zmora! 😯
Gdy nie zrobisz dzieciątka
pomaszerujesz do kątka! 🙂
Bez dziecięcia przed południem?
Kop już grób swój albo studnię…
Tylko własny i zdrowy kid
zapewni ci przyszłość git
Więc do roboty śmiało rusz
rozmnażać chyżo rząd dusz
bo zostaniesz zakałą rodziny
i nikt nie uwierzy, żeś bez winy 😎
robienie dzieci jest lepsze niz to(zreszta kto wie jak to jest z
genami 🙂 )
http://politbiuro.pl/politbiuro/1,85401,6623242,Maciej_Giertych_demaskator_i_tajny_niemiecki_spisek.html
naleze do spisku! 😀 😀 😀
Maluszek wraz z zakąską
norma wykonana z nawiazką
Gdy dziecięcia nie spłodzisz z rana
klęcz na grochu aż zabolą kolana
Lepsze rozmnażanie
niż Giertycha gadanie 😀
Rozmnażajcie się narody
dla swej własnej wygody
🙄
Niezrobienie dziecka w biurze
wręcz przeciwne jest naturze!
A w redakcji niezrobienie –
proces, wyrok i więzienie! 😯
Od robienia się miganie
zasługuje na ściganie!
Rób dziatki,rób !
Będzą Ci wdzięczne
Po grób 😆
(Twój naturalnie!)
Niezrobienie dziecka w kinie
mus nauki gry na mandolinie
wiara!(po poznansku ludzie)plodni jestescie! 🙂
Niezrobienie dziecięcia w parku
od zaraz prokurator na karku
Gdy nie zrobisz dziecka z ranka
wyprowadzą cię w kajdankach!
Niespłodzenie w restauracji –
powód do defenestracji! 🙄
Karne hordy dla Ojdyra
Płódź, nie opuszczając wyra…
Pracuj ciężko w swej łożnicy
(- nie czytajcie anemicy)
Nie używaj prezerwatyw,
strzeż się w łożu apostaty?
Gdy się w banku nie rozmnożysz,
głupi łeb pod topór złożysz!
Wielki wstyd to
gdy po powrocie z Antyli
w łóżeczku nic nie kwili
Marnacja spermy zasobów –
dziesięć latek ciężkich robót!
Gdy bez wpadki dyskoteka
rok pomęczy cię powieka!
Gdy nie spłodzisz nic w altance
skończysz żywot na Łubiance
Ten kto miga się z płodzenia
niewart rano przebudzenia…
Mnożyć się nie zamierzasz
uwiążą cię do pręgierza
Gdy nie będziesz miał dość dziatek,
już cię nie odzieje szmateks! 🙁
Nic nie spłodzisz przy flaczkach
wywiozą cię na taczkach
Kto bez skutku się zabawia
sypiać będzie na żurawia
Niepłodzenie pod konfitury
koniec życia bardzo ponury
Niezrobienie w dzień bachora
to Sodoma i Gomora.
Niezrobienie nocną porą –
również Sodoma z Gomorą.
A zrobienie, ale z lamą
jest Sodomą tylko samą. 😆
Chcesz mieć
dziatek wbród
Wykorzystuj
ranny wzwód:
Nie masz prawa czuć się gorzej,
Ściągaj ciuchy, wskakuj w łoże!
Raz od tyłu, raz od przodu
I przybywa nam narodu?
Kto by spermy nie szanował,
nie będzie nigdy posłował! 🙁
prokreacji brak na mieście
ciężkich robót latek 200
Kto potomka
Raz dziennie
Nie pocznie-
Skończy jak te
Gadańskie
Stocznie!
Jeśli wypniesz się na płodność,
stracisz swoją ludzką godność.
Gdyś nie rozpłodowym samcem,
nie przepuszczą cię na bramce ❗
Kto nie spółkuje
szybko wykituje
Gdy sprzeciwiasz się rodzinie,
wkrótce wylecisz na minie!
Aby był demograficzny wyż
Musisz płodzić ty tyż!
Gdy się zaprzesz,
Zginiesz marnie!
Nawet bies
cię nie przygarnia.
**
Do rysia:
W Poznańskiem
Proszę Pana
Zawsze płodzą z rana.
Kto w antykoncepcji sidłach,
nawrzucać mu trza od bydła!
Marnie skończysz
Nie bez racji,
Wskutek braku
Prokreacji.
Wyrzuć gumek zapas wszelki
Rób dzieciaki, i jedz..żelki!
Gdyś prezerwatywy fanem,
masz u Kaczek przerąbane!
Dbaj o żony pożywienie
Bo się rzuci na nasienie?
😳
Wiedziałam, kiedy wpaść 😆 Jak tu dzisiaj rozkosznie i pouczająco 🙄
Wszystkie swoje uniesienia
Poświęć w celu rozmnożenia?
Kto sie za malo lajdaczyl w mlodosci
Tego na starosc strasznie bola kosci.
Kto nie płodził
Na tym blogu-
Szybko duszę
Odda Bogu 🙂
Solo wzwód nieuprawniony-
Tylko w towarzystwie żony!
A jeśli nie płodził
zrana-
Już dusza
w łapach szatana. 👿
Nie pomogą rekolekcje,
gdyś raz przegapił erekcję!
Będzie ci wdzięczny
Ojciec- matka nasza
Gdy rano dobędziesz pałasza.:wink:
Pierwszym wrogiem naszej nacji,
kto się odda masturbacji! 🙄
Gdy przebijesz spermą sufit
Się nie liczy, to non profit?
To patryjotyzmu przykład
spłodzić córkę i na wykład
Gdy plemnikiem trafisz w jajo,
to Virtuti ci przyznają!
Dobrze sobie to wbij w głowę:
spłódź, a weźmiesz becikowe!
W piątki i świątki
produkuj dzieciątki
Przez całe tygodnie
postepuj płodnie
Jeśli ci zdrowie miłe i życie
rozmnażaj się należycie
Głupiś jak stare, znoszone kalosze
jeśli nie oddajesz się wiadomej radosze
A gdy efektów tej radochy zero
życie cię strasznie sponiewiero!
Już ma tysiąc defloracji –
wszystkie w celu prokreacji!
Nie rozpinaj nawet spodni,
jeśli nie chcesz dziś zapłodnić!
Ciekawe, czy Was aby nie zainspirował tytuł mojego ostatniego wpisu 😯
😆
Nie przerywaj prokreacji,
nawet jak jest z inspiracji! 😆
Proponuję chwilę przerwy, na następne hasła?
Można?
Już myślałam,że skończę jak Violetta Villas 👿
Właśnie wróciłam ze spaceru w pojedynke z moją znajdą i wobraźcie sobie:NASIKAŁA!! 🙂 🙂 🙂
Sąsiedzi bili brawo!!
Czuję się, jakbym wygrała milion w torka.
Bobiku – trzeba wyszukać imię,ale nie wiem czy zechcesz robić konkurs.
Warunek; proste, bezpretensjonalne, łatawe w użyciu i dźwięczne. 🙄
Musiałam się z Wami podzielić tą wiadomością i zaraz mnie naszła taka refleksja:
Jakś babka z Gdyni zawiadamia wszystkich od USA,przez Kanadę,Berlin, Nadrenię i Kraj ojczysty,ze pies zrobił siku!Wariactwo? 🙂
Ogólnoświatowe brawka dla suczki! 😆
No cóż, Babko, takie czasy – nawet sikanie się globalizuje. 😀
Choćbyś narząd tkwił ci w ulu,
nigdy z gumką nie kopuluj! 🙄
Nie tłumacz mężu, nie uzasadniaj,
Nie gadaj tyle, tylko zapładniaj…
Uwiódł ją lecz nie bez racji
Jeno w celu prokreacji…
Miły bogu supermen:
spłodzi i zapada w sen…
Babko, gratulacje. 🙂
Metoda nie zawiodla.
Syn albo córka, tertium non datum!
W przeciwnym razie non consumatum…
Prezerwatyw zwalczaj smętek,
choćby straszył blady krętek!
Czy to non datum, czy to non datur,
na rozmnażanie jest imprimatur. 😆
Kto na blogu nie swintuszy
Przezywa okropne katusze 🙁
Komu Bozia nie dala talentru
zaplacze sie do imentu 🙁
Chcesz ze spermy zrobić humus?
Nie ma zgody! Non possumus!
Czy polaczyliscie sily z LPR, gloszac na blogu potege naturalnej prokreacji ?
Niech ci bandzior sprawi lanie
gdy współżyjesz przerywanie!
Mordechaju, świntuszenie myślą, nie słowem lub uczynkiem, też się przecież liczy. Nie wierzysz, to zapytaj spowiednika. 😆
Niech zapładnia także kler!
podpisano: LPR
Kto przestaje na myśleniu
winien dostać po siedzeniu!
PA, wszystko zwalamy na Panią Kierowniczkę. To ona jest określonym kołem inspiratorów i podżegaczy, propagującym na swoim blogu prorodzinność i mącącym przez to nasze niewinne umysły. 😆
Widze, ze dzis Dzien Gumowych Przescieradel na Blogu. Mam nadzieje, ze da to chociaz wzmianke w Dickipedii… 😉
Poniewaz nie musze w tych sprawach na szczescie polegac na internecie, to zycze dalszych owocnych obrad. W koncu internet wiele swoich aspektow tej dziedzinie – to nie do ogladania Mony Lisy i afrykanskich figurek rozwinieto najlepsze programy graficzne. 😉
(A swoja droga, czytam wlasnie pare ksiazek o blogach. W wielu z nich bardzo ciekawie pisza o tym, zeby moze najpierw odwiedzic swego shrinka, a potem udzielac sie na internecie, zeby nie robic z niego wlasnej psychoterapeutycznej kozetki.) 😉
Kto z in vitrem w konszacht wchodzi,
temu w sam nos się nasmrodzi!
Kto gumowym jest fobiantem
nie wart karmienia prowiantem…
Na shrinka jest bardzo ładne niemieckie określenie: Seelenklempner, czyli coś w rodzaju hydraulika od dusz. Jakoś mi się zaraz z Heleny bojlerem kojarzy. 😀
Chcesz mieć w rodzie bohatera
Przygnieć dziewczę do bojlera
Kto się musi udać w teren
konno, pieszo lub rowerem,
miast brać w prokreacji udział,
temu niech Urszula Dudziak
nie zaśpiewa nawet nuty,
niechaj z nóg mu spadną buty,
niech mu sparszywieją uszy,
przedni ząb niech się wykruszy
i niech w piekle się usmaży,
ten zdradziecki pomiot wraży! 👿
To, niestety, o mnie. 😥
W objęciach trzyma i mowę wszczyna,
– nie truj, penetruj, niech się zaczyna…
Bobiku, to spłódź coś po drodze… może zostanie to uwzględnione jako okoliczność łagodząca…
Ja pamietam z moich doswiadczen mlodzienczych, ze wsrod mlodziezy polskiej byl modny tzw. stosunek przerywany. 🙂
W szkole na przerwie…? 😉
No niezupelnie, ale w przerwie miedzy zajeciami akademickimi. 🙂
Mnie możecie skreślić i nawet spalić na stosie!
Ja się w niewoli nie rozmnażam!:lol:
**
Powiadasz Bobiku,że to przez Panią Kierowniczkę?
No to rozpętała wiosenny atak chuci,choć nie miała takiego zamiaru.
A swoją drogą, jakbyśmy policzyli wszystkie literki, lub nawet tylko napisane słowa,zamiast je pisać trzeba było się zająć prokreacją w tym czasie.
I ile byśmy mieli blogowych potomków, jakich zdrowych na umyśle!Szkoda!!:wink:
PA2155
Opiekun roku był sadystą? 😉
W dzisiejsze prorodzinne 🙂 tematy The 5 Browns o ktorych tu niedawno wspomnialam wpisuja sie znakomicie. Nie dosc, ze ich cala piatka to jeszcze wszyscy na fortepianach i klasycznie. A ze zaczynali w Houston to krajanie 🙂 („stajanie” ?)
http://www.youtube.com/watch?v=MxxqWOaWylE&feature=related
Heleno, spóźnione, ale bardzo ciepłe życzenia 🙂 Miłych chwil przy biurku i, oczywiście, bezawaryjnie działającego b. 🙂
Babko – wedlug zasady, ze wyglodzeni zawsze pisza o jedzeniu… 🙂 Moze jakas mala niebieska tabletka sprawe by w koncu rozwiazala i slowa przeszlyby w czyny? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=TEZoI5vdk48
A Seelenklempner rzeczywiscie czasem jest najlepszym wentylem bezpieczenstwa, jesli nie pomagaja tabletki… 😉
Nie wiem, czy to dotarlo do Polski. Firma Pfizer postanowila pomoc Amerykanom, ktorzy sa obecnie bezrobotni, oferujac im bezplatne leki. Na liscie sa Lipitor (lek antycholesterolowy) i Viagra (wiadomo dla kogo w potrzebie). 🙂
czytalem,czerwienilem sie(niby dlaczego?),rozkojarzony zle przegladnalem pozycje:dostane wypowiedzenie!!!!!!!!!
Wando,to tez niezle
http://www.youtube.com/watch?v=4bZ0gBBZnCI&feature=related
😀
PA, a dla tych, ktorzy nie dostaja potrzebnych tabletek, i nie maja na shrinka – pozostaje internet. 😉
To i tak dobrze. Dawniej tym, którzy nie mieli ani tabletek, ani shrinka, ani możliwości własnych, pozostawał stryczek albo wysokie piętro. 🙄
Rysiu
no co ty , a kto by zamawiał takie piekne kalendarze z podobizną Mojej 😀
gdzie oni by znależli drugiego takiego ktory by się 😳
Bylo jeszcze pare innych opcji, Bobiku – tluc zone mozna bylo, albo gonic na podworku slabeusza w okularach, albo szczypac przechodzace sasiadki. Mozna bylo za darmo stac w parku w trenczu i szukac poklasku dla wlasnych naturalnych przymiotow. Albo upokarzac kelnera w reastauracji, bo sie bylo w dobrym humorze. Ale internet jest jednak szczegolnie dobry, bo nie wymaga wkladania w to wszystko wysilku fizycznego (o ile nie liczyc uderzania palcami w klawiature). Wlasnie o tym czytam, bo zaciekawily mnie ksiazki o blogach. 🙄
Rysiu , PA
a pamietacie ich , fenomenalnie grali , szkoda ,że tragiczna śmierć Wacka przerwała to , dla Kisiela to na pewno byl cios , bylam na ich występie chyba w listopadzie 80 r , cos niebywalego , zawsze warto posłuchać
http://www.youtube.com/watch?v=gbWNQvhQe8E
niuniu,w ramach konsolidacji etatow i unowoczesniania miejsc
pracy cale zamowienia zalatwi zaprogramowany komputer
(pomysl sobie te oszczednosci na napojach dla plenipotentow)
🙂
Moniko
zwrotna przesylka w drodze bedzie pózniej niz zwykle , miedzyladowanie u Rysia , bo wielce strapiony , w jego koszyczku same nowalijki z polskich ogrodów , do tego twaróg i wiejska śmietanka
dla Ciebie szynka wiejska pachnąca , w weczku kiszona kapustka , reszta drobiazgi , podstawa do bigosu dla fizyka jest 🙂 prosze by młody naukowiec zrobil najpierw degustację 😉
Moniko,Twoje opcje wielce wysublimowane 🙂 niestety 😳
zostaly zapomniane i teraz L4