Zajadłość
– Święta za pasem, czy nawet w pasie – zauważyła melancholijnie Labradorka – a ludzie jacyś tacy zajadli…
– A jacy mają być? – zdziwił się Bobik. – Gdybym zgromadził tyle mięsiwa, też bym był zajadły.
– Pewnie byś był – zgodziła się Labradorka – ale inaczej. Już ja cię znam. Rzucałbyś się na wędliny, a nie na inne psy.
– To ludzie z zajadłością rzucają się na innych ludzi? – zdumiał się szczeniak.
– A jakże – westchnęła Labradorka. – Czasem wręcz mam wrażenie, że to ich ulubione zajęcie. Potem są od tego ponurzy, wściekli i poobijani na duszy, ale wiesz, jak to jest z ludźmi. Różnych rzeczy im szkoda, tylko nie tego, że sobie szkodzą.
– Wobec tego ja wiem, czego na Wielkanoc życzyć blogowi – ucieszył się Bobik. – Zwierzęcej zajadłości. Radosnej, nieszkodliwej i robiącej spustoszenie tylko w wiktuałach.
Zajadłych Świąt! 🙂
Oto piękne życzenia 🙂 🙂
A, Bobiku, ludzi nie tylko na anioly trudno przerobic, ale nawet na zwierzeta nielatwo. 😉 Nie na darmo mamy za duze mozgi, do ktorych przychodza w odwiedziny przerozne pomysly – dobre, zle, i takie gdzies posrodku. Nawet planowanie przyszlosci, chocby juz czysto kulinarnej, te rozne przepisy i sposoby podawania – to tez jednak czysto ludzki pomysl… 😉
Wesolych, pogodnych Swiat dla Ciebie i Wszystkich tu piszacych, i dla tych, co czytaja! 🙂
A sama mocno sciskam w rece karte czlonkowska Towarzystwa Lekkiego Przechodzenia Swiat (tak zeby byly rozne ciekawe smaczki, ale zeby nie trzeba bylo sie potem ciezko toczyc od stolu). 🙂
Labradorka ma racje. Zajadlosc jest immanentna cecha Ludzkosci. Tak jak Kociosci jest slodycz, Psiosci jest sluzebnosc, zas Sroczosci jest klotliwosc i napadanie na niewinne Koty, zajete akurat wlasnymi sprawami.
Zajadlosc wystepuje nie tylko w czasie swiat, ale p[otrafi byc w czasie swiat szczegolnie razaca. I gdyby nie to, ze musze akurat towarzyszyc mojej Starej w kuchni przy robieniu wiktualow da juro, to bym te musl twoczo jakos rozwinal. nie mowiac o tym, ze w tej chwili strasznie mnie oczy pala od krajania szalotek.
Już zajadłam, może nie tocząco, ale prawie 😳
Zajadłych nie tylko Świąt 😀 Niech Wam się smacznie podskubuje 😀
Zajadłych i jadowitych*. 🙂
(*Młodsza była z tzw. apetytnych dzieci, mówiła o sobie, że jest bardzo jadowita).
Na dzisiaj fajrant!
W imieniu Wszystkich serdecznie dziękuję Wszystkim za życzenia, również te spod poprzedniego wpisu. 🙂
A Adze chcę zaraportować, że Pan Administrator docenił jej genialność, a nawet się nią zainspirował – złapał wielką miotłę i poleciał pozamiatać ulicę przed domem. 😆
Kot usłużnie sieka szalotkę? 😯 No, chyba kompletnie spsiał. 😈
Toz, Bobiku, zlitowalem sie nad nia! A ponadto jak ona wchodzi ddo kuchni i zaczyna tam majstrowac, to po godzinie wyglada to tak jak po najezdzie Hunow.
Już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że dobrze by mi zrobiło lekkie zezwierzęcenie – i nareszcie się doczekałam: ktoś mi tego pożyczył! 😆 Bardzo dziękuję, Bobiku! Teraz, to już nie mam wyjścia – jeśli szybko nie poczynię postępów w zwierzęceniu, będzie Ci przecież przykro. 🙄 Tak, wiem – to bardzo ludzkie wykręcanie zwierzęcia ogonem, ale przecież na razie jestem tylko zwierzęcym żółtodziobem. Trochę wysiłku i wszystkie takie, fe!, człowiecze myśli, znikną mi z głowy. 😉 😆
Ha! Od dziś możecie mi mówić Inspiracjo. 😆
Opowiadalam Wam w zaprzeszlym roku o „Zajaczku o bursztynowych oczach”, najladniejszej ksiazce z calego roku, jaka mialam w rekach. Wlasnie zobaczylam, ze wyszla po polski pod tytulem „Zajac o bursztynowych oczach” (no co za idiotka ta tlumaczka – chodzilo o japonska miniaturke netsuke – zajaczka, a nie zajaca!). Gdy bylysmy z Kuma zeszlej jesieni w Portugalii przywiozlam jej to i ja tez zachwycila. Bardzo namawiam:
http://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/zajac-o-bursztynowych-oczach
To bardzo piękne życzenia, Bobiku!
Niestety, na udomowienie człowieka czas jeszcze nie nadszedł. Może kiedyś…
Pozdrawiam świątecznie!
Witaj Tetryku. 🙂
Masz rację, że człowieka jako gatunek udomowić strasznie trudno. Na szczęście zdarzają się jednostki ludzkie na tyle udomowione, że niemal mogłyby zostać Honorowymi Psami. 😉
Albo Kotami 😉
Choinka ubrana pisankami, zajączek będzie w śmietanie (wyjąwszy uprzednio bursztynowe oczka), Dziad(ek) Mróz jak się przymazał, tak nie chce odstąpić. Chyba w tej sytuacji przystąpię do Oburzonych. Bobikowi życzę w nadmiarze nie tej podejrzanej pasztetówki, co to dokładają do niej zmielony papier toaletowy, ale czystej polędwicy, już sobie Piesek z nią poradzi.
Aha, ponieważ ogarnął mnie leń i do gości ożywię się dopiero w II dzień świąt wieczorem, polecam proste i efektywne danie:
1/4 kg sorbetu cytrynowego; 3-4 kostki lodu; szklanka szampana brut; 100 ml wódki czystej; starta skórka z 1 cytryny. Zmiksować i podać w schłodzonych kielichach.
A dla ducha oglądałam wczoraj w TVP2 niezwykle piękne wizualnie wykonanie Pasji wg Łukasza Pendereckiego pod Pendereckim. Oczy wybałuszalam z zachwytu. I dopiero przy napisach końcowych okazało się, że reżyserował to Jarzyna.
Blogowi Alleluja!
Psy do Jarzyny mają zaufanie umiarkowane, ale nie aż tak, żeby w ogóle nie tknęły. Nawet mogą przyznać, że dobra Jarzyna nie jest zła 😉
A najlepszy w życiu sorbet cytrynowy jadłem w Livorno. Malutka knajpka bez pretensji, wskazana przez tubylców, stoliki nakryte ceratą, solidnych rozmiarów mamma polecająca dania, które co do jednego okazywały się być niebywałej pyszności. Sorbet, który mam w tak wdzięcznej pamięci, zamówiła Kuma, ale na szczęście porcja była jej za duża i część oddała mnie, dzięki czemu do dziś mam co wspominać. 🙂
Korzystam z blogu, żeby zbiorczo podziękować za wszystkie życzenia świąteczne, które dostałem na privie. 🙂 Odpowiadanie pojedyncze trochę potrwa, bo mi się zrobił zator pocztowy, którego nie potrafiłem w jeden wieczór rozładować. 😳
A nie moznaby oddzielnie wodke, oddzielnie szampana i jak jeszcze miejsca starczy to i tego sorbetu cytrynowego?
Heleno, padł mi Kindle.
Wpisałam się tu w tym temacie, ale zniknęło.
Sprawdzam teraz, czy też zniknie.
Teraz jest. To jeszcze raz.
Zawiesił mi się Kindle przy próbie połączenia z Internetem.
Przestały działać wszystkie przyciski, a jak wreszcie udało mi się, go wyłączyć, to teraz nie mogę go włączyć.
Miałaś może, Heleno, podobny przypadek?
Składają hołdy za jakość filmu na podołku Helen Mirren (z którą – wydaje się – „nasza” Helena mogłaby po rosyjsku gawędzić) ale nie wierzcie w to. Zeszłoroczny film Zamknięte drzwi jest świetny we wszystkim, począwszy od scenariusza (poksiążkowego, ale książki Magdy Szabó nie znam) po grę wszystkich aktorów, scenografię, kolorystykę, montaż. Jeśli jest w Kraju, warto mu oddać tych 97 minut, choć w wielu momentach dla nas są tam gorzkie podteksty.
I tyle na temat świąt, które zresztą dla mnie kończą się w niedzielę.
Dzień dobry!
Bobikowi oraz wszystkim bywalcom tego bloga życzymy dużo zdrowia i miłości oraz zdrowia do miłości.
A sami zaraz wychodzimy ulepić tradycyjnego wielkanocnego bałwanka.
Babilasy
Święta zauważyłam, ale przegapiłam zmianę czasu! Spóźnię się na Śniadanie! Ale… może inni też przegapili? Inaczej ktoś byłby mnie uprzedził. Regularnie przegapiam zmianę czasu. 🙄
Mt7, mam nadzieję, że Twój kindle ma tylko fochy, a nie jakiś poważny problem.
W tym problem: nie 08:41, a 09:41.
Dzień dobry 🙂
Czyżby ktoś ode mnie oczekiwał, że po wstaniu i przetarciu ocząt po pierwsze rzucę się do regulowania zegara? 😯
Czas nie pasztet z zająca. Ucieknie i już wkrótce nie będzie miało znaczenia, która godzina była godzinę temu lub dwie. No to po co tak się śpieszyć z przestawianiem czasu? 😈
Babilasom życzymy dużo sprawności manualnej i wyczucia formy przy lepieniu bałwanka. Bo utoczyć regularne kule na zimowego bałwanka jest dosyć prosto, o ile jakość śniegu sprzyja, ale utoczenie 3 dużych pisanek na bałwanka wielkanocnego wymaga już pewnych umiejętności. 🙂
A skąd, Bobiku! Ktoś absolutnie niczego od Ciebie nie oczekuje, a jedynie definiuje problem własny. 🙂
… i drukowanymi cyferkami daje cynk innym roztargnionym, którzy mogliby tu zajrzeć. Bo chyba nie jestem jedyną temporalną ciapą w okolicy? To by było straszne. 😥 Pognałam. 🙂
Dzień dobry 🙂
pora na śniadanie
Zwłaszcza, że za oknem zadymka śnieżna
No dobra, na ogólne życzenie Agi przeskoczyłem południe, myśląc sobie a, niech stracę. 😎
O kurcze! Ktoś w święta ukradł godzinę.
Znowu trzeba będzie się pół roku przyzwyczajać.
Kindle padło naprawdę. Obawiam się problemów, bo oficjalnie w Polsce go nie ma.
Siodemeczko. nigdy tego, odpukac, z Kindle’m nie mialam, ale miala raz E – pol roku chyba po kupieniu. Zadzwonila do Kindle’a, wytlumaczyla i oni z miejsca zaproponowali wymiane. Ona skorzyststala wtedy z okazji i zrobila upgrading – zamowila sobie nieco drozszy z 3G, czyli taki, ktoru ma wbudowane na stale (mozna je wylaczac) polaczenie z internetem. Kiedy zamawiala dla mnie na urodziny z miejsca poprosila o taki z 3G, czyli, ze aby sie laczyc z internetem nie musz nigdzie byc w poblizu hot spota.
Bede sie niedlugo do niej wybierala z przyjeciem, wiec zapytam jeszcze jak to bylo.
Boze, Irek, jakie boskie zdjecie tego Rudawego ze swieconka!!! Czy to Twoj?
Wiosenna zmiana czasu jest zawsze ciosem. Czuje sie okradziona, kurka wodna.
Siodemeczko, znalazlam Kindle Customer Support:
http://www.amazon.com/gp/help/customer/display.html?nodeId=200127470
Heleno, to nie mój. Mój był na świątecznym zdjęciu 😉
Tak, Heleno, byłam tam na stronie pomocy, ale oni udzielają porad dla działających urządzeń.
Poczekam na młodszego, nawet nie wiem gdzie on kupił tego ~#$^&%.
Helenko, jesteś wielka! 🙂
Trzymałam i trzymałam ten przycisk startowy, ale za krótko.
Doczytalam na 'Twojej’ stronie, że minimum 20 sek. i JEEESST!
Ja dziękuję za takie niespodzianki.
Wrzuciłam już u siebie, ale w koszyczku też wrzucę, życząc słodkich świąt:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/KrakowMarzec2013#5861496818853172146
Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy! Dobrali się temu obszarnikowi Szekspirowi do skórki! Bo o tym jak Kopernik dzierżawił chłopom ziemię (nie Ziemię!) to już od dawna wiadomo.
Kierownictwo, jak widzę, też postawiło na zwierzęcą zajadłość. 😆
Ja byłem strasznie zdeprymowany, że mi się w tym roku bobiczej kartki na Wielkanoc nie udało zrobić, ale po tych wszystkich nieprzygotowaniach świątecznych już mi nie starczyło ani energii, ani czasu. No trudno, chyba i bez kartki wiecie, że piesek Wam wszystkim dobrze życzy. 🙂
Buuuuu… Już wszem i wobec naopowiadałem, że u mnie dzisiaj Dzień Bez Białego, ale to było klasyczne chwalenie dnia przed zachodem. Znowu leci. 🙁
Bobiku, przyjmij najlepsze życzenia spokojnych i smakowitych świąt oraz nieustajacej weny twórczej. (Z przeprosinami że sie tak długo nie odzywałem.m)
Bywalcom również życzę radosnych świąt, a zajadłością bym sie nie przejmował, bo naturą ludzi, psów i kotów rządzi ta sama Natura… Naturalnie, że tak.
A u mnie jest tak, a nawet gorzej:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Bobikowo#slideshow/5861523544311199506
Telewizja lubelska wyemitowała film o abp J. Życińskim – ” Strażnik poranka” Grzegorza Linkowskiego. Wspaniałe okruchy z jego życia. Na pewno ten film nie pójdzie w TV „Trwam”, choćby przez jedno zdanie wypowiedziane ” nasi politycy kreują się przez znajdywanie wroga”.
Ale żeby nie było,że ja tylko tak wzniośle to proponuję po jajeczku 😉
Swietne, Irku!
U nas tez wszystko sie nadzwyczajnie udalo. Jutro powtorka.
Dzięki jeszcze raz za wszystkie życzenia – i wzajemnie życzę. 🙂
Laudate, toteż ja się naturalną zajadłością szczególnie nie martwię i zajadam, zajadam, zajadam… 😉
Irku, a można się trącać winem w strusim jajeczku? 🙂
W strusim jajeczku to jednakowoż proponuję proste i efektywne danie Kumy z Gdyni 🙂
Kumie nie podołam, ale coś mniej skomplikowanego jeszcze zmieszczę 😉
Nieco spóźnione, ale nie mniej szczere życzenia dla Gospodarza, jego Rodziców, Brata, Pręgowanej a także dla całego koszykowego Bywalcostwa.
andsol (31 marca 16:05):
A co Ci kanonier fromborski nagle zawinił?
Jak to co? Klasowo obcy. 😎
Vesper mi przypomniała, że są Święta. No to nieustająco wesołych Świąt. 😀
https://www.google.pl/intl/pl/landing/nose/ 😆
Bywalcostwo to swietne slowo.
Jestem absolutnie przeswietowana. Wlasnie wrocilismy do domu po 9-ciogodzinnym przyjeciu u mlodych krewnych. Nie wiem czy bede jutro mogla sie zwlec do pracy, bo jestem wyczerpana. W tych 9-ciu godzinach byla co prawda przerwa od stolu na spacer i druga na obejrzenie filmu, ale biesiadowalo nas jedenascioro, a ze nieczesto juz bywamy w tak duzej grupie ludzi to bylo to w sumie meczace.
Z plusow dodatnich to zurek (zupa kielbasowa, jak go nazywal moj kiedys maly synek) z jajkiem jest pyszny! Tez pasztet z cwikla i salatka jarzynowa!
A jutro jest nie tylko ten okropny Smigus Dyngus, ale jeszcze na dodatek Prima Aprilis! Nie wychodzcie z domu, bo was obleja, oklamia i jeszcze sie beda z was smiali!
Babilas: a bo obszarnik i krwiopijca. I jak słusznie ktoś tu szczeknął, klasowo obcy. Ale przyznajmy mu to, jak na jego biskupstwo krzyżacka zaraza się wdzierała, to do polskiego króla, a nie do Watykanu, o pomoc uderzał. I poza tym miał bardzo ciekawy pomysł, żeby obserwatora na Słońcu (łoboziu, to on się podsmażył) a nie na Ziemi usadowić, przez co dzisiaj dzieciom w szkołach wmawiają, że prawdą jest, że Ziemia dookoła Słońca krąży. Jakby takiego nauczyciela na Marsa wsadzić, inaczej by zaśpiewał.
Dzień dobry.
Mnie poczucie humoru pana premiera, lepiącego z wnukiem bałwanka, wprawiło w dobry nastrój:
http://m.natemat.pl/4cd62e411a9f19d0d19d3388d277d431,641,0,0,0.jpg
{Pod zdjęciem podpis: Wielkanoc na Kaszubach. Mikołaj, ja i bałwan. (Bałwan z prawej)}
Dzień dobry 🙂
Świetny nastrój dzięki Adze i Mar- Jo 😆
Święta świętami, ale wiadro kawy jeszcze nikomu nie zaszkodziło
Dzień dobry 🙂
Niech będą nawet dwa wiadra. Czymś tę babkę trzeba przepijać. 😉
Moje świąteczne rozleniwienie zaczyna sięgać takich wyżyn, że chyba przydałoby mi się z pół godziny musztry pod okiem kaprala-ekstremisty. Przecież ja wkrótce nie będę wiedział, jak odróżnić ogon od łapy i czym się łazi, czym merda. A potem, naturalną koleją rzeczy, zanikną mi nieużywane organy, czyli wszystkie oprócz trawiennych. 😯
Zasypane dzień dobry 🙂
Rano jechaliśmy z szuflą i popiołem 😕 Sypie zawzięcie, a ludzie, o dziwo, przychodzą 😯
U Haneczki poniedziałek popielcowy zamiast śmigusowy 🙄
I postny 😉
Ładna historia! KUL chyba będzie zmuszony zamknąć podwoje. 😯 Żadna inna reakcja na demonstracyjne odejście studenta Cejrowskiego nie byłaby adekwatna. 🙄
http://wyborcza.pl/1,75248,13653170,Cejrowski__Rzucam_studia_na_KUL__Nie_szanuja_papieza.html
Tylko zanim Cejrowski rzucił KUL został skreślony z listy studentów za oblany egzamin.
Przeciągająca się zima nie jest mi zbyt uciążliwą i niespecjalnie mnie złości. Ale, poza niepokojem, jak ją zniosą zwierzęta i rośliny i pytaniami w stylu: czy będą w tym roku wiśnie oraz kiedy nareszcie pomidory zaczną mieć smak pomidorowy, dokucza mi poczucie niewłaściwości. Jadąc wczoraj przez Warszawę, patrzyłam na, obiektywnie, całkiem niebrzydki zimowy krajobraz, myśląc, że powinien zachwycać, ale nie zachwyca, bo nie powinno go być. Głowa nie zgadzała się na to, co widziały oczy. Samochód wolno brnął przez śnieg, a ja nie tyle myślałam, co czułam: Źle! Wszystko nie tak! Jaki niewygodny, niewłaściwy, niepokojący jest ten widok i to kolebanie się auta na śniegu! Wysiadłam. Śnieg skrzypi pod butami, kółka zębate skrzypią w głowie, ktoś w pobliżu zgrzyta zębami. Ja?
re: Cejrowski
On się ogólnie dość późno zabrał za formalną edukację na poziomie uniwersyteckim – 2010 licencjat, 2011 magisterka. Znaczy ja nie uważam, że to coś złego, każdy wiek dobry, ale w okolicach 50-tki to już pora na doktoraty honoris causa raczej.
Poza tym te jego obietnice… On już przecież kiedyś miał wszystko rzucić i do jakiegoś Ekwadoru wyjechac na zawsze?
Mam to samo co Aga ❗
Ja też. Wielkanoc w śniegu to coś jak cielę z dwiema głowami. No i gubi się cały jej – wszystko jedno czy chrześcijański, czy pogański – sens. Jakie zmartwychwstanie, jakie odradzanie się życia, jakie rozpoczynanie przez naturę ab ovo, kiedy zima trzyma i kiełki widać co najwyżej sojowe w supermarkecie. 👿
Żeby jeszcze niepokalana biel na polach i łąkach zapobiegała temu… no… zapylaniu 😳 Ale nie, niestety 🙁 Olsza pyli w najlepsze, na wszyscy w mojej rodzinie reagujemy stosownie, czyli smarcząc i kaszląc na potęgę 👿
Gdyby Cejrowski zgodnie z obietnicami wyjechał na stałe, można by przynajmniej stworzyć alternatywną wersję limeryka o rolniku na Labradorze: jest Cejrowski w Ekwadorze…itd. A tak – żadnego pożytku. 🙄
Lisek na Dywaniku dokonał genialnego wynalazku językowego, w sam raz na tegoroczną Wielkanoc – Śniegus Dyngus. 😆
Oj, tak, tak. Mamy taki dyngus w Warszawie, gdzie dojechałam w samo południe. W Krakowie rano nie sypało, za miastem nawet było słoneczko. W strefę śniegową wjechaliśmy gdzieś pod Kielcami i od tej pory już nam padało równo. Ale drogi okazały się nadspodziewanie OK. Z wyjątkiem bocznych i osiedlowych…
Jeszcze jeden aktualny bałwanek, przyniesiony od Łasuchów:
http://gdynia.naszemiasto.pl/galeria/zdjecia/1790496,sniezny-zajac-wielkanocny-czyli-jak-dostosowac-sie-do,galeria,4886236,id,t,tm,zid.html?pow=1&#material-artykul
PB jest najwyrazniej przeciwko smolenskiemu oblakaniu. Synoptycu zapowiadaja ze prawdziwa wiosna zacznie sie w Polsce dopiero 11 kwietnia, dzien po Dniu Narodowwych Obchodow na Rzecz Prawdy Smolenskiej. Kiedy bedzie juz za pozno na rozbicie miasta namiotow i obalenia dykatury Tuska.
No nic. Moze za rok bedzie inaczej.
U mnie juz po swietach, bo tutaj sa tylko jednodniowe, i niekoniecznie az tak intensywnie za stolem, jak nakazuje polska tradycja. 😉 No i wczoraj nareszcie byl pierwszy prawdziwie wiosenny dzien, wiec tym bardziej chcialo sie wyjsc i pochodzic po okolicy (16 stopni, ale jutro ma juz byc jak zwykle). Spotykani na spacerze ludzie, wyraznie przezywali sloneczna euforie (szorty, klapki, krotkie rekawy, etc.)…
A przy przedwczorajszym gotowaniu sluchalam jak zwykle radia, i udalo mi sie na cos takiego trafic, wiec podrzucam (mozna posluchac, mozna kliknac na wersje pisana). Rzecz jest o bledach i o strachu przed konfliktem, co czasem prowadzi do bledow na duzo wieksza skale (troche jak w tym samolocie do Smolenska, gdzie nikt sie nie odwazyl powiedziec, ze przy takiej pogodzie lepiej nie probowac ladowac).
http://www.npr.org/2013/03/29/174037793/is-conflict-good-for-progress
Wszystko już było?
Tego jeszcze nie było 😉
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,13662138,Mural_na_kamienicy_redakcji_Tygodnika_Powszechnego.html
Mural jest OK, ale w Londynie nazajutrz zjawili by sie urzednicy Ratusza i kazali natychmiast zamalowac, zglosic projekt do urzedu konswrwatorskiego , uzyskac pozwolenioe (planning permission oraz najblizszych sasiadow) i wtedy ewentruialnie. Nikt nie moze bezkarnie i z pominieciem wkadz miasta oraz sasiedaow psuc elewacji budynkow, nawet takich, ktore nie sa zabytkowe.
Przecież to prima aprilis, Helenko. Nie dalej jak wczoraj wieczorem byłam tam i niczego takiego nie było. Stare Miasto w Krakowie, na obszarze wewnątrz Plant, jest zresztą w całości pod ścisłą ochroną konserwatorską, a Wiślna tam właśnie jest.
Inna rzecz, że ten Pan Trololo:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/KrakowMarzec2013#5861496805698634770
również pojawił się na Starym Mieście i jeszcze konserwator nie zareagował… Ale ściana jest tak zniszczona, że lepiej z tym obrazkiem wygląda 😉
Dlatego też prace rozpoczęto dzisiaj rano po wyjeździe PK 😉
Co za idiotka – ja! Bardzo niewinny ten Prima Aprilis…..
A bardzo juz dzis kultowy Pan Trololo cos wlasnie reklamuje w brytyjskiej telewizji. Bardzo smiesznie.
W drugi dzień Świąt, Irku 😉
Dziędobry, Koszyczku.
Mielim tu w Szczecinie takie słońce ze świergotaniem ptaszków, że żaden śnieg (padał rano, ścierwo) nas nie zmyli. Jest wiosna i już.
Jak na Tygodnik Powszechny przystało 😉
Ja też dziś z ptaszkami miałem do czynienia. 🙂 Wybraliśmy się z Panem Administratorem na spacer do parku w sąsiednim mieście, bo nic nie śnieżyło i dzień udawał, że był całkiem wiosenny (wiem, wiem, prima aprilis). W tym parku jest pawilon z ptasimi wolierami i można się naoglądać, a przede wszystkim nasłuchać różnego skrzydlactwa. Ale na mnie i tak największe wrażenie zrobiły jedwabne kury (tłumaczę żywcem z niemieckiego Seidenhuhn, ale może po polsku mają inną nazwę), czarne i lśniące jak kruki. 😀
Tu taka kura, tylko w innym kolorze:
http://view-media.stern.de/de/picture/1707011/Katze-Hahn-Huhn-Tierfreundschaften-Tierfreundschaft-Seidenhuhn-Schweissfuesse-510.jpg
A na mural daliśmy się obydwaj z PA nabrać i podnieśliśmy straszny wrzask, że skandal, kto do tego dopuścił i w ogóle. 😳 😈
A u mnie goście wypatrzyli 3 bociany przelatujące.
Znaczy, ze jednak wiosna pomimo śniegu.
Biedaki, pewnie im gniazda zasypało.
Ja takich kur nie widziałam.
🙂 🙂 🙂
Te kury to tak dla jaj? 🙂
Nie, Irku – myślę, że raczej kotu dla towarzystwa. 😉
Na pewno dla jaj. Na zbyt mięsne nie wyglądają. 😉
Te kury od niedawna są przebojem sklepów zoologicznych. Podobno w modzie wśród dzieciaków jest dostać na komunię jakieś oryginalne zwierzątko. Do niedawna modne były króliki i koszatniczki, a teraz właśnie te kury. Nie gdaczą jak zwykłe kury, tylko bardziej śpiewnie, podobno jak się nad nimi popracuje, to mogą trochę śpiewać.
To my dla chóru kupimy ze trzy, ale tylko tenorowe. 🙂
Kurczę, nie mogły to obyczaje komunijne zatrzymać się na zegarkach? Jak dzieciak zegarek zaniedbał, albo wyrzucił, bo mu się znudził, mogło mnie to nie obchodzić. Ale zaniedbanie kury lub królika uderza w żywotne zwierzęce interesy. 👿
Nie wiem, jak jest z kurami, ale czytałam wypowiedź weterynarza, że królik nie jest odpowiednim zwierzęciem dla dziecka, ponieważ podnoszenie bardzo szkodzi mu na kręgosłup, a dzieci nieustannie biorą króliczki na ręce, bo przecież takie słodkie zwierzątka, jak maskotki.
Kupowanie zwierzątek w charakterze zabawki dla dziecka to jest w ogóle… no, nie będę sobie podnosił na noc ciśnienia używaniem wyrazów ogólnie uważanych za. 👿
A kury trzymane w mieszkaniu są z założenia biedne. Kura musi grzebać i kąpać się w piasku, żeby była zadowolona z życia. No i w czym ma grzebać w miejskich warunkach? W parkiecie czy w wykładzinie? 🙄
Bobiczku, wracając jeszcze do murali, mnie np. dość zbulwersowało to:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/KrakowMarzec2013#5861496688696250466
To co prawda już nie jest najściślejsze Stare Miasto, ale ul. Krupnicza. Jednak Dom Mehoffera jest przecież zabytkowy, więc tu konserwator musiał wydać zgodę. Ale to jakiś nonsens. Nic mnie nie obchodzi, że zostało to wykonane w ramach Grolsch ArtBoom Festival (może za to Grolsch sypnął jakąś kaską na Muzeum Narodowe, to jedyne wytłumaczenie, jakie jestem w stanie dopuścić), wygląda to idiotycznie. Owszem, najpierw było tu po prostu szarobure, ale co by szkodziło tylko odmalować na czysto?
Na szczęście z kurami jako prezentem na komunię to był prima aprilis z mojej strony, Bobiku 😉
Chór Kur – ładne 😀
No tak, naiwnego szczeniaka nabrać nietrudno. 🙂
Ale problem zwierzątka jako prezentu dla dziecka i tak istnieje, choć w pozakomunijnym wymiarze. 🙄
Pani Kierowniczko, widziałem już to zdjęcie na Dywaniku i też mnie trzepnęło. No, trudno – w centrumie Krakowa takie murale, zwłaszcza tej wielkości, są ciałem obcym. Jakiś niewielki pan Trolololo może nawet mieć pewien zielonobalonikowy smaczek 😉 , ale ten upiór na Mehofferze – wrrr! 👿
Może nawet bardziej w pozakurzym, niż w pozakomunijnym, ponieważ jakieś zwierzęta w ubiegłym roku były komunijnym hitem, tylko nie pamiętam, o które dokładnie chodziło.
Dla mnie koncepcja dawania zwierzęcia w prezencie jest jednak obca, niezależnie od gatunku zwierzęcia i od okazji. Zwierzę to jednak wspólna odpowiedzialność wszystkich członków rodziny, a nie czyjaś własność. Zosia trochę się nawet w pewnym momencie buntowała, dlaczego nie może dostać kotka na urodziny, ale teraz już rozumie dlaczego 😎
re: Seidenhuhn
One się nazywają silkie (ale to też nie po polsku, zdaje się) i jak większość tego typu kreacji pochodzą z Chin.
A propos zwierząt nie-do-końca typowych. Swego czasu moja znajoma znużona hałasem wytwarzanym przez pracownika, który non-stop jeździł traktorko-kosiarką (ponad trzy hektary trawnika) wymyśliła sobie owce wrzosówki, które miały ładnie wyglądać (przynajmniej ładniej od pracownika na traktorku), nie hałasować i utrzymywać trawnik w stanie permanentnego przystrzyżenia jednocześnie nawożąc go ekologicznie. Taka była teoria. W praktyce owce rozmnożyły się do stanu inwazyjnego, obsrały trawnik do stanu mało użytecznego (śniadań na trawie odbywać nie można), wydają intensywne dźwięki, a przede wszystkim znalazły sobie części ogrodu znacznie bardziej atrakcyjne niż trawnik (np. warzywnik, plantacje borówek, kwietniki).
Bo do owiec bezwzględnie trzeba zatrudnić uczonego i robotnego psa, który to tałatajstwo będzie trzymał w ryzach. To jasne, że ludzie sami sobie z owcami nie radzą i to już od tysięcy lat. Stąd właśnie wzięły się owczarki. 😎
Bobicku, turbowołeś sie, ześ sie u mnie spóźnił z zyceniami, ale jo… jesce bardziej 😳
Ba – choć z opóźnieniem – piknyk Świąt Bobickowi i syćkim jego Gościom!!! 😀
Owczarek został wywołany z Turbacza 😀
Dzień dobry 🙂
Owce policzone, zagonione. Można spokojnie wypić kawę.
Dzień dobry. Biało, czyli normalnie. Właściwie już się przyzwyczaiłam. Jeśli kiedykolwiek zrobi się zielono, pierwsze spojrzenie rano za okno będzie połączone ze zdziwieniem i potrzebą przyzwyczajenia się na nowo 🙄
Dzień dobry 🙂
Wodzę, że owiec już się bać nie musimy, bo Owczarek z Irkiem jako pomocnikiem na pewno potrafią je utrzymać w ryzach. No to ja mogę sobie spokojie skoczyć na jakiś koktajl. 😉
Dla wszystkich spragnionych wiosny zostawiam promyk nadziei – po 11 kwietnia ma być lepiej, bo Arktyka odpuści.
Do później. 🙂
Kolejny dylemat: czy koktajle powinny być z imbirem, bo zima, czy z parasolką, bo wiosna. 🙄 Jak by tego nie rozwiązali Twoi koktajlmeni, Bobiku, spokojnego przyswajania.
Z imbirem, parasolką i bałwankiem.
Jak miło, że znowu dzień powszedni. Jestem wielbicielką dni powszednich i rzeczy zwyczajnych.
Rumik, który ma już od dawna na rozkładzie Cesarza Kapuścińskiego, dzisiaj zeżarł Parandowskiego książkę o początkach bolszewizmu w Rosji. Polityczna psina, nie? Ale trochę boję się o jego trawienie.
Czy historia Zlotej Kaczki nalezy do zwyczajnych?
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.10151422795286144.1073741832.567541143&type=1&l=5566b15780
W ciagu trzech dni Swiat byla telewizja marzen, nie wiedzialem w co lapy wlozc Trzy po kolei filmy szwedzkie wedle Stiega Larssona cala Trylofia) , trzy rozne programy arcehologczne – o zyciu w starozytnym Egipcie, o smierci w starozytnym Egipcie i Ksiedze Zmarlycxh, o zyciu codziennym w Herculaneum – wszystko na pdostawie odkopanych rzeczy, jeden o eksperymencie z mumifikowaniem ciala tak jak robiono to w czasie XVIII dynastii w Egipcie, pierwszy opcinek nowego sezonu z Miranda Hart, no zyc nie umierac!
A co Wyscie widzili?
u mnie śnieżyło…
Im bardziej proszy snieg
tym lepszy Stieg Larsson!
Moi koktajlmeni o parasolkach chyba nie słyszeli. Dają zamiast tego pelerynę z worka foliowego. 👿
Ale przynajmniej było dziś bez bałwanka, bo jest 8 na plusie i słońce świeci jak głupie. 😀
Trzymaj sie, Pieseniu.
Złota Kaczka jest niezwykła, ale naprawdę nadzwyczajna to jest kaczka po pekińsku w tajskiej restauracji nieopodal Trafalgar Square, parę kroków od National Gallery. Miękkie, dobrze przyprawione mięso z chrupiącą skórką, wspaniały sos, ogórek, zielona cebulka, naleśniki ryżowe dokładnie takie, jak mają być… No, łapy lizać.
Chyba jednak wiosna idzie, bo mnie do Londka ciągnie. 🙂
To przyjezdzaj, Piesku!
Pojdzemy na te kaczke na Trafalgar Sq.
Było – nie było, w każdym bądź razie już nieco zwietrzało. Póki wciąż tylko drugiej świezości dzielę się z PT Sosajetą:
Rano przyszła Maria Magdalena do igloo i ujrzała kawał kry na bok odwalony, a potem dwóch Pingwinów we frakach uroczystych, jednego u głowy, a drugiego u nóg, gdzie leżało zmarzłe ciało Jezusa. A Pingwini rzekli do niej: Dlaczego szukasz rozmrożonego wśród zamrożonych? Nie ma go tu albowiem odtajał.
I pobiegła do wioski Eskimosów ogłosić im nowinę.
(source: Konrad T. Lewandowski)
Piesek pewnie zasnal. Chodzimy na paluszkach.
Spij, Piesku, spij. 😈
Psie i Kocie, ja Wam życzę, żebyście poszli na tę kaczkę i żeby to była ta kaczka.
Co się stało z Dywanem? 😯 Czy tylko mnie się rozsypał, a teraz w ogóle się nie otwiera?
Ja mam Dywan.
Juz my wiemy, gdze te kaczke dorwac. Inne rzeczy tez tam sa prima sort w tej tajskiej restauracji.
Sprawdziłem jeszcze raz. Otwiera się, ale b. powoli. Inne blogi Polityki to samo
Dzięki, Irku. Musi mój internet szwankuje.
… bardziej, niż Twój, bo mnie wcale.
MNie sie tez wolno otwiera.
Polityka juz dziala. 🙂 A ja nadaje z kindle’a. To okropecznie trudne!
No widzisz! A ze mnie sie wysmiewali jak nadawlem i literek nie widzialem!
To bardzo smutne nie widziec dobrze literek.
Mordka niepotrzebnie każe chodzić koło mnie na palcach. Ja dziś tylko mało szczekliwy jestem, ale słuchać mogę, nawet z przyjemnością. 🙂
Kocie, ja jestem pod OGROMNYM wrażeniem, że Ci się cokolwiek udaje nadać w ten sposób! Napisanie na blogu paru słów zajęło mi wieczność. Właśnie usiłuję wysłać maila i jestem o krok od posłania kindle’a przez okno! Wrrrr. Tego się nie da zrobić!
Teraz to nie pisze na kindle’u. A pisalem sporo z Ameryki. Napisanie kazdego zdania trwalo wiecznosc i bardzo zle bylo widac dopoki sie pisalo. Dopiero po napisaniu mozna bylo odczytac. A wtedy juz bylo za pozno zeby poprawiac wiec musialem stoicko znosic upokorzenia i drwiny.
Ale jestem stoickim Kotem. 😈
Witaj, Bobiku. Ty sobie z boczku sie wsluchuj, a machac lapkami nie musisz.
Pamiętam, Kocie, dlatego piszę, że jestem pod ogromnym wrażeniem. A ja, naiwna, myślałam, że będę odtąd wykorzystywać kindle’a do łączenia się ze światem podczas urlopu. Toż cały urlop byłby na nic! A ludzie masowo korzystają z internetu na telefonie… niewyobrażalne! Ja nie jestem z tej epoki. 🙁 🙂 ❓
Trudno bylo jeszcze i dlatego, ze wszystkie moje riposty pojawialy sie kiedy juz rozmowa sie skonczyla. 👿 Nie nadazalem.
No i nie moglem rozwinac skrzydel, ze sie tak wyraze. Musialem krotko i wezlowato ( a to nie moj styl) , a ponadto w miare takimi zdaniami, ktore nie zawieraja przecinkow, bo robienie przecnkow, znakow zapytania i cudzoyslowow bylo nader skomplikowane. Znaczy – wymagalo kilku operacji na klawiaturze.
Chciałbym poprotestować. Najchętniej na siedząco i bez transparentów. Mam energię i trochę żółci. Szukam Sprawy. Oferty kierować, owszem.
Dzień dobry 🙂
Protestuję na siedząco i bez transparentów przeciwko śnieżycy za oknem.
Na znak protestu kawa w szklankach z fusami 😈
Dzień dobry. 🙂
To ja jedną szklaneczkę kawy z fusami chwytam, z fusów następnie sobie powróżę. Idę na rozmowę z pracodawcą, z tym, że z mojej strony rozmowa będzie utrudniona – pyły remontowe zabrały mi przed świętami głos i nie chcą mi go zwrócić.
Dzień dobry 🙂
Łączę się w bólu z Irkiem i z fusami. Białe, zmiana czasu i wieczorne bezprądzie to już naprawdę za dużo 👿
w nawiązaniu do wczesniejszych utyskiwań, chcę powiedzieć, że na kindlu da się pisać (kindle touch, firmware: 5.3.2), tylko trzeba krótko i bez polskich znaków 😈
w nawiązaniu do jeszcze wcześniejszych zastanowień, to na blogu Bobika jest zielono, i to jeszcze w trzech odcieniach. choć jeszcze bardziej bardziej jest biało (w jednym odcieniu)… 🙄
Czyżby zbliżał się jakiś tysięcznik 🙄
🙂
AlJazeera donosi z Arabii Saudyjskiej:
„…women may not use the bikes for transportation but “only for entertainment” …
Co na to Postępowy Ruch Feministek Polskich ?
No tak, linka…
http://www.aljazeera.com/news/middleeast/2013/04/2013428030514192.html
Dzień dobry 🙂
Odkąd się okazało, że Łotr jest oszustem numeracyjnym, świętowanie dziesięciotysięczników stało się zbyt niepewne. Lepiej obchodzić rocznice, bo Czas jakiś jest bardziej odpowiedzialny, choć i on potrafi numer wykręcić. 😎
Do protestu oczywiście się przyłączam, choć już straciłem orientację, czy on jest przeciwko fusom czy wręcz przeciwnie. 😈
Ja mam dziś ochotę zaprotestować przeciwko znośnej ciężkości bytu: ani przyjemności, ani dramatu, po prostu codzienne, banalne uciążliwości. 😈
Z glebokiego, glebokiego kociextwa:
-Drogie Radio Erywan! Ratunku! Lysieje mi salopa, co robic?
– Nie wiemy wprawdzie co to jest salopa, ale radzimy przestac jezdzic na rowerze…..
O, jakiż dobry i mądry król z tego Abdullaha! Na rozrywkowych rowerach babom jeździć pozwolił, choć nie ma żadnej pewności, że to szatańskie nasienie przy okazji czegoś pod burką nie przetransportuje. 😯
Król powinien jednakowoż pilnować, żeby tą lekko uchyloną furtką nie wdarł się na całego szejtan postępu. Ośmielone babska mogą podkasać burki i zacząć zasuwać przez Rijad na hulajnogach!
Kto się jeszcze nie zaczął odchudzać po Świętach, niech szybko zacznie. Samoa Air będzie pobierać opłaty od kilograma pasażera. 😈
zeen się chyba zbyt zmahomecił. czyżby to rozrywkowe rowery… 😎
to nie dziesięciotysieczniki się zbliżają do ludziów, to ludzie zbliżają się do dziesięciotysięczników. tyle że, jak słusznie zauważył Bobik, obecne dziesięciotysięczniki to nie to co kiedyś. globalizacja, automatyzacja i wirtualizacja potrafi nawet wzniosłe liczby skorodować :/ zdobywając taki dziesięciotysięcznik nie wiadomo czy się cieszyć, czy po cichu zsunąć.
Bobik, powiedz chlopakom, zeby przestali zanudzac z tymi dziesieciotysiecznima,m. Naprawde. „Moj jest wiekszy od twego…”
Nie rozumiem, Mordo. Przecież my z chłopakami właśnie sobie pisanki z dziesięciotysięczników robimy. 😯
Mozna przy pierwszym dziesieciotysieczniku. Przy drugim, a nawet trzecim.
Ale potem to mozna sobie szczeke skrecic z ziewania. 👿
dziesięc tysięcy skręconych od ziewania szczęk Mordechaja – to jest wyzwanie! 😈
Skręcenie szczęki może też nastąpić wtedy, kiedy prawicowy Kot wstaje lewą nogą, czego rzecz jasna Kotu nie życzymy, a nawet jesteśmy skłonni na siedząco przeciwko temu protestować. 😉
Z innej beczki: nie wydaje się Wam podejrzane, że już 3 kwietnia, a nastroje smoleńskie jakoś mało rozhuśtane? Nie wiem, czy to cisza przed burzą, czy – o dziwo – nastąpiło jakieś zmęczenie materiału? 😯
To chyba nie do mnie pytanie? Nie jestem dziwą. 😈
Swietny lakoniczny opis Magdaleny Srody feudalnych stosunkow panujacych w polskiej sluzbie zdrowia. Pani profesor spedzila swieta w szpitalu, ze zlamana reka:
http://wyborcza.pl/1,75968,13668954.html
Przypomnial mi sie epizod z mjego pobytu w szpitalu pare lat temu.
Bedac jeszcze na intensywnej terapii po operacji uslyszalam bardzo wredna i pogardliwa uwage na swoj temat jaka padla z ust pielegniarza.
Bylam wstrzasnieta i w czasie wizyty ukochanego chirurga przekazalam mu co uslyszalam. Dowiedzialam sie wtedy, ze lekarz nie ma prawa zwrocic uwagi pielegniarzowi gdyz ich funkcje sa kompletnie rozdzielone: lekarz jest od leczenia, pielegniarz od dbania o moj welfare. Jedyne zatem co moge zrobic, to zlozyc skarge do szefa/szefowej korpusu pielegniarskiego. Nie moglam tego zrobic, gdyz pielegniarz, ktory brzydko sie o mnie wyrazil w zasiegu mojego sluchu, byl wlasnie szefem pielegniarek na oddziale chirugicznym. .
Poszlam wiec dalej i poskarzylam sie „wyzej”.
Kilka dni po moim przejsciu na sale ogolna, ten szef, arogancki gowniarz do mnie przelecial i chcial koniecznie abym sie z nim „zaprzyjaznila”, wiec kadzil mi i sie podlizywal jak tylko mogl, zapewniajac mnie o swej dozgonnej milosci i szacunku. Potraktowalam go lodowato, gdyz uwazalam, ze naleza mi sie przeprosiny. On z kolei nie mogl sie przyznac, ze powiedzial to co powiedzial, bo mialby klopoty. Ale mysle ze odtad byl ostrozniejszy w poblizu loza bolesci swych pacjentow 😆
A opowiedzialam to po to by zilusttrowac to rozdzielenie funkcji lekarzy i pielegniarzy.
Słychać Kota jęk, jęk skręconych szczęk…
szczęka szczęka Mordechaja
i w tym szczęku zginął wdzięk,
jak po świętach, tak po jajach
– wyrwał się kocisku jęk…
zaś tysięczne szczyty wabią
kto zdobywcą, ten to zna,
żadne jęki nie osłabią
woli, która w górę pcha
😉
Ja nawet nie wiem, jak niemiecki system ustawia pielęgniarstwo względem lekarstwa, ale pewien rodaj „feudalnej zależności” jest tu wyraźnie wyczuwalny. Niemniej jednak od strony pacjenta funkcjonuje to wszystko bardzo nieźle, czyli nie tu jest pies pogrzebany.Wystarczy zresztą wziąć kilka pierwszych z brzegu linków na temat polskiej służby zdrowia, iżby zauważyć, że nie problem feministyczny jest jej największą bolączką. O, na przykład taka notka:
http://wyborcza.pl/1,75248,13613769,Reforma_NFZ_znow_z_poslizgiem.html
i taka
http://wyborcza.pl/1,75968,13635688,I_po_co_te_pokazowe_dymisje.html
albo taka
http://wyborcza.pl/1,75968,13629114,Reformy_ministra_zdrowia__czyli_utrudnianie_przez.html
lub też ta (i mnóstwo innych)
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13637019,Pacjenci__To_jest_horror__Lekarze__Dramat__agresja_.html
W dobrze zorganizowanym systemie pielęgniarki mogą się wprawdzie czuć uciskane i walczyć o swoje, ale pacjenta może to nie obchodzić, bo on tak czy owak jest dobrze zaopiekowany. W złym systemie nawet całkowite podporządkowanie lekarzy pielęgniarkom (a co z lekarkami, że tak prowokacyjnie spytam?) doli pacjenta nie polepszy. A dla kogo w końcu ta tabakiera? 🙄
chłop pcha pchłę,
wola woli w górę,
szczęku szczęk,
siedzi pies z kocurem 🙄
a reszta się dziwi,
bezsens szczęki krzywi,
to pewnie, ni chybi,
przedsmoleński jęk.
Jak Wódz będzie dziwą, czy też dziwa Wodzem, postulaty feministyczne będzie można uznać za zrealizowane i manify zawiesić na kołku. 😆
Biją głosy, ziemia jęczy,
przedsmoleńsko kraj się męczy,
a najbardziej się – wiadomo –
męczy zeen do spółki z fomą,
bo do góry muszą dryndać,
chociaż jest nieczynna winda. 🙁
Bobik, nie strasz trzema linkami naraz.
To nie ma nic wspolnego z plcia osob zajmujacych sie opieka pielegniarska. No, moze poniekad w Polsce, gdzie absolutna wiekszosc pielegniarek to kobiety. Tutaj zapewne tez na pielegniarstwo czescej decyduja sie kobiety, ale pielegniarzy jest wielu i nic dziwnego, gdyz jest to praca wymagajaca nieraz fizycznej krzepy. Ale widzi sie tylu pielegnarzy, ze sie zapomina, ze byl to kiedys zawod niemal wylacznie kobiecy.
Ja w kazdym badz razie mialam w szpitalu bardzo wielu pielegoarzy, i poza tym jednym glupim Liamem, bardzo dobrych. Sporo Nigeryjczykow. A wsrod pan – wielka obfitosc mlodych Polek, tez, z mojego doswiadczenia dobrych, wesolych i przyjaznych swiatu. Jedna szczegolnie pamietam – nocna, ktora przychodzila do mnie sie posmiac i potem wszystie moje dowcipy powtarzala mezowi.
Ostatnio toczyla sie w prasie tutejszej debata, czy te pielegniarki musza byc az tak wyedukowane jak sa i jak chca. Ambitniejsze (glownie wlasnie kobiety, bo one sa zawsze ambitniejsze od chlopow) robia studia nie krotsze niz lekarze. I potem taka wyksztalcona pani/pan magister nie chce basenu podac, bo nie po to sleczala latami nad podrecznikami medycyny aby komus pupe wycierac. 🙄
Zapomnialam wlasnie dodac, ze instytucja salowej nie istnieje. Sa tylko pielegniarze roznych szczebli. Trzeba znac jakies zawilosci ubioru, aby poznac kto jest jaka pielegniarka. Nigdy sie w tym nie polapalam.
W znoju wielkim, uparcie, powoli
choć Kot jęczy w londyńskiej niewoli
chór chłopięcy się wspina na szczyty
prawie cały już w chmurach spowity
żadne jęki ni srogie biadania
nie wstrzymają dzielnego wspinania
a po szczytu zdobyciu krzyk: huraaa!
może całkiem pognębić Kocura
Litościwie obdarzmy go mapą
Z oznaczoną na mapie kanapą…
😆
O, widze, ze sie chlopcy zdenerwowali i zalozyli gang.
Nic nie szkodzi. Zagoi sie do wesela.
Heleno, ja tych wszystkich linek nie każę czytać. 😉 To tak tylko dla zobrazowania, że w służbie zdrowia są w tej chwili bardzo zasadnicze problemy niegenderowej natury i jakem feminista,jednak tymi problemami najpierw bym się zajął, a potem dopiero patrzył, jak tam pod względem feudalno-płciowym. Znaczy, dziwię się, że Środzie przede wszystkim ta strona medalu się w oczy rzuciła, a nie te, które po oczach wręcz biją i dla większości pacjentów na pewno mają większe znaczenie.
Nazwijmy to zboczeniem zawodowym. 😛
ze szczytu lawina się spuści
chłopięce krzyki przemiesza z liczbami
i na kota, co gawiedź podburzał,
się rzuci, jak kundel z podwórza,
capnie, sierść zruszy, ogłuszy
dziesięcioma tysiącami decybel. a juści!
Mysle, ze jej sie przede wszystkim rzucila ssprawa feudalnych ukladow.
A teraz cos bardz siesznego, genderowego .
Z bardzo drogiego gabnetu kosmetycznego na Harley Street, gdzie robilam iedys malutki zabieg ( tzw. trwalych brwi, nie skonczony, gdz musialam nagle wyjechac do Ameryki na, jak sie okazalo wele miesiecy) dostalam list z pytaniem czy jestem w wieku 18-30 lat i czy zgodzilabym sie wystapic jako dawna klientka w materiale fotograficznym przygotowywanym przez jakies pismo kobiece i powiedziec, ze – wait for it! – „nigdy juz moj chlopak nie ujrzy mnie bez makijazu”.
Znacie mnie na tyle dlugfo aby zgadnac, list ten byl dla mnie jak plachta na byka. Odpisalam im, ze moze nie zorientowali sie jeszcze, ze mamy wiek XXI, kobietami jestesmy takze po skonczeniu lat trzydziestu, a makijaze nosimy nie tylko dla swoich boyfriendow. Mialam dodac aby mnie pocalowali w d., ale jako dama powstrzymalam sie.
Kot jeszcze smacznie w swym łożu leży,
a tu do akcji wchodzą gangsterzy:
ciągną za ogon, łaskoczą w uszy,
smak odbierają bażanta tuszy,
tu w wypoczynek koci uderzą,
tam mysz podrzucą – ale nieświeżą,
ówdzie wspinając się zrobią rumor…
Jak Kot ma po tym mieć dobry humor? 😉
Zebyscie ie msleli, ze zmyslam, oto ten osobliwy list:
Dear Helena,
Following a recent article in the Daily Mail (click here to read) – More Magazine are running their own feature story on this subject.
The magazine are looking for an existing client who has had semi-permanent makeup, preferably between the ages of 18-30 ish, who would agree to being featured in the story this would also include photos.
We need someone who would be happy to say that they have had treatments so that their boyfriend would never have to see them barefaced without makeup!
This is an urgent requirement – so if you are interested please get in touch asap.
Heleno, taka okazja do wystąpienia w reklamie stracona. 🙁 A przecież mogłaś im odpisać, że wprawdzie wiek nie do końca się zgadza, ale za to możesz przysiąc na wszystkie świętości, że NAPRAWDĘ, NIGDY nie pokazujesz się swojemu chłopakowi bez makijażu. 😆
18-30 letni mejkap? to się naszukają…
Fusy, nie fusy, bez drugiej kawy się chyba nie obejdzie. 🙄 Sprawozdanie za rok 2012 muszę napisać – niestety, prozą. I liczby muszę podać prawdziwe, a nie z fantazji wzięte. To jest okropny gwałt na mojej naturze i najchętniej bym przed tym uciekł w sen. 👿
No to była okazja wystąpić w ich trzech reklamach…
Tymczasem Jontek wyje:
Szumią jodły na gór szczycie
szumią sobie w dal
Kocur to ma marne życie
nosi w sercu żal
Z innych kotów do nikogo
jeno do ciebie niebogo
wołam z góry do twej dziury:
Mordechaju mój, Mordechaju mój
Zawszem tobie najwonniejszych
kwiatów przyniósł z gór
tyś je wsadzał do ciaśniejszych
od kanału rur
Nie mam żalu do nikogo
jeno do ciebie niebogo
gardzisz kwieciem, no to niech cię
bażant kopnie w zad
bażant kopnie w zad!
Bobik, Mordka juz wiele rzeczy w tym domu ogladal, wiec nie moglabym z reka na sercu powiedziec komus, ze NIGDY.
A ja wcale nie myślę, że zmyślasz, Heleno, wręcz przeciwnie.
Kwiecień czas gorączkowych rozliczeń.
Ech! @#$%^&%$@@$^&*(()_(&%$#$#!!!!!!!!!!!!!
To ciekawe, ten permanentny makijaż, jakoś nigdy nim się nie interesowałam, ale może fragmentarycznie, chociaż z drugiej strony….
Bobiczek po koktailowaniu, widzę, merda ogonkiem to najważniejsze. 🙂
Siodemeczko, permanentny makijaz jest bardzo dobry (brwi, eyeliner, niektorzy obrysowuja nawet kstalt ust) ale musi byc robiony dwoma etapami. Polega na tatuazu. Miedzy jednym a powtorzonym tatuazem nie moze uplynac wiecej niz dwa miesiace.
Ja po zrobieniu pierwszy raz brwi (prawie nic nie bylo widac) musialam pojechac do Ameryki, a drugi raz juz nie poszlam, bo to majatek kosztuje, a zaplacic musisz z gory za obie sesje.
Moze jeszcze pojde. Niecj sie podreperuje finansowo – dzis dostalam zawiadmienie, ze inflacyjne wyrownanie mojej emerytury wyniesie w tym roku krolewskie 3,1% – to polowa kosztow zabiegu. No, ale ten gabinet jest najdrozszy w Londynie, jak sie pozniej zorientowalam. Wszystko na Harley Street jest najdrozze. Wiec pewnie sa i tansze, a najlepiej zrobic to w Ameryce, kora jest znacznie tansza w dziedzinie kosmetyki, bo znacznie wiecej kobiet korzysta z takich zabiegow.
Nasza Pani Doch zrobila sobie w Polsce, bo ma jakas kuzynke, ktora te zabegi wykonuje. Zrazu wygladala jak Groucho Marx, ale to sie szybko polepszylo albo ja sie do niej przyzwyczailam i juz nie zauwazam.
O nie, żadne takie i z żadnej strony 😎
Groucho Marx 😆 😆 😆 😆 Dzięki!
I tak już wyglądam, że lepiej nie mówić! 😆
Tu jest ta Debra Robson z Harley Street Clinic, u ktorej ja bylam i ktora opowiada i pokazuje jak sie to robi.
http://www.youtube.com/watch?v=0VS3564Ftqo
Zauwaz, ze cizia, ktorej sie aplikuje sztuczne brwi kompletnie ich nie potrzebuje! Ale tak jest zawsze. W koncu jak ogladasz reklamy na krem przeciw zmarszczkom, to modelka jest rzadko starsza niz 22-23 lata.
O mamusiu, izba tortur 😯
Tak, to nie bylo przyjemne. I tylko mysl, ze wstaniesz z tej kuszetki nowa kobieta, pozwalala to przetrwac…. A mnie dodatkowo jeszcze sie bardzo oczy lzawily – nie wiem czy z bolu, ze strachu czy na mysl o kosztach, ktore ta krwiopijczyni z ciebie wyssala….
Heleno!
…nie wiem czy z bolu, ze strachu czy na mysl o kosztach… 😆
😆 😆
Ja chyba postoję, tym bardziej, że wq moim przypadku nie pomoże puder, róż … 🙁
„Za żadne piniondze”! A nawet: „niedoczekanie moje”!
(Heleno, bardzo dziękuję za ten filmik. Czuję się ostrzeżona).
Tu jest to samo u nas http://www.youtube.com/watch?v=d_8yOfM_FgM
Jak mówi Owczarek, niegze se ta.
Nadal dokarmiamy ptaki.Po raz pierwszy pojawiły się szczygły (dwaj panowie). Piękne (piękni?). 🙂
Sorry, ale jak spiewano w moich czasach: I never promised you a rose garden….
http://www.youtube.com/watch?v=2-eclUz-RYI
W moich czasach 😆 to samo śpiewano tak:
http://www.youtube.com/watch?v=41i2vyOJiXo
Magda jest moja znajoma z dawnych lat, ale przyznac musze ( z bolem) , ze jej rozpoetyzowany szczebiot brzmi dzis (a moze i wtedy gdy to spiewala) na granicy parodii. Mozna sobie poszczebiotac raz, albo i dwa, ale szczebiotac tak samo w kazdej wykonywanej piosence? Wole jednk Lynn Anderson.
A swoja droga nie wiedzialam, ze ta popularna w latach siedemdziesiatych piosenka zostala zaadoptowana na polska estrade. Ciekawe przy tym, ze w oryginalnym tekscie podmiot liryczny jest zbuntowany i pewny siebie, swej wladzy nad mezczyzna, zas w polskiej przerobce jest oczywoiscie ofiara losu, ktora jest zalosliwie zadowolona, ze „jednak wrocil” i gotowa jest nam o tym wyszczebiotac..
Jest tu jakiś Dawid? Bowiem pojawił się tutorial jak załatwić Goliata. Najważniejszy wniosek: to jest do zrobienia.
Szczygłowa korekta!!!! 🙂
Pan mąż wyczytał w atlasie: pan szczygieł ma łebek z czerwonym, pani szczygłowa bez czerwonego.
Trochę mnie ta para panów szczygłów męczyła. Sięgam po ten sam atlas ptaków. 🙂
Ja wyczytałam w atlasie: dorosły szczygieł ma łebek z czerwonym, ptak młody bez czerwonego.
Cytując klasyka: „I tak ze wszystkim.” 😆
Te szczygły aż się proszą o stanowisko ….. 😆
Mar-Jo, podeślij mi jednego, skoro masz dwa! Mogę Ci się zrewanżować dzwońcem.
Zasłyszane w Trójce
Pogoda na jutro:
będzie jak dziś, tylko bardziej…
Nisiu, podesłałabym, gdyby się dało. 🙂
Te szczygły wprawiły mnie w prawdziwy zachwyt.
Jutro kolejne kilogramy ziarna słonecznika zostaną nabyte.
Też muszę zrobić zakupy. Moje ptaśki strasznie żarłoczne.
Straszne naparzanki wsrod zubrow.
http://www.lasy.gov.pl/zubr
A kosy dobrze schodzą? Bo tego towaru nigdy mi nie brakuje. 🙂
Za szczygła mogę dać nawet z 15. 😎
Bobiku, parki szczygłów nie chciałabym rozdzielać – czyli należałoby się za nią 30 kos! Mogą być ustawione na sztorc. 🙂
Poleciałem do ogrodu poustawiać kosy na sztorc, ale one na to gwiżdżą! 👿
Obawiam się, że z wymiany nici. No, chyba że Pręgowaną bym na te kosy napuścił. Ona ma podejście do ptactwa. 😎
Takiego jeszcze nie widzieliscie:
http://apod.nasa.gov/apod/ap130331.html
Widzieliźmy, jakieś małe laty nam pokazały. Tylko nie wiemy co to za rozbłyski.
Kosów u mnie w srocz, jak powiada jeden mój przyjaciel. Sroki wpadają. Sójka bywa z rzadka. Małych cała masa.
Tu pusto, znaczy wszystkie nasze (oprócz srok 🙄 ) u Was 😕
No dobra, jak pisać?
amerykocentryczna czy amerykanocentryczna?
Zależy, czy centruje się na Ameryce, czy na Amerykanach 😉
Ało w takim czymścim:
„….żeby nie wyszła czarno-biała amerykanocentryczna narracja.”
USAdzona. 😉
USAdzone to są jajka po uesańsku 😉
amerykohjakaśtam narracja nie może być czarno-biała, bo i czerwonoskórzy, i azjaci… 🙄
foma locuta causa finita 😉
Finita, ale ja bym i tak posłuchał Vesper, bo słusznie prawiła. 🙂
No proszę, Barbara Piasecka Johnson odeszła z tego świata w wieku 76 lat. A ja myślałam, że za takie pieniądze można sobie kupić nieśmiertelność. Helena do spółki z Mordechajem powinni wrzucić do bloga parę opowieści na jej temat.
Ten koktajl, com wspominała (sorbet cytrynowy, szampan brut i wódka) okazał się małmazją. Powtarzałyśmy trzy razy, aż do wyczerpania ingrediencji. Jak się pochwaliłam tym napojem w aptece, to panie farmaceutki żywo się zainteresowały i podały swój przepis: zmiksować świeżego ananasa, kiwi, imbir i dodać lód oraz cytrynówkę. Tyz piknie.
Dziś i wczoraj słońce w Trójmieście raziło odwykłe odeń oczy, nawet chronione ciemnymi okularami. Odliczam dni dzielące mnie od Barcelony, ale może i dobrze, że nie lecę tam teraz, tylko pod koniec kwietnia, bo katastrofalne powodzie.
vesper warto posłuchać nawet jak nie prawi ❗
Vesper lewi 😯
tylko wtedy trzeba się nastawić na odbiór w podczerwieni
A czasem prości i wspaczy
Słusznie prawi ale lewi tuje 🙄
ale nie zapominajmy o vesperowym wgórzeniu i wdoleniu
Do wdolenia się nie przyznaję, bo za bardzo się rymuje
oj, wszystko się rymuje, jak się poszuka, albo zmieni przypadek
Nie wiem, Kumo, czy panie farmaceutki ten przepis rzeczywiście wypróbowały, czy tylko z trzeciej ręki go znały. Ja kiedyś, w szczenięctwie Młodego, zmiksowałem mu kiwi z jogurtem i dziwiłem się, że pluł tym okrutnie, póki sam mikstury nie spróbowałem. Okazało się, że pesteczki z kiwi po zmiksowaniu są przeraźliwie gorzkie. Albo je zatem trzeba przed miksowaniem wydłubać, albo rozgniatać kiwi widelcem, bo przy tym pestek się nie miażdży.
Ale Barcelona potrafi wynagrodzić nawet gorzką pigułkę, a co dopiero gorzki koktajl. 😉
A co tuje Vesper zawiniły, że je lewi? 😯
Widzisz, Bobiku, bo tu ja a tam nie ja. Nie da się lubić takiego stanu, choć oczywiście to za mało, by plewić, więc lewię.,
Basia Johnson umarla?
Ojej, trzeba bedzie teraz odczekac z anegdotami na temat naszej ulubionej multimiliarderki.
Ja juz zreszta, Kumo, pare chyba zdazylam tu opowiedziec -o tym jak odwiedzila nas w redakcji Nowego Dziennika…
Och, nie ciagnij mnie za jezyk…. Nie wypada….
Wypada, nie wypada, ale że ten język świerzbi, to się czuje. 😈
Trochę poczekam, a potem upraszam Kumę o ciągnięcie…
A może są kiwi równie bezpestkowe, jak winogrona? Uprawiane specjalnie do koktajli. 😎 Vesper, usiądź i odpocznij chwilę – naprawiłaś się, nalewiłaś i jeszcze po drodze prawie oplewiłaś tuje. ❗ Należy Ci się drink z parasolką! 😛
Heleno, na pewno masz w zanadrzu jakieś wypadające anegdoty. 🙂
Byl taki polski pianista. Nazywal sie Witold Malcyzynski. I mial on brata dzienniakrza. Nazywal sie Karol Malcuzynski.
Ten pierwszy, pianista, slynal z tego, ze byl protegowanym naszej Drogiej Zmarlej. Ona uczynila z niego swiatowa slawe. Ona nauczyla go brzdakac na fortepianie. Ona sprawila, ze na jego koncerty walily tlumy a rozne miedzynarodowe gremia przyznawaly mu nagrody. Nie mowila jakim sposobem to uczynla, ale wszyscy o tym wiedzieli, gdyz sama taka aure wokol pianisty stwarzala nasza Droga Zmarla. Byl jej Protegowanym Witkiem. Zlosliwi mowili, ze chetnie zostalaby Pania Malcuzynska, ale bylo to z powodow obiektywnych nie do konca mozliwe, gdyz pianista bardziej sie interesowal zwiazkami jednoplciowymi.
No i ten pianista, Witold Malcuzynski przeprowadzil sie na lono Abrahama i nasza DZ uznala, ze musi dac w tej sprawie nekrolog do jedynej polskiej gazety ukazujacej sie w Nowym Jorku. Czyli, ze naszej.
Tu nalealoby jeszcze wspomniec o wlascicielu gazety, ktory na widok naszej Drogiej Zmarlej zaczynal tanczyc. Tanczyl w glebokich uklonach, reweransach i pdorygach, bo wokol kogos az tak niewyobrazalnie bogatego nalezt tanczyc, a nuz groszem sypnie.
Nazajutrz po przeslaniu nekrologu ukazal sie on w gazecie. Ale opeiwal nie na Witolda Malcuzynskiego, tylko z jakiegos powodu na Karola Malcuzynskiego.
Podejrzenia, ktro pomylil imiona padaly na mnie, co bylo wierutnym klamstwem, gdyz ja nie mialam nic wspolnego z nekrologami, dzialem ogloszen drobnych sie nie interesowalam etc.
Tak czy inaczej pomylenie imion w nekrologu wywolalo zrozumialy wielki gniew naszej Drogiej Zmarlej, ktora nie przebierala w slowach, gdy sie pogniewala, co gorsza – zapowiadala, ze nigdy juz wlascicielowi gazetu nie sypnie ani groszem.
Jedyne co mozna bylo uczynic, to po unizonych przeprosinach nekrolog, poprawiony, powtrprzyc.
Odpowiednia kopia zostala poslana do malej kanciapy, gdzi dwie panie sprawdzaly bledy drukarskie.
Jedna z pan zoczywszy, ze wczorajszy nekrolog powtarza sie ale ze zminionym imieniem, szybko skreslila Witolda i napisala Karol.
Nazajutrz nekrolog sie ukazal opiewajacy na Karola Malcuzynskiego, bardzo zywego w Warszawie. .
Tego juz bylo za duzo dla naszej Drogiej Zmarlej, ktora o maly figiel nie dostala apopleksji, nawyzywala wszyskich od parszywych Zydow (choc wszyscy byli pod katem pochodzenia absolutnie niewinni) i zapwoeidziala, ze zrobi z ta gazeta porzadek.
Wlasciciel gazety bardzo sie zafrasowal i kazal nekrolog zamiescic jeszcze raz.
No i wreszcie trzeciego dnia Protegowany naszej Drogiej Zmarlej zostal nalezycie nazwany.
Po smierci Witolda Malzuzynskiego nasza Droga Zmarla uroczyscie oglosila, ze ufundowuje stypendium jego imienia dla bodaj pieciu zdolnych mlodych muzykow z Polski.
Te stpendia zostaly ogloszone, laureaci wyloniebi, ale po uplywie niecalego pol roku szczesliwi stypendyscxi dowiedzieli sie ze swych bankow, ze Mecenaska sie rozmyslila i stypendium przestalo istniec. 🙁
Heleno 🙂
Teraz mogę dobranoc 🙂
Czyżby farmaceutki nie potrafiły ukręcić odpowiedniego koktajlu? Bardzo mi nie w smak drylowanie kiwi, to raczej zajęcie dla Kopciuszka i ew. przyjemność okupiona zbytnim nakładem pracy.
Jak Basia zarejestrowała swoja fundację (a było to w zamierzchłych czasach), to szef zaciągnął mnie na spotkanie z nią celem przeprowadzenia wywiadu. Odbyło się ono w mieszkaniu jej przyjaciela – polskiego psychiatry, który wyróżniał się znaczącym tikiem, wykrzywiającym mu co chwila całą twarz. Dość mnie to rozpraszało, no ale na szczęście nie przyszłam tam jako pacjentka.
Basia wybuchnęła wtedy słusznym gniewem na pianistę Małcużyńskiego, którego postanowiła była przywrócić do dawnego blasku. Wydłubała go więc z domu rodzinnego w Szwajcarii, wysłała na Majorkę, a w ślad za nim wysłała mu nowiutkiego Steinwaya i wykupiła Carnegie Hall celem ponownej prezentacji nieco już przechodzonego pianisty. I tyle zachodu na nic, bo bardzo szybko Małcużyński zmarł, bodaj na zawał. Nie mogła mu tego darować, i to było głównym tematem jej gniewnych wypowiedzi. Nie raczyła odpowiadać na żadne pytania, tylko złorzeczyła. Szef mój był natomiast żywo zainteresowany przyszłością fundacji, licząc, że coś z niej skapnie dla gazety. A zresztą to był news, a nie jej dość nieszczęśliwie – to prawda -pieniądze zainwestowane w Zmarłego.
Kiedy wyszliśmy skołowani po tej logorei, oświadczyłam Szefowi, że mam dla niego propozycję: albo spiszę z taśmy wszystko jak leci i dam do druku, albo… wywiadu nie będzie. No i wywiadu nie było.
Zdumiało mnie kiedyś odnalezienie informacji, że pewien matematyk wrocławsko-zielonogórski mógł zrobić jakieś studia poza Polską (chyba w Stanach) dzięki osobistemu grantowi pani BPJ. I tak miałem o niej dobrą opinię (za odpalenie dziennikarzom odpowiedzi na pytanie co ona zrobi z tymi pieniędzmi – i za to, że nie dała się wpuścić w maliny ze stoczni gdańskiej), ale tu jeszcze ją podobrzyłem. To fajnie, że bywają tacy dziwni ludzie.
Blox notuje pozycje swoich blogów i przeliczyłem, że w piewszej setce najbardziej popularnych jest nie mniej niż 67 blogów o jedzeniu. O myśleniu przebija się tam WO, na pozycję 37.
Polska tyje?
Dzień dobry 🙂
Kawa, herbata, croissanty….
Polska tyje? – pytanie na śniadanie
Siła narodu jest w jego masie 😈
Dzisiaj prasa o BPJ
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35762,6722079,Ludzie_przelomu___Nasza_Basia_Kochana.html
Dzień dobry 🙂
Owszem, zimowe 2 kg mi zalega 🙁
Śmieszny patos północnokoreańskich gróźb sprawia, że chwyta mnie za gardło przerażenie.
Nadjadłość należy zastąpić teraz podjadłością, by następnie przejść do zwykłej jadłości.
Przejadłość nadjadłościowa wymaga okresowej podjadłości, byleby nie wpaść w przesadę i nie popaść w niedojadłość permanentną, co szkodzi. Wyjadłość lodówkowa zatem jest dobra.
podpisalem
http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=9492
brykam dalej 🙄 i szybciej 8)
Ciekawszy jest NYTimes, Irku:
http://www.nytimes.com/2013/04/04/nyregion/barbara-piasecka-johnson-maid-who-married-multimillionaire-dies-at-76.html?pagewanted=all
Dzień dobry 🙂
I to by było na tyle uśmiechania się, bo biurokracja, którą jeszcze wczoraj starałem się brać pół żartem, pół serio, dziś zaczęła mi wygrażać nieubłaganymi terminami. Muszę sobie błyskawicznie wyrobić tzw. Sitzfleisch, a nie jest to mój ulubiony rodzaj mięsiwa. 🙁
Każda ilość kawy dziś mi się przyda, niestety. 🙄
Nadjadłość i tycie to nasza narodowa tradycja, której nie damy sobie odebrać, tak samo jak Pieśni:
Hej, kto Polak, na kotlety,
tyj Narodzie, Polsko tyj,
takim hasłem cnej podniety
trombo nasza tłusto grzmij.
O! 😎
Helena @1:08
Hmmm…
Witold Małcużyński miał żonę, pianistkę Colette Gaveau. Dużo hałasu wywołał początek ich romansu na Konkursie Chopinowskim. Potem pojechał do niej do Paryża, gdzie zastała go wojna (1939).
Mieli córkę Marie-Pierrette, która była hispanistką i zmarła przedwcześnie w latach 80. Pochowana jest wraz z ojcem na Powązkach.
Ale może on był bi, tego już nie wiem.
O Korei już wiele razy chciałem coś napisać i za każdym razem łapa mi opadła, bo co tu właściwie można szczeknąć poza tym, że ten Kim to przeraźliwie groźny wariat? Analizowanie jego gróźb czy posunięć w kategoriach zdroworozsądkowych całkowicie mnie przerasta. Mogę tylko wytrzeszczać ślepia i wzdychać coraz ciężej. 🙁
J. Andrzejewski tez mial zone i corke, hmm.
Relato refero. Ale nigdy WM nie spotkalam. A jakbym spotkala, to nie sadze abym go pytala o te akurat rzeczy. 😆
To tylko tak na marginesie Legendarnej Hunamistki i Filantropki, niech jej ziemia lekka bedzie… 😆
Ze spuszczoną głową, z wahaniem,
siedzi Bobik pisząc sprawozdanie.
Dudnią liczby, fakty huczą srogo,
a pod nimi tkwi stłamszony ogon.
Stanął Bobik u drzwi, wyjść by pora…
Ale gdzie tam, wyjście było wczoraj,
dziś już tylko Word, tabelki, kawa
i do dupenplatzu zad przyspawan.
Hej wy brzozy, wy brzozy smoleńskie,
smutno szumcie na pieskim nieszczęściem.
Opłakujcie i czas utracony,
i bolesne biurokracji szpony…
Siedzi Bobik ze spuszczoną głową,
cichcem wodę popija brzozową.
Bez wina, bo przed nim ukryli,
bez wyjścia – przynajmniej w tej chwili. 😥
W sprawie Korei Polnocnej najlepiej schowac glowe w piasek i nie wyjmowac az do czasu kiedy wreszcie zrzucimy na nich jakas malutka bombe nuklearna. Takie jest moje zdanie i nikt mnie inaczej nie przekona. Nawet sie nie starajcie. ( Moniko, Rysiu, Was to tez dotyczy) 👿
Bobik, w zyciu nie czytalem poematu bardziej rozdzieraacego serce. Motyw placzacych smolenskich brzoz poruszyl mnie najbardziej. I jeszcze ukrycie wina, tez bardzo smutne.
Trzymaj sie Piesku z calych sil.
A jak skonczysz swoje, wpadnij do mnie i pomoz mi w moich papierach zaniedbanych od wielu miesiecy.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13674682,Armia_Korei_Pln___zatwierdzila__atak_nuklearny_na.html?lokale=krakow
Dzień dobry, obejrzyjcie koniecznie ten film propagandowy, mający świadczyć o sile oręża północnych Koreańczyków.
Zwłaszcza te łuczniczki rozczuliły mnie ogromnie. Taż narodowe olimpijskie reprezentacje łuczników są zapewne liczniejsze.
Siła rażenia tej armii jest zdumiewająca.
Chyba, że jest to pomyłka i jest to film propagandowy zachęcajacy do wstąpienia do armii.
Przytaczałem już u Pani Kierowniczki, przytoczę i tu:
W czasie jednego ze swoich wykładów David Hilbert powiedział: – Każdy Kot ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy Kot mówi: „To jest mój punkt widzenia”.
Czy mozesz mi zeenie przypomniec kiedy ostatni raz Koty rozpetaly wojne swiatowa? Zbudowaly obozy dla innych Kotow? Kiedy Persy napadly na Birmanczykow bo nie podobaly m sie birmanskie biale skarpetki na lapach albo zbyt intensywnie niebieski kolor oczu? Usluje sobie prztpomniec, ale jestem stary i pamiec mi juz szwankuje.
Dzięki, Rysiu, za petycje.
Tam już stoi jeden pomnik – Żegoty, to teraz obstawimy to muzeum świadectwami heroizmu Polaków.
Ale fałszywych napisów w miejscach straceń nie usuniemy.
Pytanie regulaminowe: czy Helena może dostać Nagrodę im. Heleny? Za Legendarną Hunamistkę (12.10) po prostu się należy 🙂
To, co Aga nie bez słusznosci nazwała śmiesznym patosem północnokoreańskich gróźb, może mieć bardzo swojskie żródło. Moja teoria jest następująca: północnokoreańskie służby wywiadowcze właśnie przechwyciły taśmy magnetofonowe z nagraniem występu Pietrzaka z lat osiemdziesiątych, kiedy mówił, że najprostszym sposobem na kryzys gospodarczy jest wypowiedzenie wojny Ameryce i poddanie się następnego dnia 🙄
Hunamistka też ucieszyła mi oko, tylko nie zdążyłam nic szczeknąć, bo telefon zadzwonił. 🙄
Tym razem Komisja się spisała 🙂
Komisja Etyki Poselskiej ukarała Krystynę Pawłowicz (PiS) naganą za jej wypowiedzi o „jałowych związkach”, „Grodzkim” i „żarciu hormonów”.
Stara tak wlasnie chciala napisac. Hunamistka. Legendarna. 👿
Skoro chciała, to nagroda się nie należy 😈
… i zwyczajem Hunów zaraz ją rozszarpiemy (nagrodę, nie Helenę). 😛
Najlepsza nagroda dla mojej Starej jest Milosc i Szacunek. Czego jej nie szczedze.
Dobrze z ta Pawlowicz. Bardzo sie ciesze. 😈
Do kogo ta mowa, jaka komisja, jaka kara:
To jeden, wielki skandal. Komisja jest wykorzystywana do walki z opozycją. To bezczelność, która narusza moje dobra osobiste – powiedziała Krystyna Pawłowicz.
Komisja, tak jak funkcjonuje, zasługuje na sprawę sadową o naruszenie czci.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/krystyna-pawlowicz-ukarana-za-wypowiedzi-o-grodzkiej-i-homoseksualistach-to-bezczelnosc,316352.html
Naruszeie czci? Hehehe.
Znaczy chcieli gwałcić? 😯
Bardzo możliwe, że panna Pawłowicz wciąż jeszcze posiadała cześć dziewiczą, w nienaruszonym stanie. Ale jeśli tę cześć naruszyła Komisja, twór – jak sama nazwa wskazuje – płci żeńskiej, to sprawa z daleka siarką pachnie. 😈
Może wypita była. Ta Komisja.
A oto trzoda im. A. Macierewicza, można myśleć, że używa się ludzkiego języka.
Przeczytałem przed chwilą ten oto opis sesji miejskiej rady w Piastowie, szczypiąc się gęsto i zapytując nie-wiedzieć-kogo, czy mi się to nie śni: 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13679654,Radni_powierzyli_Piastow_Sercu_Maryi__Klotnia_na_sesji_.html
Ale po przeczytaniu do końca już wiedziałem, na czym polegała moja pomyłka. Śniło to mi się, że mamy wiek XXI, świeckie państwo, członkostwo w UE i społeczeństwo światowców z paszportami w kieszeniach. 🙄
Bobiku, to już epidemia. Marek u Łasuchów wrzucił ten link 🙄
http://www.moja-ostroleka.pl/ostroleka-artykul,1365022107,3.html
A co Ci będę żałować, Bobiku 🙄 Marek to wrzucił rano u Łasuchów http://www.moja-ostroleka.pl/ostroleka-artykul,1365022107,3.html
Lajżę się. Komu powinnam się zawierzyć?
To serce było Niepokalane? Inaczej sobie to wyobrażałem. Gdybymż tylko wyobrażał zresztą. I co, teraz mi mówią, że serce. 🙄
Łajżę 👿
Czy człowiek już nie może porządnie się połajzić 👿 ?
O ja pierdykam. To o Ostrołęce.
Człowiek może połajzić, ino żeby sercem.
Dobry wieczór.
W nawiązaniu do linki Rysia:
http://www.holocaustresearch.pl/index.php?mod=news&show=252
Śmiejta się śmiejta, ale to się dzieje naprawdę. Piastów wybrał tych ludków i Ostrołęka też 🙁
Ja się nie śmieję, bo śmiech mi zamarł w gardle i już tam został w charakterze zimnego truposza. Ja jestem pełen niedowierzającego osłupienia, jak żona tego tam… Samolota. 😯
Od rana miałem poczucie, że o czymś zapomniałem i dopiero teraz Mar-Jo mi przypomniała. 😳 Bobik, łbie pusty, petycję podpisać!
Haneczka z całą pewnością nie powinna się zawierzyć Instytutowi Dzieł Religijnych. 🙂
Mar-Jo, taka głupia to ja już nie jestem 😉
Matko, jak ona to pięknie śpiewała…
Dyć wiem, Haneczko. 🙂
Mnie ten piwniczny numer też się podobał.
Bry! A raczej pre-bra-noc…
WW pierdyka, a mnie lata grdyka. Ubawiłem się czytając o Piastowie i Ostrołęce. W casusie Piastowa widzę co prawda przede wszystkim obłudę i koniunkturalizm, z prostacka rzecz ujmując. W każdym razie cieszę się, że nie oddali się pod opiekę hufca niebiańskich UFO!
Branoc.
Zerknąłem na x. Natanka. To już nawet pierdykać nie ma siły…
Pięknie się dzisiaj uśmiałam, jak w internetowej dyskusji o tym, czy śmieciówki są dobre czy złe, jakiś Wujek Dobra Rada napisał mi, że jeśli nie mogę znaleźć wymarzonej pracy, powinnam zaryzykować swój majątek i sama sobie to stanowisko stworzyć.
Śmieję się od godziny i nie mogę przestać. Śmiech mi się nasilił jak sprawdziłam stan konta. 😈
Pani Johnson bliżej nie znałam, podziwiałam tylko kiedyś na Zamku Królewskim jakieś szkice wybitnych malarzy z jej kolekcji i byłam niezmiernie rada, że ktoś je kupił, zachował i teraz wystawia. No ale nie ma świętych. 🙄
Tadeuszu, jak mnie się już śmiech wyczerpał, to chyba nie jest dobrze. 😯
Mam tylko nadzieję, że to chwilowe i mi wkrótce przejdzie. 🙄
Jest jeszcze gorzej, niż przypuszczałem. Nie jestem w stanie nawet się przyłączyć do śmiechu Alienor.
Ratunku! 🙁
Nie pomogę. Przeczytałam warunki przetargu (pan mąż się przymierza) i osłabłam.
Dobranoc 🙂
No sluchajcie!
Albo tafilem pod strzechy albo ktos pode mnie sie bezczelnie podszywa (poddrutowuje?):
http://sankowo.com/299,kot-mordechaj-mikrus.html
👿
Hi, hi. Mikrus! 😈
No, przynajmniej zdolność do śmiechu mi wróciła. 😆
Nawet podobny. Synek? 🙄
Mialo byc chyba Makrus? 👿
Dziewczęta, dla Was:
http://www.youtube.com/watch?v=JSvkBA0WzsA
A ja jeszcze tę panią kocham, i piochna śliczna:
http://www.youtube.com/watch?v=ZIM0E7ShP10
Synek to by musiał być jeszcze sprzed wiadomej operacji. Mordka tak wcześnie zaczynał? 😯
No, chyba że jakieś szatańskie in vitro z mrożonki. 😈
Piosenki ładne, ale ja, jak zwykle, najchętniej wspominam kulinaria. Wody – 300 litrów. Ziemniaków – 70 kilo… 😆
Intryguje mnie, jak Mordechaj Makrus dotarł do Mikrusa. Czyżby googlował na siebie?