Klawe życie
Myślę, że nadszedł już czas na podsumowanie dokonań cysorza, mimo że miota się on jeszcze po scenie i chyba nie zamierza tak szybko z niej zejść. Można jednak z praktycznie stuprocentowym prawdopodobieństwem przewidzieć, że każdy jego kolejny występ będzie tylko dopisywaniem kolejnych zwrotek do znanego już samograja. Będzie jeszcze przez jakiś czas bohaterem newsów, felietonów i blogów, ale nie łudźmy się – to cały czas ten sam spektakl, nie żadna nowa jakość. Mamy więc moralne prawo, a nawet obowiązek, żeby nie czekać na wyrok historii, tylko już dziś sprawiedliwie oddać cysorzowi, co cysorskie.
Otwiera cysorz oczka zaspane,
kawą osładza sobie poranek,
po czym, choć jeszcze jest nieubrany,
dalekosiężne układa plany.
Że nastawienie ma dość bojowe,
najpierw planuje kraju odnowę:
kogo by dzisiaj spuścić po brzytwie
i jakiej szyki pomieszać sitwie?
Iskrzy cysorza umysł od planów:
może wysłuchać kilku peanów?
Lub zdemaskować złą cyrylicę
i wokół tego skupić prawicę?
Och, już na pomysł kolejny wpada:
można by zdeptać płaza lub gada.
Demokratycznie, podkutym butem,
bo się stawiały karły zaplute.
Za chwilę myśl mu po głowie chodzi,
że dla odmiany mógłby nagrodzić,
marchewkę jakąś włożyć do paszczy
takiemu, co się najlepiej błaszczy…
Stop! Bo zza węgła nowa podnieta:
trzeba w podziemiu wytropić kreta
i zdemaskować tych wszystkich gości,
co nie kochają suwerenności.
Takim by trzeba właściwie czapę,
bo wprost potworne są ich przewiny:
nie chcą, by zrobić w Polsce Budapeszt,
albo najlepiej od razu Chiny.
Lecz nie, nieważne. Już jęty szałem
cysorz chce stawiać przed Trybunałem,
a w przerwie jeszcze mieć coś dla ducha,
czyli poezji kwiatu wysłuchać.
Poezja ważna jest, bo pozwoli
w pobliże tronu ściągnąć kiboli,
którzy – szczególnie kiedy im zimno –
lubią się rozgrzać tak, by w coś rymnąć…
Nie, moment, są wszak ważniejsze sprawy,
jak rozstrzygnięcie, kto Polak prawy,
a kto nieprawym naród ćmi słowem,
rozpowszechniając kłamstwo brzozowe.
Gdy z praw fizyki widać niezbicie,
że ruski agent siedział w kokpicie,
to trzeba świni, durnia i chama
żeby wciąż jeszcze nie wierzyć w zamach.
Więc cysorzowi nie zadrżą spodnie –
przyjmie kiboli, przyjmie pochodnie,
zrobi, do czego tak Wielki parł Szu
i się nareszcie odegra – z marszu!
Nie cysorzowa, nie jajecznica,
ten model wcale go nie zachwyca –
on, dobrem ludu dziko przejęty,
pieniąc się gromy ciska w odmęty,
zarzutów kamień rzuca na szaniec,
milczenia zdziera podły kaganiec,
choćby zdradzony został o świcie…
Taa… to zaiste jest klawe życie.
A co najlepsze, ludzkie panisko
nie twierdzi, że dlań tylko to wszystko,
lecz woła: przecież chętnie podzielę
się z całym ludem swoim modelem.
Niech mózgi mową-trawą zamglone
wartko się kręcą za mym ogonem,
niech media tańczą chocholi taniec,
relacjonując moje śniadanie.
Każdy – czy geniusz, czy też lebiega –
niech za wielkiego ma mnie stratega,
niech wszyscy biegną po moich dróżkach,
bo strasznie klawa jest ta psychuszka…
Cóż, pacjent miewa myśli uparte,
że to on właśnie jest Bonapartem,
lecz mam pytanie (nie całkiem świeże):
czemu ktoś jeszcze serio to bierze?
Bo nie sposób nie na serio brać rzeczywistości.
Sposób, sposób. Ja ją notorycznie biorę nie na serio. 🙂
a ona ulega… 😉 😆
To jest bardzo dobre pytanie, Druhu. Ale jak wlasnie przeczytalem w GW nawet wazna pani profesor od badania spolecznstwa zupelnie sobie z tym pytaniem nie radzi. Moze nie tyle pytaniem, co z odpowiedzia.
Pare lat temu popularna byla teoria Glupiego Ludu Co Wszystko Kupi. Ale najnowsze badania epidemiologiczne zaprzeczaja przeslankom o „niewyksztalconych z malych miast”. Owszem niewyksztalceni tez sie zdarzaja, ale porazajaco wielu jest tez i wyksztaconych z doktoratami i nawet habilitacjami.
Wyglada zatem na to :evil:, ze Cysorz bedzie jeszcze dlugo zbieral poklony i gromadzil wokol siebie entuzjastow. A im wiecej ma entuzjastow tym bardziej mu odbija.
A moze nasze przekonanie, ze wystarcxzy dac komus wyksztalcenie natychmiast powoduje jakis rozwoj zdolnosci krytycznych i rozsadku jest funta klakow niewarte?
Moze nie o wyksztalcenie chodzi tylko o cos innego? Tylko co?
O inteligencję. I nie przekonujcie mnie, że nie, bo tak.
Ano właśnie, Mordko, co?
Ja mam odpowiedź, która mnie bardzo boli.
A co to jest inteligencja?
Bo, że wykształcenie, stopnie doktorskie i tytuły profesorskie to nic się nie mają do zdolności krytycznych i rozsądku to już od dawna wiadomo.
Nie, wcale nie od dawna. Stopien doktorski wymagal zawsze wiele mozgowej pracy, czytania ksiazek, namyslu nad nimi, wprzegniecia wladsnej wyobrazni, oceny od innych.
I ja wcale nie twierdze, ze teraz tego wszystkiego nie trzeba, zeby zostac dr czy dr hab.
Ależ Kocie Mordechaju, ja nie podważam wkładu pracy, potencjału mózgowego. Ja tylko tak z obserwacji życia rodzinnego, medialnego – to się nima jak do zdrowego rozsądku.
Inteligencja to jest zdolność samodzielnego analizowania i wyciągania wniosków, tylko tyle. Samodzielnego, bez wspomagania gazetą dowolnej orientacji. Faktycznie, z doktoratami nie musi mieć nic wspólnego, dawniej też nie musiało.
Ja to kręcenie się entuzjastów wokół cysorza naprawdę odbieram jako chocholi taniec, rodzaj transu, w którym o normalnym stanie władz umysłowych trudno mówić. Zastanawiam się tylko, kto/co tych ludzi w ten trans wprowadza. Czy to rzeczywiście sam cysorz, czy też on jest tylko idealną „osobową emanacją” jakichś potrzeb, które tkwią w ludziach tak czy owak. Bo jeżeli prawdziwa jest ta druga opcja, to – jak wczoraj pisał Klakier – odejście cysorza niewiele by zmieniło. Potrzebujący szybko by sobie znaleźli inną emanację. 🙄
Mówi się, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o kasę.
Ad Bobik – chyba mi podsumowałeś Bobiku moje obserwacje sprzed dwóch lat, gdy w czasie letniego urlopu codziennie wieczorkiem robiłem sobie spacer pod Pałac, aby posłuchać o czym ludzie rozmawiają.
O kasę chodzi tym w bliskim otoczeniu, gdzie się obsadza stołki, ale ja rozumiem, że Bobik pyta o wyznawców. Nie jestem pewien, też bym był za drugą opcją, bo jak już wczoraj mówiłem, telewizyjnego kaznodziei z Hameryki ten prezes mi nie przypomina.
Czyli, ze to jest cos takiego jak czasami mozna zobaczyc w kanale Discovery czy Planet kiedy nagle caly tlum wiernych pod wplywem jakicjs slow wypowiadanyc z dowolnej ambony wpada w „zbiorowa histerie” i zaczyna np „przemawiac jezykami”, albo wije sie na podlodze w konwulsjach, albo idzie i bez pwoodu rozwala domy i podpala sklepy albo nawet zazywa trucizny rozpuszczonej w oslodzonym napoju?
To znaczy, ze kazdego z nas moze to spotkac?
To co ma zrobić Rydzyk przed wyborami? Prezes bez Rydzyka będzie miał 8 procent, Rydzyk bez prezesa 20, trzeba kombinować tak, żeby było 28 z tendencją rosnącą. Czyli jakiś nowy prezes, albo stary na bardzo krótkiej smyczy, to bardzo ryzykowne, a jest czas, żeby wylansować nowego. Trudna sprawa, no nie? 😎
Cysorzowi na pewno nie chodzi o kase, bo te juz, jesli dobrze rozumiem, ma i to calkiem wygodna, odkad zamachowcy wytrzebili mu Brata z pomoca sztucznej Gmly i Heli, a przestraszony swoja Zbrodnia Samozwaniec zaplacil mu odszkodowanie. Nawet zakladakac, ze ma na utrzymaniu bardzo wymagajacego Kota, to jeszcze tej kasy powinno straczyc.
Kocie, nie każdego. Uczeni mówią, że tylko ponad 80 procent populacji.
To ja mówię o tych, którzy przejmują rząd dusz na ludźmi potrzebującymi pewnego sposobu postrzegania świata, zgodnego z przekonaniami mamusi, tatusia, dziadka i babci.
Moja Mama była takim lokalnym prorokiem, otrzymywała jakieś idiotyczne publikacje z Polski i świata, które wspierała finansowo i zgromadziła wokół siebie grono wyznawców, kobiet w średnim wieku, pracujących. Była ich guru. Przynależały do KK, ale w istocie wyznawały zupełnie inną religię.
A przy tym oddziaływały na siebie wzajemnie. Moja Mama nic nie wiedząc o Kaczyńskim, nie mając pojęcia kim jest on i jego ludzie, głosowała na nich nawet bardzo chora, bo koleżanki tak mówiły.
Jestem pewna, że gdyby żyła szłaby pierwsza w pochodzie z czerwonym płaszczem na ramionach i ogromnym obrazem. Uważałaby to za obowiązek i posłannictwo.
Ad Kot Mordechaj 14 kwiecień 12, 16:41
To nie jest parlamentarne.
Parlamentarnie do niczego nie dojdziemy, a zwłaszcza do wniosków.
Kocie, to jest system naczyń powiązanych.
Wiece i pochody organizują kluby Gazety Polskiej, jej sprzedaż ustawicznie rośnie, a jeszcze niedawno była bankrutem.
Kaczyński z tego korzysta, więc ppopiera.
A jednocześnie łączy ich fundacja, która powołała Gazetę Polską.
Jest duży artykuł na ten temat w najnowszym numerze Polityki, napisany przez Biankę Mikołajewską, która za publicystykę o SKOK-ach dostała nagrodę.
Nie ma go jeszcze na stronie.
Wyłapię może odpowiedni fragment i zeskanuję.
Ale, czy musimy się odwoływać do retoryki, która wylewa się z telewyżerni i tych rozmów pod Pałacem?
Bardzo bym lubił, abym nie musiał jeszcze tego czytać (takie sobie marzenie).
Tys prowda.
Mnie juz gdzies mignelo, ze PiS ma udzialy w spolce wydajacej Gazete Polska.
Chryste, Klakierze, co znowu nie jest parlamentarne o 16:41?
Ty do mnie mow jak do Prostego Kota, pelnym zdaniem i najlepiej z uzsadnieniem, bo ja nic nie rozumiem. 😯
POnadto przypominam, ze nigdy nie ubiegalem sie o mandat w Parlamencie wiec moge byc nieparlamentarny do granic na ktore Bobik zezwoli. Ja tu jestem Prywatnym Kotem.
Kot ma placet na odrobinę pazurnego nieparlamentaryzmu, bo to jest dobra literacka przeciwwaga dla mojej psiej łagodności. 🙂 Ale to jest jak przyprawa w zupie – kiedy jeden kucharz doda szczyptę, zupa nabiera wyrazu. A gdyby wszyscy zaczęli sypać bez umiaru, zupa stałaby się niejadalna. 😈
Kocie Mordechaju,
np. to
„wytrzebili mu Brata”
I uzasadnienie.
Ja starannie oddzielam zachowania polityczne JK od zrozumienia jego traumy.
Równie dobrze mógłbyś napisać do kogoś, komu zmarła Matka – współczuję ci, że zdechła.
Nawet konwencja koto-psia by tego nie wytrzymała.
Brakuje im wyjątkowości i mocarstwowości. Prezes im to daje w postaci fantasmagorii obiecując real. Oni chcą chodzić po skale, a współczesny świat to ruchome piaski. Nie mam pojęcia, co z tym zrobić.
Oddzielasz tylko od zrozumienia traumy, czy też od istnienia traumy? Jeśli tak, to przyjmujemy założenie, że prezes rozgrywa to na zimno.
I to jest chyba bardzo słuszne założenie. 😎
A to co piszesz Haneczko jest chyba mocno uzasadnione.
Dla mnie JK jest postacią tragiczną.
Matka u kresu życia, brata nie ma.
Ci ludzie pod Pałacem mieli też coś z tego.
Tu może przeczytać ten artykuł z Polityki, kto ma chęć. Wyjaśniona jest sieć powiązań.
Trzeba wyświetlić normalnie, nie w pełnym ekranie i nacisnąć lupkę powiekszającą obraz. Przy pełnym powiększeniu swobodnie można czytać.
Ha, ha.
Tu jest ścieżka:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/14Kwietnia201202#
Sluchaj, Klakier. Moge jedynie wyrazic ublewanie, ze , jak mi sie wydaje, nie odrozniasz rozliczbych stopni stylizacji mowy.
Nie przypominam sobie tez aby byl tu rozpisywany jakis konkurs na stanowisko Naczelnego Straznika Retoryki i Parlamentaryzmu, a to dlatego, ze taki Straznik juz tu jest i nazywa sie Gospodarz Blogu aka Pinkwolony Satrapa.
Nie rozppoczne warsztatow z dziedziny „stylizacja mowy”, albowiem nie czuje sie na silach i ponadto odnosze wrazenie, ze zapanowal tu pewien przesyt warsztatami wszelkimi.
Zapewniam Cie tez, ze stac mnie na znacznie wiecej, ale kiedy i jak to bede decydiwal Ja Sam ze Siebie, pamietajac oczywoscie o ograniczeniach jakie na mnie wymusza Regulamin.
Innymi slowy: nich kazdy pilnuje wlasnego Nosa. 😈 😈 😈
Może mi Klakier wytłumaczy, pod wpływem jakiej traumy Kaczyński palił kukły urzędującego prezydenta w 1993 roku:
http://www.youtube.com/watch?v=c8S487rSlaY
„Niestety, nie znaleziono strony.”
U mnie Siodemeczko: nie ma takiej strony.
sCopiuj i Vklej.
Wódz słusznie przypuszczał, że pytałem o wyznawców i przyczyny ich zaczadzenia. Jest taka baśń Andersena o Królowej Śniegu, która wrzuca pewnemu chłopcu czarnomagiczny okruszek lodu do oka i ten chłopiec nagle zaczyna wszystko widzieć inaczej, przewraca cały swój świat wartości do góry nogami. A jego – dotąd – najlepsza przyjaciółka nie pojmuje tego i jest w rozpaczy, bo z kogoś bliskiego nagle robi się obcy, który zachowuje się wobec niej nienawistnie i wrogo.
Czy Wam to nie przypomina tego, co się porobiło z niektórymi naszymi przyjaciółmi, krewnymi, znajomymi, sąsiadami? Czy nie wydaje Wam się czasem, że zostali zaczarowani przez jakąś wredotę i nie potrafią wyrwać się spod jej władzy?
No i ja się właśnie zastanawiam, kto jest tą Królową Śniegu albo co jest okruszkiem lodu.
A może Kocie Mordechaju tylko trochę zrozumienia dla nie wykształconych w stylizacji mowy?
To jest dobre pytanie Bobiku.
Różne bywają Królowe Śniegu i różne okruszki lodu.
Od kociectwa lubilem te basn o Kaju i Gerdzie. To chyba byl nie okruszek lodu tylko roztrzaskane lustro.
Tak. To mi przemawia do wyobrazni. Niezla metafora.
Elektorat PiS i słuchacze Radia Maryja to w w znaczym stopniu te same osoby. O tym, że nie są to, słuchacze RM, ludzie biedni, ekonomicznie i cywilizacyjnie wykluczeni, można było się dowiedzieć już w roku ’97 z badań Leny Kolarskiej – Bobińskiej. Pisała o tym, między innymi E.Wilk w Polityce 50/97 w artykule Rodzina ojca dyrektora.
Ale przypomniało mi się – tam chodziło o lustro, co je diabli nieśli w przestworza i był to okruszek lustra.
Klakierze, faktycznie, nie fundujmy sobie kolejnych warsztatów. 😉 Kot, jak wszyscy tu wiemy, jest postacią literacką i w związku z tym stylizacja jest jego naturalnym przywilejem. 😈 Po prostu nie należy brać go dosłownie, w odróżnieniu od jego Starej, której spróbowałby kto nie brać dosłownie! 😆
Racja, to było lustro. Widocznie sobie ten kawałek lustra utożsamiłem z kawałkiem lodu i tak mi zostało w pamięci.
A może to lustro było lodowe? U Królowej Śniegu to by nie dziwiło.
Miroslawa Grabowska mowi chyba inaczej niz Lena Kolarska. Ze jest to w duzej mierze warstwa wyklsztalcona i ze nie sa to wcale jacys mityczni „wykluczeni”. Ziemkiewicz jest wykluczony? Lisicki? Macierewicz?
Serce od tego lodowaciało, Bobiku.
To chyba obie mówią to samo, Kocie. Kolarska-Bobińska też twierdziła, że to nie są głównie wykluczeni.
Ale której strony?
Z moich zdjęć, czy Tuby?
Mnie się wszystko otwiera.
Aaa! To skad sie wzial ten mit wykluczenia?
Pewnie stad skad sie wzial mit ze brytyjska klasa robotnicza „tradycyjnie” glosuje na Labour?
Już działa. Sorki. Ta Picasa domyślnie ustawia albumy na prywatne, nie publiczne. Już poprawiłam.
I to jest dobre pytanie. Kto go zmajstrował i w jakim celu?
Znaczy, tego mita kto zmajstrował? Mnie się zdaje, że to zrobili we trójkę Ojciec Derechtór, Cysorz i Stereotyp. 🙄
Jeszcze raz:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/14Kwietnia2012
Dzieki, Marysiu. Sam nie moge niestety czytac bo za maly kotrast dla mnie, slepej komendy.
Poczekam az sie pojawi w Polityce.
Nie, nie, nie nie idźcie tym tropem.
Ktoś chyba wyciągnął wnioski, że istnieje taka grupa „niezagospodarowana”, a zdolna politycznie.
I raptem babcie w „moherach” zostały siłą polityczną.
One też są Inne. 🙂
Oj, chyba ta trójka wygląda trochę inaczej. Tylko się nie kłóćmy, dobra?
Rozkmińcie: czy to ojciec z prezesem wmawiali tym ludziom, że są głupi, biedni i się nie myją? Nie. Więc kto wmawiał i czy rzeczywiście im?
Kiedy jeszcze oglądałem tv, czyli parę lat temu, na takim kanale TVN24 było o tym o każdej porze. To nie jest telewizja szczególnie chętnie oglądana przez wyznawców, prawda?
Teraz wnioski, proszę bardzo.
A ja to sobie myślę inaczej.
Istnieje w Polsce duża grupa kobiet i mężczyzn, którzy wypełnili swoje obowiązki wobec życia – dzieci już „stare”, wnuki weszły w życie. Wielu z nich ma swój jedyny obowiązek, aby rano pójść do kościoła (z przerażeniem czasem patrzę zimą, jak o lasce idzie staruszka pośród gołoledzi i wspina się po schodach do kościoła, też oblodzonych). I raptem ktoś im mówi jesteście ważni. Zresztą, bardzo osobiście pisała o tym mt7.
Ja się nie kłócę, ja się zastanawiam. 🙂 A jak się zastanawiam, to mi często przelatuje koło nosa takie zdanko „cui prodest scelus is fecit”. 😈
A korzyść z mitu, że są obrońcami wykluczonych, mają PiS i RM. Przyciąga to zarówno samych wykluczonych, jak i wrażliwych społecznie konserwatystów.
Ojciec z prezesem mówili, zobaczcie, śmieją się z Was, wykpiwają waszą wiarę, wasz patriotyzm, wasze przywiązanie do tradycji. Mają was za niewykształcony motłoch, który nie wie co robi, mówią, że cały świat się z was śmieje.
Była to częściowo prawda, bo takie głosy się się ukazywały, ale wydaje się, że głównie w komentarzach internetowych gdzie robił się coraz większy rynsztok.
Zresztą Kaczyński kiedyś był dosyć daleko od kościoła, a dzisiaj wykorzystuje go jak chce, ośmieszając przy okazji maksymalnie.
Wodzu, w jakimś momencie nienawiść i podział osiągnęły takie natężenie, że każda prawdziwa, czy wymyślona akcja, natychmiast znajdowała reakcję. I to dawno przed „traumą” Kaczyńskiego. Piszę w cudzysłowie, bo to, co robi Kaczyński swojemu bratu jest dla mnie straszne.
mt7 – no nie!
Nie można odzierać tych ludzi z ich człowieczości i tylko katalogować jako trybików machiny politycznej !
To zależy w jakim porządku, Klakierze. Kiedy rozmawiamy o mechanizmach politycznych, z natury rzeczy każda grupa jest w nich jakąś śrubką.
To straszne, co piszecie!
Jasne, że na starość świat się zawęża.
Znam przykład, gdzie niezmiernie inteligentna kobieta zawieszona w pustce starości, pod koniec życia liczyła muchy, co godzina i zapisywała ich ilość w swoistym diariuszu.
Bobiku – ja, Ty jesteśmy tą śrubką, jak się na to zdecydujemy.
Całkowicie nietrafnie odebrałeś, to co napisałam, Klakierze.
Moja Mama pochodziła z biednej, wielodzietnej rodziny z małego miasta.
Byli ludźmi silnie związanymi z kościołem i kościelnym patriotyzmem. Ten patriotyzm przejawiał się w bojkotowaniu żydowskich towarów, niechęci do Żydów i wszelkiej inności, głosowaniu na jedynie słuszną endecję i hołubieniu wszelkich prawd objawionych przez ojców pasjonistów, pochodzących głównie ze wsi i prezentujących cały wachlarz uprzedzeń 'polskiego ludu’.
I taka została, Ona i Jej rodzeństwo, a także za nimi część ich potomków nieraz dobrze wykształconych w PRL-u.
Nie ma to nic wspólnego z emerytami, moja Mama miała silną osobowość przywódczą i stworzyła sobie liczne grono, którym dowodziła przez lata dając się we znaki kolejnym proboszczom swojej parafii i pisząc na nich skargi do biskupa, jeżeli nie chcieli działać po Jej myśli.
mt7 – proszę, nie przypisywać mi ocen.
Co odebrałem z tego, co Pani napisała, to odebrałem.
I nie zamierzam tego wartościować.
Patrzę na to z innej strony – aktywności ludzi starszych i możliwości znalezienia ujścia tej aktywności po czasie kiedy wnuki już nie potrzebują opieki.
I prawa ludzi starszych do wyboru obszaru tej aktywności.
Nawet jeśli są nabierani przez manipulatorów politycznych.
Klakierze, jak rozumiem, Ty się domagasz, żeby „wykluczonych” traktować podmiotowo. Nic przeciwko, tylko jeżeli jesteśmy akurat w trakcie opisu „humanistycznego”. Natomiast kiedy jest to opis, powiedzmy, ludzkich mechanizmów biologicznych, to będziemy mówić o jajeczkach, plemnikach i drogach zapłodnienia, a nie o decyzji zostania rodzicami. Bo niezależnie od decyzji tym mechanizmom każdy człowiek podlega i w tym sensie jest śrubką. Co w innym porządku wcale mu podmiotowości nie ujmuje. Z mechanizmami politycznymi, ekonomicznymi, etc. jest tak samo – kiedy opisujemy, jak funkcjonują, nie mówimy o podmiotowości, co nie znaczy, że ona przestaje istnieć.
Mówisz, Siódemeczko, że to okruchy endeckiego lustra tkwią ludziom w oczach? Możliwe.
Klakier, wez sie w garsc, nie jestes pensjonarka. Nikt tu nikogo nie „odziera z czlwoieczenstwa” . Nie piszemy zadnych „strasznych rzeczy”. Steady, dear Boy.
Tak, sa sytuacje kiedy Ty i ja jestesmy srubkami. Dzieje sie tak tez i wtedy, kiedy przychodzi jakis polityczny dran, jak znany tu i kochany Prezes i wciska „glupiemu ludowi” dziecko w brzuch, przekonujac, ze „Polska ginie” i jedynie co ja uratuje, to jak sie opluje Bartoszewskiego na cmentarzu. A „lud” to kupuje i dawajze pluc! I bardzo sie dziwi, ze los mu sie nie poprawil. Ale samopoczucie – owszem! Bo czyz nie plul w imie ratowania Polski? Czyz nie wlozyl cegielki w dzielo budowania ojczyzny prawa i sprawiedliwosci, podczas gdy przypadkowy rzad tkwi w lozku z Putinem?
A tkwią, choćby nie odróżniali endecji od lewatywy.
Ale ja nie o tym, wracam do wizerunku i zgódźmy się wreszcie, że stary, biedny itd. to jest kreacja na użytek młodych, bogatych itd. wpatrzonych w TVN, ze wszystkimi tego smutnymi konsekwencjami. Ojciec z prezesem tego nie wymyślili, tylko rozgrywają.
No więc dlatego się buntuję.
Opisujecie, potem naklejacie etykietkę i jest. Sklasyfikowane.
Ciągle się odwołuję do tych moich spacerów pod Pałac.
Zawsze mnie ciągnęło tam, aby posłuchać tych ludzi, którzy wtedy jeszcze nie przychodzili tam na wezwanie, a pojawiali w miarę przypadkowo. To był jakiś przekrój społeczeństwa, zanim tam się zaczęły zorganizowane zadymy.
I wcale Bobiku nie postrzegam kategorii ludzi „wykluczonych” – nawet nie wiem skąd ten termin.
Kocie Mordechaju – dzięki za pensjonarkę.
Już wypadam z tego stylu.
Masz bezwzględną rację, że to „plucie” niczego nie buduje.
Ale jakich wykluczonych, z czego wykluczonych, dlaczego wykluczonych?
Wykluczonych z rozumu, najczesciej.
Uch!
Znowu pazury po blasze.
Wsiegda gotow!
Termin „wykluczeni” nie jest mój, a prawdę mówiąc, nawet nie wiem czyj. W każdym razie przyjął się do określania ludzi, którzy są wyłączeni z partycypacji w pożytkach z nowego ustroju, a więc np. niewykształconych z małych miasteczek i wsi, emerytów, rencistów, itd.
A z opisywaniem i klasyfikowaniem to jest tak, że przy pewnych sposobach opisu rzeczywistości, np. naukowych, bez tego się nie obejdzie. Istnieją oczywiście i inne sposoby opisu, ale nie należy ich mieszać, bo wtedy miesza się równeż sobie samemu w głowie. Więc jak dyskurs leci o mechanizmach, to lepiej pozostać przy mechanizmach, a uczucia czy podmiotowość zostawić do innej rozmowy, o uczuciach lub podmiotowości. 🙂
Oczywiście nie namawiam tu do jednostronnego widzenia świata, bo z tych różnych opisów można sobie poskładać jego bardzo wielopłaszczyznowy model. Namawiam tylko, żeby nie mieszać porządków w trakcie jednej dyskusji. A jak ktoś ma wątek, który nie mieści się danym porządku, ale bardzo mu leży na sercu, może po wyczerpaniu się rozmowy zaproponować nowy temat. Który, jak to w życiu blogowym, zostanie podjęty albo i nie. 🙂
Z moich rozmów pt. walenie głową w mur wynika, że chcą być dumni. Dla mnie ich duma jest pychą. Próby zdefiniowania obu pojęć nic nie dają „bo ty i tak nie zrozumiesz, dałaś się omamić”. Pytam, w jaki sposób przewodnikiem na tej drodze ku najwyższym wartościom może być człowiek, który łamie zasady i kłamie. Otóż co łamie to łamie, ale jako jedyny widzi Cel i tylko on może do owego Celu doprowadzić.
Rozmawiam z wykształconymi, pogodnymi i sympatycznymi ludźmi sukcesu. Ryki i grubiaństwa pomijają, a gdy już się nie da, wpisują w rubrykę kosztów koniecznych. To jest tak, jakby w kawałku osobowości mieli implant.
A Wy znowu o tym….
Nie żebym się skarżył, ale…
Ale potęga stereotypu (to ta endecja?), połączona z brakiem umiejętności krytycznego spojrzenia (brak inteligencji?) i brakiem odwagi posiadania własnych poglądów (vide stereotyp), cyniczną manipulacją przez mediów (kreacja łże-polityków i pseudo-elit), i jeszcze wiele czynników, składają się na to smutne widowisko.
Przepraszam, Bobiku, że tu wstawiam duży fragment, ale jest on dosyć istotny dla dyskusji.
Wcześniej jest mowa między innymi o sponsorowaniu przez SKOKi różnych działań. Skoki zostały założone przez fundację, której szefem był w latach 90 L. Kaczyński, a jako prezydent nie podpisał ustawy o objęciu SKOKów nadzorem zewnętrznym, kierując ją do Trybunału Konstytucyjnego. SKOKi prowadzą działalność parabankową bez gwarancji i kontroli, które obowiązują banki.
Tu fragment ostatniej strony:
„Tymczasem już od 13 grudnia 2010 r. działała fundacja Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. Powstała z przekształcenia Fundacji Nowe Państwo, którą w 1997 r. założyli Jarosław Kaczyński, Krzysztof Czabański, ks. abp Tadeusz Gocłowski i trzy podmioty prawne. Przez wiele lat fundacja tkwiła w uśpieniu. Ale jest właścicielem sporego majątku. Należy do niej między innymi firma Srebrna. Ta zaś ma udziały w spółkach wydających tygodnik „Gazeta Polska”, miesięcznik „Nowe Państwo” i portal Niezalezna.pl.
Przed katastrofą smoleńską sytuacja finansowa tych mediów nie wyglądała najlepiej. Miesięczna sprzedaż „GP” rzadko dobijała 25 tys. egz. Tygodnik miał długi, wisiała nad nim groźba bankructwa. Po 10 kwietnia 2010 r. katastrofa smoleńska, związane z nią śledztwo i rozmaite uroczystości upamiętniające ofiary tragedii stały się głównym paliwem „Gazety Polskiej”. Już w kwietniu 2010 r. sprzedaż tygodnika skoczyła o kilkanaście tysięcy egzemplarzy, a w kolejnych miesiącach – o kilkadziesiąt tysięcy. Jeśli „Gazeta Polska” zacznie przynosić zyski – wzbogaci się Instytut im. Lecha Kaczyńskiego.
Sam PiS nie mógłby być jej udziałowcem – bo przepisy nie pozwalają partiom czerpać zysków z działalności gospodarczej. Instytut takie zyski może czerpać i nikt nie będzie się czepiał, jeśli przeznaczy jakieś kwoty np. na krzewienie myśli Lecha Kaczyńskiego. Nawet gdyby stało się to w samym środku kampanii wyborczej.
Od dwóch lat rośnie też popularność klubów „Gazety Polskiej” rozsianych po całym kraju. Przed katastrofą było ich 120, wciągu roku po tragedii przybyła setka. Tworzą jedno z najaktywniejszych środowisk na prawicy. Organizują dziesiątki spotkań, imprez i koncertów, w znacznej części związanych z katastrofą smoleńską. W jej pierwszą rocznicę zorganizowały na placu Zamkowym w Warszawie koncert w hołdzie ofiarom katastrofy z udziałem Jana Pietrzaka, Przemysława Gintrowskiego i zespołu De Press, a kilka dni później
– w rocznicę pogrzebu prezydenckiej pary na Wawelu – koncert „10 kwietnia In Memoriam” transmitowany poprzez telebimy na Rynku Głównym, gdzie zgromadziło się kilka tysięcy ludzi z całej Polski. Oba koncerty sponsorowały SKOK. To kluby „Gazety Polskiej” wyszły niedawno z inicjatywą „Wielkiego Wyjazdu na Węgry” podjętą później przez Ruch im. Lecha Kaczyńskiego i Solidarnych 2010. Stały sie nieformalnym ugrupowaniem sprzymierzonym z PiS.
A gdyby chciały ten sojusz zerwać lub rozluznić – Jaroslaw Kaczynski ma narzędzie nacisku: udzialy w ,,Gazecie Polskiej”.
PiS zręcznie wykorzystuje luki w polskim prawie, pozwalające prowadzić i finansować agitację wyborczą poza partiami i komitetami wyborczymi. W 2010 r. komitet Jarosława Kaczyńskiego wydal na prowadzenie kampanii 14,6 mln zl. Jego sprawozdanie zostało odrzucone przez PKW, bo kilka osób zapłaciło za materialy wyborcze z wlasnej kieszeni. Chodzilo o kilka tysięcy złotych. W tamtych i kolejnych wyborach – samorządowych (2010 r.) i parlamentarnych (2011 r.) – rozmaite ruchy i komitety społeczne wydały poza oficjalną kampanią znacznie wyższe kwoty.
Spór o dziedzictwo ideowe po Lechu Kaczyńskim wydaje się rozstrzygnięty. Do jego imienia i dorobku mogą się odwoływać ci, którzy gotowi są współpracować z PiS. Jeśli tylko ktoś nie ma nadmiernie wygórowanych ambicji, współpraca może być obustronnie korzystna, bo dopuszczeni do dziedzictwa ideowego mogą zbić na nim spory kapitał. Nie tylko polityczny.”
BlANKA MlKOŁAJEWSKA (Polityka nr.15 z 2012 r)
A, skąd ta zajadłość u zapewne miłych ludzi (fanatyzm?), może to wyjaśnia książka Religia Denneta, który opisuje religię jako wirusa (mem), zarażającego układ nerwowy nosiciela.
Może wyjaśnia, bo na razie leży na grubiejącej Czomolungmie nieprzeczytanych książek…
Przykro mi bardzo, Tadeuszu, ale posługujesz się stereotypem na temat stereotypu.
Zaraz wyjaśnię dlaczego.
Czekamy!
Ad Tadeusz 14 kwiecień 12, 19:53
Jedząc kolację pomyślałem, że musi być Pan bardzo … no jak, by to nazwać… a już wiem… osamotniony.
Klakier — ?????
Jakoś nie widzę związku…
Tadeuszu, mnie już samego wścieka, że ja znowu o tym. 👿 Ale jak Cię gwóźdź w bucie uwiera, to spróbuj nie myśleć o gwoździu… 😉
Ja zmieniam buty…
Tak sobie tylko pomyślałem.
Zajrzy Pan rano – kaczory maszerują z lewej na prawą stronę ekranu, zajrzy Pan wieczorem – kaczory maszerują z prawej na lewą.
Tak to mi się jakoś podczas kolacji wymyśliło.
W mieście rodzinnym, z którego pochodzi rodzina mojej Mamy, ci, którzy zostali, to teraz – można powiedzieć – elita tego miasta. Człowiek w wieku mojego dojrzałego syna był do niedawna Dyrektorem Muzeum Historycznego.
Poznałam go niedawno i przez internet, żeby było zabawnie.
Wcześniej znalazłam o nim szereg informacji, z których wynikało, że jest animatorem różnego rodzaju obchodów, uroczystości i wydarzeń patriotyczno-historyczno-politycznych.
Przesłał mi cały szereg zdjęć naszej rodziny, gdzie pokolenie dziadków bierze udział w zebraniach Koła Młodzieży Polskiej.
Ja tu nie kpię i szydzę z ich przekonań. Relacjonuję tylko fakty.
Ten mój krewny jest 40-letnim uroczym człowiekiem, wielkim erudytą, oddanym swojemu miastu, bardzo zaangażowanym i uważającym, że przyjazd jakiegoś członka PiS jest świętem i zaszczytem dla całego miasta. Ja widzę, że on uważa ich za kontynuatora tych świętych wartości, które były najważniejsze dla poprzednich pokoleń i są również dla niego. Ja go bardzo lubię i cenię. Jeśli uważasz, Tadeuszu, że to jest mój stereotyp na temat endecji, to twoje prawo.
Klakierze, mnie bardzo przykro, ale niczego nie rozumiem. Udzielę jednak kilka wskazówek do interpretacji mojej bujnej osobowości: nie oglądam telewizji w ogóle. Kaczory mnie nie interesują kompletnie.
A co ma ekran i kaczory do mojego osamotnienia, dalej nie wiem.
To, co napisałem, ma w moim rozumieniu walor ogólniejszy, oddający stan umysłowości w Polsce. I nie odnosi się jedynie do kaczorów, ale i do bezkrytycznie przyjmowanych idei lewicowych, ekologicznych, i innych. Że aprioryczny i na chybcika, zgoda. Ale przy pewnym entuzjazmie (nieco brak..) myślę, że dałbym radę wykazać to cytując badania empirycznie.
Ponieważ oddalam się duchowo na posłuchanie u kompozytorów ulubionych, pozwalam sobie zacytować hasło z encyklopedii nt. stereotypu, ponieważ całkiem dobrze oddaje moje rozumienie tegoż:
STEREOTYP skrótowy, uproszczony i zabarwiony wartościująco obraz grupy ludzi (np. etnicznej, zaw., rasowej, klasy społ.), funkcjonujący w świadomości członków innych grup; stereotyp powstaje w rezultacie bezrefleksyjnego przejmowania opinii rozpowszechnionych w danym środowisku; jest b. trwały i odporny na zmianę, nawet w przypadku gromadzenia się sprzecznych z nim doświadczeń; wywiera silny wpływ na zachowania członków grup społ., sprzyjając zwł. utrwalaniu uprzedzeń wobec ludzi spoza własnej grupy.
No, siódemeczko, nieco odpowiedziałem. Pisząc „stereotyp” nie miałem na myśli niczego w umysłach bloginierów i blogiń (jakbym śmiał!). Pisałem o tym, co w socjologii nazywane jest na pewnego rodzaju klasyfikację rzeczywistości, wg stereotypów (nie tylko w nauce używa się klasyfikacji, każdy wyraz języka naturalnego oddaje swego rodzaju klasyfikowanie rzeczywistości. Mamy stereotyp psa przecież).
Otóż ów dyrektor, zapewne zacny człowiek, właśnie powodowany jest stereotypem „wartości tradycyjnych”. Które nota bene należy zachowywać, jakaś ciągłość kulturowa musi istnieć.
Bełkotliwie, jak zawsze, wyszło, ale nieco zrozumiale, tuszę? Ale ulubieni kompozytorzy nie mogą czekać…
Jako gatunek mamy chyba sporą podatność na hipnozę, a jako naród – wrośnięty, zakorzeniony w nas myonizm, przekonanie, że władza, to 'oni’ i że porządny Polak jest przeciw. A prezes, zdaje się, zwykle jest przeciw. (Dygresja: Nie czujemy też odpowiedzialności za przestrzeń publiczną – za chodnik, przystanek, przedział. Za to odpowiada władza, a więc 'oni’, w porządku jest więc śmiecić, niszczyć i nie płacić za bilet. Czytałam niedawno, że (chyba) Ziobro wyjął zza wycieraczki swojego samochodu ulotkę burdelu i rzucił na ulicę, a następnie skomentował, że to nie on śmieci, tylko ten, kto takie świństwa roznosi. Wg mnie to symboliczne.)
W hipnozie ważne jest chyba raptem jedno czy dwa słowa, poza tym liczy się 'nastrój’ wypowiedzi, nie jej treść. Słowa-klucze w prezesowskiej hipnozie to po jednej stronie: Bóg, Naród, Ojczyzna, Suwerenność – wymawiane wielką literą tym mocniej trącają patriotyczną strunę i tworzą patetyczny klimat; a po drugiej: zdrajcy, Ruscy i inni cykliści.
Rozumiem podatność na nastrój. Nie rozumiem upartego tkwienia w postawie węszyciela spisków i agresywnego 'przeciw’ przy jednoczesnym – deklarowanym – przywiązaniu do religii, której centralnymi pojęciami są miłość, bliźni, poświęcenie, przebaczenie. A Ci, którzy popierają prezesa, tkwią tam z nim przecież. Nie potrafię tego wytłumaczyć inaczej, niż niską samoświadomością.
Ale, wbrew obiegowym poglądom, hipnoza działa na osoby podatne na nią… trzeba mieć pewną osobowość.
Ago, nie oszukujmy się. Wielu ludzi wymordowano i zgnojono w imię Boga, głoszącego miłość…. To nie jest niska świadomość, to jest „ludzkie” dążenie do znajdowania uzasadnień ulubionych działań ludzi: zabijania i dręczenia innych.
Swoją drogą ciekawe, że w W-wie jest pełno ulotek burdeli (pod ambasadą włoską strasznie dużo 😆 ), a w B/W nie. Inna osobowość mieszkańców ? 🙄
Osamotnienie wśród ulubionych kompozytorów? 😯 😆 Tadeuszu, nie przymierzaj się proszę zbytnio do tego romantycznego wizerunku zaproponowanego przez Klakiera. Ja uważam, że Ci nie pasuje. 😉 I że próbując go podtrzymać, strasznie byś się musiał namęczyć. 🙄
Reflektuję nad środowiskiem mojej rodziny od kiedy jestem w stanie świadomie to robić, a więc ponad 50 lat.
Piszę tu o nich, jak o przedstawicielach pewnej grupy, którą znam.
Ja ich kocham, lub kochałam, niezależnie od tego, jakie mieli poglądy, przesądy, przyzwyczajenia itp.
To nie była pełnia ich osobowości, byli dobrymi, uczynnymi ludźmi.
Moja samotna Mama oprócz swoich Rodziców przejęła też opiekę nad osieroconym synem swojego brata, o którym pisałam, że choruje na czerniaka.
Tadeuszu, przyznam szczerze, że raz sama miałam ochotę przemodelować roznosicielowi tej makulatury facjatę. 😈 Wysiadam z tatą z samochodu, a tu jakiś @#!$%$#@!$ na naszych oczach wtyka toto za wycieraczkę!
Czy w Warszawie inna osobowość mieszkańców? Może większa anonimowość, większy odsetek przyjezdnych, z dala od rodziny.
Język J.Kaczyńskiego się nie zmienia od początku, zmieniają się tylko szczegóły jego wystąpień, Ago.
A już odwoływanie się do wartości najwyższych, śpiewanie publiczne ze swoją bratanicą suplikacji o zwrot wolnej ojczyzny, uważam za najobrzydliwszy przejaw jego manipulacji .
Ago, już się męczę wciskając moją bujną osobowość w ciasne ramy…
Osamotnienie wśród kompozytorów???? Ależ to dobrzy znajomi! No dobra, ja im całuję ręce, oni moje nie, ale uważam, że tak ma być.
Wykluczeni… to pewnie sie wzielo z ang. disenfrachised czyli wykolowani z prawa do glosowania, zmarginalizowani. Ale malo to pasuje do PiSowskiego elektoratu, ktory jest jak najbardziej wkluczony, ma swije radio, koscioly, zebrania, demonstracje i jak najbardziej glosuje w wyborach tylko ze przegrywa.
Nie zgadzam sie tez z klakierem, ze Jaroslaw Kaczynski to postac tragiczna. Owszem, dotknela go tragedia rodzinna i opekuje sie stara schorowana dotknieta smiercia syna matka, ale wiekszosc ludzi dotykaja tragedie smierci czlonokow rodzinny. J.K. jest czlowiekiem sukcesu, znaczacym politykiem duzego panstwa, byl tego panstwa Premierem, jest wyksztalcony i wcale nie zmarginalizowany, tylko przegral wybory. Tragiczna postacia byl dla mnie Papiez JP II, ktry zanim dorosl stracil wszyskich: matle, siostre, brata i ojca. Nie przeszkodzilo mu to pozniej zostac glowa poteznego swiatowego KK.
Ta rozpacz nad tonaca Ojczyzna jest jak to widac golym okiem sfabrykowana czy wymanipulowana. Rozpacz to byla w 1939, w czasie wojny czy tuz po. Teraz nie ma wojny, ani sie na nia nie zanosi, emeryci maja sie lepiej czesto niz w czasch kiedy pracowali (np mi Rodzice i Rodzice meza), ludzie zyja po 100 lat w powszechnej opiece zdrowotnej i bezplatnym nauczaniu; granice mamy prawdopodobnie najlepsze w dziejach, i to maja byc te tragiczne czasy zdrady i toniecia! To sie domaga popukania w czolo, ale moze nie w Parlamencie. Niemniej jednak sa rzeczy do poprawienia i wazne dla Polakow, ale nie PiS o nie walczy.
Pozdrawiam
disenfranchised, of course
Jest taki cykl książek fantastycznych, pisanych przez Jacka Piekarę, których akcja toczy się w świecie alternatywnym. Zachowania ludzi, ich obnażone motywacje, wyglądają, niestety, aż nazbyt znajomo. W tym świecie Chrystus zszedł z krzyża i ogniem i mieczem, bez litości, pokarał swych prześladowców.
Ad Tadeusz 14 kwiecień 12, 20:13
To ja tylko krótko wyjaśnię. Czytając ten blog od kilku miesięcy nie widziałem nigdy Pana w bieżących dyskusjach politycznych, a tylko głównie kulturalno-naukowych. Więc tak mi przyszło do głowy podczas kolacji, że nie będąc zainteresowanym mieleniem rzeczywistości może się Pan poczuć osamotniony blogowo, gdy od nastu godzin miele się rzeczywistość w ramach w sumie jakiegoś stereotypu (mimo szerokiego spektrum wypowiedzi), który już tu był niejednokrotnie poruszany.
Mój ostatni wpis na temat JK.
Strzałem w 10. było przejęcie kiedyś przez PiS po upadku ZChN działaczy przyparafialnych skupionych w Akcji Katolickiej i innych grupach przykościelnych. To zawsze byli główni aktywiści, przeważnie starsi, ale nie starzy, mężczyźni. Tych ludzi Kaczyński zagospodarował dając im miejsca w samorządach, a oni w zamian zapewniali mu poparcie proboszczów (słynny list, który otrzymały wszystkie parafie), spotkania wiernych z przedstawicielami PiSu, akcję wyborczą i wszelkie możliwe działania.
To dzięki tym przyparafialnym działaczom ludzie PiSu są utożsamiani z partią katolicką, a wszelkie ich działania znajdą usprawiedliwienie w konieczności walki z wrogiem kościoła.
Ponieważ dzięki temu zaangażowaniu polityczno-społecznemu aktywu, wielu duchownych otrzymało dostęp do różnorakiej pomocy materialnej, to PiS stał się dla nich mężem opatrznościowym.
I nie trzeba tu żadnej teorii o wykluczonych, emerytach itp.
Jednak chyba rozmawiamy raczej niz mielemy – na tematy, ktore nas glebioko obchodza i poruszaja. No, pewnie, ze moga one kogos innego nudzic czy irytowac, nie chcalbym jednak przeprszac i usprawiedliwiac sie , ze rozmawiamy tu o tym, a nie o czyms zgodla innym. 😈
Klakier, dziękuję. Ależ ja zawsze z fascynacją i wypiekami na licu czytam owe dyskusje, jak zawsze wszystko, na czym się nie znam. Czym to ludzie się nie fascynują 😆
Siódemeczko, to bardzo spójnie brzmi. I wygląda na bardzo przemyślane działania.
To bardzo ciekawy i dla mnie nowy aspekt tej zagadki popularnosci PiSu w „terenie”, pierwszy raz o tym slysze.
Przy okazji, dziei za wklejenie fragmentu z tej Mikoljeskiej. Baardzo interesujace. 😈
Kocie, jak zaczniesz się (nas) usprawiedliwiać, że nie rozmawiamy o czymś z godła innym, to ja wpadnę w autentyczne przerażenie, że świat się kończy – nie rób mi tego! 😉
Nieee! Godlo tylko nasze! Moze byc na orle korona nawet z krzyzem! Co mi przeszkadza?
Nie, dlaczego, czasem można goło, a kiedy indziej godło. Tylko razem to jakoś nie tego. 😎
Chociaż gdyby jakiś wynarodowiony lewak, dlaczego nie. 🙂
Tylko niech on jakoś wygląda, gdy goły. Mniejsza o godło. 😕
Uprzedzam zarzuty – on albo ona. Nie wskażę, bo się narażę na kolejne zarzuty. 😛
Goly Orzel/Orlica? 😯
OK, niech bedzie. Goly, ale w koronie.
Dobry wieczór. Orzeł? Kto się wróblem urodził, orłem nie umrze. Tylko to mi się kojarzy 🙄
co za dzien, co za slonce, jaka zielen zieleni sie w Terenach Zielonych… dziekuje wiosno 🙂
orlica nie ptica…
You are very welcome, rysiu!
widze B. bez nadmiaru makulatury (ze tez to papierem reklamowac trza 😉 )
jak bylo w B. slonecznie?
kroliku, 🙂 🙂
mijamy sie ostatnio 🙂
Ago czy mozemy w barek Twoj zurawia…… cos tam jeszcze masz?
brykalem po Terenych, balkonowalem z pledem na kolanach,
szelescilem, och jakie ja mam boskie zycie 🙂 😀
Gdzie on ma tę zieleninę, ten Ryś?
Nawet forsycje jeszcze nie kwitną.
Tu jest goły i bez korony 🙁
http://2.bp.blogspot.com/-JnKa9BAyBhQ/TsPeZTUrnGI/AAAAAAAAIGg/A1CFvsT1dVQ/s1600/krecina-orzel-oskubany.jpg
jak to nie kwitna? kwitna i to jak! do tego jedna magnolia w drodze do S-Bahnu, mala dosc, ale bardzo ciemna i tak jakby tulipanowa (?), piekna bardzo 🙂
Nawet nie mozna sprawdzic jakiej jest pci ta ptica. 😈
Rysiu, w moim barku zawsze coś jest. 🙂 Taką mam metodę na gości: jak ich spić, to nie zauważają, że nie bardzo jest co jeść. 😉 Wybór taki, jak wczoraj – jeszcze wiśniówkę znalazłam, co się w barku nie zmieściła i ukryła się za słoikami z kaszami i płatkami. To sąsiedztwo jej chyba nie zaszkodziło? 🙄
baw sie milo nocna zmiano, ja w sen znikam……
Nacht Bobikowo 🙂
Śpij spokojnie, Rysiu. 🙂
A ja nie wiem, gdzie się u ptic sprawdza płeć.
Jak on na nią wpada i ją depcze, to gdzie on te rzeczy ma?
Tam gdzie trzeba 😎
Biedne te ptice, piszą, ze dla ustalenia łci trzeba krew pobierać i pióra wyrywać:
http://www.laboklin.de/pages/html/pl/genetyka/okreslenie_plci_u_ptakow.html
To gdzie trzeba, jak oni na tych ptasich stronach w głowę zachodzą i nie wiedzą?
Nastrój się zrobił taki rozbrykany, że mnie też się już nie chce wracać do Prezesa. Mogę za to gruszkówki polać. Mordka na pewno skorzysta, Królik pewnie też nie odmówi, bo się już przekonali, że dobre to. 😀 A jak jeszcze ktoś spróbuje, to też się na pewno przekona. 😎
No to pod gołą orlicę! 😆
Wystarczy, że ptacy wiedzą, Siódemeczko. Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby jakiś ptak się dopytywał, gdzie ma tego szukać. 😈
A tu jeszcze lepiej, metodą chirurgiczną płeć ustalają:
http://mojeptaki.info/archives/1754
Człek się całe życie uczy. 😯
Pewnie, że wiedzą. Ptaszkowie wszak niebiescy są, a nie zieloni. 😆
Coś źle zrobiłam z tą gruszkówką, bo jest jakaś mdła i zupełnie mi nie smakuje.
Może stare były te, jak im tam, pigwy?
Pamiętam ze szkoły, że taki ptak ma gdzie trzeba kloakę, czyli stek. A skąd on wie, jaki to model kloaki, to już nie pamiętam. 😕
Gruszkówka chyba musi być mdła. Kiedyś mieliśmy do popicia flaszki tylko sok gruszkowy i nie wspominam tego najlepiej.
Siódemeczko, może trza wódy dolać???
Chyba faktycznie dobranoc…
Pogoda się przełamywuje — a ładnie było — i łeb bolejący był.
Gruszkówka mdła? 😯 To nie moja. 😎 Ta gruszkówka, o której ja tak pieję (znaczy, piję i pieję), to jest prawidłowy bimber, w rodzaju grappy, tylko z wyraźnym gruszkowym zapachem i odrobiną gruszki przebijającej się w smaku. Oczywiście nie ma w tym zajzajerze nijakiej – brrr!!! – słodkości.
O, tak wygląda:
http://xenna.com.pl/images/material/zinselhof%20williams.jpg
A, jak bimber, to przepraszam.
Idąc śladem ptaków w guglu trafiłem na takie stwierdzenie:
Gdy trzyma się ptaka w ręku i obserwuje z bliska można rozpoznać płeć z większą pewnością (…)
No cóż… Trudno zaprzeczyć. 😎
😈 😆 😈
😆 😆 😆
Popłakałam się na dobranoc 😀
Chyba trzeba spirytusu dodać i goździków.
Pita przeze mnie w Krasiczynie w styczniu roku bieżącego była złoto brązowa, miała ziołowo-korzenny posmak i cień słodyczy.
A to to moje jest pomarańczowe, słodkawo-mdłe i błe.
Ale się rozpisaliście 🙄
Nie dam rady teraz tego przeczytać 🙁
Dobrej nocy 🙂
Okazuje się, że gołe godło już było. http://wsd.edu.pl/gazeta/moduly/artykuly/index.php?idart=116&poz=90&typ=0&zap=
Ryś się chwali zielonością, a ja w ogrodzie to mam już właściwie dość tęczowo. Zieleń oczywiście też, trawiasta i liściana, ale oprócz tego żółta forsycja (już przekwita), pomarańczowoczerwona tawułka, zielonożółty berberys, niebieskie niezapominajki i puszkinie, bordowy klon japoński, bardzo duża czereśnia w bieli i mniejsza wiśnia, na której białe dopiero zaczyna się spod zieleni wydobywać.
Jak dojdzie, już wkrótce, fioletowa glicynia, to tęcza będzie stuprocentowa. 🙂
Ago,
kłaniam się nisko za wierszyk. Aż się prosi o częściej 🙂
na boku:( ty ścichapęku!)
😆
Muszę przyznać, że mnie się jednak bardziej podobało to gołe godło o,skubane. 😈
A jakiej dobrej Whisky tam kto nima? Bo Chile się kończy…
To ja spocznę. Nacht, Bobikowo.
A co? 😀
A wierszyk był pierwszorzędny.
Też poproszę o bisy. 🙂
Bardzo się cieszę, że moje poemko zapracowało na tyle pozytywnych recenzji. 😀 Ono się tak jakoś samo pisało. 🙄 Whisky u mnie notorycznie nie ma 🙁 – no koniakowa jestem i juszszsz, whisky mi nie wchodzi.
mt7, moze dodaj dwie lyzki stolowe pomaranczowego do kawy?
Pan Administrator ma, ale też mu się już kończy. Właśnie widzę jej ostatnie podrygi.
Zaznaczam, wysoki sądzie że ja do wykończenia Łyski nie przyłożyłem łapy, bo w tym czasie poszedłem załatwić Gruszkówkę. 😎
Ago, na ogół najlepsze są te, co się same piszą. 🙂
Tylko żeby tak zawsze chciały. A tu ni ma letko – raz się takie pchają stadami, a innym razem długo, długo nic. Może one porę suchą i deszczową mają? 😯
Ago, młodaś, masz czas, do Whisky trza dojrzeć. Ja na ten przykład pojony wywoływaczem/zajzajerem (czerwony Jaś Wędrowniczek) – tu dygresja, znikam zaraz, bo londyńskie pazury mnie dopadną – myślałem, że Whisky jest niepijalna.
Zmieniłem zdanie po kilku lekcjach doświadczonego człeka, który powiedział jak pić i co pić…
A teraz idę wspominać tradycyjną przyjaźń między Londynem a Warszawą. 😉
Przyznam się, że mnie Agi poemko też zachwyciło (choć ze względu na tematykę musiałem zachować pewną skromność w pochwałach 😉 ), ale nie zdziwiło. Aga przecież już nieraz, choć w krótszych formach, dawała widome dowody pazura. 😀
Pozdrowienia dla PA 🙂
PA odzdrawia i wydartym spod serca ostatnim kusztyczkiem Łyski się dzieli. 🙂
A zniknięcie na dłużej może spowodować, że Kota w Londynie się nie odnajdzie. Jeśli przez przypadek zaśnie w torbie Starej, to się jutro obudzi w Rzymie. 😉
😳 😳 😳
Moja gruszkówka też była kiepska. Zmęczyliśmy 🙄 , ale więcej nie będę, błe 👿
A w Rzymie na następny tydzień zapowiadają dysc. 🙁
Ale może przynajmniej będzie to ciepłe, wiosenne pokapywanie, a nie posępny luj. 🙄
Ago, powinnaś wyglądać tak 😀 😀 😀
No bo trzeba słuchać psa i pić taką gruszkówkę, jaką ja polecam. 😉
No to odwłok uratowany 😉
Nie będzie się przecie ze Stolicy Piotrowej wypazurzać 😆
Nie byłym taki pewien. Kot do Stolicy Piotrowej wcale nie musi mieć szczególnego nabożeństwa. 😆
Ta pyszna tak wyglądała:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/14Kwietnia2012#slideshow/5731384407903167314
Może syrop pomarańczowy dobrze jej zdrobi i trochę korzeni jakiś.
Bobiku, Twojej gruszkówki nie mam na wyciągnięcie łapy 😉
Za to tarninówkę owszem 😀 Czytałam z nią Baumana w GW, bardzo ciekawy, w sieci tylko ogryzek niestety.
To dobrze, niech tam spędzi piękne dni.
Tak się cieszyła Helena na tę podróż.
Miałam iść do łóżka.
Siódemeczko, może faktycznie, jak Królik radzi, kawę tą mdlizną wzbogacać, goździkiem przy okazji zaprawiwszy?
Ja nabyłam Baumana elektronicznie, ale jeszcze nie czytałam.
Poprzednie jego wystąpienie w sprawie Izraela wywołało bardzo gorącą reakcję.
No i jak się zaczyna o -ówkach, to mi się zawsze rzewna łezka w oku zakręci na wspomnienie Jotkowej pigwówki.
Ach, co to była za pigwówka! Z naciskiem, niestety, na „była”. 🙁
Zeen, przecież bez pazurzenia nie można zębić 🙄 I odwrotnie 😉
Mt7 się skarży miałam iść do łóżka…
A kto nie miał? 😆
W oklicznościach przyrody stolicy światowej miłości bliźniego jestem pewien, że dobrze wychowany kot powstrzyma się od wysuwania pazurów…
Ja, jako kobieta pracująca, stanowczo powinnam ❗
Kot zgarnia wszystko. 👿 I pazurzenie, i zazębianie. A pies przy tym wychodzi na łachudrę i ciamciaramciam, co nawet z odszczeknięciem się ma problem. 😥
Ale w moich marzeniach to ja czasem tak pazurzę, tak pazurzę, że… uchchch! 😆
Pazury Kota mogłyby stolicę ubogacić 😉
No, to jest temat na minimum esej, a jeszcze lepiej opasłe dzieło. Ubogacanie Stolicy Piotrowej przez pazury Kota Mordechaja. 😆
Bobiku, „Murarz domy buduje, krawiec szyje ubrania…”
Ty bobiczysz. I tak jest dobrze, a nawet lepiej 🙂
Jak zuzyc pozytecznie gruszkowke lub inny niewychodzacy trunek:
http://blog-bobika.eu/?p=1135&cpage=4#comment-113980
Ach, Roma! Ci vediamo dopo!
Ja jestem realistą, Haneczko i dobrze wiem, że i tak nie będę nikim innym niż sobą. 🙂 Ale tak ramach literackich fantazji mogę się czasem spróbować poczuć Kotem. 😉
Nie będę zresztą ukrywał, że w fantazjach zdarza mi się również poczuć się Myszą, a nawet Muszką Owocówką. 😳
Tylko z czuciem się Orłem mam poważne problemy. 🙁
Na starych rzymskich murach znaleziono inskrypcję:
Jezus jest mym Panem.
podpisano: Kot Mordechaj
Nie ma siły, zeen – ktoś się podszywał. Prawdziwy Mordechaj by napisał „Jezus jest mym Personelem”. 😆
Buona notte, Koszyczku…
Sleep tight, Króliku, czyli karaluchy do poduchy. 🙂
A ja ide za Wodzem – wykluczeni nie tworza sie sami, wykluczonych tworzymy my.
Mechanizm funkcjonuje podobnie w malych grupkach takich jak blog na przyklad, ale i w spoleczenstwie. Jest prosty: lekcewazenie, pogardliwosc, litosiernosc i politowanie silnie dzialaja na emocje nie na rozum, na tyle silnie, ze budza opor i agresje – a to juz latwo zagospodarowac.
Klakierze,
uczciwie powiem, z enie zrozumialam twojej intencji w komentarzu do linku o koszernej restauracji. Mozesz wyjasnic? przepraszam, ze wracam do dawno porzuconego tematu.
Tu chyba jest znowu kwestia definicji. W Polsce, jak pisałem, używa się słowa „wykluczenie” dla nazwania tej grupy, która nie potrafiła, bądź z przyczyn życiowych nie mogła, przestawić się na „kapitalistyczne stosunki”. W tym znaczeniu wykluczonych tworzy system, który ma pewne konkretne wymagania co do przydatności – wiek, wykształcenie, mobilność, itd. Kwestie psychologiczne są tu już pochodną. One by się prawdopodobnie w tej formie nie pojawiły, gdyby grupa miała inny społeczny status. Wtedy byliby to pewnie „normalni konserwatyści”. 😉
Ale rozwijać teraz nie będę, bo się czuję dosyć zawiany (ta gruszkówka była nie tylko wirtualna) i mógłbym się w argumentacji pogubić. 😳
Zwierzaku, niekoniecznie tak.
Wykluczeni szukają rozbieżności, wkluczeni starają się znaleźć łączące. Mnie bliżej do łączących. Bardzo chcę znaleźć linkę, sznurek, nitkę porozumienia. Można to uznać za bardzo interesowne, bo przecież to ja, z innej strony, jestem wykluczona 😉
Co ja tu jeszcze robię, przecież jutro do pracy 😯
Stanowcze dobranoc 🙂
Bobik, Haneczka,
oczywiscie, zgoda. Ale to sa juz „ale”, trzon pozostaje ten sam – upokorzenie.
Dlatego moze Polska wschodnia, gdzie najwiecej ludzi dostalo po tylku przy przemianach ustrojowych ( ha!) jest bastionem PiSu.
Haneczko, czlowiekowi raz ponizonemu, upokorzonemu i zdeprecjonowanemu, trudno uwierzyc w dobre intencje drugiej strony. Trzeba czasu i taktu.
W polskim zyciu politycznym czas jeszcze jest, ale taktu to nie ma za grosz.
Tak, to prawda, człowiekowi upokorzonemu i zdeprecjonowanemu trzeba czasu i taktu. A grupie przez długi czas deprecjonowanej i upokorzonej nawet pokoleń. To nie jest żadne pięknosłowie, to z badań wynika.
Ale jednak istotne mi się tu wydaje rozróżnienie, czy ktoś jest deprecjonowany przez jakieś swoje cechy, na które nie ma wpływu – przynależność etniczna, orientacja seksualna, wiek, płeć, nawet poziom IQ, nawet czasem miejsce zamieszkania – czy dlatego, że woli na śniadanie wypić zupę chmielową i ponarzekać na bałagan, niż podnieść papierek przed swoim domostwem. Czy ktoś czuje się upoorzony dlatego, że o ważnych sprawach decyduje się ponad jego głową, czy dlatego, że jeszcze nie dochrapał się takiego auta jak sąsiad, choć z takim zapałem kolejne dzieci wyrabia. Czy wobec tej drugiej wersji naprawdę należy zachowywać takt, czy też wrzasnąć „kurdebalans, weźta się w garść i zacznijta wreszcie być odpowiedzialni”?
Niczego nie rozstrzygam. Pytam. Zastanawiam się.
Chyba Bobiku nie dales sie wpedzic w stereotyp dziecioroba, lenia i pijaka, ktory to stereotyp jest urabiany od kilkunastu lat dla usprawiedliwienia porazki panstwa?
Bry!
Tu B, tu B. Zgniło w mokrzyźnie, z odcieniem zielonego 🙁 W buro-szarym sosie….
To pewnikiem i w B tak…
Bardzo mnie zainteresował pewien ważny wątek dyskusji. Mianowicie intelektualnie sobie rozważam, czy gruszkówkę Bobika to się tak kupuje po wejściu do byle jakiego sklepu w Dojczlandzie czy jakoś specjalnie???
Piłem albowiem (no, język umoczyłem….) gruszkówkę kiedyś Pana Jelinka czeskiego, ale był to syntetyk rozpuszczony w wódzie. Błe.
Mam też ciekawe spostrzeżenie, jak to czasem dobrze nie rozwrzeszczeć się i nie opluć wszystkiego naokoło. A tak myślę o uwadze Klakiera i o tym co się zrozumiało, a jakie były intencje. Hmmm. I na tym życie polega.
Netto Marken-Discount ????
mozecie pec! zazdrosc mile widziana w tu B. SLONCE 🙂
podobno jak mowia w radio jeszcze tylko kilka godzin
wiec
brykam
szeleszcze przy herbacie niedzielnie leniwie
brykam fikam
Tereny Zielone czekajcie!!!
przybywam 🙂 😀
brykam fikam
Netto Marken-Discount !!!!!!!
bynajmniej i owszem, tak wyglada 🙂
z alkoholu wole barek Agi, kazda ilosc mozna wypic bez bolu glowy 8)
kolejna herbata 🙂
To i pęcłem… też herbata.
Z rozkoszy tego świata ilości niepomiernej zostanie nam po latach herbaty szklanka wiernej, Ach, póki ciebie, ciebie nam pić – poty jak w niebie, jak w niebie nam żyć, herbatko! – herbatko! – ach!
Bobik dzieciorobem i leniem? 😯 I jeszcze pijakiem? 😯 😯 Przeciez to szczeniak jeszcze!
Ja po dobrym odepsaniu sie (choc jeszcze sie zalapalem przed snem na Shreka 3) dopycham kolanem walizke przed wyjsciem z domu ok. 2-ej.
Troche w nerwach bo Kuma Starej wieczorem slala komunikaty o strasznej Gmle w Gdyni, na szczescie naturalnej, a nie sztucznej, wiec moze samolotowi uda sie ominac Brzoze jesli wystartuje w kierunku na Fiumicino.A tez niezle mrozy w tej Gdyni – rano bylo 1 st. wedle Celsjusza, w Fahrenheitach takie temperatury nawet nie wystepuja 😯
Mam nadzieje, ze uda Wam sie beze mnie bawic dobrze, unikac warsztatow jak ognia i zarazy, trzymac Prezesa na krotkiej smyczy i nie popuszczac, mozna mu ewentulnie jakis maly warasztacik urzadzic, zeby mu w kosc poszlo, sukinKotowi.
Co do pierwotnych cech seksualnych wsrod Skrzydlatych, to mysle, ze zawieraja sie one w glosie. Kurka jest do znoszenia jajek, kogucik do spiewania. Tak twierdzi Stara z lekcji wychowania seksalnego, przerobionych w dziecinstwie. O czym juz tu kiedys pisala przeciez!
Ciekawe zjawisko przyrodnicze; mam rzekomo najwieksza kolekcxje butow w trzech roznych szafach od czasow Imeldy Marcos. A jak przychodzi co do czego, to nie ma co do walizki wlozyc. 😯
No nic. Wlochy! Ojczyzna butowa!
Udanego wyjazdu, Heleno. 🙂 I poproszę po powrocie o zdjęcia nowych butów. 😉
Ad Zwierzak 15 kwiecień 12, 00:56
„Klakierze,
uczciwie powiem, z enie zrozumialam twojej intencji w komentarzu do linku o koszernej restauracji. Mozesz wyjaśnić?”
Chodzi ci o to?
Polska to jest dziwny kraj? [Zulu Gula].
To z dawnego telewizyjnego programu satyrycznego Tadeusza Rossa, w którym przedstawiał różne absurdalne sytuacje, które miały miejsce. Napotkawszy w serwisie TVN24 ten artykuł opisujący jakąś kolejną absurdalną sytuację, a zatruwającą życie mieszkańcom domu Grzybowska 4 pewnie bym nie linkował go tutaj (bo w samej sytuacji nic szczególnego nie ma – nie pierwszy raz i nie ostatni przypadek, gdy działalność restauracji zakłóca życie mieszkańcom), gdyby nie pojawiający się tam argument antysemityzmu kierowanego w stosunku do mieszkańców walczących o prawo nie wąchania zapachów z restauracji. Tym bardziej absurdalny, że jednym z członków komitetu mieszkańców jest Żyd, który zresztą w zamieszczonych tam jego wypowiedziach mówi, że nie można w takiej sprawie, jak ta używać tego argumentu.
Dzień dobry. Dziś ranek pod hasłem „ból mięśni”. Wczoraj przeżyliśmu coroczną wiosenną wystawkę, czyli wynoszenie gratów ze strychów i piwnic przed dom, aby kto chce, mógł sobie wziąć, a co zostanie, na śmietnik. Znoszenie rozklekotanych kanap i szafek ze strychu, dźwiganie zardzewiałych narzędzi ogrodniczych z piwnicy i bieganie z tym po schodach, niestety skutkuje tym, co w dzisiejszym haśle dnia
Dzień dobry. Dziś ranek pod hasłem „ból mięśni”. Wczoraj przeżyliśmu coroczną wiosenną wystawkę, czyli wynoszenie gratów ze strychów i piwnic przed dom, aby kto chce, mógł sobie wziąć, a co zostanie, na śmietnik. Znoszenie rozklekotanych kanap i szafek ze strychu, dźwiganie zardzewiałych narzędzi ogrodniczych z piwnicy i bieganie z tym po schodach, niestety skutkuje dzisiejszym hasłem dnia
A dlaczego dwa razy? Przecież nic nie naciskałam 😯
Może to taki gatunek Łajzy? 😉
Echołajza?
A to ciekawe: my tu wczoraj, ni stąd ni zowąd, zeszliśmy na godło, a u Owczarka pojawił się tekst o hymnie. http://owczarek.blog.polityka.pl/2012/04/14/pon-dabrowski-cy-herr-dabrowski/#comments Inny gatunek Łajzy? Cosik ta frakcja Łajz barzo aktywna. 😉
Dzieki za zyczenia, Ago i Wszyscy.
Oprocz misji zakupienia butow, mam jeszcze jedna bardzo wazna.
44 lat temu przyrzeklam mieszkajacemu w Rzymie i przypadkowo napotkanemu poecie, Jerzemu Hordynskiemu, ze ilekric znajde sie w tym miescie, chocbym miala nawet 112 lat, udam sie do kosciola St.Andrea di Quirinale, gdzie na pietrze znajduje sie pomnik sw. Stanislawa Kostki, zas na dole jest zainstalowana marmurowa tablica z wierszem Norwida : W komnacie, gdzie Sanislaw swiety zasnal w Bogu, na miejscu loza jego stoi grob z marmuru….
Otoz na tej tablicy popelniony zostal w wierszu razacy blad i zamiast „…noga wystepujac bosa…” kamieniarz wyryl „noga wstepujac bosa”. Mam zatem isc do tego kosciola i czarnym grubym flamastrem odnowic na tablicy wstawiona tam recznie litere „Y”.
Robilam juz to dwukrotnie, ale ostatnim razem ponad 30 lat temu! na pewno wyplowialo do tego czasu, chyba, ze Pan Hordynski kazdemu napotkanemu milosnikowi Norwida kazal poprawiac. Sam mnie do tej tablicy zaprowadzil, kiedy okazalo se, ze znam ten wiersz.
W interenecie nie znalazlam tablicy, ale znalazlam sam pomnik, ktory zostal ku mej nieopisanej zgrozie szkaradnie, SZKARADNIE pomalowany i wyglada teraz jakby wrocil z odpustu:
http://en.wikipedia.org/wiki/File:SStanislausKostka01.jpg
Pamietam go wszakze jako bialy, z bialego marmuru, szlachetnie wygladajacy. 🙁
To była łajza międzyblogowa. Może by jakoś usystematyzować i opisać łajzy
Heleno, bonwojażuj szczęśliwie.
Pięknego Rzymu i błogiego nastroju.
Jakbyś jeszcze parę zdjęć zrobiła. 🙂
Biedny Stanisław Kostka, toż to zgroza! Obawiam się, Heleno, że tego nie dasz rady poprawić. 🙁
Jeśli chodzi o umierające rzymskie rzeźby, to jestem mało oryginalna – mam szczególny sentyment do tej. http://www.kevinmckayart.com/iWeb/Kevin%20McKay's%20Art/Rome%20I_files/droppedImage_11.jpg
Nieużywalna linka? 🙁 Może z tą się uda. http://lh5.ggpht.com/-7IprRpqRRpY/SpWO0P0v06I/AAAAAAAATxY/gQAVuSIPG_4/IMG_0035.JPG
A tu jest rzeczony wiersz o pomniku i obrazie, ktory na nim wisi.
Fakycznie te roze, ktore sa na obrazie, jakby spadaly na zlocona rame:
W komnacie, gdzie Stanisław święty zasnął w Bogu,
Na miejscu łoża jego stoi grób z marmuru –
Taki, że widz niechcący wstrzymuje się w progu,
Myśląc, iż Święty we śnie zwrócił twarz od muru,
I rannych dzwonów echa w powietrzu dochodzi,
I wstać chce – i po pierwszy raz człowieka zwodzi!
– Nad łożem tym i grobem świeci wizerunek
Królowej – Nieba, która z świętych chórem schodzi
I tron opuszcza, nędzy śpiesząc na ratunek.
– Palm wiele, kwiatów wiele aniołowie niosą,
Skrzydłami z ram lub nogą występując bosą.
Gdzie zaś od dołu obraz kończy się, ku stronie,
W którą Stanisław Kostka blade zwracał skronie,
Jeszcze na ram złocieniu róża jasna świeci:
Niby że, po obrazu stoczywszy się płótnie,
Upaść ma, jak ostatni dźwięk, gdy składasz lutnię,
I nie zleciała dotąd na ziemię – i leci…
Moim zdaniem powinno byc: „roza jedna swieci”, nie „jasna”. Bo niby dlaczego jasna? Ale nie mam czasu sprawdzac.
POstaram sie Agp odwiedzic wojownika/gladiatora?
Jednak roza jest „jasna”. To ja zle pamietalam.
Ago, ze Stanislawem Kostka mam szczegolne …hmm… relacje.
Otoz zaciagnieta raz przez przyjaciolke Elke Gorny na lekcje religii (skonczylo sie po jednej lekcji, bo mnie siostra-katechetka wywalila na pysk za rzekome rozrabianie z Elka), nauczylam sie JEDYNEJ piesni koscielnej jaka znam:
Witaj Kostko Stanislaaaawie,
Mlodzieniaszku swiety w niebie!
Spiewam piesn te ku twej slaaaawie,
Bo serdecznie kocham ciebie…
No nie, jeszcze umiem Kiedy ranne wstaja zorze… ale nie wiem skad.
Ja też nie mogę teraz odnaleźć tej tablicy, ale widziałam ją u Sierżanta i widziałam poprawioną (dopisaną) literę.
Jest tablica! Ale nie ma literki – znaczy, misja Heleny pilną jest. http://www.turystykakulturowa.eu/nr26/iti/09.jpg
I na tablicy jest jedna róża, tak jak Helena pamiętała, a nie jasna, jak być powinno! 😯
Ha! Siodemeczko! Jakze sie ciesze!
Przeczytalam wlasnie, ze u Olejnik Niesiolowski z Hoffmanem obrzucali sie inwektywami:
http://www.rp.pl/artykul/10,860502-Awantura-u-Olejnik–Niesiolowski–Kaczynski-stoczyl-sie-do-szamba.html
Dobrze jej tak, Olejnk znaczy sie!
Wariatow sie nie zaprasza przed mikrofon, chyba ze sie chce doprowadzic do zgorszenia.
Hoffmana nie sposob nie zapraszac, bo jest rzecznikiem partii, ale Niesiolowski powinien miec zakazany wstep do jakiegokolwiek studia, bo jest kompletnie niepoczytalny. Nie rozumiem tej namietnosci polskich dziennikarzy do prowokowania awantur zamniast prezentowania odmiennych stanowisk. Nie rozumiem.
Ago, jesli sie blizej przyjrzec zdjeciu z tablica, to widac blade „Y” tak gdzie powinno ono byc. Moja misja jest wiec naprawde pilna, bo pewnie od smierci Pana Hordynskiego nikt nie poprawial.
Jestem przekonana, ze „roza jedna swieci ” jest poprawna wersja, bo na ramie faktycznie jest jedna roza. Stanislaw Kostka na pomniku ma twarz zwrocona w strone okna : „rannych dzwonow echa w powietrzu dochodzi…” I po drugiej stronie ramy jest roza, jesli dobrze pamietam.
„I nie zleciala dotad na ziemie – i leci…”
Tu jest o tej tablicy i napisie:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZP/jl_kosciolki.html
Na zdjęciu niewyraźnym widać dopisane Y nad słowem 'wstępują’.
Czy ktoś z Państwa mógłby mi wyjaśnić świętość Stanisława Kostki?
Klakierze, napewno nie ja. Nieuczonam w temacie i wyczucia mi do niego również brak.
Zapytaj Sierżanta, dostaniesz dużo odpowiedzi.
” Świadomy swego zachwytu nad pięknem poezji, opartej na stałym fundamencie jakim jest Kościół — dla którego Bóg jest Najwyższym Pięknem — Karol Wojtyła był oddanym miłośnikiem twórczości Cypriana Kamila Norwida.” 😯
„Poezja Norwida powstała z jego trudnego życia. Na emigracji od 1842 roku, osamotniony i nie zrozumiany za życia, doczekał się uznania jako jeden z największych poetów i myślicieli — jakich wydała chrześcijańska Europa — dopiero w 180. rocznicę swych urodzin.” 😯 😯 😯
Ja co prawda pamiętam coś z lekcji religii, ale wtedy chyba niewiele z tego rozumiałem i miałem jakieś wątpliwości, które zatonęły w miarę upływu czasu. I pewnie bym do tego nie wracał, gdyby Helena dziś o tym nie napisała. Dzisiejsza lektura artykułów w internecie też nie przyniosła mi odpowiedzi na to wyciągnięte z przeszłości pytanie. Więc postanowiłem się zapytać tu na blogu.
Wątpliwości, Klakierze, są związane naturą ludzką. 🙂
Z naturą.
No to z naturą ludzką, czy z naturą?
A co do wątpliwości – no skoro tamte wątpliwości przetrwały we mnie ukryte tyle lat (aż w strunę ukrytą trąciła Helena), to próbuję dziś je jakoś poukładać z „wyższego poziomu”.
Ta rzeźba jest i moją ulubioną, odkąd zobaczyłam jej kopię w Łazienkach jakieś 40 lat temu. To umierający Celt (ma charakterystyczną celtycką ozdobę na szyi). A tu macie prześliczny opis, na pewno zrobi na Was wrażenie, jako i na mnie zrobił…
http://translate.google.pl/translate?hl=pl&langpair=en|pl&u=http://en.wikipedia.org/wiki/Dying_Gaul
I wąsy ma, Celtowie nosili.
Tekst przetlumaczony chyba internerowym translatorem? Ale najwazniejsze. ze mozna wszystko zrozumiec.
Ale stylistyka boska, nie? Bardzo uwielbiam sztucznego tłumacza.
A z Celta prawdziwy przystojniak.
Dzień dobry 🙂
Pozaspywałem dzisiaj 😳 , potem mnie życie rodzinne złapało i nie chciało puścić i już się bałem, że nie zdążę Helenie przed podróżą dorzucić do walizki również moich dobrych życzeń. Ale chyba rzutem na taśmę jeszcze zdążyłem. Boskiego Rzymu, Heleno i udanych łowów butowych! 😀
A róża dla mnie „jasna”. Bo lepiej brzmi niż „jedna” i tak jakoś… bardziej norwidowsko. 🙂 Ale dowodów nie mam żadnych poza moim kłapciatym uchem. 😉
Nisiu, chyba muszę dopisać do Wiki, że kopia jest też w Łazienkach i wrzucić zdjęcie.
W moim zbiorze wierszy Norwida tego akurat wiersza nie ma. 🙁 Na tablicy jest 'jedna’. U sierżanta jest trochę jednych i trochę jasnych róż. Jeśli jasna=biała, to by nieźle pasowała do Stanisława Kostki, bo biała róża to symbol niewinności, skromności i czystości. Nie do końca rozumiem, dlaczego, ale bardzo mnie ta róża ciekawi. 🙄
O matko, ależ tę Kostkę załatwili odmownie! 😯 👿
A w tej Wikipedii to wszystko pokręcili. Przy Celcie piszą, że to figura helenistyczna, a nie agistyczna czy nisistyczna, nie ma natomiast ani słowa o tym, że helenistyczny jest pomnik Kostki. Kompletna dezinformacja. 👿
Dla świętości Kostki ja bym miał swoje psie uzasadnienie, ale obawiam się, że mogłoby się nieco rozmijać z oficjalną nauką Kościoła. 😉
Dzieki, Piesku.
Chodzi jednak o to, ze rama nie jest upstrzona rozami, tylko roza spadajaca z plotna „zaczepila sie” o rame. Tak ja to pamietam. Ale sprawdze na zywo. To co wyczull Norwid, to ze pomnik loza i wiszacy nad nim obraz Matki Boskiej z zastepami aniolow, tworza jedna kompozycyjna calosc. Z cala pewnoscia obraz byl malowany z mysla o pomniku, zas rama byla wykonana z mysla o tym konkretnie obrazie, wiec podchwytuje z rogu plotna jedna rozyczke i ja umieszcza na ramie – pewnie to gesso, czyli gipsowy kwiatek na drzewie, pozlacany..
Mógł i sam Norwid w jednej wersji napisać „jedna”, w drugiej „jasna”, a teraz gdzieś na chmurce chichocze, patrząc, jakiego narobił zamieszania. 😉
Ten akurat tom z pieciu Norwida, z wierszami zostal mi ukradziony. Ale moze jest w oddzielnym Vademecum, tylko nie moge znalezc.
Jest to ostateczna redakcja Norwida, Pana ukochanego Gomulickiego. Ukochanego. I ja znalam ten wiersz z tego tomu, a nie z tablicy. I dalabym glowe, ze tam „roza jedna swieci”.
Mysle, ze jakby Jarzy Hordynski mial zastrzezenia do tekstu na tablicy, to by tez poprawial.
No jasne. Tego, że poza Celta jest skutkiem wynoszenia poprzedniego dnia razem z Vesper gratów na wystawkę, też nie napisali. 👿
Pan Gomulicki nie zyje, bo bym zaraz do Niego zadzwonila.
A tfu! przeczytalam: rama nie jest upstrzona zrazami [. ..] rama byla wykonana z masla. 🙁
Chyba pora spac.
Siódemeczko, jasne, zrób to! Nie jestem pewna, czy Celt w Łazienkach nie robi przypadkiem za Galla. Tak było kiedyś. Ale z powodu tej obzdóbki na szyi już wiadomo, że on Celt jednakowoż.
Ta świętość Kostki z niepsiego punktu widzenia jest właściwie sprawą dość tajemniczą. W końcu taki młodzieniaszek, który umierał jeszcze zanim zdążył się rozpić i rozłajdaczyć, chyba nie był w owym czasie wielką rzadkością. A innych wielkich zasług tego świętego jakoś trudno się doszukać. 🙄
Ale może gdzieś w szerokim świecie wiedzą o tym coś więcej? Paragwajczycy nazwali na cześć Stanisława K. miasto San Estanislao, a Kanadyjczycy gminę Saint-Stanislas-de-Kostka w prowincji Québec. Musieli mieć jakieś powody. 😉
Mam tomik Norwida redakcji Pana Gomulickiego, ale nie widzę tego wiersza.
To jest niewielka książeczka choć ma przeszło 300 stron.
A może nie mogę go znaleźć.
Dzień dobry 🙂
Różę sprawdzę wieczorem i doniosę 🙂
Bobiku, w XVI wieku to nie taki młodzieniaszek, oni wcześnie zaczynali 😉
Czytałem kiedyś fascynujące dzieło naukowe, którego autor i tytuł mi ulecial z pamięci, o m. in. wieku inicjacji seksualnej w dawnej Europie. I ze zdumieniem dowiedziałem się, że średnia zaczynania wcale nie była taka niska, jak nam się dziś wydaje. Owszem, wcześnie wydawano za mąż panienki w arystokratycznych rodzinach, bo to względy dynastyczne i takie tam. Ale w rodzinach biednych, gdzie wydanie córki za mąż oznaczało pozbycie się jednej sztuki siły roboczej i to jeszcze z koniecznością wypłacenia posagu, starano się ten moment odwlekać. Toteż w niektórych okresach i krajach ta średnia sięgała nawet i 25-27 lat, czyli takiego wieku, kiedy panna do rodzenia jeszcze się nadawała, a już swoje w rodzinie wyjściowej odpracowała. 🙄
Młodzieniaszkowie mogli oczywiście zaczynać wcześniej, bo nie byli tak pilnowani, ale płatne usługi były wtedy obarczone wiele większym ryzykiem złapania czegoś, więc niektórzy się rozsądnie wstrzymywali. 😉
OK. A teraz zagadka, zanim udam sie na lotnisko. Poprosze o odpowiedz jak wroce.
W internecie pelno jest odnoscinkow, ze Norwid byl „tak zafascynowany postacia Stranislawa Kostki”, ze napisal jeszcze jeden wiersz na jego temat, przytaczam:
A ty się odważ świętym stanąć Pana
A ty się odważ stanąć jeden sam
Być świętym – to nie zlękły powstać z wschodem
To ogromnym być, przytomnym być!
Krocz – jasny, uśmiechnięty,
Na twarzy ten Chrystusa rys
Miłość
Święty aż po krzyż – przez krzyż – na krzyż!
Ty się wahasz? Ty się cofasz?
Ty się odważ świętym być!
Wiersz jak kazdy moze sam przeczytac jest WYBITNIE grafomanski i nieporadny warsztatowo. W dodatku – glupi jakis i mlodopolski w najgorszym tego slowa znaczeniu. 😯
Dalabym glowe, ze jego autorem jest ktos inny, ale kto? I skad sie wzielo, ze Norwid nawet w ciezkiej goraczce moglby cos takiego popelnic?
Wiec bardzo prosilabym aby ktos poszukal, jako ze ja sama musze juz, obawiam sie, wychodzic. Ale umieram z ciekawosci.
Zanim się rzucę do szukania, muszę odnotować przepiękne słowo „odnościnki”. 😀 Nie wiem tylko, czy w mianowniku liczby pojedynczej to jest „odnościnek”, czy „odnościnka”. 😆
Bon voyage, Heleno i daj popalić tej Imeldzie! 😎
Dam, jak mi Bog mily!
Trochę tam kapie, ale cieplej niż w Londku 🙂
Jechalam dzisiaj do Słowacji (na Słowację) w porze nabożeństw.
W Polsce tłumy wiernych stoją przed kościołem, po zakończeniu nabożeństwa tłum przedkościelny się rozchodzi, a z wnętrza kościoła wychodzi garstka ludzi. Otoczenie kościoła zapchane jest parkującymi samochodami, do których wsiadają nabożeńcy i rozjeżdżaja się do domów. Niektórzy pokonują autem aż 200m.
W Slowacji nikt nie stoi przed kościołem, po mszy tłum wiernych opuszcza boży przybytek i udaje się pieszo do domów ( na podwórkach których stoją wszakże samochody). Na pięć mijanych miejscowości tylko raz widziałam jeden jedyny samochód parkujący przed kościołem.
Skąd te różnice?
Nabożeńcy.
Piękne!
jedna!
Dzięki, Haneczko! 🙂
Dla Tadeusza: na Dywanie pojawiła się dzisiaj bardzo pochlebna recenzja Otella w Operze Wrocławskiej.
Jest tu kto? Bo ja mam usprawiedliwienie, oglądałem wyścigi od 9 rano do teraz.
Dobranoc, Wielki Wodzu. 😉
Oj tak, dobranoc. Za tydzień znów jest niedziela. 🙂
Tyle czasu te wyścigi trwają? W jednym miejscu, czy z całego świata?
Branoc. 🙂
tu B. slonecznie przez chmurki
a tam B. trzyma sie?
brykam
herbata
herbata
szeleszcze 🙂 😀
brykam
Tereny coraz bardziej Zielone
S-Bahn pozycje
poniedzialkowo 🙂
brykam fikam
no jak dzieci! zostawić na dwa dni, to trzy setki komentarzy zostawią…
aż nie bardzo wiadomo za co się złapać, czemu przyjrzeć, i co zaciągnąć na warsztat, rozpracować, podać na tacy. no ok, łajza wydaje się wdzięcznym tematem, ale te wszystkie czasowniki wykonywane z łajzą mogą się niektórym kojarzyć na różne sposoby…
dla frakcji (sluchajcie cierpliwie, zaczyna sie niewinnie… i nagle robi sie bardzo gorzko)http://www.wdr.de/mediathek/html/regional/2012/04/13/koelner-treff.xml
… jestem za tym czy tamtym… a nie przeciw temu lub tamtemu… madre motto
Musimy bez żadnych wątpliwości ustalić, czy doszło do zamachu, czy nie. Jeśli się to potwierdzi, to będzie oznaczało, że mamy do czynienia z aktem terroru porównywalnym do ataku z 11 września. Nie chodzi o liczbę osób, ale o skalę. W cywilizowanym świecie nie było takiego wydarzenia jak likwidacja całego przywództwa jakiegoś państwa – utrzymuje Kaczyński.
likwidacja całego przywództwa jakiegoś państwa
zmierzam do jednaj reakcji, obsmiac sie jak norka
co dzieje sie z moja empatia?
tu dalej:
http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5099200,temat.html
i ciekawy tekst o umowie spolecznej – ufac czy nie ufac?
http://rafalbauer.pl/majtki-madonny/#more-790
miejcie oko na te partie:
http://www.piratenpartei.de/
wchodza do parlamentow krajowych i wejda do Deutsche Bundestag (Bobik wspominal tez)
http://www.tagesspiegel.de/politik/treffen-der-europaeischen-piraten-reiten-auf-der-erfolgswelle/6512026.html
brykam 🙂 🙂 🙂
Dzień dobry 🙂
Wczoraj wieczorem mi wypadły takie tam i kiedy Wódz wołał, byłem oddalony. Ale to nie oznacza, że oglądałem wyścigi. 😉
Zaraz sobie poczytam, co Ryś nawrzucał i skomentuję, bo nie chc$, żeby foma miał zbyt łatwo z rozpracowywaniem. Sami wiecie, że coś takiego różnie się kończy. 😉
„Nabożeńców” też przyjąłem z zachwytem. 🙂 Ale niczego nie mogę rzec o obecnych nabożeńczych obyczajach, bo słabo mi są znane.
Aaa, widzę, że Ryś nas zakursywił. Muszę wywęszyć, w którym miejscu. 🙂
swietnie Bobiku ze jestes 🙂 czuje sie zle w roli manipulatora kursywa 😀
ale co ja na odleglosc umie to czapki z …. 🙄 🙂
toż to widać bez węszenia (nie każdy węszyć potrafi):
post z 08:17 – ryś prosty, post z 08:21 – ryś zakursywiony, ergo, problemem jest niezamknięcie kodu po „“… jestem za tym czy tamtym… a nie przeciw temu lub tamtemu… madre motto” w poście z 8:17
chyba że nie chodziło o to, by złapać króliczka, ale by gonić go…
Fomo, rzeczywistość nie jest aż tak prosta, jak się zdaje na pierwszy rzut oka. 😉 Po „mądre motto” istotnie był błąd, ale poprawienie go wcale sprawy nie załatwiło. Trzeba było powęszyć jeszcze w następnym. 🙂
pasztetowka leci Bobiku 🙂
a jeśli jest, to trzeba ją nieco Skomplikować…
http://www.wdr.de/mediathek/html/regional/2012/04/13/koelner-treff.xml
jeszcze raz linka dla frakcji 🙂 moze bedzie aktywna 😀
O, i to jest właśnie Dobry Początek Dnia, Rysiu, kiedy zawiera się w nim słowo „pasztetówka”. 🙂
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Prezes tak umniejsza znaczenie Katastrofy Smoleńskiej, przyrównując ją do jakiegoś tam marnego 11 września. Umówmy się, że w dziejach ludzkości były zdarzenia wiele straszniejsze. Iluż to prominentnych polityków Dżyngis Chan wykończył. Albo taki król Leopold II – całą wierchuszkę dosyć sporego terytorium załatwił. No a WW II, czy to nie jest właściwszy odnośnik? Wprawdzie wtedy naszej wierchuszce udało się zwiać, ale wojna sama w sobie jednak od tego 11 września była nieco dramatyczniejsza.
Ej, Bonaparte, coś ci inwencja siadła. 👿
No patrzcie, zeen niepotrzebnie układał nowy hymn Polski, bo takie cuś już istnieje. Choć mnie osobiście trochę nieprzyjemnie, że to jakieś Złe Psy go wymyśliły:
http://wyborcza.pl/1,75478,11542324,Od_patriotow_do_idiotow.html
Tylko niech nikt tego Wybitnego Utwora nie próbuje krytykować, jak nie chce, żeby PiS go rozrobił na papkę! 🙄
Dzień dobry. 😀
Rysiu, oglądałam w piątek „Kölner Treff”.
Wesolutko na początku było, nawet bardzo….
Chór polsko-niemiecki pięknie zaśpiewał w sobotę.
Ja dałam się namówić na „próbną” próbę w najbliższy czwartek.
I trochę zaczynam się bać… 😉
Utwora potwora.
Tak to jest, jak ktoś się w Polsce urodzi cztery razy.
Fakt, że urodzenie się cztery razy może dawać jakąś specjalną perspektywę, która zwykłym, raz urodzonym śmiertelnikom jest niedostępna. 🙄
Tu dodatek specjalny do niegdysiejszej rozmowy o polskich kierowcach. Uwaga, jak ktoś ma włos, to może mu się zjeżyć.
http://wyborcza.pl/1,87648,11530956,Daleko_od_szosy.html
Straszne!
A to jakby suplement:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,11535135,Mialy_byc_surowsze_kary_dla_pijanych_kierowcow__I.html