Nowe przygody Matołka
W Pacanowie posłów kują,
więc Matołek wierzył święcie,
że wystarczy mieć kopyta,
by się znaleźć w parlamencie.
W swych rachubach politycznych
nie pomylił się nic prawie,
dwa tygodnie ledwo przeszły,
już w poselskiej siedział ławie.
Tam przyciski, kuluary,
wabi cudną wonią bufet,
hu-ha! – krzyknął nasz koziołek,
zaraz walnę sobie lufę!
Gdybym sprawę tę zaniedbał,
byłbym baran oraz brzydal –
trzeźwy umysł to ostatnia
rzecz, co się posłowi przyda.
Lecz za chwilę zmienił zdanie,
bo rzecz ujrzał z takiej strony,
że na skutek matołectwa
i tak umysł ma zmącony.
To oszczędność w końcu pewna,
że nie trzeba się przymulać…
Ale co to? Korytarzem
lezie wielka tarantula.
Skoczył kozioł na ten widok,
jakby ktoś go ugryzł w zadek
i powiada: no, ja nie wiem,
czy wytrzymać dam tu radę.
Czyżbym gdzieś przez nieświadomość
z Palikotem palił gandzię,
żem się nagle, tak znienacka,
znalazł w tarantulolandzie?
Pełznie ku mnie ta gadzina,
już jej macki całkiem blisko…
Lepiej bryknę, by bezpiecznie
poochraniać środowisko.
Do Komisji pocwałował,
tam przyjemnie spędził dzionek,
aż tu dźwiękiem przenikliwym
na obrady wzywa dzwonek.
Kozioł mknie na salę obrad
z obowiązku, bo pamiętał,
że podobno na tej sesji
ktoś ma mówić o zwierzętach.
Jasne, że odpowiedzialność
kozła tutaj jest niewąska,
więc Matołek zaraz beknął
coś tam o partnerskich związkach.
Wielka się zrobiła chryja,
ten zabuczał, psyknął inny,
ale kozioł się nie przejął,
bo się wcale nie czuł winny.
Raźno brykał w kuluarach,
mediom rzucił trochę strawy
i w ogóle, bez żenady,
bardzo głośny był i żwawy.
Potem przycichł, bo się zmęczył,
a gdy już odpoczął krzynę,
po kolegach się rozejrzał
i zobaczył – o, Murzynek.
Trzeba głośno to powiedzieć,
a nuż ktoś nie zauważył,
wszak nie można tak normalnie
potraktować czarnej twarzy.
„Toż to rasizm!” – ktoś uwagę
zwrócił mu niedelikatnie.
Kozioł tylko się roześmiał:
powiedziałem to prywatnie.
Bajek chyba ten nie lubi,
co pode mną kopie dołek,
bo Murzynek to jest słowo
tak bajeczne jak Matołek.
I by z tego zejść tematu,
jął uderzać w ton liryczny:
matołectwo me polubcie,
bom jest Polak genetyczny!
Długo by tak można bajać
o wyczynach tego zwierza,
ale nasza historyjka
już do zakończenia zmierza.
Sympatyczny będzie koniec,
tak jak cała ta opowieść:
Czy wy też z tej samej bajki?
Zastanówcie się, posłowie.
🙂 🙂 🙂
Bobiku, protestuje mimo usmiechow, brykac, brykac, Bobiku to ja mu nie pozwalam 😉
Fakt, Rysiu, nastąpiło tu pewne zawłaszczenie. 😳 Ale uznałem, że dla dobra sprawy jakoś to przebolejesz. 🙂
Bajka nadzwyczajnie pouczajaca, choc troche wywoluje melancholii.
Ale ja dzis postanowilam byc nadzwyczaj pozytywna i dawac ludziom Szanse. Bo Dawanie Szansy zawsze moze przyniesc cos naprawde dobrego. A niczym nie ryzykuje.
Wiec wystosowalam po poludniu list do Prezesa PiS i z niecierpliwoscia czekam az z szansy skorzysta. Oto tresc listu:
Szanowny Panie Posle,
z pewnoscia nie ucieszyl Pana ostatni wybryk Posla Prawa i Sprawiedliwosci Marka Suskiego. Takie zachowania nie przynosza chluby partii, na czele ktorej Pan stoi i jedynie ugruntowuja rozpowszechniona w wielu kregach opinie, ze jest ona fomacja ksenofobii, rasizmu, antysemityzmu i roznych zjawisk z arsenalu przedwojennej skrajnej prawicy. Z pewnoscia jest to opinia krzywdzaca.
Wierze, ze takie postawy sa Panu kompletnie obce.
Dlatego dobrze byloby zobaczyc Panski podpis, Panie Posle, pod petycja, ktpra zrodzila sie z odruchu sprzeciwu wobec takich wybrykow jak ten jakiego sie dopuscil Posel Suski, przeciwko stosowaniu takiego jezyka, nawet wowczas, kiedy komus wydaje sie, ze mowi w „prywatnym gronie” (w czasie glosowania w Sejmie!). Doszlismy do tego miejsca, panie Posle, ze musimy jakos wspolnie stawiac tame postepujacemu schamieniu zycia publicznego. Pan sam niejednokrotnie do tego nawolywal.
Oto jest petycja do sejmowej Komisji Etyki Poselskiej.:
http://www.petycje.pl/petycjePodpisyLista.php?petycjeid=8375&podpis_rodzaj=1
Dobrze bedzie zobaczyc, ze Panu tez zalezy na tym samym co nam – aby Polska byla przyjemniejszym, bardziej cywilizowanym krajem do zycia, a jej publiczni sludzy dawali dobry przyklad obywatelom. ktorzy powolali ich do tej sluzby.
Pozostaje z wyrazami szacunku
😆 😆 😆 😆 😆
Natychmiast stawiam się do dyspozycji Heleny jako podnóżek. Przy jej satyrycznych pomysłach moje są po prostu niewydarzonym, szczenięcym popiskiwaniem. 😳
z listu do Pana Posla Z pewnoscia jest to opinia krzywdzaca.
Wierze, ze takie postawy sa Panu kompletnie obce.
🙂 🙂 🙂
Heleno!
🙂 🙂 – za krystaliczną prowokację i zakamuflowane szyderstwo !
Tadeusz, Całą przeczytałem, co jest niemałym wyczynem, (…)
😆 😆
Ja sobie spokojnie siedze i czekam… 😉
To ja sobie siądę koło Heleny i też poczekam – na podpis prezesa pod petycją na ten przykład. Takie czekanie to poważna rzecz, jest więc oczywistą oczywistością, że nie będę go zakłócać żadnymi pracami domowymi. 🙂 Rysiu, z brykaniem, jak z tańcem – liczy się wdzięk i wyczucie. Pokaż mi, jak brykasz, a powiem ci, kim jesteś. 😉
A to nas Rysio załatwił po włosku! 😉
o! O! oO!! moja sprawka ta pochylnosc?
Rzeczywiście trzeba się pochylić
Jacy wyborcy taki Suski 🙁
A nie mozna tego za przeproszeniem odkursywic? Naprzyklad otworzyc taki nawiasik na prosty druk i zostawic ho otwartym?
Podrzucam Wam Mariana Marzynskiego ze Studia Opinii:
http://www.liiil.pl/1327774514,Marian-Marzynski-Palikot-wypali.htm
To dziennikarz z Radio France Int. , zawsze dosc oryginalny w mysleniu, zawsze troche pod prad. To co kroliki lubieja.
O masz! To ja pod starym wpisem napisałam do Heleny i Bobika, że wysłałam mail.
Podobno się nie odmienia.
Mt7, odmienia się (czyżby Bobik i Helena nie dostali tego maila?), po prostu 'wysłać’ łączy się z biernikiem, a biernik od 'mail’ to… mail. 🙂
Uff, odkursywieni. 🙂
Już odkursywiłem, już na kogo? co? mail odpowiedziałem i w ogóle bardzo przez ostatnie 5 minut byłem pracowity. 😀
Byłam pracowita trochę dłużej, ale już mi przeszło 😉
Obserwuję to z dość bliska, znam kolaborantów i izolacjonistów. To naprawdę tak wygląda http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1523377,1,co-kielkuje-w-glowach-prawicowo-zaangazowanych.read
Ale ja (19:03) mam być pochylony 😈
No tak, Ago, to był skrót myślowy.
Chodziło mi o to, że najczęściej pisałam i inni też – wysłałam maila. A teraz wydaje mi się, że mail dziwnie wygląda, więc się tłumaczę w skrócie. Jasne, ze się odmienia, tak jak list, naprimier. 😀
Niby o tym wiedziałam, ale szczęka mi opadła http://archiwum.polityka.pl/art/dr-fraud,386227.html Dlaczego sądy karzą producenta, a nie rodziców za brak opieki nad dzieckiem?
Poczułem się niemal jak Los albo Czas, pochylając z powrotem Irka. 😎
Swoją drogą, na co zwróciła uwagę PK, jest osobliwe użycie jak z tym wysłałem maila, prowadzę bloga?
Czemu tak? Genetivus partitivus? ??
Nad czym Irek troskliwie się pochylił?
🙂
Mt7, przepraszam za deptanie Ci po skrótach. 😉 Irku, nie marudź – jak Ci za prosto przed oczami, to wypij, na ten przykład, zdrowie styczniowych (ostatnia sobota miesiąca!). 😀
Tadeuszu, ja już zgłaszałam u PK, że moim zdaniem problemy z odmianą wyrazu 'blog’ wynikają z jego podobieństwa do wyrazu 'buldog’. 😎 Teraz się boję używać kursywy. 😯
Heleno. w nawiązaniu do Pana Marzyńskiego, bardzo dobry tekst z najnowszej Polityki:
http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1523743,1,kulture-ratuja-cyfrowi-piraci.read
Heleno!Adres :BERDYCZOW.
Witaj Kubo48 🙂 Ja myślę, że Helena co do adresu nie ma złudzeń. Ona po prostu czasem jest skłonna do odrobiny sadyzmu, co Kot Mordechaj zapewne Ci potwierdzi. 😈
Rozszalałą kursywę w miarę łatwo opanować, Ago. Znacznie łatwiej niż inną żywiołę. 😉
Pochylenie było bez troski. Jako takie. 😈
Polewam.
Bo i Salomon z pustego nie wypije 😎
Prezes tego nie przeczyta. Jego strata, bo świetnie napisane. Jakoś go nie widzę przy komputerze. W ekran może spojrzy, ale od stukania w klawiaturę ma ludzi. Od poczty też. Takiego listu mu nie pokażą. Po co babcię denerwować
You never know, Haneczko. 😉 Mogą właśnie pokazać jako przykład wyjątkowej bezczelności i kolejny dowód na działalność wrogich sił.
Bobiku wybacz, (znam dobroć Twego psiego serca!) ale dziś nie spiratuje twojego wierszyka tylko przecudnej urody list Heleny i zamieszczę na swoim blogu.
Wiem, to też piractwo, ale biorę je na klatę. 🙂
Helena albo mi wybaczy albo będzie domagać się zadośćuczynienia, które z przyjemnością uiszczę 🙂
Właściwie to nie zabór własności intelektualnej, tylko słaba wola: po prostu nie mogę się powstrzymać przed skopiowaniem i poczęstowaniem czytelników mojego bloga. Niech to będzie okoliczność łagodząca. 🙂
Bobiku, nawet jak pokażą to i tak finezji nie wyłapie. Ale, na wszelki wypadek, umieści Helenę na swojej coraz dłuższej liście 😉
Ależ Laudate, ja wiem, że powoduje Tobą wyłącznie troska o ochronę mojej własności psintelektualnej. 😎
A Helenę sam zmusiłem krzykiem i tupaniem do wrzucenia tego listu na blog, bo uważałbym za niepowetowaną stratę, gdybyście nie mogli tego przeczytać. 😈
Strata by była, bez wątpienia, niepowetowana. Dzięki Helenie mam uroczy wieczór: siedzę i czekam. 😆 😆 😆 Fakt, trochę chusteczek zużyłam, popłakawszy się ze śmiechu, ale damy nie płaczą wtórnie nad zużytymi chusteczkami. 😎
Przeczytaliście uzasadnienie głosu na nie?
Jest to możliwa interpretacja. I kulturalny głos.
No, jak szczeniak tupie to strach się bać!!! 🙂
Ago, moje rozwiązanie jest prostsze co do beletrystyki: po przeczytaniu odnoszę do biblioteki! Albo do rodziny. Wiem, że jest nikła szansa, że wrócę. Książek jest tyle…
Tadeuszu, też tego próbowałam (odnoszenia) – ale ja książki strasznie lubię mieć. I nie tylko wracam do niektórych po kilka razy, ale też po pierwszym przeczytaniu często nie umiem przewidzieć, czy zechcę wrócić, czy nie. 🙄
Ja też już coraz bardziej przechodzę na ten system, żeby przede wszystkim z biblioteki, bo to wielka oszczędność miejsca w domu, a pieniędzy jak również. 🙂 Ale po polsku, niestety, muszę sobie kupić, bo w bibliotece ni ma. 🙁
fajne linki do „Schulze” i „Marzynskiego”
ma Bobik racje „Schulze” oddaje nastroje panujace w kraju frakcji
Marzynski BOSKI
co do kopiowania to (i tu mam inne zdanie od Heleny z wczoraj), place grzecznie RTV miesiecznie 18€ i nie czuje sie oszukany puszczaniem programow ze stacji RTV publicznych za darmo w sieci tak w niemczech jak i poza, najwazniejsze ze DUZO osob uslyszy lub zobaczy programy zrobione na wysokim poziomie, moze nabiora apetytu 🙂
petycja dochodzi do 100, podobno piramidy najlatwiej rozwala sie
wybierajac kamienia u podstawy, a nie depczac wierzcholek 8)
Co do tego kulturalnego głosu na nie… Zacytuję go tu, żeby wszyscy wiedzieli, o co chodzi:
Uwazam, ze okreslenie „Murzynek” nie bylo obrazliwe ze wzgledow rasistowskich. Byla to niefortunna wypowiedz w stylu „blondynek” czy „chlopcze”
Mnie się właśnie ta zdrobniała forma wydała niezwykle obraźliwa. Zwłaszcza w zestawieniu z dość powszechną do niedawna praktyką traktowania Murzynów przez białych właśnie per „chłopcze”. I to przecież jest istota rasizmu – uważanie kogoś odmiennego rasowo za „naturalnie” niższego, gorszego, niedorastającego. Kogoś, kogo traktuje się może nawet nie zawsze z pogardą, ale zawsze z lekceważeniem.
Niektórym ludziom „prawo” do tego lekceważenia wydaje się tak oczywiste, że nie potrafią zrozumieć, co ma być złego w protekcjonalnym zdrobnieniu. A równocześnie potrafią się bardzo oburzyć, kiedy sami zostaną potraktowani per „ten Polaczek”. 🙄
jutro niedziela, leniwy czas zaczac powinno sie zdrowym snem 🙂
tak wiec…………….. Nacht Bobikowo 🙂 😀
Bobiku, a mnie w tym zestawieniu dodatkowo wkurzyło słowo wasz – może jestem przewrażliwiona, ale czasy niewolnictwa mi się przypomniały.
Tak, Ago, ja też jestem w podobny sposób przewrażliwiony. I jakoś już wolę to, niż bycie niedowrażliwionym. 😉
Podobnie jak Bobik odbieram to określenie jako pogardliwie lekceważące. Durność p. Suskiego nie jest okolicznością łagodzącą, a pogardę dla ludzi wyssał chyba z mlekiem prezesa, bo jednak nie chcę myśleć, że ma zakodowaną genetycznie.
Rysiu, nie idź jeszcze spać, tylko wychyl to, co Irek polał. Jest okazja. Inspektor Analityks zawiadomił mnie właśnie, że zostałem milionerem 😆
Resztę Szanownego Towarzysta oczywiście też zapraszam do wychylenia i zakąszenia pasztetówką. 😀
To coś napiszę, chociaż nie chciałam.
Kiedyś w GW ukazał się artykuł na temat wieców protestu w Izraelu. W komentarzach ukazały się plugawe wpisy, jak zwykle w takich przypadkach. W sumie nieduża grupa, ale przekraczająca wszelkie granice, zwłaszcza po mojej groźbie, ze zgłoszę ich do prokuratury.
Szczególnie wzburzył mnie jeden wpis, tak dalece, że wypłakawszy się, zrobiłam skany (zrzuty z ekranu) i powysyłałam skargi na bezczynność państwa do naczelnych urzędów z kancelarią premiera włącznie.
Wysłałam elektronicznie, dostałam poważne pisma za zwrotnym poświadczeniem odbioru.
Urzędy pochyliły się nad sprawą i przekazały sprawę do Wysokiej Prokuratury. Po jakimś czasie okazało się, że wzywają mnie w trybie dość natychmiastowym do Komisariatu Policji, czy coś tam. Ustaliwszy inny dogodny termin z miłym człowiekiem, udałam się na.
Chwilę porozmawialiśmy i śledczy, odrzuciwszy w międzyczasie propozycję zajęcia się zatrzymaną podejrzaną, wyciągnął plik wydrukowanych moich skanów i oświadczył, że on to czytał i nie widzi tu niczego szczególnego. Szczęka mi opadła, wybałuszyłam oczy i trwałam dobrą chwilę w takiej postawie, zapomniawszy języka w gębie. Dobry człowiek zaproponował mi, żebym sobie poczytała, zaznaczyła te wątki, które uważam za naruszenie odpowiednich artykułów i podała mu do protokołu.
Nie zrobiłam tego, chociaż były tam zakreślone przez naczelną instytucję teksty na czerwono.
Wobec spokojnego zdziwienia tego człowieka poczułam się bezsilna i upokorzona. Nie chcę o nim myśleć i mówić.
Powiedziałam, że nie chcę ścigać i karać tych ludzi, a zwłaszcza jednego z nich, moja skarga dotyczyła dokładnie bezczynności państwa, że pozwala właścicielom stron na całkowitą bezkarność. Skoro sama z siebie, nie może blokować rynsztoka, to winna mieć to nakazane.
Wyszło na to, że ja, jak te ACTA, chcę zakneblować wolność internetu.
Dostałam pismo o umorzeniu sprawy.
Ten wpis o blondynce w sprawie „waszego Murzynka” przypomniał mi reakcję tego śledczego, chociaż ciężar gatunkowy sprawy był zupełnie inny.
Bardzo przygnębiające, Siódemeczko. 🙁
Też bym mógł przytoczyć podobne opowieści, ale po prostu nie mam w tej chwili siły na odgrzebywanie ich w pamięci. Ale rozumiem dobrze, dlaczego się czułaś upokorzona. Ja w zetknięciu z czymś takim jak rasizm czy chamstwo też się czuję upokorzony, nawet kiedy nie mnie to dotyczy. A może szczególnie wtedy?
No to za milion Bobika i za sto podpisów pod petycją! 😀 I zdrowie styczniowych, bo ktoś wspominał niedawno, że Boh trojcu liubit. 😎
Dzięki temu, że mam własny milion, już się nie muszę żenić z milionerką. 😀 A przypomnę, że miałem taki zamiar: 😎
Gdybym żonaty był z milionerką,
pod atłasową spałbym kołderką
w pięciu by miskach z czystego złota
w dziesięciu smakach drób mi trzepotał.
Smycz miałbym długą jak stąd do Jasła,
na deser lody z czystego masła,
basen rosołu pełen po brzegi,
w zimie upały, a w lecie śniegi.
Szarik by u mnie był na posyłki,
Lassie spod łap by zmiatała pyłki,
Rex by gorylem był, a pies Cywil
bez słowa skargi me pchły by żywił.
Budę zbudowałby mi sir Foster,
w niej bym balangi odstawiał ostre,
by szybko jakiś tabloid wykrył,
żem ja prominent, nie kundel zwykły.
Media wielbiłyby mnie jak Kliczkę,
romans z codziennie innym króliczkiem
miałbym przez cały rok zapewniony,
mimo wściekłego warczenia żony.
Za te upojne rozkosze zmysłów
wolność swą oddałbym bez namysłu,
bowiem od smaku jej w pieskim światku,
cóż, wyżej ceni się smak obiadków. 😈
Bobiku, wytłumacz niekumatemu ćwokowi, co to za milion?
Spóźnienie donoszę, że na pracowym i domowym wszystko jest jak trzeba 🙂 PA niech będą dzięki 🙂 Czy wie, jak jest Wielki?
A mówili, że lepszy na wolności kęsek byle jaki, niźli w niewoli przysmaki.
I komu wierzyć, Bobiczku? 🙂
Milion jest wejściowy, a ja w związku z nim w stroju wyjściowym. 😎
PA przy okazji remontu jeszcze coś zrobił, czego chyba nikt nie zauważył. 😉 Szpaltę komentarzową nam poszerzył. Jak Wam się podoba?
Oczywiście, że mnie wierzyć. 😎 We wszystkim, co dotyczy pieskiego światka. 😉
Ze swiata ludzi i ich zwierzecych przyjaciol:
http://todayspictures.slate.com/20120126/
Nie na temat, ale jestem glownym organizatorem i wykonawca obchodow 60-ych urodzin mojego meza, ktore to obchody juz trwaja od czwartku.
Jutro was doczytam.
Cały milion gości się w Koszyczku zmieścił 😯
– gdzie się zmieścił jeden, wejdzie i trzydzieści! 😆
Hu-ha!
Zauważyłam poszerzoną szpaltę na komentarze, ale myślałam, że to ja coś przez przypadek nacisnęłam, co należało – nie przez przypadek – nacisnąć dużo wcześniej, żeby było wygodniej czytać. 😳 Bo jest wygodniej.
O, proszę, jeszcze jedna okazja do wychylenia. 🙂
Zdrowie Królikowego! 😀
Ago, przypomniało mi się 14 studentów wepchniętych do małego fiacika. 😆 Było kiedyś takie bicie rekordu i faktycznie tyle się luda w tym autku zmieściło. 😯
Zdrowie, miliona, Heleny, Królikowego i Wszystkich! 😀
Idę spać, bom niewyspan srodze.
Miałam jak Aga. Nie doceniłam PA 😳
Króliku, czym lubi być obchodzony Twój mąż? Pewnie tego nie mam, ale może znajdę coś zbliżonego 🙂
Uśmiechnij się do Niego ode mnie z serdeczną życzliwością 🙂
Zdrowie Męża Królika, jak najbardziej, już piję. 🙂 Niechwalący się, wykazałam się intuicją proponując wcześniej zdrowie styczniowych, hę? 😎
Jeśli chodzi o fiacika, to było to przede wszystkim autko przenośne – jak kraj długi i szeroki uczniowie płatali swoim nauczycielom psikusy przeparkowując im autka.
Haneczko, w kompanii raźniej się wstydzić. 😉
Bardzo, bardzo dziekuje. Maz lubi byc obchodzony wloskim winkiem. Troche mu ta 60-tka ciazy. Stad te huczne obchody, a potem wyjazd do Londka na dalsze obchody. Niech ma i pamieta, bo mowi, ze nastepnej 60-tki nie bedzie obchodzil. Trzeba lapac tego karpia, jak mowi Bobik. Bobiku, dzisiaj szczegolnie pekla nad toba bania z piekna poezja.
To i melona wygadalismy na blogu? Prosze prosze. A wstatystyce fomy, moje numery byly dosc marne. Od jutra zakasuje rekawy, podwijam kiece, biore sie w ryzy oraz nie zasypiam gruszek w popiele tylko ruszam na blog! (Czy do bloga?).
Na blog, Króliku, pleeease. 🙂
To w Londku będziemy dalej obchodzić? Powiem wątrobie, ucieszy się. 😀
I nieustająco – zdrowie wszystkich Wchodzących, którzy wyhodowali tego melona. 😆
O matko, włoskie, a nakazano nie mieszać 🙄
Trudno, Haneczko, dziś już chyba musisz pomieszać. Ale przynajmniej nie wstrząsaj. 🙂
Haneczko, nacje mozna mieszac.
Nacje należy mieszać, to dla nich bardzo ubogacające 😉
Mieszanie racji też może być ciekawsze niż pozostawanie przy jedynej słusznej. 😉
Zachomiczylam toasty na potem, bo switem nic innego jak kawa nie uchodzi! 😉
Z panem Marzynskim pelna zgoda, zreszta Nisia nam tu cos podobnego napisala, wiec jednak z ta ochrona tworcow to sciema i pozostaje nam ochrona tych, co realnie i legalnie na tworcach sepia. I chec inwigilacji. A na to zgody nie ma.
Polityka kazala mi sie zalogowac, zeby przeczytac, ale bez logowania udalo mi sie przeczytac 'Kulture ratuja cyfrowi piraci’ i tez sie zgadzam. Niektore wpisy w dyskusji tez warte przeczytania.
Na moim zadupiu w filmach kroluje holylud, miazga i papka, filmy europejskie rzadkie jak komety. Praktycznie nie do dostania w sklepach lub wypozyczalniach. Nawet Bollywoodu prawie nie ma, choc odbiorcy by byli.
Za tv kablowa place ponad 1000 dolarow rocznie – w zamian dostaje, (no nie, nie bede sie wyrazac w takim doborowym towarzystwie) niekonczace sie powtorzenia niekonczacych sie seriali telewizyjnych, dla mnie kompletnie nie do strawienia, tysieczne powtorzenia filmow 'przedwojennych’ czyli czarno-bialych z lat 50, filmy nowe owszem, ale za dodatkowa oplata.
Zeby nie te wyscigi, to juz bym dawno zrezygnowala, bo ogladanie Buffy przez 24/24 na kanale sci-fi jest absurdalne.
Czyli tak to wyglada legalnie.
Do kina ze wzgledow zdrowotnych z panem mezem chodzic nie mozemy. Bo wszyscy sie ladnie umyja, uzyja pachnidel wszelkiej masci i pan maz po 15 minutach wychodzi z kina z obrzmialym czerwonym nosem i lzawiacymi oczkami wsciekly jak wszyscy diabli.
Pozostaje kupic.
Ceny o takie
Przy zakupie filmow polskich dochodza wcale niemale koszty przesylki i czesto czas oczekiwania, bo wielu sprzedawcow chroniac wlasny interes wysyla poleconym, ale nie priorytetem. Zanim doplynie mijaja 3 miesiace.
I okazuje sie, ze wiekszosci z tego nie da sie ogladac. 🙁
Ksiazke Nisi sobie kupilam w polskiej ksiegarni w USA, nie ukradlam wiec, choc mialam pozwolenie, teraz czekam az doleci.
Bobiku, siedze w poczekalni – uwolnij mnie pliiizzz 🙂
Zadziałam kompromisowo. Będę łakomie patrzyła na włoskie, popijając francuskie. Dzisiaj jutro idę do pracy i nie mogę być zbyt zmieszana 🙄
Bobiku,
koziol mnie zachwycil. Czy jak sie naucze na pamiec, to bedzie naruszenie? 🙂
Mnie też się Polityka kazała logować i jak zwykle zapomniałem, jakie to ja tam miałem dane. Com się namęczył, żeby na właściwe wpaść… 🙄
A wszystko przez to, że kiedy chciałem się zalogować jako Bobik, okazało się, że to już zajęte. 👿
Bobiku,czy dotarła już do Ciebie moja przesyłka pasztetówki?
Zwierzaku, to jest fascynujące postawienie problemu. 😆
Gdzie ja o tej porze znajdę prawnika, który mi wyjaśni, czy uczenie się na pamięć jest nielegalnym powielaniem? 😈
Zaraz, zaraz, M-16… co to jest w tej przesyłce, którą właśnie otwieram… No, jako żywo, pasztetówka! I to cała tona!
Na co najmniej 3 dni mi starczy. 😆
Tu jest tyle okazji do picia, że można popaść. A wiadomo, każdy pirat to złodziej, a każdy złodziej to pijak. No to cyk. 😎
Zwierzaku, żebym nie wiedział, gdzie to Twoje zadupie, to bym pomyślał, że z mojej wsi piszesz. Globalizacja, kurde. Nawet te wyścigi się zgadzają, chociaż w moim przypadku trochę inne. No i w kinie trochę inaczej, tak capi popcornem, że inne rzeczy nie docierają. 🙂
Ucznie się na pamięć jest przygotowaniem do nielegalnego powielania. Przygotowanie przestępstwa jest ścigane tak samo, jak przestępstwo właściwe. Do usług. Przepisy przywołuję tylko na wyraźne żądanie i nie w środku nocy. 😎
Zwierzaku, jeżeli dusza bardzo Ci do czegoś wyje, powiedz. Wyślę Ci przez Indyjską kałużę 🙂 Z przyjemnością i bez zobowiązań 🙂 Sprawdzimy przy okazji, czy będzie śmiało wlec się trzy miesiące 😉
Jej, koniecznie i niezbędnie muszę iść spać. Odrywam się z trudem. Dobranoc 🙂
Wodzu, a jeżeli kilka osób postanowiłoby tu się nauczyć jakiegoś wierszyka na pamięć, to byłby związek przestępczy w przygotowaniu? 😎
Aż się boję myśleć o możliwych następstwach takiego wstrząsającego ujęcia (na gorącym uczynku). 😯
A to zależy. Gdyby zamierzali wierszyk wygłosić chórem, albo rozpisany na role, albo jeden wygłasza, a inni organizują publiczność, to mamy działanie w porozumieniu. Siedzieć idą wszyscy.
Jeżeli każdy uczy się sobie, to mamy przygotowanie kilku odrębnych przestępstw tego samego rodzaju. Siedzieć też idą wszyscy.
Przypominam, że podżeganie do przestępstwa i pomocnictwo jest karane zarówno. Z tego naszego towarzystwa każdy osobno i wszyscy razem się kwalifikują. 🙂
I to nie są żarty. 😎
No widzicie? Trzeba z nauk Wodza wyciągnąć wnioski. Powinniśmy mieć kogoś, kto w żadnych naszych przestępstwach ani przygotowaniach do nich nie bierze udziału, ostentacyjnie się do nich dystansuje i nie pozostawia wątpliwości, że do tej przestępczej szajki nie należy. A równocześnie powinien być na tyle zaufany, żeby dawał garancję przynoszenia nam paczek po spektakularnym zapuszkowaniu całego towarzystwa.
Jak się nikt taki nie znajdzie, to trzeba go będzie wymyślić. 😎
Haneczko, spij dobrze i dziekuje za oferte – jak mi zawyje, to pewnie skorzystam. 🙂
Teraz aktualnie scigam herbate Yunnan, bo tylko te lubie. Z triumfem nabylam sobie w chinskim sklepie ( nawet tego hieroglifa sie nauczylam!) po otwarciu waniala jakos dziwnie, po zaparzeniu – paskudztwo niebywale. Siano + tytoniu troche + plus wielki worek z nieoskrobanej siersci kozy ? Tak to smakowalo. Baz dodawal jeszcze beton.
Naumiewam sie innych hieroglifow. I usiluje znalezc producenta co to jest na pudelku napisany. Zyczcie powodzenia.
Moze i Koszyczkowe towarzystwo nie jest takie dobre w wymyslaniu absurdow jak polski Sejm, ale za to o ilez sympatyczniejsze! 🙂
No ja chyba spelniam wszystkie warunki wymienione przez Bobika o 01:44?
Czy kiedykolwiek zjadlem cokolwiek co nie byloby do konca koszerne?
Czy osobiscie, wlasnymi lapami nie donioslem co Stara ostatnimi czasy znosi od tego Afganczyka, starannie zapakowane w rosyjska gazete i potem tym czyms caly dom zasmierdza?
Czy nie obiecalem Pani Kierowniczce, ze bede jej znosil do pudla Leonidasy jak sie doskacze prowadzac te wojne z Ministrem Kultury?
Czy WIELOKROTNIE nie ostrzegalem Bobika, ze igra z ogniem i nie ostrzegalem, ze w swoim czasie cala Kolyma zostala zaludniona autorami nieblagonadioznych wierszykow?
Czy kiedykolwiek sam zlamalem Prawo?
NIGDY.
Bry!
Rysiu dzisiaj smacznie śpi, a ja sobie brykam!
Nie szeleszczę, ale jadę — na mroźne kolejowe!
PS
Nieodparte mam wrażenie, że macie wrażenie, że Wasze asocjacje słowne powinni mieć wszyscy ludzie. Ale jakoś nie mają…
To a propos policjanta, który nie widział obraźliwego. Jak nie widział, to co miał zrobić?
Jest i morał: po co czytać te komentarze???? Tam najczęściej sam gnój. Przerzucanie się łajnem.
Tadeuszu, jakie spi? od sniegu oczyszcza balkon!!!
napadalo i LEZY, prawdziwa zima 🙂
brykaj 😀
1 000 000 – ladnie wyglada 🙂
niedzielnie leniwie
brykam fikam
A my tu wciaz czekamy na listonosza.
Pewnie poszedl sie napisc z hydraulikiem.
Piracić czy nie piracić – oto nie jest to pytanie
Więcej… http://wyborcza.pl/1,95892,11039917,Piracic_czy_nie_piracic___oto_nie_jest_to_pytanie.html#ixzz1kpGF7SWN
listonosza?
http://www.youtube.com/watch?v=uWfBsWMFgzc
na niedziely poranek
http://www.youtube.com/watch?v=y1ldDER0vHE&feature=related
pirace 🙂
No z reka na sercu, argumenty tej „mlodziezy” sa dla mnie w wielu wypadkach nie do przyjecia. Call me old-fashioned, ale jak czytam”Dlaczego mamy zgadzać się na to by praprawnukowie jakiegoś twórcy mieli zapewnione dostatnie życie, choć sami nic w życiu nie zrobili’, to niestety widze tluszcze szturmujaca Palac Zimowy. Mozna rownie dobrze zapytac dlaczego ktos ma miec komplet srebrnych lyzeczek po pradziadkach, skoro sam na niego nie zarobil, albo dlaczego portret dziadka mojej E ma do niej nalezec, kiedy w rzeczywistosci powinien juz nalezec do Polskiego Panstwa, skoro zostal namalowany przed 1939 rokiem? Jest bowiem „dziedzictwem narodowym” i musi pozostac w Polsce. Chyba pierwszy raz w zyciu zajmowalam sie przemytem, kiedy wywozilam rodzinne pamietaki po smierci ojca E.
Mnie , musze sczzerze wyznac, te demonstracje, to aroganckie przekonanie, ze „wszystko jest moje” przeraza i odpycha. Bo ja sie wychowalam na literaturze gdzie sporo bylo o rozkulaczaniu, o hordach wdzierajacych sie do domow „burzujow” i rozwalajacych im fortepiany. Czy ktos pamieta niezwykla autobiogaficzna powiesc Lwa Kassila „Szwambrania”? Tam jest ta scena opisana.
Ja sie boje tej tluszczy w maskach oslaniajacych twarz i prawdziwe intencje. Ja sie boje ideologii ktora sie wsrod nich odradza.
Przeczytaj to Heleno – calkiem rozsadny glos:
Informacja w dobie internetu
Jacek Żakowski jest pierwszą znaną mi osobą, która ośmieliła się powiedzieć na głos, że piractwo jest fajne.
Nie rozumie tego Wojciech Orliński, który w swoim tekście wpisuje się w standardową argumentację za IP, tzn. że dzięki niej szeroko rozumiani twórcy mogą zarabiać na swoich dziełach, a więc mają zachętę do tworzenia.
W przeciwnym razie – nikt nie będzie robił tego za darmo, a więc nie słuchalibyśmy teraz piosenek the Beatles, etc. Niestety, ten argument jest po prostu błędny. Samo pojęcie własności intelektualnej, lub szerzej, niematerialnej (ang. intangible property), może być szeroko kwestionowane.
Zacznijmy od tego, że w przemyśle muzycznym stosunkowo mała część dochodów z tytułu egzekwowania praw własności intelektualnej przypada artystom. Lwia część tych pieniędzy wędruje do pośredników (tzw. przemysł muzyczny), którego sens istnienia w dobie internetu jest coraz bardziej wątpliwy.
Niemniej jest to wielomilionowy interes, który stara się za wszelką cenę utrzymać na powierzchni dostarczając coraz to nowych Justinów Bieberów, i tym podobnych. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że jeśli wymagamy od kogoś kreatywności i „thinking outside the box”, zachęty finansowe to kiepski pomysł i jest wiele badań ekonomicznych, które tego dowodzą (żeby nie być gołosłownym, jeden z wielu artykułów tutaj: http://rady.ucsd.edu/faculty/directory/gneezy/docs/jep_published.pdf). To samo mówiło się o bonusach finansowych dla bankierów, np. Noblista Myerson zauważył, że sposób ich przyznawania mógł obniżyć efektywność sektora finansowego.
Ale wróćmy do własności intelektualnej. IP to jedno z miejsc, gdzie teoria ekonomii popada w błędne koło. Gdyby nie patenty, etc. każdy mógłby „ukraść” innowację wymyśloną przez firmę. Jeśli koszt wymyślenia nowego produktu to 100 zł, a inne firmy po prostu go skopiują, to firma, która wymyśliła go pierwsza straci względem nich 100zł i zostanie w tyle. W związku z tym, bez patentów nie ma zachęty do inwestowania w BiR, a więc nie ma innowacji. To mówi nam konwencjonalna wiedza ekonomiczna.
Jest to jednak obraz niekompletny. Okazuje się bowiem, że w praktyce koszty skopiowania cudzego pomysłu nie są zerowe. Przeciwnie, wynoszą średnio około 60 proc. kosztów poniesionych przez wynalazcę (chociaż ten wskaźnik zależy od sektora gospodarki). Co więcej, patenty w znacznej mierze ograniczają kreatywne wykorzystanie cudzych pomysłów. Bardzo często strategią firmy jest opatentowanie nowej technologii, a potem „dojenie” tej starej tak długo jak to tylko możliwe. Co z akumulatorami do samochodów elektrycznych?
Kiedy Ford założył się z Edisonem, o to która metoda napędu – benzynowa, czy elektryczna, zyska największą popularność, szanse wydawały się wyrównane.
Niestety, przez wiele lat branża samochodów elektrycznych stała w miejscu.
Również teraz postęp idzie bardzo powoli. Tak z ciekawości – kto ma większość patentów na baterie? Texaco Chevron. Dużo innowatywnych patentów zostało również wykupionych, przez DARPA, amerykańską agencję badań obronnych. Czy kogoś w takim razie dziwi, że trudno znaleźć samochód elektryczny o zasięgu ponad 100 km? Chevron ma interes w sprzedaży samochodów spalinowych, a DARPA chce wyższości technologicznej wojska USA.
Nikomu nie zależy na przyśpieszeniu innowacji. Patenty mogą służyć jej opóźnianiu.
Problem jest jeszcze szerszy. Naukowcy, aby zyskać uznanie, muszą publikować. Najwięcej warta jest publikacja solo, która o ile jest wyjątkowo przełomowa, może otworzyć drzwi do najlepszych ośrodków badawczych. Efekt? naukowcy nie chcą się dzielić swoją pracą! Przykładów jest mnóstwo. Między innymi Human Genome Project cierpiał początkowo z tego powodu. Dla kontrastu warto zwrócić uwagę na polymath project, zainicjowany przez jednego z matematyków-bloggerów. Na łamach bloga Richarda Liptona, profesjonaliści i amatorzy rozwiązują kolaboratywnie różne problemy matematyczne – w zawrotnym tempie. Każdy może dorzucić jakiś drobny pomysł, który zostaje następnie przeanalizowany przez innych i rozwinięty bądź odrzucony. Na tym polega crowdsourcing.
Teoria ekonomii mówi o tym, że rynek jest najbardziej efektywny w warunkach konkurencji doskonałej, tzn. nieskończenie wielu dostawców i brak wpływu na cenę. Jednocześnie mówi się, że niektórych sektorach trzeba mieć monopolistów/oligopolistów (np. sektor farmaceutyczny) z wpływem na cenę i ponadnormalnymi zyskami, aby mieli pieniądze na innowację. To który kawałek jest prawdziwy? Ten o wielu dostawcach, czy ten o kilku? I czy aby na pewno kilka firm, które kontrolują cenę i posiadają szereg patentów – również na substancje, które nie są jeszcze na rynku, to najefektywniejsze rozwiązanie?
Informacja w dobie internetu jest dobrem publicznym – kiedy jest już stworzona, koszt krańcowy dostarczenia jej do następnego odbiorcy wynosi zero i bardzo trudno jest kogoś wykluczyć (vide: PirateBay, Wikileaks, etc.). Skoro jest ona dobrem publicznym, nie ma żadnego sensu próba wykluczania ludzi z jej konsumowania. Przeciwnie, chociaż mogą na tym stracić twórcy (choć minimalnie), ba, może się nawet okazać, że twórców i wynalazców będzie mniej, traktowanie informacji jako dobra publicznego, dostępnego zawsze i dla wszystkim pozwoli wykorzystać nowo tworzoną wiedzę w duużo bardziej efektywny sposób.
Właśnie dlatego piractwo jest fajne. Kuba Neneman, University of Cambridge
Ja wlasnie wykreslilam portal Onet z listy informacyjnej – za „nie mozesz ogladac tego materialu w twoim regionie”.
No jak nie moge ogladac to i nie potrzebuje czytac Onetu. Ten sam material na gazeta.pl jest dostepny bez ograniczen.
Co to , kurka wodna, znaczy: Informacja w dobie internetu jest dobrem publicznym . Ustalmy jaka informacja: czy o tym ze w Poznaniu odbyla sie demonstracja, czy tez np jak wyprodukowac nowy lek na raka pieresi, na research i wyprobowanie ktorego korporacja Merck wydala $3 miliardy, a prawdopodobnie znacznie wiecej, bo srednio trzy milardy dolarow kosztuje dzis wypuszczenie na rynek nowego preparatu. Dlatego jesli jest to wyjatkowo cenny lek do kosztow tych doklada sie takze Panstwo, bo tych znienawidzonych kulakow i fabrykantow nawet na to nie stac. .
To jakis obled.
No to ustalmy najpierw co to jest informacja, sprecyzujmy inne terminy takie jak „tworca”, „pirat”, „posrednik”, „prawa autorskie”, „znak firmowy” itp. i dopiero wtedy zacznijmy ustalac zakresy wplywow i naduzyc. A nie wg widzimisie amerykanskiego prawnika lub urzednika obojetnie jakiej administracji panstwowej.
Mam wrazenie Heleno, ze najzwyczajniej w swiecie nie czytalas tego ACTA.
Dzień dobry. 😀
Doczytuję w technologicznych przerwach kuchennych.
Czy nazwę „Koszykówka” dla Blogowego zmięszanego alkoholu Koszyk zaakceptuje?
Mnie wczoraj przy otwieraniu drugiej butelki , z zupełnie innej bajki niż pierwsza, bardzo się ta nazwa podobała. 😀
Oczywiscie, ze nie czytalam, jak wiekszosc tej tluszczy, ktora wylega na ulice i wykrykuje hasla ze wszystko do niej nalezy. Co to jest „tworca”, „prawa autorskie”, „znak firmowy” itp to ja wiem doskonale. I wiem tez, ze kiedy kupuje t-shirt znanej mi firmy, to moge sie zaineresowac i uzyskac w miare rzetelna informacje, czy bawelne na te koszulke zbieraly z pol 7-letnie dzieici w Radzistanie, pracujac 18 godzin dziennie i nie zarabiajac ani grosza, czy tez pochodzi ta moja koszulka od producenta bawelny nalezacego do stowarzyszenia sprawiedliwego handlu. Dla mnie znak firmowy jest podstawowa rzecza.
Nie dadzą porządnemu Kotu pospać 👿
ACTA to nowe, dotad nieznane lądy. Porównania do tego co było mogą się co najwyżej psu na budę … no może jeszcze do rzuczania i tropienia patyka …. Stare koty lepiej by zrobiły, jakby mniej miauczały a wiecej słuchały, czy tam czytały:
http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1523743,1,kulture-ratuja-cyfrowi-piraci.read
Mam nieodparte wrażenie, że w sprawie wrażeń Tadeusza, na temat wrażeń, mam podobne wrażenie 🙄
Podobnie, jak zeen, widzę, że niektóre meble pucowane sa aż do zdarcia forniru. Inne spokojnie stoją oblepione fusami od kawy, popiołem z papierosów i resztkami jedzenia … 🙁
Żeby Kot personelowi paczki do paki nosił, to tego chyba jeszcze nie było. 😯 A jak nas w liczbie okołotuzina rozparcelują po różnych więzieniach, a potem się będą miesiącami zastanawiać, co z nami dalej zrobić, to przecież kilka kocich żywotów pójdzie na lizanie znaczków i wiązanie paczek sznurkiem. ❗
Heleno, czy „tluszcza” to tez licentia poetica czy pogarda?
Bo moze trzeba by zorganizowac jakas petycje…
Ad ACTA: przyznaję ze wstydem, że ciągle nie przeczytałam tego, co napisała na ten temat prof. Łętowska. Przeczytam dziś, niech no tylko trochę żaby porozganiam. Ale w ciemno deklaruję, że skoro pani profesor coś się w ACTAch nie podoba i głośno o tym mówi, to ja wierzę, że coś tam jest nie w porządku. Z drugiej strony, z wieloma protestującymi – i ze względu na ich argumenty, i na formy protestu – jest mi, podobnie jak Helenie, nie po drodze. A w ogóle mnóstwo się o tym pisze na kilku blogach Polityki – trudno nadążyć z czytaniem.
Tluszcza jest wyrazem mego stosunku do ludzi, ktorzy budza we mnie strach i przerazenie.
Ja jestem gotowa uwierzyc, ze ACTA sa do poprawki/porawek, ze sposob ich przygotowania do podpisu byl skandaliczny, ale protestujacym, jak o tym pocztalam sobie w zlinkowanych przez Rysia listatch i wypoiedziach, wcale nie chodzi o poprawienie umowy, lecz o pelny niczym nie skrepowany dostep do wszystkiego co sie da wrzucic do internetu. I o calkowita wolnosc slowa w internecie. Ja w calkowita wolnosc slowa nie wierze – ani w internecie, ani w druku, ani w zyciu spolecznym.
Dzień dobry 🙂
W kwestii sprzątania.
Żuczków dużo, coraz więcej. Wszystkich nie przewrócę. Tego można postawić na nogach i uważam, że jest ważny, bo pomoże podnieść wiele innych.
Dzień dobry 🙂
Widzę, że pracowity będę miał poranek… Duży rozrzut tematów, a do każdego coś by się chciało napisać.
No to – wiadro kawy do wnętrza i do roboty. 😉
Bobiku, dziękuję 🙂
O, juz sie zwlokl…
Bobik, w Promocjach Dnia Nowe przygody Matolka sa na pierwszym miejscu:
http://www.liiil.pl/?a=
… a komentarz do 106 podpisu pod petycją jakoś tak znajomo wygląda. 😆
Pewnie czytal! 😈
Źle się dzieje z Psami, Kotami i innymi Zwierzętami dwunożnymi, skoro nie potrafią odróżnić Zeitgaista od starych majaków „bolszewickiej” „tłuszczy” 👿
Mówić „Murzynek” – paternalizm, brak ogłady, kultury i tolerancji.
Mówić „tłuszca” – pogarda i słowna agresja:
http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/22166,t%C5%82uszcza
Krytyka niedoskonałości prawa, i luk prawnych, sposobu stanowienia prawa, to jedno. Pogarda wobec Ludzkich Szczeniąt … co to Przyszłością Naszego Folwarku …. 😯
Może jakaś Petycja do Psoletariatu? 🙄
Ten tenis mnie wykończy ❗ Ludzie i Koty, przecież ja i tak mam za wysokie ciśnienie ❗
W kwestii wrażeń i niewidzenia obraźliwości. Istnieje w tzw. dobrych obyczajach, jak również w prawie państwowym, milczące założenie pewnego stopnia wspólnoty kulturowej. Gdyby jej nie było, nie dałoby się konstruować paragrafów i przepisów o słowach powszechnie uznanych za, albo na gruncie towarzyskim uznać kogoś za chama. Takie – pisane i niepisane – reguły mogą powstawać tylko na gruncie przekonania, że w pewnych sprawach jako społeczność osiągnęliśmy konsens, których wyrażeń i zachowań nie chcemy tolerować.
Jasne, że zawsze jakaś część społeczności reguły olewa, zwłaszcza jeśli może to robić bezkarnie. I tu jest pytanie: czy machamy na to zbiorową ręką, dajemy przyzwolenie, czy też – każdy na rękę własną, lub też w jakiejś grupie – dajemy odpór i mówimy „no nie, tego sobie nie życzymy, żeby nam tu ktoś pod nosem bąki puszczał”.
Że niektórzy puszczanie bąków pod nosem bliźniego mogą uważać za naturalne, a nawet przyjemne? Owszem, mogą. To ich sprawa. A moją sprawą jest uparte powtarzanie, że ja to uważam za brak kultury i w mojej obecności sobie tego nie życzę.
W ten sposób uciera się coraz większy zakres tego, co rzeczywiście powszechnie uznane za niedopuszczalne. Dzięki temu, że ktoś reaguje z niesmakiem i mówi głośno, że puszczanie bąków wyklucza z dobrego towarzystwa.
A jak ktoś uważa, że jednak nie wyklucza? To szuka sobie takiego towarzystwa, w którym to jest przyjęte. Jeżeli jest ono wystarczająco liczne, stara się „przepchnąć” swoje reguły. Wtedy się zaczyna coś w rodzaju „wojny kulturowej”.
I ja nie widzę powodu, żeby w tej „wojnie” z góry się poddawać, mówiąc „no cóż, osobiste chamstwo jest równie dobre jak osobista kultura, każdy ma prawo być chamem i ja nie powinienem mu w tym przeszkadzać”. Jestem w tej sprawie bardzo stronniczy – będę bronić tego, co ja uważam za dobre obyczaje, nawet jeśli nie mam żadnej gwarancji, że właśnie moje rozumienie tego terminu jest słuszne. 😎
Heleno, ja także, wręcz genetycznie, boję się tłumów, bo są nieprzewidywalne. Jestem zbyt głupia, żeby wymyślić jakąkolwiek radę, jak poprawić (nie łamiąc praw autorskich) dostęp do kultury, nowości w sztuce, nauce, ogólnie poznawaniu świata. Teraz internet dociera do małych miasteczek i wsi a tam nie ma kin, teatrów, sal koncertowych a od zarania dziejów w każdej populacji jest odsetek ludzi ciekawych i dążących do czegoś więcej niż siermiężna rzeczywistość. Moim zdaniem nawet w „tłuszczy” jest spory odsetek ludzi, którzy chcieliby czegoś więcej niż oglądanie durnych seriali a po prostu nie stać ich na kupowanie biletów na koncerty, kino i książek.
Wydawnictwa już nie mają obowiązku przekazywania bibliotekom egzemplarzy wydawanych książek (w niektórych przypadkach na szczęście 😉 )
Już Jan Zamoyski zwracał uwagę na to; „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.”
Uważam, że jest to poważny problem i nie zazdroszczę decydentom, którzy muszą się z nim zmierzyć.
Przepraszam za tak kobylasty wpis, ale ten „węzeł gordyjski” mnie gniecie od dawna.
Kocie Laurenty, tłuszcza ma niewątpliwie wydźwięk pogardliwy. Zgadzam się, że pogarda niepięknym jest uczuciem, a bliźnich należy traktować z szacunkiem – jak długo się da. Ale nie zawsze się da. To ma być Przyszłość Naszego Folwarku? http://www.youtube.com/watch?v=pteIYNTzdgE&feature=youtu.be
Haneczko, już obieram grejpfruta. 🙂
Mnie też się nie podoba słowo „tłuszcza” zastosowane bez wyboru do wszystkich, którzy protestują przeciw ACTA. Owszem, to np., co się działo w Kielcach po właściwej manifestacji, można by nazwać dziełem tłuszczy. Ale większość tego sporu toczy się przecież w wymiarze światopoglądowym, czy ideowym, jest zderzeniem dwóch wizji internetu, a nawet wizji społeczeństwa.
Można idealistów, chcących nieograniczonej wolności w necie i braterskiego dzielenia się produktami, nazwać naiwnymi. Można im dowodzić, że nie mają racji i pisać, dlaczego tak się uważa. Ale pogardliwe wyrażanie się o nich „w ogólności” i zakładanie, że chodzi im wszystkim po prostu o to, żeby się bezkarnie nakraść, jest nieusprawiedliwione i nie fair.
Jeżeli już musi się ostrych słów używać, to trzeba bardzo precyzyjnie określić, wobec kogo/czego się je stosuje, żeby nie trafić również w tych, którzy na to żadną miarą nie zasłużyli.
Ago, a co on mi zrobi?
No jak to – podobno nie ma to jak grejpfruty na obniżenie ciśnienia! I mojemu tacie, i babci, i wszystkim znajomym z wyskokowym ciśnieniem lekarze kazali jeść grejpfruty.
A mój każe mi jeść tabletki 🙁
W 68 tez telewizja pokazywala 'studentow’ rozwalajacych ploty i rzucajacych kamienie. Sama takich 'studentow’ tez widzialam. Czy w zwiazku z tym caly protest 68 roku byl wybrykiem chuliganskim?
Nie, ale może dałoby się bez rozwalania?
Haneczko, tabletki niestety też trzeba – grejpfruty nie są zamiast. 🙁
Myślę, że wszyscy się tu zgodzimy, że środowiska protestujące przeciw ACTA są niejednorodne i że z niektórymi z protestujących chętnie poszlibyśmy na kawę, a z innymi nie. Toż Bobik też protestuje, a nikt z nas go przecież tłustym nie nazwie 😯 – pomimo tych ton skonsumowanej pasztetówki. 😉
Teraz do zarzutu Kota Laurentego, a wcześniej zeena, że tylko niektóre meble się tu pucuje. Owszem, tak jest. I ja się z tym godzę, bo magazyn meblowy jest tak ogromny, że choćbym miał jak koty 9 żyć, i tak wszystkiego wypucować nie będę w stanie. Więc wybieram doraźnie ten mebel, który akurat blisko stoi, albo rzuca mi się w ślepia swoim zapuszczeniem i zabieram się do przecierania go, mając świadomość, że obok stoją długie rzędy sprzętów równie albo i gorzej zapuszczonych.
Wiem, bezładne to wszystko i chaotyczne, ale ja nie pretenduję do stanowiska głównego menedżera Korporacji Świat i nawet nie próbuję sobie robić złudzeń, że kiedyś uda mi się zrobić doskonały porządek. 😉 Już chyba zostanę takim chaotem, który czasem tak się zajmie pogonią za muchą, że przeoczy wejście słonia do magazynu. 😳
Na szczęście niektórzy wydają się ten mój bezład tolerować, co jest dla mnie źródłem nieustającej wdzięczności i jednym z powodów, dla których warto żyć. 😀
Haneczko, widzę, że z tym grejpfrutem trzeba jednak uważać. Jak ze wszystkim. 🙁 http://www.kardiolo.pl/grapefruit.htm
No właśnie, Ago, czy ja jestem tłusty? 😆
A prawdę powiedziawszy, po tym określeniu Heleny z niepokojem poleciałem do lustra i zacząłem się oglądać, czy mnie aby od wczoraj aż tak przybyło. 😯
Mozna bedzie zarobic na takich tablicach 🙂
Ago, dla grejpfrutów zrobię wyjątek i uznam, że jestem w podeszłym wieku 😉
Haneczko,
przy niektorych lekach na nadcisnienie grejpfruty sa bardzo niewskazane.
Jest praca! 🙂
😯
Aż się zacząłem zastanawiać czy to ogłoszenie na poważnie, czy tak dla hecy. Ale wygląda na to, że jednak serio. 😯
We Francji rok 68 byl faktycznie taki, ze zapewne balabym sie wyjsc na ulice, a najlepsze bylo chybo to, ze wszyscy krzyczeli ze Francja jest „krajem policyjnym”, co jak sie ogladalo z POlski bylo raczej malo zrozumiale.
Dla mnie tluszcza jest wtedy kedy ludzie z zaslonietymi twarzami niosa trasparenty gdzie pelnym tekstem i bez wykropkowania mozna przecztac”J..c frajerow” , „Tusk wynos sie z Polski” i temu podobne. Wsrod tych tlumow jest niestety sporo takich, ktozy maja jedna intecje: obalic rzad. Nie mam nic przeciwko obalaniu rzadow, nawet kiedy sa demokratycznie wybrane. Ale Polska nie jest Syria, wojska rzadowe nie strzelaja do tlumow. Chce widziec kto pragnie obalenia tego rzadu .
Z tluszcza, grozna dla mnie wowczas, mialam w zyciu raz do cznienia i przysiegam, ze o malo nie przyplacilam tego zyciem. To byl poczatek lat szescdziesiatych, w calej Polsce Kosciol obchodzil Tysiaclecie Chrztu, m.in. obwazac po wiekszych miastach obraz Matki Boskiej Czestochowskiej.
Wyszlam ze szkoly dosc pozno, spieszylam se do AM, gdzie czekal na mnie stolowkowy obiad, wydawany do ktorejs tam godziny. Przeszlam przez Brame Krakowska i nagle znalazlam sie w ogromnym tlumie ludzi, bylo ich u wylotu Krakowskiego Przedmiescia wiele tysiecy. Nie sposob go bylo minac, gdzyz rozlewal sie na wszystkie okoliczne ulice. Weszlam do tego spokojnego zrazu tlumu, zeby sie znalezc na Krakowskim Przedmiesciu i nagle w ciagu jednej minuty ten tlum zafalowal, baby zaczely zawodzic, chlopy napierac, wszyscy ruszyli przed siebie, bylam scisnieta tak, ze nie dotykalam juz nogami ziemi, dusilam sie, chcialam krzczec i nie moglam zlapac tchu, bo nie moglam oddychac. Chyba zaczelam tracic przytomnosc z braku powietrza i nie pamietam zupelnie jak sie wydostalam na zewnatrz. Wiem ze zgubilam buta, bylam podrapana i posiniaczona, odlatywal mi rekaw od szkolnego fartucha.
Kiedy dotarlam do AM w jednym bucie, okladano mi since lodem, ktos mnie zawiozl do domu samochodem. Nazajutrz nie poszlam do szkoly, bylam tak posiniaczona i jeszcze w stanie szoku po przezytym.
Pewnie tak to wlasnie wygladalo wiele lat pozniej na stadionie Hillsborough kiedy w tlumie stratowano ponad 90 osob.
Nie wiem czy w Lublinie wtedy byli jacys startowani, gazety o tym nie pisaly. Ale potwornie boje sie bezosobowego tlumu, jeszcze z zaslonietymi twarzami.
Na pewno sa wsrod tych protestujacych jacys „idealisci”. Ja tam ie wiem. Ja widze „J..c frajerow” i sie boje.
Zwierzaku, to ogłoszenie jest z 2010 roku – jeśli praca nadal czeka, to tym chlewom nawet Herkules by dziś nie podołał! Zresztą, on chyba nie miał wyższego wykształcenia. 🙄
Zwierzaku 😆 ta praca 😆
Tłuszcza, tłum czy jeszcze inaczej to nazywamy, jak rozumiem chodzi o to, że większość z nich nie ma pojęcia o co chodzi, a protestuje na zasadzie stada?
No tak, na tym polegają zbiorowe protesty. Jak mamy protest przeciwko niedoli Palestyńczyków, to połowa uczestników nie umie pokazać tej Palestyny na mapie, choćby ich straszyć bronią, a o powodach, dla których znaleźli się na ziemiach odwiecznie palestyńskich, nie wie dokładnie żaden. Jak protestują przeciw krzywdom wielorybów, to nie radzę ich pytać o żadne szczegóły, bo mając resztki wiedzy biologicznej z liceum można się załamać. I tak w każdej sprawie, od zmian klimatu po patriotyzm.
Pójdę na skróty: czym się różni tłuszcza od grupy świadomych i zatroskanych młodych ludzi? Pierwsi robią zadymę pod hasłem, z którym się nie zgadzam i nie identyfikuję, a drudzy przeciwnie. 😎
Już się bałam, że zbliża się do nas „rewolucja kulturalna”, odetchnęłam z ulgą, po uwadze Agi. 😉
Tak, lęk przed anonimowym (a jeszcze w dodatku nabuzowanym) tłumem i przed tym, co się zwie psychologią tłumu, jest dla mnie zrozumiały. Też się czasem tego boję. Ale protest przeciw ACTA rozgrywa się przede wszystkim w Sieci, gdzie ma on z natury rzeczy charakter umysłowy, nie fizyczny. 😉 Dlatego nie można w stosunku do osób, które wyrażają w necie swoje zdanie, choćby i wywołujące głęboką niezgodę, używać słowa tłuszcza. Każdy piszący jakiś komentarz (bez wulgaryzmów i niebędący tylko zbiorem inwektyw) na swój sposób stara się brać udział w demokracji. A demokracja nie oznacza „moja racja”. Oznacza zderzenie racji, dyskusję o nich i w końcu przyjęcie tego, co się z tej dyskusji wyłoni.
Heleno, specjalnie dalam Ci przyklad roku 68, zeby pokazac, ze do kazdego protestu prawie zawsze dowiesi sie grupka chuliganerii i czesto w interesie mediow jest te wlasnie grupke pokazywac jako wiodaca.
Co nie oznacza, ze nalezy potepic w czambul caly protest.
Alez ja Bobiku mowie o tlumach na ulicach polskich miast, a nie o protestach w sieci!
I sama tu podrzuclam kilka linek, ktore w sieci znalazlam – wszystkie przeciwko ACTA lub krytyczne wobec niej. Lub polemiczne. O co sie rozchodzi?
http://www.petycje.pl/petycja/8378/obywatelska_petycja_o_odwoŁanie_rzĄdu_premiera_d._tuska.html
Prosze bardzo, taka proba obalenia rzadu, acz niezbyt madra i najwyrazniej nie cieszaca sie wielkim powodzeniem, kompletnie mi nie przeszkadza. Niech obalaja. 🙄 🙂
No to one tak szybko nie doleca do Londynu, te tlumy z polskich miast.
Londyn ma swoje tłumy, które niedawno pokazały co potrafią.
Polskie tłumy miałyby czego się od londyńskich uczyć, ale lepiej niech tego nie robią 🙄
To niestety prawda. Tu tez byla tluszcza i to krwiozercza.
Mróz, śnieg, czas dokarmiać i dopajać ptaszki
Jaki śnieg 😯 Tu tylko mróz i słońce 🙂
Zwierzaku,
A propos herbaty Yunnan – jako, wprawdzie bardzo rzadko wypowiadający się tutaj ale za to często czytający, blogowy przyczółek w Chinach, chętnie pomogę przy uzupełnianiu herbacianych zapasów tudzież przydybaniu producenta albo odpowiednich hieroglifów 🙂 będzie mi bardzo miło 🙂
moze zaskocze Was, ale te zalinkowane (z polskiego ministerstwa strony) kopie ACTA przeczytalem-czy zrozumialem
to inna sprawa 🙄
i moze pamietacie, tu napisalem ze sprawa internetu, w ACTA, to drobnostka
Heleno, Heleno, Heleno, „tluszcza” w stosunku do tych tysiecy
(zazwyczaj bardzo mlodych) ludzi na polskich ulicach, jest lekko
przesadzone :), i mysle ze wiekszosc z nich nie ma apetytu na srebrne lyzeczki E. 😀 (nawet ja zadklarowany lewak, ktory rozdaje chetnie to co do niego nie nalezy 8) )
tutaj bardzo ciekawa linka (znalazlem u TeresyS.):
http://telewizja.us.edu.pl/2012/01/wszystko_o_acta
dla frakcji: (tez lewicowo 🙂 )
http://www.zeit.de/2012/05/01-Kapitalismus
Heleno, o to się rozchodzi, że po raz pierwszy użyłaś słowa „tłuszcza” akurat w poście komentującym argumenty podawane przez młodzież w Sieci (argumenty tej “mlodziezy” sa dla mnie w wielu wypadkach nie do przyjecia). Argumenty, nie akty przemocy. A ja twierdzę, że to trzeba wyraźnie odgraniczyć.
tez mroznie (-5) i bialo, moze bialawo tylko, ale zawsze 🙂 😀
Tłum jest zawsze niebezpieczny. Jest się czego bać 👿
A jeszcze bardziej należy się bać tych, którzy potrafią zagospodarować energię tłumu.
Ale faktów się nie zmieni chowając głowę w piasek. Albo okazując pogardę „tłuszczy”.
Warto mysleć, a może i działać, rozumnie … 🙄
http://wiadomosci.wp.pl/title,Protest-przeciw-ACTA-to-chaotyczny-poczatek-wscieklosci,wid,14206452,wiadomosc.html?ticaid=1dd36
To BasiaBe jest naszym człowiekiem w Chinach? 🙂
To jest po prostu super! BasiuBe, Ciebie może nie dosięgnąć karząca ręka ACTY i innych takich. Więc jak nas tu wszystkich zamkną za linkowanie, to Ty możesz dostarczać Mordechajowi ryż i herbatę, żeby nam roznosił po więzieniach. 😀
Przeciw kaczce po pekińsku też nic bym nie miał. 😈
Widzisz, Bobiku – także chiński przyczółek pracował na Twój milion. 🙂 Ogólnoświatowa współpraca, to jest to!
Tak, to jest przyjazne oblicze globalizacji. 😆
BasiaBe, czy to Ty prowadzilas jakis czas temu ten blog z Chin w Polityce?
W ACTA to, co dotyczy ochrony własności intelektualej w sieci, to jest małe piwo. Większe zagrożenie, i to zupełnie nie uzasadnione dbałością o interes twórców, tkwi w daleko posuniętej ochronie znaków towarowych, która obowiązek odróżniania oryginału od podróbki przerzuca na nabywcę/uzytkownika. Tu powstaje pytanie, dlaczego policja, sądownictwo, służby celne, caly aparat państwa finansowany z kieszeni podatników, ma stać na straży inetesów właścicieli marek. I dlaczego Polska, która nie ma żadnej marki, którą ktokolwiek chciałby podrabiać, pierwsza rwie się, by pilnować przychodów Levisa, Prady, czy innych Burberry.
Bobiku,
Pyszną kaczkę po pekińsku chętnie podeślę 🙂
No a właśnie co do tej karzącej ręki ACTY, to niestety jakoś tam dosięgnie. Dostęp do wielu stron internetowych jest tutaj „ograniczony”
, np. jutjub, niektóre zagraniczne strony informacyjne, fb, niektóre serwery z blogami itp. itd. W tej chwili można sobie z tym radzić, docierając do tych stron przez inne strony albo programy, umieszczane na serwerach m.in. w EU i USA. Co będzie jak wprowadzą ACTĘ?
No i oczywiście mam ten sam problem co Zwierzak, jeśli chodzi o legalny dostęp do różnych europejskich rozrywek kulturalnych. Od czasu do czasu wpadam do Polski i wtedy załapuję się na to i owo. Reszta… ekhm ekhm… jest milczeniem 🙂
No ale może te wszystkie utrudnienia obecne i ewentualnie przyszłe to cena, którą trzeba będzie zapłacić za zaopatrywanie Mordechaja w ten ryż i herbatę:) Chętnie podzielę się też hermetycznie pakowanymi kurzymi łapkami 🙂
Bardzo słuszna uwaga, Vesper. Ograniczenie rozmowy o ACTA do kwestii ściągania filmów zasłania istotę sprawy.
Heleno,
Niestety to nie ja.
tak, Vesper, to tez jest dobre pytanie, dlaczego my „normalni” podatnicy
lajza z Bobikiem 🙂
Zapewne dlatego, ze jak podrobki nie beda kupowane, to tez nie beda sprzedawane. Zazwyczaj jednak wiemy kiedy nabywamy podrobke: kiedy CD kosztuje £3 zamiast £15, kiedy Chanel NR 5 jest kupowany z kocyka rozlozonego na chodniku, kiedy torebke Gucci’ego kupujemy na bazarze. I oczywiscie policja, sadownictwo, sluzby celne i caly aparat panstwa musi stac na strazy interesow wlascicieli marek doklanie z tego samego powodu z jakiego stoi na strazy Twojego samochodu, torebki czy komorki, w ktorej trzymasz narzedzia. Zarowno wlascciele marek jak i Ty placa podatki i maja prawo oczekiwac ochrony ze strony panstwowych sluzb.
Basiu, hernetycznie pakowane kurze lapki? naprawde mozesz
przyslac?-oto moj adres: berlin przy terenach zielonych zaraz
obok glupiego S-Bahnu, juz teraz dziekuje 🙄
Rysiu, Tobie zawsze:) za to brykanie z rana, które nieodmiennie poprawia mi humor koło mojego południa:) Adres zapisałam 🙂
Ja nawiasem tez, jako konsument, tez mam prawo oczekiwac, ze caly aparat scigania bedzie mnie chronil przed wciskaniem mi kitu. Ja moge nie odroznic prawdziwej herbaty Yunnan od slomy z sieczka, kied jest to zapakowane w ladne pudelko, ale oczekuje, ze Panstwo rozprawi sie falzerzami. Tak jak rozprawilo sie etraz z tym panem co produkowal implanty piersi. 400 tysiec kobiet ucierpialo od sukinkota.
BasiuBe, czy mozesz pisac kompletnie swobodnie?
Kurze łapki chętnie, byle nie pod oczami. 😀
Kaczka po pekińsku jest moją wielką namiętnością. I w ogóle uważam, że tego ptaka nikt nie potrafi przyrządzić tak, jak Chińczycy. Nawet kiedy sam się do tego zabieram, mam nieokreślone poczucie marnacji. 😉
Jak chodzi o dostęp do polskiej kultury i w ogóle do życia kraju, ja zawdzięczam Internetowi nieskończenie wiele i umiem to cenić. A przy tym zdaję sobie sprawę, jak bardzo złożony jest ten mechanizm i mam przekonanie, że nie należy przy nim majstrować młotkiem. Chronić własność intelektualną – okej, ale nie w taki sposób, który będzie sypaniem piasku do wnętrza zegarka.
Można sobie wyobrazić, że zupełnie inny byłby przebieg zdarzeń, gdyby rządy zwróciły się do użytkowników Internetu z apelem o wypracowanie jakiegoś takiego modelu ochrony autorów, który równocześnie dla społeczności sieciowej byłby do przyjęcia. Energia młodych ludzi mogłaby się wyładować w proponowaniu modeli, a nie we wściekaniu się. Dlaczego rządy tak nie mogły zrobić?
Pytanie jest retoryczne – ja wiem, dlaczego, ale właśnie to, co wiem, mnie też wścieka. 👿
Mlotkiem majstrowac nie. Nikt nie jest za majstrowaniem mlotkiem.
Ale tym właśnie jest ACTA. Młotkiem i to dość topornym. Albowiem – że przypomnę profesor Łętowską – nie tylko wymyślono partackie prawo, ale jeszcze kompletnie spaprano kwestię jego implementacji, nawet się nie zastanawiając, jak można by to zrobić z głową. Po prostu uznano, że po co z głową, jak można ponad głowami.
dla frakcji, M.Schrad o filmie samym i pracy przy „w ciemnosci”
http://www.wdr.de/mediathek/html/regional/2012/01/27/koelner-treff.xml
Schrader, Maria Schrader
kliknac na Maria Schrader , frakcjo 🙂 🙂
Bobiku,JESTEŚ WSPANIAŁY! Znowuż będę musiał wysłać tonę pasztetówki. Ty mnie zrujnujesz finansowo!-:))))
Heleno,
Tak naprawdę to nie wiem czy mogę.
Jestem tu już dość długo, wchodzę na różne strony, tak jak pisałam, przez inne strony. Zdaję sobie sprawę, że łatwo jest sprawdzić Chińczykom gdzie dokładnie buszuję w tym internecie i prawdę mówiąc staram się o tym nie myśleć. Nie czytam też tych książek o Chinach, w których piszą, że obcokrajowcy są pod stałą, szczegółową obserwacją itp., bo na razie muszę mieszkać „po tej stronie chińskiego muru”, więc to tak dla zdrowia psychicznego. No i staram się nic takiego szczególnego nie robić. Osobiście nie próbowałam swobodnie pisać, na pewno wiele rzeczy by mi uszło na sucho jako obcokrajowcowi. Ale fakt blokowania stron o których pisałam jednak o czymś świadczy. (sierżanta gugla też sprawdzają, czy za dużo rzeczy nie pokazuje, więc sierżant często ma czkawkę, restartuje gmaila i ma różne inne ciekawe zagrania).
Nie wiem czy odpowiedziałam na Twoje pytanie..
Heleno, ilekroć myślę o konfiskacie podrobionych Levisów na granicy poprzez ściągnięcie ich komuś z tyłka, jakoś nie potrafię potraktować tego na równi poważnie, jak konfiskaty narkotyków czy anabolików. To samo narzędzie zaprzęgnięto do ścigania przestępstw o zupełnie różnej wadze. Nie wiem, czy chcę być z taką zasmą zapalczywością chroniona przed dilerami narkotyków w szkołach, jak przed ryzykiem kupna podrabianych dżinsów. Wolałabym, żeby państwo skupiło się na pierwszym problemie, skoro średnio sobie z nim radzi.
Bobik, czy bedzie to ACTA czy jakis na nowo napisany dokument – bedzie on nie do przyjecia dla tych wszystkich, a ich tylko slysze w czasie protestow, ktorzy nie uznaja zadnej kontroli nad tresciami w internecie , zadnej ochrony wlasnosci inteletualnej, zadaJac PELNEGO dostepu do WSZYSTKIEGO. I oczywosce zadnej „cenzury”, bo jest ona „naruszeniem wolnosc slowa” rozumianej przez nich w sposob nader szeroki.
a tutaj kurze łapki, mam nadzieję, że wyjdą:
http://s.taobao.com/search?q=%BC%A6%D7%A6&keyword=&commend=all&ssid=s5-e&search_type=item&atype=&tracelog=&sourceId=tb.index
Hieroglify może się nie wczytają, ale zdjęcia powinny 🙂
albo te, od razu z propozycją podania:
http://detail.tmall.com/item.htm?id=10172926786&prt=1327842841899&prc=1
Są tam też różne inne przysmaki 🙂 wystarczy poprzeglądać 🙂
Basiu 🙂 😀 😆
wgralem obie, duzy wybor, i apetycznie wyglada 🙂
Vesper, wiemy to nie od dzis, ze ta zwana „wojna z narkotykami” zostala doszczetnie przegrana wiele lat temu. Jedyny sposob jaki z nia mozna wygrac, to powiedziec uczciwie, ze ZAWSZE bedzie (tak jak byl w przeszlosci) jakis odsetek ludzi, ktorzy , bo ja wiem, sa genetycznie predystynowani do tego, aby siegac po uzywki. Nalezy je zatem zalegalizowac, sprzedawac w aptekach i pozbawic dilerow i przemyslowcow narkotykow, nie tylko poteznyvh zarobkow, ale wyeliminowania tez mafijnych porachunow, przemytu granicznego, korupcji w policji, przestepstw popelniabych z glodu narkotykowego, prostytucji etc. etc. A przy okazji afganscy wiesniacy ladnie zarobia.
Ale pokaz mi taki rzad czy parlament, ktory bedzie mial dosc odwagi aby to sobie powiedziec.
A sciaganie z kogos podrabianych levysow na granic to nawet chetie bym obejrzala sobie na youtubie. POjde poszukam, moze cos znajde.
Te kurze łapki wyglądają trochę jak zmutowane marchewki. 😆
W ogóle tyle mam dziś obrywek, że chyba naprawdę mogę się zrobić okropnie tłusty. Może powinienem do końca dnia przejść na dietę marchewkową? 😎
Właśnie doprawiam marchewki wołowiną, potem jeszcze dodam kaszy i będzie dieta cud! 😆
Heleno, to jest normalne, że podczas ulicznych protestów widzi się i słyszy pewną „ekstremę”. Ale już dyskusja w necie inaczej wygląda. Słyszy się też wiele głosów wyważonych i próbujących pogodzić wilka z owcą.
A należałoby tu też odróżniać dwie rzeczy, które teraz często lądują w jednym worku. Dyskusję o pożądanym kształcie Internetu w kontekście praw autorskich i wściekłość z powodu sposobu, w jaki władza chciała wcisnąć ACTA, czyli dyskusję (na razie bardzo emocjonalną) o kształcie demokracji, społecznej kontroli i metodach komunikowania się władzy ze społeczeństwem.
Bardzo źle wróżę rządom, które zza drzew ulicznych protestów nie dojrzą lasu tych dyskusji. 🙄
BB, odpowiedzialas. Tak myslalam.
A ja takie surowe kurze lapki to gdzies zupelnie niedawno widzialam w sprzedzay. Czy nie u mojego dostawcy podrabianych marlborow? Pamiertam spory przezroczysty worek wypchany lapkami.
Te na chinskiej stronie kulinarnej wygladaja absolutnie scruptious i chetnie bym sie zapoznala…
O, proszę. Tym razem na wpisanie do Księgi Proroków nawet nie musiałem długo czekać. 😆
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11050556,Po_podpisaniu_ACTA__PO_traci_az_17_proc__poparcia.html?lokale=warszawa
Leży sobie na moim zapiecku, pod moją starą łapą, książka.
Tezy równie stare jak ja, ale nie całkiem jeszcze zwietrzałe. „Samotny tłum” Davida Riesmana. Warto sobie jej lekturę odświeżyć albo też zapoznać się z książką.
Z tłumem nie ma żartów 👿
Zeitgaist Anno Domini 2012 ma w Polsce twarz tłumu protestującego przeciw ACTA 😎
Czy ten tłum jest mniej czy bardziej świadom tego, co nim powoduje, to kwestia wtórna. Z reguły mniej. Ale tłum jest. Jest jego energia. I do tej energii mogą się dorwać spece od inżynierii społecznej. A to zawsze jest groźne.
Tych młodych trzeba uważnie i z szacunkiem wysłuchać. A potem uczciwie z nimi debatować. Na argumenty. Nie na epitety i resentymenty 💡
Z Zeitgaistami, jak z Kotami. Chodzą własnymi drogami. Nie da się im niczego narzucić 🙄
Ja sobie już ostrzę zęby na kulinarne wykorzystanie BasiBe. Znaczy, nie zamierzam samej Basi konsumować 😎 , ale liczę na podrzucenie czasem jakiegoś rewelacyjnego, a dającego się zrealizować w europejskich warunkac przepisu. 🙂
Bo jak się zacznie o żarciu, zaraz mi polityka jakoś dziwnie schodzi na dalszy plan. 😳
Ksztalt demokracji powinien z grubsza pozostac taki sam w internecie jak i poza internetem. Niestety tam gdze poza internetem moge np pozwac do sadu o np znieslawienie czy naruszenie dobr osobistych, internet juz mi na to nie pozwala. Bo tam panuje wolna amerykanka i to nie jest w moim przekonaniu ani sprawiedliwe, ani demokratyczne, ani nie sluzy niczemu.
dobremu.
Chcialaby aby sie to zmienilo i tresc w inrernecie podlegaly tym samym prawom jak te drukowane.
A ze wladze sprawe pokpily, to nie ulega watpliwosci.
Popieram calym sercem eksploatacje Basi w celach roznych, a zwlaszcza kulinarnych.
Jak tam u Was na froncie zaopatrzenia w bazanty? Dowoza czasami? Duze kolejki?
Zgadzam się z Laurentym, że Zeitgeisty są kapryśne, uparte i samowolne. I narzekanie na nie jest trochę jak siedzenie na kanapie i manie za złe. Można, tylko że nic z tego nie wynika. Więcej ma sensu próba zrozumienia takiego Zeitgeista i wsparcia jego dobrych stron. Bo one wtedy mają szanse przeważyć.
🙂 199
200 🙂 😀
Bobiku, my tu zaraz kolejny milion trzasniemy
Ja tam nie wiem, czy kształt demokracji koniecznie musi zostać taki, jaki jest. Bo to, co się ostatnio dzieje, to jest przecież żądanie, żeby więcej było demokracji bezpośredniej (a net daje taką szansę). Żeby władza była poddana większej kontroli społecznej. Żeby nie działała na zasadzie „liczymy się z wami tylko przy wyborach, a potem was mamy gdzieś”. Żeby reprezentowała interesy Kowalskiego, Smitha i – bo ja wiem – pana Li, a nie tylko Goldmana z Sachsem tudzież Insatiable Oil Company. Czy to są takie znowu złe i bezsensowne żądania?
Trudno, Rysiu, w interesie społecznym wątroba będzie jakoś musiała świętowanie tego kolejnego miliona wytrzymać. 😆
O, krucafuks, to, co ugotowałam, nadaje się do jedzenia! 😯 I – wydaje mi się – że to fakt, a nie omam mający swe źródło w kieliszku, do którego trafiło to, co się nie zmieściło w garnku. 😳
Ty, tam, Kolego! A jak oni na Ciebie w domu mowia? Lorus? Laurka? 😈 😈 😈
http://www.techdirt.com/articles/20120126/03543117549/people-poland-come-out-to-protest-acta-large-numbers-polish-govt-calls-it-blackmail.shtml#comments
wyszlo slonce, brykam w Tereny Zielone 😀
Mordko, przecież wiesz, że Kota o tajne imiona pytać nie wypada. 😆
Bobik, no kto o zdrowych zmyslach bedzie zadal mniej demokracji? Albo sprzeciwial sie wiekszej kontroli spolecznej nad aparatem przymusu?
Ja bede szczesliwa jesli w internecie bedzie NIE MNIEJ demokracji niz w realu. Tak jak jest akurat teraz, skoro nie moge wziac do sadu kogos, kto w internecie od lat UDAJE mojeg Ojca, wklada mu w usta jakies brednie niestworzone i w dodatku mowi to z latynoamerykanskim akcentem. Nigdzie nie zaznaczajac, ze jest to fikcja, a rzekomy dr S. jest miernym aktorem. Jakby to robil na scenie, moglabym przyjsc z policja i nakazem aresztowania, ale wobec internetu jestem bezsilna.
Wygląda na to, że za wcześnie powzięłyśmy z Blondyną podejrzenia wobec Fundacji Avalon, która teraz gęsto się jej tłumaczy. Księgowano sprawiedliwie, tylko trochę nierychliwie.
Kamień z serca.
Rysiu,
czy mógłbyś, dla niefrakcji, skrobnąć parę słów na temat tego co jest w twoim linku związanym z „W ciemnosci”?
Bardzo proszę.
Byliśmy wczoraj na tym filmie. Dla nas Arcydzieło. Trochę się bałam, jaki to będzie film. Przeczytałam najpierw „Dziewczynkę w zielonym sweterku….” Krystyny Chiger i Daniela Paisnera. Z naszych mediów zrozumiałam, może błędnie, że film jest oparty na tej książce. Średnio to widziałam.
Tymczasem scenariusz, genialny, oparty jest na książce „W kanałach Lwowa” Roberta Marshalla.
Nie odebrałam go jako filmu „o Holocauście”. Odebrałam go, jako film o niewyobrażalnych ekstremach, pogmatwaniu ludzkiej natury. Oczywiście tym co je w tak drastyczny sposób wydobywa na światło dzienne, jest, w tym przypadku niewypowiedziana groza Holocaustu.
Reżyserka i scenarzysta ani na moment nie omsknęli się w czarno-białe schematy. W ferowanie wyroków. Pokazują złożoność i tragizm losów. Piękno i szpetotę, dobro i zło.
Poruszające. Warte zobaczenia.
Szanowny Kocie Mordechaju,
o mnie mówią w domu i poza domem Kot Laurenty. A zwracają sie do mnie per proszę Kota 😎
Nie jest wykluczone, że jak się trochę poznamy i zakolegujemy, to zdradzę Ci, w sekrecie, jak mówią do mnie Kotki 😉
Dobrze to czytać, Nisiu.
Dzięki za recenzję, Jotko.
I po co się było tak obżerać, Ago? 😈 Idę za Rysiem, zmrozić ochotę na sen.
… jak mruczą do mnie Kotki … liczne 😳
Bobik, NIKT do Kota nie mowi czterema sylabami naraz, chyba, ze u weterynarza. Stara tylko u wterynarza mowi do mnie pelnym imieniem. Albo jak jest za cos wscekla, a boi sie glos podniesc. No i w zdaniach zaczynajacych sie od :ile razy mam Ci powtarzac….
Ziewu-ziewu. 😈
Z dlugimi imionami moga byc rozne nieporozumienia.
Moja Stara przez dwa lata byla przekonana, ze milutka recepcjonistka u gdynskiego dentysty wabi sie Penicylinka.
Az sie okazalo, ze ona sie nazywa Pani Celinka. 🙄
Bobiku, Kocie Mordechaju, chętnie, w ramach możliwości i umiejętności dam się kulinarnie wykorzystać. 🙂
Bażantów tu nie widziałam niestety, ale to nie znaczy, że nie ma. Poprzyglądam się jeszcze w supermarketach co tam wisi za ptactwo. Jeśli coś bażantowego zabaczę na pewno zapakuję i wyślę pod odpowiedni adres 🙂
Ładne te chińskie bażanty – szkoda ich do garnka. http://ptakiegzotyczne.net/a_bazanty/
Myślę, że Mordechajowi nie koniecznie przeszkadzałby ich ładny wygląd 🙂
No tak, nie pomyślałam, że to niekoniecznie w supermarketach trzeba szukać. Jutro sieć na bażanty w dłoń i za miasto na łowy 🙂
Te chinskie moze i ladne, ale takie jakies… nieoskubane. A nie ma nic piekniejszego niz widok bazanta lysego. 😈
A tu ciekawy Revelstein:
http://www.liiil.pl/1327825712,2556.htm
Wpisalem sie mu z komentarzem.
Jotko, ponieważ Ryś ruszył w białe tereny zielone, a ja już przesłuchałem (dłuuugie!), mogę zapodać, że właściwie o samym filmie w tej audycji nie było wiele (tylko z grubsza o czym jest), a dużo o przeżyciach aktorki podczas jego kręcenia. Moderatorka pytała ją, jak można sobie radzić z takim tematem i towarzyszącym mu napięciem, a ona opowiadała – nie całkiem na temat – jak się czuła podczas kręcenia kanałach. Ale potrafiła słuchaczom uświadomić powagę tematu i przez chwilę nakłonić ich do identyfikowania się z przeżyciami bohaterów filmu . To tak w największym, ale chyba wystarczającym skrócie.
Ceterum censeo nie przepadam za Holland.
Heleno, to o czym piszesz o 15.36, na moje – znowu płynące z intuicji, a nie głębin prawniczej wiedzy 😉 – poczucie nie dotyczy ochrony praw autorskich, tylko ścigania za oszczerstwo czy oszustwo. Tu nie mam wątpliwości, że na to paragraf powinien być, a może i nawet jest, tak jak jest za szerzenie treści propagujących rasizm itd. I chyba zdecydowana większość internautów, zapytanych precyzyjnie – czy uważają, że oszczerstwo i oszustwo powinno być karalne, odpowie, że tak.
Inna rzecz, jak wygląda wyegzekwowanie tego w praktyce. Z tym mogą być problemy, ale to już nie jest wina internautów.
Za Holland można przepadać lub nie przepadać, ale to jeszcze nic nie mówi o jej nowym filmie. 😉 Mnie też trudno cokolwiek powiedzieć, bo go nie widziałem, ale z nominacji do Oscara i tak się cieszę. 🙂
Nie ma paragrafu, Piesku.
A tu bradzo ciekawy pzyczynek o zapisach w ACTA dot. prawa autorskiego. Mowi prawnik od copyrightow:
http://wyborcza.pl/1,75478,11045916,Prawo_autorskie_znacznie_surowsze_niz_ACTA.html
Bobiku, ja tylko w sprawie Kartaginy.
Z Oskara też się cieszę, off horse.
Jak nie ma paragrafu, to powinien być. Ale ten o prawach autorskich i tak by tego nie objął. 😉
A co do protestów, to ja mam w ogóle swoją teorię. 🙂 Że to jest „spóźniony zapłon”, czyli późny odpowiednik protestów Oburzonych na Zachodzie. Bo polska młodzież na pewno nie jest mniej sfrustrowana niż angielska, hiszpańska czy amerykańska, ale jakoś się nie załapała wtedy, kiedy tamci protestowali. A teraz ACTA dała do tego jakiś powód i frustracja się wylała.
Więc ja myślę, że nie chodzi tu wcale o taki czy inny paragraf, tylko, jak pisałem wcześniej, o stosunki na linii władza-społeczeństwo i o poczucie, że władza ma tę młodzież gdzieś.
http://www.youtube.com/watch?v=iYXBJmrsxZU
Dziekuję Bobiku 🙂
Nie mogę się połapać, czy to już było, ale najwyżej będzie drugi raz. 😉
http://studioopinii.pl/artykul/5813-maciej-rewicz-uwaga-pirat
Badania przytoczone w artykule dość nieodparcie sugerują myśl, że w ACTA nie tyle chodzi o obronę praw autorskich (bo w prawach państwowych ona przecież już jest), co jednak o chciwość i próbę przejęcia kontroli nad przynajmniej pewnymi zakresami netu. I dlatego to tak ludzi wpienia, a niektóre psy też.
Niestety, Mordko, jakiś cholerny przodek ACTY nie wpuszcza mnie do jutuba. 👿
A tak przy okazji – kiedy oglądałem zlinkowany przez Rysia program telewizyjny, w pewnym momencie puszczano tam (w czasie antenowym) fragment filmu Holland, żeby zobrazować coś, o czym była mowa. W wersji internetowej to nie poszło, z zawiadomieniem „nie mamy praw do tego fragmentu na Internet”. No, ja nie wiem, czy to jest jakakolwiek ochrona, czy wręcz przeciwnie. Przecież taki krótki kawałek byłby tylko czymś w rodzaju cytatu, a przy okazji bezpłatną reklamą. Ale wytwórnia zapewne domagała się, żeby telewizja również za prawo puszczenia fragmentu w necie zabuliła, na co TV już nie miała ochoty. Kto na tym skorzystał? Nikt. I bardzo często się tak dzieje (również w realu), że jak ktoś przesadza z pazernością, to potencjalny klient mu pokazuje środkowy palec i z godnością wypina nań sempiternę. 😛
Możemy się spodziewać, że w Wyborczej codziennie będzie coś o bardzo złych piratach i w ogóle o niebezpieczeństwach wyłażących z tego internetu. Czasem tak subtelnie, jak w wywiadzie z profesorem Błeszyńskim. Uczyłem się z niego jeszcze za komuny, kiedy był chyba jednym z trzech w Polsce prawników zajmujących się prawem autorskim. On się na tym zna i zauważę skromnie, że niedawno napisałem tu coś podobnego, tylko mam zaszczyt różnić się we wnioskach. Mam też zaszczyt dostrzec coś, czego nie dostrzegł profesor (czy raczej nie uznał za stosowne powiedzieć, bo chleb ma z mówienia i robienia czego innego), mianowicie to, że w kilku szczegółowych, ale istotnych miejscach ACTA umożliwia przyjęcie jeszcze ostrzejszych regulacji. Nie wprowadza natychmiast i zaraz, tylko umożliwia, a przy tym deklaruje, że są potrzebne ze względu na cel. Owszem, wprost dotyczy tylko sfery handlowej, ale kiedy handlowcy zostaną wyposażeni w takie uprawnienia, jak mogą być wyposażeni, to skutki dotkną wszystkich, choćby tego internetu nigdy nie widzieli z daleka, a na przykład prowadzą szmateks w Pierdziszewie.
W wywiadzie brakuje mi przynajmniej jednego pytania, ale odpowiedziała na nie prof. Łętowska parę dni temu, więc nic takiego się nie stało.
Jestem dostatecznie starym Kotem, żeby wiedzieć, że wszystko się zmienia i co jakiś czas trzeba się dogadywać na nowo 😎
Niskie ukłony dla Pręgowanej Julki. Jak jej szlachetne zdrowie? 🙄
Pręgowana dalej świeci na szyi golizną, bo całe futro sobie wydrapała i wyżarła 🙁 , ale przynajmniej po antybiotyku i kortyzonie już trochę mniej się drapie, więc jest nadzieja, że zacznie jej powoli odrastać.
Wygląda na to, że ona ma w tej chwili dwa problemy – infekcyjny i autoimmunologiczny. Ten pierwszy przy pomocy antybiotyku może zostać w miarę szybko załatwiony, ten drugi będzie wymagał długotrwałego leczenia. No, trudno, jak mus, to się poleczymy. 🙄
O, właśnie mi zajrzała przez ramię i odkłoniła się. 🙂
Pozwolę sobie, Bobiku, przesłać, Panience Julce Pręgowanej, za Twoim pośrednictwem, pudełko kandyzowanych mysich ogonków. Z życzeniami rychłego powrotu do zdrowia 🙂
Po bardzo zajetym tygodniu, nareszcie moge sie odezwac, i musze powiedziec, ze w pelni podzielam Twoje obiekcje co do ACTA, Bobiku (i nie tylko Twoje, ale i innych osob, ktore z gory przepraszam za ich niewymienianie z powodu brakow czasowych, choc i tu wlasciwie, gdyby byc legalista, nalezaloby pomyslec o wlasnosci intelektualnej). 😉 Mysle, ze korporacje maja sie calkiem niezle, i zatrudniaja zwykle niezlych prawnikow, i ze obecnie jestesmy swiadkami niebezpiecznego przechylania sie w kierunku, w ktorym nie dosc, ze moze nam grozic zamarcie wymiany mysli (co juz sie niestety czesciowo dzieje w naukach scislych – co wiem od samych zainteresowanych, i jest to sam w sobie dlugi i ciekawy, zupelnie nie czarno-bialy temat), to jeszcze potrafi uderzyc w pojedynczych artystow, gdy duze korporacje uzbrojone w armie zdolnych prawnikow groza na przyklad lokalnemu vermonckiemu artyscie, twierdzac, ze – w tlumaczeniu – haslo „jedz wiecej kórczaka” (sic!) daje im prawo, zeby zrujnowac kogos, kto sprzedaje koszulki z haslem „jedz wiecej jarmużu”). Nie mowiac juz o pomyslach, zeby uznac prawo korporacji do zapisu genetycznego ryzu basmati (takze autentyczna sprawa sprzed kilku juz dobrych lat, na szczescie ta proba zakonczyla sie niepowodzeniem).
http://www.burlingtonfreepress.com/article/20111124/BUSINESS08/111240307/-Eat-More-Kale-trademark-flap-more-complex-than-simple-slogan
A poza tym, mam nadzieje, ze Pregowanej sie jednak niedlugo polepszy, a mezowi Krolika uda sie jednak ucieszyc z urodzin, niezaleznie od doczepionego do niego numeru (u mnie tez jest akurat po styczniowych obchodach, na szczescie jakos lekko obchodzonych). 🙂
Bobiku też przodek ACTY dziurawy, jak stare sito.
Tu jest ten film Mordki:
http://www.youtube.com/watch?v=auSo1MyWf8g
Mamy juz 120 glosow „za” pod petycja.
Bobik, prawa autorskie przewiduja, ze nie mozesz wyjac dowolnego kawalka filmu i puscic to jako „zajawke” czy tez „probke”. Jesli jakas telewizja chce to uczynic, to musi najpierw uzyskac zgode agenta i na konkretny program i na konkretny fragment filmu. A kazdy film w czasie promocji ma juz wycieta scene lub montaz, ktoregp wolno uzywac. Zdarzalo mi sie ubiegac o taka zgode w przeszlosci i nie zawsze ja uzyskiwalam.
Nie pytaj „kto nam tym skorzystal”, bo jest to szczeniece pytanie. Widocznie sa ku takiemu a nie innemu postepowaniu jakies dobre komercyjne lub inne powody.
Zaluje, ze nie mogles zobaczyc tej 2-minutowej reklamy programow przyrodniczych tv BBC, bo jest absolutnie rozkoszna. Korporacja jest bardzo surowa pod tym wzgledem, bo zyje z tego, ze sprzedaje, a nie rozdaje. I wciaz musi wypelniac dzienne programy jakimis powtorkami sprzed lat, bo nie ma dosc pieniedzy na wiecej nowych ambitnych produkcji. I tak zdumiewajace ile robi w ciagu roku.
O, jak dobrze, że Monikę życie choć na chwilę do nas puściło. 😀
To już mu się nawet odwdzięczę i przez 3 dni nie będę na nie narzekał i twierdził, że jest okropne. 🙂
Króliku,
urodzinowe naj … naj … dla Twojego Męża 🙂
No, ciekawe czy sie uda…
Futro, głupstwo, bo odrośnie …
charakter … majątek 😉
Mordko, ale ten konkretny fragment w wersji telewizyjnej był pokazywany, czyli TV go dostała bądź zakupiła. Ale już z internetowej wersji programu musiała go wyciąć – jak podejrzewam dlatego, że zakupienie praw do tego się jej nie opłacało.
A pytanie cui prodest jest czasem kluczowe dla zrozumienia różnych rzeczy i zdrowy rozsądek już od starożytności nakazuje je zadawać. 😉
Kocie Laurenty, kandyzowane ogonki zostały przyjęte z entuzjazmem, skonsumowane przy akompaniamencie okrzyków „cóż to za dżentelmen!”, a potem nastąpiła półgodzinna sesja krygowania się i pomrukiwania przed lustrem. 😯 Nie wiem, co to ma oznaczać, ale w końcu obydwaj wiemy, jak trudno zrozumieć kobietę. 🙄
Szara Myszo, mam nadzieję, że Twój ogonek się jakoś uchował. 😉
… wszak Kobiety nie po to są żeby je rozumieć, ale żeby je … mhm, mhm … uwielbiać …. 😳 😳 😳
Osobiście sprawdzałem, czy ogonek Szarej Myszy został oszczędzony i żadnego naruszenia jej całości oraz niepodzielności nie stwierdziłem. 🙂
To chyba oczywista oczywistość, że nie dopuściłbym, żeby Szarej Myszy stała się krzywda. 😎
Oj, Laurenty, uważaj. 😉 Tu jest silna frakcja feministyczna (do której sam się zaliczam) i za stwierdzenie, że kobiety nie są do rozumienia, można zostać przypadkowo rozszarpanym w ferworze protestów. 😈
Bobiku, ja nie wątpię w Twoją troskliwość, ale własną też postanowiłam zademonstrować. 😉 Zwłaszcza, że miałam kiedyś myszę – tyle, że czarną. Taka była tycia, tycia – miniaturka, znaczy się. I ta mysia miniaturka wkrótce po nabyciu zaczęła łysieć. Strasznie się przejęłam i pobiegłam z nią do Nieludzkiego – pierwszy się uśmiał, drugi nie pomógł, dopiero trzeci dał jakieś ludzkie 😯 lekarstwo w proszku, a poza tym powiedział mi, żebym przestała patrzeć na myszę z góry, bo ją to stresuje i ona z tego stresu właśnie łysieje. Pomogło. 🙂
To jasne. Nikt nie lubi, żeby na niego patrzeć z góry 😎
A teraz inny przyklad, który mnie bardzo ciekawi. Jeśli jakiś zespół kameralistów nagra kwartety smyczkowe Beethovena i dostanie za to honorarium (ale udziału w zysku ze sprzedaży juz nie), to czyje prawo autorskie łamie pirat, który sobie nagranie to ściągnie z jakiegoś serwisu p2p?
A jak na mysze mozna NIE patrzec z gory? 😯 Dac sie wyprasowac na podlodze?
Dotarłem.
Nie wszystko jeszcze doczytane. 🙁
Najlepszego dla Męża Królika za kategorię 60+. Miło witać w gronie 🙂
Chyba zalezy od tego jaka umowe podpisal z wytwornia.
Mordechaju, wystarczyło kucać – i postawić wyżej akwarium. 😆
Heleno,
w swoich idealistycznych pogladach zapominasz o ekonomii.
Moge Ci powiedziec jak to wyglada w szmatach, bo jako kobieta pracujaca zahaczylam o przemysl – marke wyrabia sie na wybiegach, pieniadze robi na masowce.
Kiecke z wybiegu moze sobie kupic jakas kopsnieta milionerka, potem idzie seria skomercjalizowana, nieco inna do sklepow markowych za spore pieniadze, a potem z innymi metkami do sklepow dla reszty. Na koncu drabinki stoja identyczne w kroju acz inne w materiale chinskie produkcje, wykonane przez te sama fabryke, ktora wykonywala szmatki dla 'marki’.
Dlatego przecietny uzytkownik produktu nie wie na pewno czy Levisy jakie ma na tylku sa oryginalne czy nie i musi wierzyc, ze tak bo kupil i bylo napisane 'original’ 🙂
To sa miedzy innymi koszty przeniesienia produkcji do Chin, Indonezji, Wietnamu i okolic. Zeby nie placic swoim, bo chca za duzo i te paskudne zwiazki zawodowe, wrr!
Niestety zaby czekaja, lece porozpedzac.
BasiuBe – tak sie podekscytowalam propozycja, ze nabralam wigoru i nawet udalo mi sie nastawic pranie naczyn, ktorej to czynnosci staram sie unikac. Zrobie zdjecie opakowania, moze dopasujesz i naprawde bede wdzieczna za informacje.
ooops! lece….
Dobry wieczór 🙂 Dobę mam za krótką, a tu delicje, Bobiku 😀
Helenko, mój mail do Ciebie dotarł, czy poszedł w kosmos?
Bobiku,
bij, zabij starego głupca 😥
Niby wszystko wie, a i tak mruczy od rzeczy 👿
Rozumieć Damę, to podstawa, ale dopiero na niej … no co tu dużo mówić … te wszystkie … cremydelacremy … 😆
Na starego Kota pora na zapiecek. Dobranoc 🙂
Ago, zdążyłam uciec do swojej mysiej dziurki. 😆 Dzięki za troskę o mój szary ogonek. 😉
Kocie Mordechaju, już dawno się tak nie kulałam ze śmiechu, mam ponadnormatywną wyobraźnię i już Cię widziałam wyprasowanego. 😆 😆
A swoją drogą, to ja lubiłam gdy na mnie patrzył z góry wysoki ….. „kot”. 😉
Teresko, nic nie przyszlo 🙁
Można patrzeć z większej wyskości, acz uniżenie, a można z niższej, ale z góry. Wszystko zależy…
vesper, do lubienia jest tylko pierwsza wersja. 😀
Witam i dziekuje za kolejne zyczenie dla mojego melancholijnego 60-latka.
Milo zobaczyc na blogu zabiegana zyciem Monike. Zgadzam sie z nia, ze korporacji nie ma co zalowac ani bronic, bo radza sobie bardzo dobrze. Pracowalam trzy lata dla wielkiej finansowej korporacji, ktora ma ogromna obecnosc w Kanadzie, USA, UK i 19 -tu krajach azjatyckich. Uwazam, ze i tak ta korporacja jest jak na korporacje dosc przyzwoita, ale naprawde, bez zartow, to sa heartless bastards. To tak jak u Gogola, ze w calym miescie jedyny porzadny czlowiek to byl prokurator, a i ten prawde mowiac, tez swinia.
A korporacja Philip Morris… byc moze kiedys beda ich scigac po Patagonii za to co produkuja. We Francji zaaresztowali faceta co produkowal szkodliwe dla zdrowia breast implants!
W Kanadzie marijuana jest tansza niz korporacyjne papierosy. Poza tym Indianie (u nas nazywani First Nations) produkuja papierosowa kontrabande w rezerwatach, gdzie nie ma obecnosci policji. Jak przyjedziecie do mnie z wizyta to was zawioze do pobliskiego rezerwatu Six Nations na papierosowe tanie zakupy, a korporacja Philipa Morrisa niech sie wypcha.
Jesli chodzi o legalizacje narkorykow to jestem moze za dekryminalizacja marijuany, ale jak sie czyta ekspertow od leczenia uzaleznien, to nie sa oni zwolennikami legalizacji narkotykow. Tak jak budka z piwem na kazdym rogu ulicy nie sprzyjalaby walce z alkoholizmem.
Budka na każdym rogu może by nie sprzyjała, ale prohibicja alkoholizmu też nie zlikwidowała, a tylko przyniosła trochę dodatkowych problemów. 🙄
Chyba nie ma z problemu uzależnieniowego całkiem dobrego wyjścia, trzeba szukać najmniej złego. I być może jednak legalizacja z pewnymi ograniczeniami w zakupie, tak jak przy alkoholu i tytoniu, byłaby takim najmniej złym wyjściem. Ale żeby się nad tym poważnie zastanowić, trzeba by podejść do sprawy zdroworozsądkowo, nie ideologicznie, na co przynajmniej u nas w kraju się nie zanosi.
Za ch… nie idzie wyrobić z tą poprawnością 👿
Zamachnąć się na nasza Szarą Mysz … orzeszku … w życiu …
Szara Myszo, ślę pokłony najuniżejsze … choć wybacz, że podagra z zapiecka już zejść nie pozwala 😉
Teraz zauważyłem bardzo ładną literówkę Królika – narkoryki. 😆 Rzeczywiście, to co się wokół ewentualnej legalizacji odbywa, to zwykle są narkoryki, a nie trzeźwe podejście. 😉
narkoryki 🙂 kroliku, z Toba i na narkoryki 🙂
Jotko, Bobik wyreczyl 🙂 dodam tylko ze aktorka wspomniala ze film na autentycznym przypadku i w czasie wywiadu gardlo jej sciskalo, a oczy mgla zachodzily
Helena (?) wspominala o przypadkach R. O`Dwyera, tutaj
fajny tekst:
http://pfg.blox.pl/2012/01/Prawdziwa-historia-Richarda-O8217Dwyera.html
Zwierzaku, chyba nie zrozumialas do konca co powiedzialam. Ja nie mam nic przeciwko produkcji w Chinach, kiedy robia to przyzwoite firmy zachodnie i pilnuja swej produkcji. Ja pisalam natomaist, ze masa produkcji podrabianej pochodzi z nieludzkiej eksploatacji dzieci, nawet i siedmioletnich, dzieci sprzedawanych przez ubogie rodziny w niewole. W Indiach nie jest to rzadkie zjawisko. To nie sa tylko jakies zapyziale sweat shops. To sa nieraz ogromne fabryki, gdze cala armia dzieci przez 18 godzin na dobe odziera wlokna z roslin zebranych przez inne dzieci na polach uprawy bawelny- bez masek, bez ubran ochronnych. Te dzieci pracuja jedynie za miske strawy. Te dzieci w wieku 11-12 lat zapadaja czesto na nieuleczalne choroby pluc, poniewaz wdychaja takie ilosci tej bawelnianej waty, ktora sie unosi w powietrzu.
Dlatego ja, jako odpowiedzialny konsument nie zamierzam kupowac tych produktow, nawet jesli jakosciowo nie ustepuja one produktom od Marksa i Spencera czy jakichs innych znanych mi firm. I nie chce zeby inni kupowali. I zycze sobie aby rzad tego kraju zatroszczyl sie o to by takie produkty nie trafialy na rynek.
,
Nie wiem jaka jest metoda na biede w Indiach czy w Chinach (gdzie do produkcji jeszczezcesto sa wprzegani wiezniowie ) , czy w Singapurze, ale ja wiem z cala pewnoscia, ze Zachod, swiat demokratyczny, nie moze przmykac oczy na niewolnictwo i ze lepiej jednak jesli w tych krajch powstaja zaklady nalezace do Fair Trading.
I tez nie wywoluje we mnie zadnych odruchow klasowych, ze ludzie bogaci placa za konfekcje z wybiegow. Odwrotnie – mowie: good for them!
zapowiadaja srogie mrozy (do -15° w nocy), zamarzna robaki
co grasuja w zieleni Terenow Zielonych i to jest OK 🙄
brykam w sen 🙂
Problem jest z tym ze zdroworozsadkowo niewiele sie daje zrobic, bo kompromis czy consensus jest wrogiem zdecydowanych dzialan, a tylko takie moga byc skuteczne w pewnych sytuacjach. Ale, niech wam bedzie, w dobrym towarzystwie to chocby i na narkoryki!
Kocie Laurenty, dygam (wg starego znaczenia tzn. robię dyg) przed Tobą. Nisko też się już nie mogę kłaniać bo …. mnie złapał hexsenschuss. 😉 😆
Heleno, w nieludzkich warunkach pracuje się również przy wyrobie oryginalnych produktów, a nawet przy ich sprzedaży. Niedawno była afera z powodu traktowania pracowników butików Gucci w Chinach. Jakiś moloch z branży elektonicznej musiał się tłumaczyć, dlaczego jego azjatyccy pracownicy popełniają co chwilę jakieś samobójstwo. Pierwsze dwa przypadki można było tłumaczyć względami osobistymi, ale kolejnych kilka już nie. W końcu przyznano tym ludziom urlopy, posadzono luźniej w hali produkcyjnej i skócono dzien pracy do 10 godzin. Nie czarujmy się. Legalny, oryginalny produkt za bajońską cenę nie musi oznaczać przyzwoitych warunków pracy ludzi, którzy go wytwarzają.
Heleno, mam wrażenie, że rządy nic nie zrobią, bo dzięki tym dostawom ich obywatele siedzą cicho, zadowoleni, że kupują tanio. Nie wychodzą na ulice, protestując, że nie stać ich na ubrania, buty itp.
Ja mam prawie pewność, że wielkie firmy z tradycją same tworzą (lub dają kapitał) te firmy w Chinach i Indiach a także mają w nosie jakość. Przykład ? Firmy z tradycjami i kiedyś poważana właśnie za jakość (Filips, Krups). Kiedyś wyroby, tych przykładowych firm, służyły kupującym przez dziesięciolecia a teraz kupuje się za pół ceny z przed lat i ledwie kończy się gwarancja a już można iść z urządzeniem do recyklingu.
Oczywiście „sprzed lat” 😳
Wydaje mi się, że osobom bardzo legalistycznym (siebie też tu zaliczam), a w dodatku żyjącym w legalistycznych krajach, szczególnie trudno uwierzyć, że pod przykrywką legalności też może odbywać się draństwo i rozbój na równej drodze, albo że legalność może być celowo tak ustawiana, żeby być draństwem w majestacie prawa. Bo to narusza obraz świata i poczucie (względnego) bezpieczeństwa. Ale ostatnio, właśnie dzięki netowi, tyle takiego legalnego draństwa powychodziło na jaw, że trudno już nie wierzyć w to, co krótko i dobitnie wyraziła Królik – korporacje (i politycy), mimo że działają legalnie, to są wszystko heartless bastards. 👿
Ja bym najchętniej odjęła Bobikowi, Helenie, Wielkiemu Wodzowi i innym palaczom papierosy od ust, wyrzuciła, zakazała i surowo ścigała. 😳 Ale niechby kto śmiał chcieć kontrolować moje spożycie koniaku, to niedoczekanie! 👿 A Vesper pewnie, szukając kolejnej zagubionej skarpetki Zosi, nie głosowałaby za legalizacją narkotyków – zdrowyrozsądek be damned. A może się mylę? To nie są łatwe tematy. I nie jestem pewna, czy chciałabym do nich podchodzić tak całkiem zdroworozsądkowo.
W każdym razie, dla mnie to nie są łatwe tematy – nawet do teoretyzowania. Gdzie jesteś, mój rozsądku, logiko moja chybotliwa? Jaka bądź, ale bądź. 🙁
Narkoryki sliczne, rzeczywiscie. 🙂
A co do korporacji, to zgadzam sie z Krolikiem. I nawet moglabym opowiedziec pare historii np. z dziedziny, ktora zajmuje sie moja maz (fizyka doswiadczalna), o tym jak czesto wielkie korporacje nekaja male i srednie firmy, na wszelki wypadek pozywajac je do sadu o naruszenie praw patentowych, i jak male firmy musza podejmowac wazkie decyzje w tej dziedzinie, ktore sa zalezne w duzej mierze od zasobow finansowych (czy oplaca sie wynajmowac drogich prawnikow od praw patentowych, zeby bronic sprawy, czy godzic sie na oplacanie haraczu, mimo, ze nie korzystalo sie z cudzych patentow). Nie mowiac juz o odrebnym problemie czasopism naukowych, ktore sa niezwykle drogie (rujnujac biblioteki uniwersyteckie czy instytutow badawczych), a korzystaja z bezplatnych recenzji naukowcow (ktorzy powinni byc wdzieczni, ze ich nazwisko sie ukazuje w druku). Przyklady mozna mnozyc… W kazdym razie, czesto wychodzi na to, ze wiekszy ma racje, bo jest wiekszy.
A na marginesie, i nieco zartem, to mysle, ze gdyby obecne prawa do wlasnosci intelektualnej obowiazywaly podczas renesansu, to pewnie by go w duzej mierze nie bylo – tyle w nim zapozyczen, zywej wymiany intelektualnej, i podrozy czesto zakazanych ksiazek przechodzacych z reki do reki, wbrew zyczeniom owczesnego monopolisty na rynku idei). A moze i wczesniej Chinczycy powinni byli opatentowac kolo, a Koreanczycy druk… 😉
A poza tym, rzeczywiscie to firma markowa, a konkretnie Apple, ostatnio sie musi gesto tlumaczyc z fali samobostw i wyzysku w swoich fabrykach w Chinach. Natomiast w Indiach samobojstwa pod naporem wielkich korporacji popelniaja na przyklad masowo chlopi, namowieni przez korporacje do zakupu licencjonowych nasion GMO, wymagajacych kilkakrotnie wiekszych wydatkow na pestycydy (o czym umowa z gory nie ostrzega, zreszta te nasiona same sie wysiewaja, a mimo to farmerow korporacje oskarzaja o kradziez i kaza sobie placic, nawet, gdy farmer sobie wcale takiej odmiany nie zyczyl).
Doczytuję, dużo tego!!!
Młodsza przyjechała (w trakcie sesji) na weekend. Karmię ją , karmię i nakarmić nie mogę…. 😀 Z kuchni prawie nie wychodzę.
Oglądałam wystąpienie M.R.-R. w Bundestagu w rocznicę wyzwolenia obozu w Auschwitz. Do mównicy prowadzony był m.in. przez Prezydenta…. R.-R. musiał w jego towarzystwie źle się czuć. Dzisiaj przeczytałam to:
„Nun reiht sich auch Reich-Ranicki in den Chor der Kritiker ein. Klar und deutlich bezieht er Stellung zur Causa Wulff und sagt laut „Focus”: „Er muss unbedingt zurücktreten.“ Wulff habe offenbar zu hohe finanzielle Ansprüche. Dadurch könne er als Politiker nicht unabhängig sein”.
Bobiku, na Twoje łapy dla wiadomej Koci – Blues o Julce Pręgowanej.
Pręgowatej.
Piegowatej.
Taka sobie jakość zapisu, ale blues w sam raz na DOBRANOC.
A – blues się ostał:
http://www.youtube.com/watch?v=oST3LDnU2XA
Mam też gut feelings, że cenzura internetu, na którą wykształceni i kulturalni ludzie chcą dać przyzwolenie, aby nie zalewało nas szambo wylewające się z forów różnego rodzaju, posłuży do innego celu. Szambo jak było, tak będzie. Rasistowskie strony będą, jak dotąd były. Ale o samobójstwach pracowników Apple’a nie będzie mozna napisać bez twardych dowodów, bo inaczej przed sąd za naruszenie dobrego imienia firmy.
Tłusty śledź to istotnie coś w sam raz dla Julki, choć i ja nie pogardzę. 😆
Ona zlazła właśnie z kaloryfera i przedefilowała przed kompem z taką miną, jakby chciała wszystkim podziękować za tyle zainteresowania. Ale za chwilę chyba doszła do wniosku, że kotom to się po prostu należy, więc tylko miauknęła coś niezobowiązująco i poszła leżeć na telewizorze. 🙂
Do pilnowania forów powinien wystarczyć moderator i prokuratura. I nie o wprowadzenie cenzury trzeba walczyć, tylko o to, żeby z jednej strony był większy społeczny nacisk antyszambowy, a z drugiej strony żeby prokuratura się wzięła do roboty i tym stronom, które serwują treści niezgodne z prawem, nareszcie pogoniła kota. 👿
Mnie ta żadna ustawa o cenzurze w necie nie jest potrzebna, bo jak chcę, to sam robię za cenzurę. 😈 A szambowych forów po prostu nie odwiedzam. Niech się pławią we własnym, że tak powiem, sosie.
Szanowni mają duże IQ, to niech pomogą, bo ja rozkminiam i nic.
Dostałem spam od firmy Geocarbon z Katowic. Wągiel sprzedają, pomyślałem sobie, no to sorry, nie kupię. Ale obrazek jest, to patrzę na obrazek, a tam:
Suplement diety MACA
Pradawna super żywność Inków
Niezwykłe właściwości odżywczo-lecznicze
poprawia płodność
zwiększa libido
spowalnia procesy starzenia
SPRAWDŹ
No to sprawdzam i co widzę?
http://www.zumi.pl/1853833,Geocarbon_Sp._z_o.o.,Katowice,firma.html
😕
Muszę się z tym chyba przespać.
Pręgowanej moje nieustające wyrazy i zainteresowanie.
Pod wpływem Moniki zacząłem się zastanawiać, jak by wyglądała Wasza, ludzka historia, gdyby ktoś kiedyś opatentował koło, druk, a może i takie rzeczy jak rysunki naskalne, teatr, śpiew czy budę dla psa. Wizja tym wywołana zaczęła być w pewnym momencie tak okropna, że co prędzej zmusiłem się do niemyślenia. 🙄
A stan bezmyślności to bardzo dobry moment, żeby zwinąć się na kanapie i powiedzieć dobranoc. 🙂
Linka od WW tylko mnie utwierdziła w przekonaniu, że bezmyślność bywa stanem błogosławionym. 😈
Mnie właśnie chodziło o to, żeby strony internetowe były moderowane obowiązkowo np. strony gazeta.pl, czy wyborcza. Inne duże witryny prowadzą jakiś nadzór i takiego koszmaru nie ma.
Owszem są wszelkie dowolne idiotyzmy, ale to, co się dzieje od lat na stronach GW jest tak plugawe, ze nie mogę zrozumieć tego przyzwolenia adminów.
Wielokrotnie zwracałam się o skasowanie postów bez rezultatów, dopiero jak skarżyłam się do jakiegoś redaktora odpowiedzialnego, dostawałam pismo z przeprosinami i informacją o skasowaniu.
Po wielu takich zabawach przestałam czytać komentarze i toczyć walkę z wiatrakami, a na strony GW patrzę z rosnącą niechęcią. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że specjalnie promuje się szokujące, bulwersujące komenty, żeby wywołać awanturę i zwiększyć ilość wejść. O poziomie enuncjacji już nie wspominam. Uważam, że odcinanie się od odpowiedzialności za 'gazeta.pl’ zespołu 'Wyborczej’ jest niegodną obłudą.
Smutno mi jest.
Nie bylo mnie troche (telefon z Kuma) wiec troche sie uzbieralo i co do niektorych wpisow tylko sie odniose.
Rys- a nie mowilam! Ucieszyl mnie ten artykul o O’Dwyerze, bo przylapuje polskich dzennikarzy na manipulacjach polegajacych na mowiebiu tylko czastkowej prawdy o tym cwaniaku, ukrywajac wszystko co nie pasuje do wizerunku bohatera walki o Wolnosc w internecie i Ofiary zoldackiej amerykanskiej swawoli (to parafraza z Matki Courage). There. Dobrze zobaczyc czarne na bialym.
Monika, zapewne gdyby w Renesansie istnialy prawa autorskie, nie mowilibysmy dzis o Koperniku, tylko o znacznie wczesniejszym od niego astronomie i matematyku gerckim, Aristarchu z Samos, ktory juz gdzies na przelomie IV i III w. p.n.e. wpadl na pomysl i opisal , ze Ziemia kreci sie wokol Slonca, zas dwu arabskich matematykow z tego samego mniej wiecej okresu zrobilo na te temat wyliczenia. Gdyby istnialy prawa autorskie wtedy, moze pamietalabym ich nazwiska, ale Andsol z pewnoscia pamieta. Albo Wikipedia.
Nie bardzo chwytam w jaki sposob istnienie internetu i praw autorskich moze zagrazac wymianie mysli. Rozumiem, ze wymiana mysli naukowej istniala tez przed internetem, pisma naukowe byly zawsze bardzo drogie, nie placily nigdy naukowcom, bo ci za swe badania zostali juz wczesniej oplaceni, a pisma byly tylko kanalem do objawianiu tego swiatu. Pisma specjalistyczne musze byc drogie, gdyz wydawane sa w bardzo malych nakladach, kazdy przyslany tekst artykulu musza wyslac do kilku recenzentow, ktorym musza zaplacic za ekspertyze.
W czasasvh przed internetem, kazdy kto chcial przeczytac i miec na wlasnosc partykularny artykul partykularnego autora, a nie chcial palcic za cale pismo, zwracal sie do autora, ktory mial przeslane mu przez wydawce odbitki i te odbitki wysylal chetnym. Co bardzo kosztowalo autora w znaczkach pocztowych. Wiem cos na ten temat, bo z mojego domu wysylano po kazdym artukule okolo trzystu takich odbitek, ze szkoda dla domowych finansow. Teraz jesli ktos chce miec dany artykul, to placi wydawcy w sieci ok. $3 i dostaje wejscie dp artykulu, ktory moze sobie spokojnie wydrukowac. Autor zas nie ponosi dodatkowych kosztow przesylki plus honorarium dla nieletniej corki, adresujacej te liczne koperty.
Rozczulac sie nad faktem, ze zarabia wydawca, a nie autor artykulu nie ma co. Dzis malo ktore badania podejmowane sa na wlasna reke we wlasnej pracowni. To nie te czasy kiedy Panu Ludwikowi Pasteurowi gosposia znosila do pracowni w suterenie rosolek, on tego rosolku nawet nie tknal, bo byl tak zajety, a nazjutrz wlozyl rosolek pod mikriskop i bec- tralala! Mikroby!
Dzis naukowiec pracuje w duzym gronie wyspecjalizowanych kolegow, ma tlumy asystentow latajacych po miescie, ktos za to wszystko placi, ale nie jest tosam naukowiec, ktory otrzymuje pensje, granty etc.
Monika i inni. Owszem zadrza sie, ze znana firma jak Gucci czy Apple idzie na skroty lub czegos w trakcie produkcji nie dopilnuje. Czytamy wtedy o tym na pierwszych stronach gazet, komentatirzy pisza pelne zgoszenia wstepiaki, i jest to raczej dla korporacji malo oplacalne: procz infamii, odbija sie to na gieldzie znaczacym spadkiem cen akcji danej firmy i spadkiem sprzedazy. Tak bylo przecie z Nike i Coca Cola – oficjalnymi producebtami dobr na igrzysk olimpijskich w Pekinie, kiedy w calej Europie zaczeto te produkty bojkotowac, sama tez bojkotowalam kupujac wylacznie Pepsi. A to dlatego, ze w telewizji pokazano pare programow przedolimpijskich – to znaczy zobaczylismy wszyscy co wladze Chin robily z mieszkancami terenow, gdzie trzeba bylo zbudowac pare obiektow na igrzyska.
Oczywoscie, ze rzady same z siebie nie wywieraja zadnych naciskow na korporacje jesli nie musza – robia to wolne media, ktore wywieraja naciski na rzady aby zrobily to czy tamto. I tak byc powinno.
Gdyby nie bylo naciskow wolnyc mediow, byc moze nawet Marks i Spencer skorzystalby na pracy siedmioletnich niewolnikow. Ale moze nie. Bo akurat jest to korporacja dbajaca bardzo zarowno o wlasnych pracownikow jak i producentow i robi tak od pokolen. Dlatego jej ufamy. A juz Nike mniej. Na szczescie mamy kapitalizm i zawsze jest konkurencja.
Sory za niechlujnosc, ale jestem zmeczona, chora i chce isc spac.
Dobranoc.
Jeszcze tylko slowko do mt7. Nie mysle aby w GW (jak i w innych polskich gazetach codziennych) byli jacys pracownicy od pilnowania forow. Moze maja paru niedouczonych stazystow, ktorzy maja jeszcze mniej pojecia co jest obrazliwe niz Posel Suski.. Oni absolutnie nie moga czyatc wszystkiego, bo jest to taka lawina wpisow, ze tych czytaczy musialoby byc wiecej niz liczy caly zespol redakcyjny. Dlatego wprowadzona zostala automatyczna funkcja „zglos do usuniecia”. Ona sama autimatycznie usuwa po osiagnieciu masy krytycznej.
Dzieki za powtorke z historii fizyki, Heleno, ale to akurat mam u siebie na codzien (z referencjami z elitarnej uczelni angielskiej i rownie dobrej uczelni amerykanskiej, wiec nie musze sie akurat zwracac do Wikipedii, ani szukac znajomych z blogow, chocby najsympatyczniejszych, zeby mi w tej dziedzinie cos wytlumaczyli (podobnie zreszta, jak nie musze daleko sie rozgladac, zeby wiedziec, co sie dzieje z czasopismami naukowymi, zreszta chodzilo o cos zupelnie innego – o to, ze autorzy/recenzenci nie korzystaja finansowo natomiast korzystaja finansowo tzw. gatekeepers, ktorzy coraz bardziej winduja ceny periodykow, co jest powaznym problemem dla mniejszych, czy mniej zamoznych uczelni, wiec nie tylko ma tu mowy o obronie indywidualnych tworcow, o co sie wczesniej upominalas, ale tez hamuje sie obieg informacji – o czym zreszta pisze sie dosc szeroko w prasie akademickej). 😉
A co do renesansu, to come on – ani sie on nie ograniczal do teori Kopernika czy odkryc Galileusza, ani to, ze malo kto wie o wczesniejszych teoriach i odkryciach naukowych jest wina tego, ze wczesniej nie przestrzegano prawa wlasnosci intelektualnej w obecnym jego rozumieniu. (Dlatego zreszta jednym z najbardziej fascynujaych seminariow na mojej uczelni bylo i jest do dzisiaj seminarium z historii ksiazki i przekazu tekstu – textual bibliography. Wlasciwie moglabym o tym dluzej, ale czy powinnam – tak zupelnie za darmo? 😉
No a korporacje jako obroncy wykorzystywanych siedmiolatkow? Tak, niektore, jak najbardziej, ale to niezupelnie rownowazy druga strone, does it? Jak ladnie konczy program This American Life dziennikarz, ktory dotarl do fabryki produkujacej elektroniczne zabawki, czy firma, ktora zwraca uwage na kazdy najdrobniejszy szczegol naprawde nie wie, ze substancje uzywane do czyszczenia ekranow tych zabawek powoduja postepujacy paraliz rak (przy ktorym juz nigdzie nie mozna dostac pracy)? I ze dopiero do tych informacji dotarl dziennikarz radia publicznego, utrzymujacego sie – jak zapewne pamietasz, z dobrowolnych datkow sluchaczy (co zreszta daje wieksza niezaleznosc)… Lots to think about.
A poza tym, zdrowiej szybko, Heleno. 🙂
Tadeusz w pociagu, Irek dotarl i zatkany iloscia
poranna zmiana wita 🙂
zimno, zimno, zimno
brykam
szeleszcze (biedny Wulff policja w „przedpokoju”)
szeleszcze (kolejne 500 000 000 000€-kto to odda?)
herbata
w niby snieg w Tereny Zielone 🙂 😀
brtykam fikam
Witam. Tylko – 15. Bez śniegu.
Gorąca herbata obowiązkowo 🙂
Biegnę po croi…brrrr
Moniko, jesli moj wpis z pierwszej w nocy zabrzmial jak proba przypominania Ci historii fizyki, to nie bylo to z pewnoscia moja intencja, far from it, ale robiac jakis nawet chaotyczny wywod ja musze przywolywac fakty, ktoreen ie wszystkim moga byc dobrze znane, jak i sama akurat musze dosc czesto zwracac sie ku Wikipedii.
Ceny naukowych periodykow odkad siebie pamietam byly bardzo wysokie, w przecownym razie nikt nie msuialby pisac do autora z drugiego konca swiata z prosba o odbutke interesujacego go artykulu. Nie wiem czy ma to cokolwiek wspolnego z chciwoscia gatekeepers czy moze raczej z tym, ze redakcja pisma naukowego otrzymuje dzis znacznie wiecej materialow od autorow, ktorzy chcieliby swe wyniki oglosic i w zwiazku z tym wiecej ludzi musi je czytac, oceniac etc. zanim powstanie numer. I trudno jest mi uwoerzyc, ze internetowy dostep do periodyka jest drozszy niz byl kiedys zakup papierowego numeru – jesli one jeszcze wogole istnieja – pewnie ich naklady paierowe sa jesczze nizsze, wlasnie z powodu istnienia internetu..
Co do korporacji. Nigdzie nie mowilam, a wrecz podkreslalam, ze nawet znane firmy moga „pojsc na skroty” czy dopuscic sie jakichs zaniedban jesli chodzi o BHP, ale jako konsument mam wieksza gwarancje, ze nie beda oszukiwac lub mniej oszukiwac niz jakies nikomu nie znane zaklady w trzecim swiecie, ktore nie podlegaja zadnej scrutiny ze strony specalistow, innych producentow badz dziennikarzy, ktrzy nie mogliby nawet dotrzec do wszystkich etapow produkcji. To jak z tym palmowym olejem, ze zanim dotrze do niego znana firma spozywcza czy kosemtyczna, absolutnie nie sposob jest dociec jak zostal uzyskany – czy z nielegalnego wycinania puszczy czy z legalnej uprawy palm.
MNie chodzi glownie o to by nie widziec swiata jako dwu nieustannie scierajacych sie zywiolow – poteznych, malevolent korporacji, ktore tylko pragna zawojowac i podbi swiat z jednej strny i „postepowej klasy chlopow i robotnikow” ktorzy musza z fabrykantami i kulakami prowadzic nieustajaca walke klasowa az do zwycieskiego konca pazdziernikowej rewolucji.
I uwazam tez, z lepiej jednak jak istnieje ochrona wlasnosci intelektualnej, patentow i znakow firmowych niz jak jej nie ma. bo inaczej bedziemy nieustannie narazeni na zakup lewych lekarstw, lewych protez silikonowych, lewej technlogii i kradzionych nagran.
I tez nie wierze, ze abslutnie wszystko w internecie nalezy do wszystkich, tak jak nie wierze, ze burzujski fortepian w domu rodzicow Lwa Kassila nalezal do rewolucjonistow, ktorzy nie pytajac zamieszkali w ich domu. Nie checmy juz tego na nowo przerabiac, nie?
A czy widzialas juz, Moniko, nasza petycje? O tu:
http://www.petycje.pl/petycja/8375/rasistowskie_uwagi_w_sejmie.html
To nie zadna presja , 😳 tylko jakbys nie odnotowala, bo ons juz jest gdzies gleboko w powodzi naszeg gadulstwa schowana.