Deszczowe popołudnie
Pogoda nie nastrajała ani do spaceru, ani do prac ogrodniczych, takich jak walka z wężowatymi mackami glicynii, albo nadmiernie panoszącymi się rozłogami poziomek. Gonienie ptaków w mokrych strugach też nie wydawało się nadmiernie atrakcyjne. Prawdę mówiąc, Bobik się trochę nudził i niespodziewaną wizytę Kumpla przyjął z dużym zadowoleniem.
– Może byśmy w coś zagrali? – zapytał Kumpel od progu, nieszczególnie starając się ukryć, że jemu również nieco się nudzi.
– O, świetnie! – ucieszył się Bobik. – Rzuć jakąś propozycję, a ja spróbuję ją złapać.
– Grę planszową jakąś masz? – zadał praktyczne pytanie Kumpel.
– Mam Pekińczyka, ale to się nie nadaje – westchnął smętnie Bobik. – Do tej gry przypisane jest żądanie „szczeniaku, nie irytuj się!”, a to dla mnie już od dawna niewykonalne. Niemal po każdym kontakcie z mediami jestem zirytowany.
– Rozumiem, problemy spirytystyczne – szczeknął wyrozumiale Kumpel. – A monopsoly?
– Wykluczone! – otrząsnął się Bobik. – wyobrażasz sobie, jaki raban się podniesie, kiedy ktoś wyniucha, że kupuję i sprzedaję całe kwartały nieruchomości? Zaraz mnie jakiś antypsemita oskarży, że chcę przejąć władzę nad światem.
– To by rzeczywiście było za duże ryzyko – przyznał Kumpel. – Wobec tego coś nieplanszowego. Pscrable na przykład.
– A dajże ty spokój! – jęknął szczeniak. – Zabawa słowami to dopiero ryzyko! Nigdy nie wiesz, kiedy się okaże, że użyłeś mowy nienawiści.
– Okej, to niech będą karty. Kilka szybkich partyjek cockera. Nie na pieniądze, żeby się nikt nie mógł czepić.
– Też odpada – oświadczył ponuro Bobik. – W cockerze trzeba umieć blefować, a ja nigdy sobie z tym za dobrze nie radziłem.
– No a jakbyśmy zagrali w to, w co ludzie tak lubią grać? W wojnę?
– Obawiam się, że i to nie dla mnie – realistycznie ocenił Bobik. – Do wojny brakuje mi ludzkiej wytrwałości. Potrafę ugryźć raz czy drugi, kiedy widzę, że nie idzie inaczej, ale na nieustanną szarpaninę szkoda mi czasu i nerwów.
– To ja już nie wiem – poddał się Kumpel. – Wychodzi na to, że spędzimy popołudnie całkiem bezproduktywnie.
– Aż tak źle to nie jest – pocieszył go szczeniak. – Chodź, poobgryzamy sobie razem kostkę Bobika. Wprawdzie nikt na nikogo nie będzie mógł przy tym nawarczeć, ale za to obaj będziemy wygrani.
Nie tracę nadziei, że jak się postaramy, to doczekamy się tak zacnego gościa 😀
Nareszcie deszcz, udam się więc na spoczynek, lubię jak mi bębni po dachu. Niech Ci się, Bobiku przyśni morze pasztetówki uwędlinione parówkowymi wyspami… 🙂
Nisiu, czuję się zaszczycony, że za moją sprawą Jedyny Słuszny Kapitan zerwał boki. Pozdrowienia dla tychże boków, jak również środka. 😀
Towarzystwo Dochodzące Siódemeczki przecudne, ale chyba nieszczęśliwe. Wygląda na to, że musi być czesane. Serdeczne współczucie. 🙁
No, ale zeby przegrac z jakims zakutymi lbami Litwinami, przy calym narodowym poparciu, patosie, etosie, bojowosci i slusznej historycznej racji… Troche obciachowo sie spisali kibole, i coz… malo efektywnie!
Andsolu, chyba szkoda Twojego wysiłku. Przecież gdyby ktoś był w stanie pojąć to, o czym piszesz, to by tu nie wchodził z „lechickimi” tekstami. Ponoć obserwuje ten blog, więc powinien wiedzieć, że tutejsze spektrum podejścia do rzeczywistości wynika z przemyśleń i wyboru, a nie z tego, że jest jedyną dostępną intelektualnie opcją. Skoro nie zauważył dotąd, to już, obawiam się, nie zauważy. 🙄
Na Terlika nie licze, ale mam nadzieje ze pani Terlikowa czyta. Wiecie… tylko po to, zeby wiedziec o czym sie mowi na miescie…
Droga Pani T., odwagi!
Króliku, to Ty jeszcze nie wiesz, że tylko przegrana jest gwarancją moralnej wyższości? 😯
A fe, co z Ciebie za Polka. 👿
Pójdę spać ukołysany upojną wizją mme T., która po całodziennym poświęcaniu się dla rodziny jeszcze nocą leci pozaglądać na wraże blogi, żeby wiedzieć, co też to całe heretyctwo ma w – tfu!- głowach. Niepomna przestróg ks. Sawy, że już samo popatrzenie na dzieło szatana może poskutkować zapłodnieniem przez niego. A zapłodnione to zapłodnione – nie ma rady, trzeba donosić i urodzić. 😈
😳
Bobiku, jutro dzien targowy!
Lista przysmakow do kupienia juz z grubsza opracowana. Jesli starczy mi sil, poswiecenia dla rodziny i fizycznej wytrzymalosci, to planuje zrobic moje doroczne golabki. Zajmuje to caly z przeproszeniem Bozy dzien.
Wygląda na to, że my z Demetrią wprowadzamy do Koszyczka instytucję Pary Dyżurnej.
Rozumiem, że już jutro/dziś Bobique robi estetyczny grafik: kto z kim którego wieczoru wychodzi na miasto celem ideologicznego dania w mordę komukolwiek (ale najlepiej z PRL-owską przeszłością).
W razie braku przeciwnika Para może się naparzać wzajemnie, bo jak się zdaje, większość z nas wyż. wzmiankowaną przeszłością dysponuje.
Wielki Wodzu – ja Cię Ajlowju, zdecydowanie.
Nigdy nie zdobędę się na taką boską lakoniczność: za bardzo lubię gadać…
Lakoniczne: dobranoc!
Dobranoc Nisiu, Wszyscy.
WW ma dzidowska so to speak lakonicznosc, inni moga tylko odrzucic miekkie gejowskie rekawice!
Nie znałem historii, o której pisze ew_ka ( 8 sierpień 13, 17:31) i pomyślałem, że Olek jest bardzo odmienny ode mnie. Nigdy się tym nie pochwalił mi. A ja gdybym na przykład był kiedyś, powiedzmy, z Dorotą Sz. w pierogarni to na pewno znalazłbym okazję, żeby napisać: pamiętam jak mówiła mi Dorota Sz., gdy byliśmy w pierogarni… Albo gdybym na przykład robił u Bobika za wielbłąda, wszystkim bym się pochwalił. A Olek nic.
No to zapytałem jego ojca. I historia wygląda tak.
Kiedyś B.G. opowiedział Olkowi o problemie czterech kolorów. Że każdą mapę można nimi pokolorować (bez używania tej samej barwy dla sąsiadujących granicami). Problem (czy to stwierdzenie było prawdziwe) miał już ponad sto lat, większość matematyków wierzyła, że to prawda, ale spotkanie Olka z tym było sporo przed rozwiązaniem (komputerowym) problemu w 1976. No i Olek zabrał się do wymyślania dziwnych map i zrobił taką, że on ją umiał pokolorować czterema kolorami, a inni nie wiedzieli jak. To mu tata mówi: fajne, wyślij do… (nie pamiętam, chyba wrocławskie pisemko Matematyka czy coś podobnego). Wysłał. I Steinhaus próbował pomalować i nie potrafił. Więc zapytał Olka jak.
A Olek już zapomniał. I dużo się natrudził, ale jakoś na to piwo i parówki zarobił.
A jako bonus dostałem jeszcze historyjki jak szkoła pomaga rozwijać talenty dzieci.
Więc kiedyś B.G. siedział przy pracy i widział jak Olek coś mierzy i posapuje i uśmiecha się — wyraźnie przekonywał się przez rachunkowe sprawdzanie wielu przypadków, że jakaś jego obserwacja o zależnościach między elementami figury była prawdziwa. I ojciec mu mówi, że w matematyce można takie rzeczy robić i bez mierzenia a przez rozumowanie i że to się nazywa „dowód” i pokazał dowód jakiegoś matematycznego sformułowania. Bardzo to Olka poruszyło i tak długo szukał dowodu swego eksperymentalnie odkrytego faktu, aż zdołał rzecz wywieźć nie z mierzenia a z myślenia. I ojciec długo w noc pracując (bo musiał) słyszał jak syn obracał się w lewo i prawo i spać nie mógł, bo tak go ten zdumiewający pomysł z dowodzeniem poruszył. I oczywiście w szkole pokazał swój pomysł z faktem oraz dowodem nauczycielowi, a ten skwitował rzecz uwagą: „phi, jak się ma takiego ojca…” Więc Olek wrócił spłakany do domu.
A innym razem jego siosta musiała jakąś rzeźbę zrobić. Tu tata żadnych talentów nie miał (mówi, że gdy próbował na wykładach koło zakreślić, studenci wiele mieli uciechy) a pani Eudokia świetna była w prowadzeniu strasznie dużych samochodów po strasznie niebezpiecznych drogach, ale i ona w rzeźbie była beztalenciem. I okazało się, że Hela sama z siebie rzeźbę w mydle jakoś zrobiła i była tam bodaj kosiarka i sierp i snop żyta i zaniosła to do szkoły i wróciła z płaczem, bo pani nauczycielka powiedziała, że na pewno jej rodzice to dla niej zrobili.
Więc jak Zoszczenko w takiej sytuacji by powiedział, cudowne szkoły ze zdolnymi uczniami potrafią osiągnąć naprawdę cudowne rezultaty, co właśnie dowiedzione zostało.
slonce tak 😀 balkom tak 😀 iy tak 😆
herbata
herbata
szeleszcze sobotnio
zaczynam brykac 🙂
bywa
Obama obiecal daleko idace reformy w szpiegowaniu swiata, bedzie mniej……….przeciekow
Berlin szykuje sie do wyborow, droga do piekarza w szpalerze
obiecujacych glow
zdarza sie
Nisiu, Demetrio – częściowo jestem Litwinką ( praprababcia) i mam PRLowską długą przeszłość, nie musicie zatem daleko szukać 😉 .Ba, nawet urodziłam się w Poznaniu 😉 .
Robimy ustawkę? Wszystko zostanie w rodzinie 🙂 .
„Prezydent Poznania Ryszard Grobelny (…)nie zamierza wyciągnąć konsekwencji wobec Lecha. Poznań „nie potrzebuje nagłośnienia sprawy”.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,14417141,Nie_ma_silnych_na_kiboli_w_Poznaniu_.html#ixzz2bXo4ViVm
i slusznie, brawo panie Grobelny, naglosnilo sie samo, a pan stracil szanse na zdecydowana i szybka reakcje,
zmoro, zapraszam na ustawiona herbate 🙂
Dzień dobry 🙂
Ustawiona herbata. Tak to się teraz nazywa?! 🙄
Prezydent Grobelny reagował szybko na Ewę Wójciak. Tu widocznie nie widzi potrzeby.
Dzięki, Rysiu, z przyjemnością.
Wreszcie normalna temperatura na dworze 🙂 . I ozonu nie czuć.
W tych paskudnych Niemczech za złe zachowanie kibiców są nakładane kary finansowe na kluby, a w szczególnie ciężkich przypadkach również kara w postaci rozgrywania meczów przy pustych trybunach. I to mi się podoba nawet bardzo 🙂 .
Nie wiem czy kary są nakładane przez federację niemiecką czy UEFA, ale to działa.
Życzyłabym sobie, żeby p.Boniek wykorzystał wszelkie możliwe środki będące w jego dyspozycji. Samo przeproszenie przez niego Litwinów moim zdaniem jest niewystarczające.
Dzień dobry 🙂
Robimy od rana ustawkę? 😀 Super. To niech Morda jeszcze skoczy po croissanty i ustawi na stole. Tylko musi być tych croissantów mniej niż gąb, żebyśmy się mieli o co naparzać.
Zmora, jako frakcja litewsko-niemiecka, może nam prowokacyjnie podrzucić jakiegoś zeppelina. To dopiero będzie wymagało odwetu! 😎
A Para Dyżurna może by się darła za kudły w kisielu? Kisiel zwiększy widowiskowość, tak że może nawet opłaty będziemy mogli pobierać, jak się publika zleci.
No popatrzcie, jak wejście kibola-doktoranta od razu ożywia szare komórki. 😈
Lechita z Poznania będzie dalej śledził ten blog. No cóż, w takim razie może trzeba mu uświadomić kwestię prawdziwego kontekstu jego punktu II z wypowiedzi z @1:38.
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,14378984,Ks__Eda_Jaworski_zgromil_kibicow_z_Wiary_Lecha.html
Cóż, jeśli Litwini na meczu w Wilnie wołali „Polska k…a”, to polscy kibole wcześniej sami się do tego nader walnie przyczynili.
A mówiąc już do końca i dobitnie: obrzydzenie mnie bierze, kiedy myślę, co kibole, łącznie z tymi z doktoratami, mają zamiast mózgów.
Rozgrywanie meczów przy pustych trybunach to bardzo dobry pomysł.
@ andsolu – przecież byliśmy razem w pierogarni 😆
Witam Szanownych Ustawiaczy 🙂
Tylko nie ustawiajmy niczego na chińskiej porcelanie, zwłaszcza w smoki!
Droga Zmoro! Pozostaje jeszcze do ustalenia czy rozkradłaś i sprzedałaś Polskę. Naparzanie jest heroiczne i patriotyczne, ale w ideologicznym sosie smakuje najlepiej. A poza tym, nie będziemy chyba naparzać się w rodzinie, skoro wróg czyha na nas dookoła i zza co trzeciego węgła?
Mialem przez Was straszny sen: ze mnie na dachu garazu napadly dwa mejnkunskie pedaly bez rekawic i dawajze morde obijac, bo nie mam doktoratu. I spewaly przy tym baranimi glosami: Przejdziem Wisle, przejdziem Odre…
Zmoro, UEFA już zapowiedziała karę finansową, może i dyscyplinarna za tym pójdzie. Oni się z takimi historiami nie patyczkują. Zdumiewająca i oburzająca jest natomiast reakcja Grobelnego. I potwornie głupia. Co to znaczy „Poznań nie potrzebuje nagłaśniania sprawy”? 😯 Sprawa już jest nagłośniona, mleko się wylało i teraz władze miasta mogą co najwyżej minimalizować szkody, przepraszając za zaniedbanie sprawy (bo problem kiboli Lecha istnieje nie od dziś) i zapowiadając, co mają zamiar z tym zrobić.
Niestety, dużo wskazuje na to, że w grę wchodzą jakieś układy mafijne, sitwowe czy rękarękomyjne, a w takich przypadkach z oczywistych względów rozgrzebywania tego władze na wszelkie sposoby usiłują uniknąć. 👿
Kierownictwo pewnie przegapiło, że andsol zarówno byciem w pierogarni, jak i robieniem za wielbłąda, już się, rzecz jasna, chwalił, a teraz puszcza do nas oczko. 😉
Na szczęście chwali się też obszernie robieniem za górnika w Kopalni Anegdot B.G. i Ska, z czego wszyscy mają ogólny i szczegółowy pożytek. 😆
ustawiona (na balkonie 🙄 ) herbata
jagodzianki gesto nadziane
szeleszcze
🙂 🙂 🙂
Kierownictwo ostatnio z powodu sił wyższych rzadziej zagląda, więc przegapiło zapewne niejedno 😉
Dzień dobry 🙂
Córasek mnie pochłonęła (dzisiaj odlatuje 🙁 ) i doczytałam, kiedy już wszyscy wszystko powiedzieli. Mam propozycję „honorowego” miejsca dla p. Grobelnego na stadionie Lecha –
klęcznik przed „żyletą”.
dla frakcji (lub Chrome 🙂 )
http://www.berliner-zeitung.de/berlin/berliner-jobcenter-sittenwidriger-lohn–direkt-vom-amt,10809148,23951372.html
haneczko, na kleczniku, bez wody i wachlowania 8)
ciekawa tekst 🙂
http://nowe-peryferie.pl/index.php/2013/08/notatki-iberoamerykanskie/
no prosze 🙂 stoje w kolejce 😀 lotr, lotr, lotr
.pstryk.
Haneczko, Ty nie musisz dużo mówić (co nie znaczy, że nie możesz), bo Twoje mało jest bardzo dużo mówiące. Tak samo zresztą jak Wodza. 🙂
Może byśmy Haneczce na spółkę z WW przyznali nagrodę Złotego Lakonika? 😆
Mój kontakt z Wami zakończył się na wczorajszym wpisie Siódemeczki, a potem to już tylko straszliwie błyskało i grzmiało równocześnie i nie było Internetu. Na szczęście nie wyłączyło prądu. Misia (Suka Dziwka Latawica) wpakowała się do sypialni i ziajała przy moim łóżku. Musiałam wystawić nogę do lizania i głaskać po pysku. Mokra Prima wskoczyła do łóżka i zaczęła toaletę. Od 5 lat tłumaczę, że najpierw trzeba się umyć, a potem włazić do łóżka.
Dzisiaj musiałam dzień zacząć od przywracania dostępu do internetu w domu i zagrodzie. Zajęło mi to godzinkę (padł zasilacz od modemu). Nareszcie mogę wziąć się za czytanie wpisów. Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii. Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
To skoro zrezygnowałyśmy z naparzanki, to lecę robić te zepelliny na zgodę 😉 .
Kurczę, ja też mam ostatnio problemy z internetem i to całkiem bez burzy. 👿 Chodzi wolniej od naszej szkapy, a przy tym często nie działa w ogóle i oświadcza, że nie ma połączenia, choć wszystkie miejsca kotrolne pokazują, że połączenie jest. Nie wiem, co zrobić z dziadem. 🙁
My też pozdrawiamy, Eluzet, Ciebie i Zwierzynę. 🙂
Kto zrezygnował z naparzanki, Zmoro? 😯 Przecież od bladego świtu się lejemy po mordach. Nie widać? 😈
Bobiku, nie strasz Wodza 😉
Że niby nakłaniam go do… ehm… tego… spółkowania? 😳 No fakt, za to nawet paragraf chyba jakiś jest, ale dla nakłaniającego, nie nakłanianego, więc Wódz nie ma się czego bać. Może spoko brać swoją połówkę nagrody. 🙂
W świetle wyniku sportowego (awans Litwinów) historia z transparentem jest raczej śmieszna niż straszna. Straszny jest festiwal bezradności jaki wokół tego się dział i dzieje. Nie, żebym tęsknił za ZOMO, ale jakby Lechitę raz czy drugi spałowali czy posadzili na dołek, to zaraz by mu byt określił świadomość. Dawniej chadzano też na ustawki (wojna stuletnia, wyprawy krzyżowe), ale wiadomo, ciemnota wieków średnich. Teraz to, jak mawiają Hiperboreje, z żyru biesitsja.
A tak swoją drogą, bo Państwo wyspecjalizowaliście się w pisaniu petycji w obronie, mam następnego kandydata: Karola Szwalbego.
Się nie leję 😳 Próbowałam i nie umiem 😳 Pedalska rękawica podniosła mi wprawdzie rękę, ale skończyło się tylko na puknięciu w czoło 😳
No właśnie, reakcja władz, czy raczej jej brak, jest dla mnie w tej chwili największym problemem. Władze we Wrocławiu przynajmniej czasem udają, że je obchodzi. 👿
O radomskim komendancie policji już tu było, ale może to nie jest taki zły pomysł, żeby go wesprzeć? To jest w końcu skandal, że facet ma kłopoty przez należyte pojmowanie, czym jest świeckość państwa.
Nie jestem za nieustannym tworzeniem kolejnych zbiorowych petycji, bo wtedy ta formuła się dewaluuje, ale można przecież wysyłać indywidualne listy do wyższej instancji, która ma sprawę rozpatrywać. Wie ktoś, jaki adres byłby odpowiedni?
Haneczko, trzeba więc dla Ciebie zorganizować kursy mordobicia.
Temat, jak widzę, milusio się rozwinął, a ja od rana w ogrodzie, wśród kwiatów… Tylko żeby nikt nie myślał, że pracuję; plotuszki z Kasią Ogrodniczką, sama słodycz! A kwiatki rosną. Kawka kwitnie. Pieski szczęśliwe (Szanta i Rumik pozdrawiają Misię Dziwkę Latawicę… czy Prima czasem nie jest Kotem?).
Nie ma komu w mordę dać!
Jak o średniowiecznej ciemnocie mowa… To właśnie w średniowieczu wymyślono, że władza nad ciałami i duszami powinna mieć 3 filary: sacerdotium, imperium, studium. Czyli równie duże znaczenie jak władzy duchownej przyznano władzy świeckiej i nauce. Czy teraz jesteśmy dalej niż wówczas, śmiem nieraz wątpić. 🙄
@Dora:
Pisałem, że transparentu nie popieram. A ks. Jaworski zapomina o tym, że łańcuszek konfliktu polsko-litewskiego nie zaczął się od wizyty kibiców KKS Lech Poznań w Wilnie, ale trwa od wielu lat wywołany i podsycany przez antypolską politykę kolejnych rządów w Wilnie, dyskryminującą tamtejszych Polaków, odmawiając im prawa do własnej kultury i edukacji. Trudno od tego abstrahować. Albo inaczej, można ale jest to nieuczciwe.
@babilas:
„…ale jakby Lechitę raz czy drugi spałowali czy posadzili na dołek, to zaraz by mu byt określił świadomość….”
To naprawdę urocze w bezdennej naiwności. Drogi Panie/Panie. Z policyjną pałką, lżenieniem, poniżaniem, niesprawiedliwością policji chłopak z takiego biednego środowiska jak ja ma do czynienia od dziecka – niezależnie od tego czy chodzi na mecze, czy jest chuliganem czy nie. Na osiedlu można być spałowanym przez ” psiarnię” w każdej chwili i bez powodu. I w istocie – to znacznie określiło moją świadomość. CHWDP
A w co tu wątpić, Bobiku ? „średniowieczny” system autorytarny zamienilismy na system demokracji (statystyczna większość „ma rację) a jak wiadomo narzedzie systemu demokracji działa tak, jaki jest poziom przyzwoitości, poczucia wspólnotowości, odpowiedzialności, oświecenia danej spoleczności.
No dobra, na specjalne Bobikowe zamówienie wjeżdża micha zepellinów ( po mojemu to one się nazywaja kartacze).
Możemy się nimi obrzucać do woli 😉 .
A kto woli może zjeść. Ja lubię 🙂 .
Czy chcesz Lechito powiedzieć, że działania kibiców w obronie praw polonii na Litwie uzyskały polonijną aprobatę?
Czy też może odbyły się na wyraźną prośbę polonii?
Drogi Lechita wydaje się przypuszczać, że tu się wszyscy ze srebrnymi łyżeczkami w ustach urodzili i nikt blokowiska nawet na oczy nie oglądał. 😯
Muszę zatem wyjaśnić jak dziecku, że za tego cholernego peerelu jednak odbył się olbrzymi awans społeczny, w związku z tym spora część tu obecnych wapniaków pochodzi z tzw. prostego ludu i na kokieterię typu „bo ja jestem prosty chłopak” może tylko z politowaniem wzruszyć ramionami. Ja też nie arystokrata, tylko zwykły kundel i co z tego? Mam ze względu na mój kundlizm głosić chwałę mordobić gołymi ręcami? A toż wstyd by mi było, bo bym uważał, że swoich prostych przodków kompromituję. 🙄
W dawnych, słusznie minionych czasach mawiało się: Cyryl jak Cyryl, ale te metody… I to właściwie całą sprawę reakcji kiboli na „litewskie prowokacje” załatwia. Wszyscy tu na blogu wiedzą, że w stosunkach polsko-litewskich jest jeszcze wiele do zrobienia, ale sprzeciwiają się robieniu tego faszoidalnymi lub/i chamskimi metodami (bez względu na to, jak postępuje druga strona) i tyle. Chociaż… patriotycznym obrońcom wiary z Wiary można by jeszcze przypomnieć coś o nadstawianiu drugiego policzka. No, ale ten gość, co o tym mówił, nie był ani biskupem, ani prostym Polakiem, więc pewnie z jego zdaniem nie należy się liczyć.
Jak chodzi o policyjną pałkę – też nie jestem jej wielbicielem i nie taką reakcję władz miałem na myśli. Myślałem wyłącznie o zwyczajnej praworządności, o administracyjnym lub sądowym egzekwowaniu tych paragrafów, które istnieją, czyli o czymś, z czym również prostym ludziom na dłuższą metę żyje się lepiej. Co można sprawdzić w dowolnym państwie o dużym stopniu tejże praworządności.
Deklarację Lechity na temat stanu jego świadomości, osiągniętego zapewne w chwilach odpoczynku od pisania doktoratu, litościwie pominę. Co się będę elitarnie nad prostym chłopakiem z Jeżyc znęcał. 😛
Nie dość, że idiota, to jeszcze męczennik.
Wodzu, bo zejdę…
Mam gorzej. Robota mnie pilnuje, nie mogę schodzić 😎
Mnie pilnują dwa psy nieduże. Odkąd wróciłam, łażą za mną rozczulająco.
http://sport.interia.pl/klub-lech-poznan/news-wojewoda-zamknal-czesc-stadionu-lecha,nId,1008786
No i tak trzymać, brawo Panie Florek!
A p.Bońka coś nie słychać, rozczarował mnie mocno 🙁 .
Wodzu, że wyrażę się Nisią, ja Ciebie ajlawju 😆
Litwini w istocie są nadwrażliwi i z pisownią nazwisk przesadzają grubo. Ale trudno się im dziwić, są niewielkim narodem i mają poczucie zagrożenia ze strony żywiołu, który już kiedyś sprawował nad nimi kulturalną dominację. A Akcja Wyborcza Polaków niedawno wprowadziła tam do parlamentu 5 procent i natychmiast zaczęła się rozpychać z własnym jaskiniowym ideolo:
http://www.polskatimes.pl/artykul/779902,polacy-w-litewskim-parlamencie-chca-obowiazkowej-religii-w-szkolach-i-zakazu-aborcji,id,t.html?cookie=1
I się dziwi, że się ich tam nie kocha.
Co zaś do plebsu.
Jak już wspomniałam, wychowałam się na warszawskiej Pradze, co zdecydowanie uczy życia. I pamiętam, że kiedyś nawet miejscowe łobuzy miały swój honor. Dziś go nie mają, i myślę, że podobnie jest z osobami pokroju Lechity.
A przede wszystkim fakt, że ktoś wychował się w plebejskiej dzielnicy nie oznacza, że musi mieć mentalność jaskiniowca. Mózg powinien służyć do myślenia, a pranie się po mordach nie jest godne cywilizowanego człowieka.
Errata: fakt, że ktoś wychował się w plebejskiej dzielnicy, NIE OZNACZA, że musi mieć mentalność jaskiniowca.
Już miałem na własną łapę wstawić „nie znaczy”, ale Kierownictwo nie pozwoliło mi się wykazać gorliwością. 😆
Mnie u osób takich jak Lechita, rzeczywiście formalnie wykształconych, co widać po sposobie pisania i ortografii, zdumiewa ten niezwykły mętlik umysłowy. Niby nie popiera transparentu, ale zarazem zawzięcie się upiera, że „chłopaki rację mieli”, bo Litwini zaczęli. Kibolstwo usprawiedliwia „zdradą postpeerelowskich elit”. Gloryfikuje faszoidalne metody, a zarazem oburza się, że „salon zaraz wyjeżdża z faszyzmem”. Głosi chwałę prostego człowieka, sugerując równocześnie, że chamstwo i bandytyzm są tegoż prostego człowieka „naturalnym prawem”. Perspektywę historyczną ma taką mniej więcej do przedostatniego meczu, ale wydaje mu się, że właśnie „historycznie” sprawy widzi. Itede, itepe. No, po prostu dziecko we mgle. 🙄
Tyle że ja takie dziecko bałbym się w ciemnej ulicy spotkać i to już jest poważniejszy problem.
Chciałabym, żeby mi ktoś przystępnie wyjaśnił, na czym polega „zdrada postpeerelowskich elit” : kto wchodzi w skład wyż. wzmiankowanych i kogo on zdradził, ten co wchodzi.
Doro, uczciwie się przyznam, że ta cudna konstrukcja gramatyczna nie jest moja. Ale bardzo ją lubię.
Bobiku: przepraszam że nudzę, ale powtarzam że wykształcenie fomalne – wiedza- jest narzędziem. Niestety zasady używania narzedzi w tym wiedzy to jednak inna sprawa. Znamienne było dla mnie przywołanie owego indeksu Hirscha (to temat osobny, ciekawy sam w sobie) i generalnie wskazania ważności wysokiego poziomu wiedzy, także wg. owego indeksu zamanifestowanego liczbą cytowanych publikacji. Czyżby ilość miała automatycznie świadczyć o jakości ? swoista demokratyzacja nauki – im więcej tym mądrzej ?
Bobiku, to nasze dziecko we mgle bardzo dużo osiągnęło, co samo podkreśla, a jednak nie potrafi się wyzwolić z jakichś strasznych kompleksów, z poczucia niższości. Kompleksy zaś bywają źródłem wielu nieprzyjemnych zachowań, czego uczy nas życie. A kompleksiarze bywają niebezpiecznymi ludźmi, to też wiemy z własnego, strasznie długiego, doświadczenia.
Wiedza NIE równa się mądrości.
Znam paru okropnie niemądrych profesorów.
Nisiu, na mój kundli rozum zdradzić można tylko tego, wobec kogo ma się jakiś obowiązek lojalności. Czyli jak te elity z peerelu rodem i jemu duszą zaprzedane, to w zasadzie tylko peerel mogłyby zdradzić. Ale to z kolei w oczach prawicowców powinną być zasługą, tymczasem dyżurnie występuje w roli zarzutu. A kto wchodzi, to zależy od sytuacji. Czasem wystarczy, że słów na ch, d i k nie używa nadaremno, a czasem musi mieć cięższe przewiny na sumieniu.
Znaczy, przystępnie nie potrafię. 😳
Nisiu: to są w moim odbiorze słowa/określenia/wytrychy/synonimy na nazwanie czegoś co jest dla danej Osoby bee, a nazywa to najlepiej jak potrafi. Podobnie funkcjonuje w sensie pejoratywnym epitet: Żyd, jakże często z Żydami nie mający tak na prawdę nic wspólnego. Przedtem wymyślano nam od np. Augustów Bęc Walskich (może pamiętamy te rysuneczki z Przekroju).
Takie Osoby pod pojęciem „elit postpeerelowskich” często rozumieją tych, którzy są winni według nich tego, co ich boli, krzywdzi, wogóle wszystkich, którzy są rozpoznawalni w życiu publicznym. Podobnie „dostawało się” – acz przylepiano mu inne epitety – JPII (kryptożyd). Jednym słowem w pojęciu elit postpeerelowskich mieści się i Generał Wojciech Jaruzelski, i Pan Adam Michnik, i Pan Władysław Bartoszewski. Wszyscy utożsamiani z kręgami decyzyjnymi rzeczywistości po 1989. I dalej działa mechanizm: „damned, if you do, and damned, if you do not”.
Ormie (14.52), ja z Tobą nie podejmuję dyskusji, bo jestem tego samego zdania, a jak się z kimś zgadzam, to strasznie trudno mi znaleźć kontrargumenty. 😆
Bobiku, Ormie, to ja wiem. Ja potrzebuję precyzyjnej definicji ze źródła i liczyłam tu, prawdę mówiąc, na Lechitę.
To jest bardzo stara, ale wciąż aktualna i genialna w swojej trafności definicja Urbana: „w Polsce Żydem jest ten, kogo się uważa za Żyda”.
Czy powołując się na Urbana już dostatecznie ujawniłem swój postpeerelizm, czy muszę się jeszcze bardziej postarać? 😎
Jeszcze musisz zdradzić, czy jesteś zdradzającą elitą 😉
A propos profesorów. Przeczytałem ostatnio wywiad-rzekę z Henrykiem Samsonowiczem i byłem bardzo niemile, inminusowo zaskoczony jego poziomem refleksji nad naszymi dziejami najnowszymi. Cudów się wprawdzie nie spodziewałem, ale jednak od znanego historyka choć ociupiny więcej bym oczekiwał. 🙁
Haneczko, przecież już zdradziłem, że prostak ze mnie, z kundla prakundla. Ale kundle, wbrew pozorom, też mogą być postpeerelowskie. 😎
Jak z kundla prakundla to elitarny 😎
@ Bobik 15:09
To jest również rozwinięcie zasady powtarzanej za Karlem Luegerem przez Hermanna Goeringa: o tym, kto jest Żydem, decyduję ja.
Z tym, że każdy z antysemitów jest dla siebie takim Goeringiem.
No widzisz, Nisiu? Jakkolwiek by się nie wywijać, zawsze się w końcu okaże, że jest się tą cholerną elitą. 👿
Bobiku: to co za Panem Jerzym Urbanem cytujesz, funkcjonowało w tej formie na długo zanim tak to Pan Jerzy Urban sformułował. W kręgach Osób o pięknych życiorysach aktywności pro społecznej w tym niepodległościowej o długich stażach „knucia” i to z pozycji „post szaroszeregowych” a nie lewicowych obserwuję narastające czytelnictwo skądinąd plugawego w formie pisma NIE. Powodem jest bezpardonowe podawanie przez to pismo prawdziwych informacji.
Skoro powraca temat „profesorów” w kraju to wolę przemilczeć swoje doświadczenia i zdanie w tej materii, i tylko znów nudnie wpomnę iż trudno by mi było oczekiwać aby jakakolwiek grupa społeczna zasadniczo różniła się od społeczności z której się bierze. Wiemy o sytuacji w łonie tw. kleru. A co, świat akademicki gorszy ? a lekarze ? legislatura ? administracja ? i wszyscy inni czyli MY – jako społeczeństwo.
Bobiku,chyba dobrze,że wpuściłeś tu tego egzotycznego gościa. Jest o czym pomyśleć,chociaż najbardziej chciałoby się skwitować jego wywody stwierdzeniem Wielkiego Wodza i przejść do ciekawszych tematów
( a tak przy okazji,Wodzu,czy już mówiłam że ajlawju ? 🙂 )
Moja babcia Maria, osoba wielkiej kultury mądrości, choć tylko z czterema klasami wiejskiej szkoły powszechnej, mawiała zwykle, że chamy dzielą się na chamów prostych i chamów wykształconych i że te drugie są znacznie gorsze.
Usprawiedliwianie chamstwa i agresji środowiskiem naturalnym jest łatwym uproszczeniem , a w dodatku nieprawdziwym.
Prawie całe życie spędziłam w blokowisku ( i zanosi się, że tam dokonam żywota ), a jakoś nigdy czułam się z tego powodu stygmatyzowana,ani nie traktowałam dania w mordę jako panaceum na problemy tego świata.Chociaż „czasem jest taka chwila w życiu żółwia,że chciałby dać komuś w mordę”,zdarza się, nie ukrywam 😉
Znam wiele innych osób z blokowisk, które także nie odczuwają tego typu potrzeb, mimo posiadania nader skromnego wykształcenia formalnego. Mam nadzieję, że to jednak zdecydowana większość populacji,a bandziorstwo i kibolstwo to margines społeczeństwa – hałaśliwy i niebezpieczny, ale zawsze margines. Zawsze byli tacy, którzy np. na zabawy chodzili potańczyć i tacy, którzy chodzili tam przyłożyć drugiemu kłonicą.
A, i jeszcze jedno – jako prosty magister z dyplomem jeszcze z peerelu będę się chyba teraz zastanawiać po nocach, jestem czy nie jestem aby „postpeerelowską elitą”, czy kogoś zdradziłam ,a jeśli tak to z kim. Jeśli z Wami,to jakoś to przeżyję 😉
Na temat zaś prof. Samsonowicza już od dawna miałam zdanie jak najgorsze. To jemu zawdzięczamy upadek edukacji w początkach III RP oraz wprowadzenie religii do szkół.
Wyznaję wszem i wobec, że mam głęboko w sempiternie, co sobie różne takie osobniki mówią (bo przecież nie myślą, w głowie mają totalne siano) o peerelu i „postpeerelowskich elitach”.
A tymczasem biznes kwitnie:
http://bielskobiala.gazeta.pl/bielskobiala/1,88025,14418442,Ojciec_Bashobora_w_Rychwaldzie___Potezna_moc_zstepuje.html#BoxSlotII3img
Wszyscy tu Wodza ajalawjują, a kto wystąpił z wnioskiem o przyznanie mu nagrody i natychmiast sam ją przyznał, hę? 😎
Wodzu, pamiętaj, że to o nagrodzie to śpiewałem ja, Bobik. 😈
@babilas 11:41
Taki wierszyk z początków naszej III RP mi się przypomniał, nie wiedzieć czemu 😉
http://www.waligorski.art.pl/liryka.php?litera=p&nazwa=162
Kierowniczko, ja w gruncie rzeczy od Samsonowicza chciałem się dowiedzieć właśnie tego, czy po tylu latach od tamtych fatalnych w skutkach decyzji cokolwiek „przemyślał i zrozumiał”. Niestety, nic nie zrozumiał.
A we wzmiance o mojej Babci „kultury i mądrości” miało być. Swoją drogą, gdyby tak dowiedziała się, jakie to rozrywki intelektualne mają w dzisiejszych czasach doktoranci… 🙁
Waligórski, swoim zwyczajem, w dychę. 😆
@Bobik 15:48
Takie samo wrażenie odniosłam z tej lektury. Smutne 🙁
To nie Waligórskim było, Bobiku 🙂
To o profesorze Samsonowiczu,ofkors.
No cóż, ja się wyłączyłem ale Szanowni Państwo pochylają się nad głuptakiem i zadają pytania, więc odpowiem lub skomentuję.
@Bobik:
1. To się tylko Panu wydaję, że ja mam „mętlik umysłowy”. To co Pan uważa za mętlik to jest po prostu odmienny od Pańskiego zespól pojęć, wartości, interpretacji – słowem paradygmat. Równie dobrze ja mogę powiedzieć, że Pana banalna polityczna poprawność do mętlik, który nie widzi złożoności świata. Takie epitety niczemu nie służą. Z podobnego instrumentarium pochodzi np. oskarżanie ludzi o innych poglądach o chorobę psychiczną (np. Ten Kaczyński to jest psychiczny, albo Herbert był świetnym poetą ale oskarżył Adasia o nieuczciwość – no cóż, zwariował”. Więc i biedny Lechita z blokowiska ma oczywiście „mętlik”. Wtedy nie musimy zastanowić się nad tym dlaczego wykształcony człowiek świadomie trzyma się własnych plebejskich i – nie ukrywam – trochę chamskich korzeni i chodzi z kumplami odrzuconymi przez współczesną Polskę lać się na mecze zamiast odnosić się do kolegów z dzieciństwa z należytą pogardą.
2. Skoro Pan nie jest zmętlikowany to proszę uprzejmie o prezyzję. Ja nie napisałem „chłopaki rację mieli”. Tłumaczę co było przyczyną transparentu. Pan przecież rozumie różnicę, między deskrypcją a afirmacją.
3. Elity postpeerelowskie zdradziły Polskę i Polaków. Z niskich pobudek. Patrz niżej.
@Nisia:
Zdrada postpeerelowskich elit polega na odwróceniu się środowisk i osób mających wpływ na ekonomiczne i polityczne życie Polski po 1989 roku od interesów ogółu Polaków oraz narodowych interesów Państwa polskiego na tle innych Państw. Polega na koncentracji na własnych interesach głównie ekonomicznych z odrzuceniem obowiązków wobec innych. Mniej więcej to, co działo się w Polsce od połowy XVII wieku do zaborów. To jest w moim pojęciu dobra analogia.
W skład postpeerelowskich elit wchodzą byli działacze Solidarności i byłe środowiska tajnej policji politycznej PRL, które w wyniku braku lustracji i dekomunizacji na wzór denazyfikacji Niemiec po II Wojnie Światowej stworzyły obecną Polskę i ją ogołociły z aktywów materialnych i niematerialnych (kapitału społecznego, zaufania, solidarności między ludżmi i warstwami społecznymi)
@Orm
Z wymienionej przez Pana/Panią trójki w skład postpeerelowskich elit wchodzi Michnik (jedna z najbardziej szkodliwych postaci historii Polski po 1989), Jaruzelski nie był po 1989 specjalnie aktywny ale jego ludzie oczywiście tak. Bartoszewski to smutny przypadek człowieka, który zamienił szansę bycia autorytetem narodowym wynikającą z wspaniałego życiorysu na rolę podskakującego u rzucającego obalgami trefnisia jednej z partii politycznych za dożywotnie stanowisko wiceministra i pensję wyższą nieco od emerytury.
W sumie ponury obraz stanowi dzisiejsza Ojczyzna: ogołocona, rozprzedana, rządzona przez łobuzów. Cała nadzieja w odrodzeniu młodzieży, w podniesieniu karków poniżonej „hołoty” w moim rodzaju. Da Bóg, odbierzemy Ojczyznę kanaliom i podniesiemy Ją ze zgliszcz. jak robi to Premier Orban i jego Fidesz na Węgrzech.
A do tego trzeba umieć myśleć, czytać, pisać – i walczyć. Także fizycznie. Doprecyzuję, nie z myślą o biciu spokojnych obywateli w przyszłości. Branie w mordę i walenie w mordę w zamkniętym obszarze podobnych ludzi służy jedynie samodoskonaleniu.
Dora, tu jakby zmienił zdanie:
http://wyborcza.pl/1,75478,12365838,Samsonowicz__Religia_nie_powinna_byc_uczona_w_sposob.html
Myślę, że wtedy odbyło się to na zasadzie pewnej sprawiedliwości dziejowej, bez refleksji, co z tego wyniknie.
Eee, nie. Niby rozumie, a nie rozumie.
Rozwija jakieś gdybania,
Lechito, któż Panu każe odnosić się z pogardą do swoich kolegów? Bo przecież nikt z Koszyczka.
Swoją drogą pierwszy raz widzę, żeby ktoś się szczycił chamskimi korzeniami.
Pana wyjaśnienie mnie nie zadowala, jest bowiem zbiorem komunałów, które można przeczytać względnie usłyszeć od każdego pisowskiego polityka.
Parę nazwisk, parę konkretów?
„… chodzi z kumplami odrzuconymi przez współczesną Polskę lać się na mecze zamiast odnosić się do kolegów z dzieciństwa z należytą pogardą. ” Dlaczego zaraz z pogardą?
To znaczy wiem dlaczego. Reszta jest tego smutną konsekwencją.
No cóż, ostatnie zdania wypowiedzi Lechity chyba rozwiewają ostatnie wątpliwości co do sensu tej dyskusji. Na początku to nawet było interesujące jako zjawisko. Dalej już będzie do bólu przewidywalnie – jak z partyjnej broszurki,zero własnej refleksji. Nisiu, naprawdę chcesz się katować ?
Nie mogę już słuchać o „odrzuconych przez Polskę”. Polska nikogo nie odrzuca. Polskę tworzymy wszyscy i – juz nie mam zdrowia powtarzać powiedzenia Kennedy’ego – to my mamy jej coś dawać, żeby była lepszym państwem.
Znam ludzi z blokowisk, którzy chcieli pracować, używali inteligencji i coś osiągnęli. Blokersem był mój ulubiony, szalenie utalentowany operator, obecnie realizator telewizyjny. Tylko ze on zostawił blok i poszedł się uczyć oraz cięzko pracować. O wiele łatwiej jest nadal siedzieć pod blokiem i ględzić o tym, że nikt nie kocha blokersa.
@haneczka 16:13
No właśnie, haneczko 🙁
Faktycznie, Ew-ko, jakieś skłonności masochistyczne u siebie zauważam.
Chrzanić, idę do ogródka.
KOledzy i kolezanki, jakby Wasza Ojczyzna miala przejsc w lapska stadionowych doktorantow Lechii, to Wy wszyscy walizki spoakujcie i przyjedzajcie tutaj. Jakos sie bedziemy musieli zmiescic.
Człowiek wyłożył swoje credo, nie ma co więcej deliberować.
On nam urządzi Ojczyznę.
A ja chcę mieć zwyczajną ojczyznę.
@Nisia:
„…Lechito, któż Panu każe odnosić się z pogardą do swoich kolegów? …”
Jak to kto? Cały system. Pan Premier, który coś opowiada o kibolach, Pan minister Bartoszewski (autor popularnonaukowych prac historycznych zwany „profesorem”), różni profesorowie, którzy nic w nauce nie zrobili ani nie zrobią ale uważają się za lepszych od innych ludzi, różne paniusie redaktorki z wiedzą cieniusieńką ale wygadane i wołające ach i och – faszyści atakują.
Cała ta menażeria próbuje mnie dokooptować do siebie od lat, kiedy okazało się, że coś mi tam pod czaszką chodzi. Cały ten – pożal się Boże salon (raczej saloon) III RP mówi mi od lat. Bądź jednym z nas, ludzi rozumnych, kulturalnych. Przecież nie jesteś już jednym z nich.
A ja im mówię: walcie się pajace! Każdy z moich kumpli z Lecha jest jako człowiek i Polak warty więcej od was.
Nie, Mordko. Tu jest mój kawałek podłogi.
No i muszą mieć kogoś niespokojnego do bicia. Zanim, jak zwykle, zaczną dobierać ze swoich.
Jedyne, co przychodzi do głowy po wywodach człowieka z Poznania – Sieg Heil!
Czy można prosić o blokadę?
Jest dużo portali, gdzie można to wszystko przeczytać.
Bron Cie Panie Boze, Bobiku, zebys Lechite zbanowal, zanim sie nie dowiemy wiecej co oni tam faktycznie maja pod czaszka.Dla nas to pewnie jedyna taka okazja bez koniecznosci czytania rozwleklego Ziemkiewicza, Warzeche czy Zaryna.
@Lechita:
– dlaczego Pana paradygmat uważam za mętlik umysłowy, wyjaśniłem zgrubsza w swoim poście. Nie rzuciłem wyłącznie epitetem, ale i uzasadniłem.
– Moja banalna polityczna poprawność wynika z poważnego traktowania kilku zasad, które dla mnie decydują o przyzwoitości. Poważnie traktuję je nie dlatego, że nie znam złożonej rzeczywistości poza ramy przyzwoitości wykraczającej, ale dlatego, że nie mam ochoty uważać jej za „miarę rzeczy”. Inaczej mówiąc, nie muszę wszystkiego, co istnieje, akceptować, tylko dlatego, że wiem, iż istnieje.
– Afirmacja może mieścić się nie tylko w słowach, ale również między słowami, czyli w ogólnym tonie wypowiedzi. Albo w wyciąganych, niekoniecznie bezpośrednio, wnioskach. „Chłopaki rację mieli” nie było cytatem, tylko podsumowaniem wrażenia, jakie się po przeczytaniu Pana postów odnosi.
– Odejście od wzorców z dzieciństwa nie jest oznaką pogardy dla kumpli z dzieciństwa. Znane są przykłady np. amerykańskich raperów, którzy usiłują kumplom i dzieciakom z getta tłumaczyć, że ich wzorce wcale nie są takie cool. Natomiast uparte trzymanie się niecywilizowanych wzorców,byle tylko kumple sobie nie pomyśleli, świadczy… no właśnie, może Pan sobie sam dopowie, o czym.
– Reszta („historyczna”) Pana wypowiedzi – sorry, wbrew moim obyczajom powiem wprost, nie owijając w uprzejmościowe kwiatki: ja wobec takiego nagromadzenia bredni odpadam. Tu już szkoda mi czasu i wysiłku na jakąkolwiek dyskusję. Jeżeli ma Pan zamiar prowadzić rozmowę na tym poziomie, to jednak poproszę, żeby zgodnie z wczorajszą obietnicą opuścił Pan pueblo.
Mam ochotę odpowiedzieć językiem podobnym:
Wal się pajacu!
Mordko, ja nie lubię grozić banem (choć nie twierdzę, że nigdy po tę broń nie sięgam). Wolę grzecznie poprosić, żeby oficerska wdowa wychłostała się sama. 😆
@mt7 10 sierpień 13, 16:34
BINGO! I o to chodzi.
Teraz już rozumiecie Państwo, jak to było z tym transparentem na Lechu. Akcja rodzi reakcję.
Grzecznie się żegnam.
Teraz już naprawdę.
Mordko, on już wszystko powiedział.
No proszę,kto tu pozuje na „Starszą Panią pełną godności” ? Kocham Cię, Emtesiódemeczko 🙂
Mam nadzieję, ze na zawsze.
Nie życzę sobie, żeby takie osoby urządzały mi życie.
To jest jedyny język, który człowiek z Poznania rozumie.
Siódemeczko, w jednym Lechita ma rację – odpowiedź „wal się pajacu” byłaby dobrowolnym zejściem na proponowany przez niego poziom reakcji.
Dobrze, że tylko miałaś ochotę, a nie odpowiedziałaś. 😆
Starsza pani w moim wieku nie używa takiego języka, przecież. 😉
Nie sądzę, żeby to był jedyny język, który człowiek z Poznania rozumie. Smutne jest właśnie to, że on ma możliwość rozumienia innych języków, nawet początkowo się nimi posługuje, ale w końcu, jak dochodzi do wniosków, wybiera ten, który nieuchronnie musi wszelką refleksję sprymitywizować.
Sfotografowałam ogródek.
Nie wiem, co kończył pan Lechita na moim uniwerku, ale chyba żadne studia, na których wykładają logikę.
Jeśli nawet – teoretycznie – premier gardzi kibolami, to nie oznacza dla Pana nakazu gardzenia tymiż.
Może Pan sobie gardzić kim Pan chce i lubić kogo chce.
Nikt Panu nic nie każe.
Mamy wolny kraj, cokolwiek Pan o tym sądzi.
A poza tym – kto by tam Pana chciał do siebie dokooptowywać? Premier? Bartoszewski? Profesorowie? Dziennikarze?
Naprawdę?
Chyba tylko w przypadku, kiedy zatai Pan swoje poglądy.
Założę się, ze przed ludźmi, od których Pan zależy i którzy znają Pana tożsamość, jest Pan układny i eksponuje Pan raczej wyuczoną wiedzę niż to, co Panu w duszy gra. Tę imponującą odwagę eksponuje Pan wyłącznie anonimowo. Prawda?
Ew_ko, jestem masochistką.
A na poważnie, naczytałam się na różnych forach, na które trafiałam przypadkiem i zgłaszałam do prokuratury, gdzie uczestnicy pisali wprost o potrzebie przygotowania do przejęcia władzy dokładnie takim językiem.
Ten tu najpierw pisał o ustawkach, później o samodoskonaleniu, a oni o potrzebie ćwiczeń bojowych, bo bez walki się nie obędzie.
I o pracy u podstaw z młodymi itp itd.
To język, który go cieszy, dlatego nie używam. Ale, gdy już naprawdę będę musiała, polecę Mordką 😎
@nisia:
Dostałem drogą satelitarną maila od brata, który właśnie wyszedł z Singapuru, kierując się do Sydney. jemu podrzuciłem linka do Blogu Bobika.
Braciak czule kazał mi zamknąć ryja i się nie wygłupać. Oraz serdecznie pozdrowić Panią Redaktor (z którą miał kiedyś ewidentnie styczność) i powiedzieć, że całkowicie się zgadza z Pani opinią na temat wyrzucenia Artura z „Daru”.
No cóż, posłucham starszego i zamknę wyżej wymienionego ryja.
Pozostając przy zmętlikowanym paradygmacie, zapewniając iż jedyną bronią w przejęciu władzy jaką uznaję jest broń Orbana – kartka wyborcza.
Założę się, że myślicie o tym:
http://www.youtube.com/watch?v=29Mg6Gfh9Co
Dziękuję za pozdrowienia. Szkoda, że nie dowiem się, od kogo. Miałam swego czasu program o kapitanach, może tam się poznaliśmy. Bardzo lubiłam te spotkania.
Nisiu, wiem że trudno tak do razu przejść do porządku nad tym wszystkim, co nam tutaj zaprezentował Lechita.
Analogie historyczne są oczywiste i przerażające …
Spróbujmy jednak potraktować to doświadczenie po salonowemu i pięknoduchowsku, zanim zupełnie zepsujemy sobie popołudnie :
http://www.youtube.com/watch?v=QMtfJk6EZOA
a poza tym – co tam nowego w ogródku ? 🙂
Skreślam lechitę na tej kartce.
Mam zresztą nadzieje, że nigdy się na niej nie znajdzie.
Ew-ko! 😆
Gdybyż to jednak tylko na tym się kończyło.
@mt7 17:10
A ja nie byłabym taka pewna, niestety 🙁
Ew_ko, ja się po prostu cholernie tego wszystkiego boję. Jestem pięknoduchem i nie lubię ani dać w mordę, ani brać.
Hortensje kwitną jak szalone, zwłaszcza niejaka Pinky-Winky. Nie mylić z Twinky. Róże szykują się do powtórnego ataku kwiatowego. Wielki niebieski hibiskus, nie wiem jakim cudem, rośnie i ma olbrzymie kwiaty.
Czego wszystkim życzę.
Dzięki 🙂
Ew-ko,
może ludzie maja taką naturę, że muszą wszystkiego na własnej skórze doświadczyć.
U mnie 'dochodzące’ siedzą po kątach. Jeden w szafie na obrusach, drugi w wersalce i myślą, że ich nie ma.
Gamonie! Lubię je. 🙂
Żebyż jeszcze jakieś wnusiostwo.
Ja chcę do Nowej Zelandii! To chyba wystarczająco daleko?
Czy tam być może również istnieje polonia podobna do litewskiej?
Jeśli tak, to zmykam do pingwinów.
Mnie się najpierw wydawało, że pan Lechita to prowokacja któregoś ze starych bywalców (nawet miałem swoje typy). Bo ta „autobiografia” takim grubym impastem malowana, te „moje uniwersytety” jak z Gorkiego i pomieszanie rejestrów straszliwe.
Jeśli jednak nie, w co wciąż jakąś cząstką wierzę, to mimo wszystko pare rzeczy jest optymistycznych. Po pierwsze, oni jednak wiedzą, że taki zestaw poglądów jest mocno wstydliwy i należy go głosić anonimowo. Po drugie, dość wyraźnie pokazały się afiliacje i że kibolstwo wynika z zamówienia politycznego.
Jeśli do kibolstwa dorabia się ideologię, że to coś na skrzyżowaniu sportu (a wiadomo z telewizji, że sport to zdrowie) i patriotyzmu (a wiadomo ze szkół, że patriotyzm jest szlachetny) to informacja, że kibolstwo jest de facto bandytyzmem powinna być obecna nie tylko w mediach, ale i czytelna w zdecydowanych działaniach policji i prokuratury.
Logika, logika, tkliwa dynamika!
ew_ka: A Waligórski, jak zwykle, proroczy.
Jakos posepnie po tej wizycie… i ten Orban… i CHWDP… Pewnie ze policja ma swoje policyjne zakaly, ale policjanci zwykle wywodza sie z blue collar rodzin wlasnie z blokowych osiedli (a nie ze skorumpowanych elit albo starych szwedzkich rodzin).
Nie wiem skad sie bierze u niektorych to poczucie totalnej kleski, ze jestesmy na takim dnie, zdradzeni i osaczeni, przekreceni, wrzuceni pod autobus. A przeciez sam Lechita jest czlowiekiem sukcesu, awansu spolecznego; jego brat plywa na Darze, wiec droga z Jezowca nie byla chyba uslana cierniami. Przytoczony przez lechite Ted Kaczynski, ogromnie utalentowany pracownik jednego z najlepszych amerykanskich uniwersytetow, tez mial takie poczucie.
Jest na pewno wiele rzeczy do poprawienia, do ktytykowania i do zmiany. Ale propaganda kleski i agresji nie jest atrakcyjna i z pewnoscie nie doprowadzi do sukcesu.
Niech cie Bog ma pod swoja opieka, Lechito.
Nie da się, Bobiku, rozbić 13312 na trzy osobne?
Wrrr… czekam na akceptacje. Co ja takiego powiedzialam…
To się mogę pochwalić, że u nas przed chwilą był sąsiad i strasznie się ogrodem zachwycał. 🙂
Też hortensje (nie takie w tym roku szalone, bo cosik przemarzły), róże, niebieski hibiskus (słowo daję,nie ściągałem od Nisi, przypadkiem tak wyszło), malwy, wysokie dzwonki, nasturcje, kosmosy, reszta liliowców i funkii, floksy, tudzież takie coś wysokie, kobaltowe, co nie wiem, jak się nazywa, a pleni się jak głupie. A na tarasie kolejne hortensje, niecierpki, petunie , pelargonie, ostróżka, margerytki w różnych kolorach, oleander, no i winogrona wiszące nad głową.
A, byłbym zapomniał o niezwykle smacznych śliwkach, które właśnie dojrzały i są konsumowane w ilościach nieprzyzwoitych. Tudzież o cukinii, którą zaraz przerobię na ratatuję.
No, wystarczająco pięknoduchowsko, czy mam coś dołożyć? 😆
Dałoby się, Zmoro, ale dla kilku podpisów nie chcę ryzykować podejrzeń o jakieś manipulacje.
A żebym to ja wiedział, Króliku, co Ty takiego powiedziałaś. 😯
W ogóle nie mam u tego Łotra autorytetu. Robi co chce. 🙁
Anonimowości bym się nie czepiał. W końcu chyba wszyscy oprócz Babilasa występują tu pod nickami, nie nazwiskami. My się w większości już długo znamy i wiemy, kto jest kto, ale dla kogoś z zewnątrz wcale nie musi to być oczywiste, a nawet wręcz nie może.
Tym, co mi przeszkadza, jest prezentowanie jako prawd objawionych dyżurnego zestawu okołopisowskich nonsensów, których naprawdę już nie chce mi się prostować. Dawniej się w to wdawałem, ale to był czas ewidentnie stracony. A ja jestem chytry szczeniak i uczę się na błędach. 😉
Ja jestem nickowa, a Lechita ledwo wszedł, to wiedział. Chyba łatwo nas rozszyfrować.
Pelargonie, begonie, petunie, liliowce też mam oraz ROZWAR – czy nie cudna nazwa? To taki wielgachny rozwarty dzwonek. I rudbekia wesoła. I różne maluchy I zieleniny wszelakiej zatrzęsienie. I milin jeszcze wciąż kwitnie.
Znacie turzycę Buchanana? To moja ulubiona trawa, wygląda od urodzenia, jakby już zdechła i zbrązowiała. Świetnie się nadaje do robienia w gruchę znajomków.
http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://ogrodowo.eu/upload/images/media/600x_1turzyca%2520buchanana%2520.JPG&imgrefurl=http://ogrodowo.eu/pl/oferta/produkt/trawy_i_byliny/turzyca-buchanana&h=600&w=1015&sz=589&tbnid=S-WC4tb6-xnl5M:&tbnh=64&tbnw=108&zoom=1&usg=__suliJu_c8YbiSNi_dLZhK7496AA=&docid=Axy_ox__i5Yp1M&sa=X&ei=FmcGUpqXAcbRtAa6-IGACQ&ved=0CDQQ9QEwAg&dur=2891
To tak. Dziękuję za nagrodę, właściwie pół. Nie jestem godzien. Zaraz sobie zaramkuję i powieszę. Jestem wzruszony wyrazami lawu, dotąd tylko Jezus mnie law, ale on wszystkich, więc to się nie liczy. 😎
@Nisia:
Podała Pani imiona swoich psów plus dużo opisów podróży morskich. To dla google’a wystarczy. Podobnie łatwo poznać nazwiska i życiorysy Kota Mordechaja i Dory. Zupełnie otwarte.
Z resztą trochę problemów ale to zawsze kwestia czasu i to oczywiście bez żadnego hackowania, samym kojarzeniem kontekstów i przeszukiwarką.
Najłatwiej, a w każdym razie najprzyjemniej, to chyba rozszyfrować Helenę, bo gdzie w necie nie zajrzę, tam ktoś zajmuje się jej rozszyfrowywaniem. 😆
A ta turzyca Rozbuchana rzeczywiście jak sucha. Ale przy ostatnich temperaturach z każdą trawą można było bez szczególnego wysiłku osiągnąć to samo. 😉
A teraz na ogrodowo. Kwitną szaleńczo róże, przede wszystkim angielskie (potocznie zwane austinkami): Winchester Cathedral (biała), Mary Rose (różowa), Graham Thomas (żółta), Abraham Darby (morelowa), Lady of Shallot (pomarańczowa), Young Lycidas (ciemny róż), Fisherman’s Friend (purpurowa). Kończą się niestety lilie, wciąż trwają jeżówki. Śliwek prawie nie ma, jabłek prawie nie będzie. Na pomidory przyszła zaraza (ta sama, co onegdaj na ziemniaki w Irlandii). Za to bakłażany obrodziły niesamowicie. Oraz cukinie. A na ścianie obrośniętej winobluszczem trójklapowym orgia pszczół; sprawdziłem, faktycznie roślina miododajna (choć o niepozornych kwiatach).
A nicka to nie chciało mi się wymyślać. Zresztą, jak się ma nazwisko takie nickopodobne…
I hate you all z Waszymi ogrodami. Mysmy mieli jeden taki ogrod do odwiedzania w lecie (minus robota przy nim). I to byl ogrod naszej Jasiuni. Taki piekny. 👿
A nasz „ogrod” czyli skrzynka i donice przd domem, ledwo nadazamu podlewac, nieraz dwa razy dziennie, ale i tak jest dla nich wszystkich za goraco i troche sie zamienia w siano.
Zwlaszcza zal nam bialej hortensji, ktpra wyraznie cierpi w tym upale, choc hortensja ciemno czerwona u naszej E. doskonale sie czuje, wybucha coraz to nowymi kwiatostanami. Ale ma wieksza donice.
Wiec dwa razy dziennie podlewamy – u siebie, u Gladys i u E. Najwazniejsze jest podleweanie poznym wieczorem – w nadziei, ze wchlona dosc wody, zanim zacznie wysychac. Ale w poludnie nazajutrz i tak sucho.
A co do krolikowego „Nie wiem skad sie bierze u niektorych to poczucie totalnej kleski”. Z zyru.
Godzien jesteś Wodzu, godzien. Wiesz jak trudno wśród tylu pięknoduchów znaleźć faceta do mokrej roboty? 😆
Babilasie, jak Ci rośnie Abraham Darby? To cudna róża, ale u mnie już dwa razy zdechła, teraz ostrożnie jest na trzecim stanowisku.
Też mam trochę austinek, z których najpiękniejsza jest The Alnwick Rose.
Pani od Szalotek nie jest przypadkiem Mc Gredy’ego? Mam cała rabatkę English Legends – King arthur, Camelot, Lady of the Lake, Robin Hood, Sherwood Forest, Sir Lancelot. Pani Cebulkowej mi brak.
Tego kapitana bandery liberyjskiej wypływającego z -> do chyba też dosyć łatwo, ale mnie by się nie chciało.
Ale moja Stara nigdy sie specjalnie za nickami nie chowala. Ona jest taka, za przepreoszeniem, prostoduszna i wszystko opowie jak na swietej spowiedzi. A ci, ktorzy sie zajmuja jej rozszyfrowywaniem, to tak naprawde nie tyle rozszyfrowuja, co demaskuja. To sa demaskatorzy i dlatego pojda prosto do raju. Choc sadza, ze ida „pod prad” i bronia „podstawowych wartosci”, maszeruja prosto do raju dla demaskatorow. Wraz z abp Hoserem.
Jak ja sobie mam zapamiętać, żeby moją morelową (z wpadem w łososiowość) różę w porę przesadzić? Rosła cudnie, kwitła szczodrze, ale dopóki drzewa były jeszcze małe. A potem urosły, cienić zaczęły i róża odmówiła kwitnięcia w takich warunkach.
Od jakichś 3 lat sobie obiecuję, że tym razem to już na pewno… I zawsze się jakaś okoliczność życiowa wtarabania, albo zwyczajnie zapominam. 😳
Mnie właściwie też łatwo rozszyfrować. Wtłuc w gugla Pies Bobik i już. Wychodzi, że jestem Pies Bobik. 😆
Ja Kota Starą rozszyfrowałam ze strachu.
Obawiałam się, że ktoś może wykorzystać swoją wiedzę na Jej temat do snucia insynuacji.
Ale czasami też trochę wyszukuję, nawet nie wiem, czy z ciekawości, czy dla sprawdzenia własnych umiejętności. Chociaż często przypadek bywa pomocny.
Przesadzenie rozy chyba nie wyjdzie Bobiku, bo roze zapuszczaja bardzo glebokie korzenie w poszukiwaniu wody.
Moje (bardzo od trzech lat zapuszczone) nazywaja sie Krolowa Elzbieta, wyhodowana w Ameryce w 1952 roku, roku koronacji, ma juz 32 lata i nie sposob jej zabic. Ona rosnie i rosnie, ale wymaga dorocznego scinania. Choroby sie jej nie imaja, zaniedbywac ja sobie mozna do woli, ona wie swoje i rosnie dalej.
Druga, ale pnaca nazywa sie Perpetue, tez stara, sle sie nie umywa do Elzbiety. Kwitnie raz lepiej, raz gorzej.
Moja Stara, Siodemeczko, jest do insynuacji przyzwyczajona i bardzo skutecznie udaje, ze malo ja obchodza…. Najwazniejsze aby trzymac fason. Tego sie nauczyla ode mnie.
Mnie też łatwo. Jak mi ktoś siebie poda na tacy – biorę, ale nie szukam 🙂
Dzień dobry.
A ja – dla zmyłki- często zmieniam miejsca pracy i pobytu.
Nikt mnie nie rozszyfruje. 🙂
Odkryłam dzisiaj takie Buddenbrook’owe wino.Nie najtańsze. Bardzo dobre: Lübecker Rotspon (Fa. Carl Tesdorpf, handluje winami w Lubece od 1678 r.).
A ja myslalam, ze babilas to nick…
Ja tez czasem guglam kogos. Np jak kolezanka z Wloch powiedziala mi, ze poslubila terroryste z Czerwonych Brygad, ktory wyszedl z wiezienia z morderstwo, wtluklam jego imie w googla i voila! wyszlo na to, ze kolezanka poslubila morderce terroryste.
Kocie, w pewnym sense masz racje, ze z zyru, bo w czasach prawdziwych klesk ludzie sa zbyt zajeci i skupieni na walce o przezycie, zeby tracic cenna energie na darcie szat.
Czy jak wygooglam Lechita, doktorant, Poznan, podstawowe wartosci i pod prad, to wyskoczy Lechita z Poznania…
Darcie szat w czasach pokoju, braku zagrozenia (marne widoki na realna wojne w Polsce sa dzisiaj), dobrobytu, powszechnej nauki, ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich, emerytur, rent i zasilkow, zwiekszajacego sie dochodu na glowe oraz sredniej zycia podchodzacej pod 100 lat wydaje sie nieco histeryczne.
Nota bene, spiewac 100 lat niedlugo bedzie nietaktem! Trzeba wymyslic nowa urodzinowa piesn.
Sto lat z VAT-em? 🙂
Zydzi tradycyjnie zycza 120 lat.
Ks. Wojciech, chyba w niezłej formie:
http://www.google.de/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&ved=0CCoQFjAA&url=http%3A%2F%2Fwojciechlemanski.natemat.pl%2F&ei=gYUGUrP6M8PiOq6CgcgK&usg=AFQjCNHGzWZqPBRhubABrLYzZgwCK_rgWw&bvm=bv.50500085,d.ZWU&cad=rja
Lechita z Poznania, drugi (i mam nadzieję, że ostatni) raz.
Zacząłeś od tego, że od czasu do czas czytam aby wiedzieć co się dzieje w ludzkich głowach. Wydaje się, że głębiej Ci jednak zapadła wiedza o tym, co się dzieje w głowach z „Dziennika Polskiego” niż z blogu Bobika, bo tam podawaną wiedzę przekazujesz nam jak gdyby była tego warta, a tutejsze punkty widzenia ignorujesz totalnie.
Na przykład, w wyjściowej kwestii, obrzydliwego wyskoku kiboli poznańskich, Orm (9 sierpień 13, 20:58) wyłożył jasnymi i prostymi słowami:
Rozumiem potrzebę responsu, natomiast nie należy równać w dół, schodzić do poziomu oponenta. Prowadzi to do eskalacji zła.
Natomiast należało by użyć wszystkich prawnych środków aby winni podawanych przez Pana zajść w Wilnie zostali ukarani.
Ale Ty tylko tkwisz przy niczego nie wyjaśniającej frazie wytłumaczyłem tylko co go wywołało i (jak słusznie zauważa WW) udajesz męczennika: więc i biedny Lechita z blokowiska ma oczywiście “mętlik”. No, masz go, ale nie uspołeczniaj winy na całe blokowisko, być może jak Cię bito w ustawce gdy miałeś 13 lat, coś niedobrego się zdarzyło z Twoją głową? Bo społeczeństwo składa się przeważnie z ludzi, którzy rośli w blokowiskach, ale bardzo mała ich część zamienia chęć poprawienia siebie i swojej doli na chęć przyłożenia rzekomym wrogom.
Takie dorabianie do antyspołecznych nastawień rzekomej ideologii: przyjemność z walki wręcz z wrogiem dostępna jest nielicznym herosom, wybranym: ludziom bezinteresownej odwagi, patriotyzmu – czynu! to czysty bełkot, niebezpieczny przez zanurzanie bezsensu (przecież robicie sobie ustawki nie z „wrogiem” tylko z innymi, równymi sobie, którzy lubią się naparzać) w jakimś zjełczałym patriotycznym masełku. Odwagą w cywilizowanym świecie nie jest wzajemne okaleczanie się ale życie zgodnie z etycznymi zasadami także gdy są z jakichś przyczyn ignorowane przez wyprowadzone z normalności grupy społeczne. Byłoby odwagą powiedzieć tym kibolom: nie ryczcie w Wilnie, że jeszcze Polska nie zginęła, bo ani Litwinom ani Polakom niczego dobrego takie wrzaski nie przynoszą”. Ale to chyba jak temu tłumowi z Monty Pythona wyjaśniać czym się różni czarownica od nieczarownicy.
Jest w grupie rozmawiających tu z Tobą (lub o Tobie) osób brak zgody co w takich przypadkach robić, pan Bobik przyczynił się do tego wpuszczając Cię do nas. Jestem wśród podobnych do niego, którzy nie odrzucają automatycznie próby rozmowy — ale zaczynam skłaniać się do tych, co chcieliby pożegnać się z Tobą na stałe. Już wyjaśniam moje nastawienie.
Mógłbym spotkać się z Tobą przypadkiem, w tramwaju czy w sklepie, na Wybrzeżu czy na Mazurach, to tak Twoja jak i moja Polska — i wszędzie mogłoby dojść do pogawędki. Słysząc o „zdradzie postpeerelowskich elit” zwątpiłbym czy warto rozmowę przedłużać, nawet gdyby rozmówca wrzucał tam takie słowa jak „paradygmat” (takie truskawki w sosie sprzed trzech lat). A po usłyszeniu zwrotu nie lubię tych pedalskich watowanych rękawic, nawet widząc mruganie, że to taki dowcipek, wiedziałbym, że nie jest to towarzysz wart rozmowy.
Jestem więc za przykróceniem kontaktu z Tobą, a najlepiej, jak pan Bobik mówi, oczekiwania, że spełnisz zapowiedź o odejściu, głównie dlatego, że Twój brak spójności umysłowej wydaje mi się bardzo niebezpieczny. Wrzucasz sztampowe banialuki o panu Bartoszewskim, a potem z niewinną miną oświadczasz: jedyną bronią w przejęciu władzy jaką uznaję jest broń Orbana – kartka wyborcza. Skąd ja znam takich co to kartką wyborczą dochodzą do władzy, a plotą coś o potrzebie lustracji? Szczególnie jeśli przed dotarciem do władzy określają jako zdradę postpeerelowskich elit takich, co przez kartkę wyborczą doszli do władzy, ale na kartce niemiłe Ci imiona mieli wpisane…
Bywaj i rozwijaj się. Może kiedyś opanujesz siebie i sztukę słuchania ludzi, którzy z dużą rozwagą używają takich słów jak „patriotyzm”.
Nisiu, Abraham Darby rośnie u mnie w tak zwanym „nieszczęśliwym miejscu” (znaczy był awaryjnie przesadzany na nieprzygotowane stanowisko, w zasadzie na ścieżkę, więc zanim się domownicy przyzwyczaili, że tam już nie ma ścieżki dwa razy go złamali), mimo to zachowuje się bardzo dobrze; kwitnie jako jedna z pierwszych austinek. Kwiaty mają tendencję do przewisania, ale na szczęście rośnie mocno. Czasami (chłodna, wczesna i mokra jesień) ma tendencje do czarnej plamistości.
W ogóle to ciekawy pomysł z rabatką English Legends. Ja mam minirabatkę English Poetry (William Shakespeare, Christopher Marlowe, The Dark Lady), ale w tym roku posadziłem za blisko dalie i – mówiąc oględnie – stworzyło to warunki niezbyt optymalne minirabatce. Moja Lady of Shalott wygląda tak. Nie mam Alnwick Rose (wydawała mi się bardzo podobna do innych różowych róż Austina?), a moją ulubioną angielką w kategorii gniotsja nie łamiotsja jest Graham Thomas.
króliku, złe słowa kluczowe. Trzeba wpisać: CHWDP, Index Hirscha, paradygmat, mordobicie, heros z Jeżyc – wtedy napewno wyskoczy. Ale przecież to fikcyjna osoba, albo przynajmniej fikcyjna biografia.
Niech zyje wikipedia! Musoalem sobie wygooglowac CHWDP:
http://en.wikipedia.org/wiki/CHWDP
Naprawde albo jestem pieknoduchem, ze nie wiedzialem albo moja znajomosc patriotycznych hasel pozostawia wiele do zyczenia.
Ja jednak ciągle uważam, podobnie, jak babilas, ze to kreacja zbyt grubymi nićmi szyta, czasami sobie przecząca, używająca takich banalnych klisz, na zasadzie, jaj sobie salon kibola wyobraża.
Ponieważ jednak nie interesuje mnie kontakt z prawdziwym, czy wymyślonym człowiekiem z Poznania, to więcej na jego temat nie wspomnę i omijać będę jego wpisy, jeżeli się jeszcze pokażą.
W Polsce ten napis zdobi każdą ścianę i przystanek, więc trudno nie wiedzieć, Kocie.
mozna dołączyć do przeprosin wobec Litwinów
http://wyborcza.pl/0,133791.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk
Dziękuję, Adomi6319 🙂 .
Ja juz Liutwoinow przeprosilem. gdziez bym nie przeprosil.
Szkoda, ze nie zwrocili sie do naszego Gospodarza z prosba o sprokurowanie ladnego tekstu. Wtedy by unikneli niezrecznego momentu o „macganiu lapa na podzialy” w POlsce. Bo jakos to brzmi rozpaczliwie. A doktoranci lechiccy i tak oleja.
Ciekawe zdjęcia Babilasie, a róża ładna i tajemnicza. 🙂
Dzięki adomi6319. 🙂
Dobranoc.
Poszłam za wskazówkami patriotycznego naparzanta, tfu, doktoranta i zdemaskowałam Kota, o tu:
http://sankowo.com/299,kot-mordechaj-mikrus.html
😀 😀 😀
Przeczuwałam, że nasz Kot musi być przecudnej urody.
Kolory ma niewyjściowe, ni to Arka Gdynia, ni Lechia Gdańsk. Tu i tu może zarobić w paszczę. 😈
Czy jest ktoś chętny do potrenowania braniowmordyzmu oraz waleniowmordyzmu „w zamkniętym obszarze podobnych ludzi” (cokolwiek by to mogło oznaczać). W celach samodoskonaleniowych, ofkors! Muszę wyznać ze wstydem, że do wczoraj wcale nie kojarzyłam w/w działalności z samodoskonaleniem. Nie ma to jak świeży podmuch idei! 😉
Wielki Wodzu, chciałam tak z pewną dozą nieśmiałości napomknąć, iż też Cię lawjuję a nawet żetemuję 🙂
Ja jednakowóż po namyśle nie przeprosiłam. Niech Lechita przeprasza ze swoimi kumplami, ja nie mam z tym nic wspólnego. Mogę tylko wyrazić opinię na temat żałosności tego postępowania, ale nie czuję się za nie odpowiedzialna.
A co do mnie, to nigdy nie występowałam tu inkoguto. Od paru dni moje imię (bo właściwie nie nick) nie ma linki do mojego blogu, na którym występuję pod własnym imieniem i nazwiskiem, ponieważ piszę z innego kompa niż zwykle i mi się spieszyło 🙂
Doro:
Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on Tobie.
John Donne (1572–1631)
Nie wiem, Ormie, po co ten cytat.
Ja myślę swoje. Gdybym miała podpisać się pod tekstem mówiącym, że jest mi przykro z powodu tego, co się stało, to bym się podpisała bez wahania. Ale przepraszanie nie do mnie należy. Różnica niby subtelna, ale dla mnie nader wyraźna.
W sprawie żetem zacytuję pana Sułka. Ciiichooo… 😛
A w sprawie przepraszania solidaryzuję się z Panią Kierowniczką. Kto narobił gnoju, niech przeprasza. Nie miałem żadnego wpływu na to, kto i gdzie płodził tych neandertali, tak się złożyło, że mają takie obywatelstwo, jak ja. Normalny Litwin to chyba rozumie, a z nienormalnym nie mam o czym gadać.
Niewyjściowe kolory, WW?? Przecież to są moje narodowe barwy!. Kot Mordechaj Mikrus Brazylijczyk, jak w mordę strzelił, że tak przyjmę najświeższą tu poetykę.
Przede wszystkim szczerze przepraszam za nietrafność, jak widzę, mego wpisu i mojej intencji.
Samemu należę do takich, którzy od zawsze przepraszają wszystkich skrzywdzonych przez jakichkolwiek Polaków, niezależnie od mego własnego i bliskich mi ludzi postaw i działań. Przepraszam także za tych, którym moi Bliscy w łeb strzelali z wyroków sądów Polski Podziemnej.
Chcemy czy nie chcemy, wszyscy mamy takie samo obywatelstwo i mówimy lepiej czy gorzej tym samym językiem polskim. I tak jesteśmy z zewnątrz postrzegani jako jedna nacja niezależnie od jakże fundamentalnych różnic w tejże nacji obrębie.
Czy paskutinis idiotas to jest właśnie to co ja myślę i ja jednak znam litewski?
( Gugl mi mówi, że nie to, że to ostatni. Ech, gdyby to byli ostatni i potem już Polska była bez idiotów…)
Ja sie czuje odpowoiedzialny za neandertali.
Natomiast Kot Mordechaj Mikrus bardzo mnie ucieszyl, bo najwyrazniiej ja staje sie jakims brandem. . A to oznacza wplywy, wladze i piniondze. Teraz musze sie zastanowic czy nie powinienem ustanowic copy rights. Bo juz widzialem wystawionego w interneciue jakiegos kociaka na sprzedaz , reklamowanego jako Kot Mordechaj.
– i znw przepraszam, tym razem za pewno niepotrzebnie wysoki diapazon mego ostatniego wpisu; przykład z dni ostatnich: na ostatnim Przystanku Woodstock po incydencie ataku na Pana Grzegorza Miecugowa zgromadzona młodzież skandowała: przepraszamy.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=149284
Kierowniczko, przepraszam czy przykro mi, to mi się jednak zdaje nadmiernym rozszczepianiem włosa na czworo. O co tu w końcu chodzi w podpisaniu takich przeprosin? O to, żeby dać znak zarówno Litwinom (nie można przypisywać tego, co się stało, Polakom jako takim – spora ich część jest tym oburzona), jak i kibolom (nie macie żadnego prawa uważać się za reprezentację Polaków – spora ich część się od was odcina). To jest gest symboliczny i nie jedno czy drugie sformułowanie jest tu ważne, tylko właśnie sam gest.
Przepraszałem za polskich szmalcowników czy antysemitów, choć jako żywo nie poczuwam się z nimi do żadnej innej wspólnoty niż ta, że przypadkowo pochodzimy z tego samego kraju. Przepraszam za polskich kiboli z tego samego powodu.
Bardzo dobrze wyczuła to młodzież na Woodstocku, przepraszając Miecugowa za faceta, z którym przecież się nie solidaryzowała: my tu jesteśmy gospodarzami, na naszym terenie obrażono gościa, więc chcąc pokazać, że MY nie jesteśmy niegościnnymi chamami, dajemy gościowi przynajmniej to symboliczne zadośćuczynienie. To TY, facecie bijący u nas gościa, jesteś niegościnnym chamem, którego na słowo przepraszam nie stać.
No i znowu się z Ormem zgodziłem. Czy my nie jesteśmy przypadkiem w jakimś spisku? 😆
– przebóg ! poznał mnie 🙂
Niewątpliwie jesteście w jakimś spisku.
A ja nie poczuwam się i już. Przykro mi, potępiam, ale przepraszać za cudze, bo nie za moje, to niestety, jest różnica. To działa u mnie w obie strony, więc i nie jestem dumny z Kopernika, Małysza, potrzebne dopisać. 😎
Co innego, kiedy sam narozrabiam, więc niniejszym przepraszam cały Naród Andsolowy. 🙂
Babilasie, kiedyś bardzo dawno, kiedy z siostrą dopiero budowałyśmy ogród, zrobiłyśmy minirabatkę alkoholową: Whisky, Cherry Brandy, coś tam jeszcze, nie pamiętam z gorzał i na popitkę Orangeade.
Chciałam też zrobić rabatę „North West Passage”, bo Kanadyjczycy ponazywali róże imionami jego zdobywców, a ja kocham balladę o NWP – ale zabrakło mi miejsca. Posadziłam tylko Johna Franklina („Znajdź miejsca, gdzie zimował Franklin u Beauforta wrót”) i Johna Cabota z innej balladki („John Cabot, żeglarz z Bristol Town – płyń gdzie Ameryka – rzekł: ziemia kształt okrągły ma – gdzie Ameryka już czas”).
Bobiku, można przesadzić róże dowolnej wielkosci i wielką kwitnącą magnolię pod warunkiem że ma się w okolicy mojego Pana Wojtka albo jakiegoś jego kolesia z tym samym talentem.
Mar-Jo, Ty Tajemnicza Rzęso – a ja mam różę Hansestadt Luebeck. Bardzo piękna!
O, nie zaakceptował mnie.
Czyby któraś z moich róż była trefna?
A nie, to piosenka… North-West Pas-sage…
O, drugi raz nie wrzuciło.
Ale już mi się nie chce kompinować. Niech czeka.
Wodzu, trochę niezręcznie mi to tak ujmować, ale co poradzę, tak odczuwam – to jest dla mnie po prostu kwestia wielko- lub małoduszności. Na słowie przepraszam nie mam co oszczędzać, mogę sobie tu na wielkoduszność pozwolić. Stać mnie, a co, nie bede krakowski centuś. 🙂 A takie wyliczanie, czy się komuś należy „tylko”przykro mi, czy „aż” przepraszam, jakieś małoduszne by mi się widziało.
Od wykonania ładnego gestu pod adresem kogoś, kto został obrażony czy skrzywdzony, na pewno mi niczego nie ubędzie. I nie oznacza to,że ja się tym gestem utożsamiam z krzywdzicielem – wręcz przeciwnie, w ten sposób właśnie najdobitniej się od niego odcinam.
Nisiu, póki jestem na posterunku, szaleństwa Łotra są małym piwem, bo szybko ich skutki usuwam. Dopiero jak się oddalam, zaczynają się schody. 😉
Pana Wojtka pod łapą mam. Mojego, nie Twojego, ale przesadzaliśmy już z nim kilka starych róż, średnich drzewek, czy paproci o wielkości małego słonia i jakoś było. 🙂
WW, przeprosiny przyjęte, nie będzie wojny brazylijsko-polskiej.
O, przepraszam, w ujęciu WW to by była wojna brazylijsko-wodzowa. JajakoPolak nie miałbym z tym nic wspólnego. 😆
– myślę, że do naszych cech narodowych, czy szerzej – kulturowych i to jakoś od czasów sarmatyzmu należy m.inn. silny i specyficzny moim zdaniem indywidualizm. Czyli na przykład: to nie ja, to on. A ja z nim nie mam nic wspólnego, mimo że patrząc z zewnątrz mamy takie same dowody osobiste, takie samo obywatelstwo, etc.
Podczas moich wieloletnich i bardzo mnie oświecających kontaktów z Danią nauczyłem się wzorca innego typu wspólnotowości. W licznych rozmowach tak z kolegami nauczycielami jak i moimi słuchaczami tamże doszliśmy do wniosku, iż, być może, nasz polski indywidualizm bierze się jakoś z kultury jeźdźców, którzy nawet w szyku jednak działali indywidualnie. Ich zaś wspólnotowość która mnie ujęła i będę zawsze pod wielkim wrażeniem jej plusów to wspólnotowość długiej łodzi napędzanej wspólnym wysiłkiem wioślarzy. Pod takim zresztą logo Dania dołączyla kiedyś do EU jeśli mnie pamięć nie myli.
Ja tez uwazam jak Bobik, ze od serdecznego przepraszam nikomu nie ubedzie a dla przeproszonego moze znaczyc bardzo wiele. Nie nalezy przepraszam zalowac nikomu.
Gdyby się zastanowić, to bym znalazł inne uzasadnienie. Mój własny indywidualizm, alergia na rytuały, takie rożne. Z drugiej strony, bardzo cenię wspólnotowość na niskim szczeblu, zajmującą się konkretnymi sprawami, żeby było lepiej.
Cechy narodowe czy kulturowe to śliski temat, bo znów wszystko się sprowadza do tego, że miałbym mieć coś wspólnego z kibolem, nieprawdaż? Musi być błąd w definicji, a że jest późno, to niech tak zostanie. Dobranoc. 🙂
A ja mam wrażenie, że przepraszanie w naszym kochanym kraju jest ostatnio tak straszliwie nadużywane, tak łatwe, że aż się zdewaluowało. Dziennikarze stale łapią polityków na różnych świństwach, prawdziwych lub mniemanych i każą im przepraszać. Przepraszamy narodowo za coś, z czym nie mamy najmniejszego związku.
Osobiście przepraszam, kiedy sama zrobię coś złego lub głupiego, ewentualnie jeśli zrobi to grupa, z którą się identyfikuję – węższa jednakowoż niż cały naród. Nie mam natomiast problemu z wyrażaniem przykrości czy ubolewania.
Idę lulu. Muszę przeprosić Szantę z mojej poduszki. Czy może wyprosić? Będzie bója.
Dobrej nocy!
PS – zapomniałam dodać, że wspólnotowość na niższym szczeblu, o której pisze Wódz, również bardzo mi odpowiada i wydaje mi się niesłychanie pożyteczna.
Nie odnosze zupelnie wrazenia zeby przepraszano w Polsce jakos ponad miare. Wrecz przeciwnie – powiedzenie przepraszam wydaje sie byc tak trudne i wymagajace tyle speicia sie w sobie, ze wydaje sie byc wrecz wymuszone i nieszczere, bo po glebokim namysle. .
Osobiscie nikogo bym nie zmuszal do przepraszania, ale tez nie mial bym nic przecowko temu aby przepraszano czesciej i spontaniczniej i bez chwili namyslu. I aby wychowywano mlodsze pokolenia w wiekszej gotowosci do mowienia przepraszam.
Przepraszam nie nalezy w moim przekonaniu wydzielac po kropelce i po rozwazeniu wszystkich za i przeciw. W zasadzie nie slyszalem jeszcze o przypadku aby komus spadla korona z glowy za powiedzenie przeoraszam.
Wiec ja tych Litwinow z glebi serca przepraszam, ze spotkala ich w mojej ojczyznie taka przykrosc, taka pogarda i chec ponizenia. Wszyscy bowiem bedziemy musieli troche bardziej przykladac sie do tego by takie wybryki jak na stadionie spotykaly sie z wieksza spoleczna dezaprobata niz w chwili obecnej.
Pewnie, że jak się czegoś nadużywa, to się dewaluuje i sam to dziś pisałem o petycjach. Ale nie przypominam sobie, żebym np. w ostatnim roku brał udział w jakichś zbiorowych przeprosinach, więc chyba nie jest to aż takie częste. 😉
Ale jeszcze raz podkreślę, że w tym przepraszaniu Litwinów niezwykle ważne jest to, co w liście nie jest wprost napisane, ale przecież da się poza wierszami wyczytać: że ludzie mówią „mamy dość chamstwa i brutalności w życiu publicznym. Nie życzymy sobie, żeby kibole czy faszole przyprawiali nam gębę i tworzyli wizerunek Polaka. Przestajemy to traktować jako dopust boży, z którym nic się nie da zrobić i chcemy w jakiś sposób pokazać, że można inaczej”. Ja z podpisaniem się pod tym wszystkim nie mam najmniejszego problemu, bez względu na to, czy literalnie stoi tam przepraszam, czy ubolewam, czy jeszcze inaczej. Bo w ten sposób przykładam łapę do tworzenia się wspólnoty tych, którzy się na szeroko rozumiane kibolstwo nie zgadzają. A ta wspólnota swoją siłę może poczuć właśnie dzięki liczbie głosów pod listami i petycjami, nie dzięki pięściom i glanom.
Nie wiem czy „przepraszam” dewaluuje sie kiedy jest czesto wypowiadane. Nie dewaluuje sie jak ktos ci mowi czesto „kocham cie”. Nie dewaluuje sie kiedy powtarzamy „wspolczuje ci utraty” albo „zycze ci pokonania choroby”.
Dlaczego mialoby dewaluowac sie przepraszam?
I o nadmiar petycji tez sie nei martwie. Odkad trafilem na tutejsza strone petycyjna, niemal co tydzien podpisuje jakas posylana mi petycje, z ktora gleboko sie zgadzam. W zeszlkym tygodniu podpisalem petycJe w sprawie sedziego, ktory nazwal zgwalcona 13-latke „seksualnym drapieznikiem” – wiec petycja byla aby wyciagnac wobec niego jakioes sankcje. Trzy dni pozniej kiedy liczba podpisow przekroczyla mase krytyczna, wobec sedziego zostaly wyciagniete sankcje dyscyplinarne. Mam nadzieje, ze juz zaden sedzia nie da do zrozumienia, ze pzestepstwo seksualne jest jakos mniejsze bo ofiara „sama sie napraszala na gwalt”.
Absolutnie rezerwuje sobie prawo do podpisywania dowolnej liczby petycji w dowolnychg sprawach, bo chce by moj obywatelski glos sie liczyl.
Najlepsze co w zyciu robimy, robimy z porywu serca: kupujemy piekny obraz, ktory nam przez reszte zycia towarzyszy, pomagamy komus stanac na nogi, stajemy w czyjejs obronie, wypowiadamy dobre slowa do nieznajomej i wpuszczamy ja do swego domu. Albo mowimy przepraszam.
Nie z kalkulacji, nie z namyslu czy powinnismy to uczynic. I nawet bez zastanowienia czy nasz czyn czy slowa odniosa pozadany skutek.
Przepraszanie to przeciez nie tylko dzialanie w zakresie ksiegowania – „winien-ma”. Przepraszanie to takze budowanie mostu naderwanego przez jakies szczegolnie przykre wydarzenie.
Ciekawe, ze obecnie uwaza sie, ze latwiej samemu przepraszac, gdy wyroslo sie w rodzinie, gdzie tez nie trzeba bylo dlugo czekac na przeprosiny. I to nie tylko ze strony dzieci, ale wlasnie doroslych, szczegolnie wobec dzieci, a o to w tradycyjnych rodzinach czasem trudno). Inaczej przeprosiny trudniej w pozniejszym wieku przechodza przez usta. (Inna sprawa, to to, ze za przeprosinami u doroslych czesto idzie obecnie odpowiedzialnosc prawna, wiec jak sie jest bardzo lawyered up, jak to ladnie sie w moich stronach mowi, to sie z reguly nie przeprasza.)
Ormie, bardzo lubie ten wiersz Johna Donne’a. Inne tego samego autora zreszta tez. I pomyslec, ze te wszystkie wierze milosne napisal duchowny anglikanski…
A z indywidualizmem i poczuciem wspolnoty to chyba jest tak, ze trzeba szukac pewnej rownowagi. Ani nie jest sie samotna wyspa, ale tez z drugiej strony sa momenty, kiedy lojalnosc wobec grupy moze sie zamienic w cos innego (Montegowie i Kapuleci, kibice dwoch nieprzyjaznych sobie druzyn, mali chlopcy w we Wladcy much, itd…).
http://en.wikipedia.org/wiki/Herd_behavior
(Moze przyda sie takze przyszlemu doktorowi.) 😉
Przeprosiłam, bo uważam, że ktoś powinien. Na stadionowych „patriotów” nie ma co liczyć (jak widać powyżej). Patriotyzm genetyczny implikuje genetyczną niezdolność do przepraszania, ponieważ jedną z jego cech jest nieustająca potrzeba bycia przepraszanym. Jak bardzo niewygodne by to nie było dla bohaterskich naparzaczy, są oni częścią naszego narodu, a że pogwałcili święte prawo gościnności, ktoś musi to naprawić. Noblesse oblige.
O, widze dopiero teraz, Mordko, ze sie minelismy. 🙂
Uff, jeszcze musze na jutro przygotowac czesc niedzielnego lunchu, na ktory wpadnie w drodze z Maine przyjaciel meza ze szkoly. Bardzo ciekawe ma zycie – bada jezyki Tajlandii, wiec i przygod, i opowiesci o nich sporo. Widujemy sie raz na pare lat, i to bedzie jedna z tych milych i dosc rzadkich okazji.
Demetrio Ty jeszcze nie spisz, czy juz wstajesz (jedno i drugie godne podziwu)? No i jest jeszcze bezsennosc, ale mam nadzieje, ze nie. 🙂
Chociaż prawda jest taka, że najpierw przeprosiłam, bo czułam, że tak powinnam zrobić (to ma chyba coś wspólnego z tym zachowaniem stadnym, w pewnym sensie :)), a potem analizowałam dlaczegom to uczyniła.
A nie ustając w demaskatorskich wysiłkach, znalazłam także Naszego Psokratę 🙂
http://komiksbaza.pl/w1711/co-robi-nasz-bobik
Ja jestem typową „sową”, najlepiej pracuje mi się w nocy 🙂 Na bezsenność, na szczęście nie cierpię, powoli zbieram się, by udać się w stronę łóżka. 😀
Moniko, życzę miłego lunchu 🙂
A Tobie milych snow, Demetrio (sowio-zasluzonych). 🙂
Cichutkie dzień dobry, nie budźmy Demetrii.
Dzień dobry 🙂
Nie za głośne
Przeprosiłem. Suka też. Może ta liczba osób, które przeprosiły skłonią co poniektórych ” kiboli” to myślenia
Kawa, herbata…..
Następny znak życia już z wędrówek roztoczańskich 😀
Dzień dobry. 🙂
Kawa, rogaliki…
Nisiu, czy nasi od “North West Passage” mają w Kanadzie swoje róże? Twoja lubecka róża musi piękna jak miasto L.
Podoba mi się coraz bardziej, początkowe wrażenie było średnie.
Ja przeprosiłam Litwinów. Bez analizowania.
Dzień dobry 🙂
Ja sowa. Ja sowa. Skowronek, słyszysz mnie? Odbiór. 😎
Nam, sowom, to właściwie dość dobrze. Przychodzimy na gotowe – zorganizowana przez skowronki ustawka na stole od rana czeka, tylko siąść i konsumować. Ach piękne, piękne życie, ach piękny sowi świat. 😀
Żeby jeszcze pogoda się dostosowała do tego nastroju… Ale nie, zimno i chmurno. 🙄
Strasznie te skowrony sie nie spisuja.
Nie widze w kuchni niczego co by sie nadawalo na sniadanie,
Coś Ty, Mordo, ślepy czy nieuważny? Tu kawa, herbata, rogaliki – pełna śniadaniowa ustawka. Wstydź się i przeproś blogowe skowronki. 😎
Kocie, przeca obok kawy stoi pyszna śmietanka 😉 .
Miałam dla Ciebie bażanta, ale z letka zzieleniał i nie wiem czy z zazdrości, czy się spsuł. To go wyrzucilam za karę.
A do wazonu wrzucimy Hansestadt Luebeck i postawimy obok kawusi…
http://allthingsplants.com/plants/photo/19165/
Mar-Jo, o naszych różach z NWP nic nie wiem. Oni raczej (kanadyjczycy) honorowali pierwszych zdobywców.
Wrócę jeszcze do tego przepraszania – nie po to, broń Boże, żeby komuś „włazić na sumienie” albo naciskać na zrobienie czegoś,na co nie ma ochoty. Bo w sumie, jak to słusznie niektórzy pisali, podpisanie się pod przeprosinami czy innym listem otwartym to bardziej odruch serca niż rozumu, a do serca nie trafia się przez argumenty, najwyżej przez żołądek. 😈 Więc ja tak tylko ogólnie, już nie o konkretnej petycji.
Wyraziłem się wczoraj nieprecyzyjnie, za co od razu przepraszam. 🙂 Dewaluują się oczywiście nie słowa czy gesty grzecznościowe – tego naprawdę nigdy za wiele, zwłaszcza w naszej, dość szorstkiej rzeczywistości. Ale upierałbym się, że może się zdewaluować formuła petycji, demonstracji, pochodu, składania kwiatów, czy innych form wyrażania protestu lub solidarności. O liście biskupów czy liście 34 mówi się do dziś, bo wtedy ta formuła była stosunkowo rzadka (i wymagała odwagi). Dziś odwaga staniała, listy się rozmnożyły i nie robią już takiego wrażenia. Z czego wcale nie wynika dla mnie, że w ogóle nie należy ich pisać i podpisywać. Należy, bo jest to po prostu jedno z narzędzi spłeczeństwa obywatelskiego. Ale, jak każdego narzędzia, i tego najlepiej używać rozważnie i umiejętnie. Jak sąsiad przez pół godziny stuka za ścianą młotkiem, myślimy sobie „pracowity facet, no, szacun”. Jak nim wali przez cały dzień, zaczynamy mieć myśli mordercze, choć rozumiemy, że on tak właściwie w słusznej sprawie. 😉
Do mnie przychodzą praktycznie codziennie jakieś maile w sprawie podpisywania, od przeróżnych organizacji. I przyznaję się, że kiedy jest ich za dużo, czasem po prostu je kasuję bez przeczytania. Bo to już przekracza ne tylko moje możliwości przejmowania się, ale wręcz „przerobu” (i tak mam wieczne zaległości pocztowe). Więc chyba jak najbardziej można tu mówić o dewaluacji.
No to jeszcze dwa wiaderka kawy, celem uzupełnienia zapasów i trzeba by jakąś obiadową ustawkę zacząć organizować 🙂 Ale najpierw należy dorwać jakiegoś sąsiada i samodoskonaląco przefasonować mu oblicze. Bez tych gejowskich rękawic, ofkors! 😀
Przez najbliższe kilka godzin młotek sąsiada nie będzie mnie dotyczył. Rodzina w ramach spaceru postanowiła zabrać mnie do oceanarium w D-dorfie. Znaczy – dziś mam dzień postny. Na ryby! 😀
Nieustajace od wielu lat poczucie, ze demokracja nie jest naturalnym srodowiskiem czlowieka, tylko czyms co wymagalo okropnie duzo wysilku calych pokolen, powoduje, ze nie zadaje sobie trudu wazenia gestow.
Jesli jutro zwroci sie do mnie ktos abym przeprosil za niewolnikow z plantacji cukru na Jamajce, to chociaz o ile mi wiadmo zadem moj krewny czy przodek niewolnikow na Jamajce nie posiadal, przeprosze chetnie i bez wahan, aby sobie samemu przypomniec czym bylo niewolnictwo. I z poczucia solidarnosci.
Mysle o poczatkach naszej przyjazni z Bobikiem, zanim komukolwiek snilo sie powstanie Blogu Bobika (powstalego tez zreszta z solidarnosci). I zapamietalem wlasnie, ze poczulem braterstwop z tym Psem dlatego, ze przez moment nie zastanawial sie czy ktos w jego rodzinie mial plantacje z niewolnikami na Jamjce. No, figuratywnie rzecz ujmujac…
A ze spuscizny po pracy niewolnikow na Jamajce wciaz korzystam – np odwiedzajac galerie Tate, zalozona przez pana Tate’a, plantatora cukru.
No i podejrzewam. ze ks. Lemanski tez raczej nie posiadal niewolnikow na Jamajce. Dlatego tez jest i moim Bratem.
Moje wyczucie językowe wciąż mówi mi, że przeprosić możemy jedynie za swoje winy. W sprawie win cudzych wyrażamy ubolewanie, jest nam przykro. Możemy też prosić o wybaczenie winowajcom.
Przepraszanie za nieswoje winy jest trochę jak branie ich na siebie. Jakbyśmy to my odpowiadali za kiboli… albo za prorektora gdańskiej Akademii Morskiej, który nabluzgał kapitanowi rosyjskiego statku. Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego – ale jest mi niesłychanie przykro z powodu tego, co zrobili i chętnie o tym Litwinom czy Rosjanom powiem. Gdybym mogła, naprawiłabym szkody. Ale przepraszać za tych ciuli nie będę, bo to dla mnie trochę tak, jakbym się z nimi identyfikowała.
Bobiku, nic nie jest na tym świecie oczywiste – to a propos Twojego wpisu o 11.58. Podczas mojego ostatniego dziwnego rejsu trzech krzepkich pod wodzą bosmana waliło młotem w pokład dokładnie nad moją kabiną dokładnie przez dziesięć dni. Zważcie, proszę, że walili w żelazo i to się pięknie niosło. Zaczynali rano, kończyli o ósmej wieczorem. A jednak przyzwyczaiłam się do nich i chwilami nawet tego walenia nie słyszałam. Ba, jadałam z nimi śniadanie przy jednym stole i żadnego nie zabiłam…
Fajny film wczoraj widzialam: The Way, Way back. Z ukochana Toni Collette i cala armia fajnych aktorow. Zwykle latem nie chodze do kina, ale tym razem sie zlamalam z uwagi na Collette. Wracam do kina, do ktorego w ostatnich latach chodzilam sporadycznie. Teraz gdy telewizyjne produkcje sa czesto lepsze od kina (np serial Breaking Bad) moze to jest pora wreszcie zakupic telewizor, ale dopoki TV nie bedzie jak kino, ze moge sobie wybrac programy jakie chce i tylko za nie zaplacic, pozostane beztelewizorowa.
Gdyńskiej Akademii Morskiej, Nisiu, gdyńskiej! A założonej w Tczewie, głównie przez oficerów rosyjskiej marynarki, żeby było śmieszniej i tragiczniej w tym kontekście. 🙂
Wodzu, maj law! Toż wiem, o Tczewie też. Literówka pospolita. Przejęzyczenie.
A chwaliłam się Wam moją balladą dla statku „Kapitan Borchardt”?
Ale czy tragiczniej? Nie wiem. Może to własnie była sprawiedliwość historii.
Powiadomiono mnie w G+, że Wolna Polska walczy o wolność od Antychrysta izraelskich poborowych. Za waszą i za nasza, pijmy sok z blekotu, Panie, Panowie.
Good afternoon 🙂
Napisałam swoje i poszłam spać, żeby rano ruszyć w drogę, a tu dyskusja się wywiązała. Cóż, tym razem zgadzam się z Nisią i WW. Exactly: mnie jest ogromnie przykro z powodu tego, co zrobiły te palanty, i zawsze jestem w stanie to powiedzieć. Tego z całą pewnością nie żałuję nikomu, komu krzywda się dzieje. Ale nie czuję żadnej wspólności z tymi palantami. Przeciwnie, gdyby to ode mnie zależało, zrobiłabym wszystko, żeby takich zachowań nie było. Ale to ode mnie nie zależało.
Swoją drogą spędza mi ostatnio sen z powiek, co poszło nie tak, że naziolstwo musiało się odrodzić? Że po takiej wojnie, jaka na tych ziemiach się rozegrała, wciąż są troglodyci, których sens życia, nawet jeśli mają doktoraty, polega na praniu się po mordach? Nie rozumiem tego zupełnie. Co im zrobiliśmy albo czego nie zrobiliśmy, że mają tak na…ne do bani? 😯
Może raczej „nie zrobiliśmy”. Tj. pokolenie, które tych szczeniaków miało wychowywać, zajęło się odgruzowywaniem kraju po PRL i zostawiło bachory samym sobie. Szkoła nie spełnia swoich zadań już od dawna, przez pokolenia był to raczej ciężki i marnie płatny kawałek chleba, więc szli tam pracować nie pedagodzy z powołania i z autorytetem, tylko ci, którzy byli zbyt słabi na inne zawody. Chyba taka jest przyczyna. Nie nauczyła się ta młodzież historii (dlatego ma tak kompletny mętlik w tej dziedzinie), nie nauczyła się myślenia (stąd pęd do łatwych rozwiązań i wytłumaczeń wszystkiego). I nie wiem, co jeszcze, bo to pewnie nie wszystko.
Też nie lubię przepraszać za nie swoje winy. I nie przepraszam Niemców za złodziei z Polski np.
Ale w tym szczególnym przypadku ( być może ten nikły procent krwi litewskiej we mnie nie jest bez znaczenia, nie wiem tego tak do końca) przepraszam i jest to dla mnie naturalne. I myślę, że wiem dlaczego.
Dlatego, że treść transparentu sugerowała, iż wyraża ona stanowisko całego narodu polskiego.
I na to się nie zgadzam. I jako ten naród protestuję i przepraszam. Bo solidaryzuję się z narodem( nie całym, ale ciągle mam nadzieję, że z większością), a Lechią i Lechitami gardzę po prostu( nie jest to wszakże powód do chwały).
I nie życzę sobie, aby oni nominowali się na reprezentantów narodu.
Oni zawsze beda bardziej widoczni niz inni, czy sie to nam podoba czy nie.
I nie mysle, ze szkoly zle nauczaja, bo nauczuycielom zle sie placi. Zawsze i wszedzie zle sie placilo. Zawsze beda nauczuciele lepsi i gorsi. A to chodzi o to, moim zdaniem, ze program szkolny zwyczajnie nie przewiduje wychowywanie obywateli. Moze przewiduje wychpowywanie patriotow stadionowych, ale z pewnoscia nie obywateli. Znajomosc regul demokratycznego panstwa jest na poziomie niemal zerowym jak sie czyta fora mlodziezowe.
W tym, co pisze Nisia jest dużo racji.
Jak sięgam pamięcią wstecz, to rzeczywiście uniwerek lub politechnikę wybierali najlepsi uczniowie z kalsy, słabsi decydowali się na ekonomię, jeszcze słabsi na pedagogikę, a najsłabsi na Studium Nauczycielskie.
Z obserwacji sprzed nastu lat stwierdzam, że młodzi, pełni zapału, uwielbiani przez uczniów nauczyciele( absolwenci uniwerków) byli sekowani przez starszych kolegów w pokoju nauczycielskim i szybciutko rezygnowali z pracy w szkole. Z młodych przetrzymywali ci, którzy potrafili się dostosować.
Nie przypominam sobie z moich szkolnych czasów, aby nauczyciele kiedykolwiek jakość pracy wiązali bezpośrednio z wysokością wynagrodzenia. A teraz to normalka. Wystarczy poczytać belferblog w Polityce. Do tego w walce o apanaże wysługują się uczniami. A jakość wypowiedzi niektórych udzielajacych się na tymże blogu pedagogów powoduje u mnie głęboki niesmak.
Otóż dokładnie o to, Zmoreńko, chodzi, ze jakieś #%^$#@*&%^ mają czelność wypowiadać się w moim imieniu.
Jak ja mówię, człowiekowi z Poznania, żeby spadał, to mówię za siebie i biorę za to odpowiedzialność.
A tu obraża się inny naród i pie….. o słusznym odwecie. Niech jeszcze do mnie pogada, ten &%%$@Q$^**. Chyba pożyczę dzidę od WW, a kobita ze mnie nie ułomek.
….”słabsi decydowali się na ekonomię”…. Zmoro,
Pudło!!!!! Najlepsza matura w szkole, 2 olimpiady, poszła na ekonomię. 🙂
Też uwazam, że ekonomia, to nie najsłabsi. 😀
Gloryfikacjka brutalnosci, odradzajace sie `naziolstwo`, o ktoym pisze Dora ma moim zdaniem zrodlo wlasnie w tym, ze dla tego pokolenia wojna jest juz odlegla historia, oraz ze ta brutalnosc w komiksowej nieco wersji (filmy z superheros) jest to co co oglada sie najczesciej na okranach kin. Superheros walcza zawsze o slabszych i jakas bardzo pokretna logika pozwala Lechicie uwazac kiboli za tych slabszych, pominietych. Sport to rozrywka; milionerzy biegaja za pilka po boisku, a kibic ma czas i pieniadze, zeby jezdzic od kraju do kraju, ze stadionu na stadion i szukac awantur, nie zyje zatem chyba w duzej nedzy i trudnosciach. Kiedys te burdy byly wewnatrzkrajowe, a dzisiaj nabraly wymiaru miedzynarodowego, bo swiat to globalna wioska. Czy inne niz pilka nozna sporty tez dopracowaly sie swoich kiboli, czy jest to jakies wyjatkowo pilkozozne zjawisko. Przeciez kibice po meczach bokserskich nie naparzaja sie na miescie. Po futbolu (to jest dopiero brutalny sport) rowniez nie.
Ale polityczna maszyna potrzebuje glosow na swoje cele:
http://wyborcza.pl/1,75478,14422323,Zbrodnia_i_kara_w_miesiecznice_smolenska.html
W ramach Akcji Patriotycznej postanowilem uratowac pare talibskich milionow $$$ aby sie nie dostaly w zachlanne lapska afganskiej policji, ktora to policja wiadomo jaka jest skorumpowana i zlodziejska.
Mysle, ze my ze Stara znajdziemy znacznie lepsze zastospwanie dla cudem przechwyconych sum:
Dear Kot Mordechaj,
Pardon my intrusion; my name is Lieutenant Andrew Ferrara, presently I’m on active duty in Afghanistan.
Please, I have an obscured business proposal that will be of mutual benefit to both of us.
Few days ago, my colleagues and I intercepted a radical Taliban courier responsible for the transportation of huge amount of funds
and on this unfortunate incident, we rounded up a total of US$11,5 Million United States Dollars.
After detailed discussion with my platoon, we came to a conclusion that if the funds are handed over to the Afghan Police,
there is the possibility that the funds will be confiscated for their personal consumption. Therefore,
it was my duty to find a partner whom will receive this fund for the benefit of us all.
With all due humility, I want you to be our partner in receiving this funds.
Kocie, jestes slynny od Nigerii po Afganistan, wszedzie cie znaja i chca wspolpracowac. Tylko zazdroscic.
Mar-Jo, Siódemeczko, faktycznie nieco zamuliłam obraz sprzed lat.
Pisząc z perspektywy liceum w miasteczku powiatowym, a w nich podówczas otwierano mnóstwo filii uczelni ekonomicznych, nienajwyższych lotów, i te miałam na myśli. Ci, co szli na ekonomię w miastach uniwersyteckich, to byli b.dobrzy uczniowie, ale tych podciągnęłam pod kategorię uniwerek 🙂 .
A, jeszcze były szkoły pomaturalne.
A poza tym to jest oczywiście duże uproszczenie, bo absolutny prymus w mojej klasie poszedł na fizykę, a potem z wyboru został nauczycielem w małym miasteczku, później uwielbianym dyrektorem szkoły.
No rzeczywiście, nie upraszczajmy. U mnie w mieście uniwersyteckim na ekonomii była duża przechowalnia chłopaków migających się od wojska, bo na ekonomię we wrześniu brali z łapanki. Laski, trzeba przyznać, były ogólnie optycznie bardziej przyjemne niż na prawie, tylko, kurde, człowiek chciałby też od czasu do czasu o czymś porozmawiać. 😛
Jedni wiecują inni oglądają wystawy z Drugim Pokoleniem i muzykującym przewodnikiem:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/DrugiePokolenieUMarkaRothko11Sierpnia2013
Napchany jestem rybami i innymi wodnymi stworami po same uszy, choć konsumowałem tylko ślepiami.
Jednemu krabowi nadałem piękne imię własne (które na nazwę gatunkową też by się zresztą nadało) – Hełm Welkiego Wodza. Chyba widać, dlaczego: 😀
http://www.tier-fotos.eu/name/tier-bild/5672/kategorie/spinnenartige~schwertschwaenze~pfeilschwanzkrebse.html
Z wrażeń ogólnych: ryby to niezwykle dizajnerskie stwory. 😎
Z wrażeń szczegółowych: istnieje ryba, która ma dwie pary źrenic – do widzenia nad wodą i pod wodą. 😯
Z wrażeń zmysłowych: chyba jednak pora zjeść coś nie tylko ślepiami. 😆
A czy zdolales podlapac cos z tego akwarium dla swego Najlepszego Kumpla? C§y tez ma siedziec o suchym pysku?
To na deserek, Bobik:
http://wyborcza.pl/1,75478,14423783,_Profanacja_bajki___czyli_dlaczego__Smerfy2__nie_spodobaly.html
Może być rekin średniej wielkości, Mordko? Taki około metra?
Trochę większe też były, jeżeli jesteś bardzo głodny.
Jakichś rybich klaunów proponował Ci nie będę, bo by Ci potem chichotało w brzuchu. 😈
Ryby bardzo kolorowe sa najczesciej tez bardzo niebezpieczne: albo trujace albo gryzace. Metrowy rekin to nie sredniej wielkosci tylko rekini narybek.
Bobiku, Hełm Wielkiego Wodza się nie otwiera. Chyba że to czapka niewidka 🙄
Już wypłynął 🙂
Wróciłem z wieczornego spacer po roztoczańskim Zwierzyńcu.
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/ZachodSOnca#slideshow/5910944300752781122
Są różne gatunki rekinów, większe i mniejsze. Te d-dorfskie z tych najiększych nie były, więc i ich średniość była dosyć średnia. 🙂
A takich dostojnych bocianów jak u Irka nie było w ogóle, w żadnym akwarium. 👿
W kwestii wynagrodzeń nauczycieli cytat z przewodnika po cerkwi św. Jakuba Mł. Ap. w Powroźniku (w czerwcu br cerkiew wpisana została wpisana na listę UNESCO).
W aktach wizytacji z 1618 r. odnajdujemy taką oto notatkę dotyczącą szkoły w Muszynie:
„Kierownik szkoły od 28 lat tu mieszka, biedak i nędzarz. Utrzymuje się ze skąpego dochodu. Człowiek prosty, śpiewa w święta w kościele. Czasem się upija, ale ubóstwo nie pozwala mu na to często.”
Z tego co pamiętam ze szkoły, to ten hełm jest takim krabem, jak Pręgowana Bobikiem. 🙂
Co za okrutne czasy były, że ubóstwo nie pozwalało się często upijać. Jednak uczyniliśmy jakiś postęp jako ludzkość!
balkonowalem intensywnie 🙂
z herbata wie sie, balkonuje sie lepiej 🙂
😀
WW, milosniku porozmawiac, a zegarynka to za malo? 🙄
Pani Kierowniczka pyta tez moje pytanie Swoją drogą spędza mi ostatnio sen z powiek, co poszło nie tak, że naziolstwo musiało się odrodzić?
prosze nie googlowac rysberlin – podaje wszystkie fakty, rys z berlina urodzony na jezyckiej (w tamtych czasach rodzilo sie w domu) najwiekszy i najbardziej fanatyczny lewak na Bobik Blog
8)
Rysiu, jesteś cyniczny. 😎
moj syn donosi z Cisnej, fajnie jest jak na zdjeciach, tylko te tlumy
jakie tlumy pomyslalem,kiedys byl tam tylko deszcz
bywa
WW, ja cyniczny, nigdy!, mialem tylko wspolne wyklady Ekonomi Politycznej Socjalizmu z Wydzialem Administracji Panstwowej (czy jakos tak podobnie) 🙂 🙂 🙂
No dobra, w zasadzie rak, nie krab, ale przebrany za kraba. 🙂
Wyguglałam Królika 🙂
http://takosan.pl/wp-content/uploads/2012/03/20120124618.jpg
I Rysia też!
https://www.stylandia.pl/111022,rys-europejski.html
dziekuje Demetria, ladnie wygladam, pedzelek na koncu ogona
🙂 🙂
Rysie ładne są!
Nie rak, tylko starorak! To bydlę przestało ewoluować jakieś 400 milionów lat temu, bo stwierdziło, że lepiej nie będzie. Teraz robi za honorowego krwiodawcę, a krew ma błękitną. Kiedyś musiałem o nim wszystko wiedzieć, pozdrawiam pana od przyrody. 🙂
Ale najsmaczniejsza jest Siódemeczka 🙂
http://peklimar.com.pl/infracms/uploads/szcz%C4%99%C5%9Bliwa_si%C3%B3demka_+_produkt_bilbo_thumb1.jpg
To od dziś będzie moje ulubione hasło: więcej Siódemeczki! 😆
Mnie też ślinka pociekła 🙂
Wszelki duch, Demetrio, ja jako zywa.
W patriotycznym zapale dopadłam nawet Wielkiego Wodza:
http://farm5.staticflickr.com/4012/4680559076_ec996fb81b_o.jpg
No to koniec. Pełna dekonspiracja. 🙁
Rysiu! Zdjęcia bedo!
Porządkuję i wybieram. Na początek popatrzcie, jak ładnie było w Aaaaaaarhus.
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/AarhusTolszipy
Łał! Coś jest w tych żaglowcach! Przecudne! I ten „dziób Chopina” 🙂
Czy kapitan żaglowca może kazać Chopinowi zamknąć dziób? 😯 😈
Kapitan może wszystko. Jest przecież Pierwszym po Bogu.
Układam Morze Północne. Nara.
A co takie skromne te roztoczańskie widoki?
Wsiąkłem w tę Wolną Polskę. Ona przebija wszystko, co w ostatnich latach widziałem w sprawie obłędu antyżydowskiego. Nie zadowoleni bzdurami sprzed paru lat (które pobiegały sobie w anglojęzycznych tabloidach) o odkryciu żydowskiego pochodzenia księżniczki Kate, dodali zamordowanie owej pielęgniarki, bo (żydowskie pochodzenie matki to jednak nie wystarczy) wiedziała, że ta ciąża była fałszywa i tam upchnięto Antychrysta. Po przeczytaniu u nich paru artykułów (można zacząć właśnie od „Bękart żydowski na tronie Anglii”) dojdzie się do wniosku, że Lechita z Poznania to umiarkowany myśliciel narodowy a Terlikowski to lewicowiec Prawdziwej Polskiej Prasy.
Pytanie o powody tak powszechnego zidiocenia sporych grup ludzi wykształconych w tym kraju mam za trudniejsze niż hipotezę Goldbacha.
No patrz pan, Putin też Żyd. 😯
Rejsik w skrócie (raczej nudny był, ale książkę pisałam, to mi zeszło): https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/MorzePoNocne
Czy Andsol nie już w co wsiąkać?
Też jest masochistą?
mt7 sztuka w tym, żeby wsiąkać a nie nasiąkać. Kiedyś to się czytało bajki o wilkołakach. Straszno aż żut’.
Popatrz, WW, jak to człowiek nie może przewidzieć, jakie pierwotniaki mu się przydadzą, żeby szyku zadać u Bobika. Juszsz Oni wiedzą, co się przyda uczniom w życiu.
Rejsik Nisiowy widzę bardzo kolorowy i piękny, ale już dzisiaj nie dam rady skończyć.
Zobaczyłam, że Nisi jakieś piękne warkocze wyrosły. 🙂
Padam, bo te koty w nocy lamentujo, a w dzień śpio.
Czego lamentujo, nie wiem. Prawda, że każdy osobno, duetu jeszcze chyba nie było.
Króliku, jaka jako żywa? A szczelba gdzie? Bez szczelby się nie liczy.
A to ja resztę fotek dam Wam jutro, jak się pobudzicie, bo zrobiłam nadzwyczajne widoki Szczecina, na pewno takich nie znacie…
Dobranoc.
Kiedyż, ach kiedyż, dojdzie do 13.666 podpisów … I wtedy nastąpi koniec świata.
Te, Bobik, saudades do seu jardim, o ile mnie dobrze rozumiesz. Nie żeby mi tu zieleni brakowało, ale…
Chyba catbrella byłaby pożyteczniejsza.
herbata 🙂
szeleszcze 😀