Popular Tags:

Różowa pigułka

sob., 23 kwietnia 2016, 18:22

Różowa pigułka, różowa pigułka,
człek od niej uprzejmy i wesół jak pszczółka,
sąsiada nie zbluzga i kota nie kopnie,
choć obaj się o to wręcz proszą okropnie.

Nie rusza już po niej wypowiedź premiera,
i na opozycję też wściekłość nie zbiera,
z ust nawet pod wieczór nie toczy się piana,
wprost śmieszną przeszkodą jest skórka z banana,

klimatu wyskoki ni ziębią, ni grzeją,
przyjemniej przejechać się losu koleją,
nie szkoda kark skręcić, pod topór dać głowę
pod wpływem zbawiennym pigułki różowej.

O, świecie, bezsenny na obu półkulach,
miast tłuc się po piekle, i w dusznych tkwić bólach,
i smęcić, że trzeba iść rano po bułki,
ty sobie aplikuj różowe pigułki.

Rymy do wiosny

niedz., 10 kwietnia 2016, 02:07

Gdy fiu-bździu poziom we krwi ci wzrasta,
rozsądek słyszy od ciebie „basta!“,
ani ci w głowie, by chować trzos na
czarną godzinę, to pewnie wiosna.

I gdy na świeżą, zieloną trawkę
z głową bez czapki, z krótkim rękawkiem,
wylega cała Stara Miłosna,
rym jest do duszy, lecz to też wiosna.

Jajeczko

sob., 26 marca 2016, 18:12

Jajeczko okrągłe zaczęło się toczyć
przez pola, przez mostek, przez dróżkę,
i tocząc się przed się przez pejzaż uroczy,
przemiłą spotkało obróżkę.

Już razem się toczą, obróżka z jajeczkiem,
nie wadzą im bruzdy ni grudy,
i wiedzie obróżka jajeczko przez steczkę,
przez błonia, przez lasek – do budy.

A w budzie jajeczko się kręci jak fryga
i patrzy gdzie są Blogowicze,
a gdy już ich zoczy, zakrzyknie w trymiga:
„Wesołych Swiąt ze mną Wam życzę!

Rasowce, kundelki, ratlerki, wilczury,
i koty, i myszy, i ludzie –
ponure niech w Swięta rozejdą się chmury
i ciepło niech będzie Wam w budzie.

I niech się radośnie uśmiecha do wszystkich
Owcarek z mazurkiem pospołu,
a ja gdzieś w rzeżuchy zaszyję się listki,
by nie spaść w rozpędzie ze stołu!”

A kiedy jajeczko na stole już leży,
to znaczy, że wkrótce się zacznie…
Więc Bobik świątecznie też ząbki dziś szczerzy:
niech będzie Wam miło i smacznie!

Narodowe bitki

sob., 19 marca 2016, 00:21

Wciąż Duch Dziejów nam serwował
w narodowym sosie bitki,
twierdząc, że z nich ziemia, mowa,
oraz inne są pożytki.

Uwierzyła ludność cała,
że to z bitek naród wielki
i za Chiny już nie chciała
żadnych ruskich czy brukselki.

Bo od takich tryndów nowych
można przecież, panie dzieju,
całkiem się wynarodowić
i urazić Ducha Dziejów.

Choć już w dżinsach, bez kontusza,
choć z biletem do Berlina,
bitki pragnie polska dusza,
nie knedliczka albo blina.

Byle sos był jak się patrzy –
trochę soli, trochę roli,
trzech powstańców, dwóch tułaczy
i spirytystyczny stolik.

Ducha stracić to rzecz przykra,
jeszcze się przejadą na tym
ci, co pod unijny dyktat
z ostryg obgryzają gnaty.

„Daliśmy się zrobić w konia!
Kto tak w głowach nam zabełtał?“
jęknie durny makaroniarz
i niedobry, wrogi Teuton.

„Po cośmy tę żabę jedli?“
spyta kiedyś Francuz brzydki…
A my spoko, wiatr spod jedli
i te same ciągle bitki.