Bobik w Wenecji
Siedzę z Panem Administratorem
na San Marco pośrodku miasta,
wokół mrowie turystów spore,
słońce ostro po ślepiach chlasta.
Smycz mi zdjęto, bo cóż z niej zysku:
choćbym nawet zechciał dać dyla,
w tym zgęszczonym, spoconym ścisku
wręcz nie sposób szybko zapylać.
Siad jest krótki. Zaraz ktoś krzyczy,
że nie wolno siedzieć na schodach,
ale i tak pięknie – bez smyczy –
patrzeć tam, gdzie świetlista woda.
Psa niełatwo kupić przepychem,
albo innym dobrem na pokaz,
niemniej oddałbym pełną michę
za to miasto – befsztyk dla oka.
Co tu szczekać, w takiej scenerii
dzień codzienny ogon podkula,
mniej dochodzi świata brewerii,
trudniej pławić się w duszy bólach.
Zwykle robię prasówkę karnie,
lecz nie tu, w tej wrażeń zadymie,
bo pies, gdy go zachwyt ogarnie,
zapomina o Rzymie… Krymie…
I myślałem, zdziwiony nieco,
że o Polsce nie myślę wcale,
i płonęło jak w szklarskim piecu
wielkie słońce w Grande Canale.
Sorry, Lisku, je<.li odnosisz takie wrażenie, ale ja zupełnie poważnie.
Widuję w mojej okolicy ortodoksyjne rodziny z licznym przychówkiem, ale są to raczej turyści z Izraela, bo kiepsko znają obce języki. O kontakt trudno, można raczej tylko dyskretnie obserwować np. w pociągu.
Dzięki, Lisku. Skojarzenie masz prawidłowe. 😀
To do glamour.
W sprawie dotknięcia przez kobietę, nie wydaje mi się, że to kwestia grzechu, raczej uczynienia mężczyzny nieczystym przez nieczystą istotę. W warszawskiej gminie żydowskiej rabin bez problemu wita się podając rękę, ale niektórzy panowie odskakują, jak oparzeni, jeżeli się ich niechcący dotknie i wołają, że nie można dotykać. To są gorliwi neofici.
Z takich różnych incydentów wyciągnęłam powyższy wniosek – jestem nieczysta, bo jestem kobietą.
U nas ostatnio w gminie rządzi świetna młoda osoba i chociaż mi trochę żal rabina Schudricha, bo go bardzo lubię, a wyraźnie stracił na znaczeniu, to cieszę się, że kobiety nie dały zapędzić się w kozi róg.
Lisku, to zależy, jak definiujesz prześmiewczość. Bo jeśli jako śmiech niechętny, wywyższający się, złośliwy, to za siebie mogę powiedzieć, że w moich pytaniach takich intencji nie ma. Jest za to chwilami przymrużenie oka i żartobliwy ton, bo to jest w ogóle ton dla mnie naturalny i o wielu sprawach w ten sposób mówię. Zresztą różne rzeczy świata tego trochę inaczej się widzi, kiedy się je trochę „odpoważni”. 😉
Dla mnie prześmiewca nie jest określeniem generalnie pejoratywnym, bo prześmiewcami byli np. Boy czy Gombrowicz i właśnie za to ich kochamy. 🙂 Ale wiem, że istnieje też prześmiewczość wredna i nie zawsze wyraziście się ona różni od tej niewinnej. Na własny użytek, jeżeli nie mam pewności, z jakim typem śmiechu mam do czynienia, na wszelki wypadek przyjmuję „domniemanie niewinności”, dopóki mi się w którąś stronę nie wyjaśni.
A zapytanie wprost też jest bardzo dobrym rozwiązaniem, bo wtedy mogę odpowiedzieć, że się chwilami uśmiecham, ale nie wyśmiewam. 🙂 A za żartobliwą formą stoi poważna chęć dowiedzenia się – czy np. w judaistycznej ortodoksji za grzech są przewidziane jakieś konkretne kary.
Pod wpływem dzisiejszej rozmowy zacząłem się zastanawiać, jakie ja osobiście mam tabu, którego nie przekroczyłbym pod żadnym pozorem i w żadnej sytuacji. Chyba nie ma tego zbyt wiele. 😯 Kazirodztwo mi przyszło do głowy, ale poza tym trudno mi coś znaleźć. Zabicie kogoś sobie wyobrażam – nawet nie tyle w obronie własnej, co swoich bliskich. Ukraść też bym pewnie potrafił, np. z głodu czy w imię tzw. wyższych wartości. Nie mogę nawet przysiąc, że w jakichś ekstremalnych okolicznościach nie byłbym zdolny do kanibalizmu (samotna tratwa w bezmiarze oceanu, zmarły z pragnienia towarzysz, te numery). 😳
Nie wiem, czy taki ze mnie niemorał, czy taki realista? 🙄
A, jeszcze miałem Liskowi odpowiedzieć – „izraelici” to faktycznie słowo już bardzo archaiczne i w niestylizowanych tekstach brzmiące obco. Ale „skrzydło” w sensie odłamu mnie nie przeszkadza. Można tak albo tak.
A zjadłbyś domowe zwierzę, które znasz od urodzenia i traktujesz jak członka rodziny? Dla mnie to by też był kanibalizm.
To znaczy pewnie zjadłbym, ale nie wiem czy bym potrafił uśmiercić 🙁
Jakby go bomba zabiła, to co innego.
Apropos nakazów i zakazów, to przypomniał mi się obrazek z dzieciństwa, tak surrealistyczny, że go pamiętam do dziś, chociaż zdarzenie było jednorazowe.
Byłem z moją mamą w kościele, msza się jeszcze nie zaczęła, kiedy przez cały kościół przemaszerowała znajoma pani z dwiema liliami w dłoniach. Szła tak stukając obcasami o posadzkę, a światło słoneczne wpadające przez okna rozświetlało chmurą jej rudych loków jak płomienną aureolę.
Kiedy doszła do ołtarza ksiądz odprawił jakiś niezrozumiały ceremoniał z machaniem nad nią kropidłem włącznie.
Mama szepnęła mi na ucho: Pani Z. przyszła do wywodu 😎
Znał ktoś z Was ten obrzęd?
„Po porodzie rozpoczynał się okres połogu, podczas którego kobietę obowiązywało wiele kolejnych zakazów i nakazów związanych z jej „nieczystością”, występujących teraz w większym natężeniu. Matka z dzieckiem przebywała więc głównie w domu, chroniąc siebie i niemowlę. Do czasu wywodu ograniczała swoje kontakty ze środowiskiem: nie wolno jej było chodzić na mszę, przez 7 dni po porodzie doić krów, piec chleba, wychodzić w pole, czerpać wody ze studni, dotykać święconej wody, składać wizyt, przechodzić przez miedzę i wszelkiego typu granice. Za każdym razem kiedy wychodziła z domu, musiała wtykać w ubranie szpilki czy igły lub wkładać na szyję różaniec, bo złe mogłoby jej zaszkodzić.
Wywód był to rodzaj ceremonii kościelnej — „rytualnego oczyszczenia”, wprowadzający ponownie kobietę w zwykły tryb życia. Miał miejsce 40 dni po porodzie, kiedy to powracały podstawowe kobiece funkcje biologiczne, przede wszystkim menstruacja. Kobieta „nieczysta” wchodziła do kościoła bocznym wejściem, przez zakrystię, tak jak katechumeni przed przyjęciem do społeczności wiernych. W ręku trzymała zapaloną gromnicę, a ksiądz, po pokropieniu święconą wodą, dawał jej do pocałowania stułę. Potem przechodziła do głównej części kościoła i przed ołtarzem odmawiała z kapłanem oczyszczające ją modlitwy. Całowała podany krzyż i już sama obchodziła z tyłu ołtarz. Składała do skarbonki ofiarę i pojawiała się z drugiej strony ołtarza.”
(Leksykon Lublin)
Pani Z. była kobietą nieczystą!
Notabene, syn, po którego urodzeniu musiała się oczyścić, został księdzem.
Bobiku, w sprawie przesmiewczsci chodzilo mi o jakies ogolne wrazenie „O patrzcie jaki cudak”.
Co do sprawy dotkniecia i nieczystosci – jest tak jak napisala Siodemeczka.
Markocie, co do kary za zlamanie tabu lub nawet za cos uznane za grzech, to jednak nie tak. To jest dosc zasadniecza roznia w sposobie myslenia chrzescijanskim i zydowskim. Po pierwsze glownym celem przestrzegania przykazan przez Zyda jest nie wlasne dobro lecz przyjscie Mesjasza. Po drugie „zaplata” za przestrzeganie, ogolnie, moze byc, wg wielu, dopiero po przyjsciu Mesjasza i zmartwychwstaniu. W judaizmie nie ma nieba i piekla, a raczej jest ale tylko wg niektorych i jest to o wiele mniej zaznaczone niz w chrzescijanstwie, na dodatek nie ma nawet obowiazujacego kanonu dotyczacego tego co sie dzieje po smierci, rozni mysla i pisza bardzo roznie.
Oczywiscie, jak w kazdej religii, sa rozne poziomy abstrakcyjnosci wiary, pojecie ze ogolnie Bog odplaca za dobre uczynki jest (zreszta sa miedzy chrzescijanstwem a judaizmem mutualne wplywy), ale, w odroznieniu od chrzescijanstwa, w judaizmie sprawy miedzy czlowiekiem a Bogiem, tz przestrzeganie przykazan biblijnych, jest wazniejsze niz sprawy miedzy czlowiekiem a jego bliznim.
Wazniejsze – tylko w tym sensie ze jest wiecej nakazow niedotyczacych relacji medzyludzkich niz tych dotyczacych.
Tabu to nie sa rzeczy ktorych sie nie robi w zadnej sytuacji, tylko takie ktorych sie nie robi w sytuacji normalnej. Kanibalizm jest jak najbardziej tabu, mimo ze w ekstremalnych itd.
Za to byli Zydzi ktorzy majac wybor miedzy chrztem a smiercia wybrali to drugie, a nie wiem czy mozna to nazwac tabu.
W judaizmie nie ma nawet zgody co do tego czy istnieje reinkarnacja (zawsze w ludzkiej postaci) czy nie – niektorzy (chyba bardziej Zydzi sefardyjscy, ale nie jestem pewna), w nia wierza, wierza tez ze w tym nastepnym wcieleniu mozna byc karanym za grzechy poprzedniego. Ale inni bardzo sie tej tezie sprzeciwiaja.
Oczywiście, że w normalnej sytuacji za Chiny nie zjadłbym Pręgowanej i jeszcze wielu innych rzeczy bym nie zrobił, ale ja się zastanawiałem nad sytuacjami nienormalnymi: czy wtedy lęk przed złamaniem jakiegoś tabu byłby we mnie tak silny, że już wolałbym pożegnać się z żywotem niż to uczynić.
Oczywiście ja to sformułowałem bardzo ogólnie, bo i w ramach jakiegoś konkretnego tabu sytuacje mogą być różne, np. zabicie obcego to coś innego niż zabicie „swojego”, a stopnie swojości też odgrywają rolę. Ale w każdym razie nie mogę uczciwie powiedzieć „nie, w żadnej sytuacji i w żadnej sprawie nie byłbym zdolny do zabicia kogoś”.
Co do zabijania, w naszych kulturach wojny to tabu uchylaja.
I samoobrona.
Markocie, pytania na powaznie prosze bardzo, odpowiem w miare wlasnych mozliwosci 🙂
Znowu się potykamy o kwestię definicji, bo „tabu” nie ma tylko jednej. Mnie bardziej chodzi o to, co Wiki określa jako w najogólniejszym sensie terminu głęboki i fundamentalny zakaz kulturowy, którego złamanie powoduje spontaniczną i niejednokrotnie gwałtowną reakcję ze strony ogółu przedstawicieli tej kultury, gdyż jest przez nich odbierane jako zamach na całą strukturę tej kultury i jej integralność, a więc jako zagrożenie dla dalszego istnienia danego społeczeństwa. Ale „tabu” może oznaczać również zakazy i nakazy niepisane, czy zmowę milczenia, a istnieje również pojęcie tabu indywidualnego czy osobistego. Więc rzeczywiście poruszamy się po terenie dość nieprecyzyjnym.
Bobiku, that’s the whole fun 😀
Te siedem dni bardzo sensowne. Te tam szpilki, święcone wody itp. to tylko ornamenty. Ważne, że był czas na dojście do siebie.
Nie wiem, czego bym nie zrobiła i nie będę wiedziała, dopóki nie stanę oko w oko z Losem.
Tak czy owak, tabu cudzopodłóstwa naruszam notorycznie i z przyjemnością, chyba że pod cudzym łóżkiem jest ktoś, kto mi broni wstępu przy pomocy zębów. 😆
Wywód znałem dotychczas tylko w słowie, ale o tym popołogowym pierwszy raz słyszę. 😯 Miał on wprawdzie, jak zauważyła Haneczka, pewien praktyczny sens, ale powiązanie go z „nieczystością” kobiety to sprawka jakichś przebrzydłych seksistów. 👿
Bobiku, mozna nawet tak 🙂
😆
A może ktoś chce pozgadywać, dlaczego na dzisiejszą kolację kupiłem rybę? 😈
Niektórzy preferują Cudzonałóstwo
Z nawyku lat dziecinnych jedzenia ryby w piątek?
Czemu dziś ryba? Jeśli nie z powodu tradycji piątkowej, i nie z powodu bulli Quamvis perfidiam, to może po prostu ładna się trafiła? 😉
Nikt nie zgadł, z czego wnoszę, że nie jestem psem aż tak nieskomplikowanym, jak można by sądzić po pozorach. 😆
Piątkowymi, postnymi nawykami w moim rodzinnym domu nikt sobie głowy nie zawracał – trochę z religijnego indyferentyzmu, a trochę dlatego, że wszyscy jadali w stołówkach to, co tam akurat dawano, czyli jedynie słusznych dziecinnych nawyków nie miałem. Rybę w piątki zacząłem kupować dopiero w Niemczech, ponieważ mieszkam w landzie z tradycji katolickim, a to skutkuje świetnymi piątkowymi ofertami na ryby. Znaczy, z chciwości poszczę. 😈
A Stara Mordechaja jeszcze nie w domu…?
Gulasz wieprzowy. Potem poproszę dwa kawałki placka Markota, jeśli można i jeśli coś jeszcze się uchowało 🙄
Jak to nie zgadł? 😯
„Po prostu ładna (i niedroga) się trafiła” 😉
Nie mówiłeś, że (jak co tydzień) kupiłeś dziś rybę. Zgadnijcie, dlaczego 🙄
Dostałem właśnie ze źródeł zbliżonych do Mordechaja wiadomość, że jego Stara wciąż jeszcze nie miała operacji zaplanowanej na rano. 😯
Zaiste, Zawiść Świata ten cały NHS. 👿
Czyli kciuków jeszcze, broń Panie B., nie puszczać!
A to skubańcy 👿
No to będzie nocować 🙁
Na osłodę dla Haneczki
Markocie, ale na to, że w piątki opanowuje mnie nagłe dusigroszostwo, nawet Ty nie wpadłeś. 😈
To, że bardzo lubię ryby, nic tu oczywiście nie ma do rzeczy. 😉
Oj, to moze znaczyc ze juz dzis nie zrobia i ja przetrzymaja do jutra… 🙁
Właśnie też się tak zacząłem obawiać, że teraz to ją już na noc zostawią. 🙁
Tez bardzo swieze lubie ryby, i dusigroszostwo w ich wypadku jest zrozumiale, bo sa drogie, wiec oferty jak najbardziej nalezy wykorzystac 🙂
Bobik dusigrosz 😉 A może być inaczej, kiedy wiadomo, skąd się wywodzi? 😉
Toż to okropne 👿 Współczuję Helenie 🙁
I to oczekiwanie, sama przyjemnosc 👿 Szkoda ze nie ma ze soba czego podlaczalnego do internetu…
Ojej 🙁 Trzymam kciuki!
A makowiec sie udal, wszystkim bardzo dziekuje! 🙂
Internet gdzieś w szpitalu może i jest, ale wątpię, żeby miała do tego głowę. Po tylu godzinach czekania na operację można już być rozwścieczoną galaretą.
Trudno powiedzieć, nie wiemy, jakie tam są zwyczaje w Zawiści Świata.
Na niektórych oddziałach w niektórych placówkach w Warszawie to prawie 24 h operują.
Zawiść Świata na wyżynach swoich możliwości 👿 Toż to niehumanitarne! Chyba że Helena się zdestabilizowała – jakieś skoki ciśnienia, czy coś. W każdym razie nadal trzymam.
Moze by zadzwonic na komorke, lub przynajmniej wyslac SMS…?
A w soboty w ogóle robią te „procedury”?
O, to świetnie, że makowiec się zachował grzecznie i nie dał jakiejś plamy. 🙂
Ja centów już nie duszę, bo to jednak za małe jednostki. Jakby co, to możecie mi wymyślać najwyżej od krakowskich eurusiów. 😈
Czy z faktu, że makowiec był przyrządzon, wynika może jakaś okoliczność składania życzeń, Lisku? 🙂
Kolejna wiadomość jest taka, że Starą M. właśnie wzięli na operację, ale ponieważ to informacja udzielona Kręgom Zbliżonym Do Mordechaja przez kogoś z personelu ZŚ, to nie wiem, czy jest stuprocentowo pewna. 🙄
A rzeczywiscie, jutro sobota. Jesli nie robia w soboty, to albo zrobia dzis pozno i przypuszczalnie przetrzymaja do jutra w celach kontrolnych, albo wysla do domu dzis i kaza wrocic w niedziele. Moze jednak to pierwsze, bo ma juz ten drucik wepchniety.
Przecież Nowy Rok był, Siódemeczko. 🙂
O wywodzie gdzieś kiedyś czytałam, ale pojęcia nie miałam, dziś żyjący ludzie mieli szanse się z tym zwyczajem zetknąć 😯
Przekonanie o nieczystości kobiety, związane z połogiem, miesiączką, czy też kobietą w ogóle, przewija się wielu kulturach i przeważnie u podłoża, gdy obrać to wszystko ze szpilek w odzieży, ma na celu podarowanie kobiecie pewnej ochrony. Może tabu związane z dotykaniem kobiety ma ją chronić przed molestowaniem?
Nie Siodemeczko, po prostu naszla mnie chec 🙂 🙂
No tak , wigilijny makowiec mogl przeskoczyc na Rosz Haszana, ale nie pamietalam ze ma byc na wigilie 🙂
Znaczylo by to ze ma ja chronic przed molestowaniem glownie w chwilach nieplodnosci (miesiaczka)…?
Zakazy w czasie połogu mają znaczenie ochronne dla kobiety (ciężka praca przy pieczeniu chleba, wyciąganiu wody ze studni itp) Nawet zakaz dotykania wody święconej ma sens, odkąd wiadomo ile bakterii E.coli w niej się znajduje.
Najgorsze są te pojemniki z wodą święconą przy wejściach do kościołów.
Początkowo te obyczaje (jeszcze pogańskie) miały, oprócz dania chwili wytchnienia, raczej chronić przed molestowaniem przez złe duchy i inne diabelstwa. Dopiero potem niektóre religie zaczęły dokładać do nich nieczystość kobiety. 🙄
Wody święconej w kaplicach szpitalnych unikać jak diabła 😎
62 miliony bakterii na mililitr!
To dobrze, Lisku, smacznego. 🙂
U nas zaczęły się Szalone Dni Muzyki.
To jest impreza organizowana kasy miasta dla mieszkańców, pewnie dlatego na koncert inaugurujący i kończący nie ma biletów w sprzedaży.
Jakoś mi się odechciewa chodzić na spektakle, gdzie lud ma się w głębokim poważaniu, a później świecą potężne łysiny wolnych miejsc, bo Wysoka Frekwencja też miała w tyle.
Ja wiem, Kierownictwo powie, że dyrekcja Opery Narodowej musi zabiegać o względy sponsorów, to niech sobie zabiega.
Mam problem zasadniczy z tego rodzaju darwinistycznymi wytlumaczeniami wierzen (np jaka medyczna przewage daje itp), gdy te wytlumaczenia sa rozne od sensu nadawanego im przez wyznawcow, m.il dlatego ze jest wiele wierzen w ktorych nie widac takiej przewagi, a mimo to sa.
Lisku, w wielu przypadkach można po prostu prześledzić, jak pewne wierzenia się rozwijały i wnioski na temat ich pierwotnej oraz wtórnej funkcji wyciągać na tej podstawie. Akurat na temat obyczajów związanych, nazwijmy to, z kobiecością, jest dość obfita literatura niekoniecznie typu „darwinistycznego”, a raczej historycznego.
Co do intencji, to jest takie myślenie życzeniowe, że nasi przodkowie mieli trochę oleju w głowie i nie chodziło im w tych zabobonach o ochronę miedzy przed zbezczeszczeniem lecz o dobro położnicy i jej dziecka (żeby siedzała w domu i nikt jej nie zapędzał do roboty)
Tak jak teraz racjonalizuje się np. zakaz jedzenia wieprzowiny w innych religiach.
Bobiku, czy mozesz dac przyklad?
A, juz sama przypomnialam sobie przyklad ale z dziedziny rolnictwa, tz wierzenia naokolo cyklu por roku w wyniku przestrzegania ktorych de facto plony sa wieksze. Wiec moze w niektorych wypadkach rzeczywiscie cos w tym jest.
Oj, sorry, Lisku, strasznie dawno takie rzeczy czytałem i teraz już nie pamiętam co u kogo, tylko ogólne wrażenie mi zostało, ale w guglu na pewno różne tytuły można znaleźć.
O innej porze nawet sam bym poszukał, ale teraz już rodzina zaczyna się schodzić i muszę bractwo nakarmić. 🙂
Bobiku, juz sama sobie odpowiedzialam 🙂
(W jednej izraelskiej piosence jest taki werset „zadalem sobie pytanie i soba mi odpowiedziala”, z tym ze po heb. to brzmi lepiej 🙂 )
Dobry wieczór 🙂
Wróciłem z ogrodu z jesiennymi kolorami
Dobrze, że procedura, pomimo opóźnienia, jednak dziś. Mam nadzieję, że Mordechaj porządnie nawypoczywa wszystkie kąty, żeby Helenie dobrze się wracało do domu.
Irku, cudne!
Dziękuję, Markocie 🙂
Może ta ochrona nie taka życzeniowa. Samo życie musiało podsuwać rozwiązania. A że mieszano to z religią i różnymi takimi, wcale mnie nie dziwi. Dzisiaj też się miesza.
Zawiść Świata ma przechlapane 👿
Przepiekne!
Jednak ” Dzień Trzymania Za Starą Kota” trwa. Obawiam się że sobota w Zawiści Świata
Ponoć zbliża się kres fejsbuka. Cytuję za Gazetą Prawną: Według matematyków z Princeton serwis Marka Zuckerberga osiągnął już szczyt możliwości rozwoju i do 2017 r. straci 80 proc. użytkowników. Naukowcy doszli do takiego wniosku, wykorzystując modele rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych i badając losy MySpace. (MySpace: portal społecznościowy kupiony w 2005 r. przez Ruperta Murdocha za 0,5 mld dol., sześć lat później sprzedany już za zaledwie 35 mln dol.)
To jak sie bedzie robilo rewolucje? 😯
Kolejne doniesienie: operacja chyba się udała, bo pacjentka żyje. 🙂 Czy wróci do domu dziś na noc nie wiadomo, ale pewnie najpóźniej jutro rano ją puszczą.
Dobre i to 🙂
Dzięki, Bobiku, dobry z Ciebie przyjaciel.
A za cóż mnie dziękować? Ja jestem tylko donosiciel. 🙂
Dzięki, Piesku. Spokojnej nocy, Heleno.
A Ty nie dziękujesz, jak Ci ktoś doniesie, na ten przykład, befsztyk? 😯 Albo suchą bułkę? 😉
Też dziękuję donosicielowi. Trzymałem po cichu, przydało się. 🙂
Siódemeczko, jeśli chciałabyś bilet wstępu na te całe Szalone Dni, to piśnij do mnie. Coś się wymyśli na pewno.
Lepiej rano, a nawet w południe. Niech się wyśpi i nie włóczy po nocy.
Cuda i dziwy Polski Wschodniej, ciąg dalszy: za podszeptem lokalnej szeptuchy Anna W. wyniosła muszle klozetową na rozstaje dróg. W muszlę uderzył ze skutkiem śmiertelnym jadący samochodem pop. Prokuratura przegrywa z zabobonami i umarza śledztwo.
Jak mnie ktoś doniesie suchą bułkę, to nie mogę dziękować, bo mam całą paszczę zajętą suchą bułką. 😀 A jej się nie da połknąć jednym kłapnięciem, tak jak befsztyka.
Dzięki, Wielki Wspaniałomyślny Wodzu, mam dosyć poważny problem z nogą i nie mogę siedzieć godzinami. Nabyłam jakieś cusie po 2 razy dziennie, ale dopiero dzisiaj przed wyjsciem załapałam, że Harlem to jest scena za sceną z plastikowymi krzesełkami powiązanymi sznurkiem.
To ja w obecnej kondycji nie nadaję się i przemyślawszy sprawę odpuściłam też koncert o 21:30 dzisiaj.
Mam jeszcze po Harlemie jutro i w niedzielę, rozejrzę się, co mogę zamiast.
Nie jest to aż taka atrakcja w tym roku, żeby zdrowie tracić.
Serdecznie Ci dziękuję za chęć pomocy
wdzięczna wielbicielka 😀
PS. Wkurza mnie, że czasami nie można dostać biletu (ciągle mówię o TWON)a później widzę grupy znudzonych młodych ludzi przeglądających internet w czasie spektaklu.
Dobrze kończę litanię żalów.
Polska Wschodnia ma istotnie zdumiewającą obyczajowość. 😯 W Małopolsce na ten przykład muszli klozetowej nie wynosi się na rozstaje dróg, tylko wrzuca do potoka.
A teraz Katolicki Uniwersytet Lubelski. Profesor Jan Konefał (Katedra Historii Ruchów Społeczno-Politycznych XIX i XX wieku) pobił swojego pracownika, dr Sabinę Bober. Pobita wniosła pozew z oskarżenia prywatnego. Rada Wydziału uwaliła habilitację Bober (dokonując rozbioru semantycznego jednej z recenzji i uznając, że pomimo pozytywnej konkluzji jest de facto negatywną), a następnie – ponieważ Bober nie zrozumiała aluzji – spowodowała rozwiązanie jej umowy o pracę. Bober habilitowała się na poznańskim UAM, sąd pracy nakazał przywrócenie stosunku pracy na KULu, a proces przeciwko Konefałowi wygrała. I co dalej? Oczywiście nic, przecież to Polska.
Tutaj do lasu.
Gorzkie żale wybywajcie,
Siódemeczce spokój dajcie,
niechby w nocy spokój miała,
gdy po całych dniach szalała. 😎
KUL coś ostatnio często bywa bohaterem sensacyjnych doniesień. 🙄
Nie, Babilasie. To nie Polska. To też Polska.
Dobranoc 🙂
Do pracy ją przywrócili, Babilasie, tu ma grafik na semestr 2015/15
http://e.kul.pl/qlsale.html?op=4&prid=2916
A profesor Jan K. (sprawa jest moim zdaniem kryminalna, a kryminalistom w Polsce, jak wiadomo, przysługuje ochrona personaliów) napisał jakoby książkę, której nie napisał (ale wziął zaliczkę i zgłosił do dorobku). Panie i Panowie, voila: lubelska profesura katolicka.
A w Ameryce jednej pani dorobili trzeci cycek i ona teraz będzie występować w telewizji. Na opiniotwórczym portalu o tym było. Świat jest pełen dziwów, nie tylko Lublin i Podlasie.
Czy dziw to rodzaj męski od kurtyzany, baj dzy łej?
Nie narzucam się, Siódemeczko, ale mam takie kwity na Szalone Dni, że można wejść na wszystkie koncerty we wszystkich salach, a my tu średnio gustujemy w amerykańskich kompozytorach współczesnych, ze szczególnym uwzględnieniem minimalistów, więc gdyby coś, to służę. 😎
No, toć mówiłem: jak chcieli mieć na KUL-u uczciwą profesurę, trza było brać świadków Jehowy. 😎
Oczekuję na akceptację. Co za swołocz, ten Łotr. 👿
Ta dziwa, ten dziw. Ten cud, ta cuda. Gramatyka też jest pełna cudów i dziwów. 😈
Babilasie, jakoś nie pałam wielką estymą do ciał profesorskich, chociaż znam, oczywiście, wspaniałych ludzi.
Pomijając różne indywidualne przypadki, mam taką myśl ogólną, że może za długo zatrudnia się starszych kolegów.
Nie chcę być bezlitosna, ale ta refleksja ogarnęła mnie po udziale w uroczystości wręczenia jakiejś nagrody uniwersyteckiej (nie pamiętam jakiej) o. Wacławowi Hryniewiczowi, fantastycznemu człowiekowi, który „zlikwidował piekło” i tylko dlatego nie otrzymał ekskomuniki, że się ciężko rozchorował. 😀
Na uroczystość przybyło ciało profesorskie UW w znacznej mierze głuche i chyba zupełnie nie zainteresowane, tym co się dzieje.
Żałosny to był widok, nawet, jeżeli część tych osób nie jest już etatowymi pracownikami UW. Na dodatek nie pozwalali mi skupić się na ważnym dla mnie wystąpieniu o. Wacława.
Czuję się głupio, że to piszę, bo sama jestem już bardzo dojrzałą osobą, ale nigdzie się nie pcham, nie robię za guru, nikogo nie pouczam i nie udaję mędrca.
Rozumiem, że wiek robi swoje itd, ale jeżeli takie osoby kompletnie nie zwracają uwagi na innych, to wg. mnie takie już są i wiek nie ma tu nic do rzeczy.
To był, powiedzmy sobie, gabinet osobliwości, ale Ci eksperci od wszystkiego wyciekający wszędzie z każdej dziury, to jest naprawdę szok i wstyd, poważni ludzie powinni coś z tym zrobić, żeby już wszystko nie spsiało (przepraszam, Bobiku) doszczętnie.
Wodzu, a nie masz wejścia na Sokołowa i Anderszewskiego? 😀
Żartuję. Zobaczę 29 września, co zostało.
Tu Filharmonia stosuje sprzedaż wiązaną, tam mój bank oświadcza, że dosyć zabawy w ciuciubakę, dał mi rok i wyłącza stary system.
Świat zachwycił się nowym mbankiem (podobno), a mnie nie odpowiada.
Z fajnego, prostego, przyjaznego systemu zrobili jakieś badziewie i będą mnie rozrywać (od rozrywki), bankowy FB.
Muszę nie na żarty rozejrzeć się w nim i chyba zrezygnuję z mbanku.
Kurcze!!!!
No nie, zajrzałam do zdjęć z uroczystości na UW.
To nie są staruszkowie, to ludzie w sile wieku, po co przyszli na uroczystość, jeżeli cały czas wokół mnie mnie ktoś gadał pólgłosem, szleścił, ciamkał i w każdy możliwy sposób przeszkadzał, zagłuszając mówców.
To jeszcze gorzej, niż chciałam pamiętać. 🙁 Powinna być wygrażająca pięść.
Jakieś nieszczęście narodowe.
Dlaczego akurat muszla klozetowa…?
Dzien dobry 🙂
Kawa na powrot Starej i Kota
Lisku, a moja lodówka jest pusta, pusta, a ja właśnie jestem głodny 😥 Przez tydzień myślałem, że się sama napełni smakołykami, a ona nic 🙁 Będę chyba musiał ustąpić i iść na zakupy Wrrrrr! Arrrrch! Hrrrrach!!!
Smoku, stol gotow na sniadanie dla wszystkich, a jest z gatunku samonakrywajacych i samozapelniajacych sie 🙂 🙂
I herbata tez 🙂
Smoku, a lodowke chyba powinienes wymienic, jesli przez tydzien nie zrobila co do niej nalezy 😐
Warto obserwowac misiowy (misi?) bór, bo wczoraj, czy dzis nad ranem, byla tam niedzwiedzica z dwojka mlodych niedzwiadkow 😀
Aaaaa, to co innego 😀 Przysiadam się do stołu w takim razie, od razu mam więcej siły do trzymania kciuków!
Lodówce daję kolejną szansę, ale gdyby ktoś wiedział, gdzie można kupić dobre samonapełniające się lodówki, proszę o kontakt. Kiedyś się przyda.
Dzień dobry.
Czymam!!!
Lisku, słowo „Somk” w mojej rodzinie jest w użyciu.
Starsza tak nazywała smoczek (somk lub somczuś).
I wcale się tego nie wstydzi. 🙂
Wracam do remontu… (Pod zerwana podłogą na piętrze znaleźliśmy jakieś kwity magazynowe z 1940 r. , mapę wojskową, tabliczkę drewnianą z francuskim nazwiskiem). Cd nastąpi…
U jeleni sarenki 🙂
Lisku (06:46) – dlaczego muszle klozetowe rosną na drogach Podlasia jak grzyby po deszczu, tego akurat nie wyjaśniono. (Trzeba chyba być miejscowym, wtedy takie rzeczy nie dziwią.). Na forum GazWyb zastanawiano się raczej dlaczego pomieszano dwa porządki wszechrzeczy, czyli do wiary i czucia zastosowano mędrca szkiełko i oko, to znaczy dlaczego szeptuchy przesłuchiwano za pomocą wariografu. Najbardziej rzeczową wypowiedź w dyskusji przytaczam poniżej in extenso:
Babilasie, piekne! 😀 Rozumiem okolo polowy… 🙂
Mysle ze tych porzadkow wszechrzeczy jest wiecej niz dwa i to bardzo dobrze… Choc oczywiscie czarna magia i collateral damage nie sa tego najlepsza strona.
Dzień dobry 🙂
Ja nie jestem całkiem pewien, czy dobrze rozumiem słowo „szaszka”, ale to chyba zdrobnienie od szabli. Resztę wyssałem z mlekiem Sienkiewicza. 😈
Zwierzyna wszelka już sobie poszła z polanek. 🙁 Ale dobrze, że znowu przychodzi, bo PA przestanie mi głowę suszyć, że nie wywalam nieaktywnych linków. 😉
Do listy linkow mozna dodac cos nowego: kamera live z miedzynarodowej stacji kosmicznej 🙂 (za kazdym razem trzeba poczekac minute zanim obraz sie zaladuje
http://spacestationlive.nasa.gov/timeline/
Sa tam kamery w roznych miejscach, wiec czasem widac pracujacych astronautow, jak teraz, czasem widok przestworzy z kamer na skrzydle stacji, i jeszcze inne
Ekranik mozna powiekszac i zwiekszac rozdzielczosc
Ale do tego trzeba by zakładać osobną rubrykę, bo kosmiczne numery pod zezwierzęcenie chyba nie podpadają. 😉
Raczej nie 🙂 Choc nie wiadomo co tam w kosmosie zyje 😈
Co tam w kosmosie. Nawet na naszej, niby dobrze nam znanej Ziemi żyją zupełnie nieprawdopodobne stwory, o których mało kto słyszał. Jak się kiedyś sprężę, to popełnię o nich wpis, bo niektórymi wygrzebanymi przeze mnie nazwami aż warto się podzielić. 🙂
Czy są nowe komunikaty z Zawiści Świata?
Gdyby były, zaraz bym podał. Przecież wiem, że nie tylko ja trzymam. 😎
Nie mam odwagi zadzwonić, bo a nuż Stara M. wróciła dzisiaj, od razu rąbnęła się w wyrko i odsypia. Jakoś głupio by ją było z tego brutalnie wyrwać telefonem.
Jasne. Trzymamy i siedzimy cicho. Tym razem Helena mogłaby nie podziękować za dzwonek.
Czekamy aż się odezwie.
Są wieści. Stara M. spędziła upojną noc w Zawiści Świata i tak jej się spodobało, że zażyczyła sobie jeszcze lunchu tamże. Dopiero po lunchu ma wrócić do domu. 🙂
Ufff, czyli dzień dobry 🙂
🙂
Trzeba jednak powiedzieć na korzyść ZŚ, że przystąpili do rzeczy bez zbędnej zwłoki, a to bardzo poważny argument.
No tak, zbędne zwłoki nie byłyby argumentem na rzecz ZŚ, bardzo dobrze, że z nich zrezygnowali. 😈
Dobra, to już jem lunch. 😎
Może ja też bym pomyślał o żarciu, bo już tak dawno o nim nie myślałem? 😆
Resztki ryby i resztki ryżu to się chyba aż prosi o paellę, nie uważacie?
Ja nic uważam o niczym, co ma na imię ryba. 🙁
Ale smacznego, Bobiku. 🙂
Dorzuć jeszcze parę ślimaków, Bobiku. Taką paellą mnie ostatnio karmiono, bleeeeee!
Juz jest w domu. Don’t ask, bo podrapie.
Taksowkarz Afganczyk: znam sluzbe zdrowia w Afganistanie, w Pakistanie i w Indiach. Z TAKA sie jeszcze nie spotkalem.
Anestezjolog, dr Markovic z Serbii: Odwiedzam czesto szpitale w Niemczech i we Francji. Po powrocie zabiera mi tydzien dojsc do siebie i sie wyciszyc.
Najpierw musze Stara nakarmic, bo od czwartku miala tylko dwa tosty i herbate. I duzo wody.
No przecież jestem cicho…
A ryba z ryżem mi się gryzie.
Mordko, skorzystaj z samonakrywającego się stolika, który dziś przewidująco został przez Liska przytaszczony. 🙂
Jak Stara już w domu i wtranżala, to ja wydam pierwszy oddech ulgi i pójdę po zakupy, bo stoliki stolikami, ale co wsadzę do lodówki, to moje. 😉
Nie lubisz paelli, Haneczko? 😯
Ja uwielbiam. Może być i ze ślimakami. Wszystkożerny jestem. 🙂
Bobiku, lubię i robię różne bałagany, ale ryż z rybą jakoś mi nie pasuje. Kocham jedno i drugie, ale osobno 🙄
Kocie, przekaż Starej – Smacznego! 🙂
No to ona jest troche gotowa opowiedziec.
Stara jest kompulsywnie punktualna, co oczywiscie swiadczy o niskim poczuciu wartosci wlasnej. Wiec stawila sie o siodmej, zamiast o wpol do osmej.
Dosyc szybko cala duza kolejke do Procedur zagnano do poczekalni gdzie wszyscy wypelniali, lacznie ze Stara kolejny cyrograf o braku odpowiedzialnopsci. Stara juz byla troche nabuzowana i jak jej podsuneli ODDZIELNA kartke, ze nie odpowiadaja za kradziez bizuterii, zegarkow pieniedzy etc, to powiedziala bardzo kategoryzcnie, ze nie zamierza tego podpisywac i OCZEKUJE, ze gdy bedzie pod narkoza, szoital dopilnuje aby nie zostala obrabowana. O dziwo dosyc latwo sie zgodzili. Moze pamietali, ze juz raz taki cyrograf wypelnila.
Kazali sie przebrac w szpitalne koszulki i zaprowadzili do ciemnawej klitki z bardzo niewygodnym krzeslem i telewizorkiem pod sufitem. xcisneli do garsci pilota i kazakli czekac. Zaraz sie okazalo, ze telewizorek udostaepnia trzy kanaly – BBC Parliaament, gdzie rozpoczela sie wlasnie debata o zasadnosci bompardowania z powietrza Panstwa Islamskiego. Wszyscy mowcy byli wspaniali – zarowno rzad jak i opozycja. Jedynu popis sk..synstwa dal John Galloway. Debata skonczyla sie w okolcach 12, nikt jeszcze do tego pokoiku nie wszedl, wiec Stara sprobowala inne kanaly w liczbie dwu dostepnych – jeden sportowy z zuzlem, a drugi Al Jazeera, ale niestety po arabsku.
Stara wyszla aby zapytac kiedy bedzie jej kolejka. Absolutnie beznamietne mriukniecie w rece[pcji Nie wiem.
– A czy moge przebrac sie w cywilne ubranie i wyjsc kupic gazete?
– Mozesz wyjsc na 15 minut bo moga zawolac.
O trzeciej po poludniu okazalo sie, ze to skrzydlo szpitala przestaje juz dzialac i nalezy przejsc do innego. O 3:30 spotkanie z anestezjologiem i polgodzinna proba zbicia cisnienia z 240 (dolnego juz nie doslyszala) do 110. A w miedzyczasie rozmowa z drem Markoviciem o Zawisci Swiata.
Powinnas napisac list – powioedzial dr Markovic.
– Tak, na wies Dziadziusiowi – odburknela Stara. O dziwo dr Markowic znal to opowiadanie Czechowa i natychmiast zaczal sie smiac.
O piatej zostala obudzona i poinformowana, ze jakas pani E. dokucza Zawisci Swiata nieustajacymi telefonami chcac sie dowiedziec czy Stara juz miala operacje.
To kiedy wraca do domu? Cisnienie bylo tak niskie, ze Stara nie byla w stanie utrzymac sie w pionie.
Wiec stanelo, ze przenocuje. Jeszcze probowala troche protestowac, ale pojawila sie bardzo grozna pielegniarka i pwoiedziala, ze mowy nie ma.
Potem co zasnela to co godzine ja budili i sprawdzali cisnienie. Cukier we krwi byl idealny.
Rano powiedzianojej, ze nie wyjdzie przed obchodem. A kiedy obchod? – Nie wiemy.
W poludnie powiedziala bardzo zdecydowanie, ze skoro obchodu nie by;o i nie wiadomo czy bedzie, to ona sie sama wypisuje. Pielegniarka po krotkim namysle doszla do wniosku ze obchodu faktycznie chybn nie bedzie, bo lekarkla zapomniala chyba, ze Stara jest w zupelnie innym skrzydle i poszla do domu.
O pierwszej Stara wypisano, zaopatrzywszy w rozne opatrunki i tabletki przeciwbolwoe (tramadanu kategorycznie odmowila, bo ma ostre halucynacje po nim). Wiec zaopatrzona w paracetamol i ibuprofen zaszla i zamowila taksowke z Afganczykiem.
W lodowce czekal na nia wspanialy gravlax, ktory wlasnie dojrzal.
No i toby bylo na tyle.
Wyniki patologii dopiero za tydzien, inszallah.
Witaj Staro 😈 (Kocie, przekaz prosze 🙂 )
Opowiesc opowiescia, ale nie ma w niej samej procedury. To o ktorej godzinie to sie w koncu odbylo? Nb Haneczka odgadla ze beda czekali na obnizenie cisnienia..
No ale zawisc mi nie grozi…
Podobno miedzy czwarta a piata.
Lisku, ja tylko po cichu podejrzewałam, że, po tak długim czekaniu, Helena jest aktywnym wulkanem. Nienawidzę czekania 👿
Dobrze ze Stara jest juz w domu 🙂
A boli?
Haneczko, to bylo dobre myslenie.
(O, tlumacze zywcem z angielskiego „good thinking”, nie wiem czy popolsku w ogole tak mozna powiedziec 🙂 )
Cięte to boli, dobrze, żeby nie bardzo.
Pilnuj Kocie, eby miała co jeść, mrucz Jej kołysanki, wachluj ogonem.
Tydzień na wynik, to nie jest źle.
Można na razie odpocząć.
Kiefy ja naprawde zanadto nie boli. Ostatni paracetamol miala chyba (wcisniety przez pielegniarke) o osmej rano.
Nie byla zszywana, tylko sklejona, co zwsze lepiej. Tylko zapomina ze tej reki nie powinna tymczasem obciazac torebka na ramieniu.
Diablo trudno się nosi torebkę na innym ramieniu, niż zwykle. Słuchałam wczoraj w BBC fragmentów debaty parlamentarnej. Przy Gallowayu nie zdzierżyłam i wyłączyłam na chwilę dźwięk. Ugh.
Niestety. towarzszy G. Galloway jest rzadka abominacja. I za to go Putin kocha. A przedtem jeszcze Saddam H.
To wszystko przez Was! Poszczułem psem Niechcemisia i zabrałem się do pieczenia placka ze śliwkami. Jak umrę z przepracowania, to się czujcie winni! 👿
O nie, nie ze mną takie numery, Bobik.
Nie mam nic wspólnego z Twoim umrnięciem, także zarówno z plackami śliwkowymi.
Ale jak upieczesz, to mogę się poczęstować. 😀
Jeśli Pies jest jednocześnie szczuty na Niechcemisia i piekący placek, to przepracowanie ma jak w banku. Nie martw się, Pogromco Niechcemisia, ja dziś wypoczywam za dwoje. 😎
Umarł Bobik, umarł, stęknął, padł i zamilkł;
piec mu się zachciało placek ze śliwkami,
a że z takim plackiem roboty od groma,
wziął i się przekręcił nasz nieszczęsny ziomal.
Ktoś teraz powinien nad zwłokami płakać:
umarte na ament, dola pieska taka,
leżą równe, sztywne, pod cienkim całunem,
nie cieszy ich befsztyk ani dobry trunek.
Ale zamiast płakać, towarzystwo chwackie
leci na wyścigi podzielić się plackiem,
tryska sok śliwkowy, leci cukier-puder,
co zwłokom potrzebny już jak psu na budę.
Nagle trup odrzucił prześcieradło białe:
co tak sami jecie, ja też chcę kawałek!
Po czym się w konsumpcji wysunął na czoło
i tak smętny wierszyk skończył się wesoło. 😀
😀
Placek ze sliwkami, Pies sie nim obzera
A nas wszystkich z zalu az bierze cholera!
Piekne 😀
Zaraz Owczarek Podhalanski sie pokaze 🙂
Tak wlasciwie to o Mazurach czy o goralach…?
A propos, Kocie, czy znasz te restauracje I deli ?
Widzialem go pare razy w tv, ale w barze nie bylem, bo rzadko odwiedzam Nottingham Hill. Dawni nie bylem, ostatni raz chyba z Bobikiem siedzielismy w kawiarni na zewnatrz .
Uczylam sie u jego ojca, fantastyczny (ojciec). A teraz wlasnie przegladam jego, tz syna, ksiazke kucharska, bardzo ciekawa.
Dobrze, że Helena już w domu. Szkoda tylko trochę, że my, polscy lokalsi, nie możemy zupałnie szczerze się zszokować wyczynami Zawiści Świata, ponieważ sami mamy Zawiść Świata zwaną u nas enefezetem. Jestem pewna, że świat też by nam jej zazdrościł, gdyby o niej wiedział. Dlatego przezornie o enefzecie nie opowiadamy. I nawet dla niepoznaki zostawiliśmy sobie tego samego ministra zdrowia co poprzednio, żeby wszyscy myśleli, że jest ok.
Dobry wieczór 🙂
Helena poza ZŚ. Super 🙂 Mam nadzieję, że bez dalszych komplikacji. Dzisiaj na spacerze nostalgię jesienną spotkałem
Vesper, obawiam się, że nasza Zawiść podoła tabunowi ministrów. To są hydrzaste stajnie Augiasza 🙁
Irku, w pierwszych dniach listopada beda u mnie 🙂
POlska sluzba zdrowia ma jednak jedna niewatpliwa wyzszosc nad brytyjska, co nie ustaje poowtarzac. Mianowicie jest dosc skorumpowana i pare zlotych (lub plyta lub butelka koniaku) judiciously wcisniete komu trzeba, moze sporo problemow rozwiazacm od lapy. Jak slucham o zalatwoianiu sobie kolejek czy wizyt to zazdosc mnie pozera.
Niestety nasi z NHS sa kompletnie odporni na lapowki. Taka instytucja wrecz nie istnieje. I to jest dramat. Prawdziwy dramat naszej egzystencji. .
Nie jestem tak całkiem pewien, czy w niektórych przypadkach NFZ nie może jednak z ZŚ konkurować: 🙄
http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,137474,16689957,Lekarz_nie_pozwolil_corce_pozegnac_umierajacego_ojca.html#MT
Za rządów SLD był taki min. zdrowia Łapiński, który się przechwalał, że wzoruje polską służbę zdrowia na najlepszej na świecie – brytyjskiej.
Koszmar.
A prezy okazji – zapomnailem wspoomniec, ze dzisiejszy Times tryumfalnie donosi, ze polskie osiolki znow moga kompulowac!
Mala notatka a cieszy, ze Nasi znow sie wslawili.
Paella była wspaniała (z całym mnóstwem morskich paskudztw) 😀 a ciasto… hmm… jak by to powiedzieć… dalej rośnie. 🙄 Bo ten patent z piekarnikiem do wyrastania jest zapewne bardzo dobry, tylko trzeba jeszcze nie zapomnieć tego piekarnika przynajmniej na minimum włączyć. 😳
Fakt, Kocie, u nas nawet można pielęgniarki skorumpować czekoladkami. Ale w tym przypadku chyba nie o korupcję chodzi, tylko o dobre słowo i docenienie ciężkiej pracy. Te kobiety uwijają się jak w ukropie, a że są dwie na cały oddział, to z niczym nie nadążają, za co nieustannie zbierają joby od pacjentów. Lekarze traktują je jak ludzi drugiej kategorii. Więc jak się ktoś pojawi z uśmiechem na twarzy i czekoladką w garści, to są bezbronne, mimo świadomości, że to przecież nie bezinteresowne.
U nas lekarz nie ma prawa zle potraktowac pielegniarki albo jej zrowcic uwagi. To sa dwa oddzielne piony. Lekarz jest od leczenia, pielegniarka jest od opieki nad chorym. Jesli lekarz ma pretensje, musi isc do szefowej pielegniarek i ja przekonac, ze cos bylo nie tak. I odwrotnie. O niegrzecznym stosunku mowy byc nie moze.
Ale tez nie zdarzylo mi sie widziec by jakas pielegniarka „uwijala sie” z nadmiaru pracy (bardzo politycznie niepoprawna uwaga, ale fakt). Nasze pielegniarki i pielegniarze sa cool, zachoiwuja sie dostojnie i nogow sobie nie plamia lecac do chorego. Chory moze poczekac, nawet jak grozi mu usr..nie sie w lozku.
Istniala kiedys znakomita instytucja Matrony Oddzialowej, zlikwidowana przez Labour. Matrona byla najstarsza, najbardziej doswiadczona pielegniarka i oddzialem rzadzila. Wszystkie pretensje do niej zglaszano i oba byla na oddziale ostateczna instancja rozsadzajaca we wszystkich sprawach. Teraz istnieje je inbstytucja Head Nurse, ale nie jest to to samo. Ma mniejsze uparwnienia. Jak sie rozmawia ze starszymi Anglikami, to wszyscy bardzo zaluja, ze nie ma juz matron, chyba, ze na starych filmach „Carry on…”
Natrony maja wrocic do NHS!
http://www.dailymail.co.uk/health/article-36143/Matrons-hospital-wards.html
Anie, juz podobno wrocily 10 lat temu, ale nie widac ich.
Eeeech!…
Widocznie Zawiść Świata mogła sobie obecnie pozwolić jedynie na bardzo malutkie matrony 🙄
Matrony znakomicie też wypadają w kryminałach. (Mam na myśli książki, nie więzienia.)
Bobiku, w Twojej lince to nie NFZ, tylko wybrakowany człowiek. Wielokrotnie się przekonałam, że niezależnie od systemu, procedur, przepisów – najwięcej zależy od ludzia i jego człowieczeństwa.
Tylko częściowo się zgodzę, Haneczko. Bo jasne, że od konkrenego człeka zawsze dużo zależy, ale jednak warunki, jakie stwarza ludziom system, też są istotne. Po prostu znacznie łatwiej jest być przyzwoitym i życzliwym człowiekiem w takich warunkach, jakie są np. w systemie niemieckim. I nie chodzi o to, że tutejsze Kasy Chorych mają więcej forsy, tylko przede wszystkim o to, że tu wiadomo, kto jest nosem, kto tabakierą i co dla kogo. Ważne też, że przy dobrej organizacji pracy zarówno pacjenci, jak personel mają znacznie mniej powodów do irytacji, co wpływa na ich wzajemne nastawienie. Więc ja NFZ-u tak łatwo nie rozgrzeszę, bo znam aż nadto przykładów, że nie jest to system dobrze i sprawnie działający.
Polatałam dzisiaj z jajem. Dobrze mi zrobiło. Matko! Jak oni zawzięcie, szaleńczo chcą!
Bobiku, wyrosło?
W życiu nie przyszedł mi do głowy taki idiotyzm jak rozgrzeszanie NFZ-u 😯
Wiem tylko, że w dokładnie tych samych warunkach i tym samym systemie, można być człowiekiem albo nim nie być. Przekonałam się na własnej skórze.
Już się nawet upiekło. Idealnie. 😀 Rzadko mi się udaje wyjąć ciasto w tak właściwym momencie, bo zwykle się zagapiam. 😉
Niech jeszcze trochę przestygnie, to się zaraz na nie rzucę. 😎
Nie żałuj sobie, rzucaj się już teraz. Przestygnie w drodze 🙂
Skorzystałem z dobrej rady i się rzuciłem. O matko, już nie pamiętałem, jakie to potrafi być dobre. 🙂
No nie! To teraz wszyscy, łącznie ze mną, rzucą się do pieczenia ciasta.
Jutro. Pomyślę o tym jutro 😉
Dobranoc 🙂
Ciekawie się to zapowiada (spoiler: pożyczki na samochody, Stany, komornik online, banki bez ludzkiej twarzy).
Zdaje się jest sposób, by uniknąć święcenia tornistra, mielonego i łóżka. Wystarczy wyryć ślad pazurów diabła.
Dzien dobry 🙂
Kawa
i herbata .
Haneczko, nie zrozumialam co napisalas (23:20). Z jakim jajkiem latalas, i kto czego tak bardzo chce? 😳 🙂
Słoneczne dzień dobry 🙂
Dzień dobry 🙂
Jajko na śniadanie. Wysiedziane przez Haneczkę i wylatane na miękko przez kilkunastu twardych facetów. 😎
Słonecznie i u nas. Gdyby się jeszcze okazało, że ciepło, może udałoby się jakąś wycieczkę do lasu wykombinować. Być może to ostatnia szansa w tym roku.
Żurawi pewnie nie spotkam, bo to nie te tereny, ale może chociaż latającą z gałęzi na gałąź wiewiórkę. 😉
Aa 🙂 🙂
U nas sie szykuje pierwszy deszcz, jak sie ciesze !!!
Wygląda na to, że Siła Wyższa chodzi dzisiaj z obnośnym kramikiem i woła komu słońce, komu deszcz, komu zachmurzenie umiarkowane, koooomuuuuuu…. 😆
Szkolnictwo to może nie jest zbyt niedzielny temat 😉 ale i tak linkuję wywiad o nim, bo jutro mogę już zapomnieć.
http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,16682393,Zawodowcy_potrzebni_od_zaraz__Studia_produkuja_bezrobotnych.html#MT
Sam nie posunąłbym się do twierdzenia, że niemiecki system generalnie jest najlepszy na świecie (mam do niego różne zastrzeżenia, zwłaszcza do praktyki), ale jak chodzi o szkolnictwo zawodowe – fakt, to jest bardzo z głową pomyślane i działa w praniu.
Tylko że w Niemczech fachman z wykształceniem zawodowym ma inną pozycję społeczną niż w Polsce i chyba tu jest pies pogrzebany. Trzeba by zmienić nie tylko system kształcenia, ale i przekonanie, że jakikolwiek dyplom, byle „wyższy”, więcej waży niż dobry fach w łapie i łeb na karku.
Potrzebuje pomocy translatorsko-lingwistycznej i co gorsza znam to nie w oryginalke, tylko w bradzo bardzo smiesznym tlumnaczeniu na angielski.
Otoz po jakichs przegranuch wyborach Gerhard Schroeder mial powiedziec, ze jego partia spisala sie w wyboracj „sub-optimally”, co rozbawilo tutejszych komentatorow i jest to czesto cytowane (tak jak parlaentarne sformulowanie w brytyjskim parlamencie, ze ktos byl „oszczedny z prawda”).
Jak przelozyc sub-optimal? Aby bylo rownie smieszne?
Jest jeszcze problem poziomu tego szkolnictwa, Bobiku.
Kocie, ależ mi rozbolałeś głowę! Nieco poniżej oczekiwań? Nie do końca zasłużyła na ocenę celującą? Prawie zasłużyła na owację? Prawie na medal? Niemal świetnie? Odniosła niepełny sukces? No nie, niech się mądrzejsi pogłowią.:roll:
z optymalną rezerwą
drugorzędnie optymalnie
Pewnie Bobik wie najlepiej
Aga dała dobre przykłady.
Dwa ostatnie podobają mi się najbardziej. 🙂
A dlaczego nie po prostu „suboptymalnie” czy „podoptymalnie”? Po polsku brzmi to podobnie śmiesznie jak suboptimal po niemiecku. 😈
Dotąd się jeszcze nie udało z lasem, bo Moi wpadli na szatański pomysł, że trzeba mnie ostrzyc przed zimą. 👿 Ale już im się chyba znudziło torturowanie niewinnego psa i wyglądają tak, jakby mieli ochotę gdzieś wyskoczyć. 😉
Wszystkie dobre! Suboptymalne nie wpadlo mi do glowy, ale faktycznie….
Bede uzywac. Suboptymalny sukces wyborow!…
Już prawie byłam w poczekalni i nie dali panie, nie dali 🙁
No, tak. Platek to bylo za piekne. 👿
Mordko, skąd wiesz, że nie?
Grabarczyk zdementowal:
http://wyborcza.pl/1,75478,16717404,Platek_wiceministrem__Grabarczyk_dementuje.html
Czy ktos z Koszykowiczow uzywa lub zna program adobe digital editions?
Ja nie znam, Lisku.
A to nasze to nie digital?
Mialem problem z zainstalowaniem, jak pamietacie (albo nie) dopoki nie zauwazylem, ze jest bardzo slabo widoczny czerwony przycisk na OK czy cos w podobie. Wtedy sie zainstalowalo.
B. smieszny Tym o Ryczanie.
Czy nie mozna byloby wprowadzic jakiejs ustawy zakazujacej dziennikarzom BBC uzywania slowa „simplistic”, kiedy maja na mysli „simple”? Ja juz sie nie od dzis wsciekam, ale „simplistic design of a ring” powalil mnie na lopatki.
Gdybym nie byl taki zmeczony to bym list napisal. A tak musze dawac ujscie na blogu.
Simplistic moze byc rozumowanie, argumenty i takie tam. Ale pierscionek z turkusem?
Nieistotne, ale zabawne: ostatnia Polityka na str.76 powiadamia, że książka Pierre Lemaitre dostała nagrodę Goncourtów w 1913 roku…
Słuchajcie, wczoraj byliśmy na wystawie storczyków w berlińskim ogrodzie botanicznym. Byliśmy z przyjacielem zarażonym orchideokolekcjonerstwem i on wydawał niekontrolowane okrzyki zachwytu, ślinił się obficie oraz komentował kwieciście, co samo w sobie było nawet ciekawsze niż ekspozycja. Poza tym zupełnie niesamowite, że przez ćwierćwiecze intensywnego odwiedzania Berlina nigdy wcześniej nie trafiliśmy do ogrodu botanicznego – a pogoda akurat ładna, słoneczna i sprzyjająca spacerom.
Ja nie mam do końca warunków do uprawy roślin w domu (conservatory ma ekspozycje południową, więc wiosną wszystkie doniczki wychodzą na taras, z którego wracają jesienią, bo inaczej się ugotują i zasuszą), ale kupiłem sobie kilka Cypripediów do ogrodu (Ulla Silkens). I teraz czekam do końca maja.
A dzisiaj od rana było winobranie i przygotowywanie do przerobu, więc już tylko z wieczora zajrzałem pobieżnie na różne blogi, w tym na blog Jana Hartmana. Faktycznie, zgodnie z podtytułem – zapiski nieodpowiedzialne. Rozumiem, że lepiej byłoby, gdyby to lewica narzucała prawicy tematy do dyskursu publicznego, a nie odwrotnie, ale są w końcu jakieś granice, najczęściej wyznaczane przez zdrowy rozsądek we współpracy z dobrym smakiem. Teraz to wygląda na jakieś działanie na rzecz Frondy, bo za chwilę (obym był złym prorokiem!) Terlikowski ogłosi, że Hartman zachęca (ba! przymusza!) do kazirodztwa, we współpracy z niemiecką cywilizacją śmierci oczywiście.
Poza tym o 22 polskiego czasu na ITV drugi odcinek Downton Abbey (courtessy of Hola).
Grzybów nie było, ale był las, a po powrocie pieczeń schabowa, więc nie czuję się nadmiernie pokrzywdzony przez życie. 🙂
Nie mam siły zaglądać dziś do Hartmana. Tam trzeba mieć końskie zdrowie, nie pieskie. 🙄 Wolę już skoczyć fo Gugla i pooglądać orchidee, żeby sobie nie zepsuć całkiem przyjemnie – mimo strzyżenia – spędzonej niedzieli. 😉
Dzień dobry 🙂
Nie chcę suboptymalnego 👿 Od takiego czegoś luzują mi się klepki 👿
Lisku, jajem zaraził mnie córasek i przepadłam 😉 Rozzłościł mnie ten wywiad http://wyborcza.pl/magazyn/1,140954,16709321,Tam_Grunwald__tu_piknik__Dlaczego_w_siatkowce_nie.html Futbol amerykański i rugby to też gry kontaktowe i brutalne, stadiony wielkie, a kibolstwa nie ma. Za to jest porządne sędziowanie.
Haneczko, skoro suboptimal po niemiecku brzmi dość durnie, to polski odpowiednik w porządnym tłumaczeniu też musi być równie durny. 😉
Lisku, ja używam Adobe Digital Editions, ale żebym się znała, to chyba za duże słowo. ALe może mogę pomóc.
W szachach i brydzu tez nie ma kiboli. W brydzu to wrecz jakies niekocie wymagania uprzejmosciowe. Wystarczy lekko uchem ruszyc w zniecierpliwieniu a juz masz opinie chama ostatniego. E. zrywa stosunki jak powie komus: powinnam byla rozgrywac xy, a ktos jej odpowie: No, powinnas byla. Juz uchodzi za niewychowanego gbura, z ktoprym nikt nie chce grac.
Rozumiem dlaczego Stara nie chciala grac w brydza. To nie na jej nerwy.
I.. nie na jej mozg, jesli moge tak powiedziec na boczku.
Ale kibolstwa nie ma tez podobno na rugby. Bo rugby cwicza w drogich szkolach prywatnych, glownie. Tylko parkuja bezczelnie. Nasza Jasiunia, ktora mieszkala w Twickenham, zawsze narzekala na kibicow, ze parkuja nie tam gdzie powinni czyli za blisko jej domu.
Szanowni Państwo, Kot Furkot uważa, że jako autorzy i sygnatariusze wielu petycji moglibyście powziąć inicjatywę utworzenia takiego prawa, które gwarantowałoby Kotom nieograniczony dostęp do dowolnego wybranego fotela i wyłączne prawo użytkowania foteli u siebie w domu. Bo Personel za dużo sobie pozwala 👿 Mame bezceremonialnie zdejmuje Kota i sama siada, kiedy ma ochotę, czyniąc Kota upokorzoną i niszczęśliwą uchodźcą. Kot uważa, że to nie fair. Że to łamanie Podstawowych Praw Kota. I że czas na Deklarację i stojące na straży jej przestrzegania Trybunały.
W moim domu zdejmowanie Kota z fotela uwazane jest za brak kindersztuby. Raczej sie tego nie stosuje.
Vesper, wiesz moze co zrobic by ten program dzialal troche szybciej? Kupilam dzis duzy i drogi podrecznik w pdf-ie wymagajacy tego programu i przejscie z jednej strony na druga, a nawet posuniecie kilku linijek w dol, zajmuje okolo pol minuty, po prostu nie daje sie na tym czytac
Lisku, niestety nie wiem. Nigdy nie miałam takiego problemu. U mnie śmiga aż miło.
Tak, Kocie, to zdecydowanie brak kindersztuby. Stąd zapewne apel 😈
Dzielni mieszkancy Honkongu!
Nie chodzi mi o ten artyluł, tylko o zdjęcie. Spójrzcie na miny tych policjantów:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34864,16706566,Dlaczego_turysta_nie_moze_kupic_biletu_na_kilka_dni_.html?v=1&pId=31119860&send-a=1#opinion31119860
A w następnym wpisie podam, jak ta policyja traktuje niektórych cudzoziemców w Polsce. Woła o pomstę do nieba.
Tak nie może być.
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,140813,16695662,Lapowki_nie_bedzie.html
A tymczasem w Siedlcach… stanął pomnik Lecha Kaczyńskiego. 250cm. Na trzy i pół metrowym cokole. Od czegoś trzeba zacząć.
Lisku może Adobe Reader w najnowszej wersji będzie czytał szybciej?
Powiem Ci, że mnie też wolno ozstatnio pdf-y się otwierają, ale uważam, że to wina komputera, mam przeładowany.
Wyrzucam większość danych na dyski zewnętrzne, ale tyle się w nim nazbierało badziewia, pomimo czyścienia i defragmentacji, że trzeba by było zainstalować od nowa system operacyjny i wszystko.
Wieki historii, Babilasie, pokazały, że sojusz ołtarza z tronem przynosi obustronne korzyści. Nihil novi.
Mozliwe ze u mnie idzie wolno bo tekst ma okolo 3000 stron, ale jesli sprzedaja to powinno byc uzytkowe… Siodemeczko tylko adobe digital editions ma system gwarantowania praw autorskich, dlatego go uzywaja, w Readerze to sie w ogole nie otwiera.
A nie można w tym programie podzielić na części?
Ja na przykład, jak chcę podzielić, to albo zaznaczam zakres stron i eksportuję do pdf, albo drukuję określony zakres stron też w pdf.
I tym sposobem mam mniej ważące pdf-y, bez zbędnych reklam, na przykład, lub z potrzebnymi artykułami.
Nie mozna, Siodemeczko, juz sprawdzalam. Mozna robic copy paste, ale z wielkim trudem.
Jutro zobacze dalej.
Dobranoc 🙂
Lisku, możesz jeszcze spróbować pokombinować z widokiem strony. Spróbuj różnych opcji i zobacz, czy to coś zmienia.
Wyprobowalam wszstko co figuruje w menu, nic nie pomaga…
Dzien dobry 🙂
Kawa
i herbata
Lisku, chętnie spróbuję pomóc, tylko trzeba mi najpierw wytłumaczyć (i to łopatologicznie) na czym polega problem.
Poniedziałek jest dniem z definicji mało radosnym, ale ja się ucieszyłem bardzo, gdy do pierwszej kawy zobaczyłem na jakichś peryferiach internetu prawy prosty wyprowadzony w Terlikowskiego. A wydawało się pozornie, że Terlikowskiego nie można z prawej strony zaatakować.
Dzień dobry 🙂
Ściana napadła na Terlika? 😯
Nie pierwszy raz zresztą, jak się okazuje. Linka od Babilasa zaprowadziła mnie do innych niezłomnych wypowiedzi, w których Terlik traktowany jest jak skrajny mięczak bez cojones (nie to co Braun!), zdrajca świętej sprawy (Lisowi rękę podaje!) i oszalały filosemita (Michalkiewicza z Flondry wyrzucił za „czasowo zamknięte obozy koncentracyjne”!). Najbardziej rozczulająca była pewna komentatorka, która krwiożerczy post, opluwający najgorszymi wyrazy Terlika i odmawiający człowieczeństwa komukolwiek poza ścianą, zakończyła dobranym stylistycznie zwrotem: pozdrawiam cieplutko, Amelia. 😈
O policjantach i Wietnamczykach czytałem już wczoraj, strasznie zgrzytając zębami. Ale równocześnie był to tekst optymistyczny w tym sensie, że sprawa wyszła na jaw, nadano jej tzw. dalszy bieg i być może następni tak potraktowani Wietnamczycy będą już odważniejsi. Bo przecież takie zachowania policjantów, urzędników, czy w ogóle wszelkiej waadzy, w demokratycznych krajach są możliwe tylko dzięki temu, że ludzie się boją.
Petycję w obronie niezbywalnych praw Furkota podpiszę dopiero wtedy, kiedy zostanie ona rozszerzona i obejmie również prawa innej zwierzyny. Ja też cierpię z powodu nieuregulowanego statusu kanapy! 👿 Ja też chcę mieć – przynajmniej we własnym domu – jakieś gwarancje wypoczynkowe, bez konieczności zdawania się na łaskę i niełaskę poszczególnych jednostek ludzkich!
Wylegiwariusze wszystkich kanap i foteli, łączcie się!
Babilasie, problem w tym ze czytanie tej ksiazki (wszystkiego 360MB) w tym programie jest potwornie wolne – przesuniecie trzech linijek w dol (scroll down) tekstu trwa okolo 10 sec (a na kazdej stronie musze jezdzic w gore i w dol, bo strony sa wieksze niz ekran a tekst dwukolumnowy). W ten sposob pierwszy rozdzial skoncze czytac za tydzien…
Lisku, podobno to jest problem nowych wersji ADE. Może wobec tego pomógłby downgrade
Petycję Furkota, rozszerzoną o wnioski Bobika, podpiszemy obaj z Szamanem czterema łapami ❗
Szacun Koledzy 😎
Na własny Personel nie będziemy za dużo pomrukiwać. Pomijając fakt, że udaje im się wpoić elementarne zasady współżycia z Kotami, trzeba jednak pamiętać czyja ręka napełnia miskę 😉
Niestety goście Personelu są kompletnie niereformowalni 👿
Panoszą się na fotelach i kanapach. Spoufalają się, lecąc z łapami do głaskania i nie tylko z łapami 😳
Infantylizując nieznośnie: kici, kici, koteczek, milusi 👿 👿 👿
Tu musze z przykrością zauważyć, że Szaman, niestety, dopuszcza do poufałości 😯
Co ja muszę sprytnie tuszować, żeby Sztandar Kociego Honoru mógł nadal powiewać dumnie w naszym domu 😎
Ciekawe czy marudzenie i skarżenie mieści się w Kodeksie Honorowym Kotów? 🙄 😯
Podobno nie wypada narzekać na służbę 🙄
Toteż Sokrates problemy z Personelem elegancko pominął, koncentrując się na wykroczeniach Gości Personelu. 😎
Dzień dobry.
Byłam, widziałam przez lornetkę takie cuda:
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34939,16720614,Pasjonujacy_spektakl_na_niebie__Wedrowka_tysiecy_ptakow.html
Aparatkę trzeba mieć profesjonalną, żeby utrwalić cokolwiek.
Furkot nie jest tak dobrze wychowany. Dlatego powie jeszcze coś – mame jest tyranem. W domu zaczyna panować totalitaryzm. Zaczęło jej przeszkadzać, że Kot, gdy mu ktoś napełnia miskę, bardzo intensywnie się przy misce kłębi, co jest przecież odwiecznym Kocim Prawem i Uświęconym Zwyczajem. I kiedy w wyniku kłębienia się i podbijania głową ręki mame, pasztecik dla Kota domowej roboty wylądował po części na wyjściowych spodniach mame, po części w misce z wodą, a po części na ścianie, w domu zaczął się terror 😯 Kotu już nie wolno się kłębić 🙁 Mame mówi „Czekaj” (mind you; żeby chociaż „zaczekaj proszę tu obok, kochany Koteczku”, ale nie). No więc mówi „Czekaj” i Kot musi czekać pół metra od miski i wolno mu podejść dopiero kiedy miska jest napełniona. Bo jak podejdzie wcześniej, to jest odsuwany 🙁 A raz, kiedy mimo wszystko Kot próbował odrobinkę się pokłębić i podbić mame rękę, to go przytrzymała za kark. Za kark! Jak szczeniaka jakiegoś, za przeproszeniem Bobika 👿 Z nią ktoś musi porozmawiać, wytłumaczyć albo postraszyć, bo tak być nie może.
Od poczatku zrobilam downgrade z 4.0 na 3.0, bo ostatnia wersja nawet nie chciala sie otworzyc 👿 Moze rzeczywiscie sprobuje cofnac sie jeszcze nizej…
Mar-Jo, piekne! Izrael jest punktem przejsciowym dla wiekszosci ptakow wedrownych, jakby szyjka butelki ich tras. W pierwszych dniach listopada przelatuja nad HaChula i wypoczywaja tam pare dni.
Kłębienie się – proszę bardzo, ale tylko przy własnej misce. Bo przy MOJEJ misce, kiedy MNIE nakładają żarcie, to już przesada. A niestety – z przykrością to ujawniam – w naszym domu taki proceder jest uprawiany praktycznie przy każdym posiłku. Ja czekam grzecznie pod stołem, aż mi nałożą, a Wiadomo Kto najpierw kłębi się przy swoim posiłku, ale jak tylko Personel przechodzi do obsłużenia mnie, Wiadomo Kto lotem błyskawicy podbiega i zaczyna się kłębić przy moim, uszczuplając przy tym prawnie i zwyczajowo mi należne zasoby. Sorry, ale nie mogę uznać, że to jest fair. 👿
A roje szpakow organizuja takie pokazy:
https://www.youtube.com/watch?v=-OgermWn-C4
🙂 🙂
„pasztecik dla Kota domowej roboty (…) wylądował na spodniach etc” 😉
Dlatego w naszym domu preferujemy koty z importu albo chociaż „na wynos” 😎
Lisku – rozumiem, że książka jest w pdf-ie, a komputer jest napędzany…?
Coś w podobie tych szpaków widziałem kiedyś w Pizie. Nie zdołałem stwierdzić, jakie to było ptactwo (na szpaki było za małe), ale szczęka z wrażenia tak mi gruchnęła o podłoże, że jeszcze do dziś można podziwiać spowodowaną tym nierówność bruku. 🙂
Żurawie są jak niektóre powieści. Z kluczem. 😎
O, jak Babilas jest w okolicy, to szybko skorzystam i wrzucę pytanie: czy lawendę, której porosły grube, zdrewniałe gałęzie z zielonymi kitkami na końcu, wskutek czego wygląda jak zużyta miotła, mogę urżnąć przy samej ziemi (co najchętniej bym zrobił), tzn. czy wypuści wtedy od korzenia nowe pędy, czy się obrazi i odmówi dalszego udziału?
Babilasie, Win XP Pro .
A ksiazke (podobno) mozna czytac tylko w Adobe Digital Editions, ktory jest cerberem cyfrowych praw autorskich (a w tym wypadku jest czego pilnowac, bo ksiazka po znizce kosztuje ponad 120$ …)
Bobiku, serdecznie odradzam radykalne kuracje dla zdrewniałej lawendy.
o cięciu
Tylko młode rośliny znoszą głębokie cięcie. Wiem z własnego doświadczenia.
A jeśli już ciąć (radykalnie), to nie jesienią.
Dzięki, Markocie. Tak się właśnie obawiałem, że ona zniesie to źle albo wcale. 🙄 Chociaż kilka roślin już tak dość radykalnie odmłodziłem i spłynęło po nich jak woda po gęsi. Np. cytisus, nawet starszawy, z kompletnego oberżnięcia nic sobie nie robi.
Z tą lawendą to moja wina, bo ją zaniedbałem. 😳 Ale mam szczerą wolę pokuty i naprawienia błędu, więc może będzie mi wybaczone. 😉
U mnie w ogrodzie zastałam dwie bardzo stare i bardzo zaniedbane lawendy. Nie zaryzykowałam radykalnego cięcia, tylko urżnęłam wiosną cały bałagan. Zostały główne pędy, z końcówkami, które potem regularnie przycinałam. Jak ktoś lubi foremne, lawendowe poduszki, to na widok tych dwóch drapak by uciekał, ale mnie się podobają. Kształt mają nieokreślony, ale zielenią się i kwitną bardzo bujnie.
Niektóre rośliny (budleja, forsycja, czarny bez) są nie do wytępienia i zwyczajne obcięcie ich przy ziemi im nie zaszkodzi. Niestety lawenda do takich nie należy. Ale można, jak Vesper, ukształtować z takiej zdrewniałej małe drzewko czy inną oryginalną formę przez usunięcie brzydszych pędów i kultywowanie pozostałych, z oszczędnym przycinaniem zielonego.
No w istocie, dziś przez tych lewaków trudniej by było wypełnić wolę Pana.
Lisku, jeśli XP, to mi wygląda na zżeranie pamięci przez wynalazek Adobe. Tego DE nie używałem nigdy, ale inne wyroby z tej fabryki potrafią zająć dowolną ilość RAM, aż do zawieszenia na sztywno. Dlatego wywaliłem je i używam PDF-XChange Viewer, jest do ściągnięcia wszędzie za darmo. A wersja PRO kosztuje 10% przeciętnego chłamu od Adobe.
http://www.tracker-software.com/product/pdf-xchange-pro
Może najpierw spróbuj, czy książka się otworzy w darmowym, albo w demo. 🙂
Lisku, nie jestem kompetentny w Adobe Digital Editions. W internecie coś piszą o usuwaniu DRM z plików pdf, wtedy można by zobaczyć na jakimkolwiek innym czytaczu czy książka „się czyta” wolno z powodu swojego rozmiaru lub/i niemrawości komputera czy też raczej ADE dba o to aby nie czytać zbyt szybko.
Co do cięcia lawendy – królestwo moje jest nie z tego świata (klimatycznego), lawendę, gdybym miał, to zimowałbym w conservatory (tak samo, jak mieszka z nami rozmaryn). Zresztą ja miałem miejscowo przymrozek nad ranem 24 września (zwarzyły mi się dynie oraz częściowo dalie, a także plantacja bazylii, z której miał być jeszcze robiony drugi rzut pesto), więc najbardziej kompetentnie to się mogę o geofitach wypowiadać jedynie. Zakładam, że markot wie, co mówi (pisze).
Rozmaryn, w formie sporego krzaczyska, rośnie u mnie pod glicynią, gdzie nic innego rosnąć się nie zgodziło. Traktuję go bardzo brutalnie i wbrew wszelkim przepisom, ucinając mu nawet bardzo zdrewniałe gałęzie w dowolnych miejscach, ale to twardy zawodnik i żadnym nożycom się nie da. A to ucięte, po podsuszeniu, służy do aromatyzowania kozy grzewczej. 😉 Tak samo zresztą jak obrzynki z lawendy (poza tymi, które lądują w szafach).
Z powodu szkód przymrozkowych serdeczne współczucie. Zwłaszcza jak jeszcze tyle dobra diabli wzięli. 🙁
Dzieki, Wodzu 🙂 PDF-XChange mam na innym komputerze, sprobuje gdy do niego dotre (na obecny wole juz niczego nie sciagac), choc wielkich nadziei nie mam. Wydaje sie ze w wypadku zakupow z Elseviera DE jest obowiazkowe, program nie tylko czyta ale i ogranicza liczbe komputerow na ktore mozna dana ksiazke sciagnac (do 6 czy 8, i kazdy z nich trzeba zarejestrowac). Procedura wyglada tak ze trzeba ADE sciagnac oraz otworzyc w nim konto, i dopiero w otwarte przez niego okienko oraz po rejestracji maszyny sciaga sie zakupiona ksiazke. Pierwszy raz sie w cos takiego bawie.
DRM tez moge sprobowac gdziec cichcem uciac, dzieki Babilasie 🙂 ,
Dodatkowym problemem jest to ze oficjalnie zakup e-booka upowaznia mnie takze do ogladania ksiazki w sieci, co moze bedzie sprawniejsze, ale nie dostarczono mi odpowiedniego wytrychu; juz to zglosilam.
Obwarowan tu co niemiara.
Rozmaryn ma cały szereg odmian o różnej odporności na mróz, nawet do -25 stopni. Odmiany te różnią się też aromatem, smakiem, a nawet odcieniem zieloności. Mój ogrodowy przetrwał (z niewielką szkodą) dwutygodniowe mrozy poniżej -15.
Od kilku lat mam na balkonie rozmaryn otrzymany od osoby, która z obawy przed mrozami trzymała go przez pierwszych kilka lat w kuchni na północnym oknie. Wyglądał jak jakaś egzotyczna roślina o długich wężowo się wijących pędach pokrytych srebrzystozielonymi igiełkami w centymetrowych odstępach. Wystawiony na południowy balkon i pastwę losu (dostawał tylko wodę) w ciągu jednego lata zamienił się w gęsty zdrowy krzaczek, nawet na tych poskręcanych i zdrewniałych gałązkach pojawiły się kępki nowych odnóg o gęstych igiełkach. I tak sobie żyje teraz przez cały rok na dworze i mrozy mu nie straszne. Byle pamiętać o dostatecznej wilgotności, bo susza w połączeniu z mrozem jest śmiertelna. Zimą wystarczy podsypać śniegu. A jak nie ma mrozów, to podlać od czasu do czasu.
A to ja wiem, Lisek nie kupił książki, tylko dostęp do niej i przeglądanie jest przypisane do tej przeglądarki sformatowanej zapewne pod wypożyczającego książkę.
Ja z takich dostawców prasy zrezygnowałam już dawno – niby kupiłam, ale nie mam.
Siodemeczko, tez tak myslalam, ale chyba nie, bo po sciagnieciu moge czytac offline.
Ale tylko na ichniejszej przeglądarce.
A czy jak chcesz skopiować interesujący Cię fragment tekstu, to możesz to zrobić?
Kopiowac moge.
To dobre chociaz to. 😀
Jeżeli na innym komputerze też będzie tak chodziło, to powinnaś reklamować, wtedy przynajmniej wyjaśnisz dlaczego i co można zrobić.
Bylam za wielka optymistka. Juz nie mozna. Program pada za kazdym razem gdy probuje
Polityka usunęła wpis Hartmana o kazirodztwie.
Rozpędziła się chłopina wymyślając od zbędnych tabu obyczajowych i religijnych i ani się zająknął o medycznych problemach i powikłaniach, o innych aspektach nie wpominając.
Nikt nie robi większej szkody wyznawanym poglądom niż gorliwcy bez opamiętania.
Lisku, Ty rzeczywiście to dziadostwo zareklamuj, bo widać, że coś jest nie tak i nie z Twojej winy. 👿
Ale numer, rzeczywiście wpis Hartmana usunięty. Wiadomo, czy to redakcja wywaliła, czy on sam?
Wpis był dość głupi, ale mną tam dyskutowanie na temat tabu nie wstrząsa. Tylko że jaka to pod Hartmanem dyskusja – z byka, a jak się wydaje mało, to jeszcze cepem, widłami i glanem. 🙄
Polityka usunęła. Hartman twierdzi, że z obawy przed hejterami:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,16723625,Jan_Hartman_pyta_o__upadek_kazirodczego_tabu___Wpis.html
Tu jest więcej komentarzy, jak ktoś lubi
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16723625,Jan_Hartman_pyta_o__upadek_kazirodczego_tabu___Wpis.html#BoxSlotI3img
Tak jakby przy innych wpisach Hartmana bez hejtów się obchodziło… 🙄
GW napisała, że powstaje chrześcijańska wersja „Harry’ego Pottera”. Ma być dobrym chrześcijaninem, a nie spółkującym zwolennikiem teorii ewolucji. Kurczę, jak ja czytałam te książki! Żadnych momentów w nich nie zauważyłam, nawet tak przaśnych, żeby można je było określić mianem „spółkowania”. A może w tej chrześcijańskiej wersji Harry jest po prostu uncooperative?
To była interpretacja Hartmana.
Polityka wg. GW zamieściła na Twitterze:
„Z reguły nie ingerujemy w swobodę wypowiedzi naszych blogerów,ale nie możemy się pozbawiać jakiegokolwiek wpływu na treści pojawiające się na użyczanym przez nas komentatorom portalu” – pisze na Twitterze „Polityka”. „Temat jest zbyt poważny, żeby ujmować go w ramy felietonu”
Hartman nie przysporzył Palikotowi zwolenników.
A Klub Palikota opuściło właśnie 14 posłów, wcześniej też kilku.
Sam Palikot w TOK TM powiedział:
Skandaliczna wypowiedź profesora Hartmana. Jest to jego prywatna wypowiedź, z którą nic wspólnego nie mam ani ja, ani partia.
Duże dzieci.
Sponsorem dzisiejszego programu jest literka D.
D jak dyspensa:
http://wyborcza.pl/1,75478,16719374,Ksiadz_z_Gliwic_udziela_dyspensy_klientom_sklepu_.html#CukGW
Denerwuje mnie to echo 👿
Uncooperative to bardzo piękne określenie abstynencji seksualnej. 😆
Vesper,
pieknie to nazwalas….
Echo to też jakieś łajdactwo Łotra, na które nie mam żadnego wpływu. 👿
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzien dobry 🙂
Jaka piekna kawa! Ona na mnie patrzy 🙂
Dostawiam herbate .
Dzień dobry. Wiadomym jest, że Fronda ze szczególnym upodobaniem opisuje przypadki fundamentalizmu, zabobonów oraz zwyczajnych szajb wszelkich innych niż katolicyzm religii (coś tam było o belce w oku, nieprawdaż?).
Ale jest też instytucja o jakby trochę poważniejszej nazwie i funkcji – Katolicka Agencja Informacyjna. Otóż owa agencja poświęciła długie doniesienie klątwie (anatemie), którą mnisi prawosławni z góry Athos obłożyli Putina. KAI zaznacza przy tym lojalnie, że dokument jest „wyraźnie antysemicki”, ale z dużym upodobaniem cytuje jego duże fragmenty. W tekście anatemy zarzucono Putinowi, że jest „niszczycielem narodu rosyjskiego”, że wydał Rosję na „rozdarcie jej przez kaganat żydowski”. Mnisi zapewnili, że ich wspólnota od dawna już modli się gorąco „o pojednanie trójjedynego narodu ruskiego oraz o uwolnienie Rosji i Ukrainy od szkodliwej władzy żydowskiej, która, grając na szalonych naszych namiętnościach, rozpala tę bratobójczą wrogość wśród Rusów”. Działania prowadzone na wschodzie Ukrainy nie są żadną „wojną o wolność Noworosji”, ale sprowokowaną i skoordynowaną przez „Żydów rosyjskich i ukraińskich” rosyjską rzezią, „samozjadaniem się i samozagładą narodu rosyjskiego”.
Jakbyście, Kochani, nie wiedzieli, co o różnych rzeczach myśleć i jak wytropić żydowski spisek – zawsze Wam Katolicka Agencja Informacyjna pomoże.
W tym wypadku moze slusznie cytowali, bo sama bym nie zajrzala do tego curiosum (zreszta pewnie opublikowanego po grecku). Kolega nawet zwiedzal gore Athos, jego zona nie mogla, bo kobietom wstep wzbroniony.
Putina bym jakos nie podejrzewala, ale rozumiem ze logika jest taka ze kazdy Zyd=komunista i na odwrot 😈
Z frontu digitalizacji – juz moge kopiowac male kawalki z ksiazki, za to nie moge drukowac – chcialam wydrukowac strone 1309, a otrzymalam wydruk str 1237 ;). Problemem jest chyba wielkosc pliku, bo male epuby czyta ladnie (a moze i zawiadamia dyrekcje o ich obecnosci na moim kompie 😉 ).
Ale juz obiecano mi dostep online, moze to pojdzie lepiej.
Dzień dobry 🙂
Wprawdzie istnienie żydokomuny jest oczywistą oczywistością, ale zawężając do niej definicję Żyda Lisek jednak trochę się myli. Żyd to każdy, kto definiującemu nie pasuje i na odwrót. Dopiero taka definicja spełnia wszystkie wymogi teoretyczne, jak również w pełni przystaje do praktyki. 🙄
Kawaherbata dziś mglista, ale mam nadzieję, że nie są to pozostałości gmły smoleńskiej, tylko całkiem normalna, jesienna mgła, zebrana znad ściernisk, mokradeł i innych miejsc, gdzie jesień najbardziej lubi przebywać. 😉
17192-17196
17200-17201
Załatwione, Adomi. 🙂
Niepokoi mnie trochę, że Mordka wczoraj przez cały dzień się nie odzywał. Ale może tylko odpoczywa po przeżyciach, a ja całkiem niepotrzebnie wpadam w popłoch. 😉
Bobiku, wcale nie zawezalam. Piszac ze [kazdy Zyd=komunista i na odwrot] (w tym wypadku z akcentem na to drugie), nie napisalam ze wylacznie 😉
Kawaherbata nie sa mgliste lecz gorace i parujace 🙂
Dla Mordechaja
Też się zastanawiałam, co tak wczoraj zaabsorbowało Mordechaja. Ale nauczona, że wypoczywających Kotów nie targa się za ogon, ani nawet nie drapie za uszkiem, nie targałam i nie drapałam. 😉
Że Kot z Lisem świetnie się dogadują wcale mnie nie zdziwiło. Ssacza solidarność. 😉 Ale to, że do tak bliskiej komitywy dopuszczają Sroki, zrobiło na mnie duże wrażenie. 🙂
Po prostu te Sroki zachowywały się jak należy
Cudny ten filmik z Liskiem i Zdumiona Sroka.
Troche sie przyczailem, gdyz Stara czuje sie bardzo oslabiona, chyba ta narkoza i glownie przeleguje, skracajac sobie czas starymi Fraserami i Judge Judy, bo czytac nie moze.
Dzis zmusila sie i wypolerowala mosiezna klamke do sypialni. Zawszec to cos…
Nie martw sie, Bobik, stanie na nogi i sobie odbije.
Narzekałem niedawno na szkolnictwo, to jeszcze pójdę za ciosem, bo co sobie mam żałować. Oto MEN at work: 😎
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16725748,Nauczyciele_organizuja_potajemne_zbiorki_na_komercyjne.html#BoxWiadTxt
Oczywiście MEN za Chiny nie mógł wpaść na taki pomysł, żeby projekt nowego podręcznika udostępnić nauczycielom w wersji digitalnej i zebrać recenzje jeszcze przed jego wprowadzeniem. Bo a nuż trzeba by się zastanowić i coś pozmieniać, zamiast po prostu wydać prikaz, że od dnia tego a tego wszyscy mają się posługiwać podręcznikiem takim a takim.
Wiem, że nadmiar podręczników, od Sasa do lasa i czasem bardzo drogich, też był problemem i sprawa domagała się jakiejś regulacji. Ale na litość faraona, w dzisiejszych czasach przeprowadzenie konsultacji z praktykami i ludźmi, którzy nową książką będą się posługiwać, naprawdę nie wymaga dużego wysiłku. Można było zapowiedzieć: zgłaszajcie uwagi, uwzględnimy je, ale jak potem coś będzie nie tak, miejcie pretensje sami do siebie. W ten sposób i korekty byłyby możliwe, i menowski zadek byłby kryty. 😉
To nie jest jakieś pojedyncze niedopatrzenie, tylko generalna bolączka. W rozmowach z polskimi nauczycielami stale pojawia się ten wątek, że z ministerstwa przychodzą jakieś zupełnie księżycowe zarządzenia, najwyraźniej wymyślane przez osoby, które z praktycznym nauczaniem nie mają nic wspólnego, albo miały przed laty i nie potrafią zrozumieć, że od tego czasu dużo się zmieniło, również w szkole. I w końcu nauczycielom pozostaje albo trzymać się zarządzeń, wiedząc, że robota na tym cierpi, albo robić swoje, stale narażając się na służbowe konsekwencje. Doprawdy, wybór między dżumą a cholerą. 🙄
To teraz ponarzekaj Bobiku na armię
http://wyborcza.pl/1,75968,16725150,Wychudzona_armia_niemiecka.html#CukGW
A u mnie w ogrodach lisy upodobały sobie polowania na koty 😯
To prawda – wyglodzone listy czesto atakuje koty. Dlatego nam od kociectwa nie wolno bylo wychodzic na zewnatrz po polnocy, gdy lisy wychodza na polowanie.
Mniejsza o armie. Stara narzeka na to ze jej wypadaja wlosy. Ale to samo bylo po pierwszej operacji. Nie zauwazyla jak znowu zgestnialy. Weec niech sie nie piesci.
Bobiku, zglaszam wniosek o nagrode im. Heleny dla Kota, bo narazie boje sie podejsc do skrzynki pocztowej 😀
Wniosek zaakceptowany bez najmniejszyh wahań, Nagroda przyznana. 😆
To jest bardzo życiowa literówka, bo mnie wygłodzone listy też już nieraz zaatakowały. A po urlopie to atakują wręcz furiacko i takimi przeważającymi siłami, że mogą zastąpić niejedną niesprawną armię. 😈
Tak na serio, to Niemcy w ogóle nie liczą się z tym, że swojej armii naprawdę mieliby użyć do jakichś działań bojowych. Raczej uważają ją za rodzaj dekoracji – według jednych potrzebnej z przyczyn prestiżowo-sojuszniczych, według innych całkowicie zbędnej. Ciekaw jestem, czy teraz to podejście chociaż trochę się zmieni.