Stosunek przerywany
Z gości są ewidentne pożytki. Absorbują, cieszą, zastanawiają, przekonują, proponują, wymuszają i dzięki temu nie pozwalają na tkwienie stale w tym samym. A zwłaszcza jak chodzi o politykę, zmuszają do stosunku przerywanego. Jak jeszcze nie wiecie o co chodzi, to poczytajcie. Ze zrozumieniem.
Raptem trzy dni bez polityki,
a jakże inna perspektywa:
badań cudowne są wyniki
i intelektu rośnie krzywa.
Buldog z jamnikiem się nie gryzą
(ja w każdym razie nie wiem o tym)
dziwnie rozszerza się horyzont,
w uszach radosne brzmią fokstroty,
zęby prostują się znienacka,
kołtun zanika na ogonie,
mina coś bardziej zawadiacka,
choć święty ogień ledwo płonie.
Gdy nic o scoopie żadnym nie wiem,
i znikąd on się nie wynurza,
robak nie musi być w zalewie
i mniej ruchliwe ma odnóża,
nic nie łaskocze mnie niemile,
nie drapie żaden nerw po krtani,
z winem upojne spędzam chwile,
nie będąc – po ki grzyb? – na bani.
No dobra, sąsiad przez płot szczeka,
że chciałby wpaść, bo dość wnerwiony,
lecz nie kraj cały tak go wścieka,
tylko nieważny dość gach żony –
dla społeczeństwa bez znaczenia,
dla mediów – e tam, warte śmichu…
Czy to na serio może wpieniać?
Ma wpływ na rozchód albo przychód?
I ja w tym duchu, dzień już trzeci –
bez polityki, bez nowości –
dyskretnie czyszczę swój klozecik,
by nie odstraszał moich gości,
nie warczę, że coś chlapnął Jarek,
geja zwymyślał ktoś od pedzia,
albo lasciate mi cantare
z niesłusznej strony ktoś powiedział,
teorie zgłębiam naukowe,
przemyśleń mam ciekawych masę,
tu sprawdzę, jakie żarcie zdrowe,
tam, co powiedział Bertrand Russell.
Przemiana iście to niezwykła,
a przy tym jak oszczędza nerwy,
chce wołać się: z psa weźcie przykład
i w polityce róbcie przerwy…
Lecz cóż, że sobą się zachwycę
i myślę, żem jest taki spryciul?
Tak, ja odpuszczę polityce,
lecz ona mnie? A nigdy w życiu!
No, nieeee, Bobik! Ja sie dopiero do polityki rozkrecam…
A poza tym ona wlasnie odciaga uwage od innych spraw, ktore potrafia byc jeszcze gorsze.
Bardzo piekny jest ten wiersz J.P.Paesa z ostatniego kometarza andsola pod poprzednim wpisem..
jest propozycja, by polityków zesłać poniżej wałów przeciwpowodziowych 🙄
Ja jestem za! 😀
Albo do domu wariatów:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,8189237,Krzyzem_w_dewelopera__czyli_protest_na_Ratajach.html
A ja jestem zachwycony pomyslem Pana Radnego i zwlaszcza napisem o szponach Szatana, ktory nie chce boiska. Tak trzeba! Wyciagac konsekwencje z martwego prawa.
Pewnie latwiej bedzie zastraszyc Radnego niz opetanych pod Palacem, ale obywatele powinni wyciagac konsekwencje z martwego prawa i zmuszac albo do jego egzekwowania, albo do zmiany przepisow.
Radny postapil jak obywatel z wyobraznia. A wladze od wydawania pozwolen na budowe powinny sie liczyc z glosami miejscowych mieszkancow.
Ostatnio maly supermarket z naprzeciwka (nie maja tam bazantow, ale sa croissanty dla Starej) postanowil zmienic jedynie nieco wystroj wejscia i umiescic niewielki neon. Rada dzielnicy poinformowala o tym caly nasz blok i mysmy wyslali stosowny protest. Sklep Sainsburry bedzie jednak musial zmienic plany odnowienia wejscia. Nie chcemy neonow przed oknami naszych mieszkan. Dosc mamy brzydkich plastikowych beczek na recycling.
Dzień dobry 🙂 Dzień dobry 🙂
Zaspałem dziś tak nieprzyzwoicie, nawet jak na mnie, że musiałem wybiec z domu w dzikim popłochu, nie zdążywszy przywitać się z blogiem. 😳 Dlatego, w ramach zadośćuczynienia, witam się teraz podwójnie. 😀
Ludzie w ogóle powinni wyciągać konsekwencje z tego, że są wyborcami i konsumentami. Nie zawsze daje to efekty na wielką skalę, ale właśnie na taką mniejszą, lokalną ma szanse dawać. Zwłaszcza jak się zna swoich sąsiadów i wymienia się z nimi – tak mimochodem, przy wyprowadzaniu psa na spacer – uwagi na temat, co nas wnerwia i co dobrze byłoby zmienić. Wtedy już niewiele trzeba, żeby ktoś obleciał kilka ulic z prośbą o podpis pod jakimś protestem czy postulatem. I tak się tworzy społeczeństwo obywatelskie – dzięki spacerom z psami. 😉
Ale straszenia krzyżami przez pojedynczych, nawiedzonych radnych psy okropnie nie lubią. 👿 No bo powiedzmy sobie szczerze – stoi potem taki krzyż, prowokuje do obsikania, a jak się w końcu weźmie i obsika, to się wrzask straszny podnosi, że są wśród nas tacy, co na świętości łapę tylną podnoszą… 🙄
Psy, prowadzone na smyczy, faktycznie ulatwiaja znaczaco dobrosasiedzkie kontakty.
Maja jednak te wade, ze nie mozna takiego ulatwiacza zostawic w domu na 9 godzin i wyjsc do pracy. Musi ktos zostac z psem, a to nie zawsze sie da zorganizowac.
Czasy kiedy sasiedzi rozmawiali ze soba na klatce czy przed smietnikiem odchodza niestety w przeszlosc. Stara jak sie tu wprowadzala, to znala kazdego sasiada z imienia, rozni do niej wpadali, a jeden nawet ponoc recytowal jej przed smietnikiem Beniowskiego Piesn V po francusku. To byly czasy! Jeszcze ich paru zostalo, ale wszyscy wprowadzeni w ostatnich latach juz strannie kontaktow unikaja, niektporzy nawet nie odpowiadaja na „Dzien dobry!” . Cos sie w ludziach zmienia.
Na szczescie koty jeszcze sie ze soba witaja na dachu garazu. Czasami powitanie skonczy sie paroma latajacymi po podworku klebkami futra, ale przynajmniej nie przechodza obok siebie obojetnie. Obojetnosc jest najgorszym wyrazem odrzucenia.
To jest pomysł na small business dla emerytów, rencistów, bezrobotnych, etc. – świetlica dla okolicznych psów, których rodziny muszą na 9 godzin wychodzić do pracy. 🙂 Rano się psa przyprowadza, po południu odbiera. I z czystym sumieniem można się nie wyrzekać tak ogromnej radości, jak własny pies.
A tu przykład skrajnie obywatelskiej postawy, silniejszej nawet od więzów rodzinnych. 😈
http://deser.pl/deser/1,83453,8182287,_Nie_glosujcie_na_mojego_tate_____apeluje_corka.html
MNie sie najbardzioej spodobal wpis kogos podpisanego „bigos”: Niektórym pozostaje być wdzięcznym, że koty nie umieją mówić…
Nawet zajrzalem na jego blog, dosc smieszny. Jest to cos w rodzaju choru narzekaczy:
http://www.tfu.pl
Pierwsza strona jest niezła, ale dalsze już takie… małoletnie. 🙄
Daje w kość to lato. Niedawno takie upały, że trudno było przeżyć, a dziś czytając książkę siedzę pod kocem i łapy mi grabieją, kiedy wystawiam je spod koca, żeby przewrócć kartkę. 😯
Poza pierwsza strone nie wyjrzalem 😳
Przyjaciel miał pomysł i namawiał, żeby zainteresować znajomego plastyka. Ale inny plastyk miał ten sam pomysł i nie trzeba było go namawiać.
Andsolu, przeniosłem Twój komentarz pod ten wpis, bo mi się zdaje, że tu więcej osób będzie miało szansę go zobaczyć. Mam nadzieję, że mi nie weźmiesz za złe. 🙂
Pomnik wzbudza we mnie pewne wątpliwości. Nie wiem, czy to nie jest ze strony księcia Poniatowskiego bezczelność, żeby wpychać się na cokół i korzystać ze sławy Prezydenta Tysiąclecia. 🙄
W pierwszej chwili zdziwiłem się, ale w drugiej (no dobrze: w trzeciej, nie będę udawał bardziej refleksyjnego, niż jestem) zrozumiałem. Ależ oczywiście, czyń, co je dobre dla sprawy.
@andsol
ja od swoich znajomych plastyków dostałem podobny prezent jak ten pomysł Twoich plastyków:)
http://lighter.blox.pl/resource/Pomnik_LK.jpg
@bobiku
lataj, lataj, nie odpuszczaj, dopóki trochę pada i jest nieco chłodniej. Jak będzie znów upalnie, z jęzorem wywalonym latać za „nimi” nie wypada. Wtedy będzie czas na politykę;)))
Andy, użyłeś innego nicka i przez to musiałeś znowu czekać na akceptację. A mówię o tym, żebyś nie myślał, że tu się za każdym razem czeka. 😉
O! Ten pomnik, który wrzucił andy, to ten sam, który ja wcześniej wrzucałam i Bobikowi się nie otwierał 🙂
Oglądałem właśnie w tivi reportaż o walijskiej szesnastolatce, która urodziła się ze śmiertelną wadą serca i została uratowana przez „doszczepienie” drugiego serca. Przez jakiś czas żyła z dwoma sercami, ale leki powstrzymujące odrzucenie przeszczepu na tyle zniszczyły system immunologiczny, że organizm zaatakowały komórki rakowe. Siedem nawrotów raka, siedem chemoterapii, nieprawdopodobne cierpienie. W pewnym momencie okazało się, że leki zniszczyły też to drugie, przeszczepione serce, do tego stopnia, że stanowiło to śmiertelne zagrożenie. W całkiem krytycznym momencie lekarze zdecydowali się drugie serce usunąć – z duszą na ramieniu, bo jeszcze nigdy nikt tego nie robił. I po tej operacji zdarzyło się coś nieprawdopodobnego: własne serce podjęło pracę. Po prostu wyzdrowiało. Z dnia na dzień dziewczynka mogła odstawić wszystkie leki i zacząć żyć normalnie.
Jak myślicie, z czego najbardziej się ucieszyła? Z tego, że nareszcie mogła mieć psa. 😀
Piękna historia, gratuluję, Bobiku, jej zwieńczenia.
Bobiku wiersz piękny. Andsolu, pomnik piękny.
Tyle, że Bobik przenosząc pomnik pod ten wiersz sprzeniewierzył się głoszonemu przez siebie w wierszu hasłu.
Od polityki, jak mawiał dzielny wojak Szwejk – uciec się nie da.
Witaj telemachu. 🙂 Ja w gruncie rzeczy, w głębi ducha, wiem, że Szwejk ma rację, dlatego wyraziłem takie przypuszczenie, że nawet jeśli ja polityce odpuszczę, to ona mnie na pewno nie. 😉
Tak bardziej serio – wygłaszane często, nawet przez całkiem inteligentne osoby, zdanie „ja z polityką nie chcę mieć nic wspólnego” wydaje mi się objawem pewnej naiwności. Polityka i tak nas dorwie, chcemy czy nie. Bo praktycznie nie ma takiej dziedziny życia, na którą to, co się dzieje w polityce, nie miałoby bardziej lub mniej bezpośredniego wpływu.
Weźmy na przykład mój ogon. Niby taka niepolityczna rzecz, ale gdyby nie podjęta kiedyś – politycznej w końcu natury – decyzja, że psom ogonów obcinać nie wolno, mogłoby go wcale nie być. 🙄
Wpadam na chwilke, tylko aby podrzucic swiezutki (bardzo rzadki) wpis Barta na blog de Bart. Jesli ktos nigdy z Bartem sie nie zetknal, to jest to nieustraszony tropiciel rozlicznych oszustow-uzdrawiaczy, „alternatywnych terapeutow” i innych cyniczbych handlkarzy nadziei dla naiwnych i zrozpaczonych – porywajaco i zabojczo smieszny, a w dodatku wie co mowi. Bardzo nasz czlowiek.
Historie z Laetrilem pamietam bardzo dobrze sprzed lat. a nawet mialam prywatny naukowy wyklad mojego Ojca o tym oszustwie, o ktorym bylo wtedy dosc glosno. Tlumaczyl mi wtedy tez dlaczego producentow nalezy wsadzac do wiezienia na dlugie lata – albo jakos tak.
Tu jest ten wpis:
http://www.liiil.pl/link/?url=feedproxy.google.com%2F%7Er%2FBlogDeBart%2F%7E3%2FKWxUT-EehyA%2F
Witam z radoscia Telemacha.
Zbigniew Romaszewski się dołożył – http://wiadomosci.onet.pl/2204101,12,nie_mam_zadnej_pewnosci__co_jest_w_tych_trumnach,item.html
Dzień dobry. 🙂 Dobrze, że ziąb u nas już dziś nie jest tak okropny, bo pewnie bym przez cały dzień rozedrgane litery pisał. 😉
Jak nie wiadomo, kto jest w trumnach, można by archeologów o pomoc poprosić. Oni takie zagadki na podstawie hiroglifów czy inych takich potrafią rozwiązać. A w końcu miał być Egipt dla każdego. 🙄
A nie mówiłem, że polityka na pewno mnie w spokoju nie zostawi? 🙁 Właśnie wyczytałem, że Komorowski ma zamiar kontynuować prezydenturę Lecha Kaczyńskiego. 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8195347,Lech_Kaczynski_bedzie_upamietniony_w_trakcie_zaprzysiezenia.html
Ciekawe, czy choć jeden wyborca BK głosował na niego dlatego, że życzył sobie „jakiejś formy kontynuacji” i powoływania się na poprzedniego prezydenta? 👿
Pomnik Nienarodzonych, jaki stanal w Zabkowicach Slaskich:
http://www.liiil.pl/link/?url=feedproxy.google.com%2F%7Er%2FDyskusje%2F%7E3%2F5GNRo-GcqYI%2Fohyda.html
Come back, Doroto N.! All’s forgiven!
Sorry, trzeba zjechac w dol i tam stanie Pomnik w calej okazalosci.
Pomnik tak mną wstrząsnął, że na dobrą chwilę języka w gębie zapomniałem. Byłem w stanie tylko milcząco podziwiać Zamysł i Wykonanie.
No widzicie, że kultura jest ciekawsza od polityki? 😈
Pomnik straszy przy wejsciu na miejscowy cmentarz. Oto co odnalazlam w prasie:
„Pomnik powstał z inicjatywy lokalnej Akcji Katolickiej, wikarego księdza Marka Zołoteńkiego z parafii pw. św. Anny. W akcję zaangażowany został również ZHP. – Na prośbę kół katolickich zgodziłam się podpisać wniosek o zwolnienie z opłat cmentarnych miejsca pod ten pomnik. Nie widziałam, niestety, jego projektu i nie wiedziałam, że to taki szkaradek – wyznaje Beata Klita, komendant ząbkowickiego hufca ZHP. ”
Ciekawe czy daloby sie namowic na wyprodukowanie malych replik tego pomnika, aby kazdy mogl nabyc.
Nic dziwnego, ze niektorzy na slowo „kultura” odbezpieczaja rewolwer i zaczynaja wyc do ksiezyca.
W ramach ożywienia ruchu turystycznego w regionie, pewną liczbę replik pomnika mogłaby nabyć miejscowa strzelnica. 🙄
Mnie, wskutek nieposiadania rewolweru, pozostaje tylko wycie do księżyca. Ale potrafię to robić dość wydajnie. 😉
Ależ się dzieje 🙁 Co jeszcze?
Odcięło mnie wczoraj radykalnie, bo energetyka zabrała prąd. Już oddali, podobno teraz nie będzie miał czkawki 😎
Zaspokoiłabym ciekawość p. Romaszewskiego. Niech bierze udział we wszystkich ekshumacjach, ale gruntownie. Tak, żeby nie miał najmniejszych wątpliwości, co jest w tych trumnach.
Zgadzam się na kontynuację w znaczeniu następstwa. Cała reszta to bałwanochwalstwo 👿
Haneczko, jak wyjazd? Jak córasek?
Prof. Paweł Śpiewak – http://przekroj.pl/ludzie_rozmowy_artykul,7222.html
Tereso, ciągle pękam z nadmiaru i wzdycham tęsknie z niedosytu. Wszystko naraz stoi mi w oczach i uszach. To była tylko zwykła wycieczka, ale dla takich nie bywałych nas, cała lawina doznań. Trzeba czasu, żeby mi się to odcedziło i uleżało 😉
Córasek w znakomitej formie. Pędziła do nas tak, że w rozleniwionym tłumie wyglądała jak ekspres wśród osobowych 😆 Zachwycona Prowansją, Barceloną, Pirenejami i właściwie wszystkim, a my nią 😀
Ale, Haneczko, co sie odwlecze itp. Bedziesz musiala opowiedziec.
A Pani Profesor Sroda zaproponowala aby wymienic K-R na Gowina, wprowadzic jednostki pomiaru religijnoisci politykow „gowiny”, a K-R zrobic rzecznikiem rownego statusu, bo i tak Unia wymusi te funkcje na tym europjeskim kraju i rzadzie.
A tymczasem Milosz szkodzi na polskisc i na zdrowie:
http://wyborcza.pl/1,75478,8194271,2011_Rokiem_Czeslawa_Milosza__Sa_protesty.html
Heleno, Wy to wszystko (i znacznie więcej) przecież znacie 🙂 Mam nosić drwa do lasu 😉 ?
Co do pana Romaszewskiego, jeszcze jeden przykład mówiący, że w Polsce politologia wymaga przede wszystkim studiów psychologii. W oczywisty sposób jego podejrzenia są kontynuacją kilkudziesięciu lat nieufności we wszystko związane z władzą; przedtem nie miało się pewności co jest w tym życiorysie, w tych danych o produkcji, w tej kaszance. U góry była jedna rozdzielona nominalnie na instytucje mafia – i ten człowiek nie wierzy, że to się zmieniło. Jakaś tajemnicza siła rządzi wszystkimi, którzy nie są Romaszewskim.
Do tego dochodzi syndrom działacza podziemnego. Tak jak w przypadku Wałęsy widać, że nie te same talenty są potrzebne w grze w obronie i w ataku, w burzeniu zła i budowaniu dobra, przy zbieraniu poparcia mas dla przeciwstawienia się dyktaturze i dla przekonywaniu mas, że nie wszystko, co jest im miłe, jest dobre.
Jedyne, na co można liczyć (w braku charyzmatycznych i inteligentnych młodych przywódców) to znużenie normalnością. Nienawiść i wrzask wymagają potęgowania zjawisk. Jeśli nic się nie dzieje, ceny nie rosną, piekło nie otwiera wrót, Drugie Zejście Zbawiciela nie następuje, krzyk zamienia się w chrypkę.
Oświadczam, że nie znam Barcelony. Jakoś się jeszcze nigdy nie złożyło. Poproszę o trochę drew. 😀
Miłosz na polskość szkodził od zawsze. Bo w ogóle polskość jest okropnie wrażliwa i szkodzi jej wszystko, co choćby o jeden stopień bardziej myślące od Or-Ota. 🙄
Niezależnie od tego mam podejrzenie, że Helena znowu popełniła kultową literówkę, którą ja przynajmniej natychmiast sobie przywłaszczę i będę używał – Polska, kraj europieski. 😆
Andsolu, ja mam wrażenie, że cały wic polityki pisowskiej polega właśnie na tym, żeby nie dopuścić do normalności, a przynajmniej do ogólnego przekonania o normalności, bo któż by wtedy na PiS głosował i po co? 😉
Ludzie jakieś tam lęki będą mieli zawsze – nie te, to inne. I na umiejętnym graniu na tych lękach zawsze można było zbić polityczny kapitał. W końcu słowa demagogia nie wymyślili bracia Kaczyńscy. 😉 Ale co mi się w naszym kraju wydaje dość niepokojące, to to, że dość spora liczba osób wcale nie oczekuje od polityków, żeby jakiekolwiek lęki uspokajali, tylko odwrotnie, żeby je podkręcali. I PiS jak dotąd w tę aberrację świetnie się wpisuje. 🙄
Bobiku, to jest odczucie, które nieuchronnie nasuwa się gdy się czyta zarejestrowane odgłosy wydawane przez PiS-owych prominentów i kompletnych oszołomów wpychających się do nagłówków, czym kompensują braki w głowach. Ale znam kilkanaście osób z drugiego czy trzeciego rzędu tego towarzystwa, czasami zażenowanych ekscesami czy przesadyzmami (nieuchronnie przychodzi do głowy porównanie z katolikami: rzadko umieją przyznać ateiście, że bardzo im źle z Paetzem czy Rydzykiem w jednym szeregu), ale mających zupełnie, zupełnie dobrze w głowach, zespół poglądów lepiej uporządkowany (co nie znaczy: milszy mojemu oglądowi) niż u kupy nierobów z PO. Są zdecydowanie patriotyczni, zasłużeni, pracowici – i parę z nich, choć obiektywnie widząc, ma się całkiem, całkiem dobrze, czuje się oszukanymi przez zdarzenia i ich oficjane wersje – więc pewna doza skłonności do akceptowania teorii spiskowych jest dla mnie zrozumiała. Ludzie lubią mieć porządek w poglądach, a gdy nie ma lepszej organizacji idei…
Haneczko, ja też poproszę 🙂
Rynek pracy – http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/297597,studentka-szuka-pana-musi-miec-sto-tysiecy-rocznie.html
Absolutnie nie chciałbym wrzucać wszystkich zwolenników PiS-u do jednego worka, ani też twierdzić, że PO jest pod każdym względem cacy. 😉 Jeżeli mówię o polityce jakiejś partii, to odnoszę to do widocznego gołym okiem, dominującego nurtu. Ale chodziło mi przede wszystkim właśnie o organizację idei. W niektórych krajach niezwykle łatwo o organizację negatywną, wokół jakiegoś lęku, spisku, zagrożenia, zdemonizowanej wizji rzeczywistości. A w innych krajach ludzie jakoś bardziej lgną do wizji pozytywnych bądź pozytywistycznych. Straszenie i teorie spiskowe wpuszczą jednym uchem, wypuszczą drugim, a pociągnie ich wizja zaangażowania się w ruch ochrony wielorybów, albo inicjatywa przedłużenia życia jętkom jednodniówkom. Bo to, przynajmniej na pierwszy rzut oka, daje możliwość osobistego wspomożenia dobra, a nie tylko samozadowolonego piętnowania zła.
Mnie niepokoi to, że w Polsce energia znacznej części społeczeństwa zdaje się wyczerpywać w walce z wielkim, wyimaginowanym Złem, tak że nie starcza jej już na wspieranie zwykłego, konkretnego, pozytywistycznego dobra.
Czy obrońcy krzyża daliby się z równym zapałem zorganizować wokół np. udogodnień dla niepełnosprawnych? Albo obrońcy zarodków wokół pomocy samotnym matkom? Jestem całkowicie pewien, że znakomita ich większość by się nie dała, bo w takich działaniach nie znaleźliby okazji do okazania swojej wyższości moralnej. Bo jakoś nie potrafią definiować moralności (społeczeństwa, polityki, etc.) inaczej, niż tylko poprzez zło. Które oczywiście trzeba wypalić żelazem póki gorące.
Tu bym wrócił do myśli rzuconej kiedyś przez Jotkę, że wciąż jeszcze borykamy się z dziedzictwem kontrreformacji. Chyba rzeczywiście. 🙄
To jest wlasciwie opis Niemiec z lat trzydziestych minus Roaring Twienties i caly artystyczno-bohemski ferment. Powtorka z historii wydaje sie byc malo prawdopodobna, ale w koncu w upadek Zwiazku Radzieciego wierzyl tez tylko jeden facet na swiecie (Amalrik, ktorego mialam szczescie poznac 2 lata przed jego wypadkiem i smiercia).
Wiec na wszelki wypadek jednak sie martwie o przyszlosc. Nawet sny miewam 🙁
Sen mara, Heleno. 😈
Teresa: to, że prostytutka chce zajrzeć do portfelu i do karty zdrowia, to nic szczególnego. Że sutenerzy płacą podatki od swoich usług też bardzo postępowe, idziemy w kierunku społeczeństwa, w którym matka-polonistka powinna płacić podatek od pomocy w wypracowaniu udzielanej swojej pociesze. Ale zaskakuje mnie odkrywanie nowych rynków pracy. Wczoraj ujrzałem w programie z wywiadami prowadzonymi (nocką) przez artystę i pisarza o imieniu Jô Soares (wykształcenie w Szwajcarii, znajomość języków i sławnych ludzi) wywiad z panią uczącą (klasy mające do 8 osób jednocześnie) masturbacji. Z użyciem ręki prowadzącego program w roli łechtaczki i zbliżeniem wyjaśniającym ruch palców.. Plus demonstracja paru przyrządów. Kanał otwarty, największa sieć brazylijska (TV Globo).
Trudno tu przebić wielkie damy z Rzymu, drażniące język małych krokodylków, przez co drugi koniec zwierzątka intensywnie się miotał – ale one nie robiły tego na arenie…
Vitajcie! Czytam Bobiku Twój wpis o 18,21 i mam zmieszane myśli 🙂 Bo oto piszesz, że zło czym prędzej żelazem wypalić a dobro zasiać , chociażby dla jętków jednodniówek .:)Mam nadzieję że to przyjemne stworzenia. Dziwi mnie ta nuta filozoficzna bądz co bądz u psa lubiącego kości. 🙂 Chyba, że chcesz powiedzieć ; kości zostały rzucone… itd
Jarzębino, ja sam żadnego zła nie chcę wypalać, a gdzie tam! Pisałem tylko o tym, że tu i ówdzie zauważam ludzi uwielbiających to zajęcie. 😉
Mnie faktycznie wiele łatwiej namówić na te jętki jednodniówki, wieloryby, albo upominanie się o prawa małych krokodylków. No i oczywiście mogę walczyć o większy przydział kości dla psów. Niestrudzenie. 😀
z niejakim zainteresowaniem oglądam kanał infno. Czekam zwykle przez około godzinę jak chyba z 12 panów w młodym wieku informuje o powodziach, katastrofie, wypadkach, marnej kondycji kraju i świata na jedną panią czarno ubraną przeważnie o czarnych włosach aby poinformować o plajcie reszty świata. Dlatego też@ andsol chętnie bym jakiegoś krokodyla pogłaskała i tańce brazylijskie zatańczyła. Jednakowoż po takiej dawce w męskim wydaniu tylko iść spać itd 🙂
Bobiczku 🙂 chcę tylko zachęcić Cię do jakiegoś optymizmu , bo pogoda znowu marna i jakoś nie mam na nic pomysłu. Tak naprawdę to nie mamy chyba wielkiego wpływu na to co w polityce się dzieje skoro wszyscy muszą lubić to samo i wierzyć w to samo.
ja myślę że coś popsuło się w klimacie i teraz ziemia będzie nami rządzić a nie my ziemią. Ciągle pada i pada 🙁
Ależ dla mnie jest powodem do szalonego optymizmu, że chociaż w polityce wszyscy codziennie dostają dawkę tego samego, to na szczęście nie wszyscy w to wierzą i nie wszyscy to lubią. 🙂
A już wspólne (na przykład na blogu), wespół-wzespołowe obszczekanie tego, czego się nie lubi, nastraja mnie tak optymistycznie, że koniec świata. 😆
Tereso 🙂 🙂 ja sama takiego bym poznała z ciekawości bo wszyscy mają tylko debety i kredyty / tak mówił pan 105 w info/ 🙂 🙂
przyznam Ci się Bobiczku że bardzo lubię programy polityczne a także gazety. Wnioski jakie mi się nasuwają nie są jakieś szczególne. Raczej się nimi rzadko dzielę, bo po co. Martwi mnie tylko, że zapomina się o człowieku i jego problemach. O samotności i starości. Ponoć Alicja Tysiąc jest znowu w kosmicznych kłopotach. … Jakoś mi smutno dzisiaj. 🙂 Pomyślę na poważnie o tej Brazylii i 1001010 tysiakach miesięcznie 🙂 pa
Kurczę, tak namawiacie, że chyba w końcu i ja się rozejrzę za jakimś sponsorem. 😛
Tylko że ja nie jestem takim skrajnym materialistą i nie domagam się minimum stu kawałków dochodu. Mnie wystarczy, że sponsor będzie właścicielem zakładów mięsnych, albo kurzej fermy, a przed Wielkanocą nawet prostym rolnikiem. 😈
aaaa polecam fajny artykuł o małpach w ostatniej Polityce . Pozwoli na zrozumienie wielu spraw i jest w ogóle przyjemny. 🙂 Przeczytaj Bobiku 🙂
o dobry pomysł z tą fermą . To ja zamawiam cukiernika. 🙂
pa 🙂
dwa tygodnie w czasie wolnym od obowiazkow urlopowych ❗
podgladalismy w TV dzieje „polskiej polityki”, teraz
potrzebujemy prawdziwego urlopu 😈 😀
jarzebino – smutna wiadomosc strata psiego przyjaciela
Teresa 28 VII 00:21
jestem niestety(?) ponownie w berlinie 🙂
nawierszowane u Bobika 😆
brykam w tereny zielone, pogoda swietna, stesknilem sie za
leniwym brykaniem 😀
andsol
Niedzialkowskiego
dla „obcych”
szczecin, niedzialkowskiego, radio i tv
piekna szczecinska secesja, moze wymaga „pedzla” 🙂
Dzień dobry. 🙂 Jak przyjemnie, że budzenie znowu z Berlina. 😀
Radość z wolności od niektórych obowiązków urlopowych dobrze rozumiem. Nic mnie bardziej nie męczy, niż leżenie na plaży (albo, jeszcze gorzej, na brzegu zatłoczonego basenu) i opalanie się. 🙄
Morze, owszem, ma być, ale do patrzenia i słuchania w tle, tudzież do dostarczania owoców, które będą usmażone na kolację. Żadnego osobistego smażenia się, brrr!!!
Dodatek do wczorajszej wymiany zdań na temat rynku pracy. 😀
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1507602,1,z-zycia-sfer.read
A tu anegdota, którą wyczytałem w papierowej, dostarczonej z Krakowa przez moich Gości „Polityce” i chciałem zacytować na blogu, ale zanim zdążyłem, już znalazłem w sieci. 🙂
No i powiedzcie, czy opłaca się kupować czasopisma w papierze? 🙄
A tak, to slynna anegdota o Ben Gurionie 😈
Choc osobiscie mysle, ze on ja sam wymyslil, bo Churchilll nie ambarasowalby goscia w ten sposob….
Si non é vero… Poczucie humoru na swój własny temat jak najlepiej świadczy o politykach i nie tylko. 🙂
A ru arykuł o adopcjach homoseksualnych, ujmijący sprawę od strony jak najbardziej praktycznej, nie teoretycznej. 🙂
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53663,8083123,Mam_dwie_mamy__a_ty_dwoch_tatow.html
Sorry Bobik, ale wroce jeszcze na chwile do poczucia humoru w Parlamencie i wsrod politykow.
Tewgo trzeba uczyc od malenskosci, uwazaja Anlicy i dlatego w wiekszosci szkol dzialaja kolka na ktrych cwiczy se sztuke debatowania. Debate przygoptowyje kolko, a uczestniczy i glosuje cala szkola. I naucza sie, ze oprocz dobrego „stylu” debaty, rzetelenego zaopatrzenia sie w fakty, szacunku dla oponenta etc, niezbedne jest poczucie humowru i ze ten kto ma poczucie humory czesto denate wygrywa.
Tuy zalaczam mala strinke takiej Debating Society w jakiejs szkole dla dziewczat – glwnie z szostej klasy. Na dole strony podane sa tematy i „notions”, ktore wygraly w trakcie glosowania po debacie. Takie np, jak to ze szkoly koedujacyjne lepsze sa od szkol jednoplciowych, ze Lady Makbet byla dobra zona i temu podobne.
Bardzo im zazdroszcze tej edukacji.
http://www.castertonschool.co.uk/default.asp?page=794
PS
i takie powazne tematy jak to czy mozna uzywac wiezniow do eksperymentow medycznych. Najwyrazniej strona „za” byla lepiej do debaty przygotowana i wygrala! a moze miala lepsze poczucie humoru 😈
Och, pewnie, że jest czego zazdrościć. Ja miałem w szkole tylko przez rok nauczyciela, historyka, który prowadził lekcje metodą debatową. I ten rok bardzo wpłynął nie tylko na moje rozumienie historii, ale w ogóle na podejście do serwowanego nam w szkole materiału. Jakoś odruchowo załapałem, że nie trzeba tego wszystkiego brać na wiarę, tylko samemu pokombinować. 🙂
Wszyscy pozostali nauczyciele nie tylko domagali się wprucia podręcznikowych interpretacji, ale chyba nawet sami w nie głęboko i bezkrytycznie wierzyli. No i obawiam się, że teraz w dużej mierze taka jest Rzeczpospolita, jakie było jej młodzieży uczenie. 🙄
A ja przeczytalam ten reportaz o adopcjach. Jednak najciekawsze sa komentarze czytelnikow: My tam swoje wiemy i nie checmy!
Ee, nie wszystkie komentarze są w tym duchu. Ale w sumie najważniejsze wydaje mi się, że toczy się jakaś dyskusja, że temat jest „oswajany”, że może ci, którzy nie mają całkiem zdecydowanego zdania na ten temat, będą skłonni się zastanowić, itp, itd. Najgorsza dla jakiegokolwiek tematu jest taka sytuacja, kiedy w powszechnej świadomości on praktycznie nie istnieje, bo przecież „wszyscy wiedzą jak jest”. Dyskusja oznacza tak już silny nacisk rzeczywistości, że sprawy nie da się dalej ignorować. A to z kolei w dalszej perspektywie zwykle prowadzi do tego, że jednak coś się zmienia. 😉
A „swoje wiemy i nie checmy” znowu zaliczę do literówek kultowych. 😀 Tylko ortografię bym zmienił, na „i nie hecmy”. 😉
Bym hecała, ale nie mogę 🙁 Miesiąc zamykam. Znacznie przyjemniej zamyka mi się np. listopad, niż lipiec.
Moze slowniczek zalozyc?
No to ja jeszcze powroce do ortografii i dam nalezyty upust czemus co mi juz dawno zzera watrobe.
Jest to polska odmiana rosyjskich imiom zakonczonych na „a” z palatalna, „zmiekczona” spolgloska. Regula aby to konczyc w odmianie na „ii” jest moim zdaniem kompletnie idiotyczna, gdyz w slowach takich jak „Witia”, „Kostia” czy „Katia” nie wystepuje jotacja, podobnie jak w polskich slowach „Madzia”. „Miecia” czy „Kasia”.
Rosyjska litera „ja” (odwrocone R) wskazuje jedynie na to, ze poprzednia spolgloska jest spalatalizowana, wiec nie ma najmniejszego powodu pisac podwojnego „ii”, bo nie piszemy przeciez Kasii, Madzii, czy Miecii. Co innego gdy taka jotacja wystepuje („Daria – Darii”), ale na te jotacja wskazuje w pisowni rosyjskiej znak zmiekczenia po r w rdzeniu.
Mnie to tak wscieka, ze nie umiem powiedziec 😳 .
Heleno, nie mam teraz czasu grzebać po słownikach, ani też nie będę udawał, że jestem w odmianie rosyjskich imion po polsku wściekle oblatany 😉 , ale zastanowiłem się, jak się kończą w dopełniaczu inne słowa na -tia i one się kończą na -tii. Partii, empatii, Pytii. Więc ta reguła zapewne powstała przez prostą analogię, jest zgodna z duchem języka i chyba nie ma się co na nią tak strasznie wściekać. 😉
Zwłaszcza że jeżeli te rosyjskie imiona nie kończą się na -tia, to już odmieniają się po Twojej myśli – Wani, Tani, Koli, Loni… 🙂
Takie slowa jak partia, geografia , biologia inaczej sie pisza – part-i-ja, geograf-i-ja, biolog -i-ja. Wstawienie „i” przed „ja” wskazuje na jotacje, a nie palatelizacje jak w slowach Wit-ja (czytane -Wit’- a) Kat’ja (czyt. Kat’-a). etc.
Jotacje w pismie zaznacza sie albo z pomoca „i” przed „ja”, a po spolglosce, albo z pomoca znaku zmiekczenia przed „ja” i po spolglosce – np Dar’ja lub Mar – i -ja
wakacyjna sobota 🙂 27°, slonce
wyluzowany doczytalem Was do kazdego przecinka, kropki i
innych tych znakow
pomnik s.p. pana prezydenta swietny tylko co tam robi ten
dziwny typ na koniu?
Reguły językowe muszą zawierać pewien stopień ogólności, żeby były użyteczne. Jeżeli np. przyjmuje się regułę, że w słowach pochodzenia obcego kończących się tak i tak dopełniacz będzie brzmiał tak i tak, to to jest jeszcze przez przeciętnego użytkownika języka do automatycznego, odruchowego opanowania. Ale jeżeli zaczniemy to rozdrabniać – a z niemieckiego tak, a z francuskiego owak, a z rosyjskiego to jeszcze inaczej, zrobi się taki mętlik, że nikt poza bardzo cwanymi językoznawcami nie potrafi mówić poprawnie. Zresztą język sam zwykle dąży do uproszczeń i jasnych reguł, a językoznawcom po jakimś czasie nie pozostaje nic innego, jak się z tym pogodzić i przyklepać. 😉
Oczywiście są jeszcze wciąż w polszczyźnie różne pozorne niekonsekwencje, które zawdzięczamy językowemu dziedzictwu, starosłowiańszczyźnie, jerom i innym takim, ale i one są przez żywy język coraz bardziej eliminowane. Więc tym bardziej jeżeli istnieje już jakaś jasna, prosta, konsekwentna reguła (od -tia dopełniacz zawsze -tii), to nie warto z nią walczyć, bo i tak się nie wygra. Lepiej nóżki na stół, szklaneczka whisky do ręki i z pełnym spokojem wypić zdrowie Katii. 😎
One, moim zdaniem nie sa ani w duchu jezyka, ani zgodne z polskim paradygmatem – Miecia, Madzia, Kasia . Widzialam tez – Wolodii.
natomiast bardzo, bardzo zdecydowanie sprzeciwiam sie wysylaniu politykow „poniżej wałów przeciwpowodziowych”.
zycie codzienne bez wielu politykow ( ostatnich dni gwiazdy-pani
Kepa, pan Macierewicz, pan Brudzinski ) byloby szare i smutne.
chronmy polityczny kabaret 8)
rysberlin: dzięki. Nic nie rozpoznaję. Ani grafitti, ani samochodów.
Ale jeszcze silniejsza regula w polskim jest korzystanie w odmianie z polskich paradygnatow (znacznie silniejsza niz w rosyjskim, gdzie sa slowa wciaz nieodmieniane – jak palto, radio, studio czy co koffe). Partia i po polsku i po rosyjsku jest inczej wymawiana niz Katia czy Witia. Wiec skad raptem w odmianie imion pojawia sie jotacja, skoro nie istnieje w mianowniku?
Partia po polsku jest inaczej wymawiana niż Katia, albo melodia inaczej niż Wołodia? 😯 Konie z rzędami tym wszystkim, którzy inaczej wymawiają!
Sorry, Heleno, ale w tym wypadku zdaje mi się, że sądzisz po sobie, czyli osobie, dla której i polski, i rosyjski jest ojczysty (matczysty?). Praktycznie każdy Polak (może jeszcze poza najstarszymi kresowiakami), nawet znający rosyjski, jeżeli akurat mówi po polsku, nie po rosyjsku, wymówi Katię tak samo jak partię. I Wołodię jak prozodię. To są wszystko słowa już spolszczone i nikt się w codziennym użyciu nie zastanawia, że pochodzenie mają różne.
I skoro zgodne z duchem języka wydaje się to mnie, psu po rosyjsku mówiącemu nie tak najgorzej, to co dopiero młodszemu pokoleniu, które już ani greki, ani rosyjskiego się nie uczy.
Luzne skojarzenia:
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/297719,reklama-zimnego-lecha-przy-wawelu-przesadzili.html
😈
Tak i nie tak…
Oj, łajza mnie dopadła, Kocie.
A skoro już w rosyjskofonnym zwierzyńcu, czy są tu sugestie o etymologii słowa grieza? (Zobaczymy czy uda się napisać je: гпёз#1072;).
Prawie udało się: гпёза.
Cholera, грёза.
A niech to wszyscy diabli wezmą! Udało mi się przedwczoraj złapać Mysz Zza Lodówki i wynieść daleko poza granice posiadłości, ale albo to była mysia Lassie i wróciła, albo miała wspólniczkę, bo znowu słyszę za lodówką bezczelne, ironiczne chrobotanie.
grezit’ – bardzo archaiczne „marzyc”- czesto jeszcze ze spotykane u Puszkina.
Grioza – marzenie.
Tak, rozumiem, ale chodzi o etymologię. Z niczym co pamiętam nie klei mi się to. Słowo – zupełna sierotka.
Bobiku, przed wpadnięciem w większe tarapaty dobrze jest sprawdzić na czyje imię był wystawiony zakup lodówki. Jak coś pójdzie nie tak, to jeszcze Mysz puści Cię z Koszykiem.
W sprawie etymologii griozy nie jestem w stanie pomóc, a na dodatek sam grzęznę w niepewności. Wykonałem w ostatnich 2 godzinach ogrom pracy kulinarnej, kolacyjnej, przetworowej, etc. i właśnie sobie uświadomiłem, że cały czas słuchałem przy tym „Rigoletta”. Ja tam nie wiem, czy to najsłuszniejszy muzyczny dodatek do potraw. 😈
Nie mam pod lapa zadnego slownika etymologicznego, ale na moje kocie ucho, z tym slowem jest troche inaczej niz z polskim marzyc od mara – przewidzenie. Grioza po prostu pochodzi od czasownika grezit’ – snic, marzyc. Albo moze razej odwrotnie, Najpierw byl rzeczownik, a potem utworzino od niego czasownik.
Andsolu, chyba znalazłem sierotce rodzeństwo. 🙂
http://www.etymologia.org/wiki/Słownik+etymologiczny/groza?viewer=code
Coś ten link się nie chce uczciwie wstawić, więc kopiuję treść.
groza**, //groźny, grozić, groźba, pogróżka, zagrażać, ograżka//, ‘febra’, //groźliwy, zgroza.// Prasłowo; //groźny// przybiera znaczenie’ogromny’, ’okropny’, a u Słowieńców ‘piękny’. Na Rusi //groza// znaczy i ‘burza’, a z samogłoską //e (id), grjoza//, ‘mara’, //grjeziC//, ‘marzyć’. Jak słowian, //derz-// (p. //dziarski)// odpowiada lit. //drasus//, ‘odważny’, tak samo odpowiadają sobie //groza// i lit. //grasa//, ‘groźba’, ‘wstręt’, //grasus//, ‘groźny’, ‘wstrętny’, //gresti//, ‘zbrzydzić’, //grastis//, ‘zakaz’. Jest jednak i w literaturze //ż// (równe słow. s), w //grażus//, ‘piękny’ (stąd //Grażyna// Mickiewicza), łotew. //grezus// ; co do znaczenia, patrz pod //hardy.//
Very fishy, z ta groza i grioza. Zreszta rdzeniem jest Grez, a nie groz czy grioz. Poczatkowo bylo prawdopodobnie „griezy” ( w scs) , nie pozniejsze historyzcnie „grioz”.
Pierwsza symfonia Czajkowskiego nosi nazwe Zimnije griozy – ale to na marginesie. Sporo grioz wystepuje w t. zw. „cyganskich” romansach .
No więc na początku bardzo starannie obczytałem hasło groza (str.353, Zeszyt 4, Graja-Ile) u Franciszka Sławskiego, ale mało to mnie cieszy. Pod „groźnym” jest uwaga, że Brückner łączył z tym litewskie granas – piękny, do czego dodano enigmatyczną uwagę „Kontrastowość znaczeń wyrazów określających pojęcia względne jak piękność nierzadka”, co jest dla mnie metafizyką czyli pitoleniem.
Łotr wybił „z z karonem” w litewskim słowie… fuj.
Andsolu, a czy będzie dla Ciebie również pitoleniem takie podejrzenie, że jeżeli jakieś słowo rozlazło się na tak przeciwstawne znaczenia jak „okropny” i „piękny”, to gdzieś u podstaw tego było praznaczenie mające coś wspólnego ze snem? Bo sen jest takim stanem, w który zarówno okropne, jak i piękne jest równouprawnione. I dla jednego sen się kojarzy z tym, a dla drugiego właśnie z tamtym.
Nie mam na to żadnych dowodów, ale dla mojego nosa miałoby to ręce i nogi. A odnalezienie się rdzenia „griez-„, grioz-” w rosyjskim marzeniu jakoś mi to podejrzenie potwierdza.
Still fishy, even more so. 😈
Mordko, jeżeli o mnie chodzi, fishy ma usprawiedliwienie. Jadłem rybę na kolację. 😀
Dopiero przeczytale, o myszy u Bobika. Uwazam, ze wynoszeniem dobrej myszy do lasu jest marnotrawstwem graniczacym z samodurstwem.
Jesli wrocila i wydaje dzwieki, to wsluchaj sie, Bobiku, czy jest to aby napewno ironiczne, czy tez moze raczej sarkastyczne. Jesli ironiczne, to zlap, prosze, zapakuj do paczki i wyslij do Zachodniego Londynu, a ja z nia przeprowadze prace wychowawczo-oswiatowe. 😈
Po dokładniejszym wsłuchaniu się stwierdzam, że brzmi to jednak raczej sarkastycznie. Czy w takim przypadku zapakowanie w paczkę i wysłanie nie wchodzi w grę? 🙁
Mozesz sie mylic. I co dwa lby to nie jeden. Wiec moze, NA WSZELKI WYPADEK, poslij.
A propos dwa łby… Mam jeszcze Mysz Za Kredensem. Dopakować?
Definitywnie. 😈
Czy masz moze trzecia za kominem? Tez mozna dorzucic. 😈
Bobiku, jeśli się rozlazło, to nie jest pitoleniem. Ale może wcale się nie rozlazło i oszukane przypadkową zbieżnością ucho podsuwa głowie zbyt szybko formułowane hipotezy? Przecież świat dźwięków nie potrafi precyzyjnie oddać w zupełnie innej mierze świata pojęć (też Bóg wie jak wymierzanego), i koincydencje, uciecha twórców, są nieuchronne…
Och, mnie się wydawało, że ja tu właśnie uchwyciłem świat pojęć, dopiero potem, kiedyś , gdzieś tam, na świat dźwięków rozjechany. (Na co zresztą, jak przyznałem, nie mam żadnych dowodów poza intuicją). 🙂 Bo rozlezienie się znaczeń nie ma nic wspólnego z przypadkową zbieżnością słuchową, to raczej, jeżeli oprócz znaczeń i dźwięki się rozlezą, detektywistyczna robótka
Było, nie było, poma(r)zyć ciekawie. 😉
wczesne slonce 🙂 zapowiada niedzielne brykanie i kolejny dzien bez
polityki, chyba ze „zmnego Lecha” wygrzebie z lodowki dna 🙄
p.s. czy to prawda, ze PIS prowadzi „selekcje negatywna” przy
naborze czlonkow?
brykam fikam 😀
na dobry poczatek przepiekne szczecinske deby
http://farm5.static.flickr.com/4151/4846882758_c8bfdc96f7_b.jpg
🙂
http://wyborcza.pl/1,75248,8198148,Cham_czy_mecenas_kultury.html
mozna przeczytac
Rysiu, przeczytałam 🙂
Polecam – http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=kraj&name=3232
Odmawiam! Odmawiam dorocznego odswietnego czytania kolejnych tekstow czy Powstanie Warzswaskie mialo sens. Mnie juz to uszami wychodzi. Bylo, przeszlo. my juz niczego nie zmienimy, wieczna chwala Poleglym!
Szykuje sie bardzo goracy dzien, chyba trzeba bedzie skoczyc po zapasy Zimnego Lecha, zanim Mogalski wniesie do Brukseli skarge na browar.
To ja podsune jeszcze bardzo ciekawa rozmowe z politologiem Radoslawem Markowskim jak sie zmieniaja i od czego zaleza preferencje polityczne Polakow – na podstawie badan socjololgocznycgh, a nie dziennikarskiej intuicji. TYtul jest troche mylacy:
http://wyborcza.pl/Polityka/1,103835,8172209,Wkurzeni_na_proboszczow.html?as=1&startsz=x
Dzień dobry 🙂 Myślałem, że w związku z wychynięciem bladego słońca po kilku dniach deszczowych będę się mógł zająć praniem i czytaniem, ale znowu nawrzucaliście linków i przyjdzie się zająć czytaniem. 😀
Okej, leniwa, niedzielna kawa i gapienie się na zieleń też jest w planie. 😉
Przeczytawszy miauknięcie Kota Mordechaja zastanowiłem się głęboko, czy mnie jeszcze chciałoby się dyskutować o Powstaniu. Chyba też już nie. Ile razy można powtarzać te same argumenty i widzieć, że nie przekonują nikogo, oprócz już przekonanych? 😉 Ale zapewne każde kolejne pokolenie ma potrzebę przeprowadzenia takiej dyskusji i zaprawdę jest to słuszne oraz sprawiedliwe, nie ma się czego czepiać. Raczej napawa mnie obawą ewentualność, że w pewnym momencie jakiekolwiek dyskusje się skończą wskutek zagłaskania tematu i przerobienia go na komiks. Już nikt nie będzie się kłócił, czy było warto, bo wszyscy odruchowo będą reagować – Powstanie? O, cool. 🙄
Ale żeby nie było, że szczeniak się czepia młodzieży 😉 , od razu dodam, że niektóre reakcje młodych są naprawdę cool. 🙂
http://wyborcza.pl/1,75248,8200249,Do_Buzka__Czy_pan_jest_Zydem___Woodstokowicze__Wszyscy.html
Szczecinskie deby – piekne!
Tak, tak, Piesku. Niech nad tym dzieci w szkole dyskutuja. A ode mnie nich sie odpinkwola. Juz to od 20 lat przerabiam co roku. Dosc!
Bylysny u Fortnuma i Masona po herbate krolewska. Potem wpadlysmy okok do Richoux na lunczyk – salade nicoise ze swiezym tynczykiem tylko lekko zweglonym z wierzchu, surowym w srodku. Pyszne. Na te pogode!
A pytanko do Buzka, jakiez ladne! Byloby kompletnie niezrozumiale dla takich glupich Angoli. Ale oni sie jeszcze musza duzo od nas uczyc – jak powiedzial kiedys wspanialy angielski dziennikarz Michael Key , ktory prowadzil z nami warsztat radiowy i uslyszal ni z gruiszki, ni z pietruszki to samo pytanie. Tez najpierw zbaranial, bo nie zrozumial a propos czego padlo. Wiec mu na miejscu wytlumaczylam. Dorosly mezczyzna mial… lzy w oczach! Bylam wstrzasnieta, musialam go glaskac i uspokajac przed damskim kiblem, bo wybiegl z zajec!
Cytat Dnia: „jeśli Polska nie będzie miała świętych w najbliższych latach, zginie jako naród”. –
Arcybiskup Michalik.
Ależ będzie miała, będzie! Ruch 10 kwietnia już się o to postara. 😈
Re: Buzek. Jasne, że Żyd. Jak Litwin i luteranin, to z daleka widać, że Żyd.
Na Cytat Dnia jest i inny Kandytat (z Ust Tego, Co By Tuska Zżarł Gdyby Mógł): Państwo podziemne jest dla nas wszystkich wzorem tego, jak powinno wyglądać państwo polskie – jak wiem, że mi nikt nie uwierzy, że ktoś może takie coś opowiadać, ale odguglujcie a obaczycie. Krótko mówiąc, idzie lepsze. Myślę, że naszym głównym świętym jest Monty Python.
Wiec tak z lapa na sercu, to wiecej bylo dubow smalonych wypowiedzuano z okazji rocznicy Powstania, niz bylem gotowu tu znosic. I blame pinkwolona polityke historyczna, ktora spowodowala, ze nie ma takiego glupstwa, ktorego nie mozna na forum publicznym wyglosic, byleby zaprawione bylo sosem patryjotysu i grafomanii w rownych dawkach.
Mysle, ze Monty Python jako swiety patron Rzeczpospolitej jest znakomitym pomyslem.
Gdzie jest Gombrowicz when you need him?
Pokatowalbym nim troche klase polityczna. 👿
Myślę, że sami, bez świętego Monty’ego, też sobie dobrze radzimy. Oto wesoły gadżet dla dzieci ze sklepiku w Muzeum Powstania Warszawskiego:
http://www.muzeum1944.home.pl/sklepik_mpw/index.php?products=product&prod_id=170
Są jeszcze inne cudeńka.
A niedawno widziałam reklamę gry planszowej dla dzieci „Mali Powstańcy”. Sprowokowała mnie natychmiast do nie koniecznie eleganckich skojarzeń, czy odwrócenie planszy na drugą stronę pozwoli grać po stronie niemieckiej 😳 Ale w końcu autorzy sami się proszą 👿
Piekny malunek dla dzieci w wieku 3-5 lat 😈
Szkoda, ze kocienciem bendonc takiego nie mialem. 😈
O żesz 👿
Niech mi ktoś przypomni genialnego Sawkę. „Mamusiu, ja też chciałbym zginąć w Powstaniu”?
Tylko zainteresowanym reperkusjami PW AD 2010. Sebastian – http://passent.blog.polityka.pl/?p=732#comment-171979 . Dla mnie rekord świata.
Haneczko, Sawki w sprzedawanych gadżetach nie ma, obejrzałam ofertę.
Tereso, ten rewelacyjny rysunek Sawki, z mamusią i synkiem wychodzącymi z Muzeum, był w którejś tam „Polityce”, a ja nie pamiętam dokładnego podpisu.
Haneczko, tak, widziałam w „Polityce”. Jeśli to muzeum nie będzie przestrzegać przed szarżowaniem, brawurą, to rozwaga do niego „nie zajdzie”.
jednak powialo polityka, mimo niedzieli 🙂
andsola cytat „Państwo podziemne jest dla nas wszystkich wzorem tego, jak powinno wyglądać państwo polskie”
– odbiera mowe ❗
gadżety sklepu Muzeum Powstania tez Cukierki „Krówki” smakowite ( lub moze jestem starym piernikiem i chrzanie
glupoty)
dobranoc
Wiecie, że ja dziś, na myśl o prawdopodobnie lejących się w polskich mediach łzawo-grzmiących wodospadach patosu, postanowiłem się wysieciować i spędzić przyjemną niedzielę. 😈
Przyjemność zwiększyło to, że wczoraj, tuż przed zamknięciem supermarketu, udało mi się kupić superprzecenione kurki, więc miałem dziś ragout kurczakowo-kurkowe, co ze względu na normalną cenę kurek niecodziennie mi się zdarza. I zapewniam Was, że choćby dla tego ragout warto było nie zginąć w żadnym powstaniu. 😉
Ale moglbys, Piesku, przynajmniej sie przebrac za malego powstanca:
http://www.muzeum1944.home.pl/sklepik_mpw/index.php?products=product&prod_id=47
O, kurka! 😯
Zrewanżuję Ci się, Mordko, propozycją uzupełnienia Twojej zastawy stołowej. Na pewno przyda Ci się ta znakomita podkładka pod mysz. 😈
http://www.muzeum1944.home.pl/sklepik_mpw/index.php?products=product&prod_id=145
Wiem, jak się to odbywa. Personel niższy pali się ze wstydu, ślepa i głucha zwierzchność wypina dumną pierś. Odsyłam do zwierzchności, nie idą 🙁
Wole taka:
http://www.muzeum1944.home.pl/sklepik_mpw/index.php?products=product&prod_id=144
Jak już przeglądamy gadżeciarnię, to nie możemy pominąć rodzinnej gry strategicznej, która nawet najoporniejszych przekona, że Powstanie to w gruncie rzeczy był taki miły i sympatyczny event.
http://www.muzeum1944.home.pl/sklepik_mpw/index.php?products=product&prod_id=166
A z tego moja Stara powinna sie ucieszyc:
http://www.muzeum1944.home.pl/sklepik_mpw/index.php?products=product&prod_id=173
Ciekawe czy mieliby buty w ten sam wzorek w numerze 35?
Gratulacje naleza sie takze za angielska promocje produktu: „We would like to invite you to play a strategic game called „THE LITTLE ANIMAL FARM”
Chyba se otworze Zimnego Lecha, kurdemol!
Powstanie Warszawskie – KOLOROWANKA DLA DZIECI W WIEKU 3-5 LAT? A było ono dostatecznie kolorowe, barwne nawet, powiem. Dobrze, że dzieciątkom ułatwiono pewne elementy. Kokarda czerwona, uśmiech lemoniadowo landrynkowy, włos blond plonk. Braki do uzupełnienia przez rodziców: krzyż 50 nad kokardą, ryngraf z Matką Boską Ostrobramską na piersi. W rączce lewej balonik z napisem „O PiS walczymy”.
Posikalem sie ze wzruszenia! 😈
Se otworzyłam Żubra, on z tej samej, szemranej, ferajny. Lecha nie tykam, po Wawelu podchodzi odwrotnie.
Wiedziałam, że będziecie zachwyceni 😈
Właśnie stwierdziłem, że tego abp Michalika trzeba koniecznie zlinkować w całości, a nie tylko podawać jeden cytat. Wobec tej homilii nawet święty Monty powinien się pod stół schować i pazury ze wstydu obgryzać. 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8201108,Abp__Michalik__Polska_zginie_jako_narod__Sami_fachowcy.html
Trochę mnie tylko zdziwił fragment umiera miłość do ofiary, do męża czy do żony. Ja wiem , że bezżennemu biskupowi każdy, kto dał się usidlić małżeńsko, może się wydawać ofiarą losu, ale czy to grzecznie tak wiernym wypominać? 🙄
Ja sie tez nad tym fragmentem zadumalem, ale pomyslalem, ze to jakis musi taki katolicki kod, nie na moj koci leb.
Dobrze, ze mi, Bobiku, wylozyles.
Idę się ofiarować. Niech oni zniosą ten celibat, bo nie wiedzą, co mówią 🙄
Good luck, Haneczko! Mysl o Anglii! 😈 😈 😈
Aaa, to celibat powoduje takie spustoszenia umysłowe?
To przynajmniej już wiem, jaką profilaktykę muszę zastosować, żeby mi nie spustoszyło. 😉
No to jeszcze cos przed zasnieciem lub sniadaniem:
http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/08/01/walka-cieni/
Nie zrozumialem ostatniego akapitu. choc cytat jakby znajomy. LK jest jak gen. J.Bem?
zapowiadaja deszcz ( dobre dla terenow 🙂 )
brykam wiec szybkooooo do S-Bahnu sucha noga jeszcze
na dzien dobry „cudna” mozaika z 1959!!!
(nie udalo sie na szczescie rozebrac budynku starego kina )
http://farm5.static.flickr.com/4146/4846129777_0878b6a6b9_b.jpg
😀
Dzień dobry!
Odrabiam zaległości w czytaniu linków – są bardzo smakowite, dziękuję :))) Na zimnego Lecha jednak za rano.
Szczególnie przypadł mi do gustu „Stan katastrofalny” Stanisława Tyma.
Wprawdzie oszołomów jakby mniej w telewizorni – sezon ogórkowy robi swoje – ale za to mamy pod dostatkiem znawców wszelkiej maści.
Znawcy
Jest kilkunastu w Polsce facetów,
lub może kilku, cóż za różnica,
którzy się znają chyba na wszystkim.
Wśród nich kobieta, co wręcz zachwyca.
Gdyby nie oni, państwo by padło,
rząd nie umiałby zebrać się chyba,
a społeczeństwo, miast tyrać w znoju,
już by siedziało pewnie na rybach.
Nikt by już na czas nie wstał do pracy,
nawet na rower nie wsiadłby żaden,
wszystkie ptaszęta zmilkłyby nagle,
ryby spłynęły zaś do Wiesbaden.
Nadzwyczaj trafnie też oceniają
katastrofalną wręcz sytuację
co do finansów, energetyki,
opalenizny i prokreacji.
Katastrofalne jest u nich wszystko
lub niesłychane, albo fatalne,
zadziwiające, złe oczywiście,
zbrodnicze, straszne i niemoralne.
W sprawach pomniejszych też wiedzą wszystko:
jak wiązać krawat, jak dzieci bawić,
czy seks na ławce może zaszkodzić
i gdzie najlepiej pomnik postawić.
I choć rozumy wszystkie pojedli
tak, jak soczystą trawę żre krowa,
dobrze, że żaden nie podpowiedział,
co mam na obiad dziś ugotować!
Udanego poniedziałku 🙂
Psia dusza – http://okruchyzzycia.blox.pl/2008/10/Psia-dusza.html
Dzień dobry. 🙂 Robota mnie dziś trochę przyciska, ale zaraz zrobię sobie przerwę, wypiję kawę, poczytam i się odniosę. 😉
Choć jakiś głos wewnętrzny mi mówi, że przy czytaniu Ziemkiewicza największą ochotę będę się miał odnieść do przechowalni. 🙄
Nikt nie powiedział co na obiad?
To straszne jest niedopatrzenie!
To wcale mi się nie podoba
i zaraz ten stan rzeczy zmienię.
Ja też chcę znawcem być wybitnym,
na każdy temat wiedzieć lepiej,
chcę oglądany być, poczytny,
słuchany – kogo dzisiaj schepię…
Więc mówię, chociaż nikt nie pyta,
z czym kulinarnym dziś do gościa:
na obiad ma być zupa zbita,
z pierwszą krzyżową i na kościach. 🙄
Bohatersko przebrnąłem nie tylko przez Ziemkiewicza, ale i przez komentarze i w jednym muszę przyznać Ziemkiewiczowi rację: to prawda, że zacietrzewienie jest tak samo duże po obu stronach. Nikt nie ma ochoty wysłuchiwać żadnych argumentów „onych”, tak jakby z góry było wiadomo, że i tak będą nie do przyjęcia.
I cały czas wydaje mi się warte zastanawiania, skąd się aż tak zajadła polaryzacja bierze? Dlaczego Polską nadal rządzą trumny (teraz już trzy)? Dlaczego dla tak dużej części społeczeństwa niemożliwe jest zaakceptowanie demokratycznych reguł gry i zasad państwa prawa? Dlaczego nie udaje się znaleźć konsensu nawet na najbardziej podstawowym poziomie, w rodzaju praw człowieka (jak to się stało w większości krajów zachodnich)? Dlaczego nie działa nawet instynkt samozachowawczy i nie ostrzega, że zasada „im gorzej tym lepiej” w pewnym momencie zaczyna niszczyć również jej zwolenników?
Ja wiem, że już parę razy pisaliśmy o tym wszystkim. 😉 Ale jakoś nie mam poczucia, że temat się wyczerpał. 🙄
Dobra, niech będzie z krzyżową i na kościach. Ale dlaczego z pierwszą? Gospodyni ze mnie nietęga, ale „pierwsza”, to bardziej mi się jakoś z „kadrową” kojarzy… 🙁
Pierwszą kadrową
zmienię w krzyżową,
z kośćmi wymieszam
i się pocieszam,
że Bobikowi
to posmakuje,
jeżeli w gnatach
on tak gustuje ….
😉
A u mnie dziś ogórkowa, a na drugie mielone 🙂
przerwa 😀
mam udany poniedzialek, znawcow w tym kobiety dwie
zostawilem polskiej TV 😥
Bobiku, wolasz na zerwanie strun glosowych 🙁
ja stoje tu gdzie ZOMO uzbrojony i zadny krwi 🙄
Zacietrzewienie bierze sie chyba z niejznajomosci regul gry, ktorych nikt nie uczy. I zadne reguly nie obowaizuja. Zwlaszcza ludzi na swieczniku. Cala POlska ogladala jak polityk partii rzadzacxeh skladal w pokoju hotelowym nieprzyzwoita propozycje poslance innej partii, obiecujac jej bezkarnoisc w procesie sadowym. I co? I sro. Dzis ten polityk jest wiceorezesem swojej partii.
Pamietam taki jeden moment z pierwszych lat „transfornacji”. Okazalo sie oto bowiem, ze jakis minister posiada bron palna bez zezwolenia (chwalil sie tym publicznie), otrzymnana w prezencie od innego ministra. Zaczepiony w tej sprawie rzecznik rzadu na briefingu dla dziennikarzy, odpowiedzial: o co chodzi? Przeciez to minister, a nie jakis Kowalski.
Minal tydzien zanim jakis dzienikarz wpadl na pomysl, ze cos jest nie tak i postawil smiala teze, ze prawo jest to samo dla Kowalskiego co dla ministra. Kiedy zapytalam naszego obecnego na briefingu korespondenta dlaczego nie odezwal sie, uslyzalam, ze „rzad jest przeciez nasz” i robienie z tego rozroby byloby sprzeczne z interesem politycznym.
Strosunek sie do tego nie zmienil az tak bardzo. Rzepa doniosla wlasnie, ze rzad systematycznie zaniza liczbe wojennych casualties z Afganistanu. I pierwsi w zadawaniu niegrzecznych pytan rzadowi powinni byc poslowie PO. Zaloze sie, ze nabiora wody w usta – w najlepszym wypadku. W najgorszym beda takich praktyk bronic.
Stojąc sobie po stronie ZOMO (nie żebym sama tę stronę wybrała, ale nie ma mnie po tamtej, to muszę być po tej, skoro ktoś arbitralnie zawęził wielość wyborów do tej jednej alternatywy), nad czym innym rozmyślam. Taka mianowicie nurtuje mnie myśl, dlaczego wyhodowany przez mnie własnoręcznie czosnek składa się z dwóch, maksymalnie trzech ząbków? Dużych, ale tylko dwóch lub trzech? Czy Pies Ogrodnik ma na to jakąś odpowiedź?
Tu jest jeden z wielu dowodów na to, że pierwszej krzyżowej sobie nie wymyśliłem dla doraźnego użytku, tylko takie pojęcie kulinarne naprawdę istnieje. 🙂
http://pannakota.pl/2007/11/15/sztukamies-w-rozowym-sosie-chrzanowym/
A tak w ogóle to:
oddam wszystkie dobra świata
za porządny kawał gnata,
bowiem chodzi za mną myśl:
co masz jutro zjeść, zjedz dziś. 😉
Vesper, sądzę, że Twojemu czosnkowi brakowało jakiś składników odżywczych i doszedł do wniosku, że tylko tyle ząbków będzie w stanie wykarmić. Bo, jak kiedyś sama doniosłaś, rośliny okropnie cwane są. 😉
Tak, cwane. Na dodatek plotkują. Poszła fama po ogrodzie i wszystkie czosnki wyglądają tak samo – dwu lub trzyzębne 👿
Może te trzyzębne uzyskiwały informację o stanie gleby z telewizora marki Neptun? 😯
Możliwe. Choć mi to bardziej wygląda na modowy trend, powiedzmy, marynistyczny, a nie skutek glebowych niedoborów. Gdyby te ząbki były rachityczne, to jeszcze bym uwierzyła. Ale one są wielkie.
Zgadzam się z Mordechajem, że swoim szczególnie dokładnie trzeba patrzyć na łapy. Ale mam wrażenie, że stan obopólnego zacietrzewienia szalenie to utrudnia. Bo rodzi odruch „no, przecież jak ONI się o tym dowiedzą, to nas wdeptają w błoto, więc lepiej wszystko zamieść pod dywan”. A kiedy ma się coś na sumieniu i pod dywanem, to bardzo silna jest pokusa, żeby uprzedzić atak przez znalezienie haków na przeciwnika. A przeciwnik rozumuje w ten sam sposób i już spirala wzajemnych oskarżeń nakręcona. 🙄
Vesper, ale czy nie mogło być tak, że ten cwany czosnek sobie pomyślał „lepiej dwa lub trzy wielkie, niż dziesięć rachitycznych”?
Chociaż, oczywiście, wagi tryndów nie wolno nie doceniać. 😎
W naszej mentalności dominuje przekonanie o moralnej naganności kalania własnego gniazda. Chyba stąd niechęć do krytki rządu przez partię, która rząd ten tworzy.
Mała autokorekta, powinno być:
… z kośćmi wymieszam…
Przepraszam, ale z powodu roboty w „robocie” zaglądam tu cichcem i nieregularnie.
Ale przekonałeś mnie, Bobiku, co do pierwszej. 🙂
Poprawiłem, ewo, żeby nie utrudniało zrozumienia. 🙂
Z tym „moralnym imperatywem niekalania gniazda” na pewno jest dużo na rzeczy, ale zastanawiam się, na ile mają też znaczenie zaszłości historyczne. Wieki różnych konspiracji, infiltracji, syndrom oblężonej twierdzy… Czasy, kiedy dyskusje i wewnętrzna krytyka rzeczywiście mogły zagrozić wręcz życiu czy wolności krytykowanych.
Jeżeli taki odruch jeszcze gdzieś tkwi w podświadomości, to byłoby to pewne wyjaśnienie sprawy, ale równocześnie kolejny dowód na kompletną anachroniczność polskiego życia politycznego.
Mam wrażenie, że jedno się drugim wiąże, Bobiku, być może nawet jedno z drugiego wynika. Czy to jest anachroniczność, czy po prostu specyfika, to już dysputa filozoficzna.
Tu chyba też jedno drugiemu nie wadzi. 🙂 Od dawna twierdzę, że anachroniczność dyskursów światopoglądowych, społecznych, politycznych, etc. jest naszą specyfiką. 😉
Doniesienia z rowerowej trasy: dojeżdżają dziś do Whitehorse samochodami (800 mil z poprzedniego przystanku) i spotykają się z grupą jadącą przez góry. Teraz całą pięćdziesiątką będą już pruć aż do Anchorage. Jeszcze dziesięć dni!
Głosowanie na stronie pepsi zakończone. Dziękuję za udział chociaż jak widać nie dostali stypendium. Link daję teraz do zapisków Basi, bo może ale to może zacznie częściej sama donosić.
Bedziesz musiala, Wando, solidnie ja dotuczyc. Takie pedalowanie na pewno ja wycienczylo. Sam czasem przelece sie po dachu garazu i zdycham ze zmeczenia! A co dopiero z malym siedzonkiem rowerowym wciskajacym sie w zad!
Trzymam lapy.
oni sie wbrew pozorom „dotuczaja” mimo tego wysilku. Dziewczyny w szczegolnosci. Nikt mi nie wytlumaczyl jak to dziala. Tluszczu nie maja, same miesnie a nie tylko waga idzie w gore ale i cm w pasie jak donosi dziecko. Podobno w poprzednich latach to samo bylo 🙂
Ale Mordechaj, o ile się nie mylę, proponował dietę bażantową. 😉
Cm w pasie idą w górę jak donosi dziecko? 😯 Normalnie po donoszeniu dziecka centymetrów w pasie raczej ubywa. 😉
Nie wierze. Na miejscu Wandy sam bym zmierzyl i zwazyl.
Tak, Mam na mysli diete wysokobazantowa. 😈
🙂 ok, ok
U podlinkowanego Ziemkiewicza któryś z akolitów takie odkrycie odkrywa: Być Polakiem, patriotą.. to wybór jednoznaczny z poniżaniem, szykanowaniem naprawdę należy mieć dobry COURAGE..aby wytrwać… Well, tego komentarza nie skomentuję, tylko przypomnę sobie jakiś paciorek, na intencję szybkiego ozdrowienia pacjenta.
Komentarzy pod Ziemkiewiczem nigdy sie na da czytac, nawet w celu poznania stanu swiadomosci PiSuarow. Podobnie z Wildsteinem.
Ale byc Polakiem-patriota faktycznie z roku na rok trudniej 😈 Tez sie czuje ponizony.
ciagle cieplo, tylko ciemnosc i jutrzejsza praca ( ) wypedzaja z balkonu
biore sobie slowal Bobika ( „Nikt nie ma ochoty wysłuchiwać żadnych argumentów “onych”, tak jakby z góry było wiadomo, że i tak będą nie do przyjęcia.” ) do serca
bede sluchac, sluchac
jestem ciekaw czy te 47% nie glosujacych w wyborze prezydenta to olewacze czy sluchacze i czekacze?
u Pani Kierowniczki luzne uwagi o granicy „sztuki”
zastanawiam sie czy producent piwa Lecz po ostatnich klopotach z
reklama piwa zrezygnuje ze swojej szeroko w internecie reklamowanej akcji „Zimny Lech rusza w trase!”
moze tak caloletni heppening 😎
nastawiony optymistycznie do sztuki bez granic w moich granicach percepcji mowie
dobranoc 😀
No wiecie co?! 😯
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,8205932,Prokuratorzy_ukrywali_akta_za_meblami__Z_przepracowania.html
jeszcze do WandyTX, miesnie waza wiecej, tysiace przerowerowanych kilometrow dociska wagi wskaznik do WIECEJ
😀
Bobik, szkoda, ze N. Gogol nie zyje. Mysle, ze mialby wielka z tego ucieche i doskonaly temat na powiesc badz sztuke.
W związku z przepracowanymi prokuratorami zacytuję moją ulubioną historyjkę, z blogu Immony:
Przy okazji usłyszałam kolejną garść opowieści z Zimbabwe, z czasów, gdy jeszcze nie było tam aż tak źle, ale już za rządów Mugabe. Otóż w urzędzie skarbowym, wielopiętrowym budynku, popsuła się winda. Zorganizowanie tego, żeby ktoś przyszedł na nią popatrzeć, trwało miesiąc, ale mniejsza o to; wyszło na jaw, że szyb windy był zawalony zeznaniami podatkowymi wyrzucanymi tam przez pracowników, gdy mieli za dużo papierów do przerobienia na biurku i chcieli się trochę odciążyć. Gdyby wyrzucali do kosza, opróżniając kosze ktoś mógłby zauważyć, szyb windy był za to doskonale nadającą się do tego celu bezdenną otchłanią, w której dokumenty znikały na zawsze… oczywiście do czasu, ale to był za długi czas, żeby o tym myśleć.
Hi, hi, mam świadka na to, że wrzucając link powiedziałem: dotychczas słyszałem o takich historiach w niektórych krajach afrykańskich, ale nie w Europie. 😈
Prokuratorzy z Pszczyny chyba nigdy nie byli dziećmi, bo przecież nawet dziecko wie, że jak coś ma zniknąć, to powinno zniknąć bezpowrotnie, a nie tak, żeby potem ktoś to znajdował za szafą 🙄 Weźmy, na przykład, zielony groszek. Kto w dzieciństwie nie lubił ziolonego groszku ten wie, jak trudno się go pozbyć z talerza, nie budząc podejrzeń. Ale, przy odrobinie sprytu i zręczności, to się da zrobić. Rzecz w tym, by go potem usunąć tak, by ślad nie pozostał. Chowanie akt za szafą w dobie niszczarek? Kompromitacja 🙄
Może prokuratorzy z Pszczyny wychowywali się w domach z myszami, które wcinały poupychany po kątach zielony groszek?
Znam takie domy. 🙄
Nooo, moja Stara schowala kiedys do dekoracyjnej poduszki na kanapie cale jajko na miekko, w skorupce. Kiedy Babcia to znalazla, poduszka od tylu byla twarda jak pancerz, z przyklejona do niej wewnatrz drobno zmielona skorupka. Babcia nijak nie mogla zrozumiec co sie stalo i podejrzenie padlo na jednego znajomego, ktory odtad nie byl do domu zapraszany. Ani Babcia, ani Znajomy do dzis nie wiedza jak bylo naprawde. 😳
Prokuratorzy też kontroli nie zapraszali, sama wlazła do domu.
Tak, tak. Wepchnie się taki kontroler nieproszony i zaraz się okazuje, że jedyni porządni ludzie to pszczyńscy prokuratorzy, a i oni, prawdę mówiąc, świnie… 🙄
😈
Dobranoc!
suma nalogow jest stala, pomyslalem sobie widzac ciagle za oknem padajacy deszcz
tygodniami upaly, teraz zapowiadaja wiele dni dzeszczu 🙂
brykam przez tereny zielone, wypasione maja wolne
ani to Afryka, ani to smieszne, po prostu prozaiczne takie
jak to pytal Gogol; „z czego sie smiejecie, z…..” 😀
Pszczyna przejdzie do historii, ale nie musi to być jedyna taka sprawa w kraju. Może takich i podobnych spraw być bardzo wiele, i nie tylko w tej dziedzinie. Nie bez przyczyny lud nosi nos na kwintę. Tak, Gogol, Kafka, mieliby co oglądać. W odróżnieniu od prof. Czapińskiego, któremu się nie podoba że lud zaufania nie ma, choć – jak mniema profesor – ufać powinien bezgranicznie w ramach odnawialnego kredytu z mocy „ustawy” o tym jak dobrze jest.
Mam nadzieje, ze armatki wodne ( a przynajmniej szlauchy) sa juz przygotowane? 😈
Dzień dobry 🙂 Dziś to nawet strach się bać, bo wystarczy, że dwóch oszołomów zacznie wrzeszczeć i rwać włosy z głowy, żeby tu i ówdze pojawiły się tytuły „masakra obrońców krzyża”. A niektórzy publicyści na pewno zadbają o to, żeby do Komorowskiego na wieki wieków przylgnęło „zaczął kadencję od rozprawy z krzyżem”. 🙄
Ooo, okazuje się, że krzyż jest w łapach najlepszych z najlepszych. Może nawet humanistów? 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8208132,Reprezentujacy_obroncow_krzyza_chcial__wykopac_Geremka.html
Ta hucpa przekracza już moje zdolności przyjmowania. Instynkt samozachowawczy nakazuje mi się wyalienować, co niniejszym czynię, sięgając po dawno nie czytane „Logiki wielowartościowe”.
Vesper, poguglałam. Twój poziom wyalienowania jest dla mnie słabo dostępny 🙁 Czytam, pod ławką, „Okruchy dnia”.
Każdy sposób jest dobry, Haneczko, o ile jest skuteczny 😉
Nie będziemy wartościować alienacji! Każda alienacja jest nasza! 😆
Przyznam jednak, że mnie w takich wypadkach najlepiej robi alienacja zbiorowa, na blogu, gdzie przynajmniej chwilami pośmiać się można. 😈
O, proszę, Łajza też się postanowiła alienować na blogu. 😀
Alienacja zbiorowa to bardzo przyjemny rodzaj alienacji. Chętnie się jej oddaję. Aby jednak była w pełni skuteczna, nie można klikać na linki, co do których istnieje podejrzenie, że stanowią skrót do rzeczywistości.
Przed chwilą właśnie na coś kliknąłem i rozniosło mnie w drebiezgi. 👿
Mógłby ktoś je pozbierać do kupy?
Czekaj, czekaj, tylko wezmę miotłę i szufelkę.
Dzień dobry!
To koniec skutecznego państwa prawa. Na kupców z hali targowej w zeszłym roku pałki się znalazły.
Kurcze, bitki robię na obiad 🙁
http://www.tvn24.pl/-1,1667729,0,1,przepychanki-przed-palacem-prezydenckim,wiadomosc.html
Tak, już też o tym przeczytałam i alienację szlag trafił 🙁
Bobiku, nie pomogę. Państwo mi się zgubiło.
No, u mnie też od tego poszły te drebiezgi. 🙄
Kilkaset osób, czy kilka tysięcy – mniejsza o to. 30-milionowym państwem, jak się okazuje, może rządzić jakakolwiek grupa, która zacznie wymachiwać symbolem religijnym. Może narzucić wszystkim, włącznie z aparatem prawa, swoją optykę i przeforsować swoje żądania. To nie jest drobiazg, nad którym można przejść do porządku dziennego.
Przerazajace.
Pamietam jeden taki tlum, choc wszystko odbywalo sie zgodnie z prawem. Byla to wedrowka po Polsce obrazu Matki Boskiej Czestochowskiej z okazji Tysiaclecia chrztu Polski. Wracalam ze szkoly, bylam umowiona z Ojcem na obiad w stolowce AM. Usilowalam przebic sie przez tlum na druga strone ulicy. Tlum falowal, byl kompletnie fanatyczny, ludzie jakby stracili rozum, bylam kopana, miazdzona i walona lokciami po twarzy. W pewnym momencie wydawalo mi sie, ze zostane zmiazdzona na smierc, stalam w miejscu i widzialam naokolo twarze kompletnych fanatykow. Nie pamietam jak sie wydostalam, ale od tego czasu pozostal mi potworny strach przed takim tlumem.
Boeuf bourguignon na bardzo malym ogniu. Co za zapach!
Nie wiem, czy w tej chwili boeuf bourgignon korespondowałby z moim nastrojem. Uspokajam (?) sobie nerwy całkiem czym innym.
http://www.worldofsweets.de/Themen/Suessigkeiten-nach-Laendern/Khao-Shong-Wasabi-Coated-Green-Peas.html?campaign=froogle
Mnóstwo wasabi, aż uszami paruje. W sam raz na skrajne rozjuszenie. 😈
Znam bardzo dobrze ten groszek z wasabi, Bobiku. Uwielbiam!
Nie mogę się odeprzeć myśli, że zadyma pod krzyżem jest jednak sztucznie podsycana, a wycofanie się z decyzji o przeniesieniu też jest nastawione na to, by część społeczeństwa (nas na przykład) po prostu wkurzyć. Przecież było rzeczą oczywistą, że będzie awantura. Po co więc wyprowadzkę krzyża zapowiadać miesiąc wcześniej, po co ją robić w środku dnia? Przecież takie akcje przeprowadza się szybko, sprawnie, bez uprzedzenia. A tutaj jakby czekano, aż sytuacja nabrzmieje, aż nastroje staną się wręcz histeryczne. Zaplanowanie daty i godziny przeniesienia to jawne zaproszenie grup przeciwników do pikiety. Nie dziwię się, że jest rozróba. Było jasne, że będzie.
Też nad tym się zastanawiałem – dlaczego nie znienacka, dlaczego nie w innej porze? I podejrzewam, że tu zagrały rolę sprawy „godnościowe” – nie będziemy nocą, jak złodzieje, itp. To nawet można zrozumieć. Wyobrażam sobie komentarze niektórych mediów po takiej akcji. „Tchórzliwy prezydent-bolszewik boi się społeczeństwa i pod osłoną nocy atakuje świętości”. I oczywiście na drugi dzień ileś tam kolejnych krzyży, tudzież wzmożona pikieta. Też by to mogło nie być dobre wyjście.
Witam po mini urlopie w Big Apple. Ledwie patrze na oczy, bo droga z powrotem byla wydluzona. Pierwszy samolot sie zepsul i nie przylecial z naprawy, drugi sie zepsul troche i musial byc szybko naprawiony. Ten drugi wreszcie powiozl nas do Filadelfii, a nastepny do Buffalo. Podroz z Buffalo samochodem w nocy to jak jazda wolami, bo na granicy waskie, dwugodzinne gardlo z powodu zadawania wszystkim kilku glupich pytan.
No ale juz w domu. To mnie nauczy latac z Toronto! Jak to mowia: nauka ktora nic nie kosztuje jest zapewne nic nie warta.
Heleno, Oyster Bar na Grand Central funkcjonuje wciaz znakomicie. Muzea, Central Park, jedzenie i Nowojorczycy byli pyszni.
Polityka zaczyna byc nie do zniesienia; niestety pieknoduchowstwo nie jest rozwiazaniem.
Pozdrawiam i do roboty!
Dobrze, że chociaż Królikowi udało się na jakiś czas naprawdę skutecznie wyalienować. 🙂
Może by tak chwilowo przenieść blog do Nowego Jorku?
Najlepiej oczywiście w okolicę Oyster Bar. 😎
Bardzo pocieszająca wypowiedź katolickiego dziennikarza.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,8209091,Holownia__Tu_sie_wkradlo_dzialanie_szatanskie.html
Tu widać jak na dłoni, że nie jest to spór katolików z niekatolikami, tylko grupy fanatyków z całą resztą.
I oczywiście znowu brakuje mi tak jasnej i niedwuznacznej wypowiedzi Kościoła.
Witam Krolika! Oczywiscie, ze Nowy Jork jest rozkoszny, a nowojorczycy tez. Dla mnie – najbardziej uwielbiane miasto jakie kiedykowiek poznalam – glownie z powodu mieszkancow.
Kompletnie zgadzam sie z Vesper. Nie wiem czy z powodow godnosciowych akurat, predzej mysle, ze z braku wyobrazni.
A w Warszawue nie ma nikogo kto mialby takie jaja jak Maggie Thatcher, ktora byla at her best jak miala sie rozprawic z bandyckimi zwiazkowcami, ktorzy tez chcueli podpalic kraj i obalic rzad.
Wrócilismy z Berlina, ze spotkania z Fridą. Warto było.
Powrót prosto w polskie piekiełko. Nie będę się powtarzać. Znacie moje zdanie.
JK najpierw palił kukłę Wałęsy – urzędujacego prezydenta, jego pretorianin Kamiński, jeździł do Paryża, obrzucać jajami urzędującego prezydenta – Kwaśniewskiego. Teraz mamy kolejna odsłonę warcholstwa. Wszystko pod aspicjami zapoczątkowanymi przez meczennika Stanisława, też warchoła.
Jak na razie trwa to blisko 1000 lat, z okresem utraty państwowości, ceną za zwycięstwo kontrreformacji.
I jak, będziemy sie w to bawic dalej?
Ale przeciez bardzo dobrze sie stalo! Kawa na lawe okazalo sie, ze nikt sobie z niczym nie radzi. Ani KK (biskup moze sie mylic), ani rzad, a wlasciwie kancelaria (ulegla i cale szczescie, inaczej mielibysmy meczennikow). Super. Wreszcie otworzyla sie furtka do zrobienia remanentu w tym bajzlu. Zastanawia mnie milczenie Naszego Dziennika, ktory (przynajmniej ok.14) milczal jak grob. Czyzby zdal sobie sprawe, ze przefajnowal?
To jednak straszlia porazka Panstwa prawa i przyjdzie za nia zaplacic wysoka cene. Straszliwa porazka rzadu, ktory jesli to tak zostawi, kompletnie utraci wiarygodnosc.
I zwyciestwo tego co rozpetal ten polityczny lobuz, pinkwolony blizniak.
Ustapili malej grupie warcholow, stracili szacunek u wielu pozostalych obywateli. Naprawde debilny rzad.
Heleno, nie grupie warchołów, tylko potężnemu imperium czarnych katabasów (za przeproszeniem), któremu ulegają od wielu lat. To jest straszliwe dołujące, bo grupa warchołów jest tylko narzędziem. W tym szaleństwie jest metoda.
W naszym „świeckim” państwie żadna uroczystość państwowa nie może odbyć się bez mszy, a w żadnym sklepie, urzędzie, sądzie, sejmie czy w innym pomieszczeniu publicznym nie może zabraknąć krzyża – w szalecie publicznym też.
Święci się wszystko, co się da – od kota, auta, mieszkania, szkoły, czy sklepu – do mostów, statków i samolotów.
Więc nie warchoły.
Ewo*,
a jednak obstawałabym przy nazwie „warchoły”, rozszerzonej o Twoje nazewnictwo : „czarnych …”
Heleno,
aleś Ty w gorącej wodzie kąpana. Panie daj mi odwagę zmienic to co się da zmienić, pokorę zaakceptowania tego czego sie zmienic nie da i rozum żeby odróżnic jedno od drugiego , wiem, ze to nie jest dosłowny cytat, ale oddaje sens tego o co mnie i sadzę, że nie tylko mnie chodzi.
Trudno, taka jest Polska i nie ma co udawać, że jest inaczej. I dobrze, niech to rozpali do białego gniew wszystkich kunktatorów, co to i Panu Bogu świeczkę – wieczne ustępstwa wobec KK i diabłu ogarek – prywatne zniesmaczenie KK, bez odwagi publicznego zabrania głosu. Wstydzic się wobec innych krajów nie zamierzam. A niby dlaczego miałabym to robic. Niech się rozliczą z własnych swiństw i bija we własne piersi.
Nie wiecie, co to za jednostka chorobowa? Mam wrażenie, że mi gruczoły jadowe wyrosły. 😯
Bardzo rzadko myślę w stylu „im gorzej tym lepiej” ale tym razem … Pełna zgoda z Teresą Czekaj. Ujawnia się kto rządzi Krajem, kto rządzi Kościołem, kto ma monopol na rozumienie słów i wybieranie symboli. Myślę, że zagrali grubo powyżej siły karty i jeszcze dali rekontrę, więc skutki nadejdą, chociaż w tej grze trzeba mieć troszkę cierpliwości.
Tak, tym razem również hierarchia KK dostała po nosie i znalazła się w sytuacji ucznia czarnoksiężnika. A było nie tykać tych butelek z dżinami… 🙄
W gorączce krzyżowej prawie niezauważony przeszedł inny, również skandaliczny akt warcholstwa.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8207801,Przeciwnicy_Komorowskiego_zaklocili_obrady_Sadu_Najwyzszego.html
To już jest naprawdę jawne podpalanie państwa, nawet bez prób udawania, że chodzi o religię lub symbole.
No wiec wlasnie, okazalo sie, ze sytuacja wymknela sie spod kontroli, bo racje ma „narod”, ktory „broni” i „walczy”. „Narod” nakrecony przez wieloletnia indoktrynacje, a rzucony do boju przez Przegranego. A teraz to niech juz sie KK martwi, jak to wszystko poodkrecac. I w ten sposob okazala sie po raz kolejny stara prawda: „Kto jaka bronia walczy…”
Oj, bedzie remanent, bedzie. Moze to troche potrwa, ale juz czuje te sekty broniace jedynej prawdziwej wizji, ktore jedna po drugiej beda wyklinane i ten zimny prysznic na niezdecydowanych, ktorzy wezma nogi za pas.
Cale szczescie, ze nic sie nie stalo.
Tak, akt warcholstwa, ale nie do konca niezauwazony (wisial dosc dlugo na pierwszym miejscu). Dziwi mnie tylko mialkosc sedziow.
Tak, tak, mna az telepie ze zlosci straszliwej.
Bobik, czy Twe gruczoly jadu dostatecznie napuchly? Mozesz troche wypuscic? Ratuj, zanim mnie szlag trafi. 😯
Heleno,
a ulżyj sobie, nie Ciebie jedną trafia i wcale nie chcę Cię, w słusznym gniewie, miarkowac, chodzi o to zebysmy sami sobie krzywdy nie zrobili, niech warchoły sie martwią
Coś Wam opowiem. Codziennie dojeżdżam do pracy kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę. Miejsca są różne, w zależności od siedziby „klienta”. Najczęściej są to małe gminy na wschodnich rubieżach. Dzisiaj, w drodze powrotnej, miałam do pokonania 40 km drogą krajową „19”. Upał jak diabli, na termometrze 38 st.C., godzina szczytu komunikacyjnego w okolicach 16.00. Droga niezbyt szeroka, po jednym pasie ruchu z każdej strony + wąziutki pas dla „wolnojezdnych” (rowery, furmanki i jakie tam jeszcze). Jadę w kolumnie, gdzieś 80-90 km/h, a na pasie z przeciwka idzie pielgrzymka do Częstochowy. Kolumna piesza jest bardzo długa, idzie wolno (nie dziwota), głośniki ryczą na cały regulator, transparenty z hasłami w rodzaju „tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak, Polakiem”. A za kolumną pieszych – ogromniasty ogon złożony z TIR-ów, które nie są w stanie wyprzedzić pielgrzymki, bo z przeciwka przecież cały czas jadą. Obserwuję czerwone, spocone twarze kierowców TIR-ów, którzy już prawie leżą na kierownicy. A tachografy im biją – w tym tempie daleko nie zajadą. Że już nie wspomnę o innych zmotoryzowanych, którzy też mają jakieś plany i muszą na czas dotrzeć do celu.
Pielgrzymka jest najważniejsza, musi iść bardzo ruchliwą drogą krajową i terroryzować wszystkich jej uczestników.
Pytam – w jakim cywilizowanym kraju to jest możliwe?
Rozumiem ludzi, którzy chcą brać udział w obrzędach religijnych – tylko czy pielgrzymki nie można skierować na boczne drogi? Pytanie retoryczne; ręce opadają.
Ewa*
i bardzo dobrze, jeszcze trzeba „dac czasowi czas”, niech to, mówiąc językiem biblijnym, wyda owoc, a zniwa sie zaczną – nie w moim pokoleniu, tu nie mam złudzeń
Heleno, możesz pocztę ściągnąć?
Ewa*, czyli pielgrzymki blokujące szosy wracają? Pamiętam z lat dziewięćdziesiątych blokujące całą szosę. Może trzeba się spodziewać powrotu tego wzoru?
Ciekawa jestem co dalej z krzyżem sprzed Pałacu. Aha, plan uroczystości zaprzysiężenia prezydenta w punkcie drugim stanowi o mszy. Nie ma się zmiłuj.
Jotko, pocieszyłaś mnie – w moim pokoleniu też nie 🙁
Tereso, pielgrzymki wracają, a jakże, a msze to stan permanentny.
Ewo*
wiem, że nie pocieszyłam, my wozimy wnuka po Europie w nadziei, że inaczej bedzie patrzył na swiat, w czasie tegorocznych wakacji, rozmawialismy z nim, miedzy innymi o „rosyjskim zamachu’. Nie mógł tego usłyszec w domu. Ile trzeba wysiłku zeby sobie z tym poradzic? Ale to wszystko co mozemy zrobić i nie zamierzamy z tego rezygnowac.
Jest nowy wpis Bobika!